"....
Ani chwili wytchnienia ...
czas
ruszać dalej... "
Późną,
gwieździstą nocą,kiedy wszyscy prócz wartowników już dawno
smacznie spali, Kurai wraz z Otachim, wrócili do reszty swoich
kompanów i nie budząc ich padli do swoich łóżek. Niebawem w
neczańskim obozie, wreszcie nastał blady, różowy, jeszcze
delikatnie chłodny, spowity mgła świt. Niektórzy ospali
żołnierzem pomału budzą się do życia, łapczywie łapiąc każdą
dodatkową sekundę snu. Inni, w tym nasi przyjaciele, śpią w
najlepsze i nawet nie myślą o wstawaniu. Odkryty i śpiący w
samych bokserkach Hachi, wręcz zwisa ze swojego łóżka. Podobnie
Otachi, który rozłożył się na całym łóżku. Kiazu, ubrana w
cienką koszulkę na ramiączka , smacznie śpi na brzuchu i wtula
się w poduszkę. Tymczasem odkryta Diuna, ubrana w trochę dłuższa
koszulkę na ramiączka, śpi delikatnie na lewym boku. Natomiast
Rina, ubrana w niebieski T-shirt i z przykrytymi jedynie nogami,
zwinięta w "kłębek" śpi na prawym i wtula się w
sporego i smukłego biało-srebrnego kota, z złotym kolczykiem w
lewym uchu i lśniącej sierści. W ten zwierzak poruszył swoimi
uszami i zaczął uważnie nasłuchiwać. Po dłuższej chwili
sierściuch otworzył swoje wspaniałe różowo-fioletowo- granatowe
błyszczące i magnetyczne oczy, delikatnie podniósł się, a
następnie udał się do drzwi. W tym momencie rozległo się
delikatnie puknięcie w drzwi, które otworzyły się za nim
dobijanie się do nich stało się głośniejsze.
-
O Ty już na nogach? - spytał Moyoshi stojący za drzwiami.
-
Za głośno chodzisz. - odparł Kurai w ludzkiej postaci stojący
przy drzwiach.
-
Słucham? - spytał zaskoczony kapitan.
-
Nie ważne ... co chcesz? - spytał chłodno Kurai.
-
Generał chce Was widzieć zaraz po pierwszej turze śniadania...
-
Stawimy się ...
-
Tylko wiesz chodzi o to śniadanie o 6:30 ...
Kurai
nic już nie odpowiedział oficerowi, tylko zmierzył go lodowym
wzrokiem.
-
Tak wiem wiedziałeś o tym ... ale ja musiałem to powiedzieć ... -
bronił się Moyoshi, a następnie dodał: - Kurai, Diuna śpi?
-
Owszem ...
-
Mogę wejść na chwilę? Jedno zdjęcie i mnie nie ma ... -
stwierdził Moyoshi wpychając się do pokoju. Następnie podszedł
szubko do Diuny, założył jej kocie uszka, zrobił szybkie i
słodkie zdjęcie.
-
Uwielbiam jej robić zdjęcia jak śpi ... mam już tego 12 GB ... -
odparł Moyoshi tłumacząc się, po czym odchodząc dodał: - Tylko
nie mów jej o tym ... gdyby wiedziała to by chyba rozerwała mnie
na strzępy ...
-
Mam to gdzieś ... - odparł chłodno Kurai.
-
I bardzo dobrze ... - odparł Moyoshi, a następnie dodał: -
Zauważyłeś, że Hachi dziwnie sypia?
Kurai jednak nic mu nie odpowiedział, za to blond-włosy kapitan powiedział:
Kurai jednak nic mu nie odpowiedział, za to blond-włosy kapitan powiedział:
-
Heh ... Tylko nie zapomnijcie wpaść do Rudego ...
-
Stawimy się u niego po śniadaniu ...
************
W
półmrocznej, wysokiej sali tronowej, wśród wodospadów lawy, na
złotym tronie zasiada, dostojny jak zawsze Ambasador Chifuin, przed
którym stoi jego wierny generał.
-
Panie, on przybył. - stwierdził nagle pokornie Damu, nieznacznie
się kłaniając.
-
Dobrze, niech wejdzie... - stwierdził stanowczo władca popijając
krwisto czerwone wino.
-
Tak Panie ... odparł pokornie Generał.
W
tym momencie do wspaniałej komnaty wszedł rosły osiłek, którego
ogromne, dobrze wytrenowane i rozbudowane mięśnie wręcz lśniły w
blasku lawy. Przybysz jest naprawdę duży i znacznie wyższy od
generała. Na pierwszy rzut oka mężczyzna wydaje się być łysy,
jednak jego wygolona owalna czaszka zdobiona jest przez długi dość
cienki, czarny warkocz. Dodatkowo całe ciało nieznajomego, zdobią
liczne blizny, które mimo, że w tym świetle nie są do końca
widoczne to wydają się być jego największą dumą. Wysoki demon
ma na sobie obcisłą białą sportową koszulkę bez rękawów,
skórzane rękawiczki bez palców, oraz czarne spodnie i ciężkie
wojskowe buty.
-
Witam ambasadorze. - stwierdził donośnym i twardym głosem
przybysz.
-Panie
pozwól, że Ci przedstawię ... - stwierdził generał.
-
Damu ja doskonale wiem kim on jest! - wtrącił chłodno władca, a
następnie radośnie dodał: - Miło Cię widzieć.
- Panie, z całym szacunkiem my tu pierdu pierdu, a Ty ponoć masz dla mnie Ważne zadanie.- odparł przybysz.
- Panie, z całym szacunkiem my tu pierdu pierdu, a Ty ponoć masz dla mnie Ważne zadanie.- odparł przybysz.
-
Tak, tak... Doszły mnie słuchy, że niedaleko jest obóz
mechaników z Ineeven, a tam gdzie o ni tam na pewno są maszyny
bojowe.... - stwierdził dostojnie władca.
-
Panie, radujesz mą piekielna duszę. Niech zgadnę mam tam zrobić
dobrą rozróbę i dostarczyć maszyny i kilku żywych mechaników
tu do pałacu. - wtrącił przybysz z wrednym uśmiechem.
-Owszem,
a do tego masz wolną rękę, tylko maszyny i przynajmniej jeden
mechanik mają tu dotrzeć.- odpowiedział spokojnie Chifuin.
-
Spokojnie Panie, dopilnuje tego, a przy okazji rozwalę parę głów.
- stwierdził nieznajomy.
-
Dobrze, Damu załatwi Ci wszystko co będziesz potrzebował. -
stwierdził władca.
-
Jestem pewien, że nie wszystko, ale poradzimy sobie. - stwierdził
przybysz.
-
Zapewne chodzi Ci o smoka? Posiadamy kilka bardzo dobrych
wierzchowców. - odparł władca.
-
Panie, ja pilnuje swojego wierzchowca i obaj jesteśmy gotowi do tej
misji. Bardziej mi chodziło o głowę mojego wroga. - odparł
przybysz.
-
Powiedz tylko kto, a osobiście Ci ją przyniosę. - odparł pewnie
Damu.
-
O co to nie! Sam ją sobie przyniosę i zemszczę się za wszystko.
Tylko wtedy jego głowa będzie cenna- odparł nieznajomy, z
uśmiechem pełnym satysfakcji.
-
Podoba mi się Twoje podejście.- odparł spokojnie Chifuin.
************
Po
bardzo wczesnym śniadaniu, zaspany odział specjalny ChiZ02, stawił
się w gabinecie neczańskiego generała.
-
Dobrze, że jesteście, mam dla Was pewne zadanie, nie wdrażając
się w szczegóły, macie udać się do stałego Ineeveńskiego obozu
po maszyny bojowe. - stwierdził spokojnie Rudy.
-
Brzmi banalnie.... - stwierdziła Diuna.
-
Az za ... - dodała Kiazu.
-
WHOA! maszyny bojowe! - stwierdzili radośnie Hachi i Otachi
-
Dobra gdzie jest haczyk? - spytała dociekliwie Diuna.
-
Znajdują się one w sektorze G58, który leży niedaleko terytorium
Chifuina. - odparł Rudy.
-
Cicha spokojna misja ...jak miło mieć taką odmianę. - odparła
uradowana Diuna.
-
Rudy, ukrywasz coś przed nami... - wtrącił chłodno Kurai.
-
Heh, a chciałem nie wdawać się w szczegóły. Słuchajcie
dzieciaki wojska Chifuina w przeciwieństwie do naszych mają w
swoich oddziałach smoki, a jako, że obóz mechaników z Ineeven
jest niedaleko terytorium Chifuina to może być nam niezły Sajgon.
- odparł spokojnie Rudy.
-
O to jednak może być ciekawa misja. - odparła Kiazu z uśmiechem.
-
I po przyjemnej misji ... - westchnęła rozczarowana Diuna, a
następnie dodała: - Przynajmniej wiadomo już czemu to akurat my
tam ruszamy ...
-
Ale ekstra! - wykrzyknęli entuzjastycznie neczańscy bracia.
-
Czy będziemy mogli na nich pojeździć? - spytał Otachi.
-
A może dostaniemy jakąś maszynę na stałe? - dodał Hachi.
-
Ej... spokojnie ... - zarządził generał a następnie przenikliwie
patrząc na Kurai'a dodał: - W tym obozie dowodzi generał Afero i z
racji tego, że jest z Ineeven to on wie ...
-
O czym wie? - spytała dociekliwie Diuna.
-
O wszystkim co się dzieje w obozie, jak i o Was w armii i Waszym
przyjeździe. - odparł spokojnie i wymijająco Rudy, a następnie
dodał: - Wracając do Waszej misji to macie przyprowadzić maszyny
bojowe do kilku naszych obozów albo na front, zobaczymy.
-
A konkretniej? - spytała Diuna.
-
A konkretniej to dowiecie się w trakcie misji. - odparł generał.
-
Jak ja lubię jak idziemy na misję i w sumie nic nie wiemy ... -
odparła Diuna.
-
Super! Ja tam się ciesze, bo zapowiada się wreszcie fajna misja. -
dodała entuzjastycznie Kiazu.
-
MASZYNY BOJOWE! - cieszyli się Hachi i Otachi.
-
Dobra dzieciaki, udajcie się teraz po racje żywnościowe, nowe mapy
i ruszajcie, bo te maszyny są nam bardzo potrzebne. - wtrącił
nagle twardo Rudy.
-
TAK JEST! - odparli zgodnie i radośnie neczanie, a następnie
wyszli.
************
Nasi
bohaterowie po zaopatrzeniu się w sprzęt i zapasy wyszli, z
bezpiecznego ogrodzonego obozu i udali się przed siebie.
-
Mimo wszystko jakaś prosta ta misja. - stwierdziła Diuna.
-
Sama chciałaś odpoczynek to nie narzekaj ... - odparł Hachi.
-
Ej Rina ... ten Twój cały pieszczoszek z kolegami nie mogliby nas
kawałek podrzucić? - spytała Diuna.
-
Nie wiem ... możemy spróbować, ale .... to ... - odparła
niepewnie Rina.
-
Diuna masz nogi? - spytał chłodno Kurai.
-
Ślepy jesteś? Przecież mam nawet dwie ... - odparła Diuna
-
To znaczy, że możesz chodzić ... idziemy ... - odpowiedział
twardo Kurai odchodząc.
-
Ku przygodzie! - wykrzyknęła radośnie Kiazu.
W
tym samym czasie generał Rudy, z podwórka obserwował jak oddział
specjalni ChiZ02 opuszcza obóz i rozmyśla: - Uffff... całe
szczęście, że udało mi się ich "wyrzucić" z obozu ...
i tak upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu ... oni dostarczą nam
maszyny bojowe i nie wpadnę... ... heh ... jutro rano przyjeżdża
Królowa Sansha z wizytacją... i dobrze, że nie zobaczy ich w
obozie ... na szczęście miałem na boku tę w gruncie rzeczy
bezpieczną misję, zwłaszcza, że tamten obóz nie zgłaszał
żadnych problemów z wrogami, czy smokami ... a ta misja mimo
wszystko zajmie im dużo czasu ... i szanowna Królowa zdąży
wyjechać z obozu i zwiedzić ten do którego mają zawieść maszyny
również, a wtedy będę mógł pojawić się w nim i ja... Heh ...
ukrywanie ich przed Królową póki co wcale nie jest takie
trudne.... ale wolałbym aby łaskawie królowa nie opuszczała
pałacu i dała mi wykonywać swoją robotę ...hmm... dobrze, że
Ambasador Ankara zadecydował o awansie Kurai'a, gdyż to
zdecydowanie ułatwiło mi sprawę ....a skoro już go ma to
powykorzystuje jego oddział ... i dopilnuję aby Królowa nie wpadła
na ich trop .... heh ... dobra czas zrobić wojskowym małe
piekiełko i dokończyć sprzątanie obozu ...