"DSR
1.1 Alfa"
Spora,
przestronna, mocno doświetlona sala treningowa o dużych oknach,
gładkich czerwono-szarych ścianach oraz błyszczącej brązowej
podłodze. Po prawo od wejścia znajdują się czarne przesuwane
drzwi oraz metalowe półki wypełnione dużymi niebieskimi piłkami.
Natomiast po lewo od wejścia znajdują się ogromne lustra, które
szczętnie zajmują całą ścianę. Nagle do pomieszczenia weszło
sześć dziewczyn. Pierwsza do pomieszczenia weszła Marsui z wysoko
upiętymi włosami i ubrana w obcisły, a zarazem wygodny, różowy
top oraz krótkie leginsy do ćwiczeń w ciemno różowym kolorze.
Całości jej stroju dopełniają bardzo wygodne adidasy. Tuż za nią
do sali weszła Kiazu, z upiętym kucykiem i ubrana w wygodne
krótkie żółte spodenki i czerwony, obcisły, dobrze dopasowany
top, oraz wygodne adidasy.
-
Gdzie jesteśmy? - spytała dociekliwie Diuna, wchodząc do sali.
Neczanka ma włosy upięte w dwa kucyki oraz ma na sobie zielony
luźny top oraz miętowe leginsy.
-
To nasza salka do ćwiczeń. - odparła z uśmiechem energiczna jak
zawsze Karieni, której długie czarne włosy, ozdobione niebieskimi
i czerwonymi pasemkami spięte są w wysokiego i puszystego kucyka.
Dziewczyna ubrana jest w stylowy brązowy gorset na grubych
ramiączkach i z obfitym dekoltem, którego klapy i wszystkie wstawki
są fioletowe, oraz ciemno granatowe leginsy sięgające do kolan.
Całości jej wizerunku dopełniają czarne rękawiczki ozdobione
metalowymi bransoletkami oraz metale okulary na czubku głowy, które
wyglądają na dziwna odmianę gogli.
-
A to my już nie skończyłyśmy? - kontynuowała Diuna.
-
Nie. - odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna o krótkich nie
symetrycznych, fioletowych włosach i pomarańczowych oczach. Ma ona
szary kolczyk tuż pod ustami, a ubrana jest w herbaciany T-shirt
oraz długie brązowe leginsy.
-
Ulme, przygotuj step. - wtrąciła Marsui.
-
Dobrze. - powiedziała dziewczyna o fioletowych włosach, a następnie
powiedziała: - To bieganie i potrzebne ćwiczenia to była dopiero
rozgrzewka. Nasz właściwy trening zacznie się dopiero tutaj.
-
Ekstra! - stwierdziła energicznie Kiazu.
-
Wiedziałam, że się ucieszysz. - stwierdziła Marsui z uśmiechem,
a po chwili dodała: - Dobra dziewczyny kładziemy wszystkie nasze
rzeczy pod oknem i zaraz zaczynamy.
-
Dobrze. - odpowiedziała pokornie Rina, z włosami zaplecionymi w
długiego dobieranego warkocza i ubrana w szary T-shirt oraz czarne
leginsy sięgające jej do kolan.
-
Spoko - odparła Diuna.
-
Jasna sprawa! - zakomunikowała ochoczo Kiazu, a po chwili dodała: -
Marsui od czego zaczynamy?
-
Zaczniemy od stepu na sprzęcie ustawionym na trzecią wysokość. -
odpowiedziała Marsui z uśmiechem i włączając przyjemną skoczną
i rytmiczną muzykę.
-
A co nam to da? - spytała Diuna.
-
Zwiększy
naszą wydolność krążeniowo-oddechową, poprawi koordynację i
gibkości, uelastyczni całe ciało, wzmocni kości, zredukują
stres, zrelaksuje nas przy tanecznej muzyce, i pozwoli nam się
lepiej z integrować - wtrąciła Ulme.
-
Czytaj będziemy się dobrze bawić. - dodała Marsui z uśmiechem.
-
A Marsui zadba o to abyśmy dzisiaj się nie nudziły. -
dopowiedziała Karieni.
************
Ogromny
metalowy hangar, który z pewnością został skonstruowany z
ogromnej ilości srebrnych kontenerów. Wysokie
i bardzo przestronne pomieszczenie przepełnione jest ludźmi
ubranymi w niezwykłe stroje, ozdobione mechanicznymi, stalowymi
dodatkami. Wszędzie wiszą kable, walają się narzędzia czy też
przeróżne plany. Dodatkowo w kilku miejscach hali stoją przeróżne
maszyny bojowe w różnym stadium produkcji. Gearno oraz Kurai
szybkim i pewnym krokiem, przechodzą przez różne zakamarki
warsztatu maszynowego i zmierzają w kierunku jednego z dodatkowych
pomieszczeń.
-
Ruln i Karieni wpadli na ciekawy pomysł, który mi osobiście
bardzo się podoba. Jednak chciałbym abyś rzucił na niego okiem. -
stwierdził nagle spokojnie Gearno, prowadząc towarzysza przez
warsztat.
-
Mówiłem Ci już nie znam się na mechanice. - odparł spokojnie
Kurai.
-
Wiem, wiem spokojnie. - powiedział Gearno otwierając wielkie drzwi.
W
tym momencie oczom oficerów ukazał się wielki smok o błyszczących
oczach, stworzony z brązowych, miedzianych oraz srebrnych części.
Duża maszyna, będąca swego rodzaju szkieletem smoka robi ogromne
wrażenie.
-
Na tym przyjacielu jestem pewien, że się znasz. -stwierdził
Gearno, a po chwili dumnie powiedział: - Przedstawiam DSR 1.1 Alfa,
i jak co sądzisz?
-
Przypomina z wyglądu Mishel'a ... - odpowiedział Kurai zapatrzony w
maszynę.
-
To był jedyny smok którego mieliśmy na podorędziu. - wtrącił
Ruln podchodząc do oficerów.
-
Wiem, jednak każdy smok jest inny, więc dobrze by było jakby miał
kilka cech szczególnych, które wyróżniały by go z tłumu. -
stwierdził Kurai dotykając maszyny.
Następnie
Ruln i Kurai przywitali się przez uścisk dłoni, a Ruln powiedział:
-
W takim układzie słucham uwag.
-
Hmm... zależy co chcecie osiągnąć dzięki tej maszynie i do czego ma
służyć ... - stwierdził Kurai.
-
Ma od czasu do czasu przelecieć się po okolicy z swoim mechanicznym
jeźdźcem i odstraszać potencjalne ataki. - stwierdził Gearno.
-
Rozumiem. - odparł Kurai, ponownie oglądając maszynę.
-
Aha, chcemy zainstalować mu działo Energi w paszczy aby mógł się
wazie co bronić i fajnie by było jakby pasował do nagrania gdyż
pomyślałem aby nagranie które stworzyliśmy było ruchome ... -
dodał Ruln.
-
Ciekawy pomysł, ale ten smok nie nadaje się do tego konkretnego
nagrania. - powiedział chłodno Kurai, a po chwili dopowiedział: -
Do tego ruchomego smoka można wgrać inne nagranie... takie które
będzie znacznie bardziej pasować do jego gabarytów.
-
Hehehe... wiedziałem, że nam pomożesz. - stwierdził Gearno z
uśmiechem, a po chwili dodał: - Ruln postarajcie się stworzyć
dobre plany i odwzorować rady Kapitana.
-
Tak jest! - odpowiedział Ruln.
-
Hmm... DSR 1.1 alfa działa? - spytał nagle Kurai.
-
Tak, jeśli go się włączy to będzie się poruszał a nawet
latał, jednak nie testowaliśmy jeszcze tego... - odparł Ruln.
-
To chciałbym się na nim przelecieć. - zaproponował chłodno
Kurai.
-
Nie wiem czy to dobry pomysł, mówiłem już nie testowaliśmy go. -
powiedział, nieznacznie zaniepokojony Ruln.
-
To ja jestem najlepszym możliwym testerem jakiego jeszcze przez
jakiś czas macie. - odparł chłodno Kurai.
-
Tak słyszałem, że niebawem ruszacie z maszynami... hmm.. jak dla
mnie to świetny pomysł...abyś to właśnie Ty testował naszą
maszynę. - stwierdził Gearno, a następnie dodał: - Ruln, słuchaj
Kurai'a i razem stwórzcie dobrą maszynę. A teraz udostępnij mu
smoka.
-
Tak jest! - za salutował pokornie Ruln.
************
Lawowy
pałac, w którym jak zawsze panuje przenikliwy spokój, który jest
bardziej niepokojący niż największy harmider. Damu siedzi w swoim
przestronnym gabinecie o delikatnych jasno szarych ścianach i
brązowo-czarnych meblach, i przegląda mapy oraz jakieś bliżej nie
określone dokumenty. Nagle do pokoju rozległo się pukanie do
drzwi.
-
Proszę. - odparł chłodno Damu.
-
Panie generale, Eish jest już prawie na miejscu. - odparł wojskowy
wchodząc.
-
Rozumiem, przenieś mi łączność i każ mu uważać. - stwierdził
chłodno Generał, nawet nie podnosząc wzroku z papierów.
-
Tak jest! - odparł pokornie wojskowy a następnie pośpiesznie
wyszedł, a generał powrócił do swoich zajęć, których zresztą
i tak nie przerwał nawet na chwilę.
************
Na
jednej z tras szkoleniowych dla maszyn bojowych, elektryczny neczanin
właśnie przechodzi szkolenie jak pilotować mechanicznego smoka.
Kurai siedzi już na metalowej maszynie, zupełnie jakby dosiadał
prawdziwego smoka, a koło niego stoi Ruln, który przeprowadza
szkolenie.
-
Usiadłeś na otworach do sterowania. - stwierdził Ruln.
-
To oznacza, że są one w złym miejscu. - odparł chłodno Kurai, a
następnie przesuwając się delikatnie do tyły kontynuował: - W
tym miejscu siedzi się na smoku tylko kiedy ma on chodzić po ziemi
i ciągnąć duży ciężar, albo jak ma lecieć na nim więcej niż
jedna osoba.
-
A co to za różnica?
-
U maszyny pewnie żadna, a u prawdziwego smoka duża. Widzisz kiedy
siedzimy za skrzydłami to smok się dużo bardziej męczy a jeździec
ma utrudnione sterowanie smokiem.
-
Dobra gdzie najlepiej siedzieć?
-
Albo na linii skrzydeł albo przed nimi, to już indywidualna sprawa.
-
Ok. - odparł Ruln zapisując szczętnie każdą uwagę neczanina, a
po chwili dodał: - Przemontować i dopiero testujemy dalej?
-
Hmm... nie ... przemontujesz później ...
-
Jak chcesz, ale skoro ma Ci być nie wygodnie ...
-
Z luzuj ... nie jestem wybredny ...
-
Skoro tak mówisz, to lecimy dalej w otworach znajdziesz sterowanie
jak w motorze, mam nadzieje, że umiesz takim jeździć ...
-
Umiem ... Hmmm.... przy wciskaniu gazu dźwignia nie odskakuje. -
odparł Kurai mając ręce w wnętrzu smoka.
-
Zanotowane...
************
Dziewczyny
nadal wykonują trening przygotowany przez zwariowaną Marsui, a
właściwie to właśnie mają chwile przerwy na łyk wody i zmianę
urządzeń do ćwiczeń. Marsui i Ulme z zaplecza wyciągają
trampoliny z rączkami i ustawiają je na miejscach, tak aby każdej
dziewczynie wygodnie się ćwiczyło.
-
Jeszcze będziemy działać? - spytała Diuna.
-
Słuchaj ona się dopiero rozkręca. - odparła Ulme z uśmiechem.
-
Dziewczyny słuchajcie, ja muszę lecieć. - stwierdziła Karieni
zapatrzona w telefon.
-
Niby czemu? Już nie możesz? - odparła Kiazu.
-
Nie mam dość ... - odpowiedziała Karieni.
-
Niech zgadnę Gearno albo Ruln albo obaj potrzebują Cię w
maszynowni? - dodała Marsui.
-
Ruln, zaczął testy nad nasza nową maszyną i jestem mu bardzo
potrzebna. - odpowiedziała Karieni.
-
Jak dla mnie może poczekać. - odparła Kiazu.
-
Jak dla mnie też, ale Ruln nie wzywałby jej bez potrzeby. - dodała
Marsui, a po chwili dopowiedziała: - No dobra leć, ale jakby coś
się zmieniło to wpadaj do nas znowu.
-
Jasne. - odparła radośnie Karieni, a następnie zabrała swoje
rzeczy i szybko wybiegła z pomieszczenia.
-
Dobra dziewczyny koniec przerwy, wchodzimy na trampoliny. -
stwierdziła stanowczo, a zarazem przyjaźnie Marsui.
************
W
sporym gabinecie Aluf Hetto zasiada przed laptopem i popijając kawę,
prowadzi wideo rozmowę z neczańskim generałem.
-
Hetto przydałyby nam się te maszyny.
-
Wiem, sprzęt przechodzi ostatnie testy i na biegu wysyłam Twój
odział z sprzętem.
-
Ile to jeszcze zajmie?
-
Przy dobrych wiatrach za 3-5 dni powinni być w okolicach rowu.....
-
Oni i dobre wiatry? Pewnie z tydzień im to zajmie....
-
Heh ... o ile mam dobre informację, to nie potrzebuje ich na gwałt
i jesteście wstanie na nie poczekać...
-
Na
gwałt to dobre łóżko...
- odparł Rudy, a po chwili odchrząkną i dodał: - Masz dobre
informacje, nie pali się z nimi, ale nie pogardziłbym dodatkowym
sprzętem ...
-
Wiem, wiem ... robimy co się da ...
************
Jeden
z torów szkoleniowych na którym w powietrzu trwa testowanie
mechanicznego smoka, który unosi się bez łopotania skrzydłami.
Kurai spokojnie i pewnie czuje się w powietrzu na robocie imitującym
prawdziwe, majestatyczne stworzenie. Tym czasem za ziemi stoją Ruln
oraz Karieni, którzy szczętnie notują uwagi neczanina oraz bardzo
uważnie obserwują jego lot.
Po
dłuższej chwili do mechaników podszedł Gearno, który z podziwia
powietrzne zmagania.
-
Jak idzie? - spytał nagle Saren.
-
Dobrze, nie długo chyba kończymy. - odparł Ruln.
-
Rozumiem, dużo uwag? - kontynuował Gearno.
-
Sporo... - odparł Ruln a następnie dodał: - Karieni pokaż
Saren'owi notatki.
-
Tak, oczywiście. - odparła dziewczyna wręczając przełożonemu
zeszyt.
Saren
podziękował i zaczął szczętnie przeglądać notatki, których
jest kilka naście stron.
-
Dużo tych uwag i niektóre mogliście wyeliminować sami. - zauważył
Saren.
-
Tak, jednak to nasz pierwszy test. - odparł Ruln.
-
Wiem, dlatego nie robię Wam o to bury, gdyż niektóre defekty
maszyny to aż wstyd dla konstruktora. - odparł Gearno, a po chwili
dodał: - Przebicie w obwodzie które powoduje spięcia podczas
zniżania lotu to błąd który dyskwalifikuje nawet uczniaków.
-
Tak wiem, na swoją obronę mam jednak to, że ledwo zbudowaliśmy
maszynę, i Kurai zabrał ją na testy. - odparł Ruln.
-
Tak, tak … spokojnie wiem o tym. - odparł Gearno.
-
Ruln przy maksymalnym nieprzyśpieszeniu smok się krztusi i
szarpie..
- wtrącił nagle głos w łączności.
-
Zrozumiałem. - Odparł Ruln a następnie dodał: - Karieni zanotuj,
że DSR
1.1 Alfa ma problem z wysokimi obrotami. Trzeba sprawdzić przyczynę.
-
Tak jest. - odparła Karieni szczętnie notując.
-
Wcześniej nie było takiego problemu? - spytał Gearno.
-
Wcześniej nie podkręcał obrotów, latał na dwójce czy trójce ..
a teraz lata na piątce i te problemy z obrotami pojawiły się
dopiero teraz. - odparł Ruln.
-
Rozumiem. - odparł spokojnie Gearno, a po chwili dodał: - Dobrze
prowadźcie testy dalej, a ja idę zając się swoimi sprawami.
-
Tak jest! - odparł Ruln.
************
Długi
i wycieńczający trening autorstwa Marsui nadal twa. Wszystkie
dziewczyny są już bardzo mocno spocone, ale dalej śmiało i
dzielnie działają. Obecnie wszystkie ćwiczące osoby robią
przysiady z sztangami na ramionach.
-
Kiazu nie przyśpieszaj, to nie jest zabawa ma szybkość. -
stwierdziła Marsui, uważnie obserwując ognistą neczankę.
-
A nie możemy podkręcić tempa? - spytała Kiazu.
-
Chyba żartujesz? To tempo i tak jest za intensywne. - wtrąciła
Diuna.
-
Nie Kiazu, tak jest dobrze... trzeba dobrze rozkładać siły …
zaufaj mi. - stwierdziła Marsui, nie przerywając swoich ćwiczeń.
-
No dobra... niech będzie … - odparła Kiazu.
-
Całe szczęście... - dodała Diuna.
Słuchaj ona się dopiero rozkręca, ale i tak ładnie wytrzymujecie ... - odparła Ulme.
Słuchaj ona się dopiero rozkręca, ale i tak ładnie wytrzymujecie ... - odparła Ulme.
W
tym momencie do sali treningowej wparował Kashai, który zaraz po
wejściu stanowczo powiedział:
-
Ulme, Ojciec wzywa Cię do siebie.
-
Przyjdzie jak skończymy trening. - odparła Marsui.
- Nie Marsui, Ojciec wzywa ją natychmiast do siebie i skoro robi to dzisiaj to oznacza, że to coś naprawdę bardzo ważnego. - stwierdził Kashai.
- Nie Marsui, Ojciec wzywa ją natychmiast do siebie i skoro robi to dzisiaj to oznacza, że to coś naprawdę bardzo ważnego. - stwierdził Kashai.
-
Spokojnie Marsui i tak mam już dosyć, a niedługo i tak bym
osiągnęła swój limit. - wtrąciła Ulme, odkładając sztangę, a
następnie dodała: - Kashai, napije się, wytrę się z potu i
przyjdę.
-
Dobra, ale przyjdź jak najszybciej. - odparł Kashai wychodząc.
- Hmm... dzisiaj chyba nie jest dobry dzień na trening. - wtrąciła Diuna.
- Jest bardzo dobry... myślisz, że innego dnia byłoby inaczej? - odparła delikatnie poirytowana Marsui.
- Hmm... dzisiaj chyba nie jest dobry dzień na trening. - wtrąciła Diuna.
- Jest bardzo dobry... myślisz, że innego dnia byłoby inaczej? - odparła delikatnie poirytowana Marsui.
-
Zapewne to i tak spokojny dzień. - dodała Kiazu.
- Owszem, gdyż dzisiaj nie zostałam jeszcze sama. - odparła Marsui, a po chwili dodała: - Dobra dziewczyny wyciskamy dalej.
- Owszem, gdyż dzisiaj nie zostałam jeszcze sama. - odparła Marsui, a po chwili dodała: - Dobra dziewczyny wyciskamy dalej.
************
Kurai
leci wysoko na spokojnym, niebieskim niebie. Wiatr we włosach,
ciepłe promienie blednącego, zachodzącego słońca, chłód
oziębłej maszyny i ogromna wysokość bardzo dobrze się
uzupełniają, tworząc tym samym niebywały i nie powtarzalny
klimat. Co prawda lot na mechanicznym smoku, nie daje tyle frajdy i
satysfakcji co lot na prawdziwej bestii, ale jest stosunkowo dobrym
substytutem. Elektryczny neczanin traktuje tą przejażdżkę
bardziej jako pracę, niż jako rozrywkę, więc nadal dosyć surowo
ocenia każde niedociągnięcie maszyny.
Ruln
cierpliwie i uważnie słucha każdej uwagi, a następnie analizuje
oraz planuje już naprawy i dojście do kompromisu między
prawdziwością DSR
1.1 Alfa a możliwościami technicznymi.
- Dobrze Kurai, niedługo powinno skończyć się paliwo, więc na dzisiaj musimy pomału kończyć testy. - stwierdził Ruln, przez komunikację.
- Chce zrobić ostatnie koło i podejść do lądowania pod wiatr. - odparł chłodno Kurai.
- Dobrze Kurai, niedługo powinno skończyć się paliwo, więc na dzisiaj musimy pomału kończyć testy. - stwierdził Ruln, przez komunikację.
- Chce zrobić ostatnie koło i podejść do lądowania pod wiatr. - odparł chłodno Kurai.
-
Ok,
według moich wyliczeń paliwa spokojnie starczy Ci na taki manewr, a
nawet na trzy takie manewry.Na
te słowa Kurai już nic nie odpowiedział. Co prawda przyjął
stwierdzenie kolegi do wiadomości, jednak uznał, że nie ma już
nic więcej do powiedzenia. W końcu jego cicha natura nadal daje o
sobie znaki i jest nieodzowną częścią jego samego, a co za tym
idzie nikt nie stara się tego zmienić na siłę.
Elektryczny neczanin swobodnie leci na niezwykłej maszynie i właśnie ustawił się już pod wiatr i zaczął schodzić do lądowania. Nagle mechaniczny smok zaczął delikatnie schodzić na prawą stronę.
- Kurai co się dzieje? - spytał Ruln stojący na ziemi.
Elektryczny neczanin swobodnie leci na niezwykłej maszynie i właśnie ustawił się już pod wiatr i zaczął schodzić do lądowania. Nagle mechaniczny smok zaczął delikatnie schodzić na prawą stronę.
- Kurai co się dzieje? - spytał Ruln stojący na ziemi.
-
Smoka znosi i to nie przez wiatr. - odparł chłodno Kurai.
- Rozumiem, dalej staraj się wyrównywać lot.
W tym momencie z latającej maszyny zaczął unosić się ciemny i gęsty dym, który zdecydowanie sugerował że coś się dzieje. Jednak nim ktokolwiek zdążył zareagować dało się usłyszeć głośny wybuch, a szaroczarny dym spowił sporą część nieba jak i całą maszynę.
- Rozumiem, dalej staraj się wyrównywać lot.
W tym momencie z latającej maszyny zaczął unosić się ciemny i gęsty dym, który zdecydowanie sugerował że coś się dzieje. Jednak nim ktokolwiek zdążył zareagować dało się usłyszeć głośny wybuch, a szaroczarny dym spowił sporą część nieba jak i całą maszynę.
-
Kurai!? … - stwierdził przerażony Ruln stojący na ziemi, a po
chwili poirytowany dodał: - No weź kolego odezwij się.... Kurai!!
************
W
metalowej, całkiem skromnej komnacie o wspaniałych żółtych
ścianach, za czarnym masywnym biurkiem, zawalonym stosem papierów,
siedzi sam Aluf Hetto. Natomiast na wprost niego stoją Ulme, Gearno,
Syale oraz jeszcze dwóch szeregowych żołnierzy, którzy wcześniej
gdzieś nam mignęli w tle opowieści i w tym tle pozostaną.
-
Zapewne zastanawiacie się dlaczego tak pilnie Was do siebie
wezwałem? - zaczął chłodno delikatnie nie pewnie Hetto, a po
dłuższej chwili ciszy dodał: - Widzicie Elficki oddział przeszedł
obok miasta Sweebnet.
- Co w związku z tym? - spytała delikatnie zaniepokojona Ulme.
- Podczas przemarszu zniszczyli 10 domów. Obecnie trwa już akcja ratunkowa i wydobywanie cywili spod gruzów. - kontynuował Hetto.
- Co w związku z tym? - spytała delikatnie zaniepokojona Ulme.
- Podczas przemarszu zniszczyli 10 domów. Obecnie trwa już akcja ratunkowa i wydobywanie cywili spod gruzów. - kontynuował Hetto.
-
Niech zgadnę, nasi bliscy są pod gruzami? - spytał spokojnie a
zarazem nerwowo Gearno.
- Prawdopodobnie tak, wiem jedynie że byli zameldowani w kamienicach które zostały zniszczone, jednak ratownicy jeszcze nikogo nie znaleźli. - odparł Hetto, a po chwili dodał: - Oddziały ratunkowe proszę Was abyście odezwali się do swoich rodzin i spróbowali się dowiedzieć czy podczas cichego ataku byli domach.
- Oczywiście, za chwilę obdzwonię rodzinę. - stwierdził Gearno.
- Prawdopodobnie tak, wiem jedynie że byli zameldowani w kamienicach które zostały zniszczone, jednak ratownicy jeszcze nikogo nie znaleźli. - odparł Hetto, a po chwili dodał: - Oddziały ratunkowe proszę Was abyście odezwali się do swoich rodzin i spróbowali się dowiedzieć czy podczas cichego ataku byli domach.
- Oczywiście, za chwilę obdzwonię rodzinę. - stwierdził Gearno.
-
Ojciec żartujesz prawda? - spytał nerwowo Syale.
- Nie nie żartuję. - odparł Aluf.
- Ojciec a czy możemy tam pojechać? - spytała Ulme z łzami w oczach.
- Nie nie żartuję. - odparł Aluf.
- Ojciec a czy możemy tam pojechać? - spytała Ulme z łzami w oczach.
-
Nie. - stwierdził twardo Hetto, a następnie dodał: - Jest tam 300
ekip ratowniczych z całego sojuszu, które kamień po kamieniu
odgruzowują kamienice. W monecie kiedy bym Was tam wysłał, byście
jedynie przeszkadzali.
- Zapewne mają tam specjalistyczny sprzęt, psy i najlepszych ludzi. - dodał Gearno.
- Zapewne mają tam specjalistyczny sprzęt, psy i najlepszych ludzi. - dodał Gearno.
-
Owszem, a przede wszystkim to profesjonaliści którzy nie dadzą
ponieść się emocjom. - odparł Hetto, a po chwili dodał: - Jak
dotrą do mnie jakiekolwiek informacje, to od razu Wam je przekaże.
A teraz bądźcie łaskawi wykonać kilka telefonów. One w tej
chwili są bardzo istotne.
- Tak jest! - odpowiedzieli zgodnie wszyscy obecni.
Nawet blady jak ściana Syale, który pod natłokiem informacji aż zaniemówił. Po dłuższej chwili wezwani wojskowi zaczęli wydzwaniać do swoich bliskich.
- Tak jest! - odpowiedzieli zgodnie wszyscy obecni.
Nawet blady jak ściana Syale, który pod natłokiem informacji aż zaniemówił. Po dłuższej chwili wezwani wojskowi zaczęli wydzwaniać do swoich bliskich.
************
Spora,
przestronna, mocno doświetlona sala treningowa o dużych oknach, za
którymi panuje już wieczorny półmrok. Pomieszczenie ma gładkie
czerwono-szare ściany oraz błyszczącą brązową podłóg, po
której widać, że była bardzo intensywnie używana. Diuna oraz
Rina siedzą w kontach owej sali i bardzo intensywnie wymiotują.
- No to dziewczyny osiągnęły limit. - stwierdziła z uśmiechem Marsui.
- Przepraszam … - stwierdziła Rina popijając wodę.
- Spokojnie to się później posprząta, nie przejmuj się. - odparła Marsui, skacząc na skakance, a po chwili dodała: - A Ty dasz jeszcze radę?
- Pewnie! - odparła Kiazu z promiennym uśmiechem i skacząc na skakance.
W międzyczasie Diuna i Rina bardzo ciężko oddychając padły na plecy. Na całe szczęście żadna nie wpadła w wymiociny.
- Spokojnie nic im nie będzie. - odparła Marsui z uśmiechem, która po raz kolejny podkręciła tempo.
- No to dziewczyny osiągnęły limit. - stwierdziła z uśmiechem Marsui.
- Przepraszam … - stwierdziła Rina popijając wodę.
- Spokojnie to się później posprząta, nie przejmuj się. - odparła Marsui, skacząc na skakance, a po chwili dodała: - A Ty dasz jeszcze radę?
- Pewnie! - odparła Kiazu z promiennym uśmiechem i skacząc na skakance.
W międzyczasie Diuna i Rina bardzo ciężko oddychając padły na plecy. Na całe szczęście żadna nie wpadła w wymiociny.
- Spokojnie nic im nie będzie. - odparła Marsui z uśmiechem, która po raz kolejny podkręciła tempo.
-
Domyślam się... - odparła Kiazu, która skacząc delikatnie
zachwiała się na nogach.
Jednak Marsui delikatnie uśmiechnęła się pod nosem i jeszcze bardziej podkręciła i tak już zawrotne tempo. Po całym dniu zmagań i ćwiczeń poprzednie tempo było już nie lada wyzwaniem.
Nagle Kiazu zrobiło się ciemno przed oczami, co sprawiło, że dziewczyna zatrzymała się.
- A tej co? - spytała leżąca Diuna, patrząca na bladą siostrę.
- Nic wielkiego. - odparła Marsui.
W tym momencie ognista neczanka obficie zwymiotowała, a następnie zemdlała z wycieńczenia.
- Kiazu! - krzyknęły zaniepokojone neczanki.
- Spokojnie, ona się jedynie zmęczyła. - odparła Marsui, a po chwili dodała: - Widzicie w pewnym momencie treningu chciałam zobaczyć Wasz limit wytrzymałości.
- Po co? - spytała Diuna.
Jednak Marsui delikatnie uśmiechnęła się pod nosem i jeszcze bardziej podkręciła i tak już zawrotne tempo. Po całym dniu zmagań i ćwiczeń poprzednie tempo było już nie lada wyzwaniem.
Nagle Kiazu zrobiło się ciemno przed oczami, co sprawiło, że dziewczyna zatrzymała się.
- A tej co? - spytała leżąca Diuna, patrząca na bladą siostrę.
- Nic wielkiego. - odparła Marsui.
W tym momencie ognista neczanka obficie zwymiotowała, a następnie zemdlała z wycieńczenia.
- Kiazu! - krzyknęły zaniepokojone neczanki.
- Spokojnie, ona się jedynie zmęczyła. - odparła Marsui, a po chwili dodała: - Widzicie w pewnym momencie treningu chciałam zobaczyć Wasz limit wytrzymałości.
- Po co? - spytała Diuna.
-
Wiesz być może się jeszcze kiedyś spotkamy i fajnie mieć kogoś
z kim można pozwolić sobie na intensywny trening. - odparła Marsui
wycierając pot z twarzy, a następnie dodała: - I muszę
powiedzieć, że zaskoczyłyście mnie, a zwłaszcza zaskoczyła mnie
Kiazu.
- Aha, tym ze zemdlała? - odparła Diuna.
- Aha, tym ze zemdlała? - odparła Diuna.
-
Nie tym że wytrzymała moje tempo. Nie wiem czy zauważyłaś ale my
we dwie zrobiłyśmy jakieś 20 % więcej powtórzeń niż Wy. -
stwierdziła Marsui, a po chwili dodała: - Dacie rade dojść do
pokoju?
- Chyba tak … - odparła Rina chwiejnie stając.
- Nie ma mowy ja się nie ruszam. - dodała Diuna leżąc.
- Rozumiem.... Poczekajcie tutaj, a ja skoczę po wsparcie. - odparła Marsui, a następnie założyła bluzę i wychodząc powiedziała: - Jak Kiazu się obudzi to porządnie ją napójcie.
- Chyba tak … - odparła Rina chwiejnie stając.
- Nie ma mowy ja się nie ruszam. - dodała Diuna leżąc.
- Rozumiem.... Poczekajcie tutaj, a ja skoczę po wsparcie. - odparła Marsui, a następnie założyła bluzę i wychodząc powiedziała: - Jak Kiazu się obudzi to porządnie ją napójcie.