wtorek, 19 listopada 2024

EPIZOD 266

 

Deszcz pełen zmian


Neczanie już dotarli pod nie wysokie góry, gdzie znaleźli płytką jaskinię, jakieś dwa metry nad ziemią. Jest ona na tyle duża, że mieści się tam aż wojskowy namiot z trzema komorami i praktycznie nic więcej. Niżej pod wejściem do jaskini oddział przygotował już miejsce na ognisko oraz miejsca do siedzenia z powalonych kłód czy sporych płaskich kamieni. Dodatkowo lekko z boku jest zebrane wystarczająco dużo drewna aby ognisko mogło się palić przez cała noc. Z powodu sporej odległości od wody i lasu, rozstawienie obozu trochę trwało i tym sposobem mamy wczesny wieczór i słońce zaczyna pomału zachodzić.
- Dzisiaj jakoś słońce wcześniej zachodzi. - Zauważył Key’leanem

- Jest koło 18 to w sumie akurat. - odpowiedziała Diuna.
- Dodatkowo w terenie, zawsze ma się wrażenie, że wszystko jest wcześnie. - dodała Kiazu.
- Kolacje robimy jak reszta do Nas dotrze? - zapytał Stevenen.
- Tak. - odpowiedział Kurai, a po chwili dodał:- Kiazu, skocz po nich. Twoje świetliki się przydadzą.

- Dobra. - odpowiedziała Kiazu wzruszając ramionami, a po chwili radośnie dodała: - W sumie jak się przebiegnę to będę miała dodatkowy trening. To ja lecę!
Po tych słowach ognista neczanka wybiegła z obozu, a zaciekawiony Stevenem zapytał:
- Świetliki?
- Kiazu, potrafi tworzyć przy pomocy swojej mocy takie małe ogniki dające światło i podążające za idącymi. - odpowiedziała Diuna.
- I potocznie nazywamy je świetlikami. - dodał Otachi.
- Rozumiem. - odpowiedział Stevenem.

- Kurai! - krzyknęli nagle radośnie bracia, entuzjastycznie patrząc na elektrycznego neczanina.
- Możemy zrobić małe zawody w siłowaniu się? - Zapytał Hachi.

- Heh … jak będą chcieli to możecie…. - odpowiedział chłodno Kurai.
- Tak! - odpowiedzieli zgodnie bracia, robiąc gest zwycięstwa.
- Ale bez używania mocy. - dodał Kurai.
- Jasna sprawa! - odpowiedział Otachi.
- Co się dzieje? - Zapytał Stevenem.
- Chcecie się z Nami posiłować na rękę? - zapytał Hachi.
- Ja przyznam, że chętnie. - odpowiedział Key’leanem.
- Dobra. - dodał zazwyczaj nie odzywający się
Issah.

- Brzmi, jak dobra rozrywka dla zabicia czasu. Jakieś zakłady? - zapytał Stevenem, a po chwili szybko powiedział: - Znaczny zasady …
- Zasady to jeden na jeden bez użycia mocy, reszta klasycznie. - odpowiedział Hachi.
- A zakłady, można ale zakładami są jakieś ćwiczenia. - dodał Otachi.
- Możecie się zakładać? - zdziwił się Stevenem.
- Tak, ale tylko na ćwiczenia. - odpowiedział Hachi.
- To znaczy, że na przykład mamy strarcie między Kurai’em a Key’leanem. I zanim usiądą wybieramy ćwiczenie. - dodał Otachi.
- Mogą być pompki, przysiady, przysiady na rękach, samo stanie na rękach i tym podobne które można wykonać w każdym terenie i nie wymagają sprzętu. - dopowiedział Hachi.

- No i co dalej? - Zapytał Stevenem.
- Każdy z Nas ma 5 powtórzeń, to znaczy że np. ja, Kurai i Hachi stawiamy na Kurai’a tzn pula jest 15 np. pompek. Powiedzmy ze Issah i Stevenem stawiają, ze Key’leanem wygra to mamy pule 10 pompek. No i Ci co przegrywają zakład, łącznie z przegranym robią pompki z zakładu. - powiedział Otachi.
- W tym wypadku przy wygranej Kurai’a przegrani robią 15 pompek, a przy wygranej Key’leanem to 10 pompek. - dodał Hachi.
- A co jak będzie remis? - zapytał Stevenem.
- Jeśli ktoś obstawi remis, to pozostali robią ćwiczenia z puli „wygranych”, ale jak nikt nie obstawił to wszyscy robimy łączną pulę ćwiczeń. - odpowiedział Hachi.
- W tym wypadku to by było 25 pompek? - zapytał Stevenem.
- Dokładnie tak. Aha przy braku obstawienia robi się wszystkie.- odpowiedział Otachi.
- Dla mnie tym bardziej spoko. - powiedział Key’leanem

- Super! - powiedział radośnie Hachi, a po chwili dodał: - To czas przygotować „stół” i siedzenia!
- Z stolikiem ja pomogę. - powiedział Stevenen, tworząc twardą metalową kostkę.
W tym samym czasie Hachi przy użyciu swojej mocy, z ziemi stworzył dwa siedziska, a po chwili powiedział:
- Sprawdzi, któryś czy wygodne?
Na te słowa po jednej stronie radośnie usiadł Otachi i przymierzył się, wyciągając prawą dłoń i udając, że ma przeciwnika. W tym momencie na wprost niego usiadł Key’leanem i swoją prawą dłonią uścisnął dłoń przeciwnika.
- Oho, powiedział bym, że próba ognia. - powiedział Otachi z uśmiechem.
- Można tak powiedzieć. - odpowiedział Key’leanem, a po chwili dodał: - Stevenen, trochę wyższa zrób i węższa to będzie wygodniej z nogami.
Na te słowa stalowy neczanin poprawił swój twór i zapytał:
- I jak teraz?
- Jak dla mnie ok. - odpowiedział Key’leanem.
- Teraz jest zajebiście. - dodał entuzjastycznie Otachi.

- Dobra to za nim zaczniecie, kto bierze udział? - zapytał Hachi.

Na te słowa Otachi, Key’leanem, Issah i Stevenen podnieśli prawe ręce, delikatnie do góry.

- Na mnie nie patrz, idę po swoją kostkę. - odpowiedziała Diuna, po czym udała się do namiotu.
- A Ty Ziom? - Zapytał Hachi.
- W sumie mogę - odpowiedział chłodno Kurai.
- Super! - odpowiedzieli radośnie bracia.
W tym momencie wróciła Diuna, wraz z swoją kostką do ćwiczeń psychomocy.

- Na którym poziomie jesteś? - zapytał Otachi.
- Koło 600 coś, ale Ona ponoć ma nieskończenie wiele poziomów. - odpowiedziała Diuna, zasiadając na jednym z kamieni, koło ogniska.
- Nois. Czekam aż dojdziesz do tysiąca! - odpowiedział Otachi.

- Jak dojdę to Ci powiem. - odpowiedziała Diuna.
- Dobra! - odpowiedział entuzjastycznie Otachi, a następnie dodał: - Dobra jedziemy.


************



Ruiny, z wodnym jeziorem. Robi się już delikatnie ciemno, a pogoda trochę się zmieniła i w tej chwili pada delikatnie chłodny deszcz. Rina jest zanurzona, prawie cała w wodzie, jednocześnie jest oparta o betonowy brzeg. Jej ciało delikatnie się trzęsie. W tym samym czasie Taakat ubrany już prawie w pełny mundur stoi i popija wodę. Nagle rozległ się znajomy i donośny głos.
- Jesteście jeszcze tam?
- Tak! - odpowiedział głośno Taakat, po czym odstawił butelkę i szybkim krokiem, po schodach udał się na górę ruin. A następnie dodał: - Wchodzisz czy czekasz jak wyjdziemy?

- Wchodzę! Chce zobaczyć jak wygląda to miejsce. - odpowiedziała Kiazu.

Na te słowa oficer zeskoczył, oparł się plecami o mur i kucając, zrobił delikatny koszyczek z rąk.
- Wskakuj. - powiedział Taakat.
- Wiesz, że sama mogłam wejść? - odpowiedziała z uśmiechem Kiazu.
- Wiem, wiem, ale tak jest lepiej.

- Skoro tak mówisz. - odpowiedziała Kiazu, po czym szybkim i sprawnym ruchem dzięki wybiciu była już na szczycie.
- Kiazu zapalisz proszę swoje świetliki schodząc? - powiedziała pokornie Rina trzymająca aparat i mająca na sobie już top oraz leginsy od munduru.

- Pewnie! - odpowiedziała Kiazu przywołując masę świetlików, a następnie dość powoli zaczęła schodzić. W tym czasie Jej siostra robiła zdjęcia które obejmowały zarówno wodę jak i schody.
Po chwili i oficer pojawił się na szczycie i również zaczął schodzić. Na szczęście dla Niego, za nim przyszedł powstało już kilka fajnych zdjęć.

- Kiazu, powinnaś założyć koszulę od munduru. - powiedział Taakat.
- Doceniam, ale tak mi jest dobrze, jakbym potrzebowała to bym wzięła, ale mój wewnętrzny ognień doskonale rozgrzewa. - odpowiedziała spokojnie Kiazu.

- Dobra. - odpowiedział Takaat, zabierając swoje rzeczy.

Po chwili Rina ubrała się do końca i również zabrała swoje rzeczy.
- Rińcia, co powiesz na parę zdjęć na brzegu? - zapytała Kiazu.
- Jak Taakat poczeka, to jak dla mnie brzmi super. - odpowiedziała pokornie Rina.
- Poczeka. - wtrąciła Kiazu
- Tak, poczekam pod murami. Ale nie za długo, przydałoby się wkrótce zjeść kolację i wrócić do reszty. - odpowiedział Oficer wychodząc z wodnych ruin.

- Tak jest! - odpowiedziała energicznie Kiazu, zasiadając jednocześnie siadając na brzegu.



************



W obozie również zaczęło padać. Nad ogniskiem i stanowiskiem do siłowania jest rozstawiony namiot, który osłania obozowisko. Hachi, Kurai oraz Issah robią właśnie pompki, a reszta panów siedzi, przy stanowisku do siłowania na rękę.
- Że też mu się chce. - powiedział Stevenem

- Kurai tak zawsze, nie zakłada się i robi wszystkie karne. - odpowiedział Otachi.
- Rozumiem… a właśnie, jak będą wyglądać warty? - zapytał Stevenem.
- Dwudziesta, szósta … zmiana co dwie godziny. - odpowiedział Kurai.

- Podwójne czy co drugi dzień? - spytał Stevenem.
- Póki co, co drugi dzień, potem zobaczymy. - odpowiedział chłodno Kurai, jednocześnie kończąc serię.
- Jaka kolejność? - spytał Stevenem.
- Dzisiaj Diuna, Hachi, Stevenem, Taakat i ja. - odpowiedział twardo Kurai, a następnie dodał: - Jutro Kiazu, Otachi, Rina, Key’leanem i Issah.
- Tak jest! - odpowiedzieli zgodnie wszyscy obecni.
- Chce walki z kapitanem. - wtrącił nagle Issah
- Oho ktoś się prosi o 2:0. - wtrąciła Diuna, nie odrywając się od kostki.
- Będzie 1:1. - odpowiedział pewnie Issah.

- Napije się wody i nie ma problemu. - odpowiedział Kurai, idąc po wodę.


************



Generał Rudy zasiada w swoim gabinecie i pracuje na swoim laptopie, kończy dopijać herbatę oraz jednym okiem czyta ostanie raporty. Widać po nim, że zdecydowanie powoli kończy dzień na służbie i już odlicza chwile do wolnego.
-
Jeszcze tylko raport od ChiZ02 i witaj siłownio. - zamyślił się generał.
W tym momencie na ekranie laptopa pojawiła się ikonka video połączenia i rozległ się donośny dźwięk dzwonka. Rudy przewrócił oczami, głośno westchnął i odebrał połączenie. Za nim ustabilizował się obraz Rudy powiedział:
- Słucham?
- Szanowny Generale - odezwał się znajomy głos na połączeniu.
- Tirhugentoshokan, masz dla mnie jakieś informacje?
- Właściwie to ja generale potrzebuję więcej informacji o wieży.
- Mów jaśniej.
- Znalazłem trzy wieże pasujące do opisu. - odpowiedział bibliotekarz, a następnie dodał: - Jedna pochodzi z Destemos i pochłania właściwie to zjada dusze, a każdy kto tam wejdzie już nigdy nie wyjdzie i ludzie są nie do odratowania.
- No to zapowiada się grubo...
- Druga wieża to coś w rodzaju lochu z przeciwnikami na każdym poziomie, i pochodzi z Bromano. Po przejściu ostatniego poziomu można z niej wyjść. Jednak można również w niej zginąć.

- To już lepiej, chociaż też nie brzmi łatwo...
- Na pewno nie jest „łatwo” Generale, a trzecia wieża pojawia się w różnych lokacjach na różnych planetach. Jest w niej ogromny labirynt w którym można utknąć na wieki.
- Świetnie … jak je rozróżnić?
- Symbolami na wejściu, zachowaniem kolorów, wielkością i wieloma innymi czynnikami. Nagranie wieży by wystarczyło abym mógł powiedzieć, która to wieża.
- Postaram się zdobyć takowe.



************



Wczesnym wieczorem Kiazu i Taakat idą koło siebie i rozmawiają. Mocno z tyłu idzie z nimi Rina, która robi zdjęcia. Jednocześnie jest na tyle blisko ze wracają razem, a jednocześnie jest na tyle daleko aby nie słyszeć o czym rozmawiają. Całej trójce towarzyszą ogniste świetliki Kiazu, które przyjemnie i delikatnie oświetlają podróżujących. Dodatkowo pada ciepły deszcz, opleciony delikatnym chłodnym wiatrem.

- Dobra Płomyczku, czemu nie rozumiesz słowa nie? - zapytał nagle Taakat.
- Jak to nie rozumiem? - Zdziwiła się Kiazu.
- Tyle razy wspominałem, że nie interesują mnie młodsze, a Ty dalej próbujesz poderwać.
- A… o to chodzi .. - odpowiedziała Kiazu przewracając oczami, a następnie dodała: - Po pierwsze obecnie nie podrywam, jestem po prostu sobą. Po drugie fakt byłbyś wyzwaniem i na swój sposób mnie to korci, ale powiedzmy, że szanuje Twoje zasady.
- A jednak czegoś ewidentnie ode mnie chcesz.
- Bo chce, i tak myślę, że to co chce nie łamie Twoich zasad.
- Hmm… co takiego?
- Żaden z facetów których zdobyłam, nie miał kolczyka w języku
- I chcesz zobaczyć jak to jest?
- Dokładnie. Jestem strasznie tego ciekawa. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem i mrugając okiem.
- I tylko tyle chcesz ode mnie?
- Dobra chciałabym więcej, ALE szanuje Twoje zasady i dawno już odpuściłam, i zadowolę się tylko tym
- Dobrze, to powiedzmy, że przemyślę podanie i to ja zdecyduje czy to łamanie moich zasad czy nie.

- Super! - Odpowiedziała radośnie Kiazu, a następnie dodała: - Wiesz jestem dość kokieteryjną i seksowną osobą, więc jakbym chciała Cię poderwać to bym to zrobiła. A teraz jeszcze panuje nad sobą i po prostu tak działam na facetów.
- Nie wątpię i już wiem skąd moje hmm… „napięcie do Ciebie”

- Potraktuje to jako komplement.

- I słusznie.
- Powiedz mi skąd ta awersja do „młodszych” partnerek nawet na jedną noc?
- Wiedziałem, że w końcu o to spytasz. - odpowiedział Taakat, a następnie dodał: - Składa się na to wiele czynników jak, że ja już będę stary a Ona dalej młoda i zamiast wspólnie się zestarzeć to starość dopadnie tylko mnie.

- To ma sens przy związkach, ale nie przy zabawach na jedną noc.
- Kolejnym czynnikiem jest to, że po jednej imprezie za młodu potoczyło się tak a nie inaczej i uprawiałem sex z młodszą, dużo młodszą, a potem dostałem wyrok na 5 lat więzienia w zawieszeniu na 2 lata i sporą karę finansową za „gwałt” na nie letniej. Ogólnie nikogo nie obchodziło, że oboje tego chcieliśmy, wszystko rozbiło się o wiek i o to, że jako ten starszy powinienem „myśleć pierwszą głową a nie drugą”.

- O kurcze grubo…. To jak z wyrokiem zostałeś wojskowym?
- W sumie dzięki temu, że wtedy byłem już wojskowym i Generał Rudy wstawił się za mną to dostałem zawiasy oraz dodatkowy trening wojskowy, a Królowa zapewne nawet nie wie, zresztą, moi podwładni też tego nie wiedzą. Szanują zasadę bez zbędnych pytań.
- Rozumiem, a jakie są inne czynniki?
- Dużo by opowiadać i może kiedyś przy mocniejszym piwie opowiem. - odpowiedział Taakat mrugając okiem.
- W sumie tym bardziej szanuję, że masz zasady których nie chcesz łamać.

- To dobrze i nie zrozum mnie źle, ale zasady są dla mnie bardzo ważne, chociaż to, że jesteś tak niesamowicie śliczna wcale nie ułatwia sprawy aby się ich trzymać.
- Oho kolejny komplement, dziękuję.
- Proszę. Czuję, że mogę sobie na dużo pozwolić przy Tobie, jednocześnie nie łamiąc zasad.
- Śmiało, tym razem dobrze czujesz. I z góry uprzedzam, że nie wszystko co robię to podryw, i zdecydowanie odczujesz, że przestały mnie obchodzić Twoje zasady i zaczynam podryw. Jestem kobietą która dostaje to czego chce, kiedy nie odpuszcza.
- Dobrze. Miło było to w końcu wyjaśnić.
- Tak, zdecydowanie. Wiesz uwielbiam zdobywać facetów, i mam nawet otwarty związek… tak nawiasem mój facet nawet bywa ze mnie dumny jak poderwę np. kogoś nie do zdobycia, zresztą to działa również w drugą stronę. Jednak Ciebie odpuściłam, ale nie zdziw się jak usiądę Ci na kolanach czy zrobię inne dziwne rzeczy, bo to po prostu jestem ja, jak się zgalopuje wystarczy zwrócić mi uwagę. Będę robić tylko tyle na ile mi pozwolisz.
- Brzmi legitnie, w takim układzie w druga stronę będzie działać to tak samo. - odpowiedział spokojnie Taakat po chwili namysłu, a po chwili dodał: - Widzę, że może być na luzie, ale bez łamania zasad i naciskania aby je złamać.
- Owszem, nie potrzebuje ich łamać mimo że kusisz.
- Oho teraz to ja dostaje komplement.
- Tak wyszło. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem, a następnie dodała: - Chcesz mogę dać Ci namiary na przyjaciółkę, jest kubbem ale jest dużo starsza ode mnie.
- Starsza mówisz?
- Nom, i zapewne nie pogardzi wodną energią.
- Przemyślę i ten temat, bo brzmi nieźle.
- Moje propozycje zawsze są dobre.
- Zapamiętam. - odpowiedział Taakat mrugając okiem.
- Swoją drogą jak sobie radzi moja siostra? - zapytała Kiazu, a po chwili szybko dodała: - Nie chce porównywania do mnie, chce wiedzieć jak sobie radzi Ona jako Ona.
- Mój mentor nauczył mnie by nie porównywać osób z którymi trenuję. - odpowiedział Taakat, a następnie dodał: - Dobrze, powiem nawet, że znacznie lepiej niż się spodziewałem po medyku.
- Moja siostra potrafi zaskoczyć i to nawet bardziej niż ja.
- Myślę, że możesz mnie o wiele bardziej zaskoczyć, a właściwie zaimponować, niż może zrobić to medyk.

- Widzę, że kogoś nie kręci leczenie, zresztą jak i mnie.
- No więc to rozumiesz…
- Tak, ale akurat i tak jestem zdania, że moja siostra potrafi zaskoczyć – odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.
- Dobrze, może kiedyś się przekonam, póki co całkiem dobrze sobie radzi.
- Cieszy mnie to.



************



Neczański tymczasowy obóz, w którym nie trwa już starcie na siłowanie się na ręce. Właściwie to obozowicze szykują się już do kolacji, za która posłużą „lunchboxy”. Mimo deszczu ognisko jest już ładnie rozpalone. Na jednej kłodzie siedzi Hachi, Otachi oraz Issah. Obok nich na kamieniach siedzi Diuna i
Stevenen. Na wprost neczańskich braci na kłodzie siedzi Key’leanem, a na jednym z pozostałych kamienia siedzi Kurai. Na jednym wolnym miejscu obok Key’leanem jest położone pudełko. Po dłuższej chwili do obozowiczów podeszła reszta.
- O już jesteście. - powiedział Hachi.
- Hej, hej jesteśmy i jesteśmy bardzo głodni. - odpowiedział Taakat, siadając koło Kurai’a i wyciągając swoją porcje jedzenia.
- I mokrzy… - dodała Kiazu.

W tym samym czasie Rina i Kiazu usiadły koło Key’leanem i również wzięły swoje porcje jedzenia.
- Wróciliście w sama porę na szamkę! - dodał Otachi.
- Ma się to wyczucie. - powiedział Taakat z uśmiechem.
Wkrótce wszyscy otworzyli swoje pudełka. Ich oczom ukazała się pachnąca i smakowita porcja jedzenia. Po lewej stronie prostokątnego pudełka znajduje się osiem rolek kimbabu, połowa jest z tuńczykiem, a połowa z kurczakiem. Zajmują one spory pasek zajmujący ¾ długości pudełka. Obok znajduje się ryż wymieszany z kukurydza, marchewką i czerwoną fasolą, zajmujący około ½ długości pudełka. Na nim lezy kotlet schabowy, oraz jajko sadzone. Między ryżem, a rolkami znajdują się liście sałaty. W pozostałym miejscu znajdują się cztery pojemniczki w których znajdują się dodatki. W jednym są pokrojone pomidory, ogórki i cebula. Obok nich jest pojemniczek z ciasteczkami z czekolada. Niżej jest duży pojemnik, pełen różnych owoców. Są tam pokrojone truskawki, winogrona, ananas i banany oraz borówki, maliny i cząstki mandarynek. W ostatnim pojemniczku znajduje się sos sojowy. Dodatkowo na samym dole pudełka znajdują się metalowe pałeczki. Wszyscy obecni mają dokładnie taką samą porcję.

- Whoooa ile dobrego żarełka! - powiedziała radośnie Kiazu.
- Siostra, załatwiłaś Nam świetną kolację! - dodał Otachi.
- Ciekawe czy tak dobrze smakuje jak wygląda. - powiedział Taakat.

- Ziom, Spróbuj to będziesz wiedział. - dodał Hachi już zajadając.

Po chwili wszyscy ze smakiem jedli, przygotowane potrawy wręcz znikały w oczach. Jedzenie było świeże, a to co miało być ciepłe to było, to co miało być chłodniejsze też takie było, więc pudełka doskonale spełniły swoje zadanie.
- Zaskakująco dobre. - stwierdził Key’leanem

- Będziemy dostawać takie dobre jedzenie każdego dnia? - zapytał Stevenen.

- Myślę, że tak … o ile będą składniki ... - odpowiedziała pokornie Rina, delikatnie się rumieniąc.

- Ej ostanie jaszczurki były tak dobre ze Kiazu i Diuna nawet nie zauważyły. - wtrącił Hachi.
- Na pewno nie jadłyśmy jaszczurek. - odpowiedziała Diuna.
- A chcesz się założyć. - odpowiedział Hachi z wrednym uśmiechem.

- Poproszę potrawkę z jaszczurki, może być z kurczakiem. - wtrącił Taakat.

- Tak było! - odpowiedział Hachi, śmiejąc się pod nosem.

- Właśnie, Taakat dzisiaj między 2 a 4 masz warte. - wtrącił chłodno Kurai.
- Tak jest, żaden problem. Kto ma warte przed i po mnie? - Zapytał porucznik.
- Ja jestem przed Tobą. - powiedział Stevenem.
- A ja jestem po Tobie. - dodał Kurai.
- Brzmi dobrze. Rozumiem, ze 2h warty co drugi dzień, a potem się zobaczy? - zapytał Taakat
- Dokładnie tak. - odpowiedział Kurai

- Siłowaliście się na rękę? - zapytał nagle Taakat.
- Pewnie! - odparli zgodnie praktycznie wszyscy panowie.
- No nie, tak be ze mnie! Tak nie może być. - wtrąciła Kiazu.
- Też chce! - dodał Taakat równie entuzjastycznie.
- Kurai, możemy jeszcze? - Zapytał Otachi.

- Zdajecie sobie sprawę, że punkt 7:00 ruszamy dalej? - odpowiedział Kurai.

- Kap.. Kurai biorę odpowiedzialność, że o 22 wszyscy będą łóżkach. - Wtrącił Taakat.
- Dodaj jeszcze, że nie będziemy mieli obrażeń. - dodał Hachi.
- Dobra mogę jeszcze dopilnować aby nikt nie miał obrażeń – dodał lekko zdziwiony Taakat.

- W porządku. - odpowiedział Kurai.
- Swoją drogą jak się dzielimy namiotem? - spytał Stevenem.
- Widzę, że dostaliśmy przestronnego „trzykomorowca” z przedsionkiem. - powiedział Taakat.
- Za pozwoleniem, ja i Issah chcemy spać w przedsionku. - wtrącił Key’leanem.
- My chcemy prawą komorę jako naszą babską ostoję. - dodała Kiazu.

- To zostają dwie komory. Ja proponuje, że środkowa komora, będzie komorą oficerską, a ta po lewej stronie zajmą pozostali czyli Stevenem, Hachi i Otachi. - zaproponował Taakat.
- Może być. - powiedział Kurai.
- Właśnie! Taakat, mieliśmy dzisiaj mieć sparing. - wtrącił Otachi.
- Tak, pamiętam o tym. Coś pomyślimy, ale nie dzisiaj. - odpowiedział porucznik.
- Dobra! - odpowiedział Otachi.



************



Neczański Generał jest już w swoim pokoju, ma zdjęta marynarkę od munduru, oraz rozpięte kilka guzików od białej koszuli. Na stole lezy generalska rogatywka, telefon, tablet, portfel oraz klucze. W uchu Rudy ma jeszcze łączność, chociaż widać, że chce już zakończyć dzień.
- Spokojnie jest? - powiedział po chwili Rudy.
-
Ta … - odpowiedział Kurai.

- Jak oddział Taakat’a?
- Na te chwilę nie mam z nimi problemów.
- Dobrze, dwóch oficerów dobrze działa?
- Nie miałem z nim dużo do czynienia.

- Znów tryb samotnika, czy Taakat testował Rinę?
- To drugie.

- No to znając Jego, to miała intensywny dzień. Zwłaszcza jeśli się bardzo nakręcił. Pod tym kontem go tam ogarniaj, bo może zajechać zarówno siebie jak i Ją.

- Zauważyłem. - odpowiedział spokojnie Kurai.
- A tak dzwonił opiekun biblioteki i w skrócie prosi o nagranie wieży.
- Coś konkretnego?
- Wieże, jej światło, to jak wygląda itd. Musi ją zobaczyć aby wiedzieć która to wieża. Bo znalazł kilka pasujących do opisu. A i póki nie określi która to, to nie wolno Wam do niej wejść, rozumiemy się?
- Tak jest.
- Rano, odezwijcie się przed wyruszeniem w drogę.
- Taki był plan.
- Idę na siłownie, ale w razie co wywołujcie.
- Tak, tak. Póki co serio nic się nie dzieje.
- Domyślam się, ale znam Wasze metody i naprawdę w razie co macie się odzywać.
- Tak, tak …



************



Zachmurzone nocne niebo, gdzieniegdzie ma prześwity w których widać błyszczące gwiazdy. Jest stosunkowo ciepło, jak na fakt, że jeszcze przed chwilą padała mżawka. Diuna siedząca przy osłoniętym ognisku, powoli kończy swoją wartę. A to oznacza, że za chwilę Ci co siłowali si na rękę muszą być już w łóżkach, a wartę będzie przejmował Hachi. Jednak jego lewe prawe ramie nie jest zaokrąglone jak powinno być, tylko wklęsłe i zwisające. Doskonale widać po ziemnym neczaninie, że ten stan sprawia mu ból.

- Issah, trzeba było z młodym się trochę taktycznie pobawić a nie pełną siłą. - Powiedział Taakat oglądając ramie Hachiego.
- Tak jest, myślałem, że jest dostatecznie silny. - odpowiedział Issah.
- Myślę, że jest ale jest znacznie mniej doświadczony niż Ty i nie był na to przygotowany. - odpowiedział oficer, a następnie dodał: - No Młody, wybity bark jak się patrzy. Musisz popracować nad techniką i ocenianiem sytuacji. Twoja kontra była dobra na stopniowe zwiększanie siły u przeciwnika, a nie na pełną moc.
- Rozumiem, co powinienem zrobić? - zapytał Hachi.
- Łamaga, powinieneś iść do Riny aby Cię uleczyła. - wtrąciła Diuna.

- Nie ma takiej potrzeby. - odpowiedział twardo Taakat, a następnie dodał: - Co prawda nie mamy medyka w drużynie, ale nastawiać bark potrafię.
W tym momencie oficer podniósł prawą rękę Hachiego wysoko do góry. Kiedy była już pionowo w górze, to złapał swoją lewą ręką za bark neczanina, a następnie swoją drugą ręką dość mocno i stanowczo pociągnął za podniesioną rękę. Po chwili dało usłyszeć się charakterystyczny klik, a bark został nastawiony. Hachi pokręcił ręką i powiedział:
- Dzięki Ziom, zdecydowanie dużo lepiej.
- Nie ma za co. - odpowiedział Taakat.
- Sprawnie Ci to poszło. - zauważyła Diuna.

- Mój jeden bark ma wrodzoną tendencje do wypadania, po upadkach. - odpowiedział Key’leanem, a po chwili dodał: - Porucznik ma wprawę w naprawianiu tego.

- A mówiłeś, że nie pałasz sympatią do leczenia. - dodała Kiazu.
- Nie pałam, jednak jako dowodzący oddziałem powinienem być wstanie zadbać o swoich ludzi. Więc jakieś podstawy znam. - powiedział Taakat, a po chwili zmieniając temat dodał: - Hachi, na przyszłość na bezpośredni atak czysto pełnio siłowy dobrze wyprowadzić atak górą na cztery palce przeciwnika, albo atak górą na nadgarstek przeciwnika. Dzięki temu zablokujesz jego siłę. Bo im bardziej będzie naciskał tym Ty będziesz miał większą przewagę.

- Jak to wygląda? - Zaciekawił się Hachi.
- Jak przejęcie mojej warty. - wtrąciła Diuna.
- E tam przeżyjesz, daj mi chwilę. - powiedział Hachi.
- Diuna 5 minut dłuższa warta nie sprawi, że się bardziej nie wyśpisz, a nauka jest zawsze na plus. - dodał Taakat, a następnie dodał: - Chodźcie pokaże Wam jak to wygląda.

Po tych słowach oficer oraz Stevenen usiedli na wprost siebie na obozowym stanowisku do siłowania się na rękę. Następnie panowie złapali się prawymi dłońmi, tak, że byli gotowi do starcia.
- Nie będziemy używać siły, ale zobaczcie kciuk chowam pod swój palec wskazujący, potem pilnuje aby kostka mojego wskazującego palca znajdowała się wyżej niż wskazujący palec przeciwnika. - powiedział Taakat jednocześnie pokazując dokładnie co robi i jak robi.

- I co dalej? - zapytał z zaciekawieniem Hachi.
- Teraz będzie bardzo ważne, zobaczcie teraz ruchem nadgarstka na zewnątrz wywieramy jednoczesny nacisk na cztery palce przeciwnika, więc kiedy On używa więcej siły to mój nacisk staje się jeszcze silniejszy. - kontynuował Taakat.
- Czyli teraz nie dość, że większą siłą robi sobie większa krzywdę to jeszcze musi skontrować siłę tego ataku. - powiedział Hachi.
- Tak dokładnie, a na koniec już w końcowej fazie ataku ruchem rotacyjnym nadgarstka od siebie rozchylamy palce przeciwnika… i mamy wygraną. - odpowiedział oficer.
Kiazu, Hachi i Otachi z zaciekawieniem i uwagą obserwowali lekcje, starając się wyciągnąć z niej jak najwięcej. Po chwili Taakat oraz
Stevenen pokazali to zagranie w praktyce jak wyglada w prawdziwym starciu.
- Ot i cała magia. - powiedział Taakat, a następnie dodał : - Dobra spróbujcie sobie po dwa trzy razy a potem ten kto ma iść do łózka idzie do łóżka, nie chce wyjść na niesłownego przed dowódcą.

- Super! - odparło zgodnie neczanskie rodzeństwo.
- Stevenen, poćwicz chwilę z nimi tylko nie zrób im krzywdy. - dodał oficer.
- Tak jest. - odpowiedział spokojnie Stevenen.
- Diuna, możesz już iść, ja przejmę tę chwilę warty za Hachiego. - dopowiedział spokojnie Taakat, jednoczesne obserwując zarówno próby rodzeństwa jak i Diunę.
- Dobra, mi to tam na rękę. - odpowiedziała Diuna odchodząc.
Zaraz za nią do namiotu udali się
Issah oraz Key’leanem.

- Dobrze Hachi, o to chodziło. - pochwalił Taakat.
- Taakat, a druga technika? - zapytała Kiazu.
- Pokażę ją Wam przy kolejnej okazji, najpierw zaznajomcie się z tą. - odpowiedział oficer delikatnie odchodząc i przypalając papierosa.
- Jak u Ciebie jest z paleniem? - zaciekawiła się Kiazu.
- Ogólnie palę bo „lubię”, tak to można określić. - odpowiedział Taakat, a po chwili zaciągnął się, wypuścił dym i zapytał: - Czemu pytasz?
- Z ciekawości, my nie palimy. - odpowiedziała Kiazu.
- No Kurai czasem pali, ale lepiej Ziom aby nie palił. - dodał Otachi.
- Fakt, On pali jak jest wkurwiony, obrazowo i skrótowo rzecz ujmując. - dopowiedziała Kiazu.
- Dobrze wiedzieć. - odpowiedział Taakat, a następnie dodał: - To u mnie powiedzmy, że to czysto dla przyjemności, więc nie macie się czego obawiać.
- Znam lepsze przyjemności niż palenie, ale co kto lubi. - powiedziała kokieteryjnie Kiazu.
- W to nie wątpię. - odpowiedział oficer z uśmiechem, a następnie dodał: - Dobra potrenowane, koniec zabawy, Hachi na warte, a reszta do łóżek.
- Tak jest. - odpowiedział zgodnie oddział.


************



Taakat wszedł do namiotu, a konkretniej do przestrzeni przeznaczonej dla oficerów. Dzięki temu, że to przestronny trzykomorowy namiot, to w komorach nawet Takaat może stać dość swobodnie. Zaraz po wejściu zobaczył nie dużą zapaloną lampkę świecącą intensywnym białym światłem, obok której siedzi Kurai oparty o swój plecak i czytający książkę.
- Sam wyganiał nas spać, a sam jeszcze czyta. - stwierdził Taakat
- Tak, a ktoś miał dopilnować aby nie było obrażeń.
- I nie ma wszystkie zostały naprawione, więc dotrzymałem słowa. - odpowiedział Taakat szczerząc kły, a następnie wchodząc głębiej do komory, zapytał: - Co czytasz?
- „Bractwo Sekretnej Siły”. - odpowiedział chłodno Kurai.
- Hmm… od Nazara?
- Taa …
- Nie wiedziałem, że trzecia część już wyszła. Poprzednie dwie dobrze mi się czytało. Po powrocie do obozu będę musiał sobie zmówić. - odpowiedział Taakat z lekka ekscytacją w głosie a następnie zapytał: - Mogę zobaczyć?
Na te słowa elektryczny neczanin włożył zakładkę w książkę i wręczył ją drugiemu oficerowi. Taakat szybko obejrzał okładkę, i przeczytał opis z tyłu książki, a następnie powiedział:
- Zapowiada się intrygująco, o skąd masz autograf Nazara? Jego nie idzie spotkać na eventach.
- Dostałem książkę już z personalnym autografem.
- Zazdro… - odpowiedział Taakat z uśmiechem, a następnie z zaciekawieniem zapytał : - Scena z „Kolekcjonera”, która zapadła Ci w pamięć?
- Tak na szybko w głowie, to ta jak szarżują na Niszczyciela Światów krzycząc …
- „ZA SZARLOTKEEEEEEE!” - dodał Taakat śmiejąc się. To spowodowało, że powstał delikatny duet, który szybko sprawił że Kurai milczał podczas radosnego krzyku drugiego oficera. Dopiero po chwili odpowiedział:
- Tak, dokładnie a Twoja?
- Ta co wymieniłeś, a druga która mi zapadła w pamięć i na szybko jestem wstanie ja przytoczyć to jak Breczan uwierzył w oczywiste kłamstwo, które miało ich zwabić w pułapkę. - odpowiedział Taakat, jednocześnie oddając książkę, a następnie zapytał: - A co sądzisz o Draidenie?
- Stary doświadczony czarodziej, co prawda ma nie wiele mocy ale zawsze jest pięć kroków przed innymi. Jakby był w naszym świecie byłby dobrym nauczycielem dla oficerów.
- Zgadzam się. Zdecydowanie od niego można by się wiele nauczyć w kwestiach taktycznych, że tak to ujmę. Oraz byłby ciężkim przeciwnikiem w szachy.
- A no…
- Kap… Kurai, w bardzo młodym wieku zostałeś kapitanem. Jak?
- Mój Brat w podobnym wieku zaszedł wyżej, powiedziałbym, że to u Nas „rodzinne”.
- Rozumiem, to też jesteś z rodziny mundurowych zupełnie jak ja.
- Można tak powiedzieć.
- Tak nawiasem, nie wiedziałem, że masz Brata.
- Nie wszyscy muszą to wiedzieć … niech zgadnę przeglądałeś nasze teczki i nie znalazłeś tam ani słowa o nim?
- Owszem, lubię wiedzieć z kim mam do czynienia, to bardzo ułatwia prace z oddziałem. Zresztą jestem pewny, że Ty nasze teczki również przejrzałeś. - odpowiedział Taakat, a następnie dodał: - Masz racje, jak przeglądałem teczki to widziałem wzmianki, że Twoi ludzie to rodzeństwo, tak u Ciebie nie widziałem wzmianek ze masz rodzeństwo. Zakładam, że muszą być albo cywilami albo wysoko postawionymi wojskowymi, że ich akta są utajnione, lub po prostu są utajnione bo jesteś kapitanem albo ja ze swoim stopniem nie mam uprawnień aby dotrzeć do takich informacji.
- Akta wiele o mnie nie mówią, nawet jak się umie szukać.
- Miałoby to sens jak i dużo plusów, patrząc chociażby na stopień wojskowy. I Fakt, o Tobie w aktach akurat jest bardzo mało dostępnych informacji.