"SMB
- Szalone Maszyny Bojowe "
Wspaniałe
i iskrzące słońce, mimo bardzo wczesnej pory świeci już wysoko
na błękitnym i bezchmurnym niebie. A rześki i delikatnie chłodny
wiatr próbuje dotrzeć w każdy zakamarek obozu maszyn. Tym czasem
koło torów szkoleniowych w dwóch równych rzędach stoi dwanaście
potężnych maszyn. które wyglądają jak wyprofilowane samochody na
wysokich kołach. Mają one po dwa spore działa umieszczone zamiast
lusterek. Wszystkie te maszyny mają również kolce w środkach opon
oraz wyglądają zarówno masywnie jak i delikatnie. Całości
dopełniają czarne szyby, oraz umalowanie w piaszczyste moro.
Po
dłuższej chwili neczańskie rodzeństwo przyszło na poranny
trening z Kashai. Rina, Kiazu i Diuna są stanowczo nie wyspane, a
dodatkowo psychiczna neczanka jest delikatnie podirytowana. Tym
czasem Hachi i Otachi, aż tryskają energią.
-
Bro czy tam stroją maszyny bojowe? - spytał entuzjastycznie Hachi.
-
Będę pierwszy... - odparł Otachi ruszając pędem do przodu.
-
O nie! Właśnie, że ja! - dodał Hachi udając się za bratem.
Obaj
neczanie w mgnieniu oka, podbiegli do maszyn i pełni radości
zaczęli je oglądać.
-
Zieeew ... i z czego się tak cieszycie? ... Zieeew ... jakoś marnie
wyglądają... - stwierdziła Diuna ziewając i zasłaniając usta.
-
E tam ... wyglądają spoko... - odparła Kiazu przeciągając się i
z nutką ekscytacji w głosie.
W
tym momencie z jednego z samochodów wyszedł wysoki mężczyzna
ubrany w klasyczny mundur z Ineeven. Ma
on pomarańczowo-czerwono-czarne krótkie włosy oraz przyjemne
zielone oczy.
-
Witajcie Ferajna, gotowi na zabawę? - stwierdził wojskowy z
szczerym uśmiechem.
-
Hej Kashai! - stwierdziła radośnie Kiazu.
-
Siemasz Ziom! - dodali entuzjastycznie neczańscy bracia, nie mogący
doczekać się szkolenia.
-
Siema ... - stwierdziła Diuna.
-
Cześć Kashai - dodała spokojnie i przyjaźnie Rina.
-
Jak widzicie dzisiaj zaczynamy prawdziwą zabawę. - odparł radośnie
Kashai.
-
Yay ... - stwierdziły średnio entuzjastycznie dziewczyny.
-
HURA! - dodali bardzo radośnie panowie.
-
Sądziłem, że będziecie bardziej nakręceni. - stwierdził
podejrzliwie Kashai.
-
Jestem tak entuzjastyczna na ile mogę. - odparła Kiazu.
-
Dobra dobra, dziewczyny co jest? - naciskał Kashai.
-
Eh ... dostałam nową zabawkę i uparłam się aby ja ułożyć i
nie wiele spałam. - Stwierdziła Diuna.
-
I pewnie na koniec kulka ją pokonała. - dodał złośliwie Hachi.
-
Cicho siedź Ty nawet byś jej nie ruszył. - odparła Diuna.
-
Dobra spokój. - stwierdził twardo Kashai a po chwili dociekliwie
dodał: - A Wy?
-
Powiedzmy, że miałyśmy ekscytująca i wyczerpującą noc w
towarzystwie przystojnego oprawcy i sadysty. - odparła Kiazu
mrugając okiem, a następnie dodała: - A entuzjazmu nie ma, bo te
maszynki jakieś takie cienkie są.
-
Heheh ... oż Ty .. - stwierdził Kashai kręcąc głowa, a po chwili
dodał: - Ferajna to co widzicie to lekkie maszyny bojowe zwane
Tytan, w wersji szkoleniowej.
-
Whoa! - stwierdzili Hachi i Otachi.
- Co to znaczy, że są w wersji szkoleniowej? - spytała zaciekawiona
Diuna.
-
O ktoś tu wraca do formy, to dobrze ... Słuchajcie Tytan w wersji
szkoleniowej, ma zdemontowane działo energii, które usieczone jest
na dachu pojazdu.
-
Ekstra! - stwierdził radośnie Hachi.
-
A czemu te działa na energię są zdemontowane? - spytała Diuna.
-
To działo jest bardzo niebezpieczne i jedno nieprawidłowe użycie
może wysadzić cały nasz obóz, a tego chyba nie chcemy? -
odpowiedział Kashai z uśmiechem i mrugając okiem.
-
A będziemy później prowadzić te prawdziwe? - dodał zaciekawiony
Otachi.
-
Pewnie, tak jak i "Cukierki". - odparł dumnie Kashai.
-
Cukierki? - spytali zgodnie neczanie.
-
Ferajna "Cukierki" to ciężkie maszyny bojowe, które jak
będziecie grzeczni to pokarze je Wam na koniec dnia w głównym
warsztacie. - odparł Kashai.
-
No wreszcie gadasz naszym językiem. - stwierdził radośnie Hachi.
-
Aha i mam dla Was pewną niespodziankę, ale o niej potem, a teraz
zapraszam do maszyn. - stwierdził Kashai.
-
Czekaj jaka ...
-
Ciiii.... - stwierdził Kashai, przerywając pytania neczan, a po
chwili dodał: - Do maszyn bo się rozmyślę.
-
Tak jest ! - odparli zgodnie i radośnie, zaciekawieni neczanie.
************
Tym czasem w dużej, znanej już i opatrzonej sali o kremowobiałych ścianach, składającej się przynajmniej z czterech kontenerów, oddział VEeN85 po raz kolejny zasiadają w pojedynczych, drewnianych, ciemnobrązowych, dobrze im znanych i wysiedzianych ławkach. Natomiast Syale stoi przed ogromną tablicą, na której bardzo dokładnie rozrysowany jest Tytan, quady bojowe oraz każde ich działo. Całość jest bardzo szczegółowa i drobiazgowa, a zarazem schematyczna i prost.
prowadzący
zajęcia właśnie odpytuje Kurai'a stojącego przy tablicy.
-
Dobrze ... a teraz coś prostego ... podaj położenie gazu i hamulca
w maszynie bojowej klasy Tytan.- stwierdził spokojnie Syale.
-
W Tytanie, oba znajdują się w pedałach, na podłodze pod
kierownicą. Hamulec znajduje się po środku, a gaz jest po prawej
stronie. - odparł spokojnie i chłodno Kurai.
-
Dobrze, a dlaczego hamulec jest w środku? - kontynuował Syale.
-
Ponieważ maszyna bojowa klasy Tytan, ma manualną skrzynię biegów
i po lewej stronie znajduje się sprzęgło. - stwierdził Kurai.
-
Hmm... a jak jest w maszynie bojowej klasy "Cukierek"?
-W
maszynach bojowych typu "Cukierek" mamy automatyczną
skrzynię biegów, a co za tym idzie lewy pedał to hamulec a prawy
to gaz.
-
No proszę, widzę, że nadrobiłeś zaległości z zajęć, a już
myślałem, że będziesz próbował prześlizgnąć się na opinii
jaką wystawił Ci Ojciec - stwierdził zaskoczony Syale.
-
Trzeba dbać o dobrą opinię. - odparł chłodno Kurai.
-
Taa.... dobra, panowie zmieniamy dzisiaj salę, gdyż w tej sali
odbędzie się testowania drobnych urządzeń. Nie musicie wiedzieć
o co chodzi... - stwierdził Syale. a po chwili dodał: - Ważna dla
Was jest to, że dzisiaj zmieniamy miejsce szkolenia, a co za tym
idzie pakujcie się i zapraszam za mną.
-
Tak jest! - odparli zgodnie wojskowi.
************
Próżne poranne słońce pomału ogrzewa chłodne powietrze. Z każdą koleją chwilą chłodny wiatr zamiast przeszywać, powoli zaczyna grzać. Piękne przejrzyste niebo i cała atmosfera poranka, zachęca wręcz do dobrej zabawy nad wodą, a nie pracy i działania w obozie pełnym maszyn.
Neczanie,
pojedynczo odbyli już jazdę z Kashai i nadszedł czas na ich
pierwszą samodzielną jazdę.
Wszyscy
stoją przy wybranych przez siebie maszynach i słuchają Kashai,
który stoi na dachu, jednego z Tytanów.
-
Dobra ferajna, te tytany są gotowe do działania i zatankowane do
pełna, więc nadszedł czas na Wasza niespodziankę. - stwierdził
głośno Kashai.
-
No nareszcie! - stwierdziła radośnie Kiazu.
-
No dajesz Ziom, co tam dla nas masz? - dodał zaciekawiony Otachi.
W
tym momencie Kashai uśmiechnął się, a następnie bardzo głośno
stwierdził:
-
Syale spóźniłeś się!
Na
te słowa neczanie gwałtownie odwrócili się. Po chwili ich
zaskoczonym oczom ukazał się mężczyzna o zielono-fioletowych
włosach, spiętych w kucyka i sięgających mu do ramion oraz
szarych oczach. Dodatkowo ubrany jest on w klasyczny mundur z
Ineeven. Natomiast zanim idzie siedmiu mężczyzn. A coś co się
bardzo rzuca w oczy to jeden mundur oficerski.
-
Tak, tak były korki na mieście. - odparł spokojnie Syale
podchodząc do swojego przyjaciela, a następnie dodał: - Panowie o
to nasza nowa sala szkoleniowa.
-
A ja posunę się krok dalej i opowiem o niespodziance! - wtrącił
szybko i radośnie Kashai, a po chwili powiedział: - Ferajna dzisiaj
zorganizowałem Wam wyścig!
-
Czyli my też mamy wyścig? - spytał dociekliwie Midrawog.
-
Tak, wy też bierzecie udział w wyścigu. - odparł Syale, a po
chwili dodał: - Jednak przed wyścigiem mam wam jeszcze coś do
powiedzenia.
-
No nie ...
- pojawiły się mniej lub bardziej zrozumiałe szepty.
-
Ehem ... - zakrzątnął Syale a następnie powiedział: - Zatem,
bawcie się dobrze i niech wygra najlepszy!
-
A teraz do maszyn! - dodał radośnie Kashai.
Na
te słowa członkowie obydwu oddziałów szybko wsiedli do maszyn
bojowych typu Tytan szkoleniowy, wygodnie się w nich rozsiedli. Po
dłuższej chwili rozległ się głośny ryk włączonych silników,
jednak nikt nie odważył się ruszyć. Nagle Syale głośno
powiedział:
-
Uwaga! 3... 2.... 1....
-
Start! - dodał radośnie Kashai.
************
Potężny, umięśniony i pokryty licznymi bliznami, Darkaril siedzi półnagi w wielkim basenie pełnym, płynącej czerwono-żółto pomarańczowej lawy. Jest w niej zanurzony do klatki piersiowej, a za nim klęczy dwóch jego wiernych sługów, którzy masują mu barki.
-
Panie, proszę rozluźnij się. - odezwał się jeden ze sługów.
-
To Twoja robota gamoniu abym się rozluźnił. - odparł stanowczo
Darkaril.
-
Oczywiście Panie....
-
Ciesz się melepeto, że mam dobry humor.
-
Ciesze się Panie, ciesze....
W
tym momencie do dusznego i upalnego pomieszczenia wszedł Damu
mówiąc:
-
Zbieraj się, Ambasador chce Cie widzieć.
-
I dobry humor szlak jasny trafił. - stwierdził Darkaril, a
następnie dodał: - Ciesz się oficerzyno, że Ciebie akurat
szanuje.
-
Dobra dobra, nie mydl mi tu oczu tylko podnoś swoje cztery litery i
ruszaj się. - rozkazał generał.
-
Tak, tak podły oficerzyno. - odparł Darkaril, a następnie dodał:
- Zaraz.
-
Powiedziałem rusz tę dupę! Za pięć minut widzimy się u Naszego
pana! - rozkazał twardo i stanowczo Damu.
-
Takiego Cie lubię podły oficerzyno. - odparł Darkaril podnosząc
się.
W
tym momencie jeden z sługusów podał swojemu panu długi czarny
ręcznik,a generał wyszedł z komnaty.
************
Kashai i Syale stoją na dachu jednego z Tytanów szkoleniowych, który stoi zaparkowany na górce zaawansowanej trasy szkoleniowej. Z tego miejsca, przy pięknej pogodzie widać dokładnie cały tor szkoleniowy jak i poczynania wszystkich kierowców. Dwie maszyny bojowe, jadą dość szaleńczo i co chwile wyskakują wysoko w górę.
-
Kashai jak mogłeś ich wpuścić na tor... - stwierdził przerażony
Syale.
-
Normalnie, a Ci dwaj mają niesamowity potencjał. - odparł Kashai z
uśmiechem.
-
Jeżdżą jak wariaci .... zupełnie jak Ty parę lat temu ...
-
Niee.... ja byłem bardziej szalony ...
-
Fakt ... ale miałeś więcej doświadczenia niż oni ... a którzy
to?
-
Hachi i Otachi .. ten który właśnie robi tam drift to Hachi .... a
ten którego auto szaleńczo wyskakuje w górę to Otachi...
-
Do dzisiaj nie rozgryzłem jak jesteś wstanie rozgryzać kierowców?
-
Dobre oko ... - odparł Kashai z uśmiechem.
-
Tak tak ... słyszałem to milion razy ... ale i tak to podziwiam ...
Hmm... dobra przyjacielu a powiedz dalej kto prowadzi które auto?
-
A Ty co będziesz ich wywoływał na radiu? - spytał dociekliwie
Kashai.
-
Pewnie. - odparł Syale z uśmiechem.
-
No dobra to tak ... to spokojna maszyna na tyle stawki do Rina ...
-
Sprecyzuj, są dwie takie maszyny ...
-
No dobra, ta maszyna bardziej z tyłu, która jedzie poboczem trasy
to Rina, a to druga spokojna maszyna, zbliżająca się do zakrętu w
prawo to Diuna..
-
Dobra ... - stwierdził Syale, a po chwili włączył radiostację i
dodał: - Diuna, podaj pozycję.
-
Drugi zakręt w prawo ...
- odparła spokojnie Diuna.
-
Przyjąłem, dzięki. - stwierdził Syale, a po chwili dodał: -
Rina, podaj pozycję.
-
Dojeżdżam
do drugiego, zakrętu w prawo ... jak przeszkadzam to mogę zjechać
z toru ... -
odparła spokojnie i niepewnie Rina.
-
Nie nie, spoko my tylko sprawdzamy Wasze pozycje do raportu. -
wtrącił Kashai zabierając radiostacje.
-
Rozumiem. - odparła uspokojona wodna neczanka.
W
tym momencie Kashai, wyłączył radiostacje i powiedział:
-
Zapomniałem uprzedzić, że jest bardzo nie pewna.
-
Właśnie widzę ... dobra to wracamy do naszej zabawy ... -
stwierdził Syale, a po chwili dodał: - Znajdź mi kapitana i
Saren'a.
-
Kapitana? Przecież, neczanie nie mają kapitana, jeszcze nie dodarł
... - stwierdził zaskoczony Kashai.
-
Też tak myślałem, ale okazuje się, że Kurai jest ich kapitanem,
tyle, że za zgodą samego Ambasadora Ankary chodzi w szeregowych
mundurach.
-
To wiele tłumaczy. - odparł zaskoczony Kashai.
W
ten myśli Kashai wróciły do wydarzeń z ostatnich dni... Kiedy
rozmawiał z Otachim, oraz kiedy Kashai i Kurai rozmawiali z Hetto...
Wszystko w końcu dotarło to zaskoczonego Kashai.
-
No
tak Ojciec coś mi wspominał, ale zupełnie o tym zapomniałem.
- stwierdził Kashai pod nosem.
-
No o szukaj ich ... - stwierdził nagle poirytowany Syale.
-
A tak tak ... - odparł Kashai, a następnie szybko rozejrzał się
po torze.
-
Ha jak widzę, sprawiają Ci trudność.
-
E tam, przesadzasz... tam jest Midrawog,
w tym Tytanie zaraz za pierwszą trójką.
-
Zaraz sprawdzę, a teraz Kurai.
-
Stary nie widzę go....
-
Może dlatego, że mnie tam nie ma ... - wtrącił znajomy głos.
-
O Rany skąd się tu wziąłeś? - spytał Kashai.
-
Trzeba było uważać.. - odparł chłodno Kurai.
-
Co Ty tu robisz? Nie powinieneś być na torze? - spytał Syale.
-
Przyszedłem powiedzieć, że idę załatwiać swoje sprawy, a to co
mieliśmy przejechać na torze podczas wyścigu to przejechałem. -
odparł chłodno Kurai.
-
Nie żartuj ... - odparł Syale.
-
Jak chcesz to sprawdź na liczniku, a teraz muszę już iść... -
stwierdził Kurai.
-
Dobra, a gdzie idziesz? - spytał Syale.
-
Gdzie zostawiłeś Tytana? - dodał Kashai.
-
Tytan stoi przy wjeździe na tor, a to gdzie idę nie powinno was
interesować. - odparł chłodno Kurai odchodząc.
-Syale
zostaw go ... on taki jest ... - stwierdził Kashai.
-
Dziwnie, że go bronisz ... ale to znaczy, że miałeś okazję z nim
pracować i go poznałeś...
-
Poznałem... co prawda nie znam go na wylot, ale mam wrażenie, że
jego ludzie również.
-
Ja od dłuższego czasu mam z nim zajęcia i szczerze nie wiem o nim
praktycznie nic.
-
To taki typ, dobra to kogo mam szukać teraz?
************
Mroczny, ciemny pałac, który jest idealną mieszanką stylu gotyckiego i chińskiego, otoczony gorącą, przyciągającą, intensywnie czerwono-pomarańczowo-żółtą lawą, która nadaje niepowtarzalny klimat temu pozornie zwykłemu miejscu. Piękne słońce, dodaje dodatkowego ciepła temu mrocznemu i gorącemu otoczeniu. Nieopodal tego mrocznego, a zarazem pięknego pałacu umiejscowionego na czarnej, jeszcze nie do końca zastygłej, wulkanicznej skale, roztacza się intensywnie zielony, gęsty las, w którym obecnie trwa iście tropikalna ulewa. Na jednym z pałacowych balkonów stoi delikatnie przygarbiony starszy, średniego wzrostu mężczyzna. Jego twarz zdobi wspaniała i zadbana, biała szpiczasta broda i cienkie, długie wąsy, które sięgają, aż do jego klatki piersiowej i idealnie pasuje do jego klasycznego, a zarazem dostojnego, intensywnie czerwonego kimona oraz czarnego, długiego płaszcza zarzuconego na plecy mężczyzny. Dodatkowo ma on poważne, bladoniebieskie oczy, które przepełnione są chłodem i doświadczeniem, i wydają się być bardzo stanowcze i surowe. Całości dopełnia jego wysokie, pomarszczone czoło i dostojny, biały kok.
-
Odpowiada Ci to zajęcie? - odezwał się starszy mężczyzna.
-
Tak Panie, jest doskonałe. - odparł Darkaril
-
Świetnie, ale pamiętaj jak zawiedziesz to spodka Cię kara! -
kontynuował Chifuin.
-
Zdobędę te plany i nie zawiodę! - odparł Darkaril
-
Dobrze ... - odparł spokojnie Ambasador, a następnie dodał: - Aha,
zaszalej sobie.
-
To chciałem usłyszeć. - odparł Darkaril z wrednym uśmiechem.
************
Na torze szkoleniowym Kashai i Syale przenieśli się na metę wyścigu, aby miecz na oku swoich podopiecznych zbliżających się do ukończenia wyścigu. Nagle jedna z szkoleniowych maszyn bojowych z piskiem opon wyjechała za zakrętu, a następnie rozpędzona maszyna przeskoczyła tuż nad głowami instruktorów, po czym zahamowała. Po chwili wyskoczyła druga maszyna która ledwo minęła szkoleniowców o tak zwany włos i również się zatrzymała. Całej tej widowiskowej akcji towarzyszyły radosne okrzyki.
-
Powaliło WAS!? - spytał twardo Syale podchodząc do zaparkowanych
tytanów.
-
Nie... - odparł uha-hany Hachi wysiadając z swojego Tytana.
-
Co Ty Ziom my się tylko bawimy!- dodał radośnie Otachi wychodząc
z swojej maszyny.
-
TO NIE ZABAWKI! - wykrzyczał Syale.
-
Syale odpuść im ... dobrze wiesz, że pokazali klasę... - wtrącił
Kashai podchodząc, a po chwili dodał: - Chłopaki świetna robota.
-
Dzięki Ziom. - odparli z uśmiechem neczańscy bracia.
************
Metalowe, szare, wysokie kontenery, które wyglądają na jakieś hangary czy też inne ważne obiekty. W śród tego masywnego małego świata, stoi Kurai oparty o jedna z ścian i do kogoś dzwoni.
-
Jestem. - stwierdził chłodno elektryczny neczanin, w momencie
nawiązania połączenia.
-
Świetnie,
poczekaj chwilę zaraz przyjdę. -
odezwał się głos w słuchawce.
-
Dobrze, czekam. - odparł Kurai odkładając słuchawkę.
Następnie
neczanin, opierając się nadal o ścianę, schował swoją komórkę,
splótł ręce na klatce piersiowej i przymknął oczy.
************
Południowe słońce pomału nagrzało już rześkie powietrze i nadało mu ciepłą przyjemną barwę. Natomiast piękne przejrzyste niebo i cała cudowna atmosfera dnia, pozytywnie nakręcają mieszkańców obozu maszyn.
Wielki
wyścig na torze szkoleniowym dobiegł końca, neczanie oraz oddział
VEeN85, stoją przy wybranych przez siebie maszynach i słuchają
Kashai i Syale, który stoją na dachu, jednego z Tytanów.
-
Skoro znamy już zwycięzców wyścigu , to teraz mamy dla Was dwie
informacje. - stwierdził Kashai.
-
Mnie wzywają obowiązki, więc resztę dzisiejszego szkolenia
wszyscy spędzicie pod opieką Kashai. - stwierdził spokojnie Syale.
-
Tak!
- rozległy się ciche szepty.
-
Natomiast ja mam dla Was "wycieczkę" do warsztatu w celu
pokazania "Cukierków" - stwierdził radośnie Kashai, a
następnie z uśmiechem dodał: - Zasłużyliście na to.
-
HURA! - krzyknęli radośnie wojskowi.
-
Dobra ferajna to my żegnamy się już z Syale! - stwierdził Kashai.
-
Na razie Syale! - wykrzyknęli zgodnie wojskowi.
-
Pa ... - odparł Syale odchodząc
-
Hehehe... A teraz zapraszam za mną! - kontynuował Kashai ruszając
w kierunku warsztatów.
W
tym momencie połączone dwa oddziały radośnie ruszyły za swoim
prowadzącym.