"Ukryte
pomieszczenie
pełne elektryczności"
Nie
duży metalowy pokój o dużych oknach i brązowo-pomarańczowych,
jasnych ścianach. W koło wszystkich ścian, na beżowej wykładzinie
stoją połączone ze sobą białe, proste biurka o dużej ilości
szuflad. Dodatkowo przed każdym z biurek znajduje się czarny
wygodny fotel. Takich prostych a zarazem niezwykłych stanowisk jest
osiem. Przy jednym z takich stanowisk, dokładnie na wprost wejścia,
zasiada Kurai, który odprowadził już Rinę, oraz odwiedził Hetto
i spokojnie czyta raporty o burzach jak, o budowie obozu oraz o ataku
dzikich smoków. Niestety jako, że oficerowie muszą robić bardzo
dokładne raporty, neczanin ma ogrom rzeczy do przeczytania, z
których nie wszystkie dotyczą interesujących go faktów. Nagle
drzwi od pomieszczania otworzyły się.
-
O uszanowanie, nie spodziewałem się tu żadnego oficera o tej porze
...- odezwał się znajomy głos.
-
Witaj Gearno (czyt. Gierno) . - odparł chłodno Kurai odwracając
się.
W
tym momencie oczom neczanina ukazał się wysoki Saren, ubrany w
pełny mundur oficerski. Przybysz ma krótką czarną brodę i bardzo
krótkie czarne włosy. Dodatkowo jego fryzurę zdobią okulary
przeciw słoneczne, o jasnych szkłach oraz metalowe, fantazyjne
skrzydła przyczepione do jego uszu. Całości dopełnia duży czarny
zeszyt, trochę papierów trzymane w rękach oraz długopis za prawym
uchem.
-
Jak widzę papierkowa robota, zniesiesz towarzystwo? - spytał
Gearno.
-
Zobaczymy. - odparł chłodno Kurai.
-
Dobra. - stwierdził Saren, rozkładając swoje papiery i siadając w
prawym rogu pomieszczenia.
Po
dłuższym czasie ciszy, przerywanej jedynie przez grzmoty i szelest
kartek, jeden z szeregowców przyjął Saren'owi dwie grube białe
teczki z dodatkowymi papierami.
-
Świetnie.. - stwierdził Gearno, zamykając drzwi, a następnie
dodał:- Twoja praca ubywa, a moja przybywa ...
-
Zajmuję się starą sprawą a Ty nowymi .. - odparł chłodno Kurai.
-
Tak, to wiele tłumaczy. - odparł Gearno, a po chwili dodał: -
Ptaszki śpiewały, że badasz nasze burze.
-
Dobrze Ci śpiewały...- odparł chłodno Kurai, a następnie
opierając się o oparcie krzesła dodał: - Masz jakieś informacje
dla mnie?
-
Słuchaj, mam informacje, pomoc i wiedzę o obozie, oraz mogę
streścić większość raportów, gdyż sam je pisałem ... jednak
jestem uwięziony z tą papierkową robotą...
-
Wiem do czego zmierzasz ... niech będzie ... pomogę Ci, jeśli Ty
pomożesz Mi... - odparł chłodno i bez emocjonalnie Kurai.
-
Wiedziałem, że się dogadamy. - stwierdził z uśmiechem Gearno, a
następnie podszedł do elektrycznego neczanina i powiedział: -
Zostaw te papiery, znam miejsce które na pewno Cię zainteresuje.
************
Nie duża, metalowa sala do ćwiczeń o przyjemnych beżowych ścianach i licznych urządzeniach. Kiazu ubrana jedynie w krótkie żółte spodenki oraz czerwony, obcisły top, wytrwale biega na bieżni, dając z siebie wszystko. Jej delikatnie spocone, ponętne, kształtne i wyrzeźbione ciało, doskonale przyciąga uwagę pozostałych ćwiczących, którzy nie omieszkują komentować.
-
Łał... ale zgrabna laska ...
-Myślicie
że nas słyszy?
- Pewnie nie ... ma słuchawki w uszach..
- Pewnie nie ... ma słuchawki w uszach..
-
Hehehe to możemy sobie pozwolić ..
-
Ciekawe czy dałaby rade z Murlane?
-
Żartujesz?!
-
Panowie co by nie mówić, ciało ma niezłe...
-
O tak ...
************
Deszczowa pogoda daje się wszystkim we znaki i większość obozu maszyn, jeśli nie musi to nie wychodzi z budynków. Jednak są i tacy co na tę okropną burzę, wychodzą sami z własnej nie przymuszonej woli. Do takich szalonych jednostek należy Kurai i Gearno, którzy mimo, że są przemoczeni do suchej nitki to szybkim krokiem podążają po przez labirynty metalowych domów i hangarów.
-
Idziemy w kierunku "psiarni", co tam może mnie mnie
zaciekawić?
-
Ha! Przyjacielu na końcu psiarni jest klapa i zejście do
podziemnych pomieszczeń obozu, w tym elektrowni. - odparł z
uśmiechem Gearno.
-
W raportach czytałem, że macie nadziemną elektrownię.
-
Owszem mamy, lecz ta elektrownia nie została wybudowana przez nas i
myślę, że nie znajdziesz o niej informacji w starych raportach.
-
Niech zgadnę, nowe znalezisko.
-
Tak całkiem świeże, w sumie ja i moi mechanicy znaleźliśmy ją
dwa dni temu. - stwierdził spokojnie Gearno, a następnie dodał: -
Widzisz w podziemiach mamy magazyny cennych części zamiennych, a że
wejście ukryte jest w psiarni to nikt się tam ich nie spodziewa i
dzięki temu są bezpieczne.
-
Rozumiem, jednak przyznaj, że to dziwne, że nie znaleźliście jej
wcześniej.
-
Elektrownia była ukryta za grubą ścianą, którą rozebraliśmy
dopiero kiedy chcieliśmy powiększyć nasze magazyny.
-
Hmm... To wiele tłumaczy ...
-
Powiedz mi czemu nasze burze tak Cię interesują?
W
tym momencie w elektrycznego neczanina uderzył szybki, potężny,
biało-żółty piorun, który swoim niesamowitym blaskiem
rozświetlił cały obóz skryty pod ciemnymi, burzowymi chmurami.
Saren, towarzyszący Kurai'owi, odruchowo założył nawet swoje
okulary przeciwsłoneczne i z nie dowierzaniem oglądał zaistniałą
sytuację. Po chwili kiedy piorun i blask znikły szybciej niż się
pojawiły, delikatnie naelektryzowany Kurai stał jak gdyby nigdy nic
a zaskoczony Gearno powiedział:
-
Uznajmy, że nie było pytania.
************
Ogromne, przestronne metalowe pomieszczenie o ciemnoszarych ścianach i jasno szarej kafelkowej podłodze, która jest doskonała do szybkiego utrzymania w czystości. Po prawo od wejścia znajduje się kilka dużych, sięgających ludziom do pasa, misek, a po lewe znajdują się koce i inne posłania. Natomiast w prawym rogu, w głębi pomieszczenia jest rozbudowane stanowisko do szorowania ogromnych inuma. Znajdują się tam szlauchy, mydła, szczotki i wysokie metalowe podesty umożliwiające dostanie się w każdy zakamarek majestatycznych bestii.
W
tej przyjemnej i zadbanej psiarni prócz dwóch opiekunów, znajdują
się jedynie dwa dorosłe inuma, oraz osiem szczeniaków. Oba starcze
Inuma są właśnie w czasie kąpieli. Ogromny, kudłaty,
czarno-brązowy samiec bestii ma aż trzysta dwadzieścia centymetrów
w kłębie, ale mokrzy opiekunowie dają rade go wykąpać. Natomiast
samica ma zaledwie dwa metry w kłębie i jest biało-beżowa i
grzecznie siedzi koło stanowiska kąpielowego. Tym czasem
różnokolorowe metrowe szczeniaki, bawią się i harcują po całym
pomieszczeniu.
-
Dobrze sobie radzisz z Nieszkiem. - stwierdził pochwalnie młody i
przemoczony chłopak ubrany w podstawowy mundur z Ineeven. Ma on
ciemno brązowe oczy oraz sterczące, nie za długie, niebiesko
czerwone włosy i zieloną bandamkę zawiązaną na czole.
-
Dziękuję Kabarte. - odparła nieśmiało, przemoczona Rina,
siedząca na grzbiecie wielkiego samca i szorująca go wielką z
pienioną gąbkom.
Nagle
wszystkie szczeniaki zaprzestały zabawy i radośnie jazgocząc
energicznie podbiegły do masywnych drzwi, które szybko otworzyły
się. W tym momencie dało się usłyszeć padający deszcz, grzmoty
oraz do pomieszczenia weszli, przemoczeni Kurai oraz Gearno. Młode
Inuma radośnie napadły przybyszy.
-
MIEJSCE! - rozległ się głośny krzyk z końca pomieszczenia.
Inuma
jednak nadal skakały i cieszyły się na widok gości. W tym
momencie rozległ się donośny gwizd, który bez trudu zwrócił
uwagę bestii.
-
MIEJSCE! - powtórzył bardziej stanowczo Kabarte, podchodząc.
Tym
razem wszystkie młode inuma, podkuliły merdające ogony i wróciły
na posłania.
-
Nadal próbują. - stwierdził Gearno.
-
Niedługo nie będą. Melduję posłusznie, że niedługo będą
dostatecznie wyszkolone. - odparł Kabarte.
-
Oczywiście. - odparł Saren.
-
Rina, przynieś im ręczniki. - stwierdził Kabarte, a następnie
spytał: - Panie Saren'ie, co Pana dzisiaj do nas sprowadza?
-
My do magazynu.- odparł Saren.
-
Rozumiem. A to nowy nabytek? - odparł pokornie Kabarte.
-
Nie, to neczański kapitan, który pomaga mi w pewnym projekcie.-
odparł Gearno.
-
Oczywiście, przepraszam Panie Kapitanie. - odparł pokornie Kabarte.
-
Nie szkodzi .. - odparł chłodno Kurai.
-
Proszę ... - wtrąciła nieśmiało i pokornie Rina wręczając
przybyszom długie białe ręczniki.
-
Dzięki. - odparł chłodno Kurai.
-
Dziękuję. - odparł spokojnie i przyjaźnie Gearno, a następnie
dodał: - Kabarte to ciężkiej pracy dziewczynę zatrudniasz?
-
Panie Saren'ie ona ma talent i rękę do zwierząt. Zresztą sam
Ojciec ją nominował na ten dyżur. - odparł Kabarte.
-
Chyba że tak. - odparł Saren z uśmiechem, a następnie dodał: -
My tu gadu gadu a sprawy czekają.
-A
panie Saren'ie. - kontynuował Kabarte.
-
No co jest? - odparł Gearno.
-
Pompy i myjki siadły, i teraz szorujemy je ręcznie. - powiedział
Kabarte.
-
Przecież umiesz je naprawić. - odparł Saren.
-
Tym razem to coś poważniejszego. - stwierdził Kabarte.
-
Skoro tak mówisz. -odparł Saren, a następnie odchodząc dodał: -
Zadzwoń do Monkre i powiedz mu aby przyszedł i rzucił okiem.
-
Tak jest! - odparł Kabarte.
************
Na siłownię na której dzielnie ćwiczy Kiazu, przyszli Hachi, Otachi i Diuna. Jedni aby trochę po trenować inny aby pokibicować. Jednak wszyscy zainteresowali się kolesiami, którzy siedzą w rogu siłowni i podnosząc ciężary rozmawiają ze sobą.
-
Może namówimy ją na wyścig z Murlane? - stwierdził rozbudowany,
obcięty na bardzo krótko (włos około minimetr) mężczyzna o
pomarańczowo - zielonych oczach.
- Nie, pewnie nie da rady... - odparł brązowo włosy chłopak z czarnymi okularami na nosie.
- Nie, pewnie nie da rady... - odparł brązowo włosy chłopak z czarnymi okularami na nosie.
-
Byłoby zabawnie. - dodał chłopak o zielonych długich włosach
spiętych w wysokiego kucyka i pistacjowe oczy.
-
No co tam Panowie? - stwierdził Hachi.
-
Jakoś leci. - stwierdził brązowo włosy chłopak.
-
Podoba Wam się Kiazu, że tak na nią patrzycie? - dodał Otachi.
-
Pewnie. - stwierdził krótko obcięty chłopak.
-
Jestem Hachi, a to Otachi i Diuna. - stwierdził ziemny neczanin.
-
Miło, ja jestem Miron, a to Gamb i Rengo. - odparł krótko obcięty
chłopak, pokazując najpierw na chłopaka w okularach
przeciwsłonecznych, a potem na kolegę w kucyku.
-
To co tam knujecie? - spytała Diuna.
-
A zastanawiamy się czy ta laska dałaby rade wyścigu z naszym
czempionem. - odparł Miron.
-
Zaciekawiłeś mnie, mów dalej. - odparł Hachi.
-
Widzicie organizujemy tu czasem pewne wyścigi, a Murlane jest naszym
mistrzem. - odparł Gamb.
-
To śmiało, ona lubi wyzwania. - odparł Otachi z uśmiechem godnym
chochlika.
-
Ta, ale wyścig polega na przebiegnięciu 250 kilometrów. - odparł
Rengo.
-
I co? Założę się, że ona biegnie już 300 kilometr. -
stwierdziła Diuna.
-
Tak, ale trzeba to przebiec na najwyższych ustawieniach maszyny i to
w bardzo szybkim tempie. A to proste nie jest i uwierzcie, że dużo
ich wymięka. - stwierdził Miron.
-
A to ciekawe .. - odparła Diuna.
************
Długi, dobrze oświetlony, stosunkowo wąski korytarz. Ma on podłogę z czarno białych płytek ułożonych w karo, oraz mocne, grube betonowe, szare ściany. Gearno i Kurai, wolnym, spokojnym krokiem zmierzają w kierunku odkrytej elektrowni.
-
Wiesz, że niewiele z tego co tu widzisz, było tutaj za nim
wybudowaliśmy obóz? Resztę wybudowaliśmy własnymi siłami. -
stwierdził Gearno.
-
Rozumiem, jednak lepiej opowiedz mi o samej elektrowni. - odparł
chłodno Kurai.
-
Wiem, że jest i wydaje się być spora. Dodatkowo według pomiarów,
wychodzi na to, że to bezzałogowa wersja elektrowni.
-
To już naświetla trochę sytuację.
-
A właśnie będę miał do Ciebie jeszcze jedną sprawę, ale to już
po za naszą umową.
-
Hmm... jakie?
-
Książę Volaure podesłał nam parę nagrań, i moi ludzie pracują
nad nimi aby je wyostrzyć, nasycić i przyśpieszyć. W związku z
tym oraz z moim zaufaniem w Twoją wiedzę, chciałbym abyś zerkną,
na ich prace i wybrał najlepsze nagranie.
-
Nie ma problemu, a skąd to zaufanie?
-
A tak jakoś przyszło. - odparł Saren mrugając okiem a następnie
dodał: - Wiesz, sam książę Volaure daje rekomendacje Twojej
wiedzy i mówi, że jeśli chodzi o smoki to należy Ci ufać.
-
Rozumiem... jednak wolałbym aby moja wiedza obroniła się sama.
-
Myślę, że będziesz miał okazję, zaszpanować ją.
************
Na siłowni spocona i delikatnie zmęczona Kiazu, zainteresowała się głośnymi rozmowami rodzeństwa i innych bywalców sali treningowej.
-
O czym tak dyskutujecie? - spytała z ciekawością Kiazu, podchodząc
i wycierając się ręcznikiem.
-
Chłopaki chcą rzucić Ci wyzwanie. - stwierdziła Diuna z wrednym
uśmiechem.
-
Z tym, że uważają, że nie dasz rady. - dodał Hachi.
-
Dobra, dobra ... co to za wyzwanie? - spytała Kiazu.
-
Taki tam wyścig z ich mistrzem, na 250 kilometrów. - odpowiedział
Otachi.
-
Phi banał. Kiedy ten wyścig? - odparła Kiazu.
-
Kiedy chcesz, ale nie dasz rady bo ... - odparł Rengo.
-
Ty Kochanieńki, nie takie rzeczy się rodziło. - odparła Kiazu
mrugając okiem, a następnie dodała: - Dajcie mi godzinę, na
regeneracje i mogę biegać.
-
Dobra to ja dzwonie po Murlane i ustawiam Was na wyścig. - odparł
Gamb.
-
Spoko. - odparła energicznie i radosna Kiazu.
************
Gearno i Kurai,, nadal idą przez długi, dobrze oświetlony, stosunkowo wąski korytarz, na którego końcu widać już ścianę z ogromną dziurą. Wkrótce obaj oficerowie doszli do oświetlonej dziury w ścianie. Otwór ten jest na tyle szeroki aby móc swobodnie zajrzeć do środka, a jednocześnie jest za małe aby ktoś mógł wejść nim do środka.
-
Przyjacielu to tam właśnie jest ta elektrownia. - stwierdził
Gearno, a następnie dodaj: - Tylko uważaj, ściana ledwo się
trzyma, a tam do podłogi bardzo daleko.
-
Rozumiem, możemy tam wejść? - spytał chłodno Kurai, ostrożnie
zaglądając do środka.
-
Jasne. -odparł Saren, tworząc dwa spore metalowe młoty, a
następnie dodał: - Chcesz się przyłączyć?
-
Pewnie. - odparł Kurai, biorąc do ręki jeden z ciężkich i
masywnych młotów.
Po
chwili obaj panowie odsunęli się od ściany, stanęli w delikatnym
rozkroku, a następnie mocno zamachnęli się i z dużą siłą oraz
impetem uderzyli w naruszoną ścianę, która szybko runęła.
Natomiast ich oczom ukazała się ...