"Wycieczka
do Cusan'ów "
Wczesnym
rankiem, a właściwie bladym świtem, skrytym jeszcze na pochmurnym,
szarym niebie. Mimo tak strasznie wczesnej pory Kiazu, Rina i Kurai
są już w gabinecie swojego przełożonego i rozmawiają.
-
Jeśli dobrze zrozumiałem, to masz odstawić Mishel'a do Sachinera,
a dziewczyny maja z Tobą lecieć, gdyż odbędzie się tam pokaz
mody? - stwierdził Hetto.
-
Tak.. - odparł chłodno Kurai.
-
Posłuchajcie, wyprawę Kurai'a jestem wstanie wyjaśnić, ale nie
mogę napisać w raportach, że dziewczyny pojechały na pokaz mody,
a do odstawienia smoka wystarczy chyba jedna osoba! - odparł Hetto,
a po chwili dodał: - Dlatego nie zgadzam się na to.
-
Ale Hetto...
-
Nie! - powtórzył twardo Aluf, przerywając tym samym wypowiedź
Kiazu.
-
Hetto ja muszę tam jechać! To dla mnie ogromna szansa której nie
mogę zmarnować! Być muzą Uso to wielkie wyróżnienie!
-
Rozumiem, ale od strony wojskowej to nie istotne. - odparł Hetto, a
następnie dodał: - Ja wiem, że potem dacie mi popalić w obozie i
dacie mi się mocno we znaki, ale zrozumcie nie mogę Was od tak
puścić.
-
Hetto, mam pomysł. - wtrącił chłodno Kurai.
-
Domyślam się jednak i chyba wiem co chodzi Ci po głowie. - odparł
Hetto a następnie dodał: - Do Cusan'ów poleci sam Kurai ...
-
Nie, nie nie! - wykrzyczała Kiazu.
-
Kiazu! - ganił twardo Kurai.
-
W tym czasie Ty i Rina pójdziecie do opuszczonej ambony na zachodzie
i zrobicie mi spis zwierząt. - kontynuował Hetto.
-
Ale to nudne! - stwierdziła Kiazu.
-
Kiazu uspokój się, tak trzeba. - odparł chłodno Kurai.
-
Koniec dyskusji, dziewczyny zapraszam do ambony, a Kurai'a wysyłam
do willi. - dodał Hetto.
W
tym momencie Kiazu spojrzała w oczy Hetto, a następnie w oczy
siostry i przyjaciela. Po chwili patrzenia uśmiechnęła się pod
nosem.
************
Blade
słońce z trudem przebija się przez delikatnie szare chmury, które
jeszcze nie dają się do końca obudzić słońcu. Po jeszcze
zamglonej polanie, pogrążone w wysokiej trawie, przemykają się
Kiazu i Rina. Ubrane są one w mundury z Ineeven i mają po czarnej
torbie przerzuconej przez ramię.
Wkrótce,
na skraju mieszanego lasu, przed naszymi bohaterkami pojawiła
się prosta, wysoka zbita z pali konstrukcja z przybitą do nich
drabiną oraz drewnianą budka nad ziemią.
- Według
wytycznych to ta ambona. - stwierdziła pokornie Rina.
- Dobra to
wchodzę tam. - odparła entuzjastycznie Kiazu.
W tym
momencie zerwał się silny wiatr, który bez trudu poszargał mgłę.
Wkrótce okazało się, że poryw powietrza wywołał lądujący na
polanie Mishel.
-
Gotowe? - spytał chłodno Kurai.
-
Tak! - odparła Kiazu zeskakując z ambony.
-
Świetnie to ruszamy. - odparł chłodno Kurai.
************
Obozowa
stołówka jest naprawdę spora i ma nawet dwa piętra. Znajduje się
w niej ogrom masywnych i długich stołów, przy których swobodnie
mieszczą się 2-3 odziały. Hachi, Otachi i Diuna zasiadają na
górnym piętrze, nie opodal okna, przy stosunkowo pustym stole i
zajadają się aromatycznym śniadaniem. Po chwili do neczan dosiedli
się Syale, Kashai oraz Ruln.
-
Siema wszystkim! - stwierdzili radośnie neczańscy bracia.
-
Hej. - odparł Kashai.
Wkrótce
wszyscy ze wszystkimi się przywitali i powrócili do pałaszowania
śniadania.
-
Jakoś mało Was dzisiaj. - stwierdził Ruln.
-
Kurai, poleciał zaprowadzić smoka do jego domu. - stwierdziła
Diuna.
-
A dziewczyny, są w jakieś tam ambonie i robią spis. - dodał
Otachi.
-
To ten smok należy już do kogoś? - zdziwił się Kashai.
-
Tak, ten smok należy do pewnego bogacza. - odparł Hachi.
-
Słyszałem, że podobnież to smok kogoś z rodu Cusan. - dodał
Syale.
-
Bogacze i ich zachcianki. - dodał Kashai.
-
A dziewczyny chyba coś zbroiły co? - stwierdził Ruln.
-
Czemu tak uważasz? - spytała Diuna.
-
Ptaszki śpiewają, że pokonała w biegu Murlane. - odparł Syale.
-
Ziom i za to kara tak? - stwierdził Hachi.
-
Może nie kara, ale zapewnienie aby przez jakiś czas nie pokazywała
się Murlane na oczy.
-
Hehehe, to to tak. - dodał Otachi z uśmiechem.
-
I założę się, że Kiazu wróci znudzona i oszalała. - dodała
Diuna.
-
Pewnie poszła bardziej w roli obstawy czy coś, wiecie różna
zwierzyna tam żyje. - stwierdził Syale.
-
Heheheh, to może nie będzie się tak bardzo nudzić. - stwierdził
Hachi mrugając okiem.
************
Biały,
ogromny zamek, który jest idealną mieszanką renesansu i gotyku, a
swoją konstrukcją przypomina średniowieczną twierdzę. Posiada on
aż sześć potężnych wież i jest zbudowany na planie ogromnego
prostokąta. Głównym akcentem konstrukcyjnym tego olśniewającego
pałacu jest budynek centralny na bazie kwadratu. Budynek
centralny wtapia się jednym bokiem w większą budowlę i to
połączenie stanowi fasadę główną zamku. Czerwone szpiczaste
dachy wspaniałe wpasowują się w nietuzinkowy urok zamku. W środku
widać również intensywnie zielony zadbany ogród rozciągający
się przez całe zamkowe podwórze. Natomiast przed pałacem znajduje
się wielkie błękitne jezioro, o delikatnym lazurowym zabawieniu.
To wspaniałe, skąpane w południowym słońcu i niewiarygodne
miejsce z pewnością jest wstanie pomieścić ogrom wszelakich
istot. Po dłuższej chwili na lśniącą taflę jeziora wyszedł
wysoki mężczyzna o krótkich włosach, o brązowoszarym
zabarwieniu. Jest on ubrany w białą koszulę na krótki rękaw i
czarne spodnie uprasowane w kant. Dodatkowo ma zielone oczy oraz
cienkie czarne okulary na nosie i zdecydowanie wygląda jakby na
kogoś czekał.
Nagle
na krystalicznej tafli spokojnie, a zarazem pewnie wylądował spory
czerwony smok z trójką pasażerów na grzbiecie
-
Witam Państwa w Willi Chateau Cusan, proszę się nie obawiać
obecnie znajdujemy się na krystalicznej tafli gdzie można
bezpiecznie zsiąść. Służba zajmie się państwa bagażem. -
stwierdził pokornie mężczyzna stojący na tafli, a po chwili
dodał: - Mishel, Witaj w domu.
Smok
jedynie pogardliwie warknął, a neczanie schodząc przywitali się z
służącym.
-
Hejka Kutaro! - stwierdziła radośnie Kiazu.
-
Cześć Kutaro. - dodała Rina.
W
tym momencie do przybyłych podeszło dwóch innych sługów, którzy
zaopiekowali się smokiem i szybko zabrali go do jego boksu.
-
Pan Sachiner już na państwa czeka, więc zapraszam za mną. -
stwierdził pokornie Kutaro, zapraszając gości do środka ogromnej
wilii.
************
Duża, przestronna, pałacowa
komnata o lśniąco białych ścianach i urządzana w lekko starym
stylu. Na prawo od wejścia znajduję się duża drewniana,
nierozkładana sofa z ciemno brązową ramą i brązowo-beżowym
obiciem. Na wprost niej pod jednym z trzech dużych okien stoi
drewniany stów w ciemnym drewnianym kolorze. Natomiast w lewym
górnym rogu soi spore narożne biurko, na którym stoi biała lampa,
a przy nim stoi skórzane brązowe krzesło. Całości dopełnia
ciemno brązowa drewniana podłoga i puszysty czerwony dywan oraz
wspaniałe obrazy na ścianach. W tym ekskluzywnym pokoju przy biurku
zasiada Sachiner i popijając kawę, pracuje przy komputerze. W ten w
komnacie rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Proszę ... - odpowiedział
chłodno inkub odstawiając filiżankę z kawą.
- Przepraszam Panie, neczanie
przybyli. - odparł pokornie Kutaro wpuszczając do komnaty trójkę
gości.
-
Witajcie w Willi Chateau Cusan, miło mi Was widzieć. - stwierdził
szarmancko inkub, podchodząc do przybyszy, a następnie Sachiner
przywitał się z damami po przez pocałunek prawej dłoni, a na
koniec podał rękę elektrycznemu neczaninowi.
-
Strasznie długo Wam zajął przyjazd. - stwierdził Sachiner.
-
Twój smok się guzdrał. - odparł chłodno Kurai.
-
Dobra, dobra gdzie jest Uso? Gdzie ten pokaz? - wtrąciła
podekscytowana Kiazu.
-
Moja droga, wszystko w swoim czasie, po pierwsze natychmiast wszyscy
idziecie się przebrać. - odparł inkub, a następnie dodał: - Nie
pozwolę abyście w tych paskudnych strojach chodzili po mojej
wspaniałej wilii.
-
Muszę, przyznać że Twoja propozycja jest bardzo na miejscu. -
odparła Kiazu.
-
Kutaro, zabierz Panie do słonecznego pokoju, i dopilnuj aby wróciły
odmienione. - stwierdził Sachiner.
-
Jak sobie Pan życzy. - odparł pokornie Kuraro otwierając drzwi i
zapraszając gestem aby panie wyszły. Wkrótce neczanki wraz z sługa
opuścili pomieszczenie.
-
Ty możesz się przebrać tam. - stwierdził Sachiner, pokazując
drzwi za sobą, a następnie beztrosko dodał: - Nagrodę za
odnalezienie Mishela przelałem już na Twoje konto.
-
Dobrze wiesz, że to nie ja go znalazłem. - odparł chłodno Kurai.
-
Wiem, jednak to Ty go przyprowadziłeś i to z Tobą uzgadniałem
nagrodę, a nie z Twoja lepszą połową. Już pomijając fakt, że
dla niej tez mam nagrodę, jednak o niej potem.
-
Tak, tak ... rób jak chcesz.
-Żebyś
wiedział,że zrobię i to nawet bez Twojej zgody.
W
tym momencie bez słowa poszedł się przebrać. Neczanin zrobił to
bardzo szybko i sprawnie, co za tym idzie już po chwili elektryczny
neczanin wyszedł z dodatkowego pomieszczenia. Ubrany jest teraz w w
czarne jeansowe spodnie i białą koszulę z krótkim rękawem, która
jest nie do końca zapięta, gdyż ma odpięte dwa pierwsze guziki,
oraz jest niezakasana w spodnie.
-
Nie wierze, Kutaro dał Ci brudną koszulę czy Ty już ją
ubrudziłeś? - stwierdził pogardliwie Sachiner patrząc na ciemne
przebarwienie koszuli po prawej stronie neczanina.
-
Koszula jest czysta. - odparł chłodno Kurai.
-
Rozepnij koszule, co tam ukrywasz?
-
A podobnież nie gustujesz w facetach ...
-
Nie gadaj tylko rozpinaj.
-
Jaki stanowczy i obsesyjny ... - stwierdził chłodno Kurai
rozpinając koszulę.
-
Nie na widzę Cię! Nie schlebiaj sobie stanowczo wole Kobiety! -
odparł poirytowany Sachiner, a po chwili dodał: - Nie pozwolę abyś
mi narobił wstydu.
-
Wiem ... wiem ... - odparł chłodno Kurai i odsłaniając swojego
wielkiego siniaka powiedział: - Nasz wspólny znajomy zostawił mi
pamiątkę po sobie.
-
I to bardzo paskudną, jednak przynajmniej to dowód, że byleś
silniejszy od niego... - stwierdził Sachiner, a po chwili dodał: -
Dobrze na razie załóż T-shirt , a tej pamiątki jak dobrze pójdzie
pozbędziemy się do rozpoczęcia pokazu.
-
Jak chcesz ... - odparł chłodno Kurai idąc się przebrać.
************
Hachi,
Diuna i Otachi odbyli trening na maszynach bojowych, pograli trochę
w kosza a teraz idą do maszynowni aby popracować trochę z
mechanikami.
-
Szkoda, że Hetto nam też nie pozwolił iść. - stwierdził Hachi.
-
Może, nam coś jeszcze znajdzie. - stwierdziła Diuna.
-
Póki co w sumie mamy tajna misję i mamy na nią coraz mniej czasu.
- dodał Otachi.
-
Tak wiem, i planowo mieliśmy wyrobić się z tym do jutra... ale
wtedy było nas pięcioro, a teraz jest nas troje i musimy być
gotowi na każdą chwilę ... po prostu super ... - odparła Diuna.
-
No, ale teraz pomaga nam Hetto... - dodał Otachi.
-
Taa.... bardziej pilnuje aby wszystko poszło dobrze... - odparła
Diuna.
-
Nie narzekaj, wyrobimy się. - odparł Hachi.
************
Duża,
przestronna, pałacowa komnata o lśniąco białych ścianach i
urządzana w lekko starym stylu. Na prawo od wejścia znajduję się
duża drewniana, nierozkładana sofa z ciemno brązową ramą i
brązowo-beżowym obiciem. Na wprost niej pod jednym z trzech dużych
okien stoi drewniany stów w ciemnym drewnianym kolorze. Natomiast w
lewym górnym rogu soi spore narożne biurko, na którym stoi biała
lampa, a przy nim stoi skórzane brązowe krzesło. Całości
dopełnia ciemno brązowa drewniana podłoga i puszysty czerwony
dywan oraz wspaniałe obrazy na ścianach. W tym ekskluzywnym pokoju
na sofie sofie zasiada Kiazu ubrana w elegancką, czarną krótką
sukienkę bez ramiączek z błyszczącym białym paskiem, która
sięga jej do połowy ud. Ta kreacja jest zarówno seksowna jak i
elegancka i wyrafinowana. Obok niej siedzi Rina ubrana w niebieską,
prostą, luźną sukienkę, z ramiączkami idącymi od środka
dekoltu i oplatają szyję wodnej neczanki. Jej kreacja jest bardziej
sportowa, ale jednocześnie podkreśla jej walory i sięga jej do
kolan. (Rina na kolanach trzyma swój aparat) Tym czasem Kurai ubrany
w czarne jeansy i czarny T-shirt, oraz czarną rozpiętą koszulę na
krótki rękaw, stoi oparty o biurko, a Sachiner stoi po środku
komnaty i rozmawia z swoimi gośćmi.
-
Czas nas goni więc czas przejść do rzeczy. - stwierdził Sachiner,
a następnie dodał: - Wasz plan dnia wygląda następująco, zaraz
po naszej rozmowie, zaprowadzę Was do Ojca i tej nieznośnej Diwy,
następnie zjemy wspólny obiad, a za 3 godziny zaczyna się
całonocny pokaz.
-
Całonocny? to dziwne ... - odparła Kiazu.
-
Diwa przedstawia swoją nową kolekcje, zaczynając od bielizny a na
sukniach wieczorowych kończąc. Zakładam, że będziesz miała
kilka wyjść, więc nie przynieś mi wstydu. - odparł inkub.
-
Jestem profesjonalna ... heh ... i co dalej? - odparła Kiazu.
-
Potem możecie się przespać. Jutro o 13:00 jest przyjęcie
koktajlowe, z diwą. - stwierdził Sachiner, a po chwili dodał: -
Moja droga z tego spotkania również życzył bym sobie zdjęcia.
-
Jak sobie życzysz. - odparła pokornie Rina.
-
Dobrze, po przyjęciu i objedzie macie czas wolny, z tym że moja
szanowna małżonka życzy sobie spędzić czas z Tobą Kiazu, a ja
życzę sobie spędzić go Riną. - stwierdził Sachiner.
-
To Ery też tu jest!? Super! - wykrzyknęła radośnie Kiazu.
-
Owszem jest, aha po jutrze po śniadaniu odbędzie się mała sesja
zdjęciowa samego diwy, a potem zgrywamy zdjęcia i zostaniecie
odwiezieni do obozu. - odparł Sachiner, a następnie dodał: - Czy
wszystko jasne?
-
Tak, a Ery wie, co planujesz pod jej nosem? - odparła Kiazu.
-
Moja droga, moja małżonka wie z kim chce spędzić jutrzejszy
wieczór. - odparł Sachiner.
-
No weź daj tej dziewczynie spokój. - stwierdziła Kiazu.
-
Niech zgadnę moja droga, jesteś zazdrosna, że ktoś tak wspaniały
jak ja nie interesuje się Tobą tylko Twoja siostrą? Cóż za niebywały pech moja droga. - odparł inkub z wrednym uśmiechem.
-
Phi ... - prychnęła Kiazu i ucięła rozmowę.
-
Ah uleciało mi, wszystkie zdjęcia masz wykonać Ty moja droga. -
dodał szarmancko inkub, patrząc na zarumienioną neczankę.
-
Jak sobie życzysz. - odparła pokornie Rina.