"Pierwszy
stały obóz i plan Rudego"
Stały
obóz, różni od przejściowego przede wszystkim tym, że jest
betonowy i nie da go się od tak przenieść. Jednak stałe obozy
mają również takie udogodnienia jak: znacznie większe magazyny,
prysznice z ciepłą wodą, wygodne łóżka, elektryczność czy
normalna toaleta. Minęło kilka dni, a nasi bohaterowie dotarli już
do swojego pierwszego stałego obozu, jednak nie było im dane
odpocząć. Z powodu ulewnych deszczy oraz nocnego ataku, a właściwie
strzelania na oślep pobliska rzeka wylała i przez to każdy obecny
w obozie musiał dać z siebie wszystko. Wybudowany w tym czasie
kamienny mur wzbogacony o kilka tarcz, doskonale chroni betonowe
budynki, jak i żołnierzy znajdujących się w jego obrębie, nie
tylko przed wodą, ale również przed atakami nie przyjaciela.
Wszystko w obozie jest betonowe i pomalowane w czarno-biało-szare
moro, co zapewnia dodatkową obronę. Nasi przyjaciele zajmują
połowę, jednego z wielu baraków. Każdy taki taki dom ma dwie
sypialnie, a w każdej z nich znajdują się tylko po cztery
piętrowe, drewniane, ciemnobrązowe łóżka, z zieloną pościelą.
-
Wreszcie łóżeczko! - stwierdziła uradowana Diuna, rzucając się
na jedno z górnych łóżek.
-
To druga rzecz jakiej mi brakowa! - odparła Kiazu, zajmując dolna
pryczę.
-
Pierwszą była kąpiel?
-
Dokładnie! Przez ostanie kilka dni taplaliśmy się w błocie, a
wcześniej w podziemiach ... a teraz miałam okazję wreszcie się
wykąpać i nareszcie położyć spać.
-
Wyspanie się bez groźby warty to fajna sprawa ...
W
ten do pokoju wszedł wypompowany Hachi, który rzucił się na łóżko
mówiąc:
-
No na reszcie odpoczynek!
-
Kolejny uradowany. - stwierdziła Kiazu z uśmiechem.
-
Hehehe... mała rzecz a cieszy. - dodała Diuna.
-
Nawet nie wiesz jak bardzo ... - odparł Hachi.
-
A ktoś wie gdzie reszta? - spytała Diuna.
-
Skauti i Otachi czekają w kolejce do prysznica ... - odpowiedział
Hachi.
-
Rine widziałam jak szła gdzieś z aparatem ... - dodała Kiazu.
-
Może do Rudego, pokazać mu zdjęcia z misji? - spytał Hachi.
-
Całkiem możliwe ... - odparła Diuna.
Nagle
do pokoju wparował Rudy mówiąc:
-
Widzieliście gdzieś Kurai'a?
-
Nie ... - stwierdziła Kiazu.
-
Niestety ... - dodała Diuna.
-
Sam bym chciał wiedzieć gdzie teraz jest. - dopowiedział Hachi.
-
Dobra dzieciaki, jak coś powiedźcie mu, aby przyszedł do mnie. -
odpowiedział Rudy.
-
Rudy ... - stwierdziła Diuna.
-
Co jest muszę już iść. - odparł Generał.
-
Od kiedy to się sam fatygujesz? - spytała Diuna.
-
Miałem po drodze, dzieciaki to ważne jak go spotkacie to każcie mu
do mnie przyjść. - odpowiedział Rudy.
-
Spoko Ziom. - stwierdził Hachi.
-
Pewnie ... jak nie zasnę to powiem ...- dodała Diuna.
-
Nie ma problemu ... - dopowiedziała Kiazu.
-
Dobra. - odparł generał wychodząc z pokoju.
-
Hmm.... czyli raczej Rina nie pokazuje mu zdjęć ... - stwierdziła
Diuna.
-
Jak widać ... - odparła Kiazu.
-
Yhy ... - dodał przysypiający Hachi.
-
Oho chyba jeden już padł ... - stwierdziła Diuna.
-
Mhhhyhy ... - odparła Kiazu prawie przez sen.
W
tym momencie zmęczona Diuna rozejrzała się po pokoju i zobaczyła
śpiące już rodzeństwo. Wkrótce sama ziewnęła i w mgnieniu oka
pogrążyła się w błogim i długo oczekiwanym śnie.
************
Wśród
betonowych, wojskowych budynków, powolnym i spokojnym krokiem
podążają Skauti i Otachi, którzy odświeżyli się już i
zmierzają do swojego pokoju. Wietrzny neczanin ma na głowie
zarzucony pomarańczowy ręcznik, który wygląda zupełnie jak
kaptur, a bromiański zwiadowca ma niebieski ręcznik, przerzucony
przez lewe ramie. Obaj idą bez koszulek, a ich nagie torsy ładnie
błyszczą w wieczornym słońcu, chociaż Skauti wydaje się być
znacznie mniejszy od Otachiego, to obaj wyglądają bardzo przyjemnie
i zadbanie, co sprawia, że nie jedna dziewczyna się za nimi ogląda.
-
To dość krępujące jak się tak na nas patrzą ... - stwierdził
nagle lekko rumieniący się Skauti.
-
Z luzuj Ziom i nie przejmuj się ...mają oczy to się patrzą ...
zwłaszcza, że większość oddziału wreszcie doprowadza się do
stanu używalności to korzystają ... - odparł Otachi szczerząc
kły.
-
Skoro tak mówisz ... ale to deko krępujące ...
-
Ziom to poco idziesz bez koszuli?
-
Bo czasem lubię ... i nie wiedziałem, że będą aż tak się
patrzyć ... to mnie straszliwie krępuje ...
-
Heh ... - westchnął Otachi, a następnie odwrócił się i głośno
powiedział : - EJ DZIEWCZYNY! NIE JESTEŚMY WYSTAWĄ!
W
tym momencie większość obserwujących dziewczyn rozeszło się
pośpiesznie gdzieś po obozie, a pozostałe albo zrobiły się
czerwone i wróciły do swych zajęć, albo wzruszyło ramionami, nic
sobie z tego nie robiąc.
-
Lepiej? - spytał Otachi.
-
Tak ... dzięki ... tylko pewnie właśnie straciłeś na
popularności? ... - odparł zaniepokojony Skauti.
-
Luz Ziom, nie przejmuj się. - odparł Otachi z szczerym uśmiechem.
-
Masz kogoś?
-
Tak, mam dziewczynę kawał drogi stąd.
- A jeśli mogę wiedzieć, gdzie jest teraz Twoja połówka?
- A jeśli mogę wiedzieć, gdzie jest teraz Twoja połówka?
-
Dobrze się bawi na Zekeren.
-
Bezpieczny azyl ... Heh ... ciekawe dlaczego nie pozwolili mi wrócić
do swojej armii?
-
No Ziom, przecież Generał mówił, że masz odbyć jakieś
szkolenie na Zekeren, więc pewnie nie długo tam zostaniesz wysłany.
-
No wiem, ale zawsze mogłem czekać na zsyłkę w "domu"
... nie żeby było mi z wami źle ... ale obco się tu czuje ...
-
Luz Ziom, przywykniesz, przynajmniej nie musisz znosić tu Uamuzi...
- odparł Otachi uśmiechając się, a następnie radośnie dodał: -
Ja tam uwielbiam przygody i zwiedzać co i rusz nowe miejsca.
-
Może i ja kiedyś polubię ...
-
Nie łam się Ziom, zobaczysz będzie fajnie.
-
Tak, zapewne masz racje. - odparł Skauti wreszcie z uśmiechem.
-
No Ziom widzę poprawę i tak trzymać! - stwierdził radośnie
Otachi.
-
Ale boje się Zekeren ... ponoć poprzedni władca książę Dossak
to był straszny typ, a teraz podobnież Zekeren należy do silnego
księcia, który jest młodszą wersją poprzedniego ...
-
Ziom, nie wiem kto Ci to powiedział ale mylił się! Książę
Volaure to świetny typ, który nie ma nic wspólnego z Dossakiem.
Jest on zupełnie inny.
-
Mówisz?
-
Pewnie! Książę Volaure rządzi zupełnie inaczej niż jego
poprzednik.
-
Brzmisz wiarygodnie ... zupełnie jakbyś go znał ...
-
Jak już mówiłem, mam dziewczynę na Zekeren i nie raz tam bywałem.
-
Fajnie! Hmmm... a pojechałbyś ze mną?
-
Ziom to nie ode mnie zależy, jeśli generał mi pozwoli to ja nie
widzę przeszkód. - odparł Otachi z uśmiechem i mrugając okiem.
-
Oby się zgodził ... dzięki temu byłoby mi znacznie raźniej ...
-
Spoko to spytam się generała czy mogę jechać, ale najpierw czas
odpocząć Ziom.
-
Święte słowa ... po misji i ratowaniu obozu padam ...
************
W
sporym pokoju o białych ścinach, znajduje się duży monitor oraz
masywny brązowy stół, za którym, wśród sterty papierów zasiada
Neczański generał, ubrany w swój mundur. W tym prowizorycznym i
stosunkowo prostym wojskowym gabinecie znajdują się również dwaj
neczańscy kapitanowie.
-
I co znaleźliście Kurai'a? - spytał Rudy.
-
Nie ... - odparł Amis.
-
Niestety... - dodał Moyoshi.
-
No przecież nie mógł się zapaść pod ziemie! - stwierdził
poważnie generał.
-
Rudy, wszyscy Ci co są na chodzie szukają go ... - odparł Amis.
-
Zaraz, a co robi Rina? - spytał Rudy.
-
Widziałem jak kręciła się po obozie i robiła zdjęcia ... -
odpowiedział Moyoshi.
-
Mówiłeś jej? - dopytał generał.
-
W sumie nie, w tym czasie było dwóch posłańców i wtedy sam
jeszcze nie wiedziałem, że go szukamy. - odpowiedział pokornie
Moyoshi.
-
Ja się jej pytałem o niego i powiedziała, że nie wie gdzie jest
... - dodał Amis.
-
Rozumiem ... - odparł spokojnie Rudy pisząc SMS.
-
Co robisz? - spytał Moyoshi.
-
Nic szczególnego ... - odparł wymijająco Rudy, a następnie dodał:
- Czy obóz pod kanionem jest już gotów?
-
Teoretycznie tak, ale to nie jest bezpieczne miejsce i raczej stały
obóz nie wchodzi tam w rachubę.... chociaż przyznaję miejsce jest
genialne ... - odpowiedział Amis.
-
Rozumiem ... - odparł generał.
-
Aha, doszły nas słuchy, że willa rodziny Cusan jest przy granicy
świata, po przeciwnej stronie kanionu w zachodnim sektorze ChiH2.-
dodał Moyoshi.
-
To w huk daleko, zważając, że nasze obozy są w okolicach
wschodnich krańców świata - dopowiedział Amis.
-
To nie dobrze, bo ta willa znajduje się na obecnym terytorium wroga
...- dodał Moyoshi.
-
Spokojnie, ta willa jest na pewno świetnie chroniona i tak łatwo
Chifuin jej nie zdobędzie, dodatkowo może w przyszłości któryś
z naszych obozów będzie nie daleko, Zwłaszcza, że gdzieś tam w
okolicy kręcili się ludzie króla Ashga. Mam rację? - odparł
spokojnie Rudy.
-
Hmm... tak ... ludzie króla Ashga odkrywają zachodnia część
świata. - odparł Amis,sprawdzając tę informację w tablecie.
-
Więc nie ma co się na razie tym przejmować. - stwierdził Rudy, po
czym dodał: - A jak tam maszyny bojowe?
-
Plus minus czekają na odbiór w jednym z stałych obozów Ineeven. -
odparł Amis.
-
Dobrze, dobrze ... są w sektorze G58 dobrze pamiętam?
-
Tak dokładnie tam. - odparł Moyoshi.
-
A co ze smokami? - spytał generał.
-
Nadal nic, zupełnie jakby zapadły się pod ziemie. - odpowiedział
Moyoshi.
-
Wszystko gdzieś znika ... - dodał Amis.
-
Spokojnie, nie ma rzeczy których nie da się odnaleźć ... - odparł
Rudy.
-
Tak, chyba, że to klucze albo padnięta komórka ... - stwierdził
Amis.
-
Ewentualnie skarpetki, które zagubiły się w praniu ... - dodał
Moyoshi, a następnie dodał: - Właściwie to zawsze jedna z pary
...
-
Hehehe .... no ale skoro smoki to żadna z tych rzeczy to prędzej
czy później znajdziemy je. - odparł Rudy śmiejąc się i mrugając
okiem.
************
W
końcu nastał chłodny i przyjemny wieczór. Delikatny wiatr
przemyka przez zmęczony neczański obóz, w którym większość
wojowników już śpi albo odpoczywa i zajmuje się swoimi sprawami.
Po ciężkim okresie w obozie nie każdy jest wycieńczony, niektórzy
są po prostu tylko zmęczeni,a obozowe życie toczy się swoim
torem. Śpiący Otachi rozmawia rzez telefon z Hyacin, Hachi,Diuna,
Kiazu i Skauti smacznie śpią. Natomiast Rina kręci się po obozie
i robi ostatnie zdjęcia dość dobrze oświetlonego, tajemniczego,
nocnego obozu. Po paru minutach wodna neczanka zobaczyła coś w
obiektywie swoje aparatu i szybko pobiegła do prostokątnego,
długiego budynku o dużej ilości okien umiejscowionych wysoko pod
sufitem oraz sporej ilości drzwi. Wkrótce Rina podeszła do drzwi,
nad którymi paliło się światło i stanęła obok nich. Na
grzecznym oczekiwaniu minęło, dużo czasu i wodna neczanka zapukała
w końcu w drzwi, nieśmiało mówiąc:
-
Kurai .. przepraszam, że przeszkadzam ... masz może chwile?
W
ten rozległ się specyficzny dźwięk, jaki towarzyszy otwieraniu
prostej zasuwki w drzwiach, które Rina, po chwili ciszy niepewnie
otworzyła. Następnie neczanka, zamykając za sobą drzwi weszła do
środka nagrzanego i zaparowanego pomieszczenia, wyłożonego
ciemnymi, brązowymi kafelkami. Dziewczyna osłaniając delikatnie
aparat, stała w przedsionku a przed sobą w części prysznicowej
widziała Kurai'a, ubranego jedynie w jeansy, od których kończył
zapinać pasek. Jego jeszcze delikatnie wilgotny tors wspaniale
iskrzy, w mlecznym intensywnym świetle. Natomiast złoty kolczyk
oraz medalion pioruna wspaniale błyszczą, dodając neczaninowi
dodatkowego uroku.
-
Łał ... - wyszeptała
oszołomiona i rumieniąca się neczanka, zapatrzona w ukochanego i
niezwykłą grę światła, pary i wody.
W
ten elektryczny neczanin, bez słowa oparł się o ścianę, wyłożoną
kafelkami. Tyle wystarczyło aby Rina zdążyła zrobić mu jedno
zdjęcie. Tuż po jego zrobieniu Kurai, jak gdyby nigdy nic wziął w
rękę biały ręcznik i wycierając głowę bez emocjonalnie
stwierdził:
-
Domyślam się, że to nie jedyna spawa, która Cię do mnie
sprowadza...
-
Uhm ... - odparła szczęśliwa Rina, a następnie dodała: - Rudy
Cię szuka ...
-
Hmm... i ma mało swoich ludzi i z rozkazem przesyła Ciebie? -
spytał Kurai podchodząc, do dziewczyny.
-
Emm... ponoć szukają Cię od dłuższego czasu ... a Rudy mówi, że
to pilne ...
-
Skoro słabo szaklują, to Rudy jeszcze poczeka jeszcze.... - odparł
Kurai zarzucając ręcznik na szyję, a następnie wziął policzki
neczanki w swoje dłonie, po czym pieszczotliwie, namiętnie i
głęboko pocałował wybrankę serca prosto w zaskoczone usta.
-
Kurai ... - wyszeptała Rina, a następnie
niepewnie spytała: - Na pewno?
-
Schowaj się... - odparł chłodno Kurai, odsuwając się od
ukochanej.
Zdezorientowana
Rina potulnie schowała się za ścianą w części prysznicowej. W
ten rozległo się głośne i stanowcze pukanie do drzwi, które
elektryczny neczanin bez zawahania otworzył.
-
Jak cię zwą żołnierzu? - odparł stanowczy głos, mężczyzny
skrytego w mroku.
-
A kto pyta? - odparł chłodno Kurai.
-
Porucznik Lucto Eniyi
i z rozkazu Generała szukam Kurai'a Nozaryu. - odparł nieznajomy.
-To
go właśnie znalazłeś ...
-
Masz się natychmiast stawić u Generała!
-
Jak sobie życzysz... daj mi chwile - odparł Kurai, przymykając
drzwi.
Porucznik,
jednym szybkim ruchem zablokował drzwi i stanowczo powiedział:
-
Hola Kmieciu! Powiedziałem natychmiast!
-
Zastałeś mnie w kąpieli ... -odpowiedział spokojnie i chłodno
Kurai.
-
Nie obchodzi mnie to! - odparł porucznik.
-
Nie wiem, jak Ciebie, lecz mnie uczono, że w negliżu nie staje się
przed przełożonymi...
-
Yyy.... tak masz racje ... dobra ubieraj się tylko szybko! Ja będę
tu czekać!
Elektryczny
neczanin nic mu nie odpowiedział jedynie zamkną drzwi i zostawił
porucznika, samego przed prysznicami.
-
Kurai ... - powiedziała cicho Rina.
W
ten Elektryczny neczanin położył dziewczynie palec wskazujący
prawej dłoni i w ten sposób bez słowa poprosił neczankę aby
zamilkła. Następnie powiedział jej coś na ucho, założył czarną
koszulkę. pozbierał swoje rzeczy i spokojnie wyszedł, gasząc za
sobą światło.
************
W
swoim pokoju neczański generał jak zwykle siedzi nad papierami i
popija którąś z kolei czarną jak smoła kawę.
-
Dobra jeszcze z godzina i czas zmrużyć na chwilę oczy, bo kawa
jest już jedynie smacznym napojem a nie pobudzaczem .... -
zamyślił się Rudy przeciągając się i czytając kolejny
szczegółowy raport.
W
ten rozległo się głośne i stanowcze pukanie do drzwi.
-
Wejść. - stwierdził twardo Rudy.
-
Panie generale, przyprowadziłem go. - odezwał się męski głos,
zaraz po otworzeniu drzwi.
-
Świetnie! Dobrze, że jesteś bo już miałem rozesłać za Tobą
listy gończe - stwierdził radośnie generał, a następnie dodał:
- Dziękuję Lucto, możesz odejść, a Ty Kurai śmiało wchodź.
-
Tak Panie Generale. - odparł pokornie pułkownik, nawet nie wchodząc
do pokoju i spokojnie odchodząc.
Kiedy
drzwi zamknęły się, elektryczny neczanin, wyjmując ręce z
kieszeni podszedł bliżej do generalskiego stołu.
-
Nie sądziłem, że akurat Lucto Cię znajdzie. - stwierdził mile
zaskoczony Rudy.
-
W sumie to nie on mnie znalazł... - odparł spokojnie Kurai.
-
Hmmm... rozumiem, więc pewnie miałeś inne plany na wieczór?
-
Inne, nie inne jestem tutaj ... więc mów czego chciałeś ....
-
Heheh, już Ci mówię ... - odparł spokojnie Rudy, a następnie
dodał: - Mam do Ciebie dwie sprawy... Pierwsza jest taka, że juro
rano pojedziesz z Skautim na Zekeren i zostaniesz tam przez dwa dni i
załatwisz tam parę spraw dla wojska... i zanim coś powiesz,
potrzebuje aby te zadania wykonał jakiś opanowany i zaufany
człowiek, który nie rzuca się w oczy, a nie jakaś pierwsza lepsza
ciapa z obozu.
-
Rozumiem, jakie to zadania?
-
Różne począwszy od zdobyciu paru drobiazgów, aż po podpisanie
pewnego bardzo ważnego kontraktu ... zresztą jutro dam Ci listę
...
-
Taaa ... bo moje nazwisko na kontrakcie będzie bardzo mile widziane
...
-
Spokojnie, ten do którego dojdzie raport, nie będzie miał nic
przeciwko ...
-
Rozumiem, a ta druga sprawa?
-
Dostajesz awans!
-
O nie ... co to, to nie ...
-
Spokojnie, przemyślałem parę spraw i Twój awans to bardzo dobry
pomysł.
-
Nie kręci mnie to ... wole być wojownikiem, a nie oficerem ...
-
Jedno nie wyklucza drugiego ...
-
Wojna nie dawno się rozpoczęła, a Ty już chcesz rozdawać awanse,
masz jakoś więcej liczone od dodatkowych oficerów w armii?
-
Nie, nie mam, a szkoda ... -odparł Rudy a następnie dodał: - Ja
wiem, że to wcześnie, jednak to najlepsze co mogę dla Was zrobić,
aby jedno z Was awansować!
-
To awansuj Kiazu, a mnie zostaw w spokoju...
-
Kiazu za bardzo się rzuca w oczy ...
-
Tak, bo ja się nie rzucam ... biało-srebrne włosy ... kolczyk w
lewym uchu ... elektryczne moce ... tak to wcale nie rzuca się w
oczy ... znacznie bardziej rzuca się ognista neczanka o grafitowych
włosach ...- odparł chłodno Kurai a następnie twardo dodał: -
Słuchaj nie omamisz mnie takimi bajkami, mów do czego Ci potrzebny
konkretnie mój awans?
-
Dla Waszego bezpieczeństwa i mojego świętego spokoju. - odparł
spokojnie Rudy, a następnie dodał: - Zacznijmy od tego, że
oficerowie w wielu obozach mają własny pokój, dodatkowe racje
żywnościowe oraz łatwiejszy dostęp do leków czy broni. Dodatkowo
dzięki awansowi będziesz miał łatwiejszy dostęp do informacji,
rozkazów i głównodowodzących. Już pomijając fakt, że jako
oficer, będziesz mógł swobodnie dowodzić odziałem i być szefem
misji, a to oszczędzi mi cyrków pod tytułem "Prosty żołnierz
siłą przeją władzę"
-
Hmm... Tobie bardziej chodzi, o "święty spokój" niż
nasze dobro...
-
Być może, ale to nie zmienia faktu, że awans u Was w oddziale się
przyda, a wybrałem Ciebie bo jesteś najbardziej opanowany, no i
podczas ostatniej misji udowodniłeś, że umiesz sobie poradzić z
dowodzeniem nawet w skrajnych sytuacjach więc sobie poradzisz. -
odparł spokojnie Rudy, a następnie dodał: - Słuchaj załatwiłem
odpowiednie papiery, dzięki którym nie musisz zmieniać munduru, a
informacja o Twoim awansie i stopniu będzie zapisana na Twoim
symbolu, więc jak nie będzie potrzeby to nie musisz mówić kim
jesteś. Natomiast w w razie potrzeby informację o Twoim stopniu
będzie można potwierdzić u mnie, jak i u samego Ambasadora Ankary,
który notabene pochwala ten pomysł i umożliwił załatwienie
wszelkich dokumentów.
-
Skoro wmieszałeś w to Ambasadora, to chyba nie ma wyboru.
-
Masz racje w sumie to nie ... Już pomijając fakt, że sam Ambasador
wie o Twoim awansie, to mój spokój jest równie ważny i już
zaanonsowałem Cię jako kapitana miejscu podpisania kontraktu, abyś
mógł swobodnie się tam dostać. A na dokładkę byłoby nie dobrze
jakby Królowa dowiedziała się, o tym, że mam was w armii, a
buntowniczy oddział bez oficera dowódcy niestety zwraca na siebie
uwagę i to aż za bardzo.
-
Rozumiem, ale się nie zgadzam ...
-
Kurai to rozkaz... i to rozkaz Ambasadora Ankary nie mój ...
-
Skoro tak przedstawiasz sprawę to nie mam wyboru, ale moje zdanie
już znasz... - odparł chłodno Kurai.
-
Świetnie, to od dzisiaj masz stopień neczańskiego kapitana ...
-
Doba, skoro tak chcesz, jednak nie podoba mi się to ...poza tym to
prędzej dojdzie do królowej...
-
Spokojnie, rozwiązałem ten "problem". Widzisz w raportach
od jakiegoś czasu stosuje się numery, a nie imiona i nazwiska, co
za tym idzie każdy oficer ma swój numer, który odpowiada tylko
jemu... i wszyscy głównodowodzący muszą je stosować, więc nikt
nie napisze w raporcie Twojego imienia i nazwiska ... - odparł
spokojnie Rudy a następnie dodał: - Profilaktycznie nadałem moim
oficerom numery, które różnią się jedną cyfrą, co sprawia, że
Nasza wspaniała królowa po numerach nie odróżnia Amis'a od
Moyoshiego i gwarantuje, że Ciebie też od nich nie rozróżni.
-
To skoro musisz to czyń swoją, powinność ... - odparł chłodno
Kurai, wyjmując swój symbol pioruna, który nosi na szyi.
-
Przeżyjesz, ten awans, a on zaoszczędzi nam wielu kłopotów. -
stwierdził Rudy podnosząc się i podchodząc do towarzysza, a
następnie dodał: - Wiesz kapitan incognito to doskonały pomysł,
którego nie powstydziłby się nawet król Ashga.
Elektryczny
neczanin nic mu nie odpowiedział, tylko spokojnie i bez emocjonalnie
stał i czekał. Rudy uśmiechając się pod nosem wziął w dłoń
symbol Kurai'a i powiedział:
-
Mianuję Cię kapitanem neczańskiej armii. Przysięgę Ci daruje ...
Tak więc od dzisiaj, jesteś Kapitan Kurai Nozaryu a Twój numer to:
223864722. Chroń ojczyznę i służ wiernie Ambasadorowi Ankarze i
Królowej.
-
Tak jest ... - odparł chłodno Kurai.
-
Niezbyt dobrze się z tym czujesz, ale przywykniesz i jak już
mówiłem nie masz obowiązku nosić munduru ani odnoszenia się z
swoją pozycją. - stwierdził spokojnie generał klepiąc
elektrycznego neczanina po prawym ramieniu, a następnie powiedział:
- Aha nie zdziw się, jako wysoko postawiony kapitan, masz też
możliwość odmówienia warty, możesz wydawać rozkazy i oczekiwać
szacunku i posłuszeństwa.
-
Tak tak ... - odparł Kurai odchodząc.
-
Czekaj, ja wiem, że wolałbyś się trzymać zdała od wojskowych
fanaberii, ale zrozum to tylko dla Waszego dobra i zobaczysz któregoś
dnia podziękujesz mi za to. - odparł Rudy, a następnie z uśmiechem
dodał: - I to w inny sposób niż piąchą w twarz. Słuchaj zaufaj
mi, ten awans wyjdzie nam wszystkim na dobre i ostatecznie to nie
będzie aż takie złe jak myślisz.
Kurai
jednak nic już nie odpowiedział, włożył jedynie ręce do
kieszeni i pewnym krokiem zaczął kierować się do wyjścia.
-
Kurai! - stwierdził generał.
-
Tak? - odparł dość nie chętnie elektryczny neczanin.
-
Co do Obecnej misji jutro wraz ze Skautim, macie być punkt 6:00 w
moim gabinecie.
-
Jak sobie życzysz ...