"Pomysł
na obronę... "
Minęło
kilka dni podczas których neczanie wdrażali się w życie obozu,
między innymi poprzez rożne warty i dyżury. Z różnych przyczyn
nie zawsze odbywały się szkolenia Kashai, a co za tym idzie nasi
bohaterowie jazdy na maszynach bojowych mają jeszcze przed sobą,
podobnie jak podopieczni Syale, który z pozytywnymi wynikami
ukończyli już teoretycznie szkolenie i w końcu mogą przystąpić
do działania. Jednak dzisiaj od samego rana pada bardzo intensywny
deszcz. Mimo wszystko neczanie udali się na spotkanie z swoimi
mentorami od maszyn bojowych. Przemoknięty Kashai siedząc na
quadzie, już czeka na swoich podopiecznych, którzy brodząc w
wodzie, która nie bardzo chce wsiąkać w twardą ziemię, radośnie
idą.
-
Hej Kashai! - wykrzyknęli radośnie neczanie.
-
To co dzisiaj maszyny bojowe? - spytała entuzjastycznie Kiazu.
-
Nie laleczko, przy takiej pogodzie nie wpuszczę Was na maszyny
bojowe, ale pojeździmy sobie na quadach. - odparł Kashai z
uśmiechem.
-
Znowu quady? - narzekała Diuna.
-
Dziecinko nie narzekaj, jeszcze nie jeździliście quadami w takich
warunkach. - odparł Kashai, a następnie dodał: - To będzie dla
Was doskonała zaprawa, zresztą wskakujcie na maszyny i zobaczcie
sami.
-
Pewnie Ziom. - odparł Hachi.
-
Hmm... coś powinniśmy wiedzieć za nim ruszymy? - spytała Diuna,
zasiadając na quadzie.
-
Może tylko tyle, że maszyny Was zaskoczą. - stwierdził Kashai
ruszając.
-
Ten to potrafi zaintrygować. - odparła entuzjastycznie Kiazu
odpalając maszynę.
-
No to jedziemy! - dopowiedzieli radośnie neczańscy bracia.
************
Tym czasem Syale w ogóle nie wypuścił swoich ludzi na tor. Jedynie przyszykował dla nich całodniowy test sprawdzający ich wiedzą z całego szkolenia. Wszyscy jego podopieczni siedzą już grzecznie w ławkach i czekają jak prowadzący rozda kartki.
-
Dobrze panowie, miałem darować Wam ten fantastyczny test kończący,
ale pogoda ewidentnie domaga się aby sprawdzić Waszą wiedzę. -
stwierdził Syale rozdając kartki.
-
Moglibyśmy iść chociaż na quady. - zaproponował Midrawog.
-
To nie jest dobry pomysł, według prognoz później zapewne
przyjdzie burza, a to oznacza, że dzisiaj jest doskonały dzień na
test. - odparł Syale z uśmiechem.
-
Jak się szybko napisze to można wyjść wcześniej? - spytał
Midrawog.
-
Nie bardzo, chyba, że stanie się coś nadzwyczajnego. - odparł
Syale.
************
Minęło kilka długich godzin, podczas których neczanie wesoło szaleli w błocie i wodzie, a ich koledzy pisali test. Kurai już dawno skończył pisać i luźno siedzi na krześle, a Midrawog widać, że kończy pisać, jednak robi to bardzo wolno aby wytracić jak najwięcej czasu. Natomiast reszta piszących, nadal męczy się z długim testem prowadzącego.
-
Kurai, robisz sobie przerwę? - spytał Syale.
-
Już skończyłem. - odparł chłodno Kurai, chłodno patrząc na
prowadzącego.
-
Rozumiem ... w takim układzie pozwalam Ci patrzeć przez okno. -
odparł Syale.
-
Łaskawiec ... - odparł Kurai.
W
ten do sali wykładowej rozległo się głośne pukanie do drzwi.
-
Proszę. - stwierdził odruchowo Syale.
W
tym momencie do pomieszczenie wszedł
oficer ubrany w mundur kapitana, który ma niesymetryczną fryzurę.
Wojskowy po prawej stronie ma krótkie postrzępione włosy, o
czarnych końcówkach, a po lewej stronie ma krótkie centymetrowe
włosy w pomarańczowym kolorze. Dodatkowo ma poważne turkusowe oczy
i czarne gogle, które służą mu jako opaska.
-
O Saren Tajhal. - stwierdził Syale, a następnie dodał: - Co Pana
Saren'a sprowadza na moje zajęcie.
-
Witaj Syale, przyszedłem po oficerów. Ojciec chce ich widzieć. -
odparł spokojnie oficer.
-
Rozumiem. Midrawog dokończ test i możesz iść. - odparł Syale.
-
A Kurai jest bardzo w tyle z testem? - spytał Tajhal
-
Kurai już dawno skończył ... ale sam Pan Saren mówił, że Ojciec
wzywa do siebie tylko oficerów... - odparł Syale.
-
Nie powiedziałem mu ... - wtrącił Kurai, oddając swój test.
-
To wiele wyjaśnia... - stwierdził Tajhal przewracając oczami a
następnie dodał: - Syale, Kurai ma stopień kapitana, a to oznacza,
że idzie ze mną.
-
Tak jest. - odparł pokornie Syale.
-
A jednak wychodzimy wcześniej. - dodał Midrawog z uśmiechem.
-
Tak, jednak tak ... - stwierdził Syale.
************
Neczanie wraz z Kashai szaleją na średnio-zaawansowanym, zabłoconym torze. Co prawda wszyscy są cali brudni, ale uśmiech nie schodzi im z twarzy. W końcu "brudne dzieci to szczęśliwe dzieci". Kashai uważnie obserwuje swoich podopiecznych, którzy sobie świetnie radzą, w końcu jest za nich odpowiedzialny.
-
No Ferajna świetnie sobie radzicie! - pochwalił Kashai swoich
towarzyszy, którzy jadą koło niego, a po chwili z zadowoleniem
dodał: - Nie sądziłem, ze tak dobrze poradzicie sobie z maszynami
w tym niesprzyjających warunkach.
-
HA! My też potrafimy zaskoczyć! - odparła entuzjastycznie Kiazu.
-
Widzę! - stwierdził Kashai z uśmiechem, a następnie dodał: -
Macie do tego dryg,a zwłaszcza Wasi panowie mają do tego dryg.
-
Ziom bo to łatwe jest! - odparł Hachi.
-
BA! Z maszynami pójdzie nam równie dobrze, zobaczysz! - dodał
Otachi.
-
Hehehe ... chciałbym to zobaczyć... - stwierdził Kashai z
uśmiechem, a po chwili dodał: - Dobra ferajna robimy sobie wyścigi,
dwadzieścia okrążeń po dwóch najsłabszych trasach!
-
Dobra. - stwierdziła z determinacją Kiazu.
-
Tylko ferajna nie wyjeżdżać mi na zaawansowaną trasę! Was
interesuje tylko trasa średnio-zaawansowana i szkoleniowa. Rozumiemy
się!? - odparł Kashai.
-
Jasna sprawa Ziom. - stwierdził Hachi.
-
Dobra to ferajna START! - powiedział nagle Kashai.
W
tym momencie wszyscy dali gazu i wydając radosne okrzyki, szybko
ruszyli w szalony pościg za prowadzącym szkolenie.
************
Spory, podwójny kontener o oliwkowych ścianach i niewielkich oknach, w którym pośrodku znajduje się długi prostokątny, biały stół, przy którym znajduje się aż dziewięć miejsc. W tym pomieszczeniu, podczas gdy za oknami szaleje ulewa, trwa właśnie zebranie Aluf'a, siedmiu Sarenów, oraz jednego kapitana.
-
Jak widzicie stanęliśmy już na nogi po ostatnim ataku. -
stwierdził Hetto.
-
Nie tylko się podnieśliśmy ale również wróciliśmy do dawnej
formy. - dodał Tajhal.
-
To świetnie jednak martwi mnie, że kolejny atak może ponownie
zniszczyć nasz obóz. W związku z tym trzeba podjąć jakieś
poważne kroki, które nas przed tym uchronią. - stwierdził Hetto.
-
Panie Aluf'ie ... Ja i moi mechanicy montujemy nowe zabezpieczenia
budynków. - odparł jeden z Sarenów, o krótkiej czarnej brodzie i
bardzo krótkich czarnych włosach. Dodatkowo ma okulary przeciw
słoneczne, o jasnych szkłach oraz metalowe fantazyjne skrzydła
przyczepione do jego uszu.
-
Bardzo mnie to cieszy Gearno(czyt. Gierno) to na pewno nam bardzo
pomoże. - pochwalił Hetto, a następnie na stole włączył
hologram całego obozu i powiedział: - Rozumiem, że zabezpieczenia
obejmują cały teren, a nie tylko teren warsztatów i magazynów.
-
Oczywiście. - odparł Gearno.
-
Doskonale.- odparł radośnie Hetto.
-
Hmm... co to za wieża pośrodku warsztatów? - spytał dociekliwie
Kurai.
-
To wieża ciśnień. - odparł spokojnie Tajhal.
-
Kurai, o czym myślisz? - spytał zaintrygowany Hetto.
-
O maszynie generującej hiperdźwięki. - odparł chłodno Kurai.
-
To te durne bestie słyszą takie rzeczy? - spytał Inkerem.
-
Tak słyszą. - odparł Hetto.
-
Mniejsza o to ... Wybudowanie takiej maszyny to nie problem, więc
kapitanie przejdź do rzeczy. - wtrącił dociekliwie Gearno.
-
Myślę, że gdyby zdobyć nagranie dużego rozszalałego smoka, a
następnie znacznie je przyśpieszyć i przerobić je na
hiperdźwięki, to smoki zdecydowanie trzymałyby się od tego
miejsca z daleka. - odparł Kurai.
-
Czemu tak uważasz? - spytał Tajhal.
-
Ten dźwięk byłby dla nich bardzo irytujący i wręcz nie do
zniesienia, więc siłą rzeczy smoki unikały by tego miejsca. -
odpowiedział Kurai.
-
Ciekawy pomysł. - pochwalił Hetto, a następnie dodał: - Gearno,
ile Ci zajmie stworzenie takiej maszyny?
-
Takie zabawki robiłem jeszcze w pieluchach. Potrzebuje maksymalnie
3-4 godziny, ale musiałbym mieć takie nagranie. A ono drodzy
Panowie jest nie do zdobycia. - odparł Gearno.
-
Zapominasz o Zekeren. - odparł Hetto.
W
tym momencie za oknem rozpętała się burza. Jednak wojskowi zdają
się nią w ogóle nie przejmować.
-
Aluf'ie pamiętam, że Zekeren to smoki i te sprawy, jednak wątpię
aby oni mieli takie nagranie. - stwierdził Gearno.
-
Jestem pewien, że książę Volaure posiada takie nagranie. -
wtrącił chłodno Kurai.
-
Jeszcze dzisiaj postaram się skontaktować z Księciem i zapytam czy
posiada takie nagrania. - odparł Hetto, a następnie dodał: - Kurai
masz jakieś wytyczne do tej maszyny?
-
Chwila, dlaczego to on ma dawać wytyczne, skoro to Gearno jest
mechanikiem? - wtrącił jeden z pozostałych Sarenów.
-
Widzisz, Kurai zna się na smokach i posiada wiedzę, której nam
niestety brakuje. - odparł Hetto, a następnie dodał: - Co prawda
ja również się na nich znam i potrafię je leczyć, jednak nie
wiem o nich wszystkiego i jestem wstanie przyznać się, że Kurai
wie o nich więcej niż ja.
-
Ta
ciekawe skąd.
- wyburczał pod nosem jeden z Sarenów.
-
Słuchaj ta maszyna to nie problem i ja jestem ciekaw jak zadziała w
praktyce, więc chętnie zaryzykuję i ją zbuduję. - Wtrącił
wyraźnie zaciekawiony Gearno, a następnie dodał: - Kapitanie, są
jakieś wytyczne?
-
W sumie są tylko dwie, urządzenie nie może być widoczne i musi
być z bardzo mocnego materiału. - odparł Kurai.
-
Da się zrobić. - odparł Gearno z uśmiechem.
-
Świetnie, może to chociaż trochę uchroni nasz obóz, przed
atakami smoków. - odparł Hetto, a po chwili dodał: - Jednak zanim
za bardzo się nakręcimy to czas zadzwonić do Księcia Volaure i
spytać o nagrania.
************
Pomimo szalejącej burzy mokrzy i przemoczeni neczanie, wraz z Kashai nadal jeżdżą quadami po podmokłym i ciężko dostępnym terenie. Koło nauczyciela jadą jedynie Kiazu i Otachi, reszta natomiast szalej gdzieś w innych rejonach toru.
-
Hej Kashai kończymy na dzisiaj? - spytał nagle Otachi.
-
Kto jak kto, ale Ty masz już dosyć? - odparł Kashai.
-
Nie mam dosyć. - odparł Otachi.
-
Kashai super zabawa, ale ja mam za chwilę wartę w magazynie, a
chciałabym się jeszcze wykąpać. - dodała Kiazu.
-
Ah no tak, wy już macie obowiązki. - odparł Kashai a następnie
dodał: - Dobra to jedźcie do myjni i odstawcie maszyny do garażu.
-
Dzięki Ziom! - odparł Otachi.
-
Spoko, znajdziecie resztę czy ja mam im o tym powiedzieć? - spytał
Kashai.
-
My powiemy!- stwierdził ochoczo Otachi.
-
Hahahaha, wiedziałem, że Wy tak łatwo nie odpuszczacie. - zaśmiał
się Kashai, a następnie dodał: - To ja jadę, w razie co wiecie
gdzie mnie szukać.
-
Spoko! - odparła Kiazu.
W
tym momencie Kashai odjechał a Kiazu powiedziała:
-
To co Ty im powiesz? Ja muszę już lecieć.
-
Luz Siostra jedź. - odparł Otachi z uśmiechem.
-
Dzięki! Tylko nie jeździjcie za długo! - stwierdziła Kiazu,
odjeżdżając.
************
Przy poważnych rozmowach czas płynie jak szalony. Okazało się, że książę Volaure posiada potrzebne nagrania i niezwłocznie wysłał je do obozu maszyn. Jednak na tym spotkanie oficerów nie skończyło się.
-
Dobrze, to co nam jeszcze zostało? - spytał spokojnie Hetto.
-
Hmm... a tak owoce, jeszcze nie dotarły. - odparł Tajhal, a po
chwili dodał: - Jednak mam informacje, że niebawem dotrą do
naszego obozu.
-
Rozumiem, a co spowodowało ich opóźnienie? - spytał Hetto.
-
Jagody Shuiwa - odparł Tajhal.
-
To wiele wyjaśnia, chociaż spodziewałem się ze to jagody Dialinwa
będą problemem. - odparł Hetto.
-
Nie mamy ich na zamówieniu. - odparł Tajhal.
-
Aha ... to będę musiał z kimś porozmawiać ... - odparł Hetto,
delikatnie do siebie.
-
Ja bym chciał odpowiedź na pytanie jakim cudem ten młodzik wie
więcej o smokach niż nasz Aluf, który zresztą jest weterynarzem i
szefem kliniki. - wtrącił jeden z Sarenów.
-
Miał więcej z nimi do czynienia. - odparł Hetto, a następnie
dodał: - Przypominam, że smoki nie chorują za często i mimo
ogromnej ilości pacjentów, smoki są zdecydowaną rzadkością.
-
Pewnie dlatego, że to bezmyślne maszyny do zabijania. - odparł
jeden z Sarenów.
-
Gdyby było tak jak mówisz, to ujeżdżać mógłby je każdy. -
wtrącił chłodno Kurai.
-
Punkt dla Ciebie kolego, w końcu nawet zapaleńcy maszyn wiedzą,
że na smokach nie może jeździć każdy. - odparł Gearno z
uśmiechem.
-
Może kolega opowiedziałby nam coś o smokach? - spytał jeden z
Sarenów.
-
To całkiem niezły pomysł. - stwierdził Hetto.
-
W sumie mogę, jednak stanowczo wolałbym przeprowadzać pogadankę o
smokach w ich towarzystwie, a nie na sucho ... - odparł chłodno
Kurai.
-
Czyli nasz kurs "jak postępować ze smokami" musi
poczekać. - odparł Tajhal.
-
Jednak mimo wszystko mamy kogoś kto ma chęć nas nauczyć. - dodał
Hetto.
-
Wychodzi szkolenie za szkolenie. - zaśmiał się delikatnie Inkerem.
-
Dobra zmieńmy temat. - wtrącił jeden z Sarenów.
W
tym momencie w kieszeni Kurai'a zaczął wibrować, a po długości
wibracji można wywnioskować, że ktoś do niego dzwoni. Elektryczny
neczanin wyjął telefon i po chwili milczenia przerwał dyskusję
towarzyszy mówiąc:
-
Przepraszam Panowie, muszę odebrać.
-
Oczywiście. - odparł Hetto.
Na
te słowa Kurai wyszedł z pomieszczenia, a pozostali oficerowie
wrócili do zebrania i omawiania ważnych spraw obozu.