"Upragniony
obóz maszyn"
Bardzo
wczesnym rankiem, jeszcze przed szarym bladym świtem, metalowy obóz,
zupełnie inny od reszty, prawie w całości pogrążony jest jeszcze
we śnie. Wysokie metalowe, szare, żółte i brązowe hangary są
zamknięte i wyglądają stosunkowo mroczno, a wśród nich znajduje
się sporo, różnokolorowych, piętrowych domów, zbudowanych z
kontenerów. Dodatkowo znajdują się tu blade pomarańczowe i żółte
latarnie oraz dużo cementowych ścieżek i dróg. Nagle ciszę
uśpionego obozu przerwał głośny, ale nie za głośny, ryk
silników, który nie wywołał żadnego poruszenia. Po dłuższej
chwili do obozowiska wjechały trzy bojowe kłady, a na każdym z
nich siedziały trzy osoby.
-
No to tutaj. - stwierdził jeden z prowadzących quad.
-
WOW! To jest ten słynny obóz maszyn. - odparł zafascynowany Hachi.
-
A gdzie te wszystkie maszyny? - odparł entuzjastycznie Otachi.
-
Tak, to ten obóz. - odparł jeden z męskich jeźdźców.
-
Głownie w hangarach. - odparł kobiecy jeździec.
-
Szkoda. - odparli zgodnie neczańscy bracia.
-
Dobra chodzicie zaprowadzę Was do naszego generała. - stwierdził
jeden z jeźdźców, zsiadając z maszyny.
-
Leć, leć, a nas znajdziesz na terenie. - odparł kobiecy jeździec.
-
Spoko. - odparł jeździec, a następnie radośnie dodał: - Dobra
neczanie zapraszam za mną.
-
Pewnie już idziemy. - odparła entuzjastycznie Kiazu.
Po
tych słowach cały odział grzecznie ruszył za przewodnikiem, w
kierunku kolorowych kontenerów.
-
No, no Kashai widzę, że będziesz miał entuzjastów do szkolenia.
- stwierdził kobiecy jeździec.
-
Możliwe Marsui, co prawda zapowiadają się ciekawie, ale to zależy
od tego na ile tu zostają i co zadecyduje Stary. - odparł drugi
jeździec.
-
Masz rację, ale oni byli by wyzwaniem - odparła Marsui
-
W to nie wątpię, no nic pewnie i tak wyjadą jeszcze dzisiaj ...
Dobra chodź Marsui, jedziemy na patrol inaczej Stary urwie nam
głowy. - odparł Kashai.
Następnie
oboje ruszyli z powrotem na terenowy patrol na nietypowych maszynach
bojowych.
************
Neczanie
wraz z swoim przewodnikiem idą przez kolorowe metalowe korytarze
powstałe z kontenerów, które dla obcych stanowią nie lada
labirynt.
-
Hej, słuchaj ... - stwierdziła Diuna.
-
No tak zapomniałem, jestem Syale. - wtrącił przyjaźnie
przewodnik.
-
Miło Nam, to Diuna, Rina, Hachi, Otachi, Kurai a ja jestem Kiazu. -
odparła ognista neczanka z uśmiechem.
-
Dobra Syale słyszeliśmy, że mieliście tutaj jakiś atak i pożar
czy coś ... - odparła Diuna.
-
Tak mieliśmy, tyle, że w innej części obozu. Wiecie zajmujemy
dość rozległy teren. Samych hangarów dla naszego użytku jest 20
do tego są jeszcze dwa wielkie hangary z maszynami bojowymi
przeznaczonymi na pole bitwy ... - odparł Syale, a następnie dodał:
- Do tego dochodzą jeszcze "bloki" mieszkalne oraz kilka
tras szkoleniowych ...
-
Wow! To rzeczywiście ogromny teren! - stwierdził z podziwem Hachi.
-
Wiecie jesteśmy największym obozem maszyn. - stwierdził dumnie
przewodnik.
-
Czad! - dodał Otachi.
Wkrótce
wszyscy doszli do metalowych drzwi, do których przewodnik od razu
zapukał, a następnie po zezwoleniu na wejście wraz z neczanami
wszedł do środka metalowej komnaty o żółtych
ścianach. Znajduje się tam czarne masywne biurko zawalone stosem
papierów, za którym siedzi oficer ubrany w mundur generalski(z tym
jego rogatywka leży na stercie papierów). Jednak jest on mało
widoczny, od strony wejścia.
-
Panie Aluf'ie melduję posłusznie, że oddział ChiZ02, właśnie
przybył. - zaanonsował pokornie przewodnik.
-
Dziękuję Syale
idź po Tajhal'a
-
odparł twardo Aluf.
-
Tak jest! - odparł przewodnik pokornie wychodząc i zamykając za
sobą drzwi.
W
tym momencie oficer wstał, dzięki temu neczanie mogli zobaczyć jak
on wygląda. Ten wysoko postawiony Wojskowy
jest przystojnym, dobrze zbudowanym mężczyzna w średnim wieku o
kruczoczarnych włosach i wspaniałych błękitnych oczach.
-
HETTO!? - odparli zgodnie zaskoczeni neczanie, radośnie się z nim
witając.
-
Witajcie moi mili, czekałem na Was. - odparł spokojnie weterynarz.
-
Zaraz Ziom co Ty tu robisz? - spytał niedowierzający Hachi.
-
Mieliśmy się spotkać z Aluf'em Afero ... - dodała zaskoczona
Diuna.
-
Czyżbyście nie znali mojego nazwiska? Cóż pewnie uleciało przy
formalnościach. - odparł spokojnie oficer, a następnie dodał: -
Czas to naprawić... jestem Aluf Hetto Afero.
-
WOW! Co za wieści! - odparli zgodnie zaskoczeni bracia.
-
Tylko mi nie mów, że dasz nam teraz maszyny i każesz jechać
dalej. - wtrąciła Diuna.
-
Nie, oczywiście, że nie. - odparł spokojnie Hetto, a następnie
dodał: - Po pierwsze maszyny dla Was będą gotowe dopiero za kilka
dni.
-
To przez ten atak? - spytała Kiazu.
-
Między innymi tak, a po drugie musicie najpierw odbyć szkolenie z
prowadzenia maszyn, a co za tym idzie przez kilka dni będziecie
moimi gośćmi. - odparł Aluf z uśmiechem.
-
SUPER! - odparli zgodnie i entuzjastycznie neczanie.
-
Będziemy jeździć na maszynach bojowych? - spytał uradowany Hachi.
-
Oraz na tych wypasionych quadach. - wtrącił entuzjastycznie Otachi.
-
Tak i tak. - odparł spokojnie weterynarz.
-
Kiedy zaczynamy? - spytała ochoczo Kiazu.
-
Myślę, że jakoś jutro może po jutrze. - odparł Hetto
-
Czyli teraz czeka nas odpoczynek a potem miły czas, przeplatany
tylko treningami? - spytała Diuna.
-
Nie do końca, będziecie mieli również warty i dyżury w końcu
nie jesteście obibokami i darmozjadami. - odpowiedział Hetto, a
następnie dodał: - Oczywiście, wiem że Kurai jest oficerem i on
jako jedyny może odmówić na przykład podjęcia warty.
-
Nie będę odmawiał. - odparł chłodno Kurai.
-
Ja wiem, jednak obowiązują mnie pewne procedury i Ciebie jako
oficera również, więc przed każdą wartą będziesz musiał się
podpisać, że wyraziłeś na nią zgodę. - stwierdził weterynarz.
-
Rozumiem. - stwierdził Kurai.
-
Dobrze Kochani, pewnie jesteście zmęczeni po podróży, więc
dzisiaj macie wolne, a Tajhal zaraz zaprowadzi Was do pokoi. - odparł
Hetto.
-
Pokoi? Każdy z nas będzie spał oddzielnie? - spytała dociekliwie
Diuna.
-
Nie zupełnie, Wy moje miłe Panie będziecie spały w jednym pokoju
w sektorze B, Hachi i Otachi będą mieli swoją kwaterę w sektorze
D ... a Kurai ma swoja komnatę tu w sektorze I. - odparł Hetto.
-
Z dala od Hachiego to brzmi nieźle. - stwierdziła Diuna.
-
Hetto, a gdzie są prysznice i toalety? - spytała Kiazu.
-
Każdy pokój ma dostęp do własnego prysznica i toalety -
stwierdził Hetto.
-
Brzmi nieźle ... - pochwaliła Kiazu.
-
Aha zapomniał bym, przypomnijcie Tajhal , ze zanim udacie się na
spoczynek, to macie iść do głównego magazynu po dodatkowe mundury
- stwierdził nagle Hetto.
-
Przecież mamy mundury. - odparła Diuna.
-
Owszem, jednak w obozie zwłaszcza w części mechaników jest dużo
smaru, paliw i innych rzeczy które brudzą i nie tak łatwo się ich
pozbyć. - odparł Aluf, a następnie dodał: - Co za tym idzie
lepiej będzie jak będziecie mieli dodatkowe mundury do chodzenia po
obozie, możecie wziąć zarówno mundury Ineeven, jak i neczańskie
... wybór należy do Was, chociaż ja doradzam Wam mundury Ineeven.
-
Ale one zakrywają całe ciała i są takie pase ... - odparła
Kiazu.
-
Dlaczego polecasz nam Wasze mundury? - spytała Diuna.
-
W skrócie abyście nie wyróżniali się z tłumu, tak
zapobiegawczo, aby w razie ataku, wrogowie nie wiedzieli, ze mamy
gości z innych armii. - odparł spokojnie Hetto.
-
Hmm... goście z innych armii oznaczają, że odbędzie się
transport maszyn. - stwierdził Hachi.
-
A to dobry moment aby zaatakować i ukraść maszyny. - dodał
Otachi.
-
Dokładnie, a w naszych mundurach wtopicie się w tłum. - odparł
Aluf.
-
Weźmiemy mundury Ineeven, nie musisz się o to martwić. - odparł
chłodno Kurai.
-
To dobrze, bardzo mnie to cieszy. - odparł Hetto.
************
Spore,
metalowe, stosunkowo jasne pomieszczenie oświetlone przez trzy
zwisające lampy. Ciemno zielone ściany ładnie współgrają z
jasno brązową ladą, dzielącą pomieszczenie na pół. Po jednej
jej stronie znajdują się jedynie dwa okna oraz wejście. Natomiast
po drugiej stronie znajduje się masa półek i otwartych regałów,
na których leżą ubrania, paczki i inne rzeczy, oraz futryna
prowadząca do kolejnego pomieszczenia. Po dłuższej chwili do tego
pomieszczenia wszedł cały odział ChiZ02, oraz oficer ubrany w
mundur kapitana, który ma niesymetryczną fryzurę. Wojskowy po
prawej stronie ma krótkie postrzępione włosy, o czarnych
końcówkach, a po lewej stronie ma krótkie centymetrowe włosy w
pomarańczowym kolorze. Dodatkowo ma poważne turkusowe oczy i czarne
gogle, które służą mu jako opaska.
-
Inkerem, mamy gości ... - stwierdził nagle oficer podchodząc do
lady.
-
Tajhal, sumienia nie masz? - odparł tajemniczy głos z drugiego
pomieszczenia.
Po
chwili, z pomieszczenia wyszedł kolejny oficer w kapitańskim
mundurze. Jest to masywny, starszy mężczyzna z dużym brzuszkiem
oraz o brązowych, lekko siwawych włosach i wąsach oraz niebieskich
oczach.
-
Mam mam, ale Ojciec nie ma. - odparł Tajhal.
-
Dobra to czego chcecie? - spytał Inkerem, opierając się o ladę.
-
To neczański odział, który przybył po maszyny bojowe. Ojciec
powiedział, aby dać im nasze mundury. - odparł Tajhal.
-
Wszystkie szeregowe? - zdziwił się Inkerem.
-
Tak. - odparł chłodno Kurai.
-
Tak, spokojnie Ojciec wie. - dodał Tajhal.
-
Dobra dzieciaki, nie wnikam ... a macie w ogóle jakieś imiona? -
spytał Inkerem.
-
Pewnie! - odparła energicznie Kiazu.
-
To Kiazu, Diuna, Rina, Kurai, Otachi a ja jestem Hachi. - dodał
ziemny neczanin.
-
Ciekawość, Aluf jest waszym prawdziwym "Ojcem"? - spytała
od razu Diuna.
-
Hehehhehe ... - zaśmiali się obaj oficerowie, a następnie Tajhal z
uśmiechem powiedział: - Nie nie, to taka pieszczotliwa ksywka,
nadana mu w obozie.
-
Fajna sprawa. - stwierdził Otachi, z uśmiechem.
-
Pewnie, że tak. A o to Wasze stroje, jak się prześpicie to
dopasuje je, o ile będzie taka potrzeba. - stwierdził Inkerem
wykładając na ladę 6 nowiutkich jeszcze zapakowanych w folię
mundurów.
-
Dzięki. - odparli zgodnie neczanie z uśmiechem.
-
Dobra idźcie już, a ja wracam do krzyżówek. - stwierdził Inkerem
z uśmiechem i wracając do drugiego pomieszczenia.
-
Do zobaczenia Inkerem, idę zaprowadzić młodzież do pokoi. -
odparł Tajhal, a następnie dodał: - Zapraszam za mną,
przebierzecie się później.
************
Spory,
kwadratowy, metalowy pokój o różowo-błękitnych ścianach, który
jest połączeniem dwóch kontenerów. Znajdują się tam trzy białe
łózka, pomiędzy którymi stoją ciemnobrązowych szafek, które
stoją na wprost wejścia pod oknem. Natomiast po prawo od wejścia
znajdują się kolejne drzwi. Zmęczone neczanki położyły torby
pod jedną ze ścian, na nich położyły zapakowane mundury, a same
wręcz padły do niepościelonych łózek.
-
Łóżeczko, jak dobrze ... - stwierdziła radośnie Diuna.
-
Przydałoby się je jeszcze pościelić. - dodała spokojnie Rina.
-
Spoko, mi się marzy jeszcze kąpiel. - dopowiedziała Kiazu
podnosząc się do łazienki.
-
A mi się nie chce wstawać. - odparła Diuna.
-
Wstań proszę, a pościele Ci łózko ... - stwierdziła Rina.
W
tym momencie do psychicznej neczanki podeszła Kiazu i jednym szybkim
ruchem zrzuciła ja z łózka mówiąc:
-
Tu też możesz sobie leżeć...
-
Trochę twardo ... - odparła Diuna nie przejmując się tym, że
leży na podłodze.
-
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma ... - odparła
Kiazu z wrednym uśmiechem, a po chwili z przyjaznym uśmiechem
dodała: - Rinka uważaj na kłodę i jak byś była taka miła to
pościel i moje.
-
Spoko ... - odparła Rina z uśmiechem.
-
Super! - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu, udając się do
łazienki.
-
W sumie mogę spać nawet i tutaj ... - stwierdziła Diuna której,
nie chce się podnosić.
-
Hmmm... najwyżej zadzwonię po chłopaków i Cię wrzucą na łóżko.
- odparła spokojnie Rina.
-
O nie nie nie ... jak pościelisz to sama wejdę do łózka. -
odparła Diuna podnosząc się z podłogi.
Wodna
neczanka, powlekająca pościel na łózkach, nic już nie
odpowiedziała, jedynie przyjaźnie się uśmiechnęła.
************
Metalowa
komnata o żółtych ścianach, w której za czarnym masywnym
biurkiem, zasiada głównodowodzący obozu maszyn. Przed nim stoi
elektryczny neczanin i obaj Panowie rozmawiają.
-
Wpadnijcie do mnie za nim udacie się na treningi, wiesz formalności.
- stwierdził Hetto.
-
Spokojnie zajrzymy. - stwierdził chłodno Kurai.
-
Aha i bądź łaskaw nie ciągnąć Riny do swojego pokoju.
-
Spokojnie nie będę jej ciągnął...
-
Zaciąganie rumieniącej się dziewczyny za rękę, może wzbudzać
zainteresowanie i pewne podejrzenia, których wolałbym uniknąć.
-
Rozumiem, nie przejmuj się tym.
-
Dobrze ... A właśnie przypomniało mi się... - stwierdził Hetto,
a następnie dodał: - Jeśli nie macie akurat warty, albo nie
jesteśmy akurat atakowani, to możecie chodzić po obozie z
odkrytymi twarzami, lub nawet bez chust i turbanów.
-
Przekaże to reszcie. - odparł chłodno Kurai, a następnie dodał:
- Zaatakowały Was smoki prawda?
-
Widzę, że nie owijasz w bawełnę. - odparł Hetto, a po chwili
dopowiedział: - Tak zakatowało nas 6 smoków, które były naprawdę
dobrze wyszkolone.
-
Tak myślałem.
-
Pewnie dlatego, że brałeś udział w turniejach, większość
wojskowych uważa, że to nie możliwe aby smoki rozgromiły obóz
maszyn.
-
Rozpoznałeś kogoś?
-
Słuchaj było takie zamieszanie, że to cud że ja i moi ludzie w
ogóle żyjemy, ale jeśli nawet miałbym czas się przypatrywać to
nie znam jeźdźców smoków, po tej drugiej stronie.
-
Rozumiem....
************
Minęło
kilka godzin błogiego i przyjemnego odpoczynku, podczas którego
neczański oddział zdążył się przespać i odpocząć po nocnej
podróży. Wszyscy grzecznie przebrali się w mundury Ineeven, zjedli
późny obiad, a następnie z aparatem udali się na zwiedzanie
obozu. Pełni fascynacji neczanie oglądali lekkie maszyny bojowe,
tory treningowe oraz codzienne życie upragnionego obozu maszyn.
Dzisiaj jeszcze mogą pozwolić sobie na odrobinę kontrolowanego
luzu. W końcu nie wiadomo co może przynieść nowy dzień.