"....
Upragnione szkolenie ... "
Blady
świt nastał stanowczo za wcześnie, więc mimo budzika który dawno
zadzwonił zaspane neczanki nadal leżą w swoich wygodnych łóżkach.
Diuna, marudząc zakryła głowę swoją poduszką i mamrotała coś
pod nosem. Kiazu co prawda przeciąga się, jednak jest daleka od
wywleczenia się z łózka. Tym czasem Rina leży na brzuchu i bawi
się telefonem.
-
Kto wymyślił tak nie ludzkie godziny aby wstawać ... - narzekała
Diuna.
-
Przestań, będziemy się dobrze bawić, jak dobrze pójdzie to
dzisiaj zaczniemy trening. - odparła Kiazu.
-
Taa... na pewno ... - odparła Diuna.
-
Oj nie marudź quady mogą być super. - odpowiedziała radośnie
Kiazu, zrywając się z łóżka.
-
No dobra, ale pod warunkiem, że wszyscy dotarli. - stwierdziła
Diuna.
W
tym momencie do pokoju wpadli rozchichotani neczańscy bracia, ubrani
w mundury z Ineeven, którzy radośnie wykrzykując przekrzykiwali
się na wzajem. Bracia mają na sobie niedbale założone błękitne
turbany, które skrywają doszczętnie włosy neczan. Dodatkowo mają
niebieskie koszule, na krótki rękaw i utrzymane w arabskim stylu,
oraz długie, dopasowane do ciała, granatowe spodnie. Całości
dopełniają żółto-czerwone, grube, ozdobne pasy na biodrach oraz
wysokie, czarne, skórzane buty.
-
To ten dzień! - wykrzyknął Otachi wskakując na łózko Kiazu.
-
Dzisiaj czekają nas quady! - stwierdził Hachi, lądują na łóżku
Diuny i jednocześnie zrzucając ją z niego.
-
Aua! ... - wrzasnęła Diuna lądując czterema literami na twardej
podłodze.
-
Nie przesadzaj, tylko wstawaj! - odparł Hachi.
-
Czas zaszaleć! - dodał Otachi.
-
Taaaa... - stwierdziła Diuna, zabierając swoją kołdrę i
poduszkę, a następnie udała się na łóżko Riny i wepchnęła
się do jej łóżka.
-
Hmm... ooo jakiś kokonik ... - stwierdziła przyjaźnie Rina,
przeciągając się.
-
Tak, ciepły i przyjemny kokonik. - doprała Diuna skrywając się
pod kołdrą.
-
No weź siostra wstawaj! - stwierdził Hachi.
-
Nie ... nigdzie nie idę ...- odparła Diuna.
-
Wyłaź i to już. - dodała stanowczo Kiazu, podchodząc do
zwiniętego kokonu.
-
Kiazu ... zostaw ją ... zaraz ją wyciągnę ...- stwierdziła Rina,
wstając do łazienki.
-
Kochana, niby jak? Przecież specjalne traktowanie to jej konik .. -
odparła Kiazu.
-
Hmm... mam pewien pomysł. - odparła pokornie Rina, zamykając drzwi
do łazienki.
-
Ciekawe co wymyśliła? - spytał zaciekawiony Otachi.
-
Nie wiem i nie obchodzi mnie to ... dzisiaj nic nie wyciągnie mnie z
łóżka. - odparła Diuna, kuląc się i jeszcze bardziej chowając
się pod kołdrą.
Nagle
do pokoju dziewczyn rozległo się pukanie do drzwi. Kiazu szybko
podbiegła do drzwi i energicznie je otworzyła.
-
O to Ty ... myślałam, że to Hetto ... Hej Kurai ... - stwierdziła
Kiazu otwierając szerzej drzwi.
-
Też Cię miło widzieć. - odparł chłodno Kurai, a następnie
dodał: - Gotowi?
-
TAK! - odparli energicznie i zgodnie neczańscy bracia.
-
Nie ... ja czekam na łazienkę, a Diuna nie chce wyjść z kokonu. -
odparła Kiazu.
W
tym momencie z łazienki wyszła Rina, ubrana w swój mundur z
Ineeven. Tym samym mam na sobie
granatową, przyjemną sukienkę na ramiączka, sięgającą do
połowy ud, która w sprytny sposób połączona jest z bulwiastymi
spodniami. Dodatkowo ma czarne buty, skrywające swoją długość
pod nogawkami oraz wspaniały żółto-czerwony, zdobiony pas.
Całości dopełnia błękitna chusta, wspaniale upięta w ozdobny
turban, który w całości skrywa długie włosy neczanki,
pozostawiając widoczną jedynie grzywkę dziewczyny.
-
No siostra zaszalałaś. - stwierdził Otachi.
-
Świetne upięcie, zupełnie inne niż upięcia dziewczyn, które
widziałam w obozie. - stwierdziła z podziwem Kiazu.
-
Ciekawe upięcie - stwierdził chłodno Kurai, uważnie obserwujący
wodną neczankę, a następnie dodał:
- Gdzie widziałaś takie upięcie?
-
Dziękuję .- odparła z uśmiechem rumieniąca się Rina, a po
chwili dodała: - Hmm... Nigdzie ... jak miałam założyć chustę
to upięcie samo mi przyszło do głowy... co...coś nie tak?
-
Nic takiego nie powiedziałem, po prostu coś mi się przypomniało.
- odparł chłodno Kurai a po chwili dodał: - Do twarzy Ci w nim.
-
Dzięki. - odparła nieśmiało Rina.
-
Co Ci się przypomniało? - spytała Kiazu.
-
Nie teraz, Hetto na nas czeka, a ktoś tu jeszcze nie wyszedł z
łózka. - odparł wymijająco Kurai.
-
Heh ... dobra nie wnikam ... - odparła Kiazu, a następnie zebrała
swoje rzeczy i poszła się przebrać.
-
Dobra to jak chcesz ją wyciągnąć? - spytał zaciekawiony Otachi.
-
Wiesz zawsze możemy wynieść ją razem z łóżkiem. - dodał Hachi
z wrednym uśmiechem.
-
Hmm... to chyba nie będzie potrzebne ... - stwierdziła Rina,
podchodząc do ziemnego neczanina i odchylając jego głowę do tyłu.
Następnie
wodna neczanka, zaczęła, opuszkami palców miziać twarz bata tak
jak tylko ona potrafi. Nie trzeba było długo czekać, a Hachi
rozpływając się zaczął głośno i przyjemnie mruczeć.
Wkrótce
zaintrygowana Diuna wyłoniła się z swojego wspaniałego kokonu i
powiedziała:
-
No nie! To chwyt poniżej pasa!
-
Mrrr.... o tak ... chce jeszcze ... - stwierdził rozpływający się
Hachi.
-
Jak wyjdziesz Tobie też zrobię masażyk ... - odpowiedziała
spokojnie Rina, nie przerywając miziania brata.
-
Przyznam, że też się robię zazdrosny ... - dodał Otachi.
-
Ciebie tez mogę popieścić. - odparła Rina rumieniąc się.
-
Dobra macie czas do póki wszyscy nie będą ubrani, a potem idziemy
spotkać się z Hetto. - wtrącił twardo Kurai.
-
Jasne Ziom! - odparł Otachi.
-
Spoko, ale ja jestem następna! - odparła Diuna wychodząc całkiem
spod kołdry.
************
Metalowa komnata o żółtych ścianach, w której za czarnym masywnym biurkiem, zasiada głównodowodzący obozu maszyn, który pije kawę i rozmawia z przybyłymi do niego neczanami.
-
Jak się spało? - spytał Hetto.
-
Ujdzie ... - odparła Diuna.
-
Dobrze.. - odpowiedziała zgodnie reszta.
-
Cieszy mnie to. - odparł Aluf,a po chwili dodał: - Cieszy mnie
również, że ktoś spędził noc grzecznie w sam w swoim pokoju.
-
Nie musisz, mnie pilnować. - odparł chłodno Kurai, który w nocy
wrócił do siebie.
-
Pewnie masz rację, jednak obchód to obchód, nie przeskoczysz
tego.. - odparł Hetto, a po chwili dodał: - A jeśli chodzi o
sprawy ważne to mam dla Was dobrą wiadomość. Zaraz po śniadaniu
zaczynanie szkolenie z quadów.
-
HURA! - wykrzyknęli radośnie Hachi, Otachi i Kiazu.
-
Wiedziałem, że się ucieszycie. Aha ... Kashai i Syale
będą czekać na Was przy trasach szkoleniowych. - odparł Aluf z
uśmiechem
-
To oni prędzej poznają nas niż my ich. - wymamrotała Diuna.
-
Owszem, lecz dzisiaj zobaczycie ich twarze. - kontynuował przyjaźnie
Hetto, a następnie dodał: - Swoją drogą dziewczyny macie ciekawe
i niespotykane w moich stronach upięcie turbanu.
-
Też nam się podoba i dzięki nim wyróżniamy się w przyjemny
sposób - odparła Kiazu z uśmiechem.
-
Chyba nie każesz nam ich zdejmować i zakładać na nowo? - spytała
dociekliwie Diuna.
-
Oczywiście, że nie, bardzo ładnie w nich wyglądacie i nie
naruszają regulaminu. - odparł dowodzący z uśmiechem.
-
Świetnie! - odparła entuzjastycznie Kiazu.
-
To co Hetto możemy iść już na śniadanie? - wtrącił Hachi.
-
Właśnie możemy? - dodał Otachi.
-
Tak możecie, zatrzymywanie Was tu nie ma najmniejszego sensu. -
odparł Hetto.
Na
te słowa Hachi, Otachi i Kiazu entuzjastycznie i radośnie wybiegli
z gabinetu.
-
Heh .. lepiej pójdę bo wyjedzą wszystko zanim się ruszę. -
stwierdziła niechętnie Diuna, wychodząc za rodzeństwem.
Wkrótce
pozostali neczanie również wyszli z gabinetu oficera, pozostawiając
go samego.
************
- Kurai ... czy ... czy mogę wiedzieć co Ci się przypomniało kiedy mnie rano zobaczyłeś? - spytała pokornie i niepewnie Rina, idąc przez obóz koło elektrycznego neczanina.
-
Tak ... przypomniały mi się pewna księżniczka z odległej krainy
- odparł chłodno Kurai.
-
By... Była kimś Ważnym dla Ciebie?
- Nie ... Praktycznie nie znam jej ... jedynie widziałem ją kilka razy... I szczerze nie znam nawet jej imienia..
- Nie ... Praktycznie nie znam jej ... jedynie widziałem ją kilka razy... I szczerze nie znam nawet jej imienia..
-
Aha ... rozumiem...
-
A o tym sposobie zakładania chusty na głowę, wiem jedynie że w
tamtym rejonie tak się nosi jedynie rodzina królewska ... a
pamiętam o tym ponieważ miałem o tym kilkugodzinne i piekielne
nudne szkolenie ...
-
To wiele tłumaczy ... Hmm... możliwe, że to przypadek ...
-
Owszem, w końcu wielkie umysły myślą tak samo.
-
Ewentualnie może przed zamieszkaniem za ziemi, byłam tam jakąś
służącą czy coś...
-
Wątpię w to ... jednak kto to wie ... królestwa zwykle są ogromne
... - odparł chłodno Kurai, a następnie dodał: - Nie zawracaj
sobie teraz tym głowy, po wojnie przebadamy Waszą przeszłość ...
-
Masz rację ... dzięki .. - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
W
tym momencie neczanie skręcili w wąską przestrzeń między dwoma
kontenerami, która jest skrótem na stołówkę. Wkrótce
elektryczny neczanin zatrzymał się i delikatnie, ale stanowczo
pocałował swoją ukochaną w stęsknione i zatroskane usta.
-
Kurai ... a...a co jak ...- wyszeptała zarumieniona Rina.
-
Ciiiii.... - wtrącił chłodno Kurai, a następnie dodał: - Chodź
idziemy dalej...
-
Dobrze ... - odparła Rina.
************
Obozowa stołówka jest naprawdę spora i ma nawet dwa piętra. Znajduje się w niej ogrom masywnych i długich stołów, przy których swobodnie mieszczą się 2-3 odziały. Neczańskie rodzeństwo zasiada na górnym piętrze, nie opodal okna, przy stosunkowo pustym stole i zajadają się aromatycznym śniadaniem.
-
Ciekawe gdzie podziewają się nasze gołąbki? - spytała nagle
Diuna.
-
Diuna ... - odparł karcącym głosem Hachi.
-
No co? Jestem ciekawa... - odpowiedziała Diuna.
-
Jemu chodzi o to, że mamy pewną tajemnicę ... pamiętasz? - dodał
Otachi.
-
Diuna, nie nazywaj pewnych rzeczy po imieniu. - dodała Kiazu.
-
Dobra, dobra zrozumiałam ... ale to nie zmienia faktu, że pewne
rzeczy mnie ciekawią. - odparła Diuna.
W
tym momencie do neczańskiego rodzeństwa podeszła Rina, oraz Kurai.
Oboje przynieśli tace z jedzeniem i szybko usiedli przy stole.
-
Co macie takie dziwne miny? - spytała niepewnie Rina.
-
Diuna miała problem ze swoim mózgiem. - odpowiedział Hachi.
-
A Twoim problemem jest to, że się urodziłeś. - odgryzła się
Diuna.
-
I wszystko jasne ... - odparła spokojnie wodna neczanka.
-
Weź bo jak się odzywasz to jedzenie mi kiśnie! - stwierdziła
Diuna.
-
O to wspaniale! Może przesiądę się bliżej? - odparł Hachi z
wrednym uśmiechem.
-
Heh ... poranek jak każdy inny. - stwierdził Otachi.
-
Hmm.... nie do ... - wodna neczanka próbowała coś powiedzieć,
jednak za nim skończyła mówić Kiazu, zabrała Otachiemu
kiełbaskę.
-
Ej! To moje oddawaj! - wtrącił twardo wietrzny neczanin.
-
Tak? To przyjdź i sobie ją weź! - odparła z determinacją w
głosie Kiazu.
-
Rina, mówiłaś coś ... - wtrącił spokojnie Kurai, który w ogóle
nie przejmuje się zaistniałą sytuacją.
-
Już nic ... chociaż w sumie jest jak w domu... - odparła Rina z
uśmiechem.
-
Prawie jak w domu. - poprawił Kurai.
-
Hmm... masz racje w domu jest jeszcze Neko, która lubi wykorzystywać
takie sytuacje na swoją korzyść. - odparła Rina.
-
Dokładnie ... - odparł chłodno Kurai.
************
Po śniadaniu, które znacznie się przeciągnęło neczanie oraz drugi oddział stawili się w końcu przed głównymi trasami szkoleniowymi. Tam czekali już na nich dwaj mężczyźni, ubrani w klasyczne mundury z Ineeven, ale nie mają na głowie turbanów. Jeden z nich luzacko siedzi na quadzie i ma pomarańczowo-czerwono-czarne krótkie włosy oraz przyjemne zielone oczy. Drugi natomiast stoi obok pierwszego i ma zielono-fioletowe włosy, spięte w kucyka i sięgające mu do ramion oraz szare oczy.
-
Syale,
pamiętasz naszą umowę? - spytał wojskowy siedzący na quadzie.
-
Tak Kashai,
pamiętam. Tak samo jak to, że wisisz mi piwo. - odparł Syale, a
następnie dodał: - Ekh .. Witam wszystkich na szkoleniu z maszyn
bojowych. Ja jestem Syale a ten typ to Kashai.
-
Siema! - stwierdził Kashai, machając prawą ręką i uśmiechając
się.
-
Hej Syale! - odparli zgodnie neczanie.
-
Bez turbanu wyglądasz o niebo lepiej. - dodała Kiazu.
Na
te słowa Syale jedynie uśmiechnął się. Tym czasem drugi oddział
składający się z pięciu wojskowych w pełnych mundurach z
Ineeven. Natomiast ostatni członek oddziału VEeN85 jest w
oficerskim mundurze o stopniu kapitana czy Saren'a. Ma on szkarłatne
bardzo krótkie włosy oraz ciemne oczy o bliżej nie określonym
odcieniu.
-
Aha, żeby było jasne. Zdajemy sobie sprawę, że wśród Was są
oficerowie jednak dla Waszej informacji na torze szkoleniowym to my
jesteśmy wyżej w hierarchii rozumiemy się? - spytał Kashai.
-
Tak jest. - odparli zwięźle i zgodnie wszyscy wojskowi.
-
Dobra to skoro to mamy ustalone to za nim zaczniemy wyjaśnić
jeszcze jedną sprawę. - stwierdził Syale, a następnie dodał: -
Kto z Was ma jakiekolwiek prawo jazdy niech podniesie prawą rękę w
górę.
Na
te słowa cały oddział VEeN85,
wraz z Kurai'em podnieśli ręce.
-
No proszę Syale, masz aż siedmiu chętnych na szkolenie z Tobą. -
stwierdził Kashai z wrednym uśmieszkiem.
-
Grupa jak grupa ... - odparł Syale, a następnie odchodząc dodał:
- W takim układzie grupę z prawo jazdy zapraszam ze mną, udamy się
na inny tor.
Na
te słowa cały oddział VEeN85 wraz z elektrycznym neczaninem, bez
słowa udali się za swoim przewodnikiem, a Diuna spytała:
-
Kashai skąd te wredne uśmiechy?
-
Hehehe ... Syale, będzie miał znacznie więcej papierkowej roboty
niż ja. - odparł Kashai.
-
Swoją drogą ... - zaczęła niepewnie Rina.
-
Ja jestem Kiazu to Rina, Diuna, Hachi i Otachi. - wtrąciła
entuzjastycznie ognista neczanka.
-
Miło w końcu poznać Wasze imiona. - odparł Kashai z uśmiechem.
-
Czekaj Ziom ... Ty, Syale i jakaś panna przyprowadziliście nas do
obozu. - stwierdził Hachi.
-
Dokładnie tak. - stwierdził Kashai, a następnie dodał: - Ta
dziewczyna to Marsui,
pewnie niebawem na nią natraficie.
-
Spoko. - stwierdziła Kiazu.
-
Swoją drogą czym się różni nasze szkolenie od tego szkolenia co
mają ci z prawkiem? - spytała Diuna.
-
Hmm... głownie nauczycielem, oraz tymże wy zaczynacie od quadów a
oni wsiadają od razu do maszyn bojowych. - odparł Kashai z
uśmiechem godnym chochlika.
-
Rozumiem, czyli oni mają przyśpieszoną wersję szkolenia. -
odparła Kiazu
-
Dobra my tu gadu gadu, a kiedy zaczynamy szkolenie? - wtrącił
ochoczo Otachi.
-
Hehehe podoba mi się ten entuzjazm. - odparł Kashai, a następnie
ochoczo dodał: - Doba ferajna idziemy po sprzęt i zaczynamy!
-
Hura! - odparli radośnie neczanie.
************
Tymczasem Syale wraz z swoimi podopiecznymi udał się do ogromnego szarego hangaru, gdzie w niewielkim gabinecie, zaczął od zbierania informacji i papierkowej roboty. Ci z którymi aktualnie Syale nie rozmawia stoją w wąskim korytarzu i czekają na swoją kolej. Ten nauczyciel, ma ogrom pracy jeszcze przed zaczęciem szkolenia.