"Aihe"
Po
długiej i mokrej wędrówce neczanie dotarli na niewielką,trawiastą
wyspę, skrytą wśród wysokich zielonych, porośniętych lianami
drzew. Co ciekawe do połowy wyspy sięga mulista woda, a dalej
przechodzi ona płynnie w krystalicznie czystą woda, w której
doskonale widać dno, nawet bez używania mocy. Nawet w blasku
zachodzącego słońca i cieniu drzew, oglądanie sympatycznego,
piaszczystego dna nie stanowi problemu. Wkrótce nasi bohaterowie
rozpalili ognisko i wybudowali drewniane piętro między gałęziami
bujnych drzew, gdzie rozłożyli śpiwory oraz zostawili plecaki i
torby, tak aby w razie co nie zostały zalane przez wodę. W tym
obozie Kurai i Hachi siedzą ma przewalonej kłodzie drzewa, tuż
koło ogniska. Diuna leży sobie na piętrze obozu. Natomiast Otachi,
Kiazu i Rina, siedzą na brzegu, czystej wody. Wszyscy oni są w
zasięgu głosu i wzroku, a co za tym idzie, mimo, że siedzą z dala
od siebie to rozmawiając bez unoszenia głosu doskonale się słyszą.
-
Mrrr.... ale mi dobrze w tej ciepłej wodzie... - rozpływała się
Kiazu, mocząc nogi w głębokiej i przyjemnej wodzie.
-
Hmm... ja to mam ochotę w niej popływać. - dodała Rina
rozkoszując się.
-
Siostra to przebieraj się i wskakuj. - dopowiedział Otachi.
-
Ja też chętnie wskoczę. - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu
zaciągając za rękę, siostrę na górę.
-
Phi, ja już dawno przeprana i czekam jak sie ruszycie. - dodała
Diuna z ciągając spódniczkę.
-
Heheh, ale w wodzie pierwsza i tak będę ja. - odparła Kiazu
przebierając się w czerwony kostium kąpielowy.
-
Ta akurat. - odparła Diuna, ubrana w żółty strój kąpielowy,
zeskakując z piętra.
W
tym czasie Rina przebierała się w swoim tempie, a Kiazu na
szybkości. Następnie ognista neczanka skoczyła z platformy złapała
się z jednej z lian i wskoczyła prosto do przejrzystej, głębokiej
wody, jednocześnie ochlapując Diunę.
-
Ale czad! - stwierdzili z podziwem i zgodnie bracia.
-
Pierwsza! - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu wynurzając się.
-
No nie wiem,bo pierwsza mokra byłam ja. - odparł Diuna wchodząc do
wody.
Wkrótce
do sióstr dołączyła również Rina, ubrana w niebieski strój
kąpielowy(wszystkie dziewczyny mają je dwuczęściowe), oraz Hachi
i Otachi, którzy ubrani w kolorowe kąpielówki, co i rusz radośnie,
bujając się na lianach skaczą do wody. Tym czasem Kurai stał na
brzegu opary o jedno z drzew i obserwował bawiących się
towarzyszy.
-
Ej Ziom! Dołącz do nas! - stwierdził radośnie Otachi z promiennym
uśmiechem.
-
Właśnie Ziom dawaj! - dodał równie entuzjastycznie Hachi.
-
Kurai no chodź! Skoro już podjąłeś z nami zabawę to baw się do
samego końca! - dopowiedziała roześmiana Kiazu.
I
tak po dłuższej chwili namów, elektryczny neczanin również
dołączył do wodnej zabawy. Wkrótce potem Rina wyjęła aparat i
zaczęła robić zdjęcia szalejącemu rodzeństwu, jednocześnie
ustawiając go czasem na samowyzwalacz, aby samej również znaleźć
się na zdjęciach.
************
Płomienne,
czerwono-pomarańczowo-żółte świetliki Kiazu, bez trudu i w
urokliwy sposób oświetlają całą wyspę oraz wodę w okolicy,
także pomimo ciemności można nadal swobodnie poruszać się po
okolicy obozu. Hachi, Otachi, Kurai, Diuna i Kiazu na przemian nadal
radośnie skaczą do wody popisując się przy tym i pokazując co i
rusz nowe ewolucje. Natomiast Rina siedzi pod jednym z drzew, moczy
nogi po kolana w wodzie i robi zdjęcia szalejących i radośnie
krzyczących przyjaciół.
-
Otachi co za skok! - pochwalił Hachi unoszący się na wodzie.
-
E tam! spójrzcie na mnie! - odparła Kiazu skacząc na lianę.
A
kiedy neczanka puściła się to zrobiła potrójne salto i dopiero
wylądowała w wodzie.
-
Ładny skok! - pochwalili bracia.
-
Kiazu stać Cię na więcej! - stwierdziła Diuna stojąca na piętrze
obozu.
-
Spoko, ja dopiero się rozkręcam. - odparła Kiazu mrugając okiem i
płynąc do brzegu.
-
Dobra to patrz na to! - odpowiedziała Diuna skacząc na lianę, a
następnie po rozbujaniu się zrobiła trzy salta, a następnie
robiąc śrubę, przekręciła się kilkukrotnie i wskoczyła do
wody.
-
E to było dobre! - stwierdził Hachi, a następnie wychodząc z
wody dodał: - Ale do mnie Ci wiele brakuje!
W
tym samym czasie Kurai podpłynął do Riny i wynurzony do połowy,
opierając się o brzeg i stojąc miedzy nogami neczanki, rozmawia z
ukochaną, która ciągle robi zdjęcia. Mokre i umięśnione ciało
neczanina wygląda obłędnie i ponętnie. W ten po paru chwilach do
zakochanych podszedł uha-hany Otachi mówiąc:
-
Hej Gołąbki.
-
Chciałeś coś? - spytał chłodno Kurai.
-
Pewnie. - odpowiedział Otachi z uśmiechem, a następnie dodał: -
Siostra dasz mi aparat na trochę?
-
Yyy... Tak jasne... - odparła Rina z uśmiechem podając bratu
aparat.
-
Dzięki. - odparł z uśmiechem chochlika Otachi.
-
Otachi tylko proszę, nic nie przestawiaj... - odparła Rina.
-
Jasna sprawa! - odparł Otachi odchodząc i robiąc pierwsze zdjęcie.
-
Widzę, że masz pewne obawy. - stwierdził chłodno Kurai.
-
Hmm... troszkę ... widzę, że Diuna ma zaraz skakać i boje się,
że z moim aparatem stanie się to co z pewnym telefonem ... -
odpowiedziała niepewnie Rina.
-
Jestem pewien, że Otachi stanie na głowie, aby Twojemu aparatowi
nic się nie stało ...
-
Pewnie masz racje...
W
tym momencie Kurai delikatnie przechylił się w stronie ukochanej. a
następnie namiętnie ją pocałował, pieszcząc jej zatroskane
usta. Wkrótce neczanka, mimochodem objęła ukochanego. Nagle po
dłuższej chwili przyjemnego pieszczenia rozległ się donośny
krzyk Diuny:
-
RINA ZOBACZ!
-
SIOSTRA, ZIOM ZOBACZCIE! - dodał równie głośno Hachi.
Na
te słowa usta, kochanków rozdzieliły się i oboje spojrzeli w
stronie reszty oddziału. Po chwili do zakochanych podbiegł Otachi,
oddał siostrze aparat i podając jej rękę entuzjastycznie
powiedział:
-
Chodźcie szybko.
-
Co się stało? - spytała zaskoczona i zdezorientowana Rina.
-
Przybyły do nas trzy dziwne stworzenia, które nas się nie boją!
Chodźcie zobaczcie! - odparł entuzjastycznie Otachi.
************
W
pewnej komnacie, w ogromnej willi Sachiner dumnie zasiada w czarnym
fotelu przed iskrzącym się kominkiem i popija swoje ulubione.
Jedynym światłem w pokoju jest palący się kominek, bijący
przyjemnym i ciepłym blaskiem. Myśli inkuba błądzą po
niezbadanych odmętach jego świadomości i żądają uwagi.
-
Nie znoszę Volaure, jednak jestem zmuszony przyznać, że kogoś
takiego jak on dobrze jest mieć po swojej stronie. Zwłaszcza, że
może zarówno szybko wskrzeszać jak i zabijać, praktycznie się
nie męcząc. Chociaż przyznam, że to dość poniżające, że
połowiczna istota jest wstanie lepiej operować magią Siliana
lepiej i bardziej niż jej prawowici właściciele...Hmmm... swoją
drogą nie sądziłem, że na ogromnym głodzie na którym wspaniałe
Kuby już dawno by zabiły swoją ofiarę, on zabrał temu młotkowi
tylko tyle energii ile potrzebował...Zdaje sobie sprawę, że to
inny rodzaj głodu, ale porównując jedynie intensywność ... nie
... nie! ... nie przecież nie mogę tego przyznać, że książę
zyskał w moich oczach ... to nie dorzeczne ... jak taki wspaniały
inkub jak ja mógłby doceniać niedoróbkę, tylko dlatego, że
kogoś nie zabiła...Hmm... jednak co by nie mówić, książę staje
się coraz bardziej niebezpieczny i najwyższa pora uważać na swoje
ruchy, aby nie musiał żywić się moją energią życiową, która
w przypadku wspaniałych Kubów grozi natychmiastową śmiercią...
niezmiernie cieszy mnie to, że on postanowił wybrać tego młotka i
stawiając na szali ich przyjaźń wyssał mu energie i energię
życiową, a nie mi ... Hmm... wkurza mnie to jak Volaure jest mnie
wstanie z łatwością pozbawić życia ... Hmm... swoją drogą ...
to zaskakujące że luby mojej wspaniałej Riny, tak łatwo wybaczył
księciu i jedyne o co miał pretensje to zabranie mu energii
życiowej... Fuuuuu ... jak można księciu pozwalać na takie
rzeczy, mnie na samą myśl przechodzą dreszcze... i na moje
nieszczęście książę o tym doskonale wie ... Grr... znowu
przypomniała mi się sytuacja na statku ... jak on tak śmiał! ...
heh ... i ta nasza umowa ... umowa której nie mam szans dotrzymać,
a jednak dałem słowo i muszę zrobić wszystko, aby tego dokonać i
nie zhańbić dobrego imienia ... HA! i ja dokonam tego!
************
Diuna
kuca na brzegu wyspy, podejrzliwie spogląda w wodę. Kiazu i Hachi
stoją odważnie w wodzie i radośnie nią chlapią, na wszystkie
strony. Po chwili do rodzeństwa podeszła pozostała cześć
oddziału.
-
Patrzcie o to one! - stwierdził radośnie Otachi, pokazując na
niezwykłe wodne stworzenia, które przybyły do obozu. Są to trzy
bardzo podobne osobniki, które mają
wyciągnięte pyszczki, które swoim kształtem przypominają
chirurgiczną pincetę. Wypełnione one są wspaniałymi,białymi
zakrzywionymi do tyłu zębów. Mają krystaliczne oczy, a ich
płetwa ogonowa ma postrzępiony brzeg, a swym ogólnym wyglądem
przypominają delfiny. Całości dopełnia masywny wygląd i giętki
kark. Dodatkowo dwa osobniki są różowe jeden jest w jasnym
odcieniu a drugi jest w ciemnym, a natomiast trzeci jest srebrny.
-
Whoa ... to Aihe - stwierdziła Rina robiąc zdjęcia.
-
Chyba są oswojone... - stwierdziła Kiazu głaszcząc jednego z
różowych osobników.
-
Hmm... Hetto mówił, że one z natury są bardzo przyjazne dla
wszystkich istot, więc możliwe że są dzikie. - odparła Rina,
podchodząc do zwierzaków i głaszcząc jednego.
-
Dziwnie wyglądają ... zupełnie jakby miały wyssać nasze dusze. -
stwierdziła podejrzliwie Diuna.
-
Luz siostra Ciebie i tak nie pożrą. Głupie nie są nie będą
chciałby udławić się Tobą ... - odparł Hachi.
-
Za to jedząc Twoją duszę, umarły by z głodu. - odgryzła się
Diuna.
-
Ej uspokój się, bo będę musiał zniżyć się do Twojego poziomu,
a wtedy i ak z Tobą nie wygram bo masz lata doświadczenia, a co
gorsza wszyscy obecni będą się zastanawiać które z nas jest
niedorozwinięte. - odparł Hachi.
-
Tak jasne, a jakby głupota uskrzydlała to Ty byś latał wyżej niż
smoki. - odparła Diuna.
-
Dobra skończcie bo zaraz wypłoszycie te zwierzęta. - stwierdziła
Kiazu.
-
Hmm... a może z nimi gdzieś popłyniemy? - spytała nieśmiało
Rina.
-
To będzie mega nudne - odparła Diuna.
-
A ja chętnie o ile weźmiesz aparat i zrobisz mi z nimi sesje.-
odparła entuzjastycznie Kiazu.
-
Spoko pomysł! - odparł Otachi.
-
Jak dla mnie luz. - dodał Hachi, a następnie dodał: - Ziom, a co
Ty na to?
-
Ktoś musi zostać w obozie, aby chociażby dzikie zwierzęta nie
spenetrowały nam obozu. - wtrącił chłodno Kurai, odchodząc.
-
Ziom to może my zostaniemy z Tobą a dziewczyny popłyną same? -
spytał nagle Otachi.
-
Jak chcecie. - odparł Kurai.
-
Mi się podoba pomysł. - odparł Hachi.
-
Świetnie to my płyniemy! - odparła entuzjastycznie Kiazu.
-
Diunka a Ty? - spytała Rina.
-
No płynę z Wami ... - odparła Diuna, przewracając oczami, a
następnie dodała: - Wole to niż towarzystwo Hachiego ...
-
To postanowione! - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu, łapiąc za
pletwę, grzbietową jaskrawo-różowego zwierzaka.
W
tym momencie tajemnicze zwierze zaczęło szybko płynąć
dostarczając przy tym ognistej neczance bardzo dużo frajdy.
-
WEeeeeeeeeee! - krzyczała radośnie Kiazu jadąc na zwierzaku.
-
Ej! To było świetne! - odparła Diuna, jednocześnie łapiąc
srebrnego osobnika za płetwę.
I
tak wkrótce wszystkie trzy dziewczyny, radośnie i entuzjastycznie,
na wspaniałych i przyjacielskich bestiach ruszyły w głąb
podmokłego lasu.