wtorek, 15 października 2024

EPIZOD 265

 

Wodne wyzwanie


Główny plac obozu, słońce jest już wysoko na niebie i jest gorąco, ale do południa jeszcze trochę czasu. Rożni wojskowi kręcą się po obozie zajęci swoimi sprawami. Jednak pośrodku placu stoi Taakat, ubrany w pełny mundur szeregowca i mający na plecach spory plecak w moro. Oficer jedna rękę ma w kieszeni, a drugą przegląda rzeczy na telefonie. Po dłuższej chwili podbiegła do niego Rina, ubrana w damski mundur szeregowca, tyle ze zamiast topa widać czarna, przyległa do ciała koszulkę, która zamiast dwóch ramiączek ma dwa łączące się w jedno na jej szyi. Neczanka w ręku trzyma spore drewniane prostokątne pudełko, oraz ma torbę w moro przerzuconą przez ramię.
- Przepraszam, długo czekasz? - zapytała Rina.
- Nie, nie długo… gotowa? - zapytał Taakat, chowając telefon do kieszeni.
- Tak… a właśnie, to dla Ciebie. - odpowiedziała neczanka wręczając pudełko oficerowi.
- Dzięki, to ten zwyczajowy LunchBox?
- Tak.

- Świetnie. Będzie ciekawa kolacja. - odpowiedział Taakat chowając pudełko do plecaka, a następnie odchodząc powiedział: - Dobra idziemy.
- Tak jest … - odpowiedziała Rina ruszając za nim.
- To nie był rozkaz, ale szanuje.

- Hmm…. Nie bardzo wiem jak Ci odpowiadać aby nie urazić…
- Spokojnie, ja wiem, że oficerowie potrafią mieć pierdolca na punkcie wywyższania się, ale po pierwsze mnie tak łatwo nie urazić, a po drugie jak najbardziej możesz mi odpowiadać tak jak innym członkom oddziału, mam stopień oficerski, ale na czas misji jestem z Wami na równi.

- Dobrze, będzie jak sobie życzysz. - odpowiedziała pokornie Rina.
- Aha będziemy szli szybkim krokiem, chciałbym dotrzeć tam w połowę czasu. Mam nadzieje, że nadążysz.
- Spróbuję, Cię nie zawieść.
- Jak nie będziesz dawać rady po prostu powiedz, a zwolnię. Umiem dostosowywać się do tępa innych.
- O ok …
- Wiesz, oczekuję kooperacji, a nie mojej dominacji.
- Dobrze… - odpowiedziała z uśmiechem Rina.
- Aha trzymaj łączność, ma być ustawiona tak aby dało się Nas wywołać. - powiedział Taakat wręczając towarzyszce łączność. Dziewczyna bez słowa ją wzięła i wsadziła do prawego ucha.
Po chwili oboje wyszli już z obozu i udali się w kierunku miejsca docelowego.


************



Na jednym z dachów dalej zasiada neczańskie rodzeństwo jak i oddział który ma im towarzyszyć. Otachi już rozdał wszystkim LunchBoxy. Chociaż jeszcze ładnych parę godzin do wymarszu, to wszyscy obecni maja już spakowane torby i plecaki, ale wrócili na dach aby dalej spędzać ze sobą czas. Najwyższy neczanin z góry uważnie patrzy na podpierającego ścianę Kurai’a.

- Chcesz czegoś? - spytał w końcu chłodno Kurai.
- Myślę, że nad nami nie zapanujesz. Nie wydajesz się być twardy… Chociaż wieje od Ciebie chłodem. - odpowiedział w końcu Issah, spoglądając w niebo.

W tym momencie elektryczny neczanin jednym szybkim ruchem kopnął Issah’a z tyłu w kolana. Zrobił to na tyle mocno aby ten upadł na ziemie, a jednocześnie na tyle słabo aby nic mu poważnego nie zrobić. Kiedy Issah klęczał już na ziemi, to Kurai stanął nad nim tak aby spojrzeć mu głęboko w oczy. Jego straszliwie chłodne, bez emocjonalne, głębokie i bardzo przenikliwe spojrzenie wystarczyło, aby wysoki i umięśniony neczanin, zlał się zimnym potem i zaczął się delikatnie trząść.

- Do… dotarło … - powiedział drżącym głosem Issah.
- Cudownie, 1:0 Kurai’a a jeszcze nie wyszliśmy z obozu. – powiedziała Kiazu z uśmiechem. W tym czasie Kurai, bez słowa odszedł i z dala od wszystkich oparł się o murek.
- Co to było? - zapytał z przerażeniem Stevenen.
- To, nic takiego… - odpowiedziała Diuna, siedząca na kocu w cieniu.
- To tylko Kurai. - dodała Kiazu, stojącą nieopodal razem z Key’leanem. Oboje stoją w słonecznej części dachu.
- Ziom, kto jak kto ale On sobie z naszą dziesiątką poradzi. - dodał Hachi, również siedzący na kocu.

- Plotki, chodzące po obozie o trzecim kapitanie, nie wzięły się znikąd. - dopowiedział Otachi, siedzący na dachu, wyjścia na dach, i dalej napawa się wiatrem.

- Właśnie widzę … - powiedział Stevenen, a następnie spytał: - Długo się znacie?
- Będzie już kilka lat. - odpowiedziała Kiazu.
- A Wy? - Zapytała Diuna.
- Issah i ja znamy się z liceum. - powiedział Key’leanem.
- A tak to reszta poznała się jakoś nie długo po wybuchu wojny. - dodał Stevenem.
- Jak Wam się współpracuje z Taakat? - spytała Diuna.
- Jest spoko. - powiedział Key’leanem.
- Hmm… trzyma się zasad, ale to robi to w takich sposób, ze prowadzi Nas tak, że jesteśmy jednym z lepszych oddziałów. - dodał Stevenem.
- To już wiem, dlaczego Was dostaliśmy. - powiedziała dumnie Diuna.
- Wy za to pewnie macie jeszcze sztywniej niż my… - powiedział Issah, ukradkiem spoglądając na Kurai’a, ale tak aby unikać spojrzenia mu w oczy.
- W sumie już nie długo zobaczycie, jak to u Nas jest. - powiedziała Kiazu z uśmiechem.


************



Rina i Taakat idą już od jakiegoś czasu i doszli w końcu do sporego betonowego walcowatego budynku, który swym wyglądem przypomina on starą wieże, która jest rozwalona i mocno zburzona. Jest ona dość szeroka i masywna. Gdzie nie gdzie spod warstwy betonu widać białe cegły, oraz jest porośnięty zielonymi pnączami i mchem, oraz mimo że jest do niej jeszcze ładnych parę metrów to robi ogromne wrażenie.
- Łał … - powiedziała Rina, a następnie zatrzymała się i wyjęła z torby aparat i zrobiła zdjęcie.

- Jesteśmy na miejscu. No prawie, bo musimy wejść do wieży. - odpowiedział Taakat, a następnie dodał: - Tam dopiero zobaczysz coś „Łał”

- Rozumiem … póki co mam wrażenie, że woda mnie woła ...
- To akurat dobrze. - odpowiedział Taakat z uśmiechem.
- Jak tam wejść?
- Hmm… nie ma tam, wejścia jako takiego, trzeba się wspiąć na mur w odpowiednim miejscu.
- Rozumiem…
Po chwili oboje doszli już pod wysokie mury. Oficer od razu delikatnie obszedł budynek i zatrzymał się w jednym miejscu, pod konkretną ścianą i oparł się o nią.
- Chodź podsadzę Cię. - powiedział Taakat delikatnie kucając i robiąc z dłoni koszyczek.
Na ten gest wodna neczanka bez słowa podeszła do oficera i postawiła prawą nogę w koszyczku. Necanin bez trudu szybko i sprawnie podsadził Rinę, tak że ta bez trudu mogła wdrapać się na szczyt rozwalonej ściany.

- Pomoc Ci? - zapytała Rina, siedząc na grubej ścianie.
- Nie, mam swój sposób na wejście tam. - odpowiedział Taakat odwracając się twarzą do ściany.
W tym momencie Rina zajrzała do wnętrza wieży i zobaczyła tam parę grubych schodków, oddalonych od siebie i przyczepionych do ściany. Na samym dole jest fragment betonowej podłogi, dość szeroki aby swobodnie tam siedzieć, oraz tafla niebieskiej wody. Praktycznie cała podłoga jest taflą lśniącej i majestatycznej wody. Wodna neczanka zrobiła kolejne zdjęcie, tego wspaniałego miejsca.
- Taakat…
- Co tam?
- Głęboko tu jest?
- Tak, zdecydowanie jest. Możesz śmiało skoczyć.

Na te słowa Rina zeszła, ze ściany i stanęła na najwyższym dostępnym stopniu, Zdjęła torbę, schowała aparat, zdjęła koszulę od munduru, oraz spódniczkę i buty. Wszystkie swoje rzeczy położyła na stopniu, na którym stoi. Dziewczyna ubrana jest teraz w czarny jednoczęściowy kostium kąpielowy. Ma delikatny dekolt, oraz ma zapięcie na szyi. Jest trochę koronkowy, a trochę z materiału, ale nigdzie nie jest prześwitujący. Jest on ładnie dopasowany ale i odpowiednio zakrywa jej krągłości. Dodatkowo jej złoty symbol gwiazdy jest na czarnej obroży. Po chwili neczanka wzięła głęboki oddech i wskoczyła „na główkę” do wody, więc dłońmi rozścieła taflę wody. Kiedy tylko znalazła się pod wodą to dziewczyna zobaczyła ogromna ilość wody, nie widać ani dna ani krańców tego zbiornika. Jest tam bardzo ciemno a jedynym źródłem światła jest ogromna dziura w podłodze wieży. Jednak nie dociera ono do dna i na dużej głębokości rozprasza się. To zdecydowanie zabierający dech w piersiach widok.
W międzyczasie Taakat, zgarnął rzeczy towarzyszki szedł na fragment betonowej podłogi na samym dole. Położył rzeczy, a następnie zdjął koszule, t-shirt, jak i resztę munduru(w tym nieśmiertelnik). Wkrótce został w samych spodenkach kąpielowych. Teraz doskonale widać jego czarny tatuaż wężowego smoka oplatający jego prawe ramie, oraz to że ma ładnie podkreślone mięśnie i ma dwa wisiorki z symbolami. Minęło sporo czasu, a jego towarzyszka się nie wynurzyła. Oficer z delikatną nutą niepokoju zaczął uważnie obserwować wodę. Nagle Rina wynurzyła się pośrodku tafli wody.
- Już myślałem, że nie wypłyniesz. - powiedział Taakat siadając na brzegu betonowej podłogi.
- Przepraszam… - odpowiedziała pokornie Rina podpływając.
Następnie neczanka rękami oparła się o brzeg i wyszła z wody również siadając na betonowej podłodze.
- Nie masz za co, wiesz ja mam dużą pojemność płuc, ale 7 minut pod wodą to mój maks. - odpowiedział Taakat, a następnie spojrzał na mokrą neczankę i powiedział: - Nie wyglądasz na taką co ma większą pojemność płuc ode mnie, mimo że masz czym oddychać.
- Zapewne nie mam … widzisz używam mocy do oddychania pod wodą, ale i tak takie 10-12 minut to mój maks. - odpowiedziała delikatnie zarumieniona Rina.
- Wodna moc do oddychania pod wodą?
- Taak …. zobacz robię taki cienki wodny bąbelek i woda jest tylko tą cienką otoczką a w środku jest totalnie pusty, więc można zamknąć w nim np. powietrze. - odpowiedziała neczanka jednocześnie pokazując to o czym opowiadała.
- Rozumiem, używasz tego do czegoś jeszcze?
- Nom, zauważyłam, że jak połączę ten bąbelek z mocą leczenia to mogę zatamować krwawienie czy wyciągnąć coś z rany jak powiedzmy ropę…
- Brzmi nie źle. Ładnie i dość unikatowe wykorzystanie mocy.
- Dzięki

- Nauczysz mnie tego?
- Pewnie, mogę spróbować. - odpowiedziała Rina z uśmiechem, a następnie dodała: - Taakat mogę o coś spytać?
- Jasne, pytaj.
- Czemu masz dwa symbole?
- Tak myślałem, że o to chcesz spytać. Widzisz to jest mój symbol. - odpowiedział Taakat, trzymając w ręku wisiorek z symbolem złotego trójkąta równobocznego, z jednym wierzchołkiem skierowanym pionowo w dół. Jest on pusty w środku. Następnie wziął do ręki wisiorek z poziomą falą i powiedział: - A te falę dostałem od swojego mentora, kiedy go zaskoczyłem i zobaczył we mnie potencjał do rozwoju.
- Ooo fajnie, miły gest.
- Tej sztuczki z bąblem to Twój mentor Cię nauczył?
- Nie, to mój własny pomysł… zresztą odkąd pamiętam nie miałam mentora, od wodnej mocy… trenowałam z różnymi osobami, ale nie z taką władającą wodną mocą.
- O proszę, samouki są ciekawe.

- Skoro tak mówisz …
- Swoją drogą …. To tego bąbla potrzebujesz zbiornika wodnego?
- Nie, wystarczy moja wodna moc jak i moja moc leczenia
- Czad …. hmm… Kto lepiej walczy Ty czy Kiazu?
- Kiazu, mocno zdecydowanie Kiazu … mało co walczę, częściej jakaś obrona, leczenie niż walka, za to Kiazu wręcz kocha walkę i to równie mocno co modeling jak nie bardziej …
- Kiazu, była przed wojną modelką?
- W sumie nadal ją jest. - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- To mnie zaskoczyłaś, przyznaje jest turbo ładna, ale nie spodziewałem się, że wojowniczka może być też modelką.
- Kiazu potrafi zaskoczyć.
- Jak widać, lubi też podrywać i albo nie rozumie słowa nie albo nie szanuje zasad albo chce się sprawdzić i tak …
- Co masz na myśli? - odpowiedziała pokornie Rina.
- Mam taką zasadę, że powiedzmy „nie interesują mnie młodsze” … Miedzy nami jest za duża różnica wieku i nie umówię się z nią, ani tym bardziej nie pójdę do łóżka … a Kiazu zdecydowanie by chciała…
- Rozumiem … hmmm…. Nie wiem jak to powiedzieć … Myślę, że może by i chciała, ale … ale jakby chciała Cię poderwać, to by to zrobiła w bardziej stanowczy sposób …a ona tego akurat nie robi … jest sobą, to prawda ale … ale no w takiej łagodnej wersji … - odpowiedziała Rina czerwieniąc się, a następnie dodała: - Jak by to ując… widzę po jej zachowaniu, że jedynie coś ją w Tobie zaintrygowało i tego „chce” … ale jestem prawie pewna, że nie chodzi Jej ani o randkowanie ani zaciągnięcie do łóżka … jakby tego chciała to zachowywałaby się „inaczej”
- Takie buty, znasz ją dłużej więc mogę spróbować zaufać temu co mówisz.
- Jeśli mogę coś doradzić, to po prostu porozmawiaj z nią o tym … - powiedziała bardzo nieśmiało Rina.
- Nie omieszkam z nią pogadać w wolnej chwili. - odpowiedział Taakat z uśmiechem, a potem stanowczo, ale przyjaźnie powiedział - Dobra pokaż, jak robisz ten bąbel.
- Dobrze … - odpowiedziała Rina a następnie bez słowa jednym szybkim gestem przywołała kilka bąbelków. W tym parę nie zamkniętych dzięki czemu widać jak bardzo cienka warstwa wody tam jest. A po chwili powiedziałam: - Zaczynam od najbardziej cienkiej strugi mocy jak tylko mogę, a potem formuje z niej „łapkę” a następnie kulę.
Na te słowa Taakat przywołał swoją wodną kule, lecz ta praktycznie od razu wypełniła się w środku wodą.
- Wyszła Ci za gruba warstwa wody, jak by to się stało pod wodą to mógłbyś się bardzo szybko utopić. - powiedziała spokojnie Rina, a następnie przywołując powoli kolejny bąbelek powiedziała: - Zobacz warstwa wody ma przypominać grubością tą z baniek mydlanych.
- Przez to pewnie są bardzo delikatne i łatwe do rozbicia. - stwierdził oficer.
- Właśnie nie… - powiedziała delikatnie Rina, a następnie wstała i przy użyciu swojej techniki zrobiła duży bąbelek i weszła do środka. Po czym przeszła w nim na środek zbiornika i odwracając się przodem do towarzysza, delikatnie nie śmiało powiedziała: - Zaatakuj mnie…
Na te słowa oficer wystrzelił z palców ułożonych w kształt pistoletu, wodny pocisk, który bez problemu trafił w bąbla, jednak z nim się nic nie stało, jedynie cała bańka zatrzęsła się.
- A to ciekawe. - powiedział z zainteresowaniem Taakat, a następnie przywołał swoją broń żywiołu i bez zawahania rzucił nią. Broń wirując doleciała do banki a następnie przecięła ją w paru miejscach. Jednak bańka natychmiastowo się zasklepiła na nowo. Jedyne co to Rina skuliła się w bańce aby nie zostać oskalpowaną. W tym momencie neczanin, prawą ręką złapał swoją broń, a prawą uderzył w kule, z dużą siłą siłą wodnym działem. To spowodowało, że bąbel uderzył o ścianę. Pod tym sporym naciskiem bąbel po dłuższej chwili pękł, a neczanka wpadła do wody.
- Ciekawe. Dużo ataków to przetrwa?
- Sam bąbel tak plus minus mniej więcej tyle co wytrzymał, ale jak go wzmocnić tarczą to potrafi więcej, z tym, że nie do końca do działa, gdyż tarcza jest „grubsza” niż on i potrafią nie współdziałać razem … przez to zdarzają się dziwne wypadki … - powiedziała spokojnie i pokornie Rina podpływając.
- Czyli albo jedno albo drugie.
- Tak, dokładnie.
- No dobra, to czas na kolejna próbę.


************



Diuna i
Stevenen spacerują po obozie i rozmawiają o wszystkim i o niczym.
- Ile macie lat? - spytał Stevenem.
- Ja i rodzeństwo mamy 19 lat, a Kurai ma 22, A Wy?
- To strasznie młody dowódca nam się trafił …. Hmmm… u Nas to tak, Taakat ma 28, ja mam 29, pozostali mają po 27.

- Nie masz problemów z tym, że ktoś tyle młodszy będzie odpowiedzialny za Ciebie?
- W sumie ostatecznie to czy będę miał z tym problem czy nie to okażę się na misji. Póki co no porozstawiał Nas po kątach, nie wiele robiąc.

- On tak ma, w sumie racja ocenisz go po misji.
- Owszem, ale co by nie mówić o naszej misji to w jakimś stopniu będzie interesująco.
- Taaa … idę w zakład, że do końca misji Kiazu, przynajmniej raz pocałuje się z każdym z Was.
- Oho, no to będzie zaskakująco i mogę już powiedzieć, że byś przegrała.
- Dlaczego? Bo teraz będziesz się pilnować?
- Proszę Cię … nie muszę … Taakat ma takie a nie inne zasady i Ona totalnie nie ma u niego szans.
- Nie znasz mojej siostry, Ona tego dokona.
- No dobra to załóżmy się.
- Dobra, jakie warunki?
- Hmm… Ograniczmy się do samego Taakat’a. Jeśli, podczas trwania naszej misji, jej się nie uda to dasz zaprosić się na kolację.
- Dobra, a co liczymy za „koniec misji”?
- W sumie, słuszne pytanie, bo to można różnie z interpretować.
- No więc? Wyjście z wieży czy wrócenie do obozu?
- Wrócenie do obozu, a sygnałem do zakończenia będzie pójście dowódcy do Generała na zdanie raportu.
- Brzmi uczciwie, co dostane jak się Jej uda? - odpowiedziała bardzo pewnie Diuna.
- A co chcesz?
- Będziesz moim niewolnikiem przez tydzień?
- Umowa stoi.
- No to szykuj się na miły tydzień.
- Prędzej, Ty szykuj się na kolacje.
- E tam już nie takich Kiazu zdobywała.
- Zobaczymy, póki co mam więcej pytań.
- Spoko, co chcesz wiedzieć?
- Czemu walczycie? W sensie Wy dziewczyny. Mało widzę wojowniczek.
- Ciężko dać jednoznaczną odpowiedź… Co prawda Kiazu uwielbia walkę, ale bardziej powiedzmy dlatego, że trzymamy się razem i jesteśmy drużyną. I jest jak jest ale jako rodzeństwo trzymamy się razem…
- Rozumiem, uznam to za ciekawą motywację, i chętnie bardziej Was poznam.
- Jak się walczy z metalem?
- W jakim sensie „jak”?
- No wydaje mi się ze jest mało rozwojowy…
- Jest bardziej rozwojowy niż np. woda, ale jednocześnie wymaga większego treningu aby rozwinąć się w różnych ścieżkach rozwoju swojego żywiołu.
- Na przykład?
- Na przykład wiesz, że można sprawić aby moja moc metalu była płynna i straszliwie gorąca?
- Nie wiedziałam o tym, metal wydaje mi się stosunkowo zimny i stały.
- Tak często jest i dzięki temu jest dobrym nośnikiem np. dla mocy ognia czy elektryczności, chociaż tej drugiej bym się obawiał połączyć.
- Bo metal przewodzi prąd i mógłby zranić też Ciebie czy to, że jedyna osoba która znasz a włada tą mocą to Kurai i się go obawiasz?
- Jak mam być szczery to po trochu z każdej Twojej teorii.



************



Rina i Taakat znajdują się pod wodą. Oboje znajdują się w jedynej jasnej części podwodnego świata i oboje mają bąbelki stworzone przez Rinę. Dzięki temu mogą rozmawiać pod wodą. Taakat przywołał już swoją broń żywiołu.
- Dobra teraz ja Ci coś pokażę. - powiedział oficer, a następnie przywołał dużego wodnego węża, który w tej ciemnej wodzie jest doskonale widoczny i dodaje dodatkowego blasku. Jednak jego światło totalnie nie rozprasza ciemności w tym podwodnym jeziorze. Sam wąż jest błekitnio-biało-granatowy. Po dłuższej chwili Taakat powiedział:
- To mój wodny towarzysz, jest wstanie bronić mnie jako tarcza, jak i skutecznie atakować.
- Fajny. - pochwaliła Rina z uśmiechem.
- Od razu mówię, że nie jest żywy, to wodna moc, która reaguje między innymi na moje emocje jak i myśli. - odpowiedział Taakat, a po chwili dodał: - Jest taka wodną integralna częścią mnie.
- Łał … i możesz go przywołać tylko pod wodą?
- Nie, ale tutaj jest bardziej okazały i łatwiej go przywołać. Przeciwko Kiazu, pomagał mi w sparingu. Dobra, przywołaj swoją broń, zobaczymy jak Ty sobie poradzisz.

Na te słowa Rina przywołała swoje podwójne wodne Guan-dao i delikatnie z rozcięła nim wodę.
- No proszę, proszę podwójne ostrze tego się nie spodziewałem.
- Hmm… czemu?
- Powiedzmy, że nie widuje się dużo podwójnych ostrzy, zwłaszcza u medyków.
- Nie rozumiem dlaczego …
- Podwójna broń zwykle należy do wojowników, którzy głównie atakują i praktycznie nigdy się nie bronią. W myśl zasady najlepszą obroną jest atak.

- Rozumiem …
- Kiazu jest idealnym przykładem osoby które lubują się w podwójnych ostrzach. Zresztą sama ma Halabardę, o podwójnym ostrzu. Przyznaj, że medycy mało do tego pasują.
- W sumie … dla mnie po prostu to wygodna broń …
- Wiesz broń żywiołu zawsze jest idealnie dopasowana do właściciela, do tego stopnia, że kiedy ktoś oddaje komuś swoją broń, to ta broń się zmienia pod komando nowego właściciela, chociaż pewne cechy z oryginału zostają.
- Dobrze wiedzieć – odpowiedziała pokornie i nie pewnie Rina.
- Więc z jakiegoś powodu ta broń jest dobra dla Ciebie … Hmm… a teraz wracając do lekcji spróbuj wyobrazić sobie jakieś zwierze, które byś chciała aby się Tobą opiekowało. Od razu mówię, nie mów na głos, tylko działaj w głowie. Skup się czym woda mogłaby być i posłuchaj swojego wnętrza.
- Dobrze …
Rina westchnęła a po chwili zamknęła oczy. Wkrótce woda przed neczanką pojawiła się bardzo malutka błekitno-biała kulka, która delikatnie świeci.
- Tak wiem nie wyszło … - powiedziała pokornie Rina.

- Powiedziałbym, że nieźle. - powiedział Taakat podpływając, a następnie dodał: - To więcej niż się spodziewałem, ale czeka Cię jeszcze dużo treningu, aby przywołać stworzenie w pełnej. Musisz się bardziej skupić i lepiej zapanować nad tym co chcesz aby ono przedstawiało.
W tym momencie oboje wypłynęli na powierzchnię wody, pooddychali chwile powietrzem, po czym Taakat powiedział: - Co prawda ta ilość wody plus moc starczyłaby na naprawdę ogromne stworzenie, ale swoich próbach zacznij od czegoś co nie ma 20 centymetrów.
- Rozumiem….
- Aha i ja mam lata praktyki w tej technice, Ty właśnie zaczynasz. Teraz oboje mamy co potrenować i jeśli chcesz oraz Kapitan się zgodzi, myślę że możemy potrenować nawet do jakieś osiemnastej albo i dłużej. - powiedział Taakat z uśmiechem.
- Póki co … proponuję potrenować do przyjścia reszty, a potem zobaczymy, ok?
- Jak dla mnie nie ma problemu, w takim układzie wracaj pod wodę i trenuj, a ja będę Cię obserwował i ćwiczył bańki pod wodą. Tylko bardziej się staraj i daj więcej z siebie.
- Dobrze …


************



Neczański oddział ChiZ02 w swojej powiększonej formie maszeruje już do miejsca spotkania zresztą oddziału. Wszyscy idą żwawym ale nie za szybkim krokiem. Duży otwarty teren, skąpany w promieniach słońca. Pachnąca, intensywnie zielona łąka wręcz zachęca by zrobić na niej piknik, jednak oddział musi iść dalej. Nagle ich oczom ukazało się spore stado owiec.
- Bro, pa owce. - powiedział radośnie Otachi.
- Jakie puchate! - odparł równie entuzjastycznie Hachi.
- Kurai…
- Tak możecie iść … tylko uważajcie … - powiedział chłodno Kurai, przerywając wypowiedź Otachiego.
- Ekstra! - krzyknęli radośnie Bracia i pobiegli bliżej stada owiec.
- A co z naszą misją? - zapytał
Stevenen
- Nadal trwa. - odpowiedziała Diuna.
- Kurai, pozwala nam na swobodę, ale jednocześnie dużo od Nas wymaga. - dodała Kiazu.
- Taakat, nie pozwala nam się rozpraszać. - powiedział
Stevenen.
- Podejście do oddziału, zależy nie tylko od dowódcy, ale również tego jak zachowuje się oddział. To sztuka dogadania się i kompromisów. - powiedział chłodno Kurai, a następnie dodał: - Działamy tak dużo w terenie, że trzymając moich ludzi w sztywnych ramach non stop, sprawił bym tylko, że napięcie między nami by rosło, a to rodziło by tylko nie potrzebne konflikty. I zamiast oddziału do zadań specjalnych byłby oddział do rozwiązania.
- Rozumiem, ma to sens. - odpowiedział Stevenen.
- Wiecie On nam daje luz i pozwala się wyszaleć, a my kiedy trzeba to dajemy z siebie wszystko i wykonujemy rozkazy. - powiedziała Diuna.
- Dziwnie to brzmi z Twoich ust… - dodał Hachi.
- Oj Cicho siedź. - odparła Diuna.
W tym momencie jeden z białych i rogatych baranów zaszarżował prosto na Otachiego.
- Uważaj! - krzyknął Key’leanem
Wietrzny neczanin, odwrócił się i przeskoczył go jakby skakał przez kozła. Jednak zwierze nawróciło i ponownie ruszyło prosto na niego. Otachi nie wiele myśląc ponownie po prostu przeskoczył barana, który pobiegł dalej prosto i zaszarżował prosto na Hachiego. Ziemny neczanin mocno się zaparł i łapać za rogi zatrzymał szarżujące zwierze. Po chwili przepychania się, podniósł barana za rogi i kiedy ten się uspokoił postawił go ponownie na ziemi i puścił. Zwierze kręcąc głową i ocierając rogami o ziemie, pośpiesznie wrócił do reszty stada. W tym momencie neczańscy Bracia przybili sobie radosną piątkę.
- Ja bym wziął metalowa pałkę i bym go odgonił. - powiedział Stevenen.
- E tam, po co mu robić krzywdę. - odpowiedział Otachi.
- Zresztą tak było zabawniej. - dodał Hachi szczerząc kły.

- Idziemy dalej. - wtrącił Kurai, przechodząc koło neczańskich braci.
- Tak jest! - odpowiedzieli Hachi i Otachi z uśmiechem, ruszając za przywódcą.


************



Taakat siedzi na betonowym brzegu głębokiego jeziora i mocząc nogi w wodzie, żongluje bańkami. Są one znacznie cieńsze niż jego poprzednie, ale dalej wymagają udoskonalenia. Nagle wodny neczanin usłyszał harmider poza murami wieży, a po chwili usłyszał również wchodzenie pnączach., po czym zobaczył Kurai’a na szczycie grubego muru po drugiej stronie schodów.
- To już ta godzina? - zapytał Taakat wstając.
Elektryczny neczanin jednak nic nie odpowiedział, tylko górą, trzymając ręce w kieszeniach spodni podszedł do betonowych schodów i zszedł na dół pytając:
- Gdzie Rina?
- Pod wodą, nie długo powinna wypłynąć.
- Rozumiem.
- Kap… Kurai, słuchaj możemy potrenować do wieczora?
- Wymiana technik?
- Tak, coś w ten deseń ja udoskonalam jej technikę, a Ona uczy się jednej mojej techniki.
W tym momencie pośrodku jeziora wypłynęła Rina, która prawie od razu podpłynęła do brzegu, oparła się o betonowy brzeg i radośnie powiedziała:
- Kurai…
- Taakat mówi, że chcecie trenować do wieczora. - powiedział elektryczny Neczanin.
- Taak. - odpowiedziała pokornie i niepewnie Rina.
- Też chcesz? - zapytał Kurai.

- Chce chce, ma jeszcze dużo do przetrenowania. - wtrącił Taakat.
Elektryczny neczanin, ukradkiem zmierzył porucznika chłodnym spojrzeniem i nie skomentował tego i wręcz udał, że nie słyszał.
- Tak, mogę chcieć… - powiedziała pokornie Rina wychodząc z wody, a następnie bardzo niepewnie dodała: - Kurai, czy możemy porozmawiać na osobności?
- Taakat, idź zobacz co zresztą oddziału. - powiedział chłodno Kurai.
- Tak jest. - odpowiedział porucznik, a następnie szybko i sprawnie wszedł po schodach na szczyt muru i zeskoczył z niego w miejscu gdzie wskoczył kapitan.
- Słucham. - powiedział Kurai.
Na te słowa Rina podeszła do niego, tak aby móc praktycznie szeptać i być jednocześnie słyszalną tylko dla niego i spytała:
- Czy mogłaby przyjść po Nas Kiazu?
- Obawiasz się z nim wracać sama?
- Hmm… będzie wieczór … Kiazu plus świetliki i to miejsc to będzie fajna sesja zdjęciowa - odpowiedziała bardzo pokornie Rina, a następnie z uśmiechem dodała: - Mam przeczucie, że to … że to usprawni działanie naszego oddziału na misji …
- Dobrze, podeśle po Was Kiazu.

- Chcesz coś zobaczyć co trenuje?
- Tak, możesz pokazać.
W tym momencie Rina postarała się przywołać niewielką wodę, delikatnie świecącą i o błękitnobiałym odcieniu. W tym stanie przypomina bez kształtnego blobka, jednak patrzeć na niego ma się wrażenie że docelowo miał być konkretnym kształtem.
- Wodny towarzysz? - odpowiedział Kurai, bardzo uważnie obserwując blobka, jak i ręce neczanki.
- Tak. Wiem, że mu daleko do tego …

- Spokojnie, jest bardzo dobry i jest przesiąknięty magią leczenia. To bardzo dobry pomysł.

- Dzięki. - odpowiedziała Rina, z błyszczącym spojrzeniem.

- Świetnie sobie radzisz, chociaż Twoje dłonie się trzęsą. - zauważył Kurai.
- To nic takiego …. - odpowiedziała neczanka czerwieniąc się i chowając dłonie.

- Trzymaj napij się. - powiedział elektryczny neczanin wręczając dziewczynie butelkę izotonikiem, którą wyjął z własnego plecaka.
- Dzięki. - odpowiedziała Rina, biorąc butelkę, po czym otworzyła ją i napiła się.
- Dzisiaj na pewno nie dostaniesz warty w nocy i nie zamieniaj się z nikim na wartę. A jakby Diuna czy ktokolwiek inny marudził z tego powodu to przyślij go do mnie.
- Jak sobie życzysz …
- Jeśli Taakat za bardzo naciskałby na trening a Ty byś chciała przerwy to mu to powiedz.

- Yhy … postaram się…
- I wypij napój do końca… i odpocznij chwilę. Nie jesteś głodna?
- Nie, coś tam udało mi się przekąsić przed wyjściem…
- Dobrze.



************



Prawie cały oddział stoi pod ruinami wieży i rozmawia ze sobą. Nadal jest ciepło i słonecznie, momentami brakuje wiatru, ale jest czym oddychać.
- Chyba zakręcę się za zmianą mocy. - powiedziała Kiazu, obserwując porucznika.
- E tam, ogień idealnie pasuje do Ciebie z inna mocą nie byłabyś sobą. - odpowiedział Taakat.
- Taak, ale miałabym ciekawy dzień. - dodała Kiazu z uśmiechem.
- Czyżby, tamta skarżyła się na naszego porucznika? - zapytał
Stevenen.

- Ona ma imię. Oraz wątpię. - odpowiedziała pewnie Kiazu.
- Czułem energie więc pewnie pokazuje mu co tam robicie. - dodał Otachi.
- Energie czułem i ja, tu się zgodzę. - powiedział Taakat, a następnie dodał: - Nie sądzę aby się odważyła obgadywać mnie tak jawnie za plecami, to by było nie rozsądne.
- I nie w jej stylu. - dodał Hachi.

W tym momencie na szczycie muru dało zauważyć się Kurai’a, który szybko i sprawnie zeskoczył nieopodal mówiąc:
- Możecie zostać. Planujecie przerwę na obiad?
- Sądzę, że nie, i wrócimy na kolacje. - odpowiedział Taakat.
- Rozumiem. Pamiętajcie się nawadniać i robić przerwy. - powiedział chłodno Kurai, ukradkiem spoglądając w oczy drugiego oficera.
- Tak jest. - odpowiedział porucznik, a następnie po pnączach wspiął się na mur. Tym czasem reszta oddziału ruszyła w kierunku nie wysokich gór gdzie planują rozbić obóz.
Porucznik zszedł na dół do speszonej neczanki i zapytał:
- Co chciałaś od Niego?
- Nic wielkiego … - odpowiedziała pokornie Rina.
- To znaczy?
- Hmm… rozmowy o warcie …
- I pokazywałaś mu co trenujesz?
- Yhy …
- Dobrze, to teraz wracamy do treningu.
- Em …. A możemy jeszcze chwile odpocząć? - spytała pokornie i nie pewnie Rina.
- Była spora przerwa, wracaj do zajęć. - odpowiedział Taakat.
- Tak, jest. - odpowiedziała Rina, po czym wskoczyła do wody.

Kiedy neczanka wynurzyła się, uważnie obserwujący ją Taakat powiedział:
- Rina, podpłyń do mnie.
Na te słowa dziewczyna bez słowa podpłynęła do betonowego brzegu, a porucznik kontynuował:
- Pokaż mi to co pokazałaś Kapitanowi.
- Em … dobrze … - odpowiedziała niepewnie Rina, po czym wyszła z wody, usiadła na brzegu, wzięła głęboki oddech i wytworzyła dzięki mocy bezkształtnego blobka. Jej delikatnie dłonie szybko zaczęły się trząść.
- Nie ma jeszcze kształtu, ale efekt jest bardzo poprawny, dobrze sobie radzisz. - powiedział Taakat, a następnie siadając koło niej spokojnie powiedział: - Wiesz co jednak sobie chwilę pogadamy.
- Dobrze. - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Wodny towarzysz jest dla Ciebie wyzwaniem?
- Tak, zdecydowanie tak… mam wrażenie, że mój bąbelek znacznie łatwiej Ci przychodzi.
- Mam więcej lat doświadczenia z używaniem mocy, chociaż dla mnie wyzwaniem jest to aby dostosować go do siebie i mojego stylu.
- Co masz na myśli?
- Z całym szacunkiem mi na nic się nie przyda bąbel do „leczenia”, oddychanie pod wodą super to nowa umiejętność, ale leczenie to nie moja bajka. - odpowiedział Taakat, a po chwili dodał: - Jednak ma on potencjał aby być bronią, co próbuję osiągnąć.
- Wiesz… do tego czego go używam mi jest wygodniej jak On jest „bąbelkiem”, jednak ten sam schemat może być też kwadratem.. trójkątem … - odpowiedziała pokornie Rina pokazując mocą wszystko to o czym mówiła. Po chwili zmieniła bąbelek w ostrze i niepostrzeżenie przystawiła je do ramienia porucznika, tak aby go nie zaciąć. Następnie szybko je zniwelowała i powiedziała: - a nawet szybkim ostrzem … tylko te formy już nie są łatwe … i trudniej utrzymać cienkość bąbelka jak i jego formę … bąbelek w swojej podstawowej formie jest też najbardziej uniwersalny do zmian…
- Ej, to było fajne! Chociaż widzę, że wyuczenie się tego będzie srogim wyzwaniem. - powiedział entuzjastycznie Taakat, a po chwili dodał: - Ty i ostrze?
- Czasem przydaje się do delikatnego rozcięcia rany aby coś wyjąć z ciała i … szczerze sama nie potrafię na długo utrzymać jego ostrości, to dodatkowa zabawa z mocą.
- Rozumiem, ostrze zapewne działa na zasadzie laserów wodnych do rzeźbienia w kamieniach, tylko ten efekt trzeba utrzymać po raz zamkniętej i określonej powierzchni, a po dwa przy jedynym źródle wody z mocy.
- Hmm… tak coś w tym stylu …
- Kozak… A co do postępów i „przychodzenia mi łatwo” to powiem szczerze, że nadal nie każdy wychodzi mi dobry, wiele z nich nadal jest za gruba, ale na tych nie udanych też trenuję. - odpowiedział Taakat mrugając okiem.