„ Wodne wyzwanie ”
Główny
plac obozu, słońce jest już wysoko na niebie i jest gorąco, ale
do południa jeszcze trochę czasu. Rożni wojskowi kręcą się po
obozie zajęci swoimi sprawami. Jednak pośrodku placu stoi Taakat,
ubrany w pełny mundur szeregowca i mający na plecach spory plecak w
moro. Oficer jedna rękę ma w kieszeni, a drugą przegląda rzeczy
na telefonie. Po dłuższej chwili podbiegła do niego Rina, ubrana w
damski mundur szeregowca, tyle ze zamiast topa widać czarna,
przyległa do ciała koszulkę, która zamiast dwóch ramiączek ma
dwa łączące się w jedno na jej szyi. Neczanka w ręku trzyma
spore drewniane prostokątne pudełko, oraz ma torbę w moro
przerzuconą przez ramię.
- Przepraszam, długo czekasz? -
zapytała Rina.
- Nie, nie długo… gotowa? - zapytał Taakat,
chowając telefon do kieszeni.
- Tak… a właśnie, to dla
Ciebie. - odpowiedziała neczanka wręczając pudełko oficerowi.
-
Dzięki, to ten zwyczajowy LunchBox?
- Tak.
-
Świetnie. Będzie ciekawa kolacja. - odpowiedział Taakat chowając
pudełko do plecaka, a następnie odchodząc powiedział: - Dobra
idziemy.
- Tak jest … - odpowiedziała Rina ruszając za
nim.
- To nie był rozkaz, ale szanuje.
-
Hmm…. Nie bardzo wiem jak Ci odpowiadać aby nie urazić…
-
Spokojnie, ja wiem, że oficerowie potrafią mieć pierdolca na
punkcie wywyższania się, ale po pierwsze mnie tak łatwo nie
urazić, a po drugie jak najbardziej możesz mi odpowiadać tak jak
innym członkom oddziału, mam stopień oficerski, ale na czas misji
jestem z Wami na równi.
-
Dobrze, będzie jak sobie życzysz. - odpowiedziała pokornie Rina.
-
Aha będziemy szli szybkim krokiem, chciałbym dotrzeć tam w połowę
czasu. Mam nadzieje, że nadążysz.
- Spróbuję, Cię nie
zawieść.
- Jak nie będziesz dawać rady po prostu powiedz, a
zwolnię. Umiem dostosowywać się do tępa innych.
- O ok …
- Wiesz, oczekuję kooperacji, a nie mojej dominacji.
-
Dobrze… - odpowiedziała z uśmiechem Rina.
- Aha trzymaj
łączność, ma być ustawiona tak aby dało się Nas wywołać. -
powiedział Taakat wręczając towarzyszce łączność. Dziewczyna
bez słowa ją wzięła i wsadziła do prawego ucha.
Po chwili
oboje wyszli już z obozu i udali się w kierunku miejsca docelowego.
************
Na
jednym z dachów dalej zasiada neczańskie rodzeństwo jak i oddział
który ma im towarzyszyć. Otachi już rozdał wszystkim LunchBoxy.
Chociaż jeszcze ładnych parę godzin do wymarszu, to wszyscy obecni
maja już spakowane torby i plecaki, ale wrócili na dach aby dalej
spędzać ze sobą czas. Najwyższy neczanin z góry uważnie patrzy
na podpierającego ścianę Kurai’a.
-
Chcesz czegoś? - spytał w końcu chłodno Kurai.
- Myślę, że
nad nami nie zapanujesz. Nie wydajesz się być twardy… Chociaż
wieje od Ciebie chłodem. - odpowiedział w końcu Issah, spoglądając
w niebo.
W tym momencie elektryczny neczanin jednym szybkim ruchem kopnął Issah’a z tyłu w kolana. Zrobił to na tyle mocno aby ten upadł na ziemie, a jednocześnie na tyle słabo aby nic mu poważnego nie zrobić. Kiedy Issah klęczał już na ziemi, to Kurai stanął nad nim tak aby spojrzeć mu głęboko w oczy. Jego straszliwie chłodne, bez emocjonalne, głębokie i bardzo przenikliwe spojrzenie wystarczyło, aby wysoki i umięśniony neczanin, zlał się zimnym potem i zaczął się delikatnie trząść.
-
Do… dotarło … - powiedział drżącym głosem Issah.
-
Cudownie, 1:0 Kurai’a a jeszcze nie wyszliśmy z obozu. –
powiedziała Kiazu z uśmiechem. W tym czasie Kurai, bez słowa
odszedł i z dala od wszystkich oparł się o murek.
- Co to
było? - zapytał z przerażeniem Stevenen.
-
To, nic takiego… - odpowiedziała Diuna, siedząca na kocu w
cieniu.
- To tylko Kurai. - dodała Kiazu, stojącą nieopodal
razem z Key’leanem. Oboje stoją w słonecznej części dachu.
-
Ziom, kto jak kto ale On sobie z naszą dziesiątką poradzi. - dodał
Hachi, również siedzący na kocu.
- Plotki, chodzące po obozie o trzecim kapitanie, nie wzięły się znikąd. - dopowiedział Otachi, siedzący na dachu, wyjścia na dach, i dalej napawa się wiatrem.
-
Właśnie widzę … - powiedział Stevenen,
a następnie spytał: - Długo się znacie?
- Będzie już kilka
lat. - odpowiedziała Kiazu.
- A Wy? - Zapytała Diuna.
-
Issah i ja znamy się z liceum. - powiedział Key’leanem.
- A
tak to reszta poznała się jakoś nie długo po wybuchu wojny. -
dodał Stevenem.
- Jak Wam się współpracuje z Taakat? -
spytała Diuna.
- Jest spoko. - powiedział Key’leanem.
-
Hmm… trzyma się zasad, ale to robi to w takich sposób, ze
prowadzi Nas tak, że jesteśmy jednym z lepszych oddziałów. -
dodał Stevenem.
- To już wiem, dlaczego Was dostaliśmy. -
powiedziała dumnie Diuna.
- Wy za to pewnie macie jeszcze
sztywniej niż my… - powiedział Issah, ukradkiem spoglądając na
Kurai’a, ale tak aby unikać spojrzenia mu w oczy.
- W sumie
już nie długo zobaczycie, jak to u Nas jest. - powiedziała Kiazu z
uśmiechem.
************
Rina
i Taakat idą już od jakiegoś czasu i doszli w końcu do sporego
betonowego walcowatego budynku, który swym wyglądem przypomina on
starą wieże, która jest rozwalona i mocno zburzona. Jest ona dość
szeroka i masywna. Gdzie nie gdzie spod warstwy betonu widać białe
cegły, oraz jest porośnięty zielonymi pnączami i mchem, oraz mimo
że jest do niej jeszcze ładnych parę metrów to robi ogromne
wrażenie.
- Łał … - powiedziała Rina, a następnie
zatrzymała się i wyjęła z torby aparat i zrobiła zdjęcie.
- Jesteśmy na miejscu. No prawie, bo musimy wejść do wieży. - odpowiedział Taakat, a następnie dodał: - Tam dopiero zobaczysz coś „Łał”
-
Rozumiem … póki co mam wrażenie, że woda mnie woła ...
-
To akurat dobrze. - odpowiedział Taakat z uśmiechem.
- Jak tam
wejść?
- Hmm… nie ma tam, wejścia jako takiego, trzeba się
wspiąć na mur w odpowiednim miejscu.
- Rozumiem…
Po
chwili oboje doszli już pod wysokie mury. Oficer od razu delikatnie
obszedł budynek i zatrzymał się w jednym miejscu, pod konkretną
ścianą i oparł się o nią.
- Chodź podsadzę Cię. -
powiedział Taakat delikatnie kucając i robiąc z dłoni
koszyczek.
Na ten gest wodna neczanka bez słowa podeszła do
oficera i postawiła prawą nogę w koszyczku. Necanin bez trudu
szybko i sprawnie podsadził Rinę, tak że ta bez trudu mogła
wdrapać się na szczyt rozwalonej ściany.
-
Pomoc Ci? - zapytała Rina, siedząc na grubej ścianie.
- Nie,
mam swój sposób na wejście tam. - odpowiedział Taakat odwracając
się twarzą do ściany.
W tym momencie Rina zajrzała do
wnętrza wieży i zobaczyła tam parę grubych schodków, oddalonych
od siebie i przyczepionych do ściany. Na samym dole jest fragment
betonowej podłogi, dość szeroki aby swobodnie tam siedzieć, oraz
tafla niebieskiej wody. Praktycznie cała podłoga jest taflą
lśniącej i majestatycznej wody. Wodna neczanka zrobiła kolejne
zdjęcie, tego wspaniałego miejsca.
- Taakat…
- Co
tam?
- Głęboko tu jest?
- Tak, zdecydowanie jest. Możesz
śmiało skoczyć.
Na
te słowa Rina zeszła, ze ściany i stanęła na najwyższym
dostępnym stopniu, Zdjęła torbę, schowała aparat, zdjęła
koszulę od munduru, oraz spódniczkę i buty. Wszystkie swoje rzeczy
położyła na stopniu, na którym stoi. Dziewczyna ubrana jest teraz
w czarny jednoczęściowy kostium kąpielowy. Ma delikatny dekolt,
oraz ma zapięcie na szyi. Jest trochę koronkowy, a trochę z
materiału, ale nigdzie nie jest prześwitujący. Jest on ładnie
dopasowany ale i odpowiednio zakrywa jej krągłości. Dodatkowo jej
złoty symbol gwiazdy jest na czarnej obroży. Po chwili neczanka
wzięła głęboki oddech i wskoczyła „na główkę” do wody,
więc dłońmi rozścieła taflę wody. Kiedy tylko znalazła się
pod wodą to dziewczyna zobaczyła ogromna ilość wody, nie widać
ani dna ani krańców tego zbiornika. Jest tam bardzo ciemno a
jedynym źródłem światła jest ogromna dziura w podłodze wieży.
Jednak nie dociera ono do dna i na dużej głębokości rozprasza
się. To zdecydowanie zabierający dech w piersiach widok.
W
międzyczasie Taakat, zgarnął rzeczy towarzyszki szedł na fragment
betonowej podłogi na samym dole. Położył rzeczy, a następnie
zdjął koszule, t-shirt, jak i resztę munduru(w tym
nieśmiertelnik). Wkrótce został w samych spodenkach kąpielowych.
Teraz doskonale widać jego czarny tatuaż wężowego smoka
oplatający jego prawe ramie, oraz to że ma ładnie podkreślone
mięśnie i ma dwa wisiorki z symbolami. Minęło sporo czasu, a jego
towarzyszka się nie wynurzyła. Oficer z delikatną nutą niepokoju
zaczął uważnie obserwować wodę. Nagle Rina wynurzyła się
pośrodku tafli wody.
- Już myślałem, że nie wypłyniesz. -
powiedział Taakat siadając na brzegu betonowej podłogi.
-
Przepraszam… - odpowiedziała pokornie Rina podpływając.
Następnie
neczanka rękami oparła się o brzeg i wyszła z wody również
siadając na betonowej podłodze.
- Nie masz za co, wiesz ja mam
dużą pojemność płuc, ale 7 minut pod wodą to mój maks. -
odpowiedział Taakat, a następnie spojrzał na mokrą neczankę i
powiedział: - Nie wyglądasz na taką co ma większą pojemność
płuc ode mnie, mimo że masz czym oddychać.
- Zapewne nie mam
… widzisz używam mocy do oddychania pod wodą, ale i tak takie
10-12 minut to mój maks. - odpowiedziała delikatnie zarumieniona
Rina.
- Wodna moc do oddychania pod wodą?
- Taak ….
zobacz robię taki cienki wodny bąbelek i woda jest tylko tą cienką
otoczką a w środku jest totalnie pusty, więc można zamknąć w
nim np. powietrze. - odpowiedziała neczanka jednocześnie pokazując
to o czym opowiadała.
- Rozumiem, używasz tego do czegoś
jeszcze?
- Nom, zauważyłam, że jak połączę ten bąbelek z
mocą leczenia to mogę zatamować krwawienie czy wyciągnąć coś z
rany jak powiedzmy ropę…
- Brzmi nie źle. Ładnie i dość
unikatowe wykorzystanie mocy.
- Dzięki
-
Nauczysz mnie tego?
- Pewnie, mogę spróbować. - odpowiedziała
Rina z uśmiechem, a następnie dodała: - Taakat mogę o coś
spytać?
- Jasne, pytaj.
- Czemu masz dwa symbole?
-
Tak myślałem, że o to chcesz spytać. Widzisz to jest mój symbol.
- odpowiedział Taakat, trzymając w ręku wisiorek z symbolem
złotego trójkąta równobocznego, z jednym wierzchołkiem
skierowanym pionowo w dół. Jest on pusty w środku. Następnie
wziął do ręki wisiorek z poziomą falą i powiedział: - A te falę
dostałem od swojego mentora, kiedy go zaskoczyłem i zobaczył we
mnie potencjał do rozwoju.
- Ooo fajnie, miły gest.
- Tej
sztuczki z bąblem to Twój mentor Cię nauczył?
- Nie, to mój
własny pomysł… zresztą odkąd pamiętam nie miałam mentora, od
wodnej mocy… trenowałam z różnymi osobami, ale nie z taką
władającą wodną mocą.
- O proszę, samouki są ciekawe.
-
Skoro tak mówisz …
- Swoją drogą …. To tego bąbla
potrzebujesz zbiornika wodnego?
- Nie, wystarczy moja wodna moc
jak i moja moc leczenia
- Czad …. hmm… Kto lepiej walczy Ty
czy Kiazu?
- Kiazu, mocno zdecydowanie Kiazu … mało co
walczę, częściej jakaś obrona, leczenie niż walka, za to Kiazu
wręcz kocha walkę i to równie mocno co modeling jak nie bardziej
…
- Kiazu, była przed wojną modelką?
- W sumie nadal
ją jest. - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- To mnie
zaskoczyłaś, przyznaje jest turbo ładna, ale nie spodziewałem
się, że wojowniczka może być też modelką.
- Kiazu potrafi
zaskoczyć.
- Jak widać, lubi też podrywać i albo nie rozumie
słowa nie albo nie szanuje zasad albo chce się sprawdzić i tak …
- Co masz na myśli? - odpowiedziała pokornie Rina.
- Mam
taką zasadę, że powiedzmy „nie interesują mnie młodsze” …
Miedzy nami jest za duża różnica wieku i nie umówię się z nią,
ani tym bardziej nie pójdę do łóżka … a Kiazu zdecydowanie by
chciała…
- Rozumiem … hmmm…. Nie wiem jak to powiedzieć
… Myślę, że może by i chciała, ale … ale jakby chciała Cię
poderwać, to by to zrobiła w bardziej stanowczy sposób …a ona
tego akurat nie robi … jest sobą, to prawda ale … ale no w
takiej łagodnej wersji … - odpowiedziała Rina czerwieniąc się,
a następnie dodała: - Jak by to ując… widzę po jej zachowaniu,
że jedynie coś ją w Tobie zaintrygowało i tego „chce” … ale
jestem prawie pewna, że nie chodzi Jej ani o randkowanie ani
zaciągnięcie do łóżka … jakby tego chciała to zachowywałaby
się „inaczej”
- Takie buty, znasz ją dłużej więc mogę
spróbować zaufać temu co mówisz.
- Jeśli mogę coś
doradzić, to po prostu porozmawiaj z nią o tym … - powiedziała
bardzo nieśmiało Rina.
- Nie omieszkam z nią pogadać w
wolnej chwili. - odpowiedział Taakat z uśmiechem, a potem
stanowczo, ale przyjaźnie powiedział - Dobra pokaż, jak robisz ten
bąbel.
- Dobrze … - odpowiedziała Rina a następnie bez
słowa jednym szybkim gestem przywołała kilka bąbelków. W tym
parę nie zamkniętych dzięki czemu widać jak bardzo cienka warstwa
wody tam jest. A po chwili powiedziałam: - Zaczynam od najbardziej
cienkiej strugi mocy jak tylko mogę, a potem formuje z niej „łapkę”
a następnie kulę.
Na te słowa Taakat przywołał swoją wodną
kule, lecz ta praktycznie od razu wypełniła się w środku wodą.
-
Wyszła Ci za gruba warstwa wody, jak by to się stało pod wodą to
mógłbyś się bardzo szybko utopić. - powiedziała spokojnie
Rina, a następnie przywołując powoli kolejny bąbelek powiedziała:
- Zobacz warstwa wody ma przypominać grubością tą z baniek
mydlanych.
- Przez to pewnie są bardzo delikatne i łatwe do
rozbicia. - stwierdził oficer.
- Właśnie nie… - powiedziała
delikatnie Rina, a następnie wstała i przy użyciu swojej techniki
zrobiła duży bąbelek i weszła do środka. Po czym przeszła w nim
na środek zbiornika i odwracając się przodem do towarzysza,
delikatnie nie śmiało powiedziała: - Zaatakuj mnie…
Na te
słowa oficer wystrzelił z palców ułożonych w kształt pistoletu,
wodny pocisk, który bez problemu trafił w bąbla, jednak z nim się
nic nie stało, jedynie cała bańka zatrzęsła się.
- A to
ciekawe. - powiedział z zainteresowaniem Taakat, a następnie
przywołał swoją broń żywiołu i bez zawahania rzucił nią. Broń
wirując doleciała do banki a następnie przecięła ją w paru
miejscach. Jednak bańka natychmiastowo się zasklepiła na nowo.
Jedyne co to Rina skuliła się w bańce aby nie zostać oskalpowaną.
W tym momencie neczanin, prawą ręką złapał swoją broń, a prawą
uderzył w kule, z dużą siłą siłą wodnym działem. To
spowodowało, że bąbel uderzył o ścianę. Pod tym sporym
naciskiem bąbel po dłuższej chwili pękł, a neczanka wpadła do
wody.
- Ciekawe. Dużo ataków to przetrwa?
- Sam bąbel
tak plus minus mniej więcej tyle co wytrzymał, ale jak go wzmocnić
tarczą to potrafi więcej, z tym, że nie do końca do działa, gdyż
tarcza jest „grubsza” niż on i potrafią nie współdziałać
razem … przez to zdarzają się dziwne wypadki … - powiedziała
spokojnie i pokornie Rina podpływając.
- Czyli albo jedno albo
drugie.
- Tak, dokładnie.
- No dobra, to czas na kolejna
próbę.
************
Diuna
i Stevenen
spacerują po obozie i rozmawiają o wszystkim i o niczym.
- Ile
macie lat? - spytał Stevenem.
- Ja i rodzeństwo mamy 19 lat, a
Kurai ma 22, A Wy?
- To strasznie młody dowódca nam się
trafił …. Hmmm… u Nas to tak, Taakat ma 28, ja mam 29, pozostali
mają po 27.
-
Nie masz problemów z tym, że ktoś tyle młodszy będzie
odpowiedzialny za Ciebie?
- W sumie ostatecznie to czy będę
miał z tym problem czy nie to okażę się na misji. Póki co no
porozstawiał Nas po kątach, nie wiele robiąc.
-
On tak ma, w sumie racja ocenisz go po misji.
- Owszem, ale co
by nie mówić o naszej misji to w jakimś stopniu będzie
interesująco.
- Taaa … idę w zakład, że do końca misji
Kiazu, przynajmniej raz pocałuje się z każdym z Was.
- Oho,
no to będzie zaskakująco i mogę już powiedzieć, że byś
przegrała.
- Dlaczego? Bo teraz będziesz się pilnować?
-
Proszę Cię … nie muszę … Taakat ma takie a nie inne zasady i
Ona totalnie nie ma u niego szans.
- Nie znasz mojej siostry,
Ona tego dokona.
- No dobra to załóżmy się.
- Dobra,
jakie warunki?
- Hmm… Ograniczmy się do samego Taakat’a.
Jeśli, podczas trwania naszej misji, jej się nie uda to dasz
zaprosić się na kolację.
- Dobra, a co liczymy za „koniec
misji”?
- W sumie, słuszne pytanie, bo to można różnie z
interpretować.
- No więc? Wyjście z wieży czy wrócenie do
obozu?
- Wrócenie do obozu, a sygnałem do zakończenia będzie
pójście dowódcy do Generała na zdanie raportu.
- Brzmi
uczciwie, co dostane jak się Jej uda? - odpowiedziała bardzo pewnie
Diuna.
- A co chcesz?
- Będziesz moim niewolnikiem przez
tydzień?
- Umowa stoi.
- No to szykuj się na miły
tydzień.
- Prędzej, Ty szykuj się na kolacje.
- E tam
już nie takich Kiazu zdobywała.
- Zobaczymy, póki co mam
więcej pytań.
- Spoko, co chcesz wiedzieć?
- Czemu
walczycie? W sensie Wy dziewczyny. Mało widzę wojowniczek.
-
Ciężko dać jednoznaczną odpowiedź… Co prawda Kiazu uwielbia
walkę, ale bardziej powiedzmy dlatego, że trzymamy się razem i
jesteśmy drużyną. I jest jak jest ale jako rodzeństwo trzymamy
się razem…
- Rozumiem, uznam to za ciekawą motywację, i
chętnie bardziej Was poznam.
- Jak się walczy z metalem?
-
W jakim sensie „jak”?
- No wydaje mi się ze jest mało
rozwojowy…
- Jest bardziej rozwojowy niż np. woda, ale
jednocześnie wymaga większego treningu aby rozwinąć się w
różnych ścieżkach rozwoju swojego żywiołu.
- Na
przykład?
- Na przykład wiesz, że można sprawić aby moja
moc metalu była płynna i straszliwie gorąca?
- Nie wiedziałam
o tym, metal wydaje mi się stosunkowo zimny i stały.
- Tak
często jest i dzięki temu jest dobrym nośnikiem np. dla mocy ognia
czy elektryczności, chociaż tej drugiej bym się obawiał
połączyć.
- Bo metal przewodzi prąd i mógłby zranić też
Ciebie czy to, że jedyna osoba która znasz a włada tą mocą to
Kurai i się go obawiasz?
- Jak mam być szczery to po trochu z
każdej Twojej teorii.
************
Rina
i Taakat znajdują się pod wodą. Oboje znajdują się w jedynej
jasnej części podwodnego świata i oboje mają bąbelki stworzone
przez Rinę. Dzięki temu mogą rozmawiać pod wodą. Taakat
przywołał już swoją broń żywiołu.
- Dobra teraz ja Ci
coś pokażę. - powiedział oficer, a następnie przywołał dużego
wodnego węża, który w tej ciemnej wodzie jest doskonale widoczny i
dodaje dodatkowego blasku. Jednak jego światło totalnie nie
rozprasza ciemności w tym podwodnym jeziorze. Sam wąż jest
błekitnio-biało-granatowy. Po dłuższej chwili Taakat
powiedział:
- To mój wodny towarzysz, jest wstanie bronić
mnie jako tarcza, jak i skutecznie atakować.
- Fajny. -
pochwaliła Rina z uśmiechem.
- Od razu mówię, że nie jest
żywy, to wodna moc, która reaguje między innymi na moje emocje jak
i myśli. - odpowiedział Taakat, a po chwili dodał: - Jest taka
wodną integralna częścią mnie.
- Łał … i możesz go
przywołać tylko pod wodą?
- Nie, ale tutaj jest bardziej
okazały i łatwiej go przywołać. Przeciwko Kiazu, pomagał mi w
sparingu. Dobra, przywołaj swoją broń, zobaczymy jak Ty sobie
poradzisz.
Na
te słowa Rina przywołała swoje podwójne
wodne Guan-dao
i delikatnie z rozcięła nim wodę.
- No proszę, proszę
podwójne ostrze tego się nie spodziewałem.
- Hmm… czemu?
-
Powiedzmy, że nie widuje się dużo podwójnych ostrzy, zwłaszcza u
medyków.
- Nie rozumiem dlaczego …
- Podwójna broń
zwykle należy do wojowników, którzy głównie atakują i
praktycznie nigdy się nie bronią. W myśl zasady najlepszą obroną
jest atak.
-
Rozumiem …
- Kiazu jest idealnym przykładem osoby które
lubują się w podwójnych ostrzach. Zresztą sama ma Halabardę, o
podwójnym ostrzu. Przyznaj, że medycy mało do tego pasują.
-
W sumie … dla mnie po prostu to wygodna broń …
- Wiesz broń
żywiołu zawsze jest idealnie dopasowana do właściciela, do tego
stopnia, że kiedy ktoś oddaje komuś swoją broń, to ta broń się
zmienia pod komando nowego właściciela, chociaż pewne cechy z
oryginału zostają.
- Dobrze wiedzieć – odpowiedziała
pokornie i nie pewnie Rina.
- Więc z jakiegoś powodu ta broń
jest dobra dla Ciebie … Hmm… a teraz wracając do lekcji spróbuj
wyobrazić sobie jakieś zwierze, które byś chciała aby się Tobą
opiekowało. Od razu mówię, nie mów na głos, tylko działaj w
głowie. Skup się czym woda mogłaby być i posłuchaj swojego
wnętrza.
- Dobrze …
Rina westchnęła a po chwili
zamknęła oczy. Wkrótce woda przed neczanką pojawiła się bardzo
malutka błekitno-biała kulka, która delikatnie świeci.
- Tak
wiem nie wyszło … - powiedziała pokornie Rina.
-
Powiedziałbym, że nieźle. - powiedział Taakat podpływając, a
następnie dodał: - To więcej niż się spodziewałem, ale czeka
Cię jeszcze dużo treningu, aby przywołać stworzenie w pełnej.
Musisz się bardziej skupić i lepiej zapanować nad tym co chcesz
aby ono przedstawiało.
W tym momencie oboje wypłynęli na
powierzchnię wody, pooddychali chwile powietrzem, po czym Taakat
powiedział: - Co prawda ta ilość wody plus moc starczyłaby na
naprawdę ogromne stworzenie, ale swoich próbach zacznij od czegoś
co nie ma 20 centymetrów.
- Rozumiem….
- Aha i ja mam
lata praktyki w tej technice, Ty właśnie zaczynasz. Teraz oboje
mamy co potrenować i jeśli chcesz oraz Kapitan się zgodzi, myślę
że możemy potrenować nawet do jakieś osiemnastej albo i dłużej.
- powiedział Taakat z uśmiechem.
- Póki co … proponuję
potrenować do przyjścia reszty, a potem zobaczymy, ok?
- Jak
dla mnie nie ma problemu, w takim układzie wracaj pod wodę i
trenuj, a ja będę Cię obserwował i ćwiczył bańki pod wodą.
Tylko bardziej się staraj i daj więcej z siebie.
- Dobrze …
************
Neczański
oddział ChiZ02 w swojej powiększonej formie maszeruje już do
miejsca spotkania zresztą oddziału. Wszyscy idą żwawym ale nie za
szybkim krokiem. Duży otwarty teren, skąpany w promieniach słońca.
Pachnąca, intensywnie zielona łąka wręcz zachęca by zrobić na
niej piknik, jednak oddział musi iść dalej. Nagle ich oczom
ukazało się spore stado owiec.
- Bro, pa owce. - powiedział
radośnie Otachi.
- Jakie puchate! - odparł równie
entuzjastycznie Hachi.
- Kurai…
- Tak możecie iść …
tylko uważajcie … - powiedział chłodno Kurai, przerywając
wypowiedź Otachiego.
- Ekstra! - krzyknęli radośnie Bracia i
pobiegli bliżej stada owiec.
- A co z naszą misją? - zapytał
Stevenen
-
Nadal trwa. - odpowiedziała Diuna.
- Kurai, pozwala nam na
swobodę, ale jednocześnie dużo od Nas wymaga. - dodała Kiazu.
-
Taakat, nie pozwala nam się rozpraszać. - powiedział Stevenen.
-
Podejście do oddziału, zależy nie tylko od dowódcy, ale również
tego jak zachowuje się oddział. To sztuka dogadania się i
kompromisów. - powiedział chłodno Kurai, a następnie dodał: -
Działamy tak dużo w terenie, że trzymając moich ludzi w sztywnych
ramach non stop, sprawił bym tylko, że napięcie między nami by
rosło, a to rodziło by tylko nie potrzebne konflikty. I zamiast
oddziału do zadań specjalnych byłby oddział do rozwiązania.
-
Rozumiem, ma to sens. - odpowiedział Stevenen.
- Wiecie On nam
daje luz i pozwala się wyszaleć, a my kiedy trzeba to dajemy z
siebie wszystko i wykonujemy rozkazy. - powiedziała Diuna.
-
Dziwnie to brzmi z Twoich ust… - dodał Hachi.
- Oj Cicho
siedź. - odparła Diuna.
W tym momencie jeden z białych i
rogatych baranów zaszarżował prosto na Otachiego.
- Uważaj!
- krzyknął Key’leanem
Wietrzny neczanin, odwrócił się i
przeskoczył go jakby skakał przez kozła. Jednak zwierze nawróciło
i ponownie ruszyło prosto na niego. Otachi nie wiele myśląc
ponownie po prostu przeskoczył barana, który pobiegł dalej prosto
i zaszarżował prosto na Hachiego. Ziemny neczanin mocno się zaparł
i łapać za rogi zatrzymał szarżujące zwierze. Po chwili
przepychania się, podniósł barana za rogi i kiedy ten się
uspokoił postawił go ponownie na ziemi i puścił. Zwierze kręcąc
głową i ocierając rogami o ziemie, pośpiesznie wrócił do reszty
stada. W tym momencie neczańscy Bracia przybili sobie radosną
piątkę.
- Ja bym wziął metalowa pałkę i bym go odgonił. -
powiedział Stevenen.
- E tam, po co mu robić krzywdę. -
odpowiedział Otachi.
- Zresztą tak było zabawniej. - dodał
Hachi szczerząc kły.
-
Idziemy dalej. - wtrącił Kurai, przechodząc koło neczańskich
braci.
- Tak jest! - odpowiedzieli Hachi i Otachi z uśmiechem,
ruszając za przywódcą.
************
Taakat
siedzi na betonowym brzegu głębokiego jeziora i mocząc nogi w
wodzie, żongluje bańkami. Są one znacznie cieńsze niż jego
poprzednie, ale dalej wymagają udoskonalenia. Nagle wodny neczanin
usłyszał harmider poza murami wieży, a po chwili usłyszał
również wchodzenie pnączach., po czym zobaczył Kurai’a na
szczycie grubego muru po drugiej stronie schodów.
- To już ta
godzina? - zapytał Taakat wstając.
Elektryczny neczanin jednak
nic nie odpowiedział, tylko górą, trzymając ręce w kieszeniach
spodni podszedł do betonowych schodów i zszedł na dół pytając:
-
Gdzie Rina?
- Pod wodą, nie długo powinna wypłynąć.
-
Rozumiem.
- Kap… Kurai, słuchaj możemy potrenować do
wieczora?
- Wymiana technik?
- Tak, coś w ten deseń ja
udoskonalam jej technikę, a Ona uczy się jednej mojej techniki.
W
tym momencie pośrodku jeziora wypłynęła Rina, która prawie od
razu podpłynęła do brzegu, oparła się o betonowy brzeg i
radośnie powiedziała:
- Kurai…
- Taakat mówi, że
chcecie trenować do wieczora. - powiedział elektryczny Neczanin.
-
Taak. - odpowiedziała pokornie i niepewnie Rina.
- Też chcesz?
- zapytał Kurai.
-
Chce chce, ma jeszcze dużo do przetrenowania. - wtrącił
Taakat.
Elektryczny neczanin, ukradkiem zmierzył porucznika
chłodnym spojrzeniem i nie skomentował tego i wręcz udał, że nie
słyszał.
- Tak, mogę chcieć… - powiedziała pokornie Rina
wychodząc z wody, a następnie bardzo niepewnie dodała: - Kurai,
czy możemy porozmawiać na osobności?
- Taakat, idź zobacz
co zresztą oddziału. - powiedział chłodno Kurai.
- Tak jest.
- odpowiedział porucznik, a następnie szybko i sprawnie wszedł po
schodach na szczyt muru i zeskoczył z niego w miejscu gdzie wskoczył
kapitan.
- Słucham. - powiedział Kurai.
Na te słowa Rina
podeszła do niego, tak aby móc praktycznie szeptać i być
jednocześnie słyszalną tylko dla niego i spytała:
- Czy
mogłaby przyjść po Nas Kiazu?
- Obawiasz się z nim wracać
sama?
- Hmm… będzie wieczór … Kiazu plus świetliki i to
miejsc to będzie fajna sesja zdjęciowa - odpowiedziała bardzo
pokornie Rina, a następnie z uśmiechem dodała: - Mam przeczucie,
że to … że to usprawni działanie naszego oddziału na misji …
- Dobrze, podeśle po Was Kiazu.
-
Chcesz coś zobaczyć co trenuje?
- Tak, możesz pokazać.
W
tym momencie Rina postarała się przywołać niewielką wodę,
delikatnie świecącą i o błękitnobiałym odcieniu. W tym stanie
przypomina bez kształtnego blobka, jednak patrzeć na niego ma się
wrażenie że docelowo miał być konkretnym kształtem.
- Wodny
towarzysz? - odpowiedział Kurai, bardzo uważnie obserwując blobka,
jak i ręce neczanki.
- Tak. Wiem, że mu daleko do tego …
- Spokojnie, jest bardzo dobry i jest przesiąknięty magią leczenia. To bardzo dobry pomysł.
- Dzięki. - odpowiedziała Rina, z błyszczącym spojrzeniem.
-
Świetnie sobie radzisz, chociaż Twoje dłonie się trzęsą. -
zauważył Kurai.
- To nic takiego …. - odpowiedziała
neczanka czerwieniąc się i chowając dłonie.
-
Trzymaj napij się. - powiedział elektryczny neczanin wręczając
dziewczynie butelkę izotonikiem, którą wyjął z własnego
plecaka.
- Dzięki. - odpowiedziała Rina, biorąc butelkę, po
czym otworzyła ją i napiła się.
- Dzisiaj na pewno nie
dostaniesz warty w nocy i nie zamieniaj się z nikim na wartę. A
jakby Diuna czy ktokolwiek inny marudził z tego powodu to przyślij
go do mnie.
- Jak sobie życzysz …
- Jeśli Taakat za
bardzo naciskałby na trening a Ty byś chciała przerwy to mu to
powiedz.
-
Yhy … postaram się…
- I wypij napój do końca… i
odpocznij chwilę. Nie jesteś głodna?
- Nie, coś tam udało
mi się przekąsić przed wyjściem…
- Dobrze.
************
Prawie
cały oddział stoi pod ruinami wieży i rozmawia ze sobą. Nadal
jest ciepło i słonecznie, momentami brakuje wiatru, ale jest czym
oddychać.
- Chyba zakręcę się za zmianą mocy. - powiedziała
Kiazu, obserwując porucznika.
- E tam, ogień idealnie pasuje
do Ciebie z inna mocą nie byłabyś sobą. - odpowiedział Taakat.
-
Taak, ale miałabym ciekawy dzień. - dodała Kiazu z uśmiechem.
-
Czyżby, tamta skarżyła się na naszego porucznika? - zapytał
Stevenen.
-
Ona ma imię. Oraz wątpię. - odpowiedziała pewnie Kiazu.
-
Czułem energie więc pewnie pokazuje mu co tam robicie. - dodał
Otachi.
- Energie czułem i ja, tu się zgodzę. - powiedział
Taakat, a następnie dodał: - Nie sądzę aby się odważyła
obgadywać mnie tak jawnie za plecami, to by było nie rozsądne.
-
I nie w jej stylu. - dodał Hachi.
W
tym momencie na szczycie muru dało zauważyć się Kurai’a, który
szybko i sprawnie zeskoczył nieopodal mówiąc:
- Możecie
zostać. Planujecie przerwę na obiad?
- Sądzę, że nie, i
wrócimy na kolacje. - odpowiedział Taakat.
- Rozumiem.
Pamiętajcie się nawadniać i robić przerwy. - powiedział chłodno
Kurai, ukradkiem spoglądając w oczy drugiego oficera.
- Tak
jest. - odpowiedział porucznik, a następnie po pnączach wspiął
się na mur. Tym czasem reszta oddziału ruszyła w kierunku nie
wysokich gór gdzie planują rozbić obóz.
Porucznik zszedł na
dół do speszonej neczanki i zapytał:
- Co chciałaś od
Niego?
- Nic wielkiego … - odpowiedziała pokornie Rina.
-
To znaczy?
- Hmm… rozmowy o warcie …
- I pokazywałaś
mu co trenujesz?
- Yhy …
- Dobrze, to teraz wracamy do
treningu.
- Em …. A możemy jeszcze chwile odpocząć? -
spytała pokornie i nie pewnie Rina.
- Była spora przerwa,
wracaj do zajęć. - odpowiedział Taakat.
- Tak, jest. -
odpowiedziała Rina, po czym wskoczyła do wody.
Kiedy
neczanka wynurzyła się, uważnie obserwujący ją Taakat
powiedział:
- Rina, podpłyń do mnie.
Na te słowa
dziewczyna bez słowa podpłynęła do betonowego brzegu, a porucznik
kontynuował:
- Pokaż mi to co pokazałaś Kapitanowi.
-
Em … dobrze … - odpowiedziała niepewnie Rina, po czym wyszła z
wody, usiadła na brzegu, wzięła głęboki oddech i wytworzyła
dzięki mocy bezkształtnego blobka. Jej delikatnie dłonie szybko
zaczęły się trząść.
- Nie ma jeszcze kształtu, ale efekt
jest bardzo poprawny, dobrze sobie radzisz. - powiedział Taakat, a
następnie siadając koło niej spokojnie powiedział: - Wiesz co
jednak sobie chwilę pogadamy.
- Dobrze. - odpowiedziała Rina z
uśmiechem.
- Wodny towarzysz jest dla Ciebie wyzwaniem?
-
Tak, zdecydowanie tak… mam wrażenie, że mój bąbelek znacznie
łatwiej Ci przychodzi.
- Mam więcej lat doświadczenia z
używaniem mocy, chociaż dla mnie wyzwaniem jest to aby dostosować
go do siebie i mojego stylu.
- Co masz na myśli?
- Z
całym szacunkiem mi na nic się nie przyda bąbel do „leczenia”,
oddychanie pod wodą super to nowa umiejętność, ale leczenie to
nie moja bajka. - odpowiedział Taakat, a po chwili dodał: - Jednak
ma on potencjał aby być bronią, co próbuję osiągnąć.
-
Wiesz… do tego czego go używam mi jest wygodniej jak On jest
„bąbelkiem”, jednak ten sam schemat może być też kwadratem..
trójkątem … - odpowiedziała pokornie Rina pokazując mocą
wszystko to o czym mówiła. Po chwili zmieniła bąbelek w ostrze i
niepostrzeżenie przystawiła je do ramienia porucznika, tak aby go
nie zaciąć. Następnie szybko je zniwelowała i powiedziała: - a
nawet szybkim ostrzem … tylko te formy już nie są łatwe … i
trudniej utrzymać cienkość bąbelka jak i jego formę … bąbelek
w swojej podstawowej formie jest też najbardziej uniwersalny do
zmian…
- Ej, to było fajne! Chociaż widzę, że wyuczenie
się tego będzie srogim wyzwaniem. - powiedział entuzjastycznie
Taakat, a po chwili dodał: - Ty i ostrze?
- Czasem przydaje się
do delikatnego rozcięcia rany aby coś wyjąć z ciała i …
szczerze sama nie potrafię na długo utrzymać jego ostrości, to
dodatkowa zabawa z mocą.
- Rozumiem, ostrze zapewne działa na
zasadzie laserów wodnych do rzeźbienia w kamieniach, tylko ten
efekt trzeba utrzymać po raz zamkniętej i określonej powierzchni,
a po dwa przy jedynym źródle wody z mocy.
- Hmm… tak coś w
tym stylu …
- Kozak… A co do postępów i „przychodzenia
mi łatwo” to powiem szczerze, że nadal nie każdy wychodzi mi
dobry, wiele z nich nadal jest za gruba, ale na tych nie udanych też
trenuję. - odpowiedział Taakat mrugając okiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz