„Deszcz pełen zmian”
Neczanie
już dotarli pod nie wysokie góry, gdzie znaleźli płytką
jaskinię, jakieś dwa metry nad ziemią. Jest ona na tyle duża, że
mieści się tam aż wojskowy namiot z trzema komorami i praktycznie
nic więcej. Niżej pod wejściem do jaskini oddział przygotował
już miejsce na ognisko oraz miejsca do siedzenia z powalonych kłód
czy sporych płaskich kamieni. Dodatkowo lekko z boku jest zebrane
wystarczająco dużo drewna aby ognisko mogło się palić przez cała
noc. Z powodu sporej odległości od wody i lasu, rozstawienie obozu
trochę trwało i tym sposobem mamy wczesny wieczór i słońce
zaczyna pomału zachodzić.
-
Dzisiaj jakoś słońce wcześniej zachodzi. - Zauważył Key’leanem
-
Jest koło 18 to w sumie akurat. - odpowiedziała Diuna.
-
Dodatkowo w terenie, zawsze ma się wrażenie, że wszystko jest
wcześnie. - dodała Kiazu.
- Kolacje robimy jak reszta do Nas
dotrze? - zapytał Stevenen.
-
Tak. - odpowiedział Kurai, a po chwili dodał:- Kiazu, skocz po
nich. Twoje świetliki się przydadzą.
-
Dobra. - odpowiedziała Kiazu wzruszając ramionami, a po chwili
radośnie dodała: - W sumie jak się przebiegnę to będę miała
dodatkowy trening. To ja lecę!
Po tych słowach ognista
neczanka wybiegła z obozu, a zaciekawiony Stevenem zapytał:
-
Świetliki?
- Kiazu, potrafi tworzyć przy pomocy swojej mocy
takie małe ogniki dające światło i podążające za idącymi. -
odpowiedziała Diuna.
- I potocznie nazywamy je świetlikami. -
dodał Otachi.
- Rozumiem. - odpowiedział Stevenem.
-
Kurai! - krzyknęli nagle radośnie bracia, entuzjastycznie patrząc
na elektrycznego neczanina.
- Możemy zrobić małe zawody w
siłowaniu się? - Zapytał Hachi.
-
Heh … jak będą chcieli to możecie…. - odpowiedział chłodno
Kurai.
- Tak! - odpowiedzieli zgodnie bracia, robiąc gest
zwycięstwa.
- Ale bez używania mocy. - dodał Kurai.
-
Jasna sprawa! - odpowiedział Otachi.
- Co się dzieje? -
Zapytał Stevenem.
- Chcecie się z Nami posiłować na rękę?
- zapytał Hachi.
- Ja przyznam, że chętnie. - odpowiedział
Key’leanem.
-
Dobra. - dodał zazwyczaj nie odzywający się Issah.
-
Brzmi, jak dobra rozrywka dla zabicia czasu. Jakieś zakłady? -
zapytał Stevenem, a po chwili szybko powiedział: - Znaczny zasady
…
- Zasady to jeden na jeden bez użycia mocy, reszta
klasycznie. - odpowiedział Hachi.
- A zakłady, można ale
zakładami są jakieś ćwiczenia. - dodał Otachi.
- Możecie
się zakładać? - zdziwił się Stevenem.
- Tak, ale tylko na
ćwiczenia. - odpowiedział Hachi.
- To znaczy, że na przykład
mamy strarcie między Kurai’em a Key’leanem. I zanim usiądą
wybieramy ćwiczenie. - dodał Otachi.
- Mogą być pompki,
przysiady, przysiady na rękach, samo stanie na rękach i tym podobne
które można wykonać w każdym terenie i nie wymagają sprzętu. -
dopowiedział Hachi.
-
No i co dalej? - Zapytał Stevenem.
- Każdy z Nas ma 5
powtórzeń, to znaczy że np. ja, Kurai i Hachi stawiamy na Kurai’a
tzn pula jest 15 np. pompek. Powiedzmy ze Issah i Stevenem stawiają,
ze Key’leanem wygra to mamy pule 10 pompek. No i Ci co przegrywają
zakład, łącznie z przegranym robią pompki z zakładu. -
powiedział Otachi.
- W tym wypadku przy wygranej Kurai’a
przegrani robią 15 pompek, a przy wygranej Key’leanem to 10
pompek. - dodał Hachi.
- A co jak będzie remis? - zapytał
Stevenem.
- Jeśli ktoś obstawi remis, to pozostali robią
ćwiczenia z puli „wygranych”, ale jak nikt nie obstawił to
wszyscy robimy łączną pulę ćwiczeń. - odpowiedział Hachi.
-
W tym wypadku to by było 25 pompek? - zapytał Stevenem.
-
Dokładnie tak. Aha przy braku obstawienia robi się wszystkie.-
odpowiedział Otachi.
- Dla mnie tym bardziej spoko. -
powiedział Key’leanem
-
Super! - powiedział radośnie Hachi, a po chwili dodał: - To czas
przygotować „stół” i siedzenia!
- Z stolikiem ja pomogę.
- powiedział Stevenen, tworząc twardą metalową kostkę.
W
tym samym czasie Hachi przy użyciu swojej mocy, z ziemi stworzył
dwa siedziska, a po chwili powiedział:
- Sprawdzi, któryś
czy wygodne?
Na te słowa po jednej stronie radośnie usiadł
Otachi i przymierzył się, wyciągając prawą dłoń i udając, że
ma przeciwnika. W tym momencie na wprost niego usiadł Key’leanem i
swoją prawą dłonią uścisnął dłoń przeciwnika.
- Oho,
powiedział bym, że próba ognia. - powiedział Otachi z
uśmiechem.
- Można tak powiedzieć. - odpowiedział
Key’leanem, a po chwili dodał: - Stevenen, trochę wyższa zrób i
węższa to będzie wygodniej z nogami.
Na te słowa stalowy
neczanin poprawił swój twór i zapytał:
- I jak teraz?
-
Jak dla mnie ok. - odpowiedział Key’leanem.
- Teraz jest
zajebiście. - dodał entuzjastycznie Otachi.
- Dobra to za nim zaczniecie, kto bierze udział? - zapytał Hachi.
Na te słowa Otachi, Key’leanem, Issah i Stevenen podnieśli prawe ręce, delikatnie do góry.
-
Na mnie nie patrz, idę po swoją kostkę. - odpowiedziała Diuna, po
czym udała się do namiotu.
- A Ty Ziom? - Zapytał Hachi.
-
W sumie mogę - odpowiedział chłodno Kurai.
- Super! -
odpowiedzieli radośnie bracia.
W tym momencie wróciła Diuna,
wraz z swoją kostką do ćwiczeń psychomocy.
-
Na którym poziomie jesteś? - zapytał Otachi.
- Koło 600 coś,
ale Ona ponoć ma nieskończenie wiele poziomów. - odpowiedziała
Diuna, zasiadając na jednym z kamieni, koło ogniska.
- Nois.
Czekam aż dojdziesz do tysiąca! - odpowiedział Otachi.
-
Jak dojdę to Ci powiem. - odpowiedziała Diuna.
- Dobra! -
odpowiedział entuzjastycznie Otachi, a następnie dodał: - Dobra
jedziemy.
************
Ruiny,
z wodnym jeziorem. Robi się już delikatnie ciemno, a pogoda trochę
się zmieniła i w tej chwili pada delikatnie chłodny deszcz. Rina
jest zanurzona, prawie cała w wodzie, jednocześnie jest oparta o
betonowy brzeg. Jej ciało delikatnie się trzęsie. W tym samym
czasie Taakat ubrany już prawie w pełny mundur stoi i popija wodę.
Nagle rozległ się znajomy i donośny głos.
- Jesteście
jeszcze tam?
- Tak! - odpowiedział głośno Taakat, po czym
odstawił butelkę i szybkim krokiem, po schodach udał się na górę
ruin. A następnie dodał: - Wchodzisz czy czekasz jak wyjdziemy?
- Wchodzę! Chce zobaczyć jak wygląda to miejsce. - odpowiedziała Kiazu.
Na
te słowa oficer zeskoczył, oparł się plecami o mur i kucając,
zrobił delikatny koszyczek z rąk.
- Wskakuj. - powiedział
Taakat.
- Wiesz, że sama mogłam wejść? - odpowiedziała z
uśmiechem Kiazu.
- Wiem, wiem, ale tak jest lepiej.
-
Skoro tak mówisz. - odpowiedziała Kiazu, po czym szybkim i sprawnym
ruchem dzięki wybiciu była już na szczycie.
- Kiazu zapalisz
proszę swoje świetliki schodząc? - powiedziała pokornie Rina
trzymająca aparat i mająca na sobie już top oraz leginsy od
munduru.
-
Pewnie! - odpowiedziała Kiazu przywołując masę świetlików, a
następnie dość powoli zaczęła schodzić. W tym czasie Jej
siostra robiła zdjęcia które obejmowały zarówno wodę jak i
schody.
Po chwili i oficer pojawił się na szczycie i również
zaczął schodzić. Na szczęście dla Niego, za nim przyszedł
powstało już kilka fajnych zdjęć.
-
Kiazu, powinnaś założyć koszulę od munduru. - powiedział
Taakat.
- Doceniam, ale tak mi jest dobrze, jakbym potrzebowała
to bym wzięła, ale mój wewnętrzny ognień doskonale rozgrzewa. -
odpowiedziała spokojnie Kiazu.
- Dobra. - odpowiedział Takaat, zabierając swoje rzeczy.
Po
chwili Rina ubrała się do końca i również zabrała swoje
rzeczy.
- Rińcia, co powiesz na parę zdjęć na brzegu? -
zapytała Kiazu.
- Jak Taakat poczeka, to jak dla mnie brzmi
super. - odpowiedziała pokornie Rina.
- Poczeka. - wtrąciła
Kiazu
- Tak, poczekam pod murami. Ale nie za długo, przydałoby
się wkrótce zjeść kolację i wrócić do reszty. - odpowiedział
Oficer wychodząc z wodnych ruin.
- Tak jest! - odpowiedziała energicznie Kiazu, zasiadając jednocześnie siadając na brzegu.
************
W
obozie również zaczęło padać. Nad ogniskiem i stanowiskiem do
siłowania jest rozstawiony namiot, który osłania obozowisko.
Hachi, Kurai oraz Issah robią właśnie pompki, a reszta panów
siedzi, przy stanowisku do siłowania na rękę.
- Że też mu
się chce. - powiedział Stevenem
-
Kurai tak zawsze, nie zakłada się i robi wszystkie karne. -
odpowiedział Otachi.
- Rozumiem… a właśnie, jak będą
wyglądać warty? - zapytał Stevenem.
- Dwudziesta, szósta …
zmiana co dwie godziny. - odpowiedział Kurai.
-
Podwójne czy co drugi dzień? - spytał Stevenem.
- Póki co,
co drugi dzień, potem zobaczymy. - odpowiedział chłodno Kurai,
jednocześnie kończąc serię.
- Jaka kolejność? - spytał
Stevenem.
- Dzisiaj Diuna, Hachi, Stevenem, Taakat i ja. -
odpowiedział twardo Kurai, a następnie dodał: - Jutro Kiazu,
Otachi, Rina, Key’leanem i Issah.
- Tak jest! - odpowiedzieli
zgodnie wszyscy obecni.
- Chce walki z kapitanem. - wtrącił
nagle Issah
- Oho ktoś się prosi o 2:0. - wtrąciła Diuna,
nie odrywając się od kostki.
- Będzie 1:1. - odpowiedział
pewnie Issah.
-
Napije się wody i nie ma problemu. - odpowiedział Kurai, idąc po
wodę.
************
Generał
Rudy zasiada w swoim gabinecie i pracuje na swoim laptopie, kończy
dopijać herbatę oraz jednym okiem czyta ostanie raporty. Widać po
nim, że zdecydowanie powoli kończy dzień na służbie i już
odlicza chwile do wolnego.
- Jeszcze
tylko raport od ChiZ02 i witaj siłownio. -
zamyślił się generał.
W tym momencie na ekranie laptopa
pojawiła się ikonka video połączenia i rozległ się donośny
dźwięk dzwonka. Rudy przewrócił oczami, głośno westchnął i
odebrał połączenie. Za nim ustabilizował się obraz Rudy
powiedział:
- Słucham?
- Szanowny Generale - odezwał się
znajomy głos na połączeniu.
- Tirhugentoshokan, masz dla
mnie jakieś informacje?
- Właściwie to ja generale
potrzebuję więcej informacji o wieży.
- Mów jaśniej.
-
Znalazłem trzy wieże pasujące do opisu. - odpowiedział
bibliotekarz, a następnie dodał: - Jedna pochodzi z Destemos i
pochłania właściwie to zjada dusze, a każdy kto tam wejdzie już
nigdy nie wyjdzie i ludzie są nie do odratowania.
- No to
zapowiada się grubo...
- Druga wieża to coś w rodzaju lochu z
przeciwnikami na każdym poziomie, i pochodzi z Bromano. Po
przejściu ostatniego poziomu można z niej wyjść. Jednak można
również w niej zginąć.
-
To już lepiej, chociaż też nie brzmi łatwo...
- Na pewno nie
jest „łatwo” Generale, a trzecia wieża pojawia się w różnych
lokacjach na różnych planetach. Jest w niej ogromny labirynt w
którym można utknąć na wieki.
- Świetnie … jak je
rozróżnić?
- Symbolami na wejściu, zachowaniem kolorów,
wielkością i wieloma innymi czynnikami. Nagranie wieży by
wystarczyło abym mógł powiedzieć, która to wieża.
-
Postaram się zdobyć takowe.
************
Wczesnym
wieczorem Kiazu i Taakat idą koło siebie i rozmawiają. Mocno z
tyłu idzie z nimi Rina, która robi zdjęcia. Jednocześnie jest na
tyle blisko ze wracają razem, a jednocześnie jest na tyle daleko
aby nie słyszeć o czym rozmawiają. Całej trójce towarzyszą
ogniste świetliki Kiazu, które przyjemnie i delikatnie oświetlają
podróżujących. Dodatkowo pada ciepły deszcz, opleciony delikatnym
chłodnym wiatrem.
-
Dobra Płomyczku, czemu nie rozumiesz słowa nie? - zapytał nagle
Taakat.
- Jak to nie rozumiem? - Zdziwiła się Kiazu.
-
Tyle razy wspominałem, że nie interesują mnie młodsze, a Ty dalej
próbujesz poderwać.
- A… o to chodzi .. - odpowiedziała
Kiazu przewracając oczami, a następnie dodała: - Po pierwsze
obecnie nie podrywam, jestem po prostu sobą. Po drugie fakt byłbyś
wyzwaniem i na swój sposób mnie to korci, ale powiedzmy, że
szanuje Twoje zasady.
- A jednak czegoś ewidentnie ode mnie
chcesz.
- Bo chce, i tak myślę, że to co chce nie łamie
Twoich zasad.
- Hmm… co takiego?
- Żaden z facetów
których zdobyłam, nie miał kolczyka w języku
- I chcesz
zobaczyć jak to jest?
- Dokładnie. Jestem strasznie tego
ciekawa. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem i mrugając okiem.
-
I tylko tyle chcesz ode mnie?
- Dobra chciałabym więcej, ALE
szanuje Twoje zasady i dawno już odpuściłam, i zadowolę się
tylko tym
- Dobrze, to powiedzmy, że przemyślę podanie i to
ja zdecyduje czy to łamanie moich zasad czy nie.
-
Super! - Odpowiedziała radośnie Kiazu, a następnie dodała: -
Wiesz jestem dość kokieteryjną i seksowną osobą, więc jakbym
chciała Cię poderwać to bym to zrobiła. A teraz jeszcze panuje
nad sobą i po prostu tak działam na facetów.
- Nie wątpię i
już wiem skąd moje hmm… „napięcie do Ciebie”
- Potraktuje to jako komplement.
-
I słusznie.
- Powiedz mi skąd ta awersja do „młodszych”
partnerek nawet na jedną noc?
- Wiedziałem, że w końcu o to
spytasz. - odpowiedział Taakat, a następnie dodał: - Składa się
na to wiele czynników jak, że ja już będę stary a Ona dalej
młoda i zamiast wspólnie się zestarzeć to starość dopadnie
tylko mnie.
-
To ma sens przy związkach, ale nie przy zabawach na jedną noc.
-
Kolejnym czynnikiem jest to, że po jednej imprezie za młodu
potoczyło się tak a nie inaczej i uprawiałem sex z młodszą, dużo
młodszą, a potem dostałem wyrok na 5 lat więzienia w zawieszeniu
na 2 lata i sporą karę finansową za „gwałt” na nie letniej.
Ogólnie nikogo nie obchodziło, że oboje tego chcieliśmy, wszystko
rozbiło się o wiek i o to, że jako ten starszy powinienem „myśleć
pierwszą głową a nie drugą”.
-
O kurcze grubo…. To jak z wyrokiem zostałeś wojskowym?
- W
sumie dzięki temu, że wtedy byłem już wojskowym i Generał Rudy
wstawił się za mną to dostałem zawiasy oraz dodatkowy trening
wojskowy, a Królowa zapewne nawet nie wie, zresztą, moi podwładni
też tego nie wiedzą. Szanują zasadę bez zbędnych pytań.
-
Rozumiem, a jakie są inne czynniki?
- Dużo by opowiadać i
może kiedyś przy mocniejszym piwie opowiem. - odpowiedział Taakat
mrugając okiem.
- W sumie tym bardziej szanuję, że masz
zasady których nie chcesz łamać.
-
To dobrze i nie zrozum mnie źle, ale zasady są dla mnie bardzo
ważne, chociaż to, że jesteś tak niesamowicie śliczna wcale nie
ułatwia sprawy aby się ich trzymać.
- Oho kolejny komplement,
dziękuję.
- Proszę. Czuję, że mogę sobie na dużo pozwolić
przy Tobie, jednocześnie nie łamiąc zasad.
- Śmiało, tym
razem dobrze czujesz. I z góry uprzedzam, że nie wszystko co robię
to podryw, i zdecydowanie odczujesz, że przestały mnie obchodzić
Twoje zasady i zaczynam podryw. Jestem kobietą która dostaje to
czego chce, kiedy nie odpuszcza.
- Dobrze. Miło było to w
końcu wyjaśnić.
- Tak, zdecydowanie. Wiesz uwielbiam zdobywać
facetów, i mam nawet otwarty związek… tak nawiasem mój facet
nawet bywa ze mnie dumny jak poderwę np. kogoś nie do zdobycia,
zresztą to działa również w drugą stronę. Jednak Ciebie
odpuściłam, ale nie zdziw się jak usiądę Ci na kolanach czy
zrobię inne dziwne rzeczy, bo to po prostu jestem ja, jak się
zgalopuje wystarczy zwrócić mi uwagę. Będę robić tylko tyle na
ile mi pozwolisz.
- Brzmi legitnie, w takim układzie w druga
stronę będzie działać to tak samo. - odpowiedział spokojnie
Taakat po chwili namysłu, a po chwili dodał: - Widzę, że może
być na luzie, ale bez łamania zasad i naciskania aby je złamać.
-
Owszem, nie potrzebuje ich łamać mimo że kusisz.
- Oho teraz
to ja dostaje komplement.
- Tak wyszło. - odpowiedziała Kiazu
z uśmiechem, a następnie dodała: - Chcesz mogę dać Ci namiary na
przyjaciółkę, jest kubbem ale jest dużo starsza ode mnie.
-
Starsza mówisz?
- Nom, i zapewne nie pogardzi wodną energią.
-
Przemyślę i ten temat, bo brzmi nieźle.
- Moje propozycje
zawsze są dobre.
- Zapamiętam. - odpowiedział Taakat mrugając
okiem.
- Swoją drogą jak sobie radzi moja siostra? - zapytała
Kiazu, a po chwili szybko dodała: - Nie chce porównywania do mnie,
chce wiedzieć jak sobie radzi Ona jako Ona.
- Mój mentor
nauczył mnie by nie porównywać osób z którymi trenuję. -
odpowiedział Taakat, a następnie dodał: - Dobrze, powiem nawet, że
znacznie lepiej niż się spodziewałem po medyku.
- Moja
siostra potrafi zaskoczyć i to nawet bardziej niż ja.
- Myślę,
że możesz mnie o wiele bardziej zaskoczyć, a właściwie
zaimponować, niż może zrobić to medyk.
-
Widzę, że kogoś nie kręci leczenie, zresztą jak i mnie.
-
No więc to rozumiesz…
- Tak, ale akurat i tak jestem zdania,
że moja siostra potrafi zaskoczyć – odpowiedziała Kiazu z
uśmiechem.
- Dobrze, może kiedyś się przekonam, póki co
całkiem dobrze sobie radzi.
- Cieszy mnie to.
************
Neczański
tymczasowy obóz, w którym nie trwa już starcie na siłowanie się
na ręce. Właściwie to obozowicze szykują się już do kolacji, za
która posłużą „lunchboxy”. Mimo deszczu ognisko jest już
ładnie rozpalone. Na jednej kłodzie siedzi Hachi, Otachi oraz
Issah. Obok nich na kamieniach siedzi Diuna i Stevenen.
Na wprost neczańskich braci na kłodzie siedzi Key’leanem, a na
jednym z pozostałych kamienia siedzi Kurai. Na jednym wolnym miejscu
obok Key’leanem jest położone pudełko. Po dłuższej chwili do
obozowiczów podeszła reszta.
- O już jesteście. - powiedział
Hachi.
- Hej, hej jesteśmy i jesteśmy bardzo głodni. -
odpowiedział Taakat, siadając koło Kurai’a i wyciągając swoją
porcje jedzenia.
- I mokrzy… - dodała Kiazu.
W
tym samym czasie Rina i Kiazu usiadły koło Key’leanem i również
wzięły swoje porcje jedzenia.
- Wróciliście w sama porę na
szamkę! - dodał Otachi.
- Ma się to wyczucie. - powiedział
Taakat z uśmiechem.
Wkrótce wszyscy otworzyli swoje pudełka.
Ich oczom ukazała się pachnąca i smakowita porcja jedzenia. Po
lewej stronie prostokątnego pudełka znajduje się osiem rolek
kimbabu, połowa jest z tuńczykiem, a połowa z kurczakiem. Zajmują
one spory pasek zajmujący ¾ długości pudełka. Obok znajduje się
ryż wymieszany z kukurydza, marchewką i czerwoną fasolą,
zajmujący około ½ długości pudełka. Na nim lezy kotlet
schabowy, oraz jajko sadzone. Między ryżem, a rolkami znajdują się
liście sałaty. W pozostałym miejscu znajdują się cztery
pojemniczki w których znajdują się dodatki. W jednym są pokrojone
pomidory, ogórki i cebula. Obok nich jest pojemniczek z ciasteczkami
z czekolada. Niżej jest duży pojemnik, pełen różnych owoców. Są
tam pokrojone truskawki, winogrona, ananas i banany oraz borówki,
maliny i cząstki mandarynek. W ostatnim pojemniczku znajduje się
sos sojowy. Dodatkowo na samym dole pudełka znajdują się metalowe
pałeczki. Wszyscy obecni mają dokładnie taką samą porcję.
-
Whoooa ile dobrego żarełka! - powiedziała radośnie Kiazu.
-
Siostra, załatwiłaś Nam świetną kolację! - dodał Otachi.
-
Ciekawe czy tak dobrze smakuje jak wygląda. - powiedział Taakat.
- Ziom, Spróbuj to będziesz wiedział. - dodał Hachi już zajadając.
Po
chwili wszyscy ze smakiem jedli, przygotowane potrawy wręcz znikały
w oczach. Jedzenie było świeże, a to co miało być ciepłe to
było, to co miało być chłodniejsze też takie było, więc
pudełka doskonale spełniły swoje zadanie.
- Zaskakująco
dobre. - stwierdził Key’leanem
-
Będziemy dostawać takie dobre jedzenie każdego dnia? - zapytał
Stevenen.
- Myślę, że tak … o ile będą składniki ... - odpowiedziała pokornie Rina, delikatnie się rumieniąc.
-
Ej ostanie jaszczurki były tak dobre ze Kiazu i Diuna nawet nie
zauważyły. - wtrącił Hachi.
- Na pewno nie jadłyśmy
jaszczurek. - odpowiedziała Diuna.
- A chcesz się założyć.
- odpowiedział Hachi z wrednym uśmiechem.
- Poproszę potrawkę z jaszczurki, może być z kurczakiem. - wtrącił Taakat.
- Tak było! - odpowiedział Hachi, śmiejąc się pod nosem.
-
Właśnie, Taakat dzisiaj między 2 a 4 masz warte. - wtrącił
chłodno Kurai.
- Tak jest, żaden problem. Kto ma warte przed i
po mnie? - Zapytał porucznik.
- Ja jestem przed Tobą. -
powiedział Stevenem.
- A ja jestem po Tobie. - dodał Kurai.
-
Brzmi dobrze. Rozumiem, ze 2h warty co drugi dzień, a potem się
zobaczy? - zapytał Taakat
- Dokładnie tak. - odpowiedział
Kurai
-
Siłowaliście się na rękę? - zapytał nagle Taakat.
-
Pewnie! - odparli zgodnie praktycznie wszyscy panowie.
- No nie,
tak be ze mnie! Tak nie może być. - wtrąciła Kiazu.
- Też
chce! - dodał Taakat równie entuzjastycznie.
- Kurai, możemy
jeszcze? - Zapytał Otachi.
- Zdajecie sobie sprawę, że punkt 7:00 ruszamy dalej? - odpowiedział Kurai.
-
Kap.. Kurai biorę odpowiedzialność, że o 22 wszyscy będą
łóżkach. - Wtrącił Taakat.
- Dodaj jeszcze, że nie
będziemy mieli obrażeń. - dodał Hachi.
- Dobra mogę jeszcze
dopilnować aby nikt nie miał obrażeń – dodał lekko zdziwiony
Taakat.
-
W porządku. - odpowiedział Kurai.
- Swoją drogą jak się
dzielimy namiotem? - spytał Stevenem.
- Widzę, że dostaliśmy
przestronnego „trzykomorowca” z przedsionkiem. - powiedział
Taakat.
- Za pozwoleniem, ja i Issah chcemy spać w przedsionku.
- wtrącił Key’leanem.
-
My chcemy prawą komorę jako naszą babską ostoję. - dodała
Kiazu.
-
To zostają dwie komory. Ja proponuje, że środkowa komora, będzie
komorą oficerską, a ta po lewej stronie zajmą pozostali czyli
Stevenem, Hachi i Otachi. - zaproponował Taakat.
- Może być.
- powiedział Kurai.
- Właśnie! Taakat, mieliśmy dzisiaj mieć
sparing. - wtrącił Otachi.
- Tak, pamiętam o tym. Coś
pomyślimy, ale nie dzisiaj. - odpowiedział porucznik.
- Dobra!
- odpowiedział Otachi.
************
Neczański
Generał jest już w swoim pokoju, ma zdjęta marynarkę od munduru,
oraz rozpięte kilka guzików od białej koszuli. Na stole lezy
generalska rogatywka, telefon, tablet, portfel oraz klucze. W uchu
Rudy ma jeszcze łączność, chociaż widać, że chce już
zakończyć dzień.
- Spokojnie jest? - powiedział po chwili
Rudy.
-
Ta … -
odpowiedział Kurai.
-
Jak oddział Taakat’a?
- Na
te chwilę nie mam z nimi problemów.
-
Dobrze, dwóch oficerów dobrze działa?
-
Nie miałem z nim dużo do czynienia.
-
Znów tryb samotnika, czy Taakat testował Rinę?
- To
drugie.
- No to znając Jego, to miała intensywny dzień. Zwłaszcza jeśli się bardzo nakręcił. Pod tym kontem go tam ogarniaj, bo może zajechać zarówno siebie jak i Ją.
-
Zauważyłem.
- odpowiedział spokojnie Kurai.
- A tak dzwonił opiekun
biblioteki i w skrócie prosi o nagranie wieży.
-
Coś konkretnego?
- Wieże, jej
światło, to jak wygląda itd. Musi ją zobaczyć aby wiedzieć
która to wieża. Bo znalazł kilka pasujących do opisu. A i póki
nie określi która to, to nie wolno Wam do niej wejść, rozumiemy
się?
- Tak jest.
-
Rano, odezwijcie się przed wyruszeniem w drogę.
-
Taki był plan.
- Idę na
siłownie, ale w razie co wywołujcie.
- Tak,
tak. Póki co serio nic się nie dzieje.
-
Domyślam się, ale znam Wasze metody i naprawdę w razie co macie
się odzywać.
- Tak, tak …
************
Zachmurzone
nocne niebo, gdzieniegdzie ma prześwity w których widać błyszczące
gwiazdy. Jest stosunkowo ciepło, jak na fakt, że jeszcze przed
chwilą padała mżawka. Diuna siedząca przy osłoniętym ognisku,
powoli kończy swoją wartę. A to oznacza, że za chwilę Ci co
siłowali si na rękę muszą być już w łóżkach, a wartę będzie
przejmował Hachi. Jednak jego lewe prawe ramie nie jest zaokrąglone
jak powinno być, tylko wklęsłe i zwisające. Doskonale widać po
ziemnym neczaninie, że ten stan sprawia mu ból.
-
Issah, trzeba było z młodym się trochę taktycznie pobawić a nie
pełną siłą. - Powiedział Taakat oglądając ramie Hachiego.
-
Tak jest, myślałem, że jest dostatecznie silny. - odpowiedział
Issah.
- Myślę, że jest ale jest znacznie mniej doświadczony
niż Ty i nie był na to przygotowany. - odpowiedział oficer, a
następnie dodał: - No Młody, wybity bark jak się patrzy. Musisz
popracować nad techniką i ocenianiem sytuacji. Twoja kontra była
dobra na stopniowe zwiększanie siły u przeciwnika, a nie na pełną
moc.
- Rozumiem, co powinienem zrobić? - zapytał Hachi.
-
Łamaga, powinieneś iść do Riny aby Cię uleczyła. - wtrąciła
Diuna.
-
Nie ma takiej potrzeby. - odpowiedział twardo Taakat, a następnie
dodał: - Co prawda nie mamy medyka w drużynie, ale nastawiać bark
potrafię.
W tym momencie oficer podniósł prawą rękę
Hachiego wysoko do góry. Kiedy była już pionowo w górze, to
złapał swoją lewą ręką za bark neczanina, a następnie swoją
drugą ręką dość mocno i stanowczo pociągnął za podniesioną
rękę. Po chwili dało usłyszeć się charakterystyczny klik, a
bark został nastawiony. Hachi pokręcił ręką i powiedział:
-
Dzięki Ziom, zdecydowanie dużo lepiej.
- Nie ma za co. -
odpowiedział Taakat.
- Sprawnie Ci to poszło. - zauważyła
Diuna.
- Mój jeden bark ma wrodzoną tendencje do wypadania, po upadkach. - odpowiedział Key’leanem, a po chwili dodał: - Porucznik ma wprawę w naprawianiu tego.
-
A mówiłeś, że nie pałasz sympatią do leczenia. - dodała
Kiazu.
- Nie pałam, jednak jako dowodzący oddziałem
powinienem być wstanie zadbać o swoich ludzi. Więc jakieś
podstawy znam. - powiedział Taakat, a po chwili zmieniając temat
dodał: - Hachi, na przyszłość na bezpośredni atak czysto pełnio
siłowy dobrze wyprowadzić atak górą na cztery palce przeciwnika,
albo atak górą na nadgarstek przeciwnika. Dzięki temu zablokujesz
jego siłę. Bo im bardziej będzie naciskał tym Ty będziesz miał
większą przewagę.
-
Jak to wygląda? - Zaciekawił się Hachi.
- Jak przejęcie
mojej warty. - wtrąciła Diuna.
- E tam przeżyjesz, daj mi
chwilę. - powiedział Hachi.
- Diuna 5 minut dłuższa warta
nie sprawi, że się bardziej nie wyśpisz, a nauka jest zawsze na
plus. - dodał Taakat, a następnie dodał: - Chodźcie pokaże Wam
jak to wygląda.
Po
tych słowach oficer oraz
Stevenen
usiedli na wprost siebie na obozowym stanowisku do siłowania się na
rękę. Następnie panowie złapali się prawymi dłońmi, tak, że
byli gotowi do starcia.
- Nie będziemy używać siły, ale
zobaczcie kciuk chowam pod swój palec wskazujący, potem pilnuje aby
kostka mojego wskazującego palca znajdowała się wyżej niż
wskazujący palec przeciwnika. - powiedział Taakat jednocześnie
pokazując dokładnie co robi i jak robi.
-
I co dalej? - zapytał z zaciekawieniem Hachi.
-
Teraz będzie bardzo ważne, zobaczcie teraz ruchem
nadgarstka na zewnątrz wywieramy jednoczesny nacisk na cztery palce
przeciwnika, więc kiedy On używa więcej siły to mój nacisk staje
się jeszcze silniejszy. - kontynuował Taakat.
- Czyli teraz
nie dość, że większą siłą robi sobie większa krzywdę to
jeszcze musi skontrować siłę tego ataku. - powiedział Hachi.
-
Tak dokładnie, a na koniec już w końcowej fazie ataku ruchem
rotacyjnym nadgarstka od siebie rozchylamy palce przeciwnika… i
mamy wygraną. - odpowiedział oficer.
Kiazu, Hachi i Otachi z
zaciekawieniem i uwagą obserwowali lekcje, starając się wyciągnąć
z niej jak najwięcej. Po chwili Taakat oraz Stevenen
pokazali to zagranie w praktyce jak wyglada w prawdziwym starciu.
-
Ot i cała magia. - powiedział Taakat, a następnie dodał : - Dobra
spróbujcie sobie po dwa trzy razy a potem ten kto ma iść do łózka
idzie do łóżka, nie chce wyjść na niesłownego przed dowódcą.
-
Super! - odparło zgodnie neczanskie rodzeństwo.
- Stevenen,
poćwicz chwilę z nimi tylko nie zrób im krzywdy. - dodał
oficer.
- Tak jest. - odpowiedział spokojnie Stevenen.
-
Diuna, możesz już iść, ja przejmę tę chwilę warty za Hachiego.
- dopowiedział spokojnie Taakat, jednoczesne obserwując zarówno
próby rodzeństwa jak i Diunę.
- Dobra, mi to tam na rękę. -
odpowiedziała Diuna odchodząc.
Zaraz za nią do namiotu udali
się Issah
oraz Key’leanem.
-
Dobrze Hachi, o to chodziło. - pochwalił Taakat.
- Taakat, a
druga technika? - zapytała Kiazu.
- Pokażę ją Wam przy
kolejnej okazji, najpierw zaznajomcie się z tą. - odpowiedział
oficer delikatnie odchodząc i przypalając papierosa.
- Jak u
Ciebie jest z paleniem? - zaciekawiła się Kiazu.
- Ogólnie
palę bo „lubię”, tak to można określić. - odpowiedział
Taakat, a po chwili zaciągnął się, wypuścił dym i zapytał: -
Czemu pytasz?
- Z ciekawości, my nie palimy. - odpowiedziała
Kiazu.
- No Kurai czasem pali, ale lepiej Ziom aby nie palił. -
dodał Otachi.
- Fakt, On pali jak jest wkurwiony, obrazowo i
skrótowo rzecz ujmując. - dopowiedziała Kiazu.
- Dobrze
wiedzieć. - odpowiedział Taakat, a następnie dodał: - To u mnie
powiedzmy, że to czysto dla przyjemności, więc nie macie się
czego obawiać.
- Znam lepsze przyjemności niż palenie, ale co
kto lubi. - powiedziała kokieteryjnie Kiazu.
- W to nie wątpię.
- odpowiedział oficer z uśmiechem, a następnie dodał: - Dobra
potrenowane, koniec zabawy, Hachi na warte, a reszta do łóżek.
-
Tak jest. - odpowiedział zgodnie oddział.
************
Taakat
wszedł do namiotu, a konkretniej do przestrzeni przeznaczonej dla
oficerów. Dzięki temu, że to przestronny trzykomorowy namiot, to w
komorach nawet Takaat może stać dość swobodnie. Zaraz po wejściu
zobaczył nie dużą zapaloną lampkę świecącą intensywnym białym
światłem, obok której siedzi Kurai oparty o swój plecak i
czytający książkę.
- Sam wyganiał nas spać, a sam jeszcze
czyta. - stwierdził Taakat
- Tak, a ktoś miał dopilnować aby
nie było obrażeń.
- I nie ma wszystkie zostały naprawione,
więc dotrzymałem słowa. - odpowiedział Taakat szczerząc kły, a
następnie wchodząc głębiej do komory, zapytał: - Co czytasz?
-
„Bractwo Sekretnej Siły”. - odpowiedział chłodno Kurai.
-
Hmm… od Nazara?
- Taa …
- Nie wiedziałem, że
trzecia część już wyszła. Poprzednie dwie dobrze mi się
czytało. Po powrocie do obozu będę musiał sobie zmówić. -
odpowiedział Taakat z lekka ekscytacją w głosie a następnie
zapytał: - Mogę zobaczyć?
Na te słowa elektryczny neczanin
włożył zakładkę w książkę i wręczył ją drugiemu oficerowi.
Taakat szybko obejrzał okładkę, i przeczytał opis z tyłu
książki, a następnie powiedział:
- Zapowiada się
intrygująco, o skąd masz autograf Nazara? Jego nie idzie spotkać
na eventach.
- Dostałem książkę już z personalnym
autografem.
- Zazdro… - odpowiedział Taakat z uśmiechem, a
następnie z zaciekawieniem zapytał : - Scena z „Kolekcjonera”,
która zapadła Ci w pamięć?
- Tak na szybko w głowie, to ta
jak szarżują na Niszczyciela Światów krzycząc …
- „ZA
SZARLOTKEEEEEEE!” - dodał Taakat śmiejąc się. To spowodowało,
że powstał delikatny duet, który szybko sprawił że Kurai milczał
podczas radosnego krzyku drugiego oficera. Dopiero po chwili
odpowiedział:
- Tak, dokładnie a Twoja?
- Ta co
wymieniłeś, a druga która mi zapadła w pamięć i na szybko
jestem wstanie ja przytoczyć to jak Breczan uwierzył w oczywiste
kłamstwo, które miało ich zwabić w pułapkę. - odpowiedział
Taakat, jednocześnie oddając książkę, a następnie zapytał: - A
co sądzisz o Draidenie?
- Stary doświadczony czarodziej, co
prawda ma nie wiele mocy ale zawsze jest pięć kroków przed innymi.
Jakby był w naszym świecie byłby dobrym nauczycielem dla
oficerów.
- Zgadzam się. Zdecydowanie od niego można by się
wiele nauczyć w kwestiach taktycznych, że tak to ujmę. Oraz byłby
ciężkim przeciwnikiem w szachy.
- A no…
- Kap… Kurai,
w bardzo młodym wieku zostałeś kapitanem. Jak?
- Mój Brat w
podobnym wieku zaszedł wyżej, powiedziałbym, że to u Nas
„rodzinne”.
- Rozumiem, to też jesteś z rodziny
mundurowych zupełnie jak ja.
- Można tak powiedzieć.
-
Tak nawiasem, nie wiedziałem, że masz Brata.
- Nie wszyscy
muszą to wiedzieć … niech zgadnę przeglądałeś nasze teczki i
nie znalazłeś tam ani słowa o nim?
- Owszem, lubię wiedzieć
z kim mam do czynienia, to bardzo ułatwia prace z oddziałem.
Zresztą jestem pewny, że Ty nasze teczki również przejrzałeś. -
odpowiedział Taakat, a następnie dodał: - Masz racje, jak
przeglądałem teczki to widziałem wzmianki, że Twoi ludzie to
rodzeństwo, tak u Ciebie nie widziałem wzmianek ze masz rodzeństwo.
Zakładam, że muszą być albo cywilami albo wysoko postawionymi
wojskowymi, że ich akta są utajnione, lub po prostu są utajnione
bo jesteś kapitanem albo ja ze swoim stopniem nie mam uprawnień aby
dotrzeć do takich informacji.
- Akta wiele o mnie nie mówią,
nawet jak się umie szukać.
- Miałoby to sens jak i dużo
plusów, patrząc chociażby na stopień wojskowy. I Fakt, o Tobie w
aktach akurat jest bardzo mało dostępnych informacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz