środa, 20 marca 2024

EPIZOD 254

 

"Nieznane oblicze księcia"


Bardzo wczesnym rankiem, w tymczasowym obozie neczańskim zaczyna tętnić życiem. Rina i Kiazu już dawno wstały i obie powoli przygotowują śniadanie. Kurai, gdzieś wybył z obozu za nim ktokolwiek wstał.
- Kawy …. - wymamrotała nagle, bardzo mocno zaspana Diuna.
- Woda zaraz będzie się gotować. - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Ty lepiej wracaj do łózka i korzystaj póki Kurai'a nie ma, bo wyglądasz co najmniej jak nieprzytomne zombie. - wtrąciła Kiazu.
- Zieeew … Całą noc dręczyły mnie jakieś koszmary... - odpowiedziała Diuna, ziewając.
- Znowu, jakieś dziwne sny? - wtrącił Kurai, trzymający jakieś dziwne ptaszyska i podchodzący do dziewczyn.
- A daj spokój. - odpowiedziała Diuna, a po chwili dodała: - Jakieś demony czy uj wie co, pożeranie żywcem, krew, flaki wszystko co chcesz... a najgorsze, że wszystko to normalnie czułam, każdym zmysłem, aż moje własne flaki zaczęły się przewracać.
- Papuśne, bez kitu. - stwierdziła Kiazu.
- Weź na samo wspomnienie mi nie dobrze. - dodała Diuna, powstrzymując się od wymiotów.
- Zaraz po śniadaniu ruszamy, to nie będziesz miała czasu tego rozpamiętywać. - wtrącił chłodno i stanowczo Kurai.
- Tak, tak … - odparła Diuna, z niechęcią.


************


Piękna dziewczyna, jedzie różowym kabrioletem po asfaltowej, prostej drodze. Ma ona długie blond włosy spięte dużą niebieską kokardką, które i tak falują na wietrze. Jej głębokie niebieskie oczy, zdecydowanie są wstanie przyciągnąć każde spojrzenie. Ubrana jest w obcisłą jaskrawo zieloną bluzkę, z dużym dekoltem, lecz utrzymają w stonowanym guście. Dodatkowo ma na sobie ciemno niebieskie jeansy, które podkreślają jej zgrabne ciało. Jest piękna pogoda, a ciepłe cudowne powietrze pozytywnie wpływa na każdą komórkę jej ciała. Po chwili wcisnęła jeden guzik obok radia i rozległ się dźwięk wybieranego połączenia.
- Moja Droga Ropuszko, co potrzebujesz? - odezwał się nagle męski głos w słuchawce.
- Pamiętasz, że jadę na posiłek?
- Oczywiście moja droga, o Twojej wieczornej kolacji z moją wspaniałą osobą również pamiętam. -odpowiedział mężczyzna, a po chwili dodał: - Nie opuszczę tak ważnego punktu w harmonogramie dnia Moja Droga Dżdżowniczko.
- Dobrze to słyszeć, Płazie. Kocham Cię.
- Też, Cię kocham moja droga.


************


Na stronie rozmawiają Kurai i Hachi trzymający dużą mapę. Tymczasem, obóz jest już złożony i reszta oddziału czeka na sygnał do wymarszu.
- Myślicie, że Hachi znalazł dobrą drogę? - zapytała Diuna.
- To na bank, kto jak kto ale Hachi i mapa to jedność. - odparł Otachi.
- To po kiego odeszli na bok? - kontynuowała Diuna.
- Może mają coś jeszcze do obgadania, kto ich tam wie... - dodała Kiazu.
- Zakładam, że chcą mieć spokój. - dodał Otachi.

************


Przy nie dużym stoliku, zasiada kobieta
o długich zielonych włosach zaplecionych w warkocz i rudych, kocich uszach, która ubrana jest w wygodne jeansy i biały t-shirt. Na wprost niej zasiada młodzieniec o wiśniowych włosach, z białymi końcówkami, który ubrany jest w wojskowy mundur sojuszu. Oboje popijają kawę i rozmawiają.
- Powiedz, jakim cudem Kurai zszedł się z Riną? - zapytał spokojnie Skauti.
- O to powinieneś zapytać mojego brata, albo bratową - odpowiedziała spokojnie Yorokobi.
- Jego chyba za bardzo się boje aby pytać o takie rzeczy, a Ją może kiedyś zapytam na osobności.
- Hmm… - zastanowiła się Yorokobi, następnie wypiła łyk kawy i zapytała: - Skauti, wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
- Nie, znaczy… jakaś tam niska procentowa szansa jest, ale nie brzmi to realnie, mimo że sam kilkukrotnie zauroczyłem się od pierwszego zobaczenia, ale miłością bym tego nie nazwał.
- To wyobraź sobie, że odkąd poznałam Rinę to jej wspaniałe głębokie oczy aż iskrzą i błyszczą blaskiem kiedy spogląda na mojego brata. I jestem przekonana, że zakochała się w nim od pierwszego spojrzenia w oczy i do dzisiaj widzę ten sam blask w jej oczach.
- Niesamowite. - powiedział z podziwem Skauti.
- Prawda? Ale uważam, że to jest szczere. Można oszukiwać, chować emocje ale prawda zawsze jest w oczach, a Jej oczy potrafią wykazywać kilka skrajnych nawet emocji naraz. I im dłużej o nich myślę tym bardziej mam nie odparte wrażenie, że już gdzieś widziałam takie oczy.
- Rozumiem, coś w tym jest jak patrze w Jej oczy czuje spokój a jednocześnie są wręcz hipnotyzujące.
- Myślisz, że rzuciła na niego urok? Czy tam, że zahipnotyzowała go?
- Nie, nie … nic takiego nie powiedziałem. - odparł delikatnie nerwowo Skauti, a potem dodał – Miałem na myśli, że są tak głębokie i niesamowite.
- Spokojnie, wiem co miałeś na myśli, ale chciałam zobaczyć Twoją reakcję. - powiedziała Yorokobi z uśmiechem, a następnie dodała: - Tak więc, z moich obserwacji mogę zaryzykować stwierdzenie, że u Niej to była miłość od pierwszego wejrzenia, ale przez długo jakby to powiedzieć „ukrywała” to uczucie, chociaż była dla Niego bardzo przyjazna, zresztą jak do każdego innego.
- Pewnie bała się odrzucenia? I pewnie nie raz zrobił jej krzywdę?
- Hmm.. Podejrzewam, że bardziej uważała, że nie ma szans z otwarta i ekstrawertyczną Kiazu, zresztą jak tak teraz o tym myślę, to jestem wręcz pewna, że tak właśnie było. - odpowiedziała neczanka, popijając dalej kawę, a po chwili dodała: - Jeśli chodzi o drugie pytanie, mój brat jest szorstki i nie okazujący emocji a wręcz jest „wyprany z uczuć”. Znam go całe życie, a tak naprawdę nie mam pojęcia czy darzy, kogokolwiek i jakimkolwiek uczuciem. Czy ją skrzywdził, tego nie wiem, nie chce się domyślać i wyciągać swoje wnioski. Wiem, że Ona i jej rodzeństwo od zawsze dawali mu dużo ciepła. Kiedy skruszało jego serce nie wiem, ale przyznam, że jak pierwszy raz zobaczyłam ich trzymających się za ręce, to byłam w ciężkim szoku.
- Rozumiem, na misiach i w obozach publicznie, mam wrażenie, że traktuje ją dość chłodno.
- Nie chce pokazać słabości, to bardzo rozsądne, zwłaszcza w tych okolicznościach.
- Masz racje. - odpowiedział, z dużą dozą zrozumienia Skauti, popijając swoją kawę, a po chwili dodał: - Kiedy zobaczyłaś ich pierwszy raz trzymających się za ręce?
- W sumie nie długo po moim ślubie z Rudym.
- Pozazdrościł siostrze? - zażartował Skauti.
- Haha, na pewno nie – zaśmiała się neczanka, a po chwili dodała: - Mocno skrócając historie, Kiedy brałam ślub, wszyscy myśleliśmy, że mój brat był Lodowych górach na Kyunos, jakaś misja ze smokami, nie istotne. W każdym razie po ceremonii pojawiła się Demonica imieniem Kagomini, wraz z swoimi dwoma cieniami i tak się złożyło, że jakoś w tym czasie Kurai wrócił. Nie do końca wiem, jak się podtoczyło to starcie i o co poszło, ale znaleźliśmy jego zakrwawione i nieprzytomne ciało.
- Słyszałem o wiejskich weselach, które bez dobrej bitki nie mogą istnieć, ale przy tym to mogą się schować. - powiedział Skauti, a następnie z zaciekawieniem dodał: - I co dalej?
- W tym czasie, królowa nie pozwoliła, go uleczyć a każdego kto to zrobi miała czekać śmierć. Mój brat słabł a rozkazy zabraniały go nawet opatrzeć co dopiero wyleczyć. Jednak Rina, nie dość, że go opatrzyła, to jeszcze zmusiła jedną służkę aby go uleczyła przy pomocy jej mocy.
- Rina? Że Rina zmusiła służkę? Niewiarygodne.
- Też byłam w szoku, ale to zrobiła. I chociaż wiedziałam o tym, nie doniosłam na nią królowej, zresztą wtedy wynikły też inne okoliczności, które stały się priorytetem. - odpowiedziała Yorokobi, a następnie dodała: - Nie wiem jak to dalej się toczyło, lecz wiem, że Ona przy nim czuwała przez kilka dni, dzień i noc do póki się nie obudził. Nie zaglądałam tam, wiem, że jakiś czas później zobaczyłam ich trzymających się za ręce. Chociaż tak myślę, że pewności nabrałam dopiero jak wyjeżdżali z Tochi Neko i mój brat pocałował ją przy wszystkich na pożegnanie.
- Woow, jestem w nie małym szoku. Nie znałem Riny od tej strony.- powiedział z podziwem Skauti, a po chwili spytał: - Czemu nie odwiedzałaś brata?
- W skrócie inne obowiązki, inne relacje… duży wpływ Hashi i Królowej

************


Stary rozpadający się budynek, jest w nim pełno kurzu i brudu. Przez dziury w ścianach, oraz powybijane okna wpadają tam ciepłe promienie słońca. Znajduje się tam wysoki, dobrze zbudowany elf o krótkich czarnych włosach i butelkowo zielonych, pełnych pogardy i napalenia oczach. Jest on ubrany świecący elficki mundur. Trzyma on bardzo mocno za nadgarstek
bardzo wystraszoną blond włosa piękną kobietę. Ma Ona szklane niebieskie oczy i próbuje mu się wyrwać.
- Zadbałem o to abyś tym razem mnie nie poparzyła.
- ZOSTAW MNIE!
W tym momencie wyciszony telefon w tylnej kieszeni dziewczyny zaczął wibrować. Jednak nie była wstanie go odebrać. Elf nagle z impetem rzucił blondyną o ścianę, a następnie oparł się o jej nadgarstki, tak, że przygwoździł swoją ofiarę do ściany
i nie pozwalał się jej ruszyć.
- Moja ulubiona dziwka, zaraz zrobi to co umie najlepiej.
- ZOSTAW MNIE


************


Skauti idzie białym korytarzem Zekeren. Nagle zadzwonił telefon.
- Tak slucham? - stwierdził zwiadowca odbierając telefon.
- Skauti, dostarcz proszę w moim imieniu dokumenty i raporty Ankarze. - odezwał się męski głos w słuchawce, a następnie szybko dodał: - Są w apartamencie nad arena. Dzięki.
- O rozłączył się. - zauważył Skauti, za nim cokolwiek zdążył innego powiedzieć.



************


Blond włosa dziewczyna nadal próbuje się wyrwać swojemu oprawcy. Z każą sekundą czuje się coraz bardziej bez radna, za o oprawca z każdą sekundą staje się coraz bardziej nachalny w tym co robi. Zaczął już nawet rozdzierać ubrania, ze swojej ofiary. Nagle powietrze w rozdającym się pomieszczeniu zrobiło się ciężkie, a po chwili całe pomieszczenie zostało wypełnione aurą. To spowodowało że oprawca puścił zapłakaną ofiarę i został przygwożdżony zdała od niej. Tyle wystarczyło aby Elf nie mógł się totalne ruszyć, a dodatkowo towarzyszyło mu uczucie przygwożdżenia czymś ciężkim. W tym momencie kobieta zobaczyła bardzo przystojnego dobrze zbudowanego mężczyznę, który który jest furą tygrysa. Ma on czarne krótkie włosy w lekkim nie ładzie, fioletowe gogle na czole, przepiękne zielone oczy w odcieniach wody z pionowymi źrenicami, które wydają się mroczne, stanowcze. Patrząc w nie czuło się niepokój, lęk oraz straszliwy wyłaniający się mrok. Ubrany jest w pomarańczową luźną bluzę z kapturem oraz dresowe spodnie w podobnym odcieniu co bluza. Do tego ma czarne bezpalcowe rękawiczki zapinane na nadgarstkach. Bił od niego bardzo złowrogi blask.
- Vo … Volaure. - wydukała przestraszona dziewczyna z zapłakanymi oczami.
- Ery, małżeństwo Ci nie służy, taki wypierdek dał Ci radę? - odparł spokojnie i przyjaźnie książę podchodząc do kobiety.
- ZOSTAW MOJĄ DZIWKĘ! - wykrzyknął Elf, który nadal nie może się ruszyć.
- Nie z Tobą teraz rozmawiam. - odezwał się stanowczo Volaure. J
ednak jego głos był mroczny, głęboki, potężny i oziębły, zupełnie inny niż na co dzień.
- KIM JESTEŚ!? - dopytywał elf.
- Twoim najgorszym koszmarem. - odpowiedział książę, jeszcze bardziej mrocznie niż, przed chwilą. Następnie oczy władcy zaświeciły się a Elf zaczął być podduszany samą aurą wytwarzaną, przez księcia. Tak aby nie mógł mówić, ale jednocześnie nie mógł się wtrącać.
- Volaure …
- Słucham, moja droga – odpowiedział bardzo spokojnie i normalnie władca kucając koło przyjaciółki.
- To … To ... - dukała Ery, trzęsąc się… a po chwili powiedziała szybko na jednym wdechu – On był Alfonsem, który skrzywdził mnie dawno temu i ...
- Ery, porozmawiamy za chwilę. - Odpowiedział stanowczo ale dalej przyjaźnie książę, a następnie zdjął swoją bluzę, i opatulił nią Ery tak aby Jej głowa również pozostała zakryta, a następnie dodał: - Pamiętasz zasady?
- Tak… - odpowiedziała Ery chowając się głębiej w bluzę.
- Dobrze … - odpowiedział książę mrocznym głosem i z uśmiechem na twarzy.
W tym momencie atmosfera w pomieszczeniu zrobiła się bardzo ciężka. Ery słyszała kroki księcia jak i jego przenikliwy mroczny głos, którego aż tak mrocznego nie słyszeliśmy jeszcze nigdy.



************


Neczański oddział ostrożnie przedziera się przez gęste krzaki. Idą ostrożnie i starają się nie robić hałasu.
- Czemu od samego początku się skradamy? - spytała Diuna.
- Dla bezpieczeństwa. - odpowiedział chłodno Kurai.
- No ale bez przesady. - kontynuowała Diuna
- Jesteśmy na nie znanym terenie, musimy zachować szczególną ostrożność. - Dodał
Hachi.
Nagle, wszystkich obecnych przyszła mroczna i nie znana aura. Właściwie to wyczuli falę uderzeniową po jakieś mrocznej aurze. Wywołała ona nieprzyjemne zimne ciarki, jak i poczucie strachu.
- Ej t
ez to poczuliście? - Zapytał Otachi.
- Tak… co to u diabła było? - Dodał z lekkim przerażeniem Hachi.
- Co Ty wyprawiasz? - odezwał się nagle Kurai.
W tym momencie kiedy zdezorientowane oczy wszystkich zwróciły się na ich przywódce, to zobaczyli, że ten rozmawia przez telefon,
-
Bawię się jak za dawnych lat. - odpowiedział mroczny męski głos w słuchawce.
- Tyle to „widzę”. - odpowiedział Kurai.
-
Rozmawiam, z pewną elficką szują, poradzę sobie. - odparł głos w słuchawce, a następnie dodał: - Zdzwonię potem.
- Dowiedziałeś się czegoś? - zapytał Hachi.
- Nic istotnego. - odpowiedział chłodno Kurai, chowając telefon do kieszeni.
- A wiesz co to jest? - zapytała Diuna.
- Nie co, a raczej kto. - odpowiedział Kurai, a następnie dodał: - To Volaure.
- Żartujesz? - odpowiedzieli zgodnie przerażeni Hachi i Otachi.
- Zrobił coś głupiego? - zapytała Diuna.
- To była najlepsza z możliwości… - odparł Otachi.
- Z precyzuję, to wkurwiony Volaure. - odpowiedział Kurai.
- Słyszałam na Zekeren, że podczas turnieju był raz wkurzony, był „mroczny” według opowieści, ale nie przesadzajmy, to nie było aż takie, kiedy go widziałam potem nie był jakiś inny.. - wtrąciła Diuna.
- Mówisz o tym jak Darkarila rozstawił po kątach? Coś słyszałem od żołnierzy. - dopowiedział Otachi.
- To teraz nie może być Volaure. - dodała Diuna
- W tedy nie był wkurwiony, wtedy był tylko stanowczy i poirytowany i musiał zdominować Darkarila, aby zaprowadzić spokój. - odpowiedział chłodno Kurai, a po chwili dodał: - Teraz jest zupełnie inny i jestem pewien, że nigdy go takiego nie widzieliście i nie chcecie go takiego zobaczyć.
- Idziemy mu pomoc? - zapytała nieśmiało Rina.
- Nie, mój brat poradzi sobie sam. - odpowiedział Kurai.


************


Stary rozpadający się budynek, już nie jest budynkiem. Teraz jest istna ruiną w której jedyną całą częścią jest kawałek podłogi i dwie ściany, gdzie siedzi Ery schowana pod bluzą księcia. Jest tam pełno krwi, a nie dawne przeraźliwe krzyki nadal odbiją się od resztek budynku.
- Już Ci nigdy nic nie zrobi. - powiedział przyjaźnie Volaure, kucając koło przyjaciółki.
W tym monecie dziewczyna zobaczyła, że ubrania władcy całe są poplamione krwią.
- To nie moja krew. - powiedział książę, a następnie dodał: - W porządku moja droga?
- Taak, dzięki… - odpowiedziała Ery, a następnie wstając, dodała: - Należą Ci się wyjaśnienia.
- Przyznaję Ery, jestem ciekaw jak trafiłaś w jego łapy, i dlaczego Sachiner nie ruszył dupy aby Ci pomoc, zwłaszcza, że miał o Ciebie dbać… - powiedział spokojnie książę, zdejmując przyjaciółce bransolety niwelujące moc.
- Mój mąż wiedział, że jadę na posiłek więc nie przeszkadzał. A ta szuja zastawiła na mnie pułapkę. Widzisz, miałam spotkać się z pewnym Bromiańczykiem, który miał być moim posiłkiem.
- Zaczyna się jak dobre śniadanie… Masz jego zdjęcie?
- Tak – odpowiedziała Ery, a następnie pokazując zdjęcie w telefonie, oraz tworząc na sobie świeżą wersję swoich ubrań, kontynuowała: - I tak miało być, a później okazało się, że Sent przyprowadził mnie do niego… moje płomienie nie robiły na nich wrażenia, miał kilku wodnych ludzi, potem założyli mi bransoletki i zabrali mnie tutaj …

- Pozwolisz ze zapalę?
- Tak oczywiście.
W tym momencie Volaure przypalił papierosa, zaciągnął się i objął przyjaciółkę, po czym wyprowadził ją z tych okropnych ruin, a następnie z uśmiechem dodał:
- Moja droga, ta banda nie będzie Cię już niepokoić. Zadbałem o to. A tego Bromianczyka jeszcze dorwę.
- Wiem. - odpowiedziała z ulgą Ery.
- Mówiłaś, że chciałaś śniadanie.
- Tak, pewnie jak wrócę do domu zjem jakąś fiolkę …
- Ery, nie pozwolę na to. Pozwól, że zadbam aby dzisiejszy dzień był lepszy, a na koniec odstawię, Cię do domu.
- Hmm.. a co to się stało, że masz czas?
- Dobra organizacja – odpowiedział Volaure z uśmiechem i szczerząc kły.
- Jak dla mnie super! - odpowiedziała kokieteryjnie Ery.


************


Skauti rozmawiając przez telefon, szybkim krokiem przemierza białe korytarze Zekeren.
- Volaure, też czułeś tą dziwną mroczną aurę?
- Powiedzmy …
- Rada, jest nią zaniepokojona i dzisiaj ma być nadzwyczajne zebranie …
- Heh... zajebiście, o której?
- 18 w pałacu i obecność obowiązkowa.
-
Wyrobie się. Czekaj na mnie w swoim pokoju.
- Jak sobie życzysz. A gdzie Ty…
- Tit ...tit ..
- No nie, znowu się rozłączył … - powiedział zwiadowca do siebie przewracając oczami.


************


W urokliwym miasteczku, o przyjemnych kolorowych i skąpanych w słońcu kamienicach. Ery i Volaure stoją przy samochodzie sukkuba.
- Moja droga, tam w kawiarni przed nami, to nie ta menda co oddała Cię Elfowi?
- Tak to On. -powiedziała Ery, następnie chciała do niego podejść, jednak Volaure złapał ją za rękę. A następnie stanowczo, a zarazem przyjaźnie powiedział:
-
O nie moja droga, ja z nim porozmawiam.
- Jak chcesz. - odpowiedziała stosunkowo olewczo Ery, wsiadając na miejscu kierowcy.
Na te słowa książę uśmiechnął się, a następnie poszedł do przybysza.



************


Przemykający neczanie znów poczuli mroczną aure, nie tak potężną jak pierwszą. Ta aura jest też bardziej subtelna chociaż nadal przerażająca.
- To znowu Volaure? - zapytał Otachi.
- Taa … - odparł chłodno Kurai.
- Ciekawe kto go, aż tak wkurzył? - zaciekawiła się Kiazu.
- Skoro my to czujemy to podejrzewam, że rada również i że zaraz będzie miał przerąbane. - dodała Diuna, a za chwile dopowiedziała: - Jakim cudem ten przyjazny i luzacki Volaure potrafi robić takie rzeczy?
- Widać, że go nie znasz. odpowiedział twardo Kurai, a następnie dodał: - Mamy teraz inne zadanie, na którym musimy się skupić.


************


Po południem, w blasku słońca przed ogromną willa, Volaure (dalej w zakrwawionych ubraniach) odprowadza lekko potarganą Ery pod same ogromne drzwi do Jej domu.
- Dziękuję. - powiedziała Ery całując przyjaciela w policzek.
- Do usług, moja droga Ery. - odpowiedział książę z uśmiechem.
- Wejdziesz na chwilę?
- Niestety, nie… Obowiązki wzywają i muszę już wracać na Zekeren.
- Rozumiem.
W tym momencie Volaure, pożegnał się i teleportował się na Zekeren. Tym czasem Ery weszła do ogromnej willi, a następnie udała się do gabinetu swojego męża, gdzie po zapukaniu weszła do środka.
- Wróciłam, jesteś już wolny? - zapytała Ery.
- Moja droga Ropuszko, uznajmy, że skończyłem. - odpowiedział Sachiner podchodząc do ukochanej. Po pocałunku na powitanie inkub powiedział: - Moja Droga, miałaś być na posiłku a odprowadza Cię do domu zakrwawiony Volaure.
- Byłam, i gdyby nie On nie wiem czy bym wróciła.
- Zaciekawiłaś mnie moja droga Ropuszko.
- Tak myślałam Płazie, heh … w skrócie ten typek z którym miałam się spotkać wystawił mnie pewnemu elfiemu żołnierzowi …
- Moja droga, podrzędny wojskowy, i śniadanie nie tłumaczą obecności Volaure.
- Pamiętasz typa, co dawno temu skrzywdził mnie w burdelu?
- Oczywiście moja droga, zaraz ta elficka szmata to był ON!?
- Tak… na szczęście Volaure zadzwonił do mnie i przypadkiem jak ta szumowina mnie męczyła odebrałam telefon i usłyszał to i Owo i za chwile przyszedł i pozamiatał.
- To tłumaczy tą mroczą energie, którą czułem i o której wszyscy mówią. - odpowiedział Sachiner, a po chwili dodał: - Moja droga co mu zrobił? Jakiej mocy użył?
- Wyjaśnijmy sobie coś Wredoto, drugi raz w życiu widziałam go takiego, ale zawsze okrywał mnie bluzą i nie pozwolił patrzeć. - odpowiedziała Ery, a następnie dodała: - Dzisiaj nie odważyłam się podglądać. Za pierwszym razem, jak podejrzałam widziałam go całego spowitego mrokiem, był brutalny i niepohamowany. Sekundowe spojrzenie wystarczyło abym panicznie się bała tego stanu, a pot i zimne ciarki zalały całe moje ciało. A tych przenikliwych krzyków, które temu towarzyszą, nie da się wyrzucić z głowy, nawet po najmocniejszych dragach. I rozczaruję Cię, nie mam pojęcia co to za moc. Wiem tylko, że jego energia jest smaczna i przyjemnie słodka, ale słyszałam, że jak ktoś zabierze mu moc bez jego zgody to wtedy jest gorzka i nie przyjemna. Ale nie ma smaku żadnej konkretnej mocy jaką jestem wstanie określić.
- Intrygujące moja droga. Takiego Volaure jeszcze nie znałem. - odpowiedział Sachiner zastanawiając się.
- Myślę, że mało kto zna go takiego, jedno jest pewne alfons, jego obstawa oraz typek co mnie w to wpakował już nigdy nie staną na mojej drodze, ani na niczyjej drodze.
- To moja droga, że nie żyją było oczywiste. - odpowiedział nonszalancko inkub.
- Potem Volaure stał się moim posiłkiem i odprowadził, mnie do domu aby nic już mi się nie przytrafiło.
- Rozsądne z jego strony. Jednakowoż, podziwiam fakt, że po tym popisie mocy miał jeszcze tyle energii aby zaspokoić Twój głód, moja droga.
- Volaure, jak się wkurwi jest nie obliczalny i posiada ogromną moc.
- Aha, Moja droga Dżdżowniczko, życzył bym sobie abyś od dzisiaj jadała posiłki tylko na terenie willi. Ewentualnie w swojej nieskończonej łaskawości pozwalam na Zekeren, ale pod opieką.
- Teraz Płazie, chcesz mnie traktować jak dziecko?
- Nie śmiałbym moja droga, jednakowoż Twoje bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze.
- Dobrze, ale Ciebie dotyczy to samo..
- Jak sobie życzysz moja droga. Jednakowoż, cieszy mnie fakt, że nic Ci się nie stało.



************


Yorokobi wraz z Skautim, który trzyma małego Arishiego na rękach, spokojnym krokiem przemierzają białe korytarze Zekeren.
- Widziałeś gdzieś
Volaure? - zapytała Yorokobi.
- Cały dzień był bardzo zajęty, teraz nawet pojechał już chyba na spotkanie rady.
- Im się chyba nudzi, wiecznie mają jakieś zebrania. - odpowiedziała Yorokobi przewracając oczami. A po chwili spytała: - Dużo zajęć zwala na Ciebie
- Nie, nie spokojnie Volaure dba o swoich ludzi i nie przegina z dysponowaniem obowiązków.
- To dobrze, Królowa Sansha notorycznie przegina i nie raz ja i Hashikita miałyśmy stanowczo za dużo na głowie, a Volaure jest młody, to aż się prosi aby inni robili za niego, skoro praktycznie nie ma doświadczenia.
- Myślę, że ma więcej doświadczenia niż Twoja Królowa, mimo że włada krócej.
- Im dłużej go znam tym bardziej uważam, że możesz mieć racje.
- Yorokobi, jaką władasz mocą Ty i Twoja siostra?

- Ja władam lodem, a Hashi włada metalem.
- A rodzice?
- Matka roślinnością i metalem, a ojciec powiedzmy ze ogniem.
- P
owiedzmy?
- Władał dwoma mocami, ale nigdy nie widziałam jego drugiej mocy, a na co dzień doskonale maskował moc, zresztą tak jak robi to Kurai.
- Rozumiem, odwiedzacie ich czasem?
- Tak, ja i Hashi, a zwłaszcza Hashi, odwiedzamy matkę na jej grobie. Z ojcem o ile mi wiadomo, żadne z Nas nie utrzymuje kontaktu.
- Moje kondolencje. - stwierdził zmieszany Skauti.
- Dzięki, ale to było tyle lat temu, że już przywykłyśmy.
- Rozumiem.
- Słuchaj mam wrażenie, że strasznie chcesz o coś zapytać, ale albo nie wiesz jak zacząć albo się boisz.
- To pierwsze, ciężko mi uformować myśl.
- To wal prosto z mostu, już się trochę znamy i Twoje pytania nie robią na mnie wrażenia.
- Czemu Kurai nosi kolczyk i każdy zapytany mnie zbywa?
- Ujmę to tak, jak sam Ci tego nie powie, to nikt inny tego nie zrobi. Chociaż myślę, że Volaure na pewno wie czemu, nie wiem jak Rina i jej rodzeństwo. To nie jest czymś czym się chwali. My z siostrą wiemy tylko dlatego, że byłyśmy wtajemniczone przez matkę, ale gdyby nie to to nawet zapytany wprost z konkretną nazwą od tak Ci tego nie potwierdzi. W sumie temat tabu to dobre określenie, ale ma to swoje dobre uzasadnienie, którego na te chwilę nie usłyszysz ode mnie. - odpowiedziała Yorokobi, a następnie dodała: - A jesteś zbywany, bo to dość niebezpieczny temat i obraz może wiele zmienić chociażby w odbiorze.
- Hmm… rozumiem … powiedzmy, że rozumiem.
- Podpowiem, są profesie które lepiej aby zostały tajemnicą, a księgi na Zekeren maja fantastyczną wyszukiwarkę, a jak poprawnie zadasz pytanie to odpowiedź będzie tylko jedna. Jednak podkreślam, nawet jak to odkryjesz to nie sądzę, aby potwierdził.
- Z bardzo się go boje aby pytać go w twarz o wiele rzeczy, nawet jak mnie bardzo interesują, bo chciałbym go poznać lepiej.
- To przywilej nie licznych i nikt postronny nie zrobi tego za Ciebie. Widzisz każdy odpowiadający na pytania będzie odpowiadał przez pryzmat swoich odczuć i emocji co nie zawsze będzie adekwatnym obrazem tego jaki jest.
- Masz rację, ale nadal jego stanowczość mnie przytłacza.
- Zapewne nie tylko Ciebie. - odpowiedziała Yorokobi, a potem dodała: - Przyznam, że sama często jestem przez jego styl bycia przytłoczona mimo że sama mam charakterek. Hashi zresztą tez, chociaż ona będzie ostatnią osobą która się do tego przyzna.
- W sumie chciałbym ją kiedyś poznać.
- Jak uda Nam się ściągnąć ją na Zekeren, to przedstawię Was sobie. Niestety jest na dość hmm… krótkiej smyczy i to łatwe nie będzie.
- Tak pamiętam, że ma wiele obowiązków.


************


W pałacu sojuszu odbywa się zebranie rady. W pomieszczeniu są już wszyscy władcy sojuszu. Nawet przebrany już Volaure, który promienieje i bije od niego przyjazna atmosfera.
- Nie znaleźliśmy jeszcze źródła tej dziwnej energii. - powiedziała Sansha.
- Jesteśmy peonii, że kiedyś już czuliśmy podobną energię. - dodał Ashga.
- Moi Drodzy władcy, system Zekeren wykrył, że to była kolejna anomalia tego świata. - dodał Volaure z uśmiechem.
- A my mamy uwierzyć tym głupim maszynom? - powiedziała Sansha.
- Królowa znów, ma do mnie awersie. - odpowiedział Volaure, a po chwili pokazując ekran laptopa powiedzi
ał: - Anomalia, a konkretnie parę amonali w rożnych rejonach które połączyły się i powstało to co wszyscy czuliśmy.
- Moja droga Królowo, anomalie i przebadana wersja księcia jest sensowna. - wtrącił Ankara.
- A ja podejrzewam, że to był nie udany zamach na NAS! - kontynuowała Sansha, a potem dodała: - i jestem pewna, że nie oddaje raportów!
- Droga Królowo, oddaje. Dzisiaj też oddał o czasie, a pierwsza wyczuwalna anomalia była w podobnym czasie. - wtrącił ambasador.
- Skauti, jesteś niesamowity. - zamyślił się Volaure uśmiechając się pod nosem.


************


Wieczorem neczanie siedzą ukryci między skałami w prowizorycznej jaskini.
Mają rozstawiony obóz, ale ogranicza się on do śpiworów rozłożonych w jaskini. Widać, że nie rozpalili nawet ogniska i robią wszystko aby być jak najmniej zauważalnym. Jest przyjemny wieczór, przepełniony mieszanką energii co ułatwia im ukrycie się. Gwieździste niebo lśni delikatnym blaskiem.
Kurai stoi na wejściu do kamiennej jaskini, ewidentnie ma warte, kiedy reszta jego oddziału śpi. Nagle jego telefon zaczął wibrować. Elektryczny neczanin zobaczył kto dzwoni a następnie odebrał mówiąc:
- Długo Ci to zajęło …
- Wiesz jak jest… - odpowiedział męski głos w słuchawce.
- Taaa …
- Możesz r
ozmawiać?
- No, co chciałeś? - odpowiedział Kurai wychodząc z jaskini, tak aby dalej pełnić wartę a jednoczenie nie pobudzić rozmową swojego udziału.
- Zlikwidowałem jeden elficki oddział i bromiańczyka.
- Co zrobili, że Twoją aurę czułem po drugiej stronie świata?
- Bardzo mocno skrzywdzili Ery i teraz i w przeszłości.
- Rozumiem. U niej dobrze?
- Taaa, odprowadziłem ją po wszystkim do domu.
- Widziała, tą rzeź i Twoje możliwości?
- Nie, dbam o to aby między innymi Ona tego nie widziała. Zresztą dopilnuje aby Aniołek też tego nigdy nie „widziała”.
- Przyznaj, że tęskniłeś za tym.
- I tak i nie. Dobrze było się rozruszać, ale lepiej mi kiedy nie muszę robić takich rzeczy a sam decyduję kiedy i dlaczego to robię. A utrzymanie władzy bez takich zabaw też mi dobrze idzie.
- Tak, tu się zgodzę. Co powiedziałeś radzie?
- Że to zlepek anomalii, który spowodował te jedna wielka „dziwną” anomalie odczuwalną na całym świecie. A najlepsze jest to, że nie musiałem nawet łgać. Systemy Zekeren dały dwa prawdziwe raporty o mojej zabawie. Jeden twierdzący, ze to zlepek anomalii a drugi ze to moja zabawa. Jednak system nie określił które jest bardziej prawdopodobne i postawił je na równi jako dwa osobne zdarzenia. Jak się domyślasz rada widziała jedynie ten pierwszy raport, a dodatkowo Skauti ogarnął parę spraw w moim imieniu, więc podczas tych „anomalii” byłem grzecznie na Zekeren i wypełniałem swoje obowiązki. Weź, mam wystarczająco dużo podejrzeń, że zdradzę radę i ich wszystkich pozabijam. Nie potrzeba mi „dowodów” w ich przekonaniach.
- Sprytne, ale to w Twoim stylu. Zresztą nie robisz tego od dzisiaj.
- Moje różne zdolności przydają się w polityce, jak i rządzeniu planetą jak i codziennym życiu. Tak nawiasem idziecie teraz do tego dziwnego stada smoków?
- Tak, myślę, że jutro tam dojdziemy.
- Będziecie na stałym nasłuchu?
- Taaa… rano mamy dostać kanał.
- Ziom, nalegam na
2.0.1.3.5.0, Rudy pewnie się zgodzi.
- Zekereński kanał radiowy, też chcesz mieć na Nas oko.
- Nie inaczej. Doskonale pamiętam przysięgę złożoną po pijaku.
- I bez niej byś to robił.
- Taak, tym bardziej ją spełnię, plus ciekawi mnie to dziwne stado i czy Ci sadystyczni Bracia się pojawią, a zwłaszcza jeden.
- W razie co nie wpadaj tam, ze swoją mocą.
- Nie mam zamiaru. Przykrywkę szlak by trafił. Oczywiście, w razie co pomogę Wam na wszelkie możliwe sposoby, ale ja dupy z Zekeren nie ruszę.
- Ok.
- Mordko moja nie martw się. Nie będę miał kłopotów i definitywnie zadbam o Was. Brat?
- Hmm?

- Uważajcie tam na siebie.

piątek, 1 marca 2024

Streszczenie Sezonu 4

 

SEZON 4Wielka woja(epizody 146 - xxx)


Kiazu obudziła się w jakimś dziwnym i nie znanym miejscu. Gdzie poznaje Nyxanę, która jest wściekła, że takie „byle co” popsuło cały misterny plan. Nyxana twierdzi, że przez wyczyn Kiazu obie utknęły tu na zawsze. Jednocześnie wyzywa ją na pojedynek bo „ma ochotę ją zniszczyć”. Do starcia oczywiście dochodzi, Kiazu nie pozwoli się obrażać i nigdy nie ucieka od walki.
Po drugiej stronie po
rtalu neczanie muszą szybko wziąć się w garść, i walczyć dalej bo inaczej wszyscy zginą w pałacu. Złoty smok jeszcze żyje, zapłakana Rina jest cała we krwi obu smoków, jednak nadal stara się uleczyć smoka. Tymczasem Diuna (również z łzami w oczach) i reszta rodzeństwa obudziła w sobie ogromną chęć walki.
Obie strony nie zdają sobie sprawy co dzieje się po przeciwnych stronach portalu. Nyxana dalej poniża Kiazu i wywyższa się. Nagle Kiazu udało się bardzo mocno uderzyć Kiazu, po czym przedstawiła się swojej przeciwnicce i kazała jej to zapamiętać. Nyxana wytarła krew z ust i pogardziła imieniem przeciwniczki twierdząc, że ta zaraz zginie.
Tymczasem ledwo żywy spok odzyskał przytomność. Dowiadujemy się, że odmawia dalszego leczenia bo jego czas już natrzedł. Smok kaszląc i wymitując krwią powiedział Rinie, jak wykorzystać „rytualną krew” w której cała jest skąpana, oraz bronie żywiołu to minimalnego otwarcia portalu. Małego ale na tyle dużego aby dało się go wyłamać z drugiej strony. Nastęnie smok zginął.
Nyxana pokonała Kiazu i chciała pić jej krew do skonczenia świata. Kiazu wyprowadziła ostani atak (niestety nie skuteczny) po czym Nyxana wrzuciła ją do lawy, a następnie zobaczyła na niebie portal i postanowiła wykorzystać okazje aby się wydostać. Jednak „coś złapało” Kiazu, wyłamało portal i wydostało ją z innego wymiaru. Neczanie uznali ze to kolejny potwor Nyxany który zobił krzywdę ich siostrze i chcieli go zaatakować. Bestia jednak ich powstrzymała, uleczyła Kiazu i zarządała przywołania przez nią broni. Tak Kiazu właśnie zdobyła swoją bestie żywiołu, a dalej uwięziona Nyxana o dziwo zapamiętała jej imię.
Jednak starcie na Desteoms nadal trwa a strażników przybywa. Dzięki systemowi teleportacyjnemu Zekeren (systemy teleportacyjne nie mają ograniczej w przeciwnieństwie do umiejętności) udało im się w ostaniej chwili wydostać z tego piekła. Na Zekeren, czekał na nich Volaure jak i sam ambasador Ankara. Stwierdzili ze neczanie dobrze się spisali. Co prawda rytual doszedl do skutku, wojna jest nie unikniona, ale udalo się powstrzymać powrót Nyxany. Kiazu dowiaduje się, że jej bestia jest Ignis – książę płomieni i ze jest bardzo poteżny. Dowiadujemy się również, żę Nyxana bardzo chciała go mieć jako bestie żywiołu oraz ze Kiazu musi być nie zwykłą osobą, że ten demon ognia wybrał właśnie ją. Hyacin przeprowadza się na stałe na Zekeren (ogolnie też np. Yorokobi jak i parę innych ważnych postaci również przeprowadza się na Zekeren) Tymczasem na ziemi czas zaczął leciecieć neczanom bardzo wolno. Mają wręcz nieodparte wrażenie, że świat jest dla nich za wolny. Bardzo ich to irytuje. W międzyczasie Rina strasznie przeżywa śmierć smoka, do tego stopnia, żę czasami nie kontaktuje. Kurai zabrał ją w jedno miejsce, gdzie znajduje się zapłakane małe dziecko. Rina bardzo szybko złapała z nim kontakt. Okazuje się, że chłopiec obwinia się o śmierć przyjaciela.(Zabili go starsi koledzy z grupy) i stracił wiare w dorosłych. Rina pocieszyła go, obiecała, że pomoże mu aby tamtych spotkała kara. Była z nim nawet u Voluare który wysłuchał młodego i obiecał pomoc. Pomagając jemu zrozumiła własny ból i pogodziła się z śmiercią smoka. Idąc dalej dzien na ziemi nadal płynie turbo wolno, a neczanie są już nim zmęczeni. Dzwonią do Ankary, który nakazuje zostawić im wstazówki co robili i jaki jest dzien tygodnia i jakie mieli najbliższe plany i jak najszybciej uciekać z ziemi i udać się na Ineven. Robią pożądne notatki i udajają się tam gdzie powinni. Tam dowiadują się, że to bezpośredni zwiastun wojny i ze na Ziemi i innych pomniejszych planetach czas będzie spowalniał tak długo aż się w końcu zatrzyma i będzie stał tak długo jak będzie trwała wojna. Do Kiazu dociera, że strażnik który kazał jej wrócić poźniej, swoimi słowami przewidział wojne jak i to, że czas się zatrzyma. Dodtakowo świat się mienił. Nie ma już 14 planet, jest za to jeden wielki świat który łączy 13 planet - Sekai Dagaal (świat wygląda jakby ktoś w blenderze zmiksował te planety i stworzył jeden wielki świat.) Czternasta planeta tzn Zekeren stała się naturalnym satelitą świata i nadal jest na orbicie. System teleportacyjny Zekeren, trochę zwariował po połączeniu się planet, oraz zwykły teleport nie działa w ogole. (działa w paru miejscach w bardzo wysokich partiach nieba i na nie duże odległości). Neczanie udają się na audiencje do Królowej Sunshy. Chcą wstąpić do armii. Jednak królowa się wciekła i w bardzo dużym skrócie stwierdziła, że nie chce ich w armii i wyrzuciła z komnaty. Neczanie nie rozumieją tej decyzji. Wieczorem Rudy (neczański generał) zaprisił ich do siebie do komnat i uwaga zaproponował im miejsce w armii. Rodzeństwo jest mocno zaskoczone. Rudy stwierdza ze „nie każdy musi o wszystkim wiedzieć” i zaoferował im pełne wstapienie do wojska. W zamian chce od nich posłuszeństwa, przestrzegania wojskowych regól i aby nie zhańbili neczańskiego munduru. (Ogólnie Rudy podziela zdanie Ankrary, że kropla energii może przeważyć szale zwyciestwa) Neczanie przystają na Jego propozycje i z rana dostają już swoje nowe munury i przechodzą szybkie i niezbędne szkolenie. Szkolenie to przeprowadza Hashikita, która chce ich widziec. (nie odwraca się do nich aby z czystym sumieniem móc powiedzieć, że ich „nie widziała” szkolenie obejmuje stopnie wojskowe, jak odroznic oficerow, kto jest wrogiem, kto sojusznikiem oraz kodeks wojskowy itd.) Następnie udają się do obozu zaznaczonego na pierwszej mapie jaką dostali. Po pewnym czasie dostali się do pierwszego obozu neczańskiego, gdzie umówili się z Rudym. W obozie na dzień dobry nasi bohaterowie jak i inni rekruci przechodzą otrzęsiny. W krótce okazuje się, że one były potrzebne aby zgromadzić informacje o rekrutach aby podzielić ich na możliwie jak najlepsze oddziały. Pomimo, że praktycznie każde z naszych bohaterór pasowałoby do innego oddziału to Rudy postanawia zrobić z nich jeden 6osobowy oddział do zadań specjalnych, który będzie działał delikatnie na uboczu. Nie długo dostają nazwe (konretnie „numer”) oddziału i ruszają na swoją pierwsza oficjalna misje. W pewnym rejonie oddziały znikają bez śladu. Nasi bohaterowie muszą sprawdzić dlaczego. W tej misji towarzyszy im oddział z Bromano z Kapitanem Uamuzi Cagada (nawer Rudy nie pała do niego sympatia, lecz twierdzi ze to jego prywatna opinia) z ważnych postaci poznają równie zwiadowce imieniem Skauti. Pan Kapitan w dużym skrócie, gardzi podwladnymi i uwaza ze jego zdanie jest najważniejsze („on jest tu prawem”). Tym sposobem 12sto osobowy oddział rusza w nieznane. Zadufany w sobie kapitan popełnia sporo błedów, które zauważają nawet neczanie, którzy nie mieli stycznośći z wojskiem. (np. Pan kapitan nie wysyla zwiadu, ba uważa ze zwiadowcy to niepotrzebni lenie i obiboki) Podczas pierwszego rozstwiania obozu szanowny pan kapitan czyta sobie książkę, a oddział działa lez ładu i skłądu. W krótce Kurai swoją stanowcościa ogarnia ludzi i organizuje prace tak aby szybko i sprawnie stanął obóz. Uamuzi nie znosi nawet jak jego oddział się „śmieje i ze soba rozmawia” bo według niego „za dobrze się bawią i bez tego działali by szybciej” oraz że „to wojsko a nie karczma”. Im dalej w misje tym bardziej chociażby Kiazu, ledwo trzyma swoje nerwy na wodzy. Kapitan jednak daje im srogo popalić mocno bagatelizując misje. Podczas niej trafiają do dziwnego miasta pod ziemia, w międzyczasie Volaure w biliotece Zekeren odnajduje bardzo ważne informacje i nakazuje przekazac odziałowi ze mają znależć szpital bądź skrzydło szpitalne i tam specyficzna surowice, która maja sobie wstrzyknac co najmniej pol na glowe. Dodatkowo dowiadujemy się, żę są w wielkim niebezpieczeństwie. W międzyczasie dowiadujemy się ze dwójka ludzi z oddziału kapitana (z bromaro) zostało pożartych przez istoty wyglądające na ludzi, ale zachowywały się jak dzikie nie okiełznane bestie. Jednak kapitan się tym nie przejął. Okazuje się, że zabijają ich Pisaca, które wysysają krew z innych istot (takie połączanie kubów i wampirów) Rudy opisuje im również jak wyglądają skutki uboczne pogryzienia i wyssania krwi, takie jak gorączka czy wymioty z krwią. Wcześniej wspomniana surowica ma spowolnić postępowianie skutków ubocznych póki nie trafią pod opiekę medyczną. W ten ginie kolejny Bromiańczyk (został już tylko kapitan i Skauti z Bromaro) A zachowanie Uamuzi, wkyrzyło nawet spokojnego i chłodnego Kurai’a. Dowiadujemy się również, żę kapitan ma przy sobie Amorti Silaha (bron a’la palna zasilana energia) W międzyczasie generał Rudy nie wiedząc, żę Kurai sam wziął sprawy w swoje ręce i siłą przejął władzę nad oddziałęm, mianował Kurai’a bezpiśrednim przełożonym tego mieszanego odziału. Dodatkowo Generał Rudy dowiaduje się, że jedna śmierc w oddziale była z sprawką Kapitana, który zastrzelił go ze swojej broni, ba nawet okazuje się, że cała 4 zgineła z jego ręki i stała się pożywką dla Pisoca. Niestety Uamuzi poskrażył się swojemu władcy na neczan i straszliwie nasciemnial, Niestety wladca (Król Elinar) bez badania sprawy wyskoczyl z pretensjami do Krolowej Sunshy o zachowanie między innymi Rudego. Na szczescie Kapitan nie dokonca opisal tego który przejal sila oddzial więc o tym na razie się nie dowie. W całą tą awanturę władców, jako mediator wmieszał się sam Ankara. W krótce Ambasador udowadnia, że ani neczasnki oddział ani tym bardziej neczanski generał nie zawinili.(Dodatkowo dowiadujemy się, że Dae Cheetah przeprowadzi rytuał zamknięcia pieczęci, aby ta starożytna rasa Pisoca została ponownie uwięziona na wieki. Jednak to niestety potrwa więc oddział w podziemiach musi tam jeszcze trochę wytrzymać. Pisoca za nimi podążąją w głąb jaskniki (dalej szukają szpitala) i nie interesują się otwartą brama, więc dodatkowym zadaniem oddziału w podziemiach jest nie z ginąć i utrzymać Pisoc zdala od otwartej bramy. W międzyczasie Volaure prosi o zgodę aby Skauti (o ile wyjdzie żywy z podziemi) to aby mogl pojechąć na Zekeren i leganie przyłaczyć się do jego „atmii” . Ankara obiecuje ze porozmawia na ten temat z Królem Elinarem aby wszystko odbyło się za zgodą władcy i leganie. Wkrótce Król Elinar wycofał skargę na Generała, i wydał oficjane oświadcznie, że nie chce Skautiego w swojej armii i ze lepej przyda się w armii Zekeren zdala od linii frontu. Tym czasem oddział w podziemiach jest coraz bliżęj szpitala, a między Kurai’em i Kapitanem dochodzi do bardzo dużej ilości starć charakterów. Twardość i chłód Kurai’a bardzo przydają się w tej sytuacji. Dae Cheetah określił, że kończy rytuał na odległośći i że oddział ma maksymalnie 52h na wydostanie się z podziemi, a aby tego było mało Generał jak i reszta stracili kontakt. Tymczasem, oddział w podziemiach w końcu dostał się do starego szpitala. Z innej beczki Chifuin, chcac mieć pewność, żę jego oficerowie bedą mu bezgranicznie posłuszni więc odużył ich swoją mocą. Dzięki temu ma absolutną pewneść że bedą mu wierni i oddani. Tym czasem oddział w podziemiach odnalezli surowicę, i po odkażeniu narzędzi (szpitalnym alkocholem) zaczęli wstrzykiwać surowicę do ciał. Jednak Pisoca ich odnalezli i wparowali do szpitala. Kiazu i Diuna, które są już zaszczepione dostały rozkaz trzymania Pissoca na dystans aby reszta mogla przejsc szczepienie. W ten okazalo się, że istoty probują ich otoczyć, więc Hachi, Otachi i Kapitan dostali rozkaz aby udać się w drugą stronę i im przeszkodzic. Po dłuższej chwili Hachi stwierdził, że przybyszy jest za dużo i że sobie nie radzą, Kurai ruszył im na pomoc, a w gabinecie został tylko Skauti który właśnie dostawał zastrzyk z surowicy oraz Rina. Okazuje się, że kapitan nie dotarł z neczaninami na miejsce tylko odłączył się od nich, co gorsza wparował do gabinetu zabiegowego gdzie zamroził Skautiego i Rinę. A sam zresztą surowicy ukrył się w jednym z gabinetów zamrażając do wejscie do niego. W którce do gabinetu gdzie są Skauti i Rina wparowały wygłodniałe Pisoca które pazurami próbowały się przedrzeć przez lodowe wiezienie. Niestety Jeden z „wampirów” dostał się do nie zamrożonego ciała Riny, wbił jej swoje kły i zaczął wypijać z niej krew. Pozostałe Pisoca zaczęły walczyć między sobą o dostęp do krwi. Nagle Rina otoczyła siebie i Skautiego wodną tarczą, po chwili wodna moc zniszczyła lodowe więzienia oraz sprawiła, że wszystko z gabinetu zostało wypłukane. Ogolnie ogazalo się ze Kapitan poszedł na dach i sciagnal do pomieszczenia jedne z najstarszych wampirów. Z trudem sytuacja zoształa opanowana a oddział uciekł, ze szpitala. Kapitan panicznie boi się tych istot i wrecz błaga aby go ochraniali i nie dali mu zginąć. Okazuje się również, że kapitan ma male zadrapanie na reku z którego wydobywa się krew, a ten zapach sprawia ze Pisoca doskonale wiedzą gdzie jest oddział. Zostaje zaleczony, Kiazu efektownym takiem sprawiła, że pościg ich zgubił. Następnie wytworzyli tunel z zamkniętym wejsciem. Hachi zajmuje się ryciem tunelu a Otachi db o swieze powietrze. Wszyscy sprawnie podążąją do przodu tylko Rina zostaje trochę z tyłu. Okazuje się, że ma gorączkę i przyznaje się do tego, że została ugryziona. Oddział rozbił obóz, wodnej neczance rosła gorączka, został wykorzystany lodowy fotel kapitana, który w tym momencie chłodził rozpaloną dziewczynę. Rano jej stan się pogarsza do takiego stopnia, że ma omamy i majaki (Jest to dość szalone co widzi i nie ma ani grama logiki. W głowie ma przygodę z „boskimi kurczakami”) Kapitan chce ją tam zostawić, jednak reszta oddziału się na to nie zgadza. Rina zaczęła wymiotować, tymczasem Hachi i Diuna, dostali lekkiej gorączki i okazuje się, że tez dali się ugryźć. (w ich przypadku jednak działa surowica i opóźnia postępowanie objaw, Rina jej nie ma) Nagle odzyskują łączność z dowództwem i dowiadują się, że maja kolo18-22h na wyjście z podziemi i że będą musieli się sprężać bo z miejsca gdzie są potrzebują 24h na wyście. Oddział, zagęścił ruchy, Rina dalej wymiotuje, ale jeszcze bez krwi, dalej majaczy i przestała przyjmować płyny. Zapada ryzykowna decyzja, że nakręcą Uamuzi aby ją całkowicie zamrozi, co prawda jest osłabioną wodą i to może ją zabić, ale całkowite zamrożenie może wprowadzić ją w stan hibernacji, który opóźni postępowanie „jadu Pisoca”. Kiazu sprawiła ze kapitan obraził się na dobre a Rina została zamrożona. Diuna i Hachi również czują się coraz gorzej, ale jeszcze potrafią się poruszać. W krótce większości oddziału udaje się wyjść, na zewnątrz gdzie czeka już na nich oddział ratunkowy. Hachi i Diuna dostali szybka pomoc i gorączka zaczęła bardzo szybko spadać. Kapitan odstawił popisowa shopke i medycy rzucili się jemy na ratunek pozostawiając Rinę. (Kapitan zrobił taką szopkę, że lekarze myślą, że on jest w dużo gorszym stanie niż Rina) Okazuje się, że Kurai nie zdążył wyjść zanim zamknęła się brama, Kiazu kradnie pere szczepionek, odmroziła siostrę która zaczęła ponownie wymiotować. Jeden z lekarzy to zauważa i udaje się jej z pomocą. Neczanka dostaje zastrzyki ale nagle zaraz po ich otrzymaniu zwymiotowała krwią. W ten okazuje się, że Kurai jednak zdążył uciec (ma rozciętą głowę). Elektryczny neczanin udowadnia, że Kapitan udawał. Jeden z lekarzy stwierdził, że wymioty z krwią Riny było reakcją na surowice, i ze gorączka spada. Generał opanował sytuację i rozporządził różne rozkazy. Neczanie trafiają do stałego obozu, gdzie Kurai dowiaduje się ze udaje z Skautim na Zekeren (aby również załatwić parę spraw dla wojska) oraz dostaje awans na Neczańskigo Kapitana (Kurai co prawda się nie zgadza, ale, że to rozkaz samego Ankary (Rudy użył bardzo dobrych argumentów) , który pomógł załatwić dokumenty za plecami Królowej, przyjął to stanowisko) Dodatkowo, weszła ustawa gdzie oficerowie w raportach nie widnieją jako imię i nazwisko ale jako numer, a Neczański Generał zadbał o to aby jego Trójka Kapitanów miała numery różniące się tylko 1 cyfra, co za tym idzie Królowa Sansha nie jest wstanie odróżnić kapitanów, więc nawet nie zorientuje się, że ma w armii nowego. Rudy i Ambasador Ankara uważają, że to najlepsza decyzja, która w przyszłości zapobiegnie wielu „spięć” (typu „szeregowy mi się stawia”) a Kurai udowodnił, że się nadaje. Co ważne Rudy załatwił, że Kurai nie musi nosić munduru oficerskiego, co sprawia, że nie musi mówić jaki ma stopień póki nie wymaga tego sytuacja. A taki oficer incognito to pomysł godny Króla Ashga a to bardzo duży komplement i takie oficer ma bardzo wiele plusów

Ostatecznie Kurai, Otachi oraz Skauti lądują za Zekeren. Otachi wykorzystał chwilę i za zgodą Kurai’a poszedł odwiedzić Hyacin, a Volaure obiecał pomóc Skautiemu podnieść samoocene i obiecał, że pomoże mu zaakceptować jego biseksualność. Dodatkowo zwiadowca bierze udział w Projekcie Haliya. Tym czasem nie daleko obozu neczan odnajdują stado Zhixie, dokładnie te same które poznaliśmy wcześniej. Wojskowi maja ich nie atakować a one nie będą zbliżać się do obozu. Neczanie załatwiają różne sprawy, w obozie budowane są dodatkowe budynki i miejsca skoro ma to być stały obóz, a na Zekeren reszta załatwia bardzo ważne sprawy wojskowe. W międzyczasie na Zekeren powoli powstaje nowy system szukania smoków, które po powstaniu wojennego świata w dużej mierze się zapodziały. Zekeren udoskonala bardzo dużo systemów pomocnych nie tylko armii ale i mieszkańcom świata. Chifuin wynajął jednego z swoich ludzi aby udał się do obozu maszyn i zniszczył, albo zabrał maszyny bojowe (na te chwilę nieznajomy ma wolna rękę ma dostarczyć maszyny i co najmniej jednego z mechaników a resztę może wyrżnąć w pień). W zamian wynajęty człowiek chce mieć możliwość wykonania zemsty. W tym samym czasie oddział naszych bohaterów dostaje misje aby udać się do obozu maszyn po maszyny bojowe i zostają bardzo przestrzeżeni, że obóz ten znajduje się niedaleko terytorium Chifuina i przez to może dziać się tam sajgon. Cwany neczańśki generał upiekł właśnie 2 pieczenie na jednym ogniu, gdyż nie długo w obozie ma mieć wizytacje Królowa Sunsha i lepiej aby ich nie widziała, a dwa zrobią dla niego ważna misję. Hachi odnajduje powołanie do czytania map jak odnajdywania się w terenie i okazuje ze ma wrodzoną predyspozycje do czytania „znaków ziemi” to takie zgranie się z ziemia. (aplikacje z mapami w świecie wojny zupełnie nie działają więc mamy klasyczny powrót do papierowych map) U Chifuina, jego niektórzy ludzie docierają się między sobą, a nawet wręcz walczą o pozycję. Największe starcia charakterów są między Damu (generałem Chifuina) oraz Darkarilem. Ten pierwszy udowadnia, że jego pozycja to nie ściema i że to On tu rządzi. Po wielu starciach między Panami, Darkaril stwierdza, że będzie słuchał „oficerzyny” ale ten w zamian da mu namiary na jego wroga nr 1. Jednak w pałacu powstają srogie plany. Za to neczanie po drodze do obozu maszyn dostają „misje poboczną” od strażnika biblioteki ksiąg zakazanych. Mają po drodze, więc przyjmują ją. Mają odnaleźć mistyczne stworzenie które zwą Kylan i jedno takie należy do strażnika biblioteki, lecz nie odpowiada na jego wezwania. Natomiast w pałacu sojuszy władcy rozmawiają, o kolejnym brutalnym zamachu. Okazuje, się, że było kilka ataków, każdy na wojskowych tyle że różnych nacji (wszystkie należą do zjednoczonej armii) oraz wszystkie dotyczą małych i samotnych oddziałów. Władcy rozważają aby oddziały miały po 5-6 osób i aby każdy oddział miał w swoich szeregach oficera (nawet niskiego stopnia) aby mógł w razie co zaprowadzić porządek w takich oddziałach. Dodatkowo podczas obrad dużo władców sprzecza się ze sobą, jednak każde z nich darzy Ankare bardzo dużym zaufaniem i obdarzają go szankiem. Za to dużo pretensji mają do Księcia Voluare i oskarżają go o różne rzeczy (Nie dość, że książę jest najmłodszym władcą to jeszcze rada dowiedziała się jak przejął władze przez to cześć ma go za zdrajcę który im też wepchnie nóż w plecy. Tak o te tajemnicze znikania oddziałów, również został oskarżony o zlecenie ich) Tym czasem neczanie poszukujący stworzenia wpadają w zasadzkę, zrobioną przez dziwny zakapturzony oddział. Szybko nawiązała się walka jednak przeciwnicy po uderzeniu znikają w nicość. Ciągle pojawiali się nowi, którzy znikają dokładnie w ten sam sposób. Na domiar złego podczas dalej trwającego zebrania rady, dowiadujemy się, że kilku członków rodziny Orskran zostało brutalnie zamordowanych jednak oskarżenie tym razem pada na rodzinę Cusan. Zdjęcia które dostali stanowczo różnią się od tych po zaginionych wojskowych. W krótce Volaure prosi aby przynieść pewną książkę. Dostał pozwolenie od rady i szybko mu dostała dostarczona. Książe odnalazł równie brutalne zdjecia oraz istoty które zwą się Erdansza (takie krwiożercze połączenie smoka, wilka grzywiastego, orła i wiwerny) ale stwierdził, że to potwory są nie istotne) Władcy na niego naskoczyli, ale nagle Ashga stwierdził, ze też to widzi ze rozwiązanie jest w zdjęciach. Okazuje się, że zdjęcia przysłane przez rodzinę Orskram to dokładnie te same zdjęcia z książki. Tym samym zyskał szacunek w oczach rady. (Ankara miał krótką przemowę, w której przyznał się, że odgadł co za bestia ich rozszarpała i ze jak miał powiedzieć to zobaczył jak Volaure analizuje zdjęcia i pozwolił mu zabłysnąć) Co do neczan i dziwnego starcia to nagle wszyscy przeciwnicy zniknęli jak kamfora. Okazało się ze Hachi i Otachi mierzy do 2 typków z swoich broni żywiołów. Nagle jednak wszyscy zostali otoczeni szelna lodowa bariera i pojawił się tajemniczy przybysz który na dzień dobry zamroził całą Kiazu, a następnie Diunę. Dochodzi do rozmów na zasadzie „wy wypuście moich ludzi, nie to ty wypuść naszych” . Do konfrontacji wtrąca się Kurai, oraz Kiazu która sam się uwolniła z lodowego więzienia. Nieznajomy przedstawił się jako przywódca najemników, Jednak Kurai stwierdził, że zna Inci i ona jest kobieta. Na te słowa przybysz przedstawił więcej faktów (stwierdził między innymi, że Inci jest jego bezposrednia przełożona, jak ze Kylan jest prezentem dla ich przywódcy) , a następnie zasłonili neczanom oczy (opaskom nasączonym trucizna umożliwiająca wcześniejsze zdjęcie) i zaprowadzili do swojej kryjówki. Na miejscu przywódczyni, nie jest zadowolona z tego ze jej ludzie przyprowadzili jej gości i twierdzi, że nikogo nie zna. W krótce nieznajoma rozpoznała Kurai’a, oraz ze poznali się na Zekeren na jednej z imprez Volaure. Następnie wydarzyło się coś dziwnego, Inci kazała rozwiązać im oczy i po krótkiej wymianie zdań od tak stwierdziła, że mogą zabrać Kyln, ale za nim to zrobią to najpierw impreza i zaprasza ich do pomieszczenia obok. Przywódczyni, rzeczywiście zaprowadza ich do miejsca gdzie trwa impreza. Inci bardzo imponuje swoim zachowaniem Kiazu. Kurai unika rodzeństwa i ciągle mówi ze „później” pogadają, jak i ze to co myśli w tej chwili jest nie istotne. Diuna jest uszczypliwa i podejrzewa ze Inci to była Kurai’a z która nawet Kiazu nie ma szans. (uwodzicielka i kokieteryjna) Kiazu odbyła tez dziwną rozmowę z Inci, a po niej nagle Kiazu ma dziwne objawy, problemy ze wzrokiem i słyszy jakiś dziwny przeszywający pisk (Nie wypiła tyle aby mieć takie objawu od alkoholu) Rina odeszła z nią na bok. Okazało się, że Kiazu miała we włosach Kiooki (takie miniaturowe smocze nietoperze) które wydawały ten paskudny dźwięk. Rina nakazuje jej potem porządnie umyć włosy bo ma w nich masę odchodów tych zwierząt i nie da się tego od tak usunąć. (Z pikantniejszych rzeczy dowiadujemy się ze Inci miała bliskie stosunki z Volaure, oraz ze Kurai spędził z nią jedna noc (na bardzo długo przed poznaniem Riny) a sam Kurai nie raz podkreślał, że robił w życiu różne rzeczy.) W międzyczasie warto zwrócić uwagę, że ludzie Inci bardzo mocno pilnowali aby neczanie wypili jak najwięcej się dało. Dochodzi do starcia między Kiazu a Inci (jak to zostało ładnie określone „wymieniają poglądy”) Nagle w starcie miesza się Kurai, który rozdziela obie walczące, okazuje się, że Inci oszukiwała podczas starcia. Jak emocje trochę opadły przywódczyni najemników powiedziała ze odda im Kylan rano. Neczanie totalnie jej nie ufając na swoich warunkach zostają tam na noc. Inci chciała spędzić noc z Kurai’em jednak ten odmówił. Coś co rzuca się w oczy od początku spotkania z Inci to to, że z jakiegoś powodu dziewczyna boi się elektryczności. Rano podłoga pod neczami zniknęła i ledwo uratowali się przed zginięciem w przepaści. Tam trafili w jakieś dziwne tunele, i dostali polecenie aby biec i nie zatrzymywać. Za każdym razem jak źle skręcili wracali na początek tuneli. Jednak po paru dłuższych próbach rozgryźli system i przebiegli nie. Na mecie okazalo się, że są na powierzchni, ale Inci nie dotrzymała słowa i nie mają Kylan. W tym momencie Kurai informuje ich, że kiedy zniknął to odnalazł stworzenie, skontaktował się z strażnikiem biblioteki który zabrał swoją własność. A zostali na noc aby nie wzbudzać podejrzeń, w końcu nadal go „potrzebowali”, więc mimo braku zaufania sprawiali pozory, że to plan Inci jest na wierzchu. Po tych wydarzeniach neczanie dowiadują się, że Kurai dostał awans na kapitana i że według nowych ustaleń rady, w każdym obozie musi się przyznawać do rangi (wyższym oficerom głównie) Hachi i Otachi dochodzą do wniosku, że to on dostał awans aby mógł ich ochraniać i, że jego awans ma jakieś drugie dno, które w tej chwili nie jest widoczne. Elektryczny neczanin dostał gratulacje od swojego oddziału, który notabene stwierdził, że skoro sam Ankara zapewnił mu ten awans to na niego zasłużył. Zresztą nie raz raz udowodnił, że jest odpowiedzialny i potrafi dowodzić. W krótce neczanie trafią do obozu Konware (to sojusznicy) gdzie okazuje się, że do obozu mogą wejść tylko mężczyźni. Kurai, stwierdza ze w takim układzie oni tez będą nocować poza obozem. Żołnierze nie chcą na to przystać i idą po Majora aby rozstrzygnął tą sytuacje. Po bardzo długim czasie żołnierze wracają ale z Admirałem, którego neczanie bez trudu rozpoznali. To był Książę Shebon, który nie spodziewał się ich w tym miejscu. Komentuje również, że bardziej spodziewał się ich w barwach Ineeven, a nie neczańskich. Dodatkowo informuje, że Major jest niższym stopniem od Kapitana więc sam postanowił się pofatygować. Admirał rozporządził (po wysłuchaniu obu stron), że mają panią rozstawić namiot a następnie otoczyć go parawanem, a panów umieścić w innym namiocie, a następnie poprosił Kurai’a do namiotu oficerskiego. Tam odbywa się rozmowa, że ma nie podważać decyzji majora bez potrzeby bo to jego obóz jak i Kurai dostaje pytanie czy wie coś o Awalinzi, Kurai pyta czy to zespół Rockowy i po dłuższej rozmowie Shebon, prosi aby zapomnieli o tym temacie. Po rozlokowaniu, trafili na stołówkę i kucharza, który stracił pasje do gotowania (od lat gotuje dla żołnierzy którzy zjadają wszystko co im poda więc ten daje im coraz gorsze jedzenie) przedstawił się jako Chushin. Typowy męski obóz z męskim humorem i zagrywkami (mają nawet tajne miejsce gdzie maja walki sparingowe, siłowanie na rękę i inne takie rozrywki które ukrywają przed Majorem biurokratą (Admirał wyjechał niedługo po przybyciu neczan)) Szybko okazuje się że Bossam Sagie szkoli majora który ma dostać awans i dlatego to major włada obozem) W międzyczasie na Zekeren rozległy się syreny. Zekeren zostało zaatakowane przez wojska Królowej Bisho ( strona Chifuina). Jednak wkrótce okazuje się, że lecą również bojowe szturmowce z Desteoms, których jeden zmasowany atak starczył aby całe Zekeren za trzęsło się. Całe to starcie pod czas nocy doskonale jest widoczne na wojennej ziemi (Sekai Dagaal) Starcie na Zekeren trwa już długie godziny, a jednostek wroga przybywa. Wczesnym rankiem po całonocnych walkach na niebie pojawiła się ogromna fala uderzeniowa, która skutecznie zniszczyła źródła wszelkich świateł na niebie, a następnie ta niezwykła i potężna moc rozprzestrzeniła się na całą Sekai Dagaal. Tym czasem neczanie poznają „kostkę halussa” która jest zabawka do rozwijania psychicznych mocy. Jest Ona cała czarna ale przy użyciu mocy pokazują się na niej linie. Poznają również Caeci, niewidomego żołnierza, którego oczami jest jego psychiczna moc, a pułapki i zagadi wymagające użycia mocy to dla niego pikuś. Zaintrygowana Diuna, prosi wojskowego aby ją tego nauczył, ten zgadza się. Pod pretekstem nauki zostają na dłużej w tym obozie (Rudy stwierdził, że to bardzo dobry pomysł aby się rozwinęła) Jednak w międzyczasie wszystkich martwi ze po porannym wybuchu na niebie nie maja żadnego kontaktu z Zekeren oraz żadne radary go nie wykrywają. Na te chwile istnieje duża szansa ze Zekeren zostało zniszczone. Sachiner prywatnym statkiem leci w kosmos aby zobaczyć co tam się dzieje. Zabiera ze sobą Kurai’a. Obaj spodziewają się zobaczyć tam straszliwe pobojowisko. Padła taka decyzja gdyż prywatna jednostka nie rzuca się w oczy, w przeciwieństwie do wojskowej. W kosmosie jest wiele ciał, rozwalonych statków itd. a systemy twierdzą, że Zekeren nie istnieje. Władcy sojuszu rozmawiają z Sachinerem (będącym na statku) i nagle tracą z nimi łączność, gdyż statek zostaje wchłonięty przez czarną dziurę. W ten okazuje się, że ich statek wylądował w jakimś hangarze, gdzie wychodzi do nich Sam Książę Volaure, który po krótkiej wymianie „uprzejmości” zabiera Kurai’a i Sachinera ze sobą aby wyjaśnić im cała sytuację. Na wstępie władcy sojuszu odbierają połączenie z nieznanego źródła. Okazuje się, że to książę Volaure (ma blade i wyblakle oczy) który mowi ze żyje i ze ma się stosunkowo dobrze. Jednak rozmowę przejmuje Sachiner. To spowodowało, że wygłodzony książę wyssał z Kurai’a bardzo dużo energii (spokojnie nie zabił go, jest słaby i dostał krwotoku z nosa. Książę, położył go na kanapie. Elektryczny neczanin jednak za szybko chciał wstać i zakręciło mu się w głowie i ponownie dostał krwotoku z nosa. Volaure zapewnił sobie pogadanie z bratem jak ten zdąży ochłonąć. Kurai odbywa rozmowę z Sachinerem, który zrobił to specjalnie aby zobaczyć czy Volaure skusi się na energie brata, czy poczeka do końca załatwiania spraw. (warto zaznaczyć, że Kurai bronił się a Volaure dobrał się nie tylko do mocy ale i energii życiowej brata. Nie pamiętam czy wspomniałam, ale Volaure jest w połowie inkubem i tez czasem odczuwa głód) W tym momencie okazuje się, że ta wielka fala uderzeniowa która nad ranem rozeszła się po świecie to była moc Volaure, potem włączyli osłony i zniknęli, jednak padła tez łączność. Jednak Zekeren postawiło nowy kanał który używa tylko Zekeren aby wrogowie dalej myśleli ze Zekeren zostało zniszczone. Dużo osob odetchnelo z ulgą, że Zekeren dalej istnieje. Oficjalnie Kurai pojechał po nieśmiertelniki dla obozu jak i dla swoich ludzi i ochrania księcia Zekeren i Pana Cusan, którzy osobiście chcą sprawdzić te partie dostaw i zameldować władcom. Władzę nad obozem znów przejął Bossan Sagie, który w stanowczy i twardy sposób porozstawiał obóz po kątach. Trwają przygotowania, na przyjęcie gości. Ładunek został przejęty, neczanie również dostali nieśmiertelniki, spędzili parę chwil z Volaure i Sachinerem (trochę za plecami Bosmana, który miał mocne uprzedzenia do Sachinera, warto zaznaczyć, że Volaure „delikatnie” zemścił się na Sacninerze, że ten specjalnie sprawił, aby Volaure pożywił się bratem. Książę zrobił to w swoim stylu a Sachiner dawno nie był tak przerażony. Zaznaczę tylko bo wcześniej tego nie robiłam Volaure nie przeszkadza cos tak błahego jak płeć :P ) Diuna przez ten czas w obozie nauczyła się bardzo wiele i dostała własną kostkę do dalszego treningu i doskonalenia się. Przed wyruszeniem w dalsza drogę dowiadują się, że obóz maszyn do którego zmierzają został zaatakowany przez oddział smoków i został zniszczony (został zaatakowany kiedy nie mieli na stanie jednostek bojowych). Jednak i tak się tam udają, Rudy dalej podtrzymuje rozkaz, jedynie mają trochę zagęścić ruchów. (Kurai ma rozmowę z Bosmanem w której to Bosman korzystając, że jest starszy stwierdził ze Kurai to młodzik który nie wiele wie o życiu, a rozmawiali między innymi o smoczych jeźdźcach i o tym, że smoki nigdy nie dorównają maszynom) Póki co podróż mija im całkiem sprawnie, mimo że znajdują czas na wygłupy. Wieczorem rozbijają obóz na nie wielkiej wyspie skrytej wśród gęstych drzew i kanałów z wodą. Dziewczyny zrobiły sobie sesje zdjęciową i odbyły rozmowę kobiecych sprawach oraz testowaniu przez Diunę nowych mocy. Tym czasem w obozie Panowie rozmawiają trochę o relacji między Sachinerem a Kurai’em i tym, że nie przepadają za sobą a wiedzą o sobie bardzo dużo. Temat panów schodzi tez na „rodzinę”, Rodzeństwo „nie zna” swoich rodziców (przypominam, że stracili pamięć) ale pytają Kurai’a o jego rodziców. Ten odpowiada, w dużym skrócie bardzo mroczną historię jak jego ojciec zabił jego matkę, kiedy ten był bardzo mały i, że nie utrzymuje kontaktów z ojcem. Dodatkowo dowiadujemy się, że Damu (generał Chifuina) włada elektrycznością, z tym, że Kurai nie jest pewny czy Damu nie ma podwójnej mocy. Rano ruszyli dalej, początkowo płynęli na tratwie i panowie zrobili sobie zabawę w piratów aby umilić sobie czas. Wkrótce dotarli pod bardzo wysokie góry, które trzeba było zdobyć aby ruszyć dalej. W górach było mocno zimno i śnieżnie. Otachi ma przeczucie, właściwie czyta z wiatru, że zmieni się pogoda i będzie jeszcze więcej śniegu. Nagle neczanie zostają zaatakowani, przez dwa Nuilup (górskie wilki z Angelis). Rina osłoniła cały oddział tarczą ochroną. Dowiadujemy się, że te wilki są pod ochroną (są gatunkiem zagrożonym wyginięciem) Zbliżała się burza śnieżna, więc neczanie nie mogli czekać aż wilki odejdą, więc postawili na umiejętności Riny i pozwolili jej działać. Trwało to dłuższą chwilę, ale wodnej neczance udało się udobruchać oba wilki i wkrótce głaskała już obie bestie. Nagle z lasu wyszedł mężczyzna, który przywołał oba wilki po imionach, a następnie przedstawił się jako Esiad Ode i twierdzi, iż jest myśliwym. Neczanie powiedzieli mu, że szukają wioski Anerwalkan, a przybysz stwierdza, że dobrze się składa bo to jego rodzinna wioska więc postanawia ich tam zaprowadzić zwłaszcza, że sam podkreśla, że zbliża się śnieżyca. Esiad jest zaskoczony, że jego wilki które nikogo nie lubią, bawią się w najlepsze z Riną. W trakcie trasy dowiadujemy się również, że Pan Myśliwy jest Inkubem (zresztą jak co najmniej połowa mieszkańców wioski do której zmierzają) W krótce nasi bohaterowie docierają do malowniczo położonej wioski. Zaraz po wejściu do wioski poznają starszego sołtysa Zoteh, którego proszą o nocleg, z racji tego, że zbliża się śnieżyca. Sołtys przystaje i zaprasza przybyszów do siebie. Esiad ewidentnie nie przepada za Riną (ma ja za „słabiaka” który boi się burzy) za to jego wilki wręcz ją uwielbiają. Sam sołtys stwierdza, że to ciekawe i ze to mila odmiana. Dowiadujemy się również, że Esiad jest myśliwym, który nie tylko poluje na zwierzynę łowną, ale szuka też istot które mogły by być dawcami energii dla Rodziny Cusan (ma ich herb rodowy przy przy szalu, czy jego wilki na obrożach). Okazuje, się ze miał mniejsze bądź większe przewinienia i został zesłany do tej wioski, aby polować tylko na zwierzynę łowną. Sołtys informuje neczan ze trwająca burza, potrwa z dwa – trzy dni i to na bank i że przez ten czas są tutaj praktycznie uziemieni. Zoteh zaprasza prosi neczanski odział aby pomogli w przygotowaniach do święta nocy i zaprasza ich do udziału w świecie. Nie mając większego wyboru, nie chcąc siedzieć bezczynnie, neczanie przystają na to (dodatkowo później sołtys im mówi, że święto to jest obowiązkowe, dla każdego kto pod czas niego przebywa w wiosce)Dowiadują się również, że burze śnieżne w wiosce to nie nowość, i że wioska posiada system podziemnych tuneli, dzięki czemu mogą normalnie żyć, nawet jak pozornie się odcięci od świata. Podczas przygotowań neczanie poznają między innymi Cloem i Aliove, którzy zajmują się kostiumami dla mieszkańców wioski na święto (Ona jest projektantką, a On jest również mechanikiem amatorem który między innymi robi różne gadżety do strojów ale i wiele innych „urządzeń”. Cloem stara się również o staż w jednym z obozów maszyn oraz to rodzeństwo stara się o staż u Uso). Aliove bez trudu rozpoznaje Kiazu, i że widziała ją na pokazie u Uso „Anyo” Utahime i poprosiła ją o autograf. Nadeszło święto i wszyscy przebrani są a różne zwierzęta i noszą Kahm Meh-Nehl (kajdanki niwelujące moc, tym, że te konkretne są czasowe i tylko na czas trwania święta) Podczas święta dowiadujemy się, że Esiad nadmiernie interesuję się Kiazu, gdyż ta posiada jego ulubioną energie (tzn ognista) Zabawa trwa w najlepsze, jednak Nagle Kurai został oskarżony, że dobierał się do żony, wnuka sołtysa. Ba sam sołtys go przyłapał. Szybko została zorganizowana rozprawa, na której czele stanął sam sołtys (jest sędzią) Kiazu i Rina twierdzą, że mają dowód, że chłopak stojący przed sądem to nie ich dowódca. W tym momencie do sali rozpraw wparowało kilku łepków z Kurai’em. Tak w tym momencie okazało się, że mamy 2 identycznych facetów, w identycznych strojach. Jeden z nich definitywnie jest Kurai’em, ale sołtys na te chwilę nie jest wstanie określić który z nich jest prawdziwy, jak i który z nich dopuścił się złamania wartości moralnych. Rozprawa trwa bardzo długo, i była dość zawiła. Na koniec okazało się, że Esiad zmienił się w Kurai’a i chciał tym samym zdobyć Kiazu. Sołtys się wciekł. Myśliwi stwierdza, że sołtys powinien mu odpuścić, bo przecież świetnie się bawił jako sędzia i w końcu miał dobrą rozprawę. Esiad został ukarany, a neczanie byli zmuszeni zostać tam jeszcze jedna noc. Rano ruszyli w dalsza drogę (na pożegnanie dostali dokładną mapę gór, co prawda sołtys stwierdza, że przez wojnę pewnie straciła na wartości, ale i tak pozwoli im bezpiecznie zejść z gór.) Po dłuższej chwili wędrówki przez góry okazuje się, że Esiad śledzi neczan. Kiazu daje mu bardzo mocno do zrozumienia, że nie jest nim zainteresowana oraz że zdecydowanie, przegiął w wiosce. Dostał bardzo bolesna i dobitną lekcje. W międzyczasie jesteśmy światkami tortur jednego oficera z Ineeven. Saren jednak podczas przesłuchania ginie, a jego oprawca stwierdza, że był dziwny. Nie ważne jak bardzo był torturowany to nic nie mówił tylko śpiewał pod nosem jakąś piosenkę.

Tym czasem idący neczanie natrafiają na nieznajomy oddział na kładach. Po przedstawieniu numeru oddziału, przybysze potwierdzili, że to jeden z oddziałów który miał przybyć po maszyny, więc podwożą ich do obozu maszyn a następnie prowadzą ich prosto przed oblicze Alufa (generała). Tam okazuje się, że Alufem jest Hetto (weterynarz którego już dobrze znają) Dostają informacje ze to największy obóz maszyn który zajmuje rozległy teraz oraz, że ich maszyny będą gotowe za kilka/kilkanaście dni, oraz że muszą przejść szkolenie na prowadzenie maszyn, aby móc w ogóle ruszyć nimi w drogę. Zostają poinstruowani, że przez to co dzieje się w obozie (np. wszechobecny smar itd.) dostają dodatkowe mundury. Aluf mówi ze mogą wiać zarówno mundur neczański jak i taki z ineeven, jednak On zaleca te z Ineeven dzięki czemu nie będą się wyróżniać a w razie ataku, nie rozejdzie się informacja, że mają gości z innego obozów.(Neczanie wezmą mundury z Ineeven) Bardzo szybko okazuje się, że Hetto w tym obozie przez innych oficerów jak i niektórych szeregowych pieszczotliwie jest nazywany „Ojcem”/”Stary”. Neczanki w nietypowy sposób założyły turban (który jest częścią munduru. Kurai zwrócił uwagę, że to przypomniało mu pewną księżniczkę, z odległej planety, ale nawet nie zna jej imienia. Rina stwierdza, że może zanim stracili pamięć była tam np. służką albo wpadła po prostu na podobny pomysł. (Obie rzeczy się bardzo prawdopodobne). Neczanie poznają Marsui (ona łapie fajny kontakt z Kiazu), Kashai oraz Syale (Ci dwaj ostatni prowadzą szkolenia maszyn bojowych i zaznaczają, że na trasach szkoleniowych to oni są wyżej w hierarchii niż oficerowie biorący udział w szkoleniu. Dodatkowo różnią się w podejściu. Syale lubi teorie, a Kashai ceni sobie praktykę. Razem ładnie się uzupełniają jednak prowadzą zajęcia osobno.) W międzyczasie neczanie i jeszcze jeden odział zaczęli szkolenie z maszyn bojowych. Ci co mieli prawo jazdy udali na szkolenie z Syale, a pozostali z Kashai. CO za tym idzie Kurai i cały oddział na który czekali, mają nudne zajęcia w sali lekcyjnej, a reszta neczan ma od razu jazdy po trasach szkoleniowych. Nasi bohaterowie mieli delikatny wypadek na trasie, ale Kashai zamiast na nich krzyczeć spokojnie im wytłumaczył jakie błędy popełnili i jak na przyszłość uniknąć takich wypadków i podkreśla, że dobrze, że nikomu nic się nie stało. Dowiadujemy się, że Kurai, tak jak i Volaure, mają ładne pismo dzięki Sumi, która bardzo surowo karała ich za brzydkie pismo (informacja o tyle istotna ze pokazuje bardzo Sumi). Pogoda w obozie maszyn jest bardzo kapryśna, ale dzięki temu neczanie mogą zaliczyć jazdę kłądami podczas szalejącego deszczu. Kiazu łapie coraz lepszy kontakt z Marsui, która sama przyznaje, że za młodu była równie narwana jak Kiazu, ale wojsko i jej Saren ją utemperowali. Przyznaje, że dalej jest temperamentna ale umie coś przyjąć, ze spokojem. Tym czasem Hetto organizuje zebrane oficerów (Jest tam 7 Sarenów i jeden Kapitan. Jeśli chodzi o Sarenów to poznajemy np. Tajhal, Gearno, Inkerem, Midrawog) Powstaje tam pomysl aby wykorzystać wieżę ciśnień, znajdującą się pośrodku obozu, aby zamontować na niej maszynę generującą hiperdźwięki, do odstraszania smoków. Gearno stwierdza, że taka maszyna to łatwizna (jest Sarenem mechanikiem z bardzo dużym doświadczeniem), tylko, że nie posiadają nagrania głosu smoka do wykorzystania. Hetto postanawia skontaktować się w tej sprawie z Volaure, a następnie prosi Kurai’a aby pomógł mechaników przy stworzeniu tej maszyny, gdyż zna się na smokach zdecydowanie lepiej niż On. Podczas zebrania Kurai dostaje telefon od Otachiego i po krótkiej rozmowie, prosi Alufa aby mógł zerwać się, z zebrania. Hetto widzi, że jest poważny i co prawda nie chętnie ale pozwala mu odejść z zaznaczeniem, że później ma mu zdać raport. Okazało się, że Kashai zaufał neczanom ze sami zejdą z toru. W dużej mierze się udało, ale Rina zniknęła, a w obozie szaleje burza. Powstaje grupa poszukiwawcza składająca się z Kashai, Otachiego i Kurai’a. Kashai ma pretensje do Otachiego ze zostawili ją na torze i że nadużyli jego zaufania. Otachi broni się, że nie zostawili jej specjalnie. W tym momencie Kashai dowiaduje się również, że Rina panicznie boi się burzu więc nawet podczas zajęć mogła się gdzieś schować, a że teren jest ogromny to to było nie do zauważenia. Kashai prowadzi pozostałych po miejscach gdzie można byłoby się ukryć. Co ciekawe w Kurai’a uderza jeden piorun za drugim. (nic mu to nie robi z racji mocy jaką włada, ale jest nie codzienne). Podczas poszukiwań Kurai wypytuje o te burze. Dowiadujemy się, że są bardzo często, tylko, że pioruny zwykle nie trafiają w ludzi, oraz że burze nabrały na sile po pierwszym ataku smoków, w czasach kiedy obóz był dopiero budowany. Wkrótce oddział poszukiwawczy odnajduje Rinę, razem z kładem którego stan bardzo mocno zainteresował Kashai. Otachi, zabrał siostrę do pokoju dziewczyn. W tym czasie Kurai wraz z Kashai udali się do Alufa. Kashai boi się, żę będzie miał przerąbane przez zaistniałą sytuacją. Co by ni mówić można uznać, że nie dopilnował podopiecznych. Kurai jednak chwali jego nieocenioną pomoc w poszukiwaniach i że dzieki jego znajomości tras szybko znaleźli zgubę. Kiedy Kashai wychodzi, Hetto jednak chce więcej informacji. Dostaje bardzo skróconą historię, a następnie Kurai naciska aby Aluf opowiedział mu więcej o tych burzach w obozie i pierwszym ataku smoków. Dowiadujemy się, że smoki w sumie zaatakowały, ale od tak szybko uciekły. Hetto zauważa, że Kurai’a bardzo intryguje ta anomalia, więc daje mu dostęp do dokumentacji z tamtego okresu oraz pozwolenie na wchodzenie w każde miejsce w obozie i stwierdza, że sam jest bardzo ciekaw co odkryje neczanin.
W międzyczasie na zebranie władców sojuszu w pałacu Ankary wpada jeden sługa i informuje o smoku, otoczonym dziwną tarczą który lata nad pałacem, trzyma coś w łapach i nikogo nie atakuje. Ankara postanawia to sprawdzić osobiście. Władcy nie chcą go puścić, jednak Elinar twierdzi, żę sobie poradzi, ale nakazuje aby Volaure z nim poszedł i w razie co nadstawiał za niego karku. W krótce obaj są już na tarasie. Kiedy tylko tam przychodzą smok zrzucił to co trzymał w łapach i odleciał. Okazuje się, że to nagie i zmasakrowane ciało (tak bardzo zmasakrowane, że nie da się rozpoznać kto to) i chociaż ma ślady pazurów smoka to Volaure jest pewien, że to nie dzieło smoka. W tym momencie władcy dostają również list głoszący " Już wiesz czyje to ciało. Twoje może być następne." W tym momencie okazało się, że to ciało zaginionego Sarena z obozu maszyn (jakoś wcześniej rozmawiali o jego zaginięciu)
Tymczasem w obozie maszyn dowiadujemy się, że w Rinę uderzył piorun, ta się wystraszyła i nie pamięta jak trafiła do groty w której ją znaleźli. Po tych informacjach Kurai udał się do „Swego rodzaju czytelni” dla oficerów aby tam w spokoju przeglądać raporty. Niedługo po jego przyjściu, do pomieszczenia wchodzi Gearno, który ma mnóstwo papierkowej roboty, której co chwila, ktoś mu dokłada. Gearno zagaduje, że słyszał, że Kurai’a interesują burze w obozie, więc oferuje mu swoją pomoc łącznie ze streszczeniem wszystkich raportów, gdyż on sam je pisał. Dochodzi do „wymiany handlowej” mianowicie, Kurai ma pomoc Sarenowi w raportach, a ten w zamian pomoże mu z sprawą burz. Niedługo okazuje się, że ludzie Gearno odkryli pod hangarami, podziemne korytarze a wśród nich elektrownie, która była ukryta za grubą ścianą. Odkryli ją przypadkiem kiedy chcieli powiększyć swoje podziemne magazyny. Oficerowie do końca rozwalają ścianę elektrowni i zaczęli ją dokładnie badać. Po głębszym przepadaniu elektrowni, okazuje się, że mieszka tam stado „Kablogryzów” (stworzonek zjadających kable elektryczne). Dowiadujemy się również, że przez to, że to zdziczałę stało żyło tam w zamknięciu latami, jeszcze na długo przed wojna to ich królowa i łowczy ściągają burze, aby ich stado mogło najeść się elektrycznością, jaką w ten sposób generują. Informują o tym Alufa który wzywa odpowiednich ludzi, którzy zajmą się usunięciem tego problemu. W międzyczasie Kiazu brała udział w pewnym wyzwaniu, polegającym na wygraniu biegu, który wydaje się być bardzo prosty. Jednak jej przeciwnik męczył się znacznie wolniej niż Ona. Po ciężkich bojach Kazu przegrywa dosłownie o włos, a następnie dała się ponieść swojej porywczości. Uderzyła przeciwnika, a następnie z hukiem wyszła. Była zdenerwowana i nie chciała gadać z nikim. Zaszyła się na jednym dachu z słuchawkami w uszach i pozwoliła Rinie z nią tam przebywać. W końcu ognista neczanka decyduje się na rozmowę i stwierdza, że to nie tak, że się poddała. Jednak w rozmowę wcina się Kurai, który ochrzania ją, że się poddała i że go zawiodła. Wybuchowa Kiazu urządziła niezła pyskówkę, w której argumentowała dlaczego się nie poddała oraz stwierdza, że zaraz po przegranej chciała go wyzwać od razu na kolejny wyścig, ale doszła do wniosku, że od razu nic nie osiągnie i że aby zawalczyć dalej, to musi najpierw podnieść swoje możliwości. Kurai stwierdza, że skoro tak to chce aby z nim poszła, ta odmawia wrzeszcząc, że się nie poddała itd. Po krótkiej rozmowie Kiazu dochodzi do wniosku, że najsilniejszym wojownikiem, jest ten wojownik który umie pokonać siebie i swoje słabości. W tym momencie Kurai mówi, że zmienia zdanie i jest z niej zadowolony i obiecuje, że pomoże jej szybko podnieść formę. Dodatkowo docenia fakt, że nadal ma w sobie determinację ale potrafi się uspokoić i stwierdza, że kiedyś będzie większym wojownikiem niż w tej chwili. Kiazu tego potrzebowała. Po tym zdarzeniu Kurai, Kiazu i Rina gdzieś się udają. Tym czasem Diuna dostała od Hetto kule „Ahales” która jest w czymś w rodzaju kostki która wcześniej miała, ale sama się uczy i po każdym poprawnym ułożeniu zmienia się, dając coraz to trudniejsze wyzwania. Co dla niej jest doskonałym treningiem jej psychicznych mocy. Neczanie zaczęli trening z „Tytanem” w wersji szkoleniowej bez działa energii. Kashai obiecuje im, że jak będą się dobrze sprawować to na koniec dnia pokaże im ciężkie maszyny bojowe. W ramach niespodzianki do tych zajęć dołączają również Syale i jego kursanci, którzy od dzisiaj biorą udział w zajęciach praktycznych. Na wstępie obaj szkoleniowcy organizują im wyścigi. Kashai i Syale oglądają ten wyścig z dobre punktu obserwacyjnego. Dowiadujemy się ze Kashai potrafi bez trudu rozpoznać każdego kierowcę, tylko po tym jak prowadzi maszynę bojową. Jego przyjaciel komentuje nawet, że do dzisiaj nie rozgryzł jak On to robi. Wyścig w popisowym stylu wygrali Hachi z Otachim, kiedy Syale ochrzaniał ich ze maszyny bojowe to nie zabawki, to Kashai chwalił chłopaków, że dali czadu i świetnie się spisali. Idąc dalej Syale poszedł ogarniać swoje obowiązki, więc wszyscy kursanci pod opieką Kashai udali się na „wycieczkę” do warsztatu aby zobaczyć ciężkie maszyny bojowe („cukierek”) Maszyna zrobiła ogromne wrażenie na obu oddziałach. Poznają tam prawą rękę Sarena Gearno tzn Ruln (warto wspomnieć, że jego lewa ręka jest metalową proteza). Kashai upomina go aby nie przesadzał z teoria bo połowa z nich miała zajęcia z Syale, więc mechanik mówi im tylko to co konieczne. Dowiadujemy się między innymi, że „Cukierek” wymaga specjalnych uprawnień i ze np. Slaye nie ma uprawnień aby wejść nawet do tej maszyny bojowej, a Kashai może być strzelcem czy nawigatorem, ale nie może go prowadzić. Oraz dlaczego duża maszyna bojowa nazywa się cukierek a mała tytan. Korzystając z okazji Kashai chce przedstawić ekipie pewnego niezwykłego mechanika. Z racji tego, że zbliża się obiad i jeden z udziałów ma po obiedzie wartę, to pada decyzja, że neczanie po obiedzie wrócą do hangaru aby poznać mechanika, a drugi oddział wróci tam po kolacji. Tym czasem Kurai pomaga przy nagraniach głosów smoków, aby wybrać ten najbardziej odpowiedni, oraz pomaga Gearno przeglądać zgłoszenia na mechaników do obozu maszyn. Saren twierdzi ze wystarczy ze będzie oglądał i dawał znać jak go coś zainteresuje.
Rodzeństwo udało się do warsztatu, gdzie dziewczyny dostały po steampunkowej róży (metalowe, ze śrubkami itd.) od Ruln, z następnie poznają Karieni, która okazuje się być straszliwie
otwarta, przytulaśna i przyjazna. Jednak nie to jest jej najwiekszym atutem. Okazuje się, że dziewczyna nie rozumie „mechanicznego bełkotu” (slangu mechaników) ale mimo to jest jednym z lepszych mechaników w tym warsztacie. Karieni mówi im, że maszyny „mówią do niej” i ona wie co im dolega. Ruln informuje również, że Ona włada psychiczną mocą, i dzięki niej wie co naprawić. Nagle w obozie rozległa się przeszywająca syrena alarmowa, informująca, że obóz maszyn właśnie został zaatakowany. Okazuje się, że obóz został zaatakowany przez smoki, a dokładniej przez smoczych jeźdźców. Maszyna z systemem od odstraszania nie została jeszcze zawieszona, a w tej chwili nie daleko wieży ciśnień, latają dwa smoki. Neczanie postanawiając zając smoki, które skutecznie unikają pocisków z dział bojowych i sieją doskonały chaos w obozie. Jeździec na największym smoku, dodatkowo poluje na Sarenów i innych oficerów (nawet jednego z popielił na oczach całego obozu, twierdząc, że to samo zrobi z każdym oficerem który wejdzie mu w drogę) Hetto rozkazał aby oficerowie się, nie wychylali. W dużym skrócie Kurai rozpoznaje największego smoka i jeźdźca (to Darkalir i jego smok Marada) i oznajmia Alufowi ze On go odciągnie, a w tym czasie ludzie Gearno będą mogli zawiesić maszynę. Hetto nie bardzo, chce na to pozwolić, ale ostatecznie się zgadza, dla dobra całego obozu. Kurai szybko i sprawnie odciąga jeźdźca poza granice obozu, gdzie czaka już reszta oddziału, gotowa atakować go z ukrycia aby odwrócić jego uwagę. Kurai rozkazuje Rinie wycofać się i nie brać udziału w rozpraszaniu Darkarila. Wodna neczanka nie chętnie odchodzi. Obóz maszyn płonie, Darkalil daje czadu. W międzyczasie Kashai i Syale (z drobną podpowiedzią Kurai’a) pokonują jednego smoka. A Elektryczny neczanin twardym rozkazem odesłał reszte swojego oddziału do obozu, nie chętnie ale wykonali rozkaz. W tym momencie okazuje się, że Rina nie wróciła do obozu maszyn, za to błąka się po okolicy z dala od walki i rozmawia z Volaure. Wodna neczanka wpadła na szalony pomysł, aby poszukać w okolicy smoka, aby wyrównać szanse w starciu. Robi to bez wiedzy Kurai’a i Volaure początkowo nie popiera tego pomysłu, ale po krótkiej rozmowie jak dowiaduje się z kim walczy jego brat, to stwierdza, że smok mógłby się przydać. Chociaż uważa to za turbo niebezpieczne to prowadzi Rinę do mniejszego smoka w okolicy (system znajduje dwa smoki, a Volaure wybrał mniejszego) Kiedy Rina szuka smoka jej rodzeństwo pilnuje aby drugi smok szalejący po obozie nie zobaczył snajperów, którzy się na niego czają. Po dłuższym czasie Rina odnajduje smoka, który na powitanie zaatakował ją i prawie odgryzł jej głowę, ale nagle zaniechał ataku. Kiedy smok odezwał się, to Volaure od razu go poznał, a po chwili Rina też go poznała. Okazało się, że to Mishel (smok Sachinera) Wodna neczanka próbuje go przekonać do pomocy ale bezskutecznie. W międzyczasie neczanka zauważa, że smok jest ranny więc leczy go i odchodzi. W międzyczasie maszyna odstraszająca smoki została podłączona i zadziałała perfekcyjnie. Drugi smok odleciał a wojownicy przejęli jego jeźdźca. Rodzeństwo zostaje wyznaczone do gaszenia obozu. Tym czasem Kurai, dalej walczy, w ten przed jednym z ataków Kurai’a osłoniła Rina. Nawiązuje się przepychanka słowna między panami. Nagle w walkę wtrącił się czerwony smok, którego Kurai rozpoznał od razu i odezwał się do niego po imieniu. Mishel stawia warunek, że pomoże w walce ale neczanie odstawią go do domu. Kurai na to przystaje i razem ruszają do walki. W międzyczasie Aluf dostaje informacje, ze ma nikogo nie wysyłać z pomocą do walki z smokiem. Walka smokó toczyła się praktycznie całą noc. Bladym świtem poważnie ranny Kurai, oraz smok (też jest ranny) wraz z Riną wracają do obozu. Tam dostają pomoc. Obaj budzą się po dwóch dniach. Rina dostaje jednoczesna reprymendę i pochwale za pomysł. (Kurai, podobnie jak brat uważa ze to był bardzo nie odpowiedzialny ale dobry pomysł) Neczanin został uleczony, został mu jedynie ogromny siniak na ciele, ale jest wstanie swobodnie się poruszać. Kurai więc udaje się do Mishela aby sprawdzić, jak ten się czuje. Kurai i Mishel odbywają rozmowę, której w sumie „potrzebowali”. Sachiner dowiaduje się, że jego smok zostaje odnaleziony. Dowiadujemy się, w tym momencie, że w willi Sachinera został zorganizowany pokaz mody, a Uso „Anyo” Utahime życzy sobie obecności, swojej muzy (Kiazu) oraz fotografa (Riny). Właśnie Kiazu bierze udział ponownie w wyścigu i tym razem pokonała przeciwnika w pięknym stylu. Podniosła się po przegranej, nie poddała się i dała czadu. Rano, Kiazu, Rina i Kurai mają rozmowę z Hetto o pojechaniu do willi Cusan. W skrócie pada decyzja, że dziewczyny będą w takiej jednej ambonie daleko poza obozem i bęą robić spis zwierząt dla Hetto, a Kurai jedzie odstawić smoka. Dziewczyny ustawiają rzeczy na ambonie tak aby informacje zbierały się same i wraz z Kurai’em udają się do Sachinera. Reszta rodzeństwa pozostała w obozie nie będzie się nudzić, mają w planach sprzątanie i naprawianie obozu, oraz przygotowania do jednego koncertu, i w sumie jeszcze do czegoś lecz o tym potem. Po dotarciu do willi, wszyscy zostają przebrani i dostają harmonogram pobytu (pokaz, przyjęcie koktajlowe z Diwą i masa innych zajęć) to będzie intensywny okres. Anyo zadbał o dobry wygląd swojej modelki jak i fotografa (nie podobał mu się strój Riny więc przebrał ją po swojemu) Trwał całonocny pokaz, podczas którego Kiazu miała aż 26 wyjść i otwierała zarówno pokaz jak i każą koleją tematykę pokazu. Wszystko poszło z godnie z planem i nadszedł czas przyjęcia koktajlowego. Rina robi zdjęcia, a Kiazu umila czas Anyo. Kiedy jest chwila czasu, Ery zabiera przyjaciółkę do SPA, Sachiner wysyła Kurai’a do maszyny leczącej (siniak jest doskonale widoczny przez białą koszulę, a kolejnego dnia musi w takiej być), dodatkowo Sachiner życzy sobie aby Rina mu towarzyszyła przez jakiś czas (zabrał ją na spacer po ogrodach i nad jezioro należące do terenu willi) W tym czasie Kiazu spędza super chwile z przyjaciółką, pełne relaksu i rozmów. W ten Sachiner, karze jednej ze służących przebrać Rinę „tak jak lubi” okazuje się, że powiedzmy ubranie w czerwoną kokardę. Wiąże jej ręce swoim krawatem i w takiej formie powiedzmy, oddaje ją Kurai’owi z listem w którym w skrócie składa mu życzenia urodzinowe, i ze daje mu prezent z najwyższej półki. Rano neczanie oraz Ery i Sachiner jedzą śniadanie na ulubionym tarasie Ery. Rina oddała krawat Sachinerowi (dając mu też buzika w policzek). A następnie zaczął się kolejny intensywny dzień pełen zdjęć i zachcianek Anyo. W innej części świata Darkarill liże rany, majaczy o smokach w obozie maszyn długo nie mogą go uleczyć a ten od razu chce się zemścić. Jednak Damu (generał Chifuina) szybko i sprawnie doprowadza go do pionu. W międzyczasie Pobyt neczan w willi Cusan zakończył się. Dziewczyny wróciły do Ambony, w międzyczasie dostając dodatkową misję aby na Inuma udać się po jedną rzecz z innego obozu. Dziewczyny maja rozmowę o jakiś planach i ze ponoć przez koncert jest mała obsuwa w ich planach. Dziewczyny odbierają ciężką skrzynie z innego obozu i wracają do obozu maszyn. Tam za chwile zacznie się koncert, a po dziewczyny wyszedł Ruln orz Hachi i Otachi aby zaopiekować się ładunkiem. W międzyczasie do obozu maszyn przybywa Volaure, oraz powraca Kurai. Książe, ma pewną rozmowę z Alufem na temat obozu. Tym czasem koncert w obozie maszyn trwa w najlepsze (gra Stary kozioł, którego poznaliśmy na starciu odważnych) Neczanie dostali piosenkę z dedykacją dla nich. Po koncercie Volaure mówi że sprowadziła go do obozu maszyn, ta maszyna do odstraszania smoków, bo jest jej ciekaw i chce „wykorzystać brata”. To stwierdzenie wywołuje pewne zamieszanie, ale wkrótce okazuje się, że chodziło o sparing. Tym samym Książe kupił neczanom trochę czasu aby mogli skończyć swój tajemniczy plan. Rodzeństwo skończyło, a samo starcie było intensywne, lecz z wieloma ograniczeniami. Obaj podnieśli swoje umiejętności od poprzedniego ich sparingu, i byli pod wrażeniem przeciwnika. Po wszystkim Książe i Neczanie udali się do pokoju dziewczyn. Tam okazało się, że jest zorganizowane małe przyjęcie niespodzianka z okazji urodzin Kurai’a. (Z ciekawszych prezentów, dostał starą książkę, która ciężko zdobyć w wersji papierowej, łańcuchy do treningu które zostały wykute specjalnie dla niego i czarna bluzę z napisem „nie dotykać urządzenie elektryczne”. Napis na bluzie stylizowany jest na zabezpieczenia, jakie wiszą na elektrowniach.) Były tance, zabawa, granie w gry. Volaure odbył „głęboką” rozmowę sam na sam z bratem. (rozmawiali trochę o przeszłości, trochę o dotyku, trochę o Rinie (że albo ma predyspozycje do leczenia albo była do nich kiedyś przyuczana albo że oba) obiecali sobie również ze będą ochraniać rodzeństwo za wszelka cenę, Volaure obiecuje ze Kurai’a również będzie ochraniał. (nie pozwolą aby stało się z nimi to co sami w przeszłości zrobili innym) Impreza urodzinowa trwała do bardzo późna, w pewnym momencie zostali na niej już tylko neczanie.

Rano przy śniadaniu Marsui zaprasza dziewczyny na całodniowy trening w babskim gronie. Dziewczyny są chętne z tym, że Kiazu ma warte z rana która uniemożliwia jej pójście. Hachi ma wolne ale nie chce wziąć warty za siostrę. Twierdzi, że może odbyć wartę, jeśli Diuna potem będzie mu usługiwać przez godzinę. Niestety Diuna się nie zgadza. Marsui i Kiazu udały się do stolika oficerskiego, gdzie namawiają Hetto do swojego planu. Po dłużej rozmowie jedną warte Kiazu przejmuje Kurai, a druga zostaje przypisana Hachiemu. Za to Kiazu zapisała się na dodatkowe dwie warty na kolejny dzień. Kurai poinformował Hachiego o warcie porannej, i uprzedził Kashai ze spóźni się na wieczór. (Panowie w obozie organizują wieczorem przyjazne sparingi) Podczas całodniowego trenigu dla dziewczyn, Marsui dawała niezły wycisk Karieni, Ulme, Kiazu, Diunie i Rinie. W między czasie dowiadujemy się, że Gearno wraz ze swoja ekipą wpadli na kolejny pomysł, który wymaga wiedzy Kurai’a. Mianowicie zbudowali mechanicznego smoka, który od czasu do czasu ma przylecieć się po obozie ze swoim mechanicznym jeźdźcem i odstraszać potencjalne ataki. Elektryczny neczanin staje się również testerem maszyny, a Ruln i reszta mają udoskonalać smoka wedle jego uwag. Karieni została wezwana do maszynowni i musiała opuścić trening. Potem Hetto wzywa do siebie Ulme i ponoć sprawa nie może czekać do końca treningu. Okazuje się, że rodzinne miasto Ulme, Gearno i Syale zostało zaatakowane przez oddział elfów (strona Chifuin) zniszczyli sporo i obecnie trwaja tam akcje ratunkowe, a wojskowi są proszeni o próbę kontaktu z rodzinami. Na te chwile wiadomo jedynie ze trwa odgruzowywanie miasta. W międzyczasie Marsui tak bardzo wycieńczyła neczanki, że np. Kiazu zemdlała. Marsui poprosiła Tajhal aby pomógł jej odtransportować neczanki do ich pokoju. Saren pomaga jej w tym i stwierdza, że przegięła z treningiem i oznajmia jej, że chce z nią później porozmawiać w swoim gabinecie. Kurai ulega niegroźnemu wypadkowi podczas pierwszych testów smoka (maszyna zaliczyła małą eksplozję podczas lądowania ale jemu fizycznie nic nie jest. Co prawda musiał go zbadać obozowy lekarz, ale to tylko dlatego ze wypadek wyglądał na poważny a Hetto chce się upewnić, że wszystko jest ok. (Ksywka Ojciec, nie wzięła się znikąd) Marsui po odstawieniu i unormowaniu dziewczyn ponownie spotyka Tajhal. Nie chcąc z nim rozmawiać trochę wrednie mu mówi, że to nie jest później i że to nie jest jego biuro. Tajhal jednak informuje jej ze właśnie dosrali informacje ze z jednej ze zniszczonych kamienic wydobyli ciała rodziców Ulme i ze Saren uważa ze powinna teraz być przy niej. Nie wiele myśląc Marsui pobiegła do gabinetu Alufa. Tam Ulme i Marsui dowiadują się, że z samego rana udają się na miejsce zdarzenia. Tymczasem Kurai uczy Hachiego i Otachiego jak owijać dłonie przy pomocy owijki bokserskiej (dowiadujemy się również ze zawsze kiedy nosi rękawiczki to mial tak zabezpieczone dłonie) Przyjazne starcia trwały parę godzin i dostarczyły sporo zabawy. Rano Kurai, dalej testuje smoka, a na trening z maszynami bojowymi zostały dostarczone jagody potęgujące moc. W międzyczasie ludzie Chifiuna wysłali do obozu maszyn młodego smoka z kamera aby nagrał obóz, jednak dźwięki z maszyny i zwiadowcy skutecznie go przepłoszyli i zniszczyli kamerę. W krótce okazało się, ze neczanie dzisiaj mieli egzamin kończący z maszyn bojowych. Egzaminatorów jest trzech Saren Tajhal, Kashai oraz Syale. Neczanie mają najpierw egzamin teoretyczny, a potem praktyczny. Okazuje się również, że Diuna ma dodatkowy egzamin z psychicznej mocy. Wszystkie egzaminy ładnie zostały zdane. Przed wyruszeniem w dalsza drogę neczanie mają do załatwienia ostanie sprawy np. z pomocą przy ostatnim projekcie. Przed wyruszeniem dostali również najnowsze mapy. Hetto upewnia się też po milion razy czy mają odpowiednie dokumenty (wgrane na wisiorki) czy znaja trase, czy wiedzą gdzie mają dotrzeć itd. Po raz kolejny wychodzi na to ze Aluf strasznie się przejmuje, zupełnie jak Ojciec. Neczanie zabierają, ze soba 12 maszyn bojowych klasy „Tytan” . Po pierwszym nocnym postoju, neczanie wracają do swoich neczańskich mundurów. Następnie zaplanowali trasę do stałego obozu, gdzie stacjonuje Rudy, Hachi wgrał trasę w maszyny bojowe, reszta zebrała obóz i ruszyli w drogę. Jechali długo i spokojnie aż nagle zaczął dzwonić telefon Kurai’a, zobaczył kto dzwoni i dał telefon Rinie aby odebrała. (Kurai, Hachi i Otachi, prowadzą tytaty) Okazało się, że dzwoni Yorokobi (siostra Kurai’a) jest roztrzęsiona i prosi go aby „ich ratował” . Nie może się dodzwonić ani do Rudego ani do Amisa, ani do Moyoshiego i stwierdza, że to nie żarty i potrzebują pomocy. Yorokobi podaje lokalizację. Hachi sprawdza, jak daleko są od wioski Yuulicountry. Okazuje się, że jest im nie podrodze, ale jest stosunkowo nie daleko. Kurai decyduje, że tam jadą i mówi siostrze, że zaraz będą. W krótce dojeżdzają do zniszczonej wioski, która jest przepełniona energią. A zaraz po zatrzymaniu uślyszeli kilka silnych wybuchów. Hachi i Otachi poszli na zwiady, a Diuna swoją psychiczną mocą „przeskanowała” teren. Diuna informuje ich, że widzi dziwną „czarną dziurę” ukrytą w polu kukurydzy. Po dłuższej chwili stwierdza, że to jakaś lodowa góra, która nie pasuje do otoczenia. Kiazu idzie sprawdzić co to. Po rozmrożeniu okazuje się, że w środku był ukryty mały Arishi (syn Yorokobi) To bardzo mocny dowód, że Ona gdzieś tam też musi być. Przy dzieciaku była kartka, że jest 3 przeciwników, są elfami i że mają bardzo mocno uważać na typa imieniem Eish. Neczanie rozdzielają się, Diuna, Hachi i Otachi idą się zając dwoma przeciwnikami, Kurai i Kiazu idą „porozmawiać” z panem Eish, a Rina zostaje z Tytanami i Arishi, oraz ma za zadanie dodzwonić się do Rudego. Kłucący się Hachi z Diuną skutecznie zwrócili uwagę dwóch elfów którymi mieli się zając. Ich awantura sprawiła również, że Kurai i Kiazu mogli spokojnie przejść dalej. Po dłuższej chwli znajdują mocno poturbowaną Yorokobi i Eish który ją torturuje. Tym czasem Hachi, Otachi i Diuna sprawnie pokonują pozostałą dwójkę, jednak ich przywódca to już bardzo trudny przeciwnik. Okazuje się, że Yorokobi jest tak poważnie ranna, że traci przytomność, Kiazu nie jest wstanie jej uleczyć, ale jest wstanie zająć się Elfem i skutecznie odwrócić jego uwagę. Otachi przejmuje Arishiego i odchodzi z nim gdzieś dalej, a Kurai dostarcza do Rini nieprzytomną siostrę. Rina leczy ją. Kiedy Yorokobi odzyskuje przytomność okazuje się, że w tym miejscu jest również Hashi i nie mogą pozwolić aby Eish ja znalazł (dostajemy informacje, że Eish to chłopak Hashi). Yorokobi chce zaprowadzić Kurai’a do ukrytej siostry jednak ten odmawia. Decyduje, że On idzie „porozmawiać” z panem Elfem a Rina ma iść z Yorokobi, aby odnaleźć Hashi. Wkrótce odnajduą Hashikitę pod postacią kota, i bardzo mocno poturbowaną. Kiazu dawała tam niezle czadu i sprawiłą wiele problemów Elfowi, jednak starcie przejął Kurai. Wkrótce wszyscy prócz Kurai’a byli już przy maszynach bojowych. Rina uleczyła Hashi oraz Kiazu. Nagle wszystkie tytany zaczęły strzelać kulami energii. Elfy uznały, że ściagneli tu cały oddział maszyn bojowych więc uciekają w potłochu. Eish ma rozwalona/połamaną nogę więc mają utrudnioną ucieczkę. Kiedy była już taka możliwość Yorokobi opowiada trochę o Eish, jak i ochrzania Kurai’a, że jakby ich blef nie wypalił to naraziłby ich życie. Dochodzi do małej sprzeczki między rodzeństwem. W tym momencie okazuje się, żę Kurai po walce z Eish ma złamany nadgarstek, który sam sobie nastawił nażywca.Potem Yorokobi podziękowała im za ratunek i neczanie wraz z dodatkową trójką pasażerów, ruszyli dalej. Mają dotrzeć do twierdzy Nuuvan, gdzie Rudy będzie na nich czekał. W Tytanie Yorokobi, twierdzi, że trucina Eish to nie przelewki i że Kurai powinien odpocząć (ewidentnie ma zatrutą rękę) Rina próbuje ją uleczyć i zauważa, że kości w ręku są „miękkie”. Dowiadujemy się, że trucizna Eish niszczy tkanki oraz kości i podobnież pieruńsko boli. Jednak Kurai nie daje tego po sobie odczuć. Póżnym wieczorem docierają do twierdzy, i Rudy stwierdza, że mogą tam przenocować. Hashi, Kiazu i Kurai, są zabrani na badania a reszta udała się do pokoi. Rudy jest pod wrazeniem mocy leczącej Riny i tym jak dobrze poradziła sobie, z umierającą wrecz Hashi. Generał sprawdza i pyta, czy któreś z walczących bezpośrednio z Eish zostało otrute. Kiazu bankowo nie więć jej wizyta w gabinecie szybko się skońćzyła. Kurai, nie chciał pokzać ręki, ale w końcu pokazuje i upiera się, że nic mu nie jest a jego ręka została ogarnięta. Rudy potwierdza, żę została poddana leczniu, ale mimo to trzesie się i wygląda jak by sprawiała bardzo wiele bólu. Rudy zaprowadził Kurai’a do jego pokoju i tam go zostawił. Z Samego rana Generał zrobił neczańskiemu rodzeństwu poranny trening (np. bieganie z góry na dół i z powrotem. Twierdza znajduje się na górze). Rudy od razu udał się do Kurai’a. Odnajduje go leżącego w łóżku i każe mu wstawać. Elektryczny neczanin wstaje, jednak cały się trzęsie i robiąc krok nagle osunał się na ziemie tracąc przytomność. Zaniepokojony Rudy sprawdził co się dzieje. Okazuje się, że Kurai jest bardzo gorący i się elektryzuje, więc zanosi go do maszyny kóra ma za zadanie zbić mu temperaturę. Jednak maszynka stanowczo nie nadąża go chłodzić. Kiedy Kurai jest pod opieką lekarza, to Rudy dba aby neczańskie rodzeństwo miało co robic. Sprzedaje im też bajeczkę, że Kurai z samego rana ruszył sprawdzić informacje o smoku w okolicy. Po dłuższym czasie, temperatura spada, Rudy dostaje historie co się działo (że np. temperatura skakała mu już w samochodzie) Lekarz przepisuje Kurai’owi witaminy i cos na wzmocnienie co powinien wziąć, jednak ten twierdzi, że nie potrzebuje. Doktor twierdzi, że to bardzo konieczne, mimo że jego organizm szybko zwalczył trucizne to jest to konieczne. Rudy wymysla plan, że kazdy stacjonujący żołnierz w twierdzy musi przyjąć witaminy. Pozbywa się lekarza (wysyla go do obozu obok) i prosi Rinę, aby rozdała, te zastrzyki. Kiedy przychodzi neczańskie rodzeństwo na zastrzyk to Rina jest ubrana w dość seksowny strój pielęgniarki, który Rudy tłumaczy,że jego zołnierzom też się coś należy. Otachi zrobił jej zdjęcie, które wyslal do swojego kapitana. Pozostała cześć rodzeńśtwa zrobiła to samo. Do Riny ustawiona jest długa kolejka, i słyszymy, że jest urocza, i że nawet typ co ma lęk przed igłami dzielnie przyjął zastrzyk. Kurai przepycha się na początek kolejki, Rudy stwierdza aby go wpuscili bo ma dla niego raport. W tym momencie okazuje się, że Rina ma całkiem klasyczną sukienkę pielegniarki na sobie. Kurai przyjmuje spokojnie zarowno witaminy jak i cos na wzmicnienie. Następnie okazuje się, że Rudy ukarował to aby go ściągnąć. Nie chciał awantury i wojny charakterów, a wiedział, że zdjęcia dotrą do niego prędzej czy później a to sprawi, że Kurai przyjdzie do gabinetu. Okazało się również, że Hashi wymkneła się stwierdzy bez rozmowy z nikim. Neczanie mają szybko odpoczynek na dworze, rzed długą jazdą. Kurai, stwierdza, że jak spotka na swojej drodze Eish to „porozmawia” z nim, że nie pozwoli tak traktować własnej siostry i że to nie przepadają za sobą wcale nie oznacza, że pozwoli jakieś szui traktować ją jak śmiecia. Wktótce neczanie ruszyli dalej. Po dłuższej jeździe, wieczorem docierają do bromiańskiej wioski Moleko. W zbudzili spore zainteresowanie w wiosce. Zaraz po dotarciu i sugestiach starszych mieszkanów Kurai i Rina udają się do sołtysa, aby prosić o pozwolenie na nocleg w wiosce. W tym samym czasie pozostała część oddziału poznale Uriea (dziewczyne z wioski), dowiadują się od niej, że reszta „młodzieży” jest w gospodzie i że jak sołtys pozwoli im zostać to zaprowadzi ich tam. Sołtys pozwala im zostać, ale tylko do świtu. (to pustynna wioska i dodatkowe osoby to np. dodatkowe z użycie wody) Skoro pozwolono im zostać to Uriea zaprowadza neczan do gospody. (coś co można zauważyć dziewczyna delikatnie podrywa Hachiego) Kurai został przy tytanach, reszta poszła za przewodniczką. W gospodzie okazuje się, że bawiącej młodzieży jest więcej (od dzieciakow 9-10 lat po osoby w wieku naszego rodzeńśtwa). Gra muzyka, a młodzież popwrostu w różnoraki sposób spędza czas ze sobą. Wkrótce, młodzież zaczęła się wykruszać i ogólnie obecni tam nie bardzo chcą rozmawiać z neczanami (w końcu obcy) więc Ci stwierdzają, że jest dość nudno i zauważają, że Uriea jest inna od reszty ale chce rozmawiać tylko z Hachim. Dodatkowo Kiazu nie podoba się jej zachowanie, kóre wzbudza u niej niepokój i ma do niej dystans. Kiedy pomieszczenie jest już praktycznie puste to do neczańskiego rodzeńśtwa podeszła kobieta, która jest sporo starsza od neczan, mówi, że szuka ładnej dziewczyny i opisuje im Uriea. Neczanie stwierdzili, że to ona ich przyprowadziłą i, że gdzieś się tu kręciła. Rina mówi, że jakiś czas temu wyszła gdzieś z Hachim ale nie wie gdzie. Tym czasem Hachi ma wstęp do miłych chwil z Uriea.Nagle kiedy dziewczyna jest już pół naga, do pomieszczenia wpada Kiazu i opieprza brata. Dochodzi do srogiej awantury gdzie Kiazu nie tłumaczy o co chodzi, a Hachi ją atakuje różnymi słowami, a Ona nie pozostaje mu dłużna. Po dłuższej chwili mocno wkurzony Hachi wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami, a Kiazu nie pozwoliła wyjść Uriea, twierdząc, że muszą porozmawiać. Uriea nie chce, ale po chwili zmienia zdanie. W międzyczasie wraca Kurai i dowiadujemy się, żę Uriea ma zaledwie 12 lat, a to, że wygląda na 17ście to już inna historia. Po chwili zdezoriętowany Hachi, który totalnie nie o co chodzi wparował do rodzeństwa. Otachi myśląc, że Kiazu wszystko powiedziała bratu, dość nie fortunnie zadał pytanie i Hachi ostro wkurzył się również na nich i z hukiem wyszedł. Rina chciała wyjść za nim ale Kurai powstrzymał ją. Rano okazało się, że Hachi nie nocował zresztą. Kiedy wszyscy byli już przy Tytanach, to nawiązała się sroga awantura między Hachim i Kiazu, a Diuna dorzucała do tego swoje 3 grosze. Kurai próbował słownie powstrzymać rodzeństwo, jednak kiedy to nie przyniosło skutku, bardzo głośno gwizdnął na palcach, bez trudu zagłuszając tym kłotnie i ponownie kazał się im uspokoić. Tym razem zadziałało. Kapitan przetasował to kto z kim jedzie tak aby zapobiec dalszym awanturom. Następnie cały oddział w ciszy ruszył w dalszą podróż. Z rozmowy Kiazu i Riny dowiadujemy się, że Uriea ma starsza siostrę która uciekła z przejezdym z którym zaszła w ciążę, że dziewczyna chciałą wyrwać się ta samo itd. Oraz, że Kiazu przeprowadziłą, z nią bardzo poważną rozmowę. Przy każym postoju, Kiazu kłuci się z Hachim, a Kurai stanowczo ich uspokaja. Po którymś razie dostają ostatnie ostrzeżenie. To spowodowało, że po dłuższym czasie jazdy Hachi postanowił porozmawiać z Kurai’em. Hachi, dopiero z tej rozmowy dowiaduje się, że Uriea ma 12 lat, jak i że został oszukany, a Kiazu notabene uratowała Brata. Do Hachiego dociera, że prawie zrobił coś bardzo złego, jednak nadal ma zazłe siostrze, że kiedy wparowała to nie powiedziała o co chodzi. Na kolejnym postoju Hachi zaczął już rozmawiać z bratem, lecz z Kiazu nadal się kłóci. Kurai ma już tego serdecznie dość i zabiera te dwójkę na stronę, zdala od obozu. Tam Hachi i Kiazu przechodzą przez most na drugą stronę kanionu, kiedy tylko to robią, Kurai niszczy most i każe im do rana dotrzeć do obozu inaczej ruszą dalej bez nich. Rodzeństwo nie ma ochoty spędzać ze sobą czasu, ale zostali do tego skutecznie zmuszeni. To była długa noc, pogoda się zmieniła. Rano tuż po zebraniu obozu, neczanie szybko musieli wsiadać do aut i ruszać, gdyż w ich stronę leci wielka lodowa fala. Jest ona z lodu, ale zachowuje się jakby była płynną wodą, jest niszcząca i odpada z niej masę odłamków. Tuż przed tą falą neczanie zobaczyli Kiazu i Hachiego, który biegli. Poczekali na nich i kiedy weszli tylko do aut, wszystkie na pełnej mocy ruszyły dalej. Na pierwszym postoju w bezpiecznym miejscu, dowiadujemy się, że rodzeństwo się dogadało (śmieją się, żę dali „sobie po mordach” i jest spokój), i że przypadkiem obudzili pewne górskie lodowe stworzenie. Na szczęście obudzili młodzika. W międzyczasie Chifuin ma jakiś plan i ma stosunkowo tajemniczą rozmowę z swoim Generałem. Neczanie dalej jadą, po drodze mają krótką przygodę z dzieciakiem który próbował oszukać wojskowych, ale bardzo szybko sobie z tym radzą. Wkrótce naczanie docierają do neczańskiego obozu, który jest wielką twierdzą z murem i wieżami obronnymi. Są nie daleko linni frontu więc muszą być twierdzą. Zaraz po spotkaniu się z Rudym, niebo zrobiło się ciemne, a nieopodal strzeliły dwa pioruny. I wychodzi na to, że ta burza to nie dzieło Kurai’a. W tym momencie generał ogłosił alarm bojowy. Kurai pobiegł w kierunku z którego przyszła burza. Ta niepokojąca burza jest doskonałym przykładem tego, że po stronie Chifuina jest ktoś włądający elektrycznośćią i to ktoś kto doskonale nad nią panuje. Tak tą osobą jest Damu (genrał Chifuina), który uważa, że nic nie ochroni przeciwniej strony, przed jego burzą. Jednak nagle na niebie pojawiają się inne ciemne i mroczne chmury burzowe. Na niebie jest masa niesamowitych wyładowań. Jeden Elektryczny wojownik rzuca wyzwanie drugiemu. Ba Damu nawet „rzuca rękawicę” Kurai’owi, któy z przyjemnością ją podnosi. Damu przywołął swoją elektryczną bestie (w postaci golema) to sam Beongae książę piorunów (więc kawał potężnej bestii). Tym czasem Kurai przywołał swojego smoka burzy. Ciała obu bestii są tylko elektryczną formą pełną wyładowań i otaczają ciała obu walczących. W tym samym czasie neczański obóz broni się przed piorunami oraz szykują pułapkę energii. Jego pozostali dwaj kapitanowie, mówią że to zły pomysł bo muszą mieć albo dobry plan A albo dobrą prznętę a nie mają ani jednego ani drugiego. W ten szalejące starcie za oknem spowodowało, że generał stwierdził, że skoro właśnie poznali plan A to mogą ruszać do swoich zadań. Dwie ogromne bestie walczą o dominację i dają srogi pokaz mocy. W tym samym czasie neczańskie rodzeństwo i jeszcze jeden oddział przemykają kanionem i niosą klatkę. Dowodzi nimi jeden z poruczników. To niecodzienne starcie, i elektryczny ferwoe walki odczuwalny jest nawet w pałącu gdzie mieszkają władcy sojuszu. Tym samy Neczańska królowa włąsnie dowiedziała się, że prawdopodobnie Kurai, jak i rodzeństwo są w armii. Sansha wpada z awanurą do Ankary, tam dowiaduje się, że są wojskowymi, oraz, żę Kurai jest Kapitanem. (My za to dowiadujemy się, że nie możę go zdegradować jak i wywalic, gdyż aby to zrobić z oficerem potrzebne jest zebranie rady) Dodatkowo wychodzi, że dokumenty o jego awansie są osobiście podpisaną przez królową (ta w myślach stwierdza, że w sumie to podpisałą ogrom dokumentów bez czytania więc niestety to możliwe) Królowa, zaczyna grać w grę, żę widziała, ale chciała go upokorzyć i chce go zdegradować i wyrzucić z armii i uważa, że rada ją poprze. Ankara dokumentacją udowadnia jej, że ten oddział zrobił wiele dobrego. Oraz, że mają po swojej stronie więcej włądców sojuszy niż Ona myśli, oraz tlumaczy fakt ze kazdy wojownik chcacy walczyc po ich stronie jest na wagę złota.Królowa zostaje przegadana i stwierdza, że ich miejsce jest w armii i niech w niej walczą o ich przyszłość. (ciekawostka dla Nas, królowa w myślach stwierdza, że lepiej aby nie zgineli bo ich śmieć możę przynieść zagłądę nie tylko Tochi Neko, ale również całemu sojuszowi. Ewidentnie ona coś wie co szczętnie ukrywa od początku.) Tym czasem walka bestii trwa nadal. Wyładowania są bardzo niebespieczne i widowiskowe. W ten obie bestie zostały otoczone łańcuchami, któe ewidentnie sprawiały im ból. Porucznik dostał opieprz od Kiazu, że mieli złapać jedna bestie a nie dwie. Nagle oczy bestii zaświeciły się i łańcuchy pękły, a wręcz roztrzaskały się w drobny mak. Zaraz potym obie bestie znikneły a cała burzowa atmosfera rozłynęła się. Okazuje się, że onaj walczący ledwo dyszą, są strasliwie zmęczeni i nieznacznie się elektryzują. Damu stwierdza, że nie pozwoli aby kolejne ich starcie zakończyło się remisem. Kiazu dalej ochrzania porucznika, który w końcu przedstawia się jako Ahayn i twierdząc, że jest prawie kapitanem strasznie się wywyższał. Otachi uspokaja siostrę, a wręcz namawia ją do skończenia ich „rozmowy w obozie” i wracają do sprzątania po starciu. Późną nocą po parugodzinnym starciu, jak i sprzątaniu oddziały w końcu trafiły do obozu. Ahayn udaje się prosto do generała aby zdać mu raport z akcji. Tam spotyka Kurai’a który jest mało skłonny do rozmów. Porucznik prawie Kapitan odwalił mała akcje, ale Rudy szybko dobrowadził go do pionu. Nastęnie Kurai dowiaduje się, że wszyscy już wiedzą, że są w armii i że teraz on jak i jego oddział będą bardzo uważnie obserwowani. Noc mija bardzo szybko,a rano przy sniadaniu dowiadujemy się, że każdy z nich może walczyć ramię w ramię z bestią. Trzeba się tylko z nią pojednać, osiągnąć pewien poziom mocy i „chcieć” z nią walczyć ramię w ramię. Na tą wiedzę Kiazu uważa, że to jest proste i chce to zrobić na siłe. Kurai odbywa z nią dość poważną rozmowe, że musi odnaleźć w sobie spokój, aby działąć ramie w ramie z Ignisem. Trzeba osiągnąć kompromis z bestia i czasem jedna albo druga strona musi odpuscic, aby to drugie mogło działać. Kiazu kiedy ochłoneła wróciła do rozmowy zarzuca Kurai’owi, że ten na bank nie ma kompromisu z bestią. Kurai oznajmia, że żyje z nią w kompromisie i opowiada historię, żę musiał się nayczuć żyć z nią w kompromisie. Dowiadujemy się, że dawno temu zapłącił wysoką cenę za brak pokory, mianowicie stracił swoją moc na rok (dość dokladnie jest opisane co czuł dlaczego stracił itd. ogólnie nie zgrał się z bestią, uleczyła go jedna osoba ale przez rok był totalnie bez elektrycznej mocy) Dzięki dużej determinacji i uporowi, odzyskał moc i zyskał porozumienie z bestią, mimo że powiedzieli mu, że stracił moc na zawsze. Dowiadujemy się, że między innymi to zdarzenie, spowodowało, że kiedyś zrezygnował z turnieju walk smoków. Ranek zaczyna się od odprawy u Rudego. Dowiadują się, że nd jednym jeziorem znikneły już dwa oddziały ludzi, więc nasi bohaterowie maja się temu przyjrzeć i zbadać sprawę.Neczanie dowiadują się również, że ich zespół na te misję będzie liczyć 7 osób. Dodatkową osobą, jest osobisty adiutant księcia Zekeren czyli Skauti. Oddział dostaje czas na „zapoznanie się” z nowym członkiem, gydż na misje ruszają dopiero wieczorem. Dowiadujemy się, żę Skauti po zmianie otoczenia czuje się lepiej, że oficjalnie zmienił armie i na stałe mieszka i żyje na Zekeren. Oddział postanawia iść na basen znajdujący się w okolicy, Rudy nie chcąc wymyslać im zajęcia na siłę, tak aby się nie nudzili to pozwala im tam iść, ale mają wrócić na godzinę przed wyrudzeniem na misje. Tym czasem Kurai w sali treningowej testuje urodzinowe łańcuchy do treningu. (coś co zauważa to to, że zmienia się ich ciężar w zależności od napięcia) Rodzeństwu i Skautiemu dzień sybko zleciał na dobrej zabawie, a Kurai’owi głównie na treningu (dopilnował również aby jego oddział wrócił na czas do obozu) W koncu ruszyli w drogę nad jezioro. Kiedy docierają na miejsce jest tam spokojnie i pięknie. Miejsce to w ogole nie zdradza, że coś tam może się dziać. Zapada rozkaz ze do zmroku mogą robić co chcą, ale mają zachować czujność. Ponoć dziwnie rzeczy dopiero dzieją się po zmroku. Odbyła się mała sesja zdjęciowa, a rozmowy oficerów w obozie dowiadujemy się, że oddział neczan dobrze się spisuje i że lepiej, że są w armii pod kontrolą niż uprawiają samowolkę. Tym czasem nad jeziorem nagle z nikąd pojawiła się gęsta mgła, która spowiła wszystko nawet taflę jeziora. Nagle nad jeziorem zrobilo się jasno jak za dnia, lecz to spotęgowało gęstość mgły, która sięga im aż do kolan. Dodatkowo rozległ się tajemniczy głos dochodzący z zewsząd. Tym czasem, wojskowi na nasłuchu słyszą dziwną kojącą muzykę, a oczom neczan ukazał się ogromny smok, który będzie wyzwaniem. W międzyczasie przeciwnik przedstawił się jako Aoife Kazaar. A sytuacja na nasłuchu była coraz gorsza i bardzo dziwna, a przede wszystkim nie mogli skontaktować się z oddziałem, który już mierzy się nie tylko ze smokiem ale i ogromnym rucerzem w czarnej zbroi. Zarówno smok jak i rycerz, są pieruńsko szybcy. Nagle Volaure dowiaduje się, że w wyniku rewolucji z więzienia o zaostrzonym rygorze uciekło dwóch groźnych ludzi oraz ze Darkarill trenuje gdzieś pod okiem Damu. A Neczanom do walki doszedł jeszcze jakiś facet w cylindrze i z laską. Wkrótce necznki zostały przez niego uwięzione w klatkach, obok których latał wielki smok, a czarny rycerz skutecznie dbał aby panoie zarówno nie połączyli sił, jak i nie mieli dłuższej chwili na przyjrzenie się sytuacji. Postacie z którymi walczą, a zwłaszcza osobnik w cylindrze ciągle powtarza, że neczanie biorą udział w jego przedstawieniu. Dziewczyny uwięzione w klatkach z tego samego stopu metali co Kahm Meh-Nehl, wpadły na pomysł, że zaczną narzekać, że nie podoba im się to przedstawienie i może to coś da. Diuna stwierdziła, aby zostawiły to Jej i jej jak to określiła „talentowi do narzekania”. Diuna daje mocno czadu, do tego stopnia, że przybysz się mocno wkurzył. Tym czasem Rudy udaje się na pole bitwy gdzie jeden z poruczników wraz z sporą armią ludzi nie mogą przejąć jednego z budynków. Generał bierze kilku ludzi, i w nie dłużej niż kwadras skutecznie odbija budynek udowadniając, że się da. Rudy lubi działać w terenie i woli to od wypełniania raportów, ale nie jest głupi. Doskonale wie, że jak go zabranie to neczańska armia będzie pod bezpośrednim rozkazem królowej, a to doprowadzi do nie potrzebnej śmierci wielu żołnierzy. W międzyczasie Kapitan Moyoshi który został w obozie, wysłał inny neczanski oddział na pomoc naszym bohaterom, gdyż w radiostacji nadal słychać dziwną muzykę. Okazuje się, jednak że pomoc z zewnątrz jest nie możliwa. A Diuna dalej wkurza i to srogo. W końcu pojawia się jeszcze jedna postać, bardzo mocno poirytowana. W tym momencie „przestawienie” zmieniło się. Klatki dziewczyn zmieniły się w słoiki wypełnione wodą i dnem mogącym im zrobić krzywdę które z każdą chwilą przybliżało się. Natomiast panowie walczą z pozostałymi przeciwnikami. Nagle neczanie otoczyli się szczelną psychiczno-wietrzno-elektryczną barierą, przez która zupełnie nic nie widać. Aoife i jego towarzyszysze próbują się przez nią przebić. Tym czasem słoik Diuny nagle pęka. Okazuje się, że Skalti i Kurai właśnie ją uratowali. Jako drugą uratowali Kiazu, wtedy dowiadujemy się, żę ich energia musi być z dala od pola walki i żę na tę chwilę nie mogą się tam udać. Nagle Hachi i Otachi zachodzą Aoife, obezwładniają a Otachi mierzy w niego swoimi seimitarami. W międzyczasie zostaje uwolniona Rina. Dziewczyny dowiadują się ze Skauti włada zarówno mocą wiatru jak i psychomoca, i że moce wiatru ma silniejsze (ma podwójną moc). Dodatkowo a raczej przede wszystkim dowiadują się również, że przeciwnik jest 1 a nie 4, i ze prawdziwym przeciwnikiem jest ostatni typ który do nich przyszedł. Wszyscy udają się do Hachiego i Otachiego. Ogłuszają przeciwnika. W tym momencie cała mgła i wszystko inne zniknęło. Okazuje się, że to wszystko co ich spotkało było doskonałym połączeniem magii jak i mocy psychicznych. Rycerz, smoki i facet w meloniku to były tylko iluzje wzmocnione psychiczną mocą i służyły do tego aby oni musieli marnować energie. Po pokonaniu przeciwnika, neczański odział wraca do obozu tocząc wielką przeźroczystą kulę z uwięzionym przeciwnikiem. Przywitał ich Kapitan Moyoshi i zabrał Kurai’a do generała, wiezien został przejęty, a reszta oddziału miała udać się na odpoczynek. Ankara dostaje informacje, że jeden ze zbiegów został schwytany. Tym czasem u Rudego w gabinecie są wszyscy trzej kapitanowie. Dowiadują się, o tym że z więzienia uciekło 2 typów i, że jednego szuka sam książę Zekeren. Generał nie wie dużo na temat Hei’an i pyta swoich kapitanów czy coś wiedzą. Dowiadujemy się, że to starszy brat Darkarila, że włada ogniem i ziemia, i ma bardzo potężnego lodowego smoka. W tym momencie Rudemu połączyły się fakty i zaczął podejrzewać, że potężny jeździec i tajemnicze stano smoków na północy mogą się łączyć. Dowiadujemy się, że jakiś czas temu rozeszła się wieść o dziwnym stadzie smoków, znalezionym przez system Zekeren, jednak nikt jeszcze nie sprawdził czy to dzikie stado, chociaż osobników jest dziwnie dużo. Kurai dowiaduje się, że On i jego oddział, jeszcze tej nocy mają wyruszyć zobaczyć o co chodzi. Generał podkreśla, że zakłada że nie spotkają tam Hei’an, ewentualnie, że nie podejmą z nim walki o ile to będzie możliwe oraz że za tym więźniem został rozesłany nie tylko list gończy, ale również „Elitarne jednostki” sojuszu którym lepiej nie wchodzić w paradę. Rudy oznajmi również, że czuje w kościach, że smoki w armii nie długo bardzo im się przydadzą i, że liczy na Kurai’ i jego oddział. Wieczorem, Skauti wraca na Zekeren, a oddział dostaje 3 maszyny bojowe aby bezpiecznie przekroczyć wielki kanion. Dostają rozkaz, aby po przekroczeniu Kanionu, ustawić maszyny na auto aby te wróciły do obozu, a sami mogą gdzieś rozbić obóz i się przespać. Pieszo w dalszej części podróży będą bardziej mobilni, niezależni i trudniejsi do wykrycia. Neczanie wykonali rozkaz i rano ruszyli na wędrówkę. Bardzo późnym popołudniem docierają nad spore jezioro gdzie rozbijają obóz. W międzyczasie na Zekeren Skauti dowiaduje się, skąd Volaure zna Yorokobi, ze książę polecił jej Skałtiego do pomocy, przez to czasem zajmuje się, jej młodym, oraz ze Yorokobi strasznie intryguje Rina. Siostra Kurai’a jest wręcz pewna, że już gdzieś widziała takie niesamowite oczy jak ma Rina. Tym czasem w prowizorycznym obozie nad jeziorem podczas robienia kolacji okazuje się, że ta woda nie ciągnie Riny (normalnie nie można jej wygonić z wody tak do tej nie ma ochoty wejść). Podczas nocnej warty Rina wchodzi po kostki do wody a jej oczom ukazała się syrena, którą zwabiła aura syreniego smoka. Po chwili przybyszka dowiaduje się, że ten smok jest częścią Riny i jest w niej. W tym momencie reszta oddziału dołączyła do wodnej neczanki. Syrena przedstawiła się, że ma na imię Roris. Przybyszka patrząc na Kurai’a w myślach używa nazwy Awalinzi (my już ją słyszeliśmy wcześniej) ale nie rozwija tematu. Roris mówi im, że potrzebuje syreniego smoka, aby otworzyć drzwi do domu, tłumacząc, że bariery chroniące syrenie miasto powariowały i otwierają się tylko przed syrenim smokiem. Neczanie udają się na strone, aby przemyśleć decyzje. Rina z jednej strony chce jej pomoc, a z drugiej jakaś część niej się bardzo przed tym broni. Okazuje się, że to bestia żywiołu nie chce brać w tym udziału. Rina jednak czuje, że smok w niej zaakceptuje każdą jej decyzje, mimo że nie zgadza się z pomocą. Zapada decyzja, że Rina pomoże syrenie. Syrenę, nie obchodzi w sumie czy wodna neczanka jest wstanie oddychać pod wodą czy nie i zaciąga j głęboko pod powierzchnię. Rina długo nie wraca więc oddział rusza, aby zobaczyć co się z nią dzieje. W krótce znajdują ją związaną wodorostami w specyficznym stanie uśpienia (jest nie przytomna ale emanuje energia, dzięki temu może być kluczem) Chłopaki zostają pod wodą i obliślają plan, a Diuna i Kiazu wracają na powierzchnie. W krótce, Volaure dzwoni do Kiazu bo nie może się dodzwonić do brata, dowiaduje się, jak wygląd sytucja. Książe mówi, Kiazu, że zaprowadzi ją w jedno miejsce, ale ta zmusi Diunę aby popłynęła po jego brata. Kiazu to robi, a następnie udaje się z Volure nad jedną rzekę, gdzie jest żywy syreni smok. Zadaniem Kiazu jest powalczyć z tym smokiem. Pożnym popołudniem wracają do obozu. Rodzeństwo dostaje worek pełen łusek syreniego smoka. Volaure stwierdza, że to powinno wystarczyć na wymianę. Rodzeństwo udaje się po siostrę, a Volaure na powierzchni ucina sobie pogawędkę z bratem. Dowiadujemy się, że system wykrywania smoków działa coraz lepiej i już rozróżnia niektóre gatunki smoków, stąd wiedział gdzie szukać syreniego smoka. Volure informuje również, że to duże skupisko smoków jest takie od dłuższego czasu a ich liczba w ogóle się nie zmienia. A to dowodzi temu, że te smoki nie polują i nie zdobywają jedzenia. Panowie dochodzą do wniosku, że mogą być zbyt słabe aby polować, zwłaszcza, że system w ogóle nie rejestruje ich ruchów. Dowiadujemy się również, że ogromne stado zajmuje mały teren i niektóre gatunki smoków, nie mają prawa żyć na lądzie, a tam nie ma skupiska wody. A to coś przypomina obu panom jednak nie rozwijają tematu. Kiedy rodzeństwo w komplecie wróciło na powierzchnię, to Kurai zarządza, że z samego rana ruszają dalej, a Hachiemu mówi aby znalazł jak najbardziej nie oczywistą drogę jaką się da, do miejsca przebywania smoków. W nocy planują trasę. Staje na tym, że Hachi podprowadzi ich najbliżej jak się da unikając otwartego terenu, a potem zostanie przeprowadzony zwiad. Rano dowiadujemy się, że Diuna miała koszmary (już je miewała, a potem działy się dziwne rzeczy) tym razem jej koszmary byłe pełne krwi flaków i pożerania żywcem, do tego stopnia obrzydliwe, że samo wspomnienie przewracało Diunie żołądek do góry dnem. Następnie obóz został zebrany obóz, jednak Hachi i Kurai oglądając mapę rozmawiają na stronie, a Diuna się niecierpliwi. W międzyczasie Mmy kilka rozmów Skutiego i Yorokobi, podczas których dowiadujemy się jakie relacje są między Kurai’em a Hashikitą, jak oczami Yorokobi Kurai zszedł się z Riną, oraz to, że Yorokobi wiedziała, że Rina uleczyła Kurai’a mimo zakazu, i ze nie doniosła o tym królowej. Dodatkowo opowiada o tym, że mimo że zna brata całe życie, to nie jest wstanie przewidzieć ani jego zachowania ani odczytać tego co mu siedzi w głowie ….

W tym momencie kończy się streszczenie i czas zacząć dalszą przygodę :D


(w ramach 4 sezonu póki co był jeden bardzo długi rozdział (200) który podobnie jak setka w sezonie trzecim był długą zamkniętą historią w 1 epizodzie. Taki specjal. W ogromnym skrócie, dowiadują się, że szkolenie maszyn bojowych odbędzie się jak dojadą postali kursanci aby była jedna grupa. Hetto wysyła ich na „wycieczkę do ruin” nie daleko obozu.Tym samem trafili do opuszczonego kurortu. Mieli tam do rozwiązania pewną tajemnice i spotkali tajemniczą świetlistą istotę. Diuna miała wiele możliwości do pokazania użyteczności swojej mocy. Dawała tam czadu (klasycznie złamała 4 ścianę) Podobnie jak w 100 w dużej mierze była odskocznia od głównej fabuły i cała historia zaczyna się i kończy w tym epizodzie, a tym wypadku trwa nawet tylko 1 dzień)