"Cwany
plan
i drobna pułapka"
Płonące
obozowisko, dzielnie odpiera atak dużych smoków. Masakryczny hałas,
dym i ogromy ogień spowijają praktycznie cały obóz maszyn i
nikomu tej nocy nie pozwalają spać spokojnie. Tymczasem nieopodal
głównego pola walki toczy się kolejna bitwa w której neczanie
starają się zając przywódcę agresorów. Przerażające sceny,
prawie jak z najmroczniejszych horrorów, stały się dzisiaj
rzeczywistością.
************
Ogromne
ciemnofioletowe smoczysko stanęło na tylnych pałach i delikatnie
schylając się groźnie ryknęła. Głośny i donośny wściekły
głos bestii bez trudu położył i połamał wszystkie drzewa
znajdujące się w koło pola bitwy. Wszystkie one z hukiem runęły
na ziemię, zgniatając wszystko co znalazło się w ich zasięgu.
Przerażeni
i zdezorientowani neczanie e popłochu uciekają przed spadającymi
drzewami, oraz atakami ognistego Darkaril'a który na oślep co i
rusz uderza kolejną, co raz to potężniejszą
czerwono-żółto-pomarańczową płomienną kulką. Potężna
eksplozja za eksplozją, nie daje neczanom nawet chwili wytchnienia i
sprawia, że nasi bohaterowie z trudem, walczą o swoje życia. W
końcu dwie wściekłe bestie to nie przelewki.
************
Obóz maszyn broni się przed atakami ognistych bestii. Dzielni kierowcy maszyn bojowych klasy Tytan strzelają do bestii, aby ludzie Gearno mogli założyć maszynę generującą dźwięki odstraszające smoki. Jednak jeźdźcy świetnie panują nad swoimi stworami i te mimo nękania nadal zaciekle atakują wszystko co się rusza.
Nagle
jeden z najeźdźców jednym ruchem ogona przewrócił cały budynek,
a drugi swoim ognistym oddechem bez większego trudu wysadził jedną
maszynę bojową. Dwie mocne eksplozje szybko zostały zagłuszone
przez przeszywające ryki bestii.
-
Kurai zgłoś się. - stwierdził nagle Hetto ukryty w bezpiecznym
miejscu.
-
trzrzrz... Jestem.... trzzz....
- odparł Kurai.
-
Jeźdźcy panują nad smokami i nasze łaskotki nic im nie robią,
zupełnie jakby nie były atakowane
-
Coś jest z nimi nie tak ... trzrzrzrz.... posz...trzrzrz ...
słabych... tzrzrz...
-
Powtórz..
-
trzrzrz...
poszukajcie słabych punktów..... trzrzrzrz .... one są dumnie i
pewne więc ..trzrzrz ... nie zdają sobie sprawy, żę mają takie
punkty ... trztrzrzrz ....
-
One nie mają słabych punktów! Strzelaliśmy wszędzie! Duża ilość
naszych ataków spływa po nich jak po kaczce!
-
trzrzrz.... ten czerwono-zielony smok nie ma trzrzrzzrrzrrz... kilku
łusek trzrzrz ... między oczami ... trzrzrzrzrrz ...
-
Skąd to wiesz?
-
Trzrrzrz...
trzrz ... lata praktyki .... trzrrzrzrzz.
...trzrz...
muszę iść ....
-
Kurai! Kurai! ....
-
Trzrzr....... (cisza, pusta cisza)
-
Do diabła...
************
Kiazu
swoją ognistą barierą całkiem dobrze stara się bronić przed
atakami Darkaril'a, tym czasem Hachi rzuca w przeciwnika kamieniami,
próbując zmówić uwagę demona na siebie. Za to Otachi i Diuna
skaczą po całym terenie, próbując zdezorientować napastników,
którzy w tej sekundzie skupiają się na ognistej neczanie, nie
dając się tym samym atakować.
Nagle
ciemnofioletowy smok zamachnął się swoim masywnym ogonem i jednym
szybkim ruchem powalił Diunę i Otachiego. Szybko okazało się, że
oboje zostali najpierw przygnieceni przez ogon, a następnie spadło
na nich drzewo. W tym momencie Hachi i Kiazu porzucili swoje zadania
i pobiegli do rodzeństwa. Darkaril nie odpuszcza takich okazji, więc
z wrednym uśmiechem z impetem ruszył na czwórkę neczańskiego
rodzeństwa. Ogromna bestia wyciągnęła swoje ostre pazury w celu
złapania Hachiego i Kiazu. Potężny potwór był coraz bliżej
neczan którzy próbują wyciągnąć Diuna i Otachiego z pod
wielkiego i grubego drzewa.
Nagle
rozległ się potężny huk, oraz przenikliwe warknięcie smoka. W
tym momencie okazało się, że w ostatniej chwili Kurai otoczył
swoich towarzyszy elektryczną tarczą. Bestia uderzyła w barierę i
porażona prądem odleciała delikatnie dalej, tym samym chwilowo
rezygnując z ataku.
Całe
to zdarzenie obserwowała Rina, niezauważona przez nikogo skryła
się nieopodal. Nagle przerażona dziewczyna, odwróciła się i
zaczęła biec, prosto w ciemność.
************
Tytan
ustawiony niedaleko wierzy ciśnień jest stosunkowo widoczny, ale
nie atakuje latających i szalejących bestii, które ogromnymi
czerwono-pomarańczowymi płomieniami bez trudu podpalają obóz
maszyn i bardzo dobrze pilnują aby nikt za długo nie kręcił się
w okolicy.
-
Kashai
zaczynamy.
- odezwał się nagle głos w słuchawkach kierowcy maszyny bojowej,
do tej pory nie atakowała potwora.
-
Robi się. - odparł Kashai z wrednym uśmiechem.
W
tym momencie ukryty Tytan wystrzelił w otwartą paszczę
czerwono-zielonego smoka. Bestia z niesmakiem w paszczy zamknęła
się, a następnie potężnie ryknęła i zaczęła szarżować w
kierunku tytana, który przed chwilą przeprowadził atak. Wielkie
smoczysko zbliża się do stojącej maszyny bojowej, a w swej paszczy
gromadzi płomień, do wystrzelenia kolejnej kuli ognia. Paszcza
stwora z każdą sekundą otwiera się coraz bardziej i bardziej, a w
tej sekundzie maszyna bojowa nie ma już manewru aby uciec czy
obronić się.
Nagle
bestia z straszliwym rykiem wystrzeliła w powietrze ogromną ognistą
kulę, a następnie przeleciała tuż nad tytanem i budynkami za nim
i hukiem runęła na jeden z torów szkoleniowych.
-
Chcesz
zapasowe spodnie? -
stwierdził nagle Syale.
-
Nie dzięki, wiedziałem że dasz rade. - odparł Kashai z uśmiechem,
a następnie dodał: - Ojciec o jedną bestie mniej!
-
Przyjąłem.
-
odparł Hetto, a po chwili dodał: -
Luber
zajmijcie się jeźdźcem.
-
Tak
jest!
- odparł głos w słuchawkach.
Okazuje
się że Syale przyczajony na dachu budynku, wystrzelił z działa
energii w miejsce wskazane przez elektrycznego neczanina i masywna
bestia została zabita jednym, celnym strzałem.
************
Na
łóżku, w przyciemnionym, lekko mrocznym pokoju leży rozanielona i
kompletnie naga i piękna dziewczyna. Jest przykryta jasno niebieskim
kocem i leży na brzuchu. Pod pachami ma zwinięta poduszkę dzięki
temu leży lekko uniesiona i ma zakryte swoje wszelkie ponętne
kobiece wdzięki. Ma ona długie zielone włosy troszkę w nieładzie
oraz piękne i błyszczące brązowe oczy o butelkowym odcieniu. Do
tego ma długie spiczaste uszy i skórę w kolorze pięknej
opalenizny. Jej uroda wskazuje na to iż jest leśna elfką albo w
jej żyłach płynie ich krew.
Po
chwili dziewczyna poczuła jak ktoś pieszczotliwymi pocałunkami,
zaczepia ją do dalszej zabawy. Wkrótce okazuje się, że osobą,
która delikatnie całuje jej plecy jest dobrze zbudowany mężczyzna.
Ma on czarne
krótkie włosy w lekkim nie ładzie, przepiękne zielone oczy w
odcieniach wody z pionowymi źrenicami. Dodatkowo zdobią go tygrysie
uszy, mały koci nosek oraz ciało pokryte miłym tygrysim futerkiem.
Jego podgardle i wspaniałego, umięśnionego torsu, są śnieżno
białe. Natomiast reszta jego wspaniałego i urzekającego ciała
jest brązowo rude w czarne paski.
-
Jeszcze masz ochotę? - spytała aksamitnym i jedwabistym głosikiem
dziewczyna. O maślanych oczach.
-
Mogę mieć... - powiedział kusząco mężczyzna.
W
tym momencie telefon komórkowy położony na białej szafce nocnej
zaczął wibrować i dzwonić. Para zajęta sobą przerwała
zaczepianie się, a skoczna melodia gra i ktoś ewidentnie nie
odpuszcza.
Po
chwili mężczyzna wziął do reki swój telefon, zobaczył kto
dzwoni i szybko odebrał:
-
Hej Aniołku..
-
Hejka
Volaure, przepraszam, że przeszkadzam ale potrzebuję Twojej pomocy. -
odparła osoba w słuchawce.
-
Co się stało?
-
Obóz
maszyn został zaatakowany .... i ...
W
tle cały czas słychać wybuchy i odgłosy walki oraz jakieś
niepokojące dźwięki.
-
Czekaj, Aniołku nie ma mnie w tej chwili przy komputerze. Za pięć
minut oddzwonię do Ciebie... to pogadamy... Masz przy sobie
łączność?
-
Tak …
-Dobrze ustaw ją na kanał 2.0.1.3.5.0 a ja zaraz tam będę. - stwierdził książę rozłączając się, a następnie wychodząc z łóżka powiedział:
-Dobrze ustaw ją na kanał 2.0.1.3.5.0 a ja zaraz tam będę. - stwierdził książę rozłączając się, a następnie wychodząc z łóżka powiedział:
-
Chiki...
-
Tak wiem .. i tak wiem wrócisz do mnie... - odparła zawiedziona
elfka.
-
Grzeczna dziewczynka. - stwierdził pochwalnie Volaure pieszczotliwie
całując swoją partnerkę w usta, a następnie dodał: - Lece ...
-
No leć leć ... - odparła elfka z delikatnym uśmiechem, a po
chwili na odchodne dodała: - Myślałam, że już nie "Anioł-kujesz"
-
Bo nie "Anioł-kuję" ... od dawna mam tak tylko do niej
... - odparł pośpiesznie książę, a następnie wybiegł z pokoju.
************
Marada
stoi na skraju zniszczonej polany i groźnie warczy. Tym czasem
Darkaril rzuca wyzwiska i obelgi, donośnie się przy tym śmiejąc.
Diuna, Hachi, Otachi i Kiazu siedzą na ziemi i z trudem łapią
oddech. Są oni spoceni i bardzo zmęczeni, a to masakryczne starcie
wysysa z nich całe pokłady energii. Między nimi a smokiem i jego
jeźdźcem stoi Kurai, który obdarza przeciwnika chłodnym
spojrzeniem.
-
Zrobiliście swoje, a teraz wracajcie do obozu. - stwierdził nagle
chłodno elektryczny neczanin.
-
Ha ha ha, bardzo śmiesznie ... skopie mu cztery litery! - odparła
zdeterminowana Kiazu.
-
Ja tam chętnie pójdę. - wtrąciła Diuna.
-
Nie już wystarczy... - odparł chłodno Kurai.
-
Gnoju pozwól jej! Marada robi się głodny i chętnie pożre takiego
śmiecia! - wtrącił Darkaril.
-
EJ! Nie pozwalaj sobie! - odparła Kiazu.
-
Kiazu skończ! - stwierdził stanowczo Kurai, a po chwili bardzo
stanowczo dodał: - Powiedziałem wracajcie do obozu!
-
Tak Ziom... - odparli zgodnie ale nie do końca chętnie, neczańscy
bracia.
-
NIE! - odparła Kiazu
-
Tak i koniec dyskusji. - odparł stanowczo Kurai, a po chwili dodał:
- Otachi zabierzcie ją stąd.
-
Spoko Ziom. - odparł Otachi.
Niestety
Darkaril znudził się czekaniem i na swoim wiernym smoku ruszył do
kolejnego ataku. W tym momencie elektryczny neczanin przywołał
swoją wspaniałą elektryczną katanę, naelektryzował się cały,
a następnie twardo powiedział:
-
Wynocha! No już!
************
Rina
podąża szybkim krokiem przez ciemny, mroczny, nocny las. Na
szczęście jej oczy szybko przywykły do ciemności i dziewczyna
doskonale widzi ścieżkę którą podąża. (Co prawda wszystko jest
w odcieniach szarości, ale lepsze takie widzenie, niżeli żadne)
-
Aniołku
jesteś tam? -
spytał nagle Volaure.
-
Tak ... - odparła spokojnie i nie pewnie Rina.
-
Dobra
Aniołku co jest?
-
Powiedz mi czy gdzieś nie daleko mnie jest jakiś smok?
-
Jesteś
koło obozu maszyn? Hmmm... system pokazuje mi jakieś smoki w
okolicy w tym... o siet ... parę praktycznie w samym obozie...
-
Emm... bo widzisz ... Obóz maszyn został zaatakowany przez smoczych
jeźdźców ...
-
Że
co?
-
Nom... em ... walczymy z smokami ... a jest jakiś smok poza obozem?
-
Jest, ale zaraz co Ty knujesz?
-
Em... wydaje mi się, że Kurai potrzebuje smoka ...
-
Aniołku,
Kurai potrafi sobie w takiej walce poradzić i bez smoka ...
-
No ... wiem ... ale... Jeden z nich ma jakiegoś ogromnego smoka, i
strasznie nienawidzi Kurai'a ...
-
Czekaj czy smok jest ciemnofioletowy a jeździec wielki, łysy i z
bliznami?
-
Nom... yhy ...
-
No
dobra to smok mógłby się przydać ....
-
To pomożesz mi?
-
Być
może.... Aniołku mój brat wie, że szukasz smoka?
-
Yyyyy.... Nie ...
-
Nie
no super pomysł ... wiesz, że smok może Cię zabić?
-
Em... wiem... ale jak nie znajdę smoka to oni wszyscy mogą
zginąć....
-
Eh..
dobra, niech będzie pomogę Ci ... najwyżej Kurai mnie zabije...
Posłuchaj, po za tymi smokami w obozie ... w tej okolicy są
jeszcze dwa .... hmmm.... poprowadzę Cie do mniejszego z nich ...
-
Dziękuję.... jesteś Kochany... - stwierdziła radośnie Rina.
-
Ale
Aniołku, obiecaj mi, że będziesz ostrożna!
-
Dobrze .... obiecuję ...
-
Eh
... dobra to idź na północny zachód ...
-
Dobrze ...
-
A
w miedzy czasie opowiedz mi wszystko ...
-
Hmm... to tak ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz