przeznaczeniem"
Ciemność
... nieprzenikniona, bezkresna i wszech obecna ciemność ...
zagubione i oszalałe zmysły nieprzytomnej neczanki pomału wracają
do normalności i zaczynają działać tak jak powinny. Nieznośny
uporczywy i bardzo intensywny zapach siarki zaczął drażnić jej
nozdrza, a nie ruchome ciało poczuło pod sobą jedynie przyjemny
grząski piasek i subtelne ciepło. Bulgocząca woda i dźwięk
wodospadu, w przyjemny sposób nie pasował do wszechobecnego
nieprzyjemnego zapachu. W ten Kiazu otworzyła oczy. Zamglony
rozmazany obraz nie był wstanie nic więcej powiedzieć.
Przymknięcie oczu i ponowne ich otworzenie pomogło Teraz
oszołomiona neczanka widzi już rozmazaną żółto-pomarańczowo
czerwoną bliżej nie określoną plamę. W tym momencie Neczanka
zacisnęła pięści i z trudem uniosła się na obolałych rękach,
a wkrótce usiadła, trzymając się za głowę i mówiąc:
-
Gdzie ... gdzie ja jestem?
-
W moim domu .... - odparł przenikliwy, intensywny kobiecy głosy.
Kiazu
gwałtownie otworzyła oczy i nie mogła uwierzyć w to co widzi.
Zobaczyła, że znajduje się na szarej ponurej plaży z
wulkanicznego pyłu, a wyżej, w głębi lądu znajdują cię czarne
błyszczące kamienie. W koło wyspy znajduje się bulgoczący ocean
żółto-pomarańczowo-czerwonej lawy, do którego wpadają cztery
ogromne lawo-spady. Spora wyspa na której znajduje się neczanka w
ogromie bezkresnej lawy wydaje się być zaledwie nic nie znaczącym
ziarenkiem piasku.
-
TY GŁUPIA DZIEWUCHO TU JESTEM! - ponownie odezwał się tajemniczy
kobiecy głos.
W
tym momencie zdezorientowana i oszołomiona neczanka pośród czarnym
skał spostrzegła spory srebrzysty, kamienny tron, na którym
zasiada nieznajoma kobieta. Na oko ma około 30-35 lat i jest bardzo
zadbana. Ubrana jest w skórzaną, jaskrawo czerwoną, obcisłą
sukienkę, która ledwo zakrywa jej bieliznę i wygląda bardziej jak
trochę dłuższy gorset niż jak sukienka. Kreacja ta doskonale
podkreśla jej krągłe kobiece kształty. Dodatkowo ma czarne
rękawiczki bez palców sięgające ponad łokieć i wysokie czarne
glany z czerwonymi sznurowadłami, które sięgają prawie do kolan.
Całości dopełniają długie burgundowe włosy upięte w wysokiego
koka z wpuszczona grzywką, oraz wspaniałe, błyszczące, pogardliwe
limonkowe oczy. Nieznajoma kobieta w lewym ręku trzyma długi,
ładnie wyszlifowany miecz z złotą rękojeścią w kształcie głowy
smoka.
-
Kim jesteś? - spytała dociekliwie Kiazu.
-
Mam na imię Nyxana... - odparła kobieta podnosząc się.
W
tym momencie okazało się, że jest ona smukła i wysoka(ok.180cm),
a jej wspaniały iskrzący miecz ma 3/4 długości jej ciała.
Natomiast ognista neczanka bez zawahania przywołała swoją ognista
halabardę, która w tym ognistym świecie wydaje się być jeszcze
wspanialsza.
-
Nie pozwolę Ci stąd uciec! - wykrzyknęła zdeterminowana Kiazu.
-
Jesteś głupsza niż myślałam... Przez Ciebie głupia dziewucho
już nigdy się nie wydostaniemy z tego więzienia! A teraz lepiej
abyś była czegoś warta ... - odparła Nyxana szarżując do ataku
i podpalając swój wspaniały miecz, a następnie biegnąc dodała:
- Bo mam ochotę CIĘ ZNISZCZYĆ!
Nie
trzeba było długo czekać jak dwa ogniste ostrza starły się w
wrogim uścisku. Szybkie tempo i grząski pył wcale nie ułatwiają
starcia. Rozwścieczona pani zniszczenia, wyprowadza szybkie i
stanowcze ciosy, które Kiazu nie zawsze jest wstanie odeprzeć.
Jednak mimo to nie ma zamiaru się poddać.
************
Mroczne,
duże i lawowe pomieszczenie o ścianach i suficie w intensywnym
ciemno czarnym kolorze. Nad jeziorem lawy znajduje się wisząca ,
czarna platforma cała wymazana i wręcz ociekając
pururowo-szkarłatną krwią w kształcie "karo" do której
prowadzą ciemne mroczne ceglane schody. Niedowierzający i
zniechęceni neczanie neczanie stoją i nadal nie mogą uwierzyć,
własnym zapłakanym oczom. W tym czasie wściekały ambasador
Chifuin uderza pięściami o podłogę.
-
Weźcie się w garść - stwierdził nagle chłodno Kurai.
-
Jesteś bez serca! - odparła Diuna nie mogąca opanować łez.
-
Ziom to nie ma już sensu ... - dodał zniechęcony Otachi.
-
Ma sens! ... Posłuchajcie nawet jeśli ona nie żyje to my nadal
żyjemy i chociaż to trudne to musimy walczyć teraz o nasze życia
i życia innych. - kontynuował Kurai.
-
NIE NIE NIE! - wykrzyknął
zrozpaczony Chifuin, a następnie dodał: - Wy ... Wy ... WY WSZYTKO
ZNISZCZYLIŚCIE! STRAŻE BRAĆ ICH!! MAJĄ CIERPIEĆ!
W
ten samurajscy wojownicy bez zawahania ruszyli w kierunku bezbronnych
neczan. Kurai chwycił mocniej swoją elektryczną katanę i
przygotował się do odparcia ciosu, mówiąc:
-
Wstańcie ... przecież Jej
poświęcenie nie może pójść na marne. Ona zrobiła to dla nas
abyśmy my mogli dalej walczyć! I Abyśmy wygrali wojnę!
W
ten cała platforma zatrzęsła się a Hachi na nowo przywołał
kamienny miecz i w mgnieniu oka pokonał jednego z strażników, a
następnie powiedział:
-
Masz racje Ziom, i ja nie mam zamiaru marnować tej szansy ... mam
zamiar dać z siebie wszystko!
-
Kiazu nie chciałby abyśmy się poddali ... - dodał Otachi
wycierając łzy i przywołując swoje wietrzne sejmitary.
Następnie
zdeterminowany wietrzny neczanin ruszył do boju i walczył tak aby
Kiazu była z niego dumna.
-
Dobra koniec tego dobrego, czas pomścić Kiazu! - dodała z
determinacją w głosie Diuna, a cieknące po policzkach łzy tylko
dodawały jej sił. Kiedy neczanka podniosła się z ziemi to
przywołała swój wspaniały Buzdygan i z oszalała determinacja
ruszyła do zaciekłej walki.
-
Otachi! - powiedział głośno Kurai.
-
Tak Ziom? - spytał Otachi będą cy najbliżej Kurai'a.
-
Dopilnujcie aby nie doszli do mojej katany. - odparł Kurai wbijając
swoją broń w podest.
-
Jasna sprawa Ziom! - odparł Otachi.
-
Możesz na nas liczyć! - dodał Hachi.
-
Nie przepuszczę nikogo! - dopowiedziała Diuna.
W
tym momencie elektryczny neczanin podszedł do zapłakanej, całej we
krwi Riny, która wypłakuje się w ciało złotego smoka, następnie
wziął ją za rękę i bez słowa przyciągnął do siebie i mocno
przytulił. Po paru minutach Kurai w końcu przemówił:
-
Posłuchaj mnie ... to bardzo ciężkie doświadczenie ... jednak nie
możemy się poddać ... i musimy podnieść się i walczyć do końca
...
-
Po .... post .. postaram się - wydukała roztrzęsiona dziewczyna.
-
Zajmij się proszę smokiem ... tak długo jak będzie żył to mamy
szanse na odzyskać Kiazu ...
W
tym momencie Rina nic nie odpowiedziała, jedynie pokiwała
potakująco głową, z trudem odkleiła się od ukochanego i z łzami
w oczach wróciła do leczenia smoka.
************
Zawrotne
tempo w jakim toczy się starcie między Kiazu a Nyxaną cały czas
nabiera na szybkości. Obie wojowniczki walczą zaciekle i bardzo na
poważnie dając z siebie wszystko. Bogini zagłady jest bardzo pewna
siebie i nie daje nawet chwili wytchnienia swojej przeciwniczce,
która zepchnięta do stu procentowej defensywy.
-
Głupia nie rozważna dziewucho zamienię Cię w popiół! -
zagroziła Nyxana, rzucając w Kiazu ogromną płomienną kulą
-
DOSYĆ! - odparła w końcu poirytowana Kiazu i zapłonęła żywym,
intensywnym, żółto-czerwono-pomarańczowym ogniem, który bez
większych kłopotów wchłonął atak bogini zniszczenia. Następnie
neczanka zaszarżowała na przeciwniczkę, dzierżąc swoją
halabardę w dłoni. Nyxana uśmiechnęła się wrednie pod nosem i
zaczęła strzelać w neczankę potężnymi kulami ognia. Jednak te
albo były zgrabnie unikane przez Kiazu, albo wchłaniane przez jej
wspaniałe i oszałamiające płomienie neczanki. Jednak Nyxana nie
straciła nawet odrobinę na swojej pewności siebie i przygotowała
się do zablokowania ciosu przeciwniczki. Ognista neczanka
przejechała ostrzem halabardy po popiele, podpalając wszystko w
koło, a następnie zamachnęła się na boginie zniszczenia, która
bez trudu odparowała bezpośredni atak. Kiedy ostrza broni ścięły
się to okazało się, że ostrze halabardy było jedynie zwykłym
płomieniem. W ten Bogini zagłady z dużą siłą została uderzona
w brzuch. Siła ataku i zaskoczenie spowodowały, że Nyxana
poleciała znacznie do tyłu i przetaczając się po ziemi zatrzymała
się aż na skałach tuż pod swoim tronem. Natomiast Płonąca
Kiazu stała na niskich nogach z wyciągniętym ku przodowi trzonkiem
swojej broni. W tym momencie wszystko stało się jasne ognista
neczanka po raz pierwszy w tej walce zdołała uderzyć swoją
przeciwniczkę. Po chwili Kiazu wyprostowała się i stanowczo
powiedziała:
-
Mam na imię Kiazu ... ZAPAMIĘTAJ TO SOBIE!
Nyxana
opierając się o swój kamienny tron i wycierając brunatną krew z
ust, podniosła się mówiąc:
-
Nie potrzebuję twego imienia ... bo zaraz zginiesz!
Następnie bogini zagłady z impetem ruszyła w kierunku neczanki w celu przeprowadzenia kolejnego straszliwego ataku.
Następnie bogini zagłady z impetem ruszyła w kierunku neczanki w celu przeprowadzenia kolejnego straszliwego ataku.
************
Straży
przybywało, a sam Chifuin niepostrzeżenie uciekł z lawowej komnaty
gdzie neczanie nadal walczą o swoje życia. Diuna wyskakując wysoko
w powietrze złapała rzuciła swoim wspaniałym i niepowtarzalnym
psychicznym buzdyganem, który perfekcyjnie trafił kilku strażników.
W tym czasie Diuna odbijając się od głów przeciwników
przeskoczyła na drugą stronę platformy. Następnie neczanka
złapała swoją broń i na niskich nogach zaszarżowała w
zdezorientowanych strażników. Hachi, Otachi i Kurai też ścierają
się z strażnikami i w popisowy sposób sobie z nimi radzą. Tym
czasem Rina nadal leczy wielkiego złotego smoka, która nie wygląda
za dobrze. W ten smok gwałtownie się poruszył. Wodna neczanka
przytrzymała go przez chwilę, aby bestia się uspokoiła.
-
Ciiiii.... spokojnie ... - stwierdziła Rina głaszcząc smoka.
Nagle
głowa wielkiej bestii położyła się z powrotem na ziemi a
neczanka usłyszała grupy, lekko stłumiony, drżący i
wszechogarniający głos.
-
Hraa ...krew... czuję ...czuję zapach ... hraa ... rytualnej krwi
...
-
Mam na sobie pełno tej krwi .... ale ... ale ja jej nie zabiłam ...
- odparła lekko wystraszona Rina.
W
ten smok wziął bardzo głęboki oddech i swoimi wielkimi nozdrzami
z trudem obwąchał neczankę i powiedział:
-
Hraa ... Ja ... ja ... ciebie znam ...
-
Tak miałam zaszczyć Cię zobaczyć ... - odparła Rina głaszcząc
smoka, następnie przyjaznym głosem dodała: - Spokojnie niedługo
Cię uleczymy ...
-
Hraa... dla ..dlaczego ... to robisz? ...
-
Bo pragnę abyś żył ... w spokoju ...
-
Hraa... rozumiem ...hraa ...- stwierdził smok ciężko oddychając:
- Mówisz prawdę ... hraa... ale Twoje serce ... pragnie ... hraa
... hraa .. otworzenia ... portalu ...
-
Tak... widzisz moja siostra wrzuciła Nyxane z powrotem do portalu i
sama też do niego wpadła ...
W
ten wielka bestia zakaszlała a brunatna krew wypłynęła z jej
pyska, a następnie powiedziała:
-
Hraa... dziecko... posłuchaj ... hraa... hraa ... hraa... szkoda...
szkoda energii ... mój ... mój czas już nad... hraa... nadszedł
... hraa ...
Następnie
smok ponownie zakasłał krwią, której było już znacznie więcej
niż przy poprzednim kaszlnięciu.
-
Ale ... - próbowała powiedzieć coś neczanka jednak smok
gwałtownie jej przerwał pytając:
-
Ile .. ile ... macie ... ró ... różnych ...hraa ... broni ...
broni żywiołów hraa ... ?
-
Pięć ... - odpowiedziała zaskoczona Rina.
-
Dobrze ... hraa .. hraa... masz ... hraa ... rytualną ... kre ...
krew ... hraa ... na rękach?
-
Owszem ... mam jej krew praktycznie wszędzie ... - odparła
zdołowana neczanka.
Bestia
ponownie zakaszlała i chociaż mówienie sprawia jej coraz większy
problem powiedziała:
-
Posłuchaj ...każdą ... hraa ...hraa. ... każdą broń ... hraa
... zamocz w mojej .... hra ... hraa ... hraaa .. krwi .. potem ...-
w tym momencie bestia ponownie zakasłała, a następnie dodała: -
Hraa... potem ... włożysz ... włożysz ... hra... hraa... czte
..hraa ...cztery bronie .... w hraa.... hraaa... ramę ... portalu
... hraa ...hraa .... - smok po raz kolejny zaczął kasłać, tyle,
że tym razem zaczął się prawie dusić od tego kaszlu. Po dłuższej
chwili złoty smok powrócił do swojej wypowiedzi: - Piątą
....hraa ...broń ...hraaa .... hraaa... wbij w środek .... hraa ...
hraaa .. portalu i ... hra.. hraaa... hraaaa... przek ... przekręć
jak klucz ... hraaa... najsłab ... hraaa.... broń ... użyj ...
hraa hraaa ... jako ... hraaaa... klucza ... To ... to ... hraaa ...
nie ... nie otworzy ...go hraa ... hraaaa... w pełni ... ale ...
hraa...hraaa ...poz ... pozwoli ... hraaaaa.... go .... hraaaa....
jej ... hraaa .. wyłama...hraaa.... wyłamać ...
W
ten smok zwymiotował krwią i wydał z siebie ostatnie tchnienie i
odszedł. Złote ciało smoka szybko stało się zimne. Rina z trudem
powstrzymywała się od kolejnego wybuchu nieopanowanego płaczu, ale
mimo wszystko łzy płynęły jej strumieniami po policzkach. Po
chwili neczanka, krzyknęła: - POTRZEBUJĘ WASZYCH BRONI!!! ..
-
Siostra, żartujesz prawda? - stwierdził Hachi broniąc się od
ataku przeciwnika.
W
tym momencie tuż obok wodnej neczanki wbiła się w podłoże,
elektryczna katana Kurai'a.
-
Proszę ... - stwierdził elektryczny neczanin a następnie dodał: -
Macie jeszcze moce!
************
Nyxana
stoi na jednej z czarnych wulkanicznych skał i tuż nad morzem lawy
trzyma wycieńczone i ledwo żywe ciało ognistej neczanki. Bogini
zagłady trzyma swoją bezbronną i bez silną przeciwniczkę za
ramiona, w taki sposób, że jest wstanie patrzeć jej w półprzytomne
zamglone, pełne łez oczy.
-
Strach który widzi się w oczach swojej ofiar jest cudowny. -
napawała się z dumą Nyxana, a następnie z pasją w głosie
dodała: - Uwielbiam jak patrzą się na mnie ... duże, szklane,
pełne ogromnych łez oczy ... i jedyne co w nich widzisz to
wspaniała ostatnia iskra.... A potem robi się coraz ciekawiej ....
kiedy oczy robią się takie puste i bez wyrazu... są wręcz
prześliczne ...
-
Psy ... psycho ... psycholka ... - stwierdziła z ogromnym trudem
nieruchoma Kiazu.
-
Nie schlebiaj mi na to już za późno ... zaraz Twoje ciało
pozbędzie się duszy a Ty staniesz się moją lalka, z której
subtelnie i ostrożnie wypiję całą Twoją brunatną krew i
soczystą energię z całego Twojego ciała. Dzięki temu Twoja skóra
stanie się lśniąco biała i delikatna, a puste patrzące się w
przestrzeń oczy tylko dopełnią Twojego nieskazitelnego uroku. I
tak dostąpisz zaszczytu bycia moją wspaniałą laleczką. - odparła
przepełniona satysfakcją i promiennym uśmiechem Nyxana, której
zrobiło się ciepło na sercu.
-
Wolę utonąć w lawie! - odpysknęła Kiazu, na jednym tchu.
Jednocześnie ognista neczanka ostatkiem sił przywołała swoją
ognista halabardę i prawie przecięła przeciwniczkę w pasie.
Prawie, gdyż Bogini zagłady zachowała czujność i w porę
odskoczyła, puszczając wojowniczkę w bezkresną gorąca lawę. Tuz
po tym ataku broń Kiazu znikła a ta straciła przytomność.
-
Heh ... Twój wybór ... a mogło być tak fajnie ... - stwierdziła
Nyxana patrząc jak jej bezwładna ofiara spada z wysokości w
bezkresną, gorącą lawę.
W
ten przeszywający przenikliwy pisk rozległ się po całym świecie,
a szkarłatno-złoto-bursztynowa
smuga lawy wystrzeliła w powietrze, ale nie opadła z powrotem,
tylko zawisła w powietrzu Nyxana z niedowierzaniem patrzyła na to
co się dzieje.
-
To nie możliwe ... - stwierdziła Nyxana.
Nagle
coś innego zwróciło uwagę wojowniczki, wysoko za jednym z
lawo-spadów otworzyła się fioletowo-burtynowo-liliowa wyrwa.
-
To moja szansa! - stwierdziła zdeterminowana Nyxana, następnie
wykorzystała wszechobecną lawę do uniesienia się w powietrze.
Wiszącą szkarłatno-złoto-bursztynowa, bezkształtna smuga lawy
również ruszyła w kierunku wyrwy portalu. Tak zaczął się
niespodziewany wyścig do wyjścia.
************
Przyjemne
ciepło otacza nieruchome ciało ognistej neczanki, która na chwilę
zdołała otworzyć oczy. Jedyne co zobaczyła to rozmazana, zamglony
szkarłatno-złoto-bursztynowy
zarys.
-
Kim Jesteś? - spytała nie do końca świadomie Kiazu.
-
Jestem Twoim przeznaczeniem ... - odparł tajemniczy, mroczny i
przenikliwy głos.
W
tym momencie ognista neczanka ponownie straciła przytomność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz