sobota, 6 grudnia 2014

Epizod 146


"Jestem Twoim 
przeznaczeniem"

Ciemność ... nieprzenikniona, bezkresna i wszech obecna ciemność ... zagubione i oszalałe zmysły nieprzytomnej neczanki pomału wracają do normalności i zaczynają działać tak jak powinny. Nieznośny uporczywy i bardzo intensywny zapach siarki zaczął drażnić jej nozdrza, a nie ruchome ciało poczuło pod sobą jedynie przyjemny grząski piasek i subtelne ciepło. Bulgocząca woda i dźwięk wodospadu, w przyjemny sposób nie pasował do wszechobecnego nieprzyjemnego zapachu. W ten Kiazu otworzyła oczy. Zamglony rozmazany obraz nie był wstanie nic więcej powiedzieć. Przymknięcie oczu i ponowne ich otworzenie pomogło Teraz oszołomiona neczanka widzi już rozmazaną żółto-pomarańczowo czerwoną bliżej nie określoną plamę. W tym momencie Neczanka zacisnęła pięści i z trudem uniosła się na obolałych rękach, a wkrótce usiadła, trzymając się za głowę i mówiąc:
- Gdzie ... gdzie ja jestem?
- W moim domu .... - odparł przenikliwy, intensywny kobiecy głosy.
Kiazu gwałtownie otworzyła oczy i nie mogła uwierzyć w to co widzi. Zobaczyła, że znajduje się na szarej ponurej plaży z wulkanicznego pyłu, a wyżej, w głębi lądu znajdują cię czarne błyszczące kamienie. W koło wyspy znajduje się bulgoczący ocean żółto-pomarańczowo-czerwonej lawy, do którego wpadają cztery ogromne lawo-spady. Spora wyspa na której znajduje się neczanka w ogromie bezkresnej lawy wydaje się być zaledwie nic nie znaczącym ziarenkiem piasku.
- TY GŁUPIA DZIEWUCHO TU JESTEM! - ponownie odezwał się tajemniczy kobiecy głos.
W tym momencie zdezorientowana i oszołomiona neczanka pośród czarnym skał spostrzegła spory srebrzysty, kamienny tron, na którym zasiada nieznajoma kobieta. Na oko ma około 30-35 lat i jest bardzo zadbana. Ubrana jest w skórzaną, jaskrawo czerwoną, obcisłą sukienkę, która ledwo zakrywa jej bieliznę i wygląda bardziej jak trochę dłuższy gorset niż jak sukienka. Kreacja ta doskonale podkreśla jej krągłe kobiece kształty. Dodatkowo ma czarne rękawiczki bez palców sięgające ponad łokieć i wysokie czarne glany z czerwonymi sznurowadłami, które sięgają prawie do kolan. Całości dopełniają długie burgundowe włosy upięte w wysokiego koka z wpuszczona grzywką, oraz wspaniałe, błyszczące, pogardliwe limonkowe oczy. Nieznajoma kobieta w lewym ręku trzyma długi, ładnie wyszlifowany miecz z złotą rękojeścią w kształcie głowy smoka.
- Kim jesteś? - spytała dociekliwie Kiazu.
- Mam na imię Nyxana... - odparła kobieta podnosząc się.
W tym momencie okazało się, że jest ona smukła i wysoka(ok.180cm), a jej wspaniały iskrzący miecz ma 3/4 długości jej ciała. Natomiast ognista neczanka bez zawahania przywołała swoją ognista halabardę, która w tym ognistym świecie wydaje się być jeszcze wspanialsza.
- Nie pozwolę Ci stąd uciec! - wykrzyknęła zdeterminowana Kiazu.
- Jesteś głupsza niż myślałam... Przez Ciebie głupia dziewucho już nigdy się nie wydostaniemy z tego więzienia! A teraz lepiej abyś była czegoś warta ... - odparła Nyxana szarżując do ataku i podpalając swój wspaniały miecz, a następnie biegnąc dodała: - Bo mam ochotę CIĘ ZNISZCZYĆ!
Nie trzeba było długo czekać jak dwa ogniste ostrza starły się w wrogim uścisku. Szybkie tempo i grząski pył wcale nie ułatwiają starcia. Rozwścieczona pani zniszczenia, wyprowadza szybkie i stanowcze ciosy, które Kiazu nie zawsze jest wstanie odeprzeć. Jednak mimo to nie ma zamiaru się poddać.


************

Mroczne, duże i lawowe pomieszczenie o ścianach i suficie w intensywnym ciemno czarnym kolorze. Nad jeziorem lawy znajduje się wisząca , czarna platforma cała wymazana i wręcz ociekając pururowo-szkarłatną krwią w kształcie "karo" do której prowadzą ciemne mroczne ceglane schody. Niedowierzający i zniechęceni neczanie neczanie stoją i nadal nie mogą uwierzyć, własnym zapłakanym oczom. W tym czasie wściekały ambasador Chifuin uderza pięściami o podłogę.
- Weźcie się w garść - stwierdził nagle chłodno Kurai.
- Jesteś bez serca! - odparła Diuna nie mogąca opanować łez.
- Ziom to nie ma już sensu ... - dodał zniechęcony Otachi.
- Ma sens! ... Posłuchajcie nawet jeśli ona nie żyje to my nadal żyjemy i chociaż to trudne to musimy walczyć teraz o nasze życia i życia innych. - kontynuował Kurai.
- NIE NIE NIE! - wykrzyknął zrozpaczony Chifuin, a następnie dodał: - Wy ... Wy ... WY WSZYTKO ZNISZCZYLIŚCIE! STRAŻE BRAĆ ICH!! MAJĄ CIERPIEĆ!
W ten samurajscy wojownicy bez zawahania ruszyli w kierunku bezbronnych neczan. Kurai chwycił mocniej swoją elektryczną katanę i przygotował się do odparcia ciosu, mówiąc:
- Wstańcie ... przecież Jej poświęcenie nie może pójść na marne. Ona zrobiła to dla nas abyśmy my mogli dalej walczyć! I Abyśmy wygrali wojnę!
W ten cała platforma zatrzęsła się a Hachi na nowo przywołał kamienny miecz i w mgnieniu oka pokonał jednego z strażników, a następnie powiedział:
- Masz racje Ziom, i ja nie mam zamiaru marnować tej szansy ... mam zamiar dać z siebie wszystko!
- Kiazu nie chciałby abyśmy się poddali ... - dodał Otachi wycierając łzy i przywołując swoje wietrzne sejmitary.
Następnie zdeterminowany wietrzny neczanin ruszył do boju i walczył tak aby Kiazu była z niego dumna.
- Dobra koniec tego dobrego, czas pomścić Kiazu! - dodała z determinacją w głosie Diuna, a cieknące po policzkach łzy tylko dodawały jej sił. Kiedy neczanka podniosła się z ziemi to przywołała swój wspaniały Buzdygan i z oszalała determinacja ruszyła do zaciekłej walki.
- Otachi! - powiedział głośno Kurai.
- Tak Ziom? - spytał Otachi będą cy najbliżej Kurai'a.
- Dopilnujcie aby nie doszli do mojej katany. - odparł Kurai wbijając swoją broń w podest.
- Jasna sprawa Ziom! - odparł Otachi.
- Możesz na nas liczyć! - dodał Hachi.
- Nie przepuszczę nikogo! - dopowiedziała Diuna.
W tym momencie elektryczny neczanin podszedł do zapłakanej, całej we krwi Riny, która wypłakuje się w ciało złotego smoka, następnie wziął ją za rękę i bez słowa przyciągnął do siebie i mocno przytulił. Po paru minutach Kurai w końcu przemówił:
- Posłuchaj mnie ... to bardzo ciężkie doświadczenie ... jednak nie możemy się poddać ... i musimy podnieść się i walczyć do końca ...
- Po .... post .. postaram się - wydukała roztrzęsiona dziewczyna.
- Zajmij się proszę smokiem ... tak długo jak będzie żył to mamy szanse na odzyskać Kiazu ...
W tym momencie Rina nic nie odpowiedziała, jedynie pokiwała potakująco głową, z trudem odkleiła się od ukochanego i z łzami w oczach wróciła do leczenia smoka.


************

Zawrotne tempo w jakim toczy się starcie między Kiazu a Nyxaną cały czas nabiera na szybkości. Obie wojowniczki walczą zaciekle i bardzo na poważnie dając z siebie wszystko. Bogini zagłady jest bardzo pewna siebie i nie daje nawet chwili wytchnienia swojej przeciwniczce, która zepchnięta do stu procentowej defensywy.
- Głupia nie rozważna dziewucho zamienię Cię w popiół! - zagroziła Nyxana, rzucając w Kiazu ogromną płomienną kulą
- DOSYĆ! - odparła w końcu poirytowana Kiazu i zapłonęła żywym, intensywnym, żółto-czerwono-pomarańczowym ogniem, który bez większych kłopotów wchłonął atak bogini zniszczenia. Następnie neczanka zaszarżowała na przeciwniczkę, dzierżąc swoją halabardę w dłoni. Nyxana uśmiechnęła się wrednie pod nosem i zaczęła strzelać w neczankę potężnymi kulami ognia. Jednak te albo były zgrabnie unikane przez Kiazu, albo wchłaniane przez jej wspaniałe i oszałamiające płomienie neczanki. Jednak Nyxana nie straciła nawet odrobinę na swojej pewności siebie i przygotowała się do zablokowania ciosu przeciwniczki. Ognista neczanka przejechała ostrzem halabardy po popiele, podpalając wszystko w koło, a następnie zamachnęła się na boginie zniszczenia, która bez trudu odparowała bezpośredni atak. Kiedy ostrza broni ścięły się to okazało się, że ostrze halabardy było jedynie zwykłym płomieniem. W ten Bogini zagłady z dużą siłą została uderzona w brzuch. Siła ataku i zaskoczenie spowodowały, że Nyxana poleciała znacznie do tyłu i przetaczając się po ziemi zatrzymała się aż na skałach tuż pod swoim tronem. Natomiast Płonąca Kiazu stała na niskich nogach z wyciągniętym ku przodowi trzonkiem swojej broni. W tym momencie wszystko stało się jasne ognista neczanka po raz pierwszy w tej walce zdołała uderzyć swoją przeciwniczkę. Po chwili Kiazu wyprostowała się i stanowczo powiedziała:
- Mam na imię Kiazu ... ZAPAMIĘTAJ TO SOBIE!
Nyxana opierając się o swój kamienny tron i wycierając brunatną krew z ust, podniosła się mówiąc:
- Nie potrzebuję twego imienia ... bo zaraz zginiesz!
Następnie bogini zagłady z impetem ruszyła w kierunku neczanki w celu przeprowadzenia kolejnego straszliwego ataku.


************

Straży przybywało, a sam Chifuin niepostrzeżenie uciekł z lawowej komnaty gdzie neczanie nadal walczą o swoje życia. Diuna wyskakując wysoko w powietrze złapała rzuciła swoim wspaniałym i niepowtarzalnym psychicznym buzdyganem, który perfekcyjnie trafił kilku strażników. W tym czasie Diuna odbijając się od głów przeciwników przeskoczyła na drugą stronę platformy. Następnie neczanka złapała swoją broń i na niskich nogach zaszarżowała w zdezorientowanych strażników. Hachi, Otachi i Kurai też ścierają się z strażnikami i w popisowy sposób sobie z nimi radzą. Tym czasem Rina nadal leczy wielkiego złotego smoka, która nie wygląda za dobrze. W ten smok gwałtownie się poruszył. Wodna neczanka przytrzymała go przez chwilę, aby bestia się uspokoiła.
- Ciiiii.... spokojnie ... - stwierdziła Rina głaszcząc smoka.
Nagle głowa wielkiej bestii położyła się z powrotem na ziemi a neczanka usłyszała grupy, lekko stłumiony, drżący i wszechogarniający głos.
- Hraa ...krew... czuję ...czuję zapach ... hraa ... rytualnej krwi ...
- Mam na sobie pełno tej krwi .... ale ... ale ja jej nie zabiłam ... - odparła lekko wystraszona Rina.
W ten smok wziął bardzo głęboki oddech i swoimi wielkimi nozdrzami z trudem obwąchał neczankę i powiedział:
- Hraa ... Ja ... ja ... ciebie znam ...
- Tak miałam zaszczyć Cię zobaczyć ... - odparła Rina głaszcząc smoka, następnie przyjaznym głosem dodała: - Spokojnie niedługo Cię uleczymy ...
- Hraa... dla ..dlaczego ... to robisz? ...
- Bo pragnę abyś żył ... w spokoju ...
- Hraa... rozumiem ...hraa ...- stwierdził smok ciężko oddychając: - Mówisz prawdę ... hraa... ale Twoje serce ... pragnie ... hraa ... hraa .. otworzenia ... portalu ...
- Tak... widzisz moja siostra wrzuciła Nyxane z powrotem do portalu i sama też do niego wpadła ...
W ten wielka bestia zakaszlała a brunatna krew wypłynęła z jej pyska, a następnie powiedziała:
- Hraa... dziecko... posłuchaj ... hraa... hraa ... hraa... szkoda... szkoda energii ... mój ... mój czas już nad... hraa... nadszedł ... hraa ...
Następnie smok ponownie zakasłał krwią, której było już znacznie więcej niż przy poprzednim kaszlnięciu.
- Ale ... - próbowała powiedzieć coś neczanka jednak smok gwałtownie jej przerwał pytając:
- Ile .. ile ... macie ... ró ... różnych ...hraa ... broni ... broni żywiołów hraa ... ?
- Pięć ... - odpowiedziała zaskoczona Rina.
- Dobrze ... hraa .. hraa... masz ... hraa ... rytualną ... kre ... krew ... hraa ... na rękach?
- Owszem ... mam jej krew praktycznie wszędzie ... - odparła zdołowana neczanka.
Bestia ponownie zakaszlała i chociaż mówienie sprawia jej coraz większy problem powiedziała:
- Posłuchaj ...każdą ... hraa ...hraa. ... każdą broń ... hraa ... zamocz w mojej .... hra ... hraa ... hraaa .. krwi .. potem ...- w tym momencie bestia ponownie zakasłała, a następnie dodała: - Hraa... potem ... włożysz ... włożysz ... hra... hraa... czte ..hraa ...cztery bronie .... w hraa.... hraaa... ramę ... portalu ... hraa ...hraa .... - smok po raz kolejny zaczął kasłać, tyle, że tym razem zaczął się prawie dusić od tego kaszlu. Po dłuższej chwili złoty smok powrócił do swojej wypowiedzi: - Piątą ....hraa ...broń ...hraaa .... hraaa... wbij w środek .... hraa ... hraaa .. portalu i ... hra.. hraaa... hraaaa... przek ... przekręć jak klucz ... hraaa... najsłab ... hraaa.... broń ... użyj ... hraa hraaa ... jako ... hraaaa... klucza ... To ... to ... hraaa ... nie ... nie otworzy ...go hraa ... hraaaa... w pełni ... ale ... hraa...hraaa ...poz ... pozwoli ... hraaaaa.... go .... hraaaa.... jej ... hraaa .. wyłama...hraaa.... wyłamać ...
W ten smok zwymiotował krwią i wydał z siebie ostatnie tchnienie i odszedł. Złote ciało smoka szybko stało się zimne. Rina z trudem powstrzymywała się od kolejnego wybuchu nieopanowanego płaczu, ale mimo wszystko łzy płynęły jej strumieniami po policzkach. Po chwili neczanka, krzyknęła: - POTRZEBUJĘ WASZYCH BRONI!!! ..
- Siostra, żartujesz prawda? - stwierdził Hachi broniąc się od ataku przeciwnika.
W tym momencie tuż obok wodnej neczanki wbiła się w podłoże, elektryczna katana Kurai'a.
- Proszę ... - stwierdził elektryczny neczanin a następnie dodał: - Macie jeszcze moce!


************

Nyxana stoi na jednej z czarnych wulkanicznych skał i tuż nad morzem lawy trzyma wycieńczone i ledwo żywe ciało ognistej neczanki. Bogini zagłady trzyma swoją bezbronną i bez silną przeciwniczkę za ramiona, w taki sposób, że jest wstanie patrzeć jej w półprzytomne zamglone, pełne łez oczy.
- Strach który widzi się w oczach swojej ofiar jest cudowny. - napawała się z dumą Nyxana, a następnie z pasją w głosie dodała: - Uwielbiam jak patrzą się na mnie ... duże, szklane, pełne ogromnych łez oczy ... i jedyne co w nich widzisz to wspaniała ostatnia iskra.... A potem robi się coraz ciekawiej .... kiedy oczy robią się takie puste i bez wyrazu... są wręcz prześliczne ...
- Psy ... psycho ... psycholka ... - stwierdziła z ogromnym trudem nieruchoma Kiazu.
- Nie schlebiaj mi na to już za późno ... zaraz Twoje ciało pozbędzie się duszy a Ty staniesz się moją lalka, z której subtelnie i ostrożnie wypiję całą Twoją brunatną krew i soczystą energię z całego Twojego ciała. Dzięki temu Twoja skóra stanie się lśniąco biała i delikatna, a puste patrzące się w przestrzeń oczy tylko dopełnią Twojego nieskazitelnego uroku. I tak dostąpisz zaszczytu bycia moją wspaniałą laleczką. - odparła przepełniona satysfakcją i promiennym uśmiechem Nyxana, której zrobiło się ciepło na sercu.
- Wolę utonąć w lawie! - odpysknęła Kiazu, na jednym tchu. Jednocześnie ognista neczanka ostatkiem sił przywołała swoją ognista halabardę i prawie przecięła przeciwniczkę w pasie. Prawie, gdyż Bogini zagłady zachowała czujność i w porę odskoczyła, puszczając wojowniczkę w bezkresną gorąca lawę. Tuz po tym ataku broń Kiazu znikła a ta straciła przytomność.
- Heh ... Twój wybór ... a mogło być tak fajnie ... - stwierdziła Nyxana patrząc jak jej bezwładna ofiara spada z wysokości w bezkresną, gorącą lawę.
W ten przeszywający przenikliwy pisk rozległ się po całym świecie, a szkarłatno-złoto-bursztynowa smuga lawy wystrzeliła w powietrze, ale nie opadła z powrotem, tylko zawisła w powietrzu Nyxana z niedowierzaniem patrzyła na to co się dzieje.
- To nie możliwe ... - stwierdziła Nyxana.
Nagle coś innego zwróciło uwagę wojowniczki, wysoko za jednym z lawo-spadów otworzyła się fioletowo-burtynowo-liliowa wyrwa.
- To moja szansa! - stwierdziła zdeterminowana Nyxana, następnie wykorzystała wszechobecną lawę do uniesienia się w powietrze. Wiszącą szkarłatno-złoto-bursztynowa, bezkształtna smuga lawy również ruszyła w kierunku wyrwy portalu. Tak zaczął się niespodziewany wyścig do wyjścia.


************

Przyjemne ciepło otacza nieruchome ciało ognistej neczanki, która na chwilę zdołała otworzyć oczy. Jedyne co zobaczyła to rozmazana, zamglony szkarłatno-złoto-bursztynowy zarys.
- Kim Jesteś? - spytała nie do końca świadomie Kiazu.
- Jestem Twoim przeznaczeniem ... - odparł tajemniczy, mroczny i przenikliwy głos.


W tym momencie ognista neczanka ponownie straciła przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz