środa, 3 grudnia 2014

Epizod 123

"Hmm... pikantne uniesienie ..."

Noc, w której Sachiner pogrążył się w odmętach swoich nieodgadnionych myśli, minęła szybko i dosyć spokojnie. Jest jeszcze wczesny ranek, więc wszyscy jeszcze smacznie śpią, opatuleni w ciepłe śpiwory. W ten Ery rozkosznie się przeciągła i otworzyła delikatnie zaspane oczy. Po dłuższej chwili walki ze sobą sukub, niechętnie zebrał się w sobie i delikatnie wymknął się z łózka, tak aby nikogo nie obudzić i w ciemnościach udał się do łazienki. Po załatwieniu swojej potrzeby, Ery wyszła z łazienki, zamykając drzwi westchnęła i przeciągając się udała się pod sypialnię Sachinera i po paru minutach zastanawiania się, w końcu stanowczo zapukała do niej. Mimo straszliwych ciemności dziewczyna bardzo dobrze sobie w niej radzi i bez błędnie trafiła, jednak inkub w ogóle nie reagował na powtarzające się pukanie.
- Robaku otwieraj. - stwierdziła w końcu Ery.
- Moja Droga jędzuniu ... nie zwykłem rozmawiać przed poranną kawą... - odparł, stanowczym i trochę zaspanym głosem Sachiner przez drzwi.
- Będziesz musiał ... posłuchaj Wredoto jak nie porozmawiasz teraz ze mną na temat pewnych nagrań to po wydostaniu się stąd zrobię Ci taką aferę, że żaden klient nie będzie chciał z Tobą rozmawiać...- odparła stanowczo i zdeterminowanie Ery.
Po chwili ciszy drzwi od sypialni otworzyły się. Blade beżowe światło wdarło się do ciemnego salonu i nadało ciekawego uroku potarganej blond dziewczynie i wspaniale wycieniowało jej ciało, nieznacznie skryte w męskiej różowej koszuli.
- Moja droga żmijko Twój jad z rana jest lepszy od kawy... zapraszam... - stwierdził inkub za drzwi.
Sukub bez zawahania wszedł do wspaniałej sypialni oświetlonej jedynie przez beżowe lampy, które zazwyczaj świecą intensywnym białym światłem. Zastojowe, delikatne światło jest przyjemne dla zaspanych oczu. Ery zaraz po zamknięciu za sobą drzwi, jej oczom ukazał się stojący Sachiner ubrany w czarne, błyszczące, jedwabne, ekskluzywne spodnie od piżamy z białymi szwami i ozdobami oraz koszulę zapinaną na guziki, rozpiętą do połowy, z mankietami i stojącym kołnierzem, utrzymaną w stylu dołu od piżamy. Inkub wygląda w niej naprawdę stylowo i męsko, a jego lekko potargane, ulizane blond włosy nadają całości niebywałego smaku i klasy.
- Więc, moja droga Żmijko, słucham Cię uważnie. - stwierdził Sachiner przeczesując palcami swoje włosy.
- Nie, nie nie Paskudo to ja słucham Ciebie ...
- A co u mówić moja droga Jędzuniu, jestem wzrokowcem i lubię sobie popatrzeć i dobrze o tym wiesz...
- Wiem, wiem ... bardziej mi chodzi o to po jakiego gwinta nas podsłuchiwałeś?
- Hmm... powiedzmy, że lubię być dobrze poinformowany...
- Nie czaruj ... Słuchaj Płazie już wolałabym abyś się mnie o to spytał niż podsłuchiwał...
- Hmm... moja droga a opowiedziałabyś mi to?
- W sumie raczej nie... obawiałabym się, że wykorzystasz to przeciwko mnie i zrujnujesz mój wizerunek na który w przeciwieństwie do Ciebie musiałam bardzo ciężko zapracować ...
- Hmm... to by było bardzo w moim w stylu, więc widzisz czasem jest dobrze dowiedzieć się czegoś w niekonwencjonalny sposób...
- Tak, aby potem mieć mnie w szachu i móc od tak zniszczyć lata mojej ciężkiej pracy?
- Moja droga Dżdżowniczko, jeszcze tego nie zrobiłem i skoro musisz wiedzieć ... to nie jestem już tym "dzieciakiem" którego poznałaś dawno temu i szanuję Cię na tyle aby nie mieć zamiaru tego rozpowiadać ... nawet jak będziesz niegrzeczna ... masz moje słowo ...
- Ale ... jak to ...? - spytała mocno z niedowierzaniem Ery.
- Wina? - wtrącił Sachiner nalewając swoje ulubione wino do kieliszka.
- Po proszę ... - odparł zszokowany sukub z wielkimi niedowierzającymi oczami.
Na te słowa inkub bez słowa wyjął drugi kieliszek z szafki, nalał w niego wina, a następnie z wielką manierą, podał go swojemu gościowi i powiedział:
- Moja droga Ropuszko jak zapewne wiesz, Kutaro jest nieoceniony w zdobywaniu informacji jednak część informacji o Tobie jest szczętnie zatajona i nawet on nie dał rady do nich dotrzeć, zaintrygowało mnie to... Tak naprawdę nie spodziewałem się, że dowiem się tego w taki sposób... Mniejsza ... znamy się od lat ... i skoro musisz wiedzieć ... o dziwo szanuję Cię jako istotę i tak naprawdę nie obchodzi mnie to ile pieniędzy masz na kącie i kim byłaś ... Nienawidzę tego jak bardzo Cię lubię ... Uwielbiam Twój upór ...twardość ... i to morze jadu, którym mnie raczysz...
- Czekaj ... czekaj ... tylko mi nie mów, że uratowałeś mnie i Rinę bo zależy ...
W ten Sachiner gwałtownie złapał dziewczynę za policzki i pocałował ją, namiętnie i energicznie w usta, przerywając jej tym samym wypowiedź. Wkrótce cały pokój rozbłysł intensywnym białym światłem, które było niczym innym jak objawem wysysania energii.
- Ty wredny paskudny gadzie ... mi się tak nie robi ... następnym razem Ci przywalę ... - stwierdziła drżącym i zaskoczonym głosem Ery, upuszczając pusty kieliszek na ziemię.
- Zaryzykuję ... w końcu mam u Ciebie zapłatę w postaci sporej dawki energii ... - odparł szarmancko inkub.
- No tak ... energia ... hmm... gdybym Cię nie znała ... to pomyślałabym, że taki Padalec jak Ty jest bez interesowny ... ale bym się pomyliła ... Ty niczego nie robisz bez jakieś korzyści ...
- Moja droga Dżdżowniczko jak to dobrze, że znasz mnie lepiej... - odparł Sachiner odpinając koszulę Ery i zabierając się do kolejnego wspaniałego, namiętnego i głębokiego pocałunku spowitego jasnym, intensywnym, blaskiem. Za nim światłość zdążyła zniknąć sukub wyszeptał:
- Złośliwy Padalec ...
Inkub jednak nic nie odpowiedział, jedynie z wrednym uśmiechem zaczął energicznie i zmysłowo całować Ery po szyi, dalej ją rozbierając. Dziewczyna wbijając paznokcie w ramiona mężczyzny, szybko podjęła zabawę, poddając się namiętności i również zaczęła rozbierać Sachinera, jednocześnie pieszcząc jego ciało.

************
Późny chłodny ranek. Wszyscy już dawno wstali chociaż co poniektórzy nadal wylegują się w ciepłych śpiworach. Hachi, Diuna i Otachi leżą, opatuleni na łóżku i oglądają telewizję. Kurai jest na zwiadach. Natomiast Kiazu i Rina w męskich koszulach z podwiniętymi rękawami, zaczynają krzątać się po kuchni w poszukiwaniu smakołyków na śniadanie.
- Hmm... mam ochotę na coś słodko-kwaśnego ... - stwierdziła nagle Kiazu.
- A ja bym zjadł coś z papryką ... - dodał Otachi.
- O nie fuj ... ja bym chciała coś bardziej klasycznego na śniadanie ... - dopowiedziała Diuna.
- A ja chce dużo... - dodał radośnie Otachi.
- Hmm ... Coś wymyślę ... - odparła Rina z uśmiechem, przeglądając lodówkę.
- Ciekawe gdzie podziewa się Ery? - spytała dociekliwie Diuna.
- Może poszła się przejść ... albo rozmawia z Sachinerem ...- odparł Hachi.
- Albo "płaci" mu za uratowanie życia ... - dodała Kiazu.
- Hmm... e tam ... Ery jest twarda i ceni własną wartość ... - odparła Diuna.
- Wartość życia też zna ... - dopowiedziała Kiazu.
W ten do salonu wszedł Kurai i zaczął się rozbierać z kurtki i butów, a Otachi z ciekawością spytał:
- I jak tam?
- Hmm... myślę, że da się przejść ... są bardzo długie schody w dół ... i jest tam jeszcze jakaś płytka woda ... - odparł spokojnie elektryczny neczanin.
- Hmm... to zapowiada się długa i nudna podróż ... - odparła Diuna.
- Czas naładować komę ... - dodał Otachi.
- Rinka, pożyczysz mi jeszcze swoją? - spytał Hachi.
- Jasne ... - odparła Rina z uśmiechem, a po chwili namysły dodała: - Hmm... tylko nie wiem jak stoję z baterią ...
- Luz to zobaczę i w razie co naładuję... - odparł Hachi wygrzebując się z łóżka.

************
Wspaniała sypialnia, skąpana w lekko przyciemnionym, beżowym świetle. Sachiner siedzi oparty o ścianę i popija wino, a jego spocony tors pięknie lśni i współgra z półmrokiem pomieszczenia. Natomiast Ery stoi przed łóżkiem. wyjmuje spod koszuli swoje długie potargane blond włosy, a następnie zaczęła zapinać wymiętą różowa męską koszulę mówiąc:
- Wredoto ... Jeśli tak zawsze się bawisz to współczuję Twoim ofiarom...
W tym momencie inkub uśmiechnął się nieznacznie i wrednie pod nosem, a sukub kontynuował:
- Tak cienkiej zabawy już dawno nie miałam ... ostatni raz chyba z jakimś nerdem ... chociaż czekaj ... on był stanowczo lepszy od Ciebie ... Po kubie spodziewałam się czegoś bardziej imponującego ... dobrze Płazie, że nie byłeś moją ofiarą bo byłabym wielce rozczarowana...
- Też Cię kocham moja droga Ropuszko ... - odparł inkub, cedząc słowa przez zęby.
- Heh ... swoją drogą zapamiętaj, że nie życzę sobie abyś podsłuchiwał mnie i moich przyjaciół...
- Jak sobie życzysz moja droga Ropuszko ... a na przyszłość nie bądź kłodą ... bo nie podniecisz nawet indora ... i bądź bardziej pikantna ... gdyż mdłe jedzenie ma w sobie więcej pikanterii niż Ty ... - odparł wrednie Sachiner.
- Wredny Gad ... ciesz się że już dostałeś energię ... bo teraz byś jej nie dostał ... - odpowiedziała Ery wychodząc z sypialni.

************
Neczanie już dawno skończyli śniadanie i siedzą przy stole rozmawiają. W ten do pokoju weszła Ery mówiąc:
- Dzień dobry kochani ... ale jestem głodna zostawiliście mi coś dobrego?
- O Ery siemasz... - odparła Kiazu.
- Hejka ... spoko zaraz Ci przyniosę... - wtrąciła Rina.
- Dzięki... aha myślę, że ten Padalec zje dzisiaj u siebie ... mogłabyś mu coś tam podrzucić? - odparła Ery.
- Spoko ... niema problemu ... - odpowiedziała niepewnie Rina, udając się do kuchni.
- To jak po śniadaniu ruszamy dalej? - spytał Hachi.
- Jeśli pozwolicie to chciałabym się jeszcze wykąpać i jak dla mnie możemy ruszać... - odpowiedział sukub siadając koło Kiazu.
- Jak było? - spytała dociekliwie i cicho Kiazu.
- Kiazu chciałabyś mi towarzyszyć w kąpieli? - spytała Ery uśmiechając się, a następnie wzięła rękę przyjaciółki i położyła ją na swoim prawym udzie. W tym momencie Kiazu poczuła intensywnie drżące rozpalone i napalone ciało.
- Tak jasne... w sumie przydałoby się w końcu zrzucić z siebie te koszule... i odświeżyć się przed podróżą... - odparła zaskoczona Kiazu.
- Dobry pomysł ... to ja pójdę teraz ... mam dość tej koszuli ... - dodała Diuna.
- Proszę ... o to śniadanie ... - wtrąciła Rina stawiając parę kolorowych talerzy wypełnionych jedzeniem ...
- Łał ... dzięki ... jestem potwornie głodna ... - odparła radośnie Ery, ze świecącymi oczami i zaczynając pałaszować.
W ten Diuna poszła wziąć szybki prysznic, Otachi i Hachi w końcu poszli pozmywać. Kurai usiadł na kanapie w salonie i włączył telewizor, a Kiazu i Ery zostały przy stole śmiejąc się i żartując. Natomiast Rina z ciężkim niespokojnym oddechem oraz naszykowaną tacą udała się do sypialni Sachinera. Po chwili delikatnie zapukała w drzwi mówiąc nieśmiało:
- Sachiner ... przyniosłam Ci śniadanie ...
W tym tym momencie drzwi otworzyły się delikatnie szerzej niż zwykle, a w nich nie pojawiła się jedynie dłoń inkuba. Dzisiaj jego cała sylwetka mignęła w uchylonych drzwiach.
- Dziękuję moja droga... to miłe z Twojej strony ... - stwierdził szarmancko inkub zabierając tacę i zamykając z powrotem swoją sypialnię. A zaskoczona dziewczyna spokojnie odeszła.

************
- To jaki jest? - pytała dociekliwie Kiazu zażywająca kąpieli.
- Szczerze? - odparła Ery.
- Jasne, że szczerze ... nie potrzebuje ściemy...
- Hmm... znasz to uczucie jak facet rzuca Cię na łóżko i czujesz się jakbyś była niewolnicą utopioną w rozkoszy i gotową zrobić wszystko ... to właśnie tak z nim jest ...
- Serio?
- Tak... wiesz przede wszystkim jest kubem ... a większość kubów jest dobra w łóżku ... a on doskonale wie co robi .... jest niesamowity ... i można się od niego wiele nauczyć ... - odpowiedziała Ery z podnieceniem.
- Brzmi kusząco ... i pewnie jest warte utraty energii ...
- Owszem...
- Pierwszy raz z nim? ...
- Nie skądże ... trzeci może czwarty ... kilka razy tak się niestety złożyło, że byliśmy nieźle upici ... albo moja energia była jedyną osiągalną ... a dzisiaj tak jakoś wyszło ... nie miałam takiego zamiaru ... w sumie wczoraj obiecałam mu swoją energię za życie moje i Riny ... i jak widać skorzystał ...
- Hmmm ... za każdym razem było tak samo czy to kwestia przypadku?
- Kochana ... zawsze po mi się nogi trzęsły mi się jeszcze długo ... musisz wiedzieć, że on preferuje ostro, stanowczo a zarazem namiętnie i długo ... jeśli jesteś stanie to wytrzymać to nie będziesz żałować ... bo każda Twoja komórka będzie dopieszczona ...
- Hmm... w takim układzie czemu mówiłaś że "możesz się poświęcić?"
- Widzisz ... po raz jego ego i tak już jest wysokie i ja nie mam zamiaru go podnosić ... po dwa wysysanie energii nie jest miłe ... Jak normalnie to nie boli ... tak kuby odczuwają dość nieprzyjemne i intensywne kłucie ... jakby milion szpilek wbijało się w Twoje ciało ... i jak sama zabawa z tą wredotą jest naprawdę przednia ... tak ... wysysanie przez niego energii już do fajnych nie należy ... i szczerze nie lubię tego uczucia ... a po trzy ... sama myśl o współżyciu z tym Gadem przyprawia mnie o dreszcze .... a po 4 potem przez cały dzień męczą mnie wyrzuty sumienia i mam moralnego kaca...
- Rozumiem ... hmm... a on wysysa ją od razu?
- Nie ... z tego co zauważyłam nie przepada za sztywnymi kłodami w łóżku ... za każdym razem jak wysysał mi energię robił to niewielkimi dawkami przez praktycznie całą zabawę ... abym ofiara mogła się ruszać ...
- Fajnie ... - odparła rozkosznie Kiazu.
- Polecam ... ale pamiętaj, że on jest kobieco odporny ...
- Tak ... widziałam jak zaciągał panią manager do łóżka ...
- Właśnie on ją zaciągał ... wiesz jako kub on ma kobiet na pęczki i to nie jest tak, że śpi z każdą która tego chce ... to on musi chcieć czy też mieć potrzebę ... a wdzięczenie się i kuszenie na niego rzeczywiście nie działa ... przez lata stał się jak on to mówi "kobieto odporny" ... więc wiesz łatwe to to nie jest ... hmm... powiedziałabym nawet, że musisz na to zasłużyć ...
- Domyślam się ... tak naprawdę nie wiem czy mi na tym zależy ... wiesz szczerze mówiąc nie przepadam za nim ... ale sam opis wydaje się być bardzo kuszący ...
- Hehehe ... z każdym dniem odkrywam że łączy nas co raz więcej ... - odparła Ery z uśmiechem.
- Ery ...
- Tak?
- A jakbyś miała porównać Sachinera i Volaure to który z nich byłby lepszy?
- Hmm ... obaj są niesamowici jednak tak bardzo różni, że są wręcz nie porównywali... dodatkowo mogę Ci powiedzieć, że mimo tego że są genialni w łóżku, to po świecie stąpają istoty do którym Ci dwaj panowie do pięt nie dorastają ... - odparła Ery, bawiąc się kosmykiem swoich blond włosów.
-Łał ... super - stwierdziła Kiazu z błyszczącymi oczami przepełnionymi pasją.
- Świat jest wiele niesamowitości, które się nigdy nie nudzą ...

************
Czas nie ubłaganie płynie do przodu, ale jest nadal ranek, co prawda późny ranek, ale dzień jest jeszcze długi. Sachiner nerwowo popija wino oglądając telewizję z neczanami i irytując się co chwilę. Wszyscy są już gotowi do dalszej drogi. Jedyne co ich jeszcze zatrzymuje to brak Kiazu i Ery, które nadal biorą kąpiel.
- Co Ty dzisiaj taki podminowany? - spytał nagle Hachi.
- Nie życzę sobie dzisiaj głupich pytań ... Jednak jak już musisz wiedzieć spędziłem najgorszy poranek w życiu... - odparł arogancko i twardo Sachiner.
- Mam wrażenie, że to będzie długi dzień ... - stwierdził Otachi pod nosem.
- Mówiłeś coś? - spytał twardo inkub
- Gdzież bym śmiał ... - odpowiedział Otachi.
- No ja myślę .... - odparł Sachiner.
W ten z łazienki wyszły roześmiane i radosne dziewczyny.
- Moje drogie nareszcie... ile można czekać? - stwierdził złośliwie Sachiner, odstawiając kieliszek.
- Daj spokój Padalcu, musiałam zmyć z siebie Twój paskudny odór .... - odparła Ery.
- Moja droga Ropuszko ... ja na moje niewszczęcie nie mam komory dezynfekującej... aby pozbyć się Twojego śluzu ... - odparł Sachiner.
- Ojej ... mój wspaniały śluzik Ci przeszkadza ... och jak mi przykro ... ale wiesz Gadzie on jest na pewno lepszy od Twojej niewypalonej trucizny ... - odpowiedział stanowczo sukub.
- Nie ... teraz to będzie długi dzień ... - wtrącił Hachi bratu na ucho.
- To jak ruszamy ... - stwierdził ochoczo Otachi.
- Chodź Ery idziemy ... - dodała Kiazu biorąc przyjaciółkę pod rękę i odciągając ją od inkuba.
- Ty nie wyparzony Padalcu ... - wykrzyknęła Ery.
- Moja droga Jędzuniu komplementami mnie nie udobruchasz ... - odparł arogancko Sachiner.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz