"Hmm...
pikantne uniesienie ..."
Noc,
w której Sachiner pogrążył się w odmętach swoich
nieodgadnionych myśli, minęła szybko i dosyć spokojnie. Jest
jeszcze wczesny ranek, więc wszyscy jeszcze smacznie śpią,
opatuleni w ciepłe śpiwory. W ten Ery rozkosznie się przeciągła
i otworzyła delikatnie zaspane oczy. Po dłuższej chwili walki ze
sobą sukub, niechętnie zebrał się w sobie i delikatnie wymknął
się z łózka, tak aby nikogo nie obudzić i w ciemnościach udał
się do łazienki. Po załatwieniu swojej potrzeby, Ery wyszła z
łazienki, zamykając drzwi westchnęła i przeciągając się udała
się pod sypialnię Sachinera i po paru minutach zastanawiania się,
w końcu stanowczo zapukała do niej. Mimo straszliwych ciemności
dziewczyna bardzo dobrze sobie w niej radzi i bez błędnie trafiła,
jednak inkub w ogóle nie reagował na powtarzające się pukanie.
-
Robaku otwieraj. - stwierdziła w końcu Ery.
-
Moja Droga jędzuniu ... nie zwykłem rozmawiać przed poranną
kawą... - odparł, stanowczym i trochę zaspanym głosem Sachiner
przez drzwi.
-
Będziesz musiał ... posłuchaj Wredoto jak nie porozmawiasz teraz
ze mną na temat pewnych nagrań to po wydostaniu się stąd zrobię
Ci taką aferę, że żaden klient nie będzie chciał z Tobą
rozmawiać...- odparła stanowczo i zdeterminowanie Ery.
Po
chwili ciszy drzwi od sypialni otworzyły się. Blade beżowe światło
wdarło się do ciemnego salonu i nadało ciekawego uroku potarganej
blond dziewczynie i wspaniale wycieniowało jej ciało, nieznacznie
skryte w męskiej różowej koszuli.
-
Moja droga żmijko Twój jad z rana jest lepszy od kawy...
zapraszam... - stwierdził inkub za drzwi.
Sukub
bez zawahania wszedł do wspaniałej sypialni oświetlonej jedynie
przez beżowe lampy, które zazwyczaj świecą intensywnym białym
światłem. Zastojowe, delikatne światło jest przyjemne dla
zaspanych oczu. Ery zaraz po zamknięciu za sobą drzwi, jej oczom
ukazał się stojący Sachiner ubrany w czarne, błyszczące,
jedwabne, ekskluzywne spodnie od piżamy z białymi szwami i ozdobami
oraz koszulę zapinaną na guziki, rozpiętą do połowy, z
mankietami i stojącym kołnierzem, utrzymaną w stylu dołu od
piżamy. Inkub wygląda w niej naprawdę stylowo i męsko, a jego
lekko potargane, ulizane blond włosy nadają całości niebywałego
smaku i klasy.
-
Więc, moja droga Żmijko, słucham Cię uważnie. - stwierdził
Sachiner przeczesując palcami swoje włosy.
-
Nie, nie nie Paskudo to ja słucham Ciebie ...
- A co u mówić moja droga Jędzuniu, jestem wzrokowcem i lubię sobie popatrzeć i dobrze o tym wiesz...
- A co u mówić moja droga Jędzuniu, jestem wzrokowcem i lubię sobie popatrzeć i dobrze o tym wiesz...
-
Wiem, wiem ... bardziej mi chodzi o to po jakiego gwinta nas
podsłuchiwałeś?
-
Hmm... powiedzmy, że lubię być dobrze poinformowany...
-
Nie czaruj ... Słuchaj Płazie już wolałabym abyś się mnie o to
spytał niż podsłuchiwał...
-
Hmm... moja droga a opowiedziałabyś mi to?
-
W sumie raczej nie... obawiałabym się, że wykorzystasz to
przeciwko mnie i zrujnujesz mój wizerunek na który w
przeciwieństwie do Ciebie musiałam bardzo ciężko zapracować ...
-
Hmm... to by było bardzo w moim w stylu, więc widzisz czasem jest
dobrze dowiedzieć się czegoś w niekonwencjonalny sposób...
-
Tak, aby potem mieć mnie w szachu i móc od tak zniszczyć lata
mojej ciężkiej pracy?
-
Moja droga Dżdżowniczko, jeszcze tego nie zrobiłem i skoro musisz
wiedzieć ... to nie jestem już tym "dzieciakiem" którego
poznałaś dawno temu i szanuję Cię na tyle aby nie mieć zamiaru
tego rozpowiadać ... nawet jak będziesz niegrzeczna ... masz moje
słowo ...
-
Ale ... jak to ...? - spytała mocno z niedowierzaniem Ery.
-
Wina? - wtrącił Sachiner nalewając swoje ulubione wino do
kieliszka.
-
Po proszę ... - odparł zszokowany sukub z wielkimi
niedowierzającymi oczami.
Na
te słowa inkub bez słowa wyjął drugi kieliszek z szafki, nalał w
niego wina, a następnie z wielką manierą, podał go swojemu
gościowi i powiedział:
-
Moja droga Ropuszko jak zapewne wiesz, Kutaro jest nieoceniony w
zdobywaniu informacji jednak część informacji o Tobie jest
szczętnie zatajona i nawet on nie dał rady do nich dotrzeć,
zaintrygowało mnie to... Tak naprawdę nie spodziewałem się, że
dowiem się tego w taki sposób... Mniejsza ... znamy się od lat ...
i skoro musisz wiedzieć ... o dziwo szanuję Cię jako istotę i tak
naprawdę nie obchodzi mnie to ile pieniędzy masz na kącie i kim
byłaś ... Nienawidzę tego jak bardzo Cię lubię ... Uwielbiam
Twój upór ...twardość ... i to morze jadu, którym mnie
raczysz...
-
Czekaj ... czekaj ... tylko mi nie mów, że uratowałeś mnie i Rinę
bo zależy ...
W
ten Sachiner gwałtownie złapał dziewczynę za policzki i pocałował
ją, namiętnie i energicznie w usta, przerywając jej tym samym
wypowiedź. Wkrótce cały pokój rozbłysł intensywnym białym
światłem, które było niczym innym jak objawem wysysania energii.
-
Ty wredny paskudny gadzie ... mi się tak nie robi ... następnym
razem Ci przywalę ... - stwierdziła drżącym i zaskoczonym głosem
Ery, upuszczając pusty kieliszek na ziemię.
-
Zaryzykuję ... w końcu mam u Ciebie zapłatę w postaci sporej
dawki energii ... - odparł szarmancko inkub.
-
No tak ... energia ... hmm... gdybym Cię nie znała ... to
pomyślałabym, że taki Padalec jak Ty jest bez interesowny ... ale
bym się pomyliła ... Ty niczego nie robisz bez jakieś korzyści
...
-
Moja droga Dżdżowniczko jak to dobrze, że znasz mnie lepiej... -
odparł Sachiner odpinając koszulę Ery i zabierając się do
kolejnego wspaniałego, namiętnego i głębokiego pocałunku
spowitego jasnym, intensywnym, blaskiem. Za nim światłość zdążyła
zniknąć sukub wyszeptał:
-
Złośliwy Padalec ...
Inkub
jednak nic nie odpowiedział, jedynie z wrednym uśmiechem zaczął
energicznie i zmysłowo całować Ery po szyi, dalej ją rozbierając.
Dziewczyna wbijając paznokcie w ramiona mężczyzny, szybko podjęła
zabawę, poddając się namiętności i również zaczęła rozbierać
Sachinera, jednocześnie pieszcząc jego ciało.
************
Późny
chłodny ranek. Wszyscy już dawno wstali chociaż co poniektórzy
nadal wylegują się w ciepłych śpiworach. Hachi, Diuna i Otachi
leżą, opatuleni na łóżku i oglądają telewizję. Kurai jest na
zwiadach. Natomiast Kiazu i Rina w męskich koszulach z podwiniętymi
rękawami, zaczynają krzątać się po kuchni w poszukiwaniu
smakołyków na śniadanie.
-
Hmm... mam ochotę na coś słodko-kwaśnego ... - stwierdziła nagle
Kiazu.
-
A ja bym zjadł coś z papryką ... - dodał Otachi.
-
O nie fuj ... ja bym chciała coś bardziej klasycznego na śniadanie
... - dopowiedziała Diuna.
-
A ja chce dużo... - dodał radośnie Otachi.
-
Hmm ... Coś wymyślę ... - odparła Rina z uśmiechem, przeglądając
lodówkę.
-
Ciekawe gdzie podziewa się Ery? - spytała dociekliwie Diuna.
-
Może poszła się przejść ... albo rozmawia z Sachinerem ...-
odparł Hachi.
-
Albo "płaci" mu za uratowanie życia ... - dodała Kiazu.
-
Hmm... e tam ... Ery jest twarda i ceni własną wartość ... -
odparła Diuna.
-
Wartość życia też zna ... - dopowiedziała Kiazu.
W
ten do salonu wszedł Kurai i zaczął się rozbierać z kurtki i
butów, a Otachi z ciekawością spytał:
-
I jak tam?
-
Hmm... myślę, że da się przejść ... są bardzo długie schody w
dół ... i jest tam jeszcze jakaś płytka woda ... - odparł
spokojnie elektryczny neczanin.
-
Hmm... to zapowiada się długa i nudna podróż ... - odparła
Diuna.
-
Czas naładować komę ... - dodał Otachi.
-
Rinka, pożyczysz mi jeszcze swoją? - spytał Hachi.
-
Jasne ... - odparła Rina z uśmiechem, a po chwili namysły dodała:
- Hmm... tylko nie wiem jak stoję z baterią ...
-
Luz to zobaczę i w razie co naładuję... - odparł Hachi
wygrzebując się z łóżka.
************
Wspaniała
sypialnia, skąpana w lekko przyciemnionym, beżowym świetle.
Sachiner siedzi oparty o ścianę i popija wino, a jego spocony tors
pięknie lśni i współgra z półmrokiem pomieszczenia. Natomiast
Ery stoi przed łóżkiem. wyjmuje spod koszuli swoje długie
potargane blond włosy, a następnie zaczęła zapinać wymiętą
różowa męską koszulę mówiąc:
-
Wredoto ... Jeśli tak zawsze się bawisz to współczuję Twoim
ofiarom...
W
tym momencie inkub uśmiechnął się nieznacznie i wrednie pod
nosem, a sukub kontynuował:
-
Tak cienkiej zabawy już dawno nie miałam ... ostatni raz chyba z
jakimś nerdem ... chociaż czekaj ... on był stanowczo lepszy od
Ciebie ... Po kubie spodziewałam się czegoś bardziej imponującego
... dobrze Płazie, że nie byłeś moją ofiarą bo byłabym wielce
rozczarowana...
-
Też Cię kocham moja droga Ropuszko ... - odparł inkub, cedząc
słowa przez zęby.
-
Heh ... swoją drogą zapamiętaj, że nie życzę sobie abyś
podsłuchiwał mnie i moich przyjaciół...
-
Jak sobie życzysz moja droga Ropuszko ... a na przyszłość nie
bądź kłodą ... bo nie podniecisz nawet indora ... i bądź
bardziej pikantna ... gdyż mdłe jedzenie ma w sobie więcej
pikanterii niż Ty ... - odparł wrednie Sachiner.
-
Wredny Gad ... ciesz się że już dostałeś energię ... bo teraz
byś jej nie dostał ... - odpowiedziała Ery wychodząc z sypialni.
************
Neczanie
już dawno skończyli śniadanie i siedzą przy stole rozmawiają. W
ten do pokoju weszła Ery mówiąc:
-
Dzień dobry kochani ... ale jestem głodna zostawiliście mi coś
dobrego?
-
O Ery siemasz... - odparła Kiazu.
-
Hejka ... spoko zaraz Ci przyniosę... - wtrąciła Rina.
-
Dzięki... aha myślę, że ten Padalec zje dzisiaj u siebie ...
mogłabyś mu coś tam podrzucić? - odparła Ery.
-
Spoko ... niema problemu ... - odpowiedziała niepewnie Rina, udając
się do kuchni.
-
To jak po śniadaniu ruszamy dalej? - spytał Hachi.
-
Jeśli pozwolicie to chciałabym się jeszcze wykąpać i jak dla
mnie możemy ruszać... - odpowiedział sukub siadając koło Kiazu.
-
Jak było? - spytała dociekliwie i cicho Kiazu.
-
Kiazu chciałabyś mi towarzyszyć w kąpieli? - spytała Ery
uśmiechając się, a następnie wzięła rękę przyjaciółki i
położyła ją na swoim prawym udzie. W tym momencie Kiazu poczuła
intensywnie drżące rozpalone i napalone ciało.
-
Tak jasne... w sumie przydałoby się w końcu zrzucić z siebie te
koszule... i odświeżyć się przed podróżą... - odparła
zaskoczona Kiazu.
-
Dobry pomysł ... to ja pójdę teraz ... mam dość tej koszuli ...
- dodała Diuna.
-
Proszę ... o to śniadanie ... - wtrąciła Rina stawiając parę
kolorowych talerzy wypełnionych jedzeniem ...
-
Łał ... dzięki ... jestem potwornie głodna ... - odparła
radośnie Ery, ze świecącymi oczami i zaczynając pałaszować.
W
ten Diuna poszła wziąć szybki prysznic, Otachi i Hachi w końcu
poszli pozmywać. Kurai usiadł na kanapie w salonie i włączył
telewizor, a Kiazu i Ery zostały przy stole śmiejąc się i
żartując. Natomiast Rina z ciężkim niespokojnym oddechem oraz
naszykowaną tacą udała się do sypialni Sachinera. Po chwili
delikatnie zapukała w drzwi mówiąc nieśmiało:
-
Sachiner ... przyniosłam Ci śniadanie ...
W
tym tym momencie drzwi otworzyły się delikatnie szerzej niż
zwykle, a w nich nie pojawiła się jedynie dłoń inkuba. Dzisiaj
jego cała sylwetka mignęła w uchylonych drzwiach.
-
Dziękuję moja droga... to miłe z Twojej strony ... - stwierdził
szarmancko inkub zabierając tacę i zamykając z powrotem swoją
sypialnię. A zaskoczona dziewczyna spokojnie odeszła.
************
-
To jaki jest? - pytała dociekliwie Kiazu zażywająca kąpieli.
-
Szczerze? - odparła Ery.
-
Jasne, że szczerze ... nie potrzebuje ściemy...
-
Hmm... znasz to uczucie jak facet rzuca Cię na łóżko i czujesz
się jakbyś była niewolnicą utopioną w rozkoszy i gotową zrobić
wszystko ... to właśnie tak z nim jest ...
-
Serio?
-
Tak... wiesz przede wszystkim jest kubem ... a większość kubów
jest dobra w łóżku ... a on doskonale wie co robi .... jest
niesamowity ... i można się od niego wiele nauczyć ... -
odpowiedziała Ery z podnieceniem.
-
Brzmi kusząco ... i pewnie jest warte utraty energii ...
-
Owszem...
-
Pierwszy raz z nim? ...
-
Nie skądże ... trzeci może czwarty ... kilka razy tak się
niestety złożyło, że byliśmy nieźle upici ... albo moja
energia była jedyną osiągalną ... a dzisiaj tak jakoś wyszło
... nie miałam takiego zamiaru ... w sumie wczoraj obiecałam mu
swoją energię za życie moje i Riny ... i jak widać skorzystał
...
-
Hmmm ... za każdym razem było tak samo czy to kwestia przypadku?
-
Kochana ... zawsze po mi się nogi trzęsły mi się jeszcze długo
... musisz wiedzieć, że on preferuje ostro, stanowczo a zarazem
namiętnie i długo ... jeśli jesteś stanie to wytrzymać to nie
będziesz żałować ... bo każda Twoja komórka będzie
dopieszczona ...
-
Hmm... w takim układzie czemu mówiłaś że "możesz się
poświęcić?"
-
Widzisz ... po raz jego ego i tak już jest wysokie i ja nie mam
zamiaru go podnosić ... po dwa wysysanie energii nie jest miłe ...
Jak normalnie to nie boli ... tak kuby odczuwają dość nieprzyjemne
i intensywne kłucie ... jakby milion szpilek wbijało się w Twoje
ciało ... i jak sama zabawa z tą wredotą jest naprawdę przednia
... tak ... wysysanie przez niego energii już do fajnych nie należy
... i szczerze nie lubię tego uczucia ... a po trzy ... sama myśl o
współżyciu z tym Gadem przyprawia mnie o dreszcze .... a po 4
potem przez cały dzień męczą mnie wyrzuty sumienia i mam
moralnego kaca...
-
Rozumiem ... hmm... a on wysysa ją od razu?
-
Nie ... z tego co zauważyłam nie przepada za sztywnymi kłodami w
łóżku ... za każdym razem jak wysysał mi energię robił to
niewielkimi dawkami przez praktycznie całą zabawę ... abym ofiara
mogła się ruszać ...
-
Fajnie ... - odparła rozkosznie Kiazu.
-
Polecam ... ale pamiętaj, że on jest kobieco odporny ...
-
Tak ... widziałam jak zaciągał panią manager do łóżka ...
-
Właśnie on ją zaciągał ... wiesz jako kub on ma kobiet na pęczki
i to nie jest tak, że śpi z każdą która tego chce ... to on musi
chcieć czy też mieć potrzebę ... a wdzięczenie się i kuszenie
na niego rzeczywiście nie działa ... przez lata stał się jak on
to mówi "kobieto odporny" ... więc wiesz łatwe to to nie
jest ... hmm... powiedziałabym nawet, że musisz na to zasłużyć
...
-
Domyślam się ... tak naprawdę nie wiem czy mi na tym zależy ...
wiesz szczerze mówiąc nie przepadam za nim ... ale sam opis wydaje
się być bardzo kuszący ...
-
Hehehe ... z każdym dniem odkrywam że łączy nas co raz więcej
... - odparła Ery z uśmiechem.
-
Ery ...
-
Tak?
-
A jakbyś miała porównać Sachinera i Volaure to który z nich
byłby lepszy?
-
Hmm ... obaj są niesamowici jednak tak bardzo różni, że są wręcz
nie porównywali... dodatkowo mogę Ci powiedzieć, że mimo tego że
są genialni w łóżku, to po świecie stąpają istoty do którym
Ci dwaj panowie do pięt nie dorastają ... - odparła Ery, bawiąc
się kosmykiem swoich blond włosów.
-Łał
... super - stwierdziła Kiazu z błyszczącymi oczami przepełnionymi
pasją.
-
Świat jest wiele niesamowitości, które się nigdy nie nudzą ...
************
Czas
nie ubłaganie płynie do przodu, ale jest nadal ranek, co prawda
późny ranek, ale dzień jest jeszcze długi. Sachiner nerwowo
popija wino oglądając telewizję z neczanami i irytując się co
chwilę. Wszyscy są już gotowi do dalszej drogi. Jedyne co ich
jeszcze zatrzymuje to brak Kiazu i Ery, które nadal biorą kąpiel.
-
Co Ty dzisiaj taki podminowany? - spytał nagle Hachi.
-
Nie życzę sobie dzisiaj głupich pytań ... Jednak jak już musisz
wiedzieć spędziłem najgorszy poranek w życiu... - odparł
arogancko i twardo Sachiner.
-
Mam wrażenie, że to będzie długi dzień ... -
stwierdził Otachi pod nosem.
-
Mówiłeś coś? - spytał twardo inkub
-
Gdzież bym śmiał ... - odpowiedział Otachi.
-
No ja myślę .... - odparł Sachiner.
W
ten z łazienki wyszły roześmiane i radosne dziewczyny.
-
Moje drogie nareszcie... ile można czekać? - stwierdził złośliwie
Sachiner, odstawiając kieliszek.
-
Daj spokój Padalcu, musiałam zmyć z siebie Twój paskudny odór
.... - odparła Ery.
-
Moja droga Ropuszko ... ja na moje niewszczęcie nie mam komory
dezynfekującej... aby pozbyć się Twojego śluzu ... - odparł
Sachiner.
-
Ojej ... mój wspaniały śluzik Ci przeszkadza ... och jak mi
przykro ... ale wiesz Gadzie on jest na pewno lepszy od Twojej
niewypalonej trucizny ... - odpowiedział stanowczo sukub.
-
Nie ... teraz to będzie długi dzień ... -
wtrącił Hachi bratu na ucho.
-
To jak ruszamy ... - stwierdził ochoczo Otachi.
-
Chodź Ery idziemy ... - dodała Kiazu biorąc przyjaciółkę pod
rękę i odciągając ją od inkuba.
-
Ty nie wyparzony Padalcu ... - wykrzyknęła Ery.
-
Moja droga Jędzuniu komplementami mnie nie udobruchasz ... - odparł
arogancko Sachiner.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz