"Światowa
diwa ..."
Długie,
duże prostokątne pomieszczenie o dwóch ścianach w kształcie
sześciokąta, skąpane w promieniach porannego słońca, która
sprawia wrażenie jakby była graniastosłupem prawidłowym o
podstawie sześciokąta, położonego na jednej ze ścian. Biały
sufit ozdobiony kwadratowymi, płaskimi lampami, oraz jasno szary
dywan na podłodze doskonale współgrają z szklanymi ścianami,
właściwie to oknami w ciemnobrązowych ramach, które po przez
załamanie, tworzą niezwykle ciekawy efekt. Na jednej ścianie w
kształcie sześciokąta znajdują się duże ciemnobrązowe drzwi, a
na drugiej jest duży plazmowy telewizor.
Po
środku tego pomieszczenia znajduje się spory czarny, owalny stół
a w koło niego znajduje się osiem wygodnych czarnych, skórzanych i
wyprofilowanych foteli. Ta sala konferencyjna mimo swojego wyglądu
jest bardzo przestronna i ekskluzywna. Na fotelu na szczycie stołu
siedzi mężczyzna w średnim wieku, Ma on długie włosy do ramion,
spięte w sztywnego ulizanego kucyka, mocno zaczesanego do tyły oraz
pełna, elegancką, ładnie ostrzyżoną i zadbaną brodę połączoną
z wąsami. Wysokie czoło oraz brązowe włosy, broda i wąsy
poprószone siwizną sprawiają, że mężczyzna wydaję się być
bardzo przystojny. Całości dopełniają piwne, bijące
doświadczeniem i budzące respekt, wspaniałe oczy oraz delikatnie
kwadratowa męska szczęka. Ubrany jest on w bardzo elegancki i
stylowy czarny garnitur, ozdobiony złotymi spinkami do mankietów
oraz czerwonym krawatem. Mężczyzna doskonale widzi cała salą,
łącznie z wejściem do sali. Po jego prawej stronie na środkowym
fotelu, siedzi Sachiner, usadowiony wygodnie. Natomiast po lewej
stronie mężczyzny tuż przy nim zasiada Sahier, starszy brat
Sachinera. Przed każdym z eleganckich panów znajdują się białe
filiżanki wypełnione aromatyczną, czarną i pobudzającą kawą
oraz otwarte laptopy gotowe do działania.
-
Pozwólcie, że zaczniemy bez Salaher'a. - odezwał się nagle
poważnym i grubym głosem nieznajomy mężczyzna.
-
Oczywiście Ojcze ... - odparł z szacunkiem Sachiner.
-
Ojcze, a ja myślę, że powinniśmy na niego poczekać... - dodał
Sahier.
-
Wybacz, ale to nie rozsądne, w każdej chwili może przyjść diva,
a my mamy jeszcze parę spraw do omówienia. - dopowiedział
Sachiner.
-
Sachiner ma rację, czas to pieniądz i jest już najwyższa pora aby
zacząć nasze obrady. - odpowiedział twardo ojciec braci, a po
chwili ciszy dodał przenikającym chłodnym głosem: - Jak wiecie,
dzisiaj odbywa się pokaz mody, który sam w sobie pozornie nie
pasuje do naszej renomy. Jednak Uso "Anyo" Utahime, ma
kaprys aby pokaz odbył się właśnie tutaj. To dla nas niebywała
szansa na ogromny zarobek i praktycznie darmową reklamę. Nawet
wliczając w nasze koszta niezliczone zachcianki Utahime i tak
osiągniemy niewyobrażalnie wielkie zyski. Pamiętajcie dzisiaj nie
możemy sobie pozwolić na żadną nawet najmniejszą wpadkę.
-
Tak ojcze ... - odparł Sahier.
-
Świetnie, Sahier miałeś przygotować propozycję mediatorów,
telewizji i fotografów do zatwierdzenia... - stwierdził Pan Cusan.
-
Tak, przygotowałem nawet już trzy razy, jednak każda moja
propozycja została odrzucana przez Anyo, a teraz jestem w trakcie
przygotowywania kolejnej propozycji. - odparł Sahier.
-
Rozumiem, to będzie ciężka droga przez mękę, ale nasza rodzina
na pewno podoła wyzwaniom jakie stawia nam Utahime. Sachiner a Ty
miałeś przygotować listę gości... - stwierdził Cusan.
-
Ojcze, założę się, że tego nie zrobił. Kilka dni temu widziałem
go z nową kurtyzaną u siebie w hotelu i mam wrażenie, że zrobił
sobie nieplanowane wolne. - wtrącił pewnie i dumnie Sahier.
W
tym momencie Sachiner ostawił kawę i stanowczo powiedział:
-
Po pierwsze, nie życzę sobie abyś tak o niej mówił, a po dwa to
prawda wyjechałem na kilka dni, jednak mimo to przygotowałem listę
stu osób, pośród których jest między innymi Ambasador Kana i z
dumą mogę powiedzieć, że diva pozytywnie rozpatrzyła moją listę
gości już za pierwszym razem.
Sahier
warknął pod nosem i niezadowolony zaczął popijać kawę, a po
chwili powiedział:
-
Phi jeśli na liście nie masz jego niepodrabianej pieczęci to Twoi
goście zostaną odwołani.
-
Dla Twojej informacji mam pieczęć oraz mam odręczne zaświadczenie
napisane przez divę, że nie zmieni swojej decyzji dotyczącej
gości. - odparł Sachiner podając ojcu wyżej wymienione papiery.
-
Brawo, to się nazywa profesjonalizm. - stwierdził dumnie Cusan, z
delikatnym uśmiechem.
W
tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, a głowa rodu
powiedział stanowczo:
-
Proszę.
-
Najmocniej przepraszam, że przeszkadzam... Pan Salaher bawił się
do późna bawił się w pobliskim klubie i właśnie wrócił do
hotelu, oraz odmawia przyjścia na spotkanie ... - stwierdził
pokornie Kutaro.
-
Dziękuję, za informację Kutaro. - odpowiedział spokojnie Cusan, a
następnie stanowczo i charyzmatycznie dodał - Sahier idź po niego
i nie wracaj bez niego.
-
Ojcze czy ja wyglądam na jego niańkę? Niech Sachiner idzie... -
odparł Sahier.
W
tym momencie głowa rodu uderzył stanowczo pięścią w stół. W
ten Sahier pospiesznie i bez słowa wyszedł z sali konferencyjnej. A
Sachiner powiedział:
-
Kutaro pozwól ...
Kiedy
sługa pokornie podszedł do swojego Pana, ten wyszeptał mu coś na
ucho, a następnie Kutaro pokornie wyszedł.
************
Kiazu
nerwowo chodzi po wspaniałym pokoju, utrzymanym w ciepłych
pastelowych kolorach. Diuna i Ery siedzą na wielkiej, wygodnej
żółtej kanapie i oglądają telewizję. Hachi i Otachi siedzą
przy jasnoszarym stole i kończą jeść. Kurai stoi oparty o okno i
bez ruchu wygląda za nie.
-
Czy możesz usiąść? ... to Twoje chodzenie mnie irytuje... -
stwierdziła Diuna.
-
Wybacz, ćwiczę chodzenie... - odparła Kiazu.
-
Daj spokój przecież umiesz chodzić ... - stwierdził Hachi.
-
Spokojnie siostra dasz rade ... - dodał Otachi.
-
On ma racje wyluzuj ...weź głębokie dwa w dechy ... i idź
swobodnie, ale z determinacją i seksownie. - wtrąciła Ery
Ognista
neczanka posłuchała przyjaciółki i zrobiła to o co ją
poprosiła. Po wzięciu kilku głębokich oddechów, dziewczyna
stanowczo ruszyła do przodu, delikatnie bujając biodrami i
krzyżując nogi przed sobą.
-
O to to .. już lepiej ... - odparła radośnie Ery.
-
Dzięki - odparła Kiazu rzucając się na szyje sukuba.
W
ten do pokoju weszła Rina z cienką czarną książką dużego
formatu. Ognista neczanka od razu podbiegła radośnie do siostry
pytając:
-
I jak poszło?
-
Dobrze... wydrukowaliśmy parę zdjęć i myślę, że całkiem fajne
portfolio wyszło ... biorąc pod uwagę tematykę pokazu ... -
odparła nieśmiało Rina.
-
Super pokaż ... - stwierdziła Kiazu zabierając książkę i od
razu biorąc się za przeglądanie zdjęć.
************
W
pokoju konferencyjnym nadal trwa zebranie rodziny Cusan. Wszyscy
obecni wcześniej siedzą na swoich miejscach. Jednak w pomieszczeniu
jest jeszcze jedna osoba, siedząca po tej samej stronie stołu co
Sahier, tyle że jest między nimi puste krzesło przerwy. Jest to
młody mężczyzna o aralskiej urodzie, blond włosach w kolorze
siana, spiętych w luźnego, młodzieżowego kucyka, o prawym oku
niebieskim a lewym błękitnym. Ubrany jest w zielone garniturowe
spodnie oraz pomarańczową luźno odpiętą koszulę na krótki
rękaw.
-
Nudno tu ... - narzekała nieznajoma postać.
-
Ojcze, Salaher swym niechlujnym wyglądem psuje wizerunek naszej
rodziny. - stwierdził arogancko Sahier.
-
Przypominam Ci, że w jego wieku byłeś jeszcze gorszy od niego, a
jednak wyrosłeś na ludzi. Młody musi się przyuczać, tak samo jak
każdy z Was zaczął się przyuczać w jego wieku. - Odparł Cusan
wręczając jakieś tabletki najmłodszemu synowi.
Salaher
szybko i bez marudzenia połknął dwie białe tabletki i popił je
wodą, a po chwili powstrzymując wymioty bardzo szybko wybiegł z
pokoju.
-
Salaher czekaj! - wykrzyknął Sahier.
-
Zostaw go, ma za swoje ... - odparł stanowczo Cusan.
W
ten do pomieszczenia weszła niezwykła, wysoka i szczupła postać o
lekko kontrowersyjnym wyglądzie. Ubrana jest w czarne kozaki, na
wysokim obcasie, sięgające do kolan i z czerwonymi zdobieniami.
Złotą sukienkę, z białymi zdobieniami, odkrytymi ramionami,
obcisłą w talii i rozszerzającą się ku dołowi. Z przodu
urokliwa suknia sięga zaledwie do kolan postaci, natomiast z tyłu
sięga do samej ziemi, delikatnie po niej zamiatając. Całości
dopełnia czarny, elegancki garniturowy kapelusz z przypiętym
puszystym i dużym czerwonym piórem, czerwone okulary
przeciwsłoneczne z czarnymi, nieprzezroczystymi szkłami, czerwony
jedwabny szal szarmancko przerzucony przez szyję oraz długa,
cienka, złota cygaretka. Dodatkowo z pod kapelusza gdzieniegdzie
wystają postrzępione, niebiesko-pomarańczowe i ostre włosy
sięgające do policzków. Nieznajoma postać bez słowa usiadła na
drugim fotelu u szczytu stołu, zarzuciła nogę na nogę i
zaciągając się powiedziała:
-
No, to dawać mi to co dla mnie macie, przyjemniejsze rzeczy czekają.
-
Uso "Anyo" Utahime czekaliśmy...
-
Tak tak, wszyscy na mnie czekają... to oczywiste przecież... do
rzeczy panowie do rzeczy... nie mam całego dnia na wasze dyrdymały
... - wtrącił arogancko Anyo.
-
Nadal borykamy się z brakiem mediów. - stwierdził Cusan.
-
I co z tego? To wasz problem a nie mój - odparł Uso.
-
Utahime proszę, mamy kilka propozycji. - stwierdził Sahier.
-
Jak takich marnych jak ostatnio, to nie kłopoczcie się nawet
otwieraniem pliku nie zaakceptuję ich. Jakieś obleśne łajzy,
które nie robią godnych zdjęć. W tym roku mam ochotę kogoś
wypromować, więc daję prawo nagrywania tego niezwykłego
wydarzenia tylko telewizji hotelowej, oraz żądam nieznanego
dobrego fotografa. - odparł dumnie Anyo.
-
Sahier masz jakąś godną propozycję dla nas? - spytał stanowczo
Cusan.
-
Niby skąd Ci wezmę amatora na już - wymamrotał
pod nosem Sahier, a następnie dodał na głos - potrzebuję jeszcze
parę minut, aby mieć gotową propozycję.
-
Przepraszam, czy w między czasie mogę zaproponować kogoś od
siebie? - spytał arogancko Sachiner.
-
Proszę ... - odparł Cusan.
-
Tak, tak niech będzie mogę zerknąć moim wspaniałym okiem. Byle
szybko... - odpowiedział arogancko i dumnie Anyo.
W
tym momencie głowa rodu przyciemnił szyby, i włączył telewizor
za swoimi plecami. Po chwili Sachiner przełączył obraz ze swojego
laptopa na plazmę.
-
Strona internetowa? To chyba jakiś żart - stwierdził dumnie Anyo.
-
Prosiłeś, o nieznanego fotografa, gdzie ich szukać jak nie w
internecie na portalach dla amatorów?Hmm... a tak się składa, że
patrząc na phortfolio to jest według mnie fotograf gony polecenia i
zaufania, który potrafi wydobyć głębie oraz posiada wielką
cierpliwość...- odpowiedział Sachiner, ładując odpowiednią
stronę.
-
Nie bądź śmieszny ... - stwierdził niedowierzająco Sahier.
-
Niech będzie zaciekawiłeś mnie, zezwalam na pokazanie mi kilku
zdjęć tego fotografa oraz tego jak wygląda sam fotograf. W końcu
nie mogę pracować z byle kim, oraz to nie może być ktoś który
by chciał mnie przyćmić. - odpowiedział Uso.
-
O to nie musisz się martwić, proszę o to próbka.
Uso
"Anyo" Utahime z uwagą, bez emocjonalnie i z elegancją
ogląda zdjęcia, zaciągając się swoją piękną cygaretką. Po
szybkim przejrzeniu wybranych zdjęć, ikona mody powiedział:
-
Dobra pokaż mi teraz autora.
W
tym momencie Sachiner pokazał dwa zdjęcia proponowanego przez
siebie fotografa.
-
Nie bywałe, spodziewałem się kogoś zupełnie innego. Fotografowie
zazwyczaj nie są zbyt interesujący. W końcu po coś się kryją za
aparatem ... Oho oho oho - zaśmiał się Uso, a po chwili
dopowiedział: - Totalnie nie kojarzę tej istoty ... Dobrze niech
będzie podoba mi się, dobre, pełne pasji zdjęcia, amator czego
chcieć więcej. Moja wspaniała osoba jest zadowolona i na
przyszłość czeka na więcej takich trafnych propozycji. Aha żądam
aby fotograf był ubrany tak jak na tym zdjęciu po prawo tyle że
złote i dodatkowo ma mieć czarne leginsy i czerwone szpilki.
Dajcie mi wydruk tego zdjęcia a zatwierdzę go moją pieczęcią i
podpiszę, że to nie podważalna decyzja. Ten fotograf wspaniale
trafia w mój gust i nie chce oglądać innych propozycji.
-
Oczywiście. - stwierdził stanowczo i wyraźnie zadowolony Cusan
podając gościowi papiery które sobie zażyczył.
************
W
długim wąskim korytarzu w kolejce stoi niezliczona ilość
dziewczyn o przeróżnej urodzie i pochodzeniu. Kiazu ubrana w zwykły
granatowy T-shirt i czarną miniówkę, trzymając swoje portfolio,
stoi mniej więcej w pierwszej ćwiartce kolejki. Towarzyszy jej Ery
oraz Kutaro. W ten koło nich mignęła ikona mody i szybkim krokiem
udała się do sali w której ma odbywać się kasting. Po korytarzu
rozległy się westchnienia i radosne zafascynowane głosy.
-
Łał to była Uso "Anyo" Utahime!
-
Ale ma zajebiste nogi - stwierdziła Kiazu z podziwem.
-
I ekstrawagancki wygląd ... - dodała Ery.
-
Przepraszam Pani ... - stwierdził Kutaro przybliżając się do
Kiazu, a następnie wyszeptał jej na ucho - Pani,
nie powinienem tego mówić, ale Uso "Anyo" Utahime
pochodzi z Desteoms i jest mężczyzną.
-
Żartujesz? - odparła Kiazu z wielkimi zaskoczonymi oczami.
-
Nie Pani i proszę zachowaj to
dla siebie. Aha Uso "Anyo"
Utahime nie lubi jak się zwraca do niego per Pani ... -
odparł pokornie Kutaro, a następnie dodał odchodząc - A teraz
przepraszam inne obowiązki mnie wzywają.
-
Co Ci powiedział?- spytała Ery.
-
Pożyczył powodzenia ... - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.
-
Rozumiem ... hmm... masz sporą konkurencję ... mam nadzieje, że
twoja osobowość i energiczność Ci pomoże i zrobisz na niej
wrażenie - odparł sukub.
-
Zobaczymy ... - stwierdziła Kiazu.
W
tym momencie do sukuba i neczanki podeszła lekko speszona Rina, z
czekoladowni ciasteczkami oraz Diuną.
-
Moje wybawienie.... - stwierdziła radośnie Kiazu dopadając się do
ciasteczek.
Wszystkie
dziewczyny w koło łapczywie spoglądały na paczkę ciastek i z
wrednymi uśmieszkami obserwowały swoją opychającą się
konkurentkę.
-
Hmm... a gdzie reszta? - spytała Ery.
-
Zostali w bufecie ... - odpowiedziała Rina.
-
I pomyśleć, że nie dawno jedli ... - dodała Diuna.
************
-
Jesteś pewien, że uda Ci się to zrobić? ... Pokaz zaczyna się 12
to zaledwie niecałe 5 godzin. A fotograf musi być wcześniej... -
stwierdził pogardliwie Sahier.
-
Za kogo Ty mnie masz? Oczywiście, że mi się uda. - odparł
Sachiner uważnie przeglądając laptopa i popijając kawę.
-
Ojcze, a Ty wierzysz w jego puste słowa? - spytał Sahier.
-
Posłuchaj, uważam, że Sachiner wie co robi i na pewno zrobi
wszystko aby dobre imię rodziny nie ucierpiało. Zresztą obaj
dobrze wiedzie co grozi za zawiedzenie mnie - odpowiedział stanowczo
i chłodno Cusan, po czym dodał: - Sahier pamiętaj jeśli będziesz
mu w tym przeszkadzał to również zawiedziesz moje zaufanie i kara
Cię nie ominie. Uwielbiam rywalizację, ale nie znoszę nieczystych
zagrań.
Sahier
nic nie odpowiedział jedynie zalał go zimny pot i z wielkim trudem
przełknął ślinę.
************
Stosunkowo
niewielki pokoik, o białych pustych ścianach, który jest długi i
wąski. Poza wspaniałym puszystym czarnym dywanem są jeszcze dwie
pary drzwi w ciemnobrązowym kolorze oraz ciemnoszare biurko, za
którym po środku siedzi sam Uso "Anyo" Utahime, a obok
niego siedzi dziewczyna z zielonym, pofalowanym afro na głowie,
czerwonych oczach i dość bladej cerze. W ten do pokoju weszła
Kiazu ubrana w czerwony top na ramiączka, czarną miniówkę i
czerwone szpilki, która seksownym, energicznym i pewnym siebie
krokiem podeszła do biurka i położyła na nim swoje portfolio.
-
Do widzenia ... - stwierdził stanowczo Anyo, nawet nie patrząc na
neczankę.
-
Jak to do widzenia? - spytała zszokowana Kiazu.
-
Normalnie nie spodobałaś się mistrzowi. - odpowiedziała
asystentka.
-
Nie ma mowy! ... Nawet na mnie nie spojrzał, a przez to nie jest Pan
wstanie mnie rzetelnie ocenić! - odparła stanowczo Kiazu.
-
Moje drogie dziecko czy Ty wiesz do kogo mówisz? - odparł arogancko
Uso podnosząc głowę.
-
Tak, doskonale wiem ... Pan jest Uso "Anyo" Utahime i
pochodzi z Desteoms. Jest Pan światową ikony mody, a ja jestem
Kiazu Ryu i nie dam się stąd od tak wyrzucić. - odparła stanowczo
i pewnie ognista neczanka.
-
Dobrze, zatem udowodnij mi na co Cię stać, tam jest drugi pokój,
ubierz się w który chcesz strój i wyjdź.. masz minutę ... od
teraz - odpowiedział arogancko Anyo zaciągając się z cygaretki.
W
tym momencie Kiazu udała się do pokoju obok, idąc szybkim,
stanowczym i seksownym modelingowym krokiem. Po naprawdę niedługiej
chwili ognista neczanka wróciła do pokoju. Ubrana jest w cienką,
obcisłą, doskonale podkreślającą jej walory, intensywnie żółtą
koszulkę z czarnymi wstawkami. Tak ubrana dziewczyna ponownie
przeszła się pokoju i za pozowała tuż przed projektantem, który
tym razem ją uważnie obserwował.
-
Idź się przebież w swoje rzeczy i wróć. - stwierdził
bezpośrednio Uso.
Kiedy
Kiazu ponownie wyszła ikona mody zaczął przeglądać jej
portfolio, a jego asystentka powiedziała:
-
Mistrzu co o niej myślisz? Według mnie jest źle wychowana.
W
ten do pokoju po raz kolejny weszła ognista neczanka, a Uso, oddając
portfolio powiedział:
-
Podobasz mi się ... O 10:30 widzę Cię na próbie, w książce masz
przepustkę.
-
Naprawdę? - spytała niedowierzająca Kiazu.
-
Wynoś się, bo zmienię zdanie. - odparł arogancko Anyo.
************
W
pustym pastelowym pokoju przy oknie stoi Kurai, zapatrzony w
przestrzeń. W ten rozległo się jedno stanowcze puknięcie i bez
oczekiwania na odpowiedź drzwi otworzyły, a do pokoju dumnym
krokiem wkroczył inkub i jego wierny sługa.
-
Sam tu jesteś? - spytał dociekliwie Sachiner.
-
Jak widać... - odparł Kurai, odwracając się.
-
W sumie to dobrze... - stwierdził inkub siadając przy jasnoszarym
stole.
W
tym momencie Kutaro, bez słowa poszedł do drugiego pomieszczenia, a
Sachiner kontynuował:
-
Wiesz gdzie jest Rina?
-
Wiem... - odparł twardo Kurai.
-
To gdzie jest?
W
ten niespodziewanie do pokoju weszły rozradowane, śmiejące się
Ery, Diuna i Rina.
-
Słuchajcie Kiazu się dostała! - stwierdziła radośnie i donośnie
Ery.
-
Moja droga Ropuszko, wyjdzie zobaczyć czy nie ma Was gdzie indziej.
- odparł Sachiner, podnosząc się z krzesła.
-
Wredny Gadzie nie popsujesz mi humoru ... powiedziałabym wypchaj
się, ale spoko zgarniemy Hachiego i Otachiego i pójdziemy po
świętować gdzie indziej... - odparła Ery, zabierając koleżanki
do wyjścia.
-
Rina, Ty zostań proszę. - dodał stanowczo inkub.
-
Co Ty knujesz?- spytała dociekliwie Diuna.
-
Nie ważne, Kurai też zostaje więc nie ma co się martwić, chodź
Diuna zabawimy się. - odparła beztrosko Ery.
Po
chwili gdy w pokoju pozostali już jedynie Kurai, Rina oraz inkub, do
pokoju powrócił Kutaro z trzema prostokątnymi paczkami. A Sachiner
powiedział:
-
Przejdę od razu do rzeczy. Diwa zażyczyła sobie Rinę jako
jedynego fotografa na pokazie.
-
Żartujesz? - spytała z wielkim niedowierzaniem i nieśmiało Rina.
-
Moja droga, jak już mówiłem ja nigdy nie żartuję. W tych pudłach
znajduje się ubiór, w który masz się ubrać, na moje oko będzie
pasował... a to Twoja przepustka na pokaz z podpisem i pieczęcią
diwy. - odparł arogancko Sachiner, pokazując na pakunki
przyniesione przez Kutaro i wyjmując z kieszeni przepustkę na
smyczy.
-
Czego chcesz w zamian? - spytał stanowczo Kurai.
-
Na wasze szczęście niczego, a skoro musisz wiedzieć to diva sama
ją wybrała. - odparł niechętnie i dumnie Sachiner.
-
Nie wiem czy ... udźwignę taki ciężar ... to duża
odpowiedzialność ... - wtrąciła nieśmiało Rina.
-
Moja droga zgódź się, proszę to niepowtarzalna szansa, a ja będę
wielce wdzięczny. Proszę zrób to dla mnie i przyjmij moją
propozycję... - nalegał szarmancko inkub.
-
Tobie chyba naprawdę zależy ... - stwierdziła nieśmiało
neczanka, a po chwili dodała - hmm.... nie mam czystej karty
pamięci....
-
O to moja droga się nie martw, wszystko czego potrzebujesz podyktuj
Kutaro, a on to załatwi ... - odparł Sachiner.
-
Hmm... No dobrze ... zgadzam się ... - odpowiedziała nieśmiało
Rina, po chwili namysłu i z delikatnym uśmiechem.
W
tym momencie inkub podszedł do neczanki, szarmancko chwycił ją za
jej prawą dłoń mówiąc:
-
Dziękuję moja droga...
Następnie
inkub pocałował ją po dżentelmeńsku w dłoń i dodał:
-
Moja Droga ... Czy zechciałabyś przymierzyć strój?
-
Tak ... - odpowiedziała speszona Rina, a następnie zabrała pudła
i udała się do łazienki.
Kiedy
neczanka tylko wyszła Kurai powiedział:
-
Osiągnąłeś najwyższą klasę stawiania przed faktem dokonanym
... Doskonale wiedziałeś, że się zgodzi i za nim to zrobiła,
załatwiłeś wszystko.
-
Nie znoszę Cię, za dobrze mnie znasz. - odparł arogancko inkub.
-
Hmm... jestem również przekonany, że nie robisz tego bez
interesownie. Musisz mieć w tym jakiś interes ...- odparł chłodno
Kurai.
-
Masz rację, skoro musisz wiedzieć to potrzebuję jej aby
zapunktować u ojca... - odparł dumnie Sachiner, a następnie
arogancko dodał: - To dziwnie zabrzmi z moich ust, jednak na
pokazach tej nieznośnej diwy dzieją się naprawdę dziwne rzeczy...
i doskonale wiem, że tak czy siak dostałbyś się na pokaz nawet
nie mając identyfikatora.... w związku z tym, abyś nie stargał
mojej wspaniałej opinii życzyłbym sobie abyś poszedł na pokaz
jako ochroniarz, o to przepustka.... tylko nie zszargaj mojego
dobrego imienia.... Pamiętaj, że ręczę za Ciebie swoim
nazwiskiem... Hmm... Niech zgadnę nie masz eleganckiego stroju? Eh
... Co byście beze mnie zrobili. Kutaro, przynieś biała koszulę,
na krótki rękaw i czarne jeansowe spodnie.
-
Jak sobie życzysz Panie.. - odparł pokornie sługa wychodząc.
-
Jak zawsze świetnie przygotowany. Możesz już iść załatwiać
inne sprawy, dobrze wiesz,że ten strój na "Twoje oko" na
pewno pasuje.... - odparł chłodno Kurai.
-
Zostanę, w końcu muszę wszystko mieć pod kontrolą ... jednakowoż
potraktuję to jako komplement. - odparł z wrednym uśmiechem
inkub.
Nagle
drzwi od łazienki otworzyły się, a do pokoju weszła Rina, ubrana
jest w delikatną, zwiewną, letnią, złotą sukienkę na czarnych
cienkich ramiączkach, które w rzeczywistości są ramiączkami od
biustonosza a nie wspaniałej sukienki. Dodatkowo dziewczyna ma na
sobie długie, czarne i obcisłe leginsy oraz czerwone szpilki.
Całości dopełniają wypuszczone kosmyki włosów (które zwykle
zakrywają jej uszy), które delikatnie podkreślają jej szyję, i
wysoko upięty, wspaniały i puszysty kucyk. A wisiorek z symbolem,
przybrał postać czarnej, przylegającej "obroży" z
tasiemki, po środku, którego widnieje złota pięcioramienna
gwiazda o zaokrąglanych końcach.
-
Kolejne zaskoczenie .... wygląda świetnie i gdybym jej nie widział
w podobnych metamorfozach w życiu bym nie przypuszczał, ze może
tak wyglądać ... zważając, że na co dzień jest bardzo nie
pozorna ...i mało kusząca ... - zamyślił się Sachiner.
-
Hmm... i ... jak? - spytała niepewnie i nieśmiało Rina,
intensywnie rumieniąc się.
-
Moja droga .... Przyznaję, że ...hmm... bardzo ładnie.... Możesz
zatrzymać ten strój... - odparł Sachiner.
-
Dziękuję ... - odpowiedziała nieśmiało Rina, rumieniąc się.
W
tym samym czasie Kurai podszedł do ukochanej, delikatnie a zarazem
stanowczo złapał ją za prawe ramiączko, przyciągając ją tym
samym do siebie i wyszeptał coś na ucho. Neczanka sprowokowana tym
ruchem, oparła się o biodra swojego partnera i rumieniąc się
wysłuchała go uważanie. Po chwili elektryczny neczanin delikatnie
odsunął się od ukochanej, nie zmieniając przy tym swojej pozycji
i spojrzał jej głęboko w oczy. Natomiast inkub przewrócił oczami
i powiedział stanowczo:
-
Dobra starczy tego, nie czas na takie gierki. Moja droga zakładaj
identyfikator i idziemy przedstawić Cię diwie, a Ty przebież się
i dołącz do nas... No już ruszać się ruszać, nie wygrałem
czasu na loterii.
************
Głośne,
zaplecze pokazu, jest stosunkowo nie wielkim pomieszczeniem o bliżej
nie określonym kształcie. Na jednej z dłuższych ścian
ustanowione jest osiem stanowisk z wielkimi lustrami i szerokimi
blatami gdzie modelki mają przechodzić stylizację. Na wprost nich
ustawione są trzy długie wieszaki na kółkach na których wiszą
wspaniałe kreacje z poprzyczepianymi kartkami. Po lewej stronie tych
stanowisk, na skośnej ścianie, znajduje się wielka tablica ze
zdjęciami i imionami modelek, które pokazują kolejność kto po
kim i w czym wychodzi. Dodatkowo po obu stronach tego jasnego
pomieszczenia znajdują się schody na górę. Panuje tu sporo
zamieszanie modelki i styliści uwijają się jak w ukropie, Uso
"Anyo" Utahime z klasa wszystko obserwuje i komentuje w
swój wyniosły i niemiły sposób i jednocześnie rozmawia z głową
rodziny Cusan i jego najstarszym synem. W ten do pokoju wszedł
Sachiner w raz z Riną z identyfikatorem na szyi i lustrzanką w
dłoni.
-
Ojcze, Anyo przepraszam, że przerywam konwersację, jednak pragnę
przedstawić Wam naszego dzisiejszego fotografa, to panienka Rina
Ryu. - stwierdził dumnie Sachiner.
-
Dzień dobry ... - stwierdziła neczanka lekko się czerwieniąc.
-
Ojej jaka Ona urocza, a zarazem nie będąca wstanie przebić mojego
wspaniałego blasku. Doskonale. - stwierdził radosnym głosem i
wyniośle Uso, popalając cygaretkę.
-
Jestem Siwentei Cusan. Miło mi poznać. - stwierdził Cusan, całując
speszoną i mocno wystraszoną dziewczynę w prawą dłoń.
-
Panie Cusan na tę chwilę jestem bardzo zadowolony z współpracy z
Wami... - wtrącił mimochodem Anyo, kiedy Sahier witał się z Riną.
-
Miło słyszeć takie słowa, Panie Utahime. - stwierdził Cusan.
-
Nie! NIE! NIE!
Jak
śmiesz tak dewastować moją wspaniałą kreację?! Dziecko zdejmij
to natychmiast bo Twoje paskudne ciało szpeci tą bielizną. -
wtrącił arogancko Uso, podchodząc do jednej z modelek.
-
Tylko, na tyle Cię stać? Nisko upadłeś. - stwierdził chłodno
Sahier, korzystając z zamieszania.
-
Sahier, upaść to możesz Ty, ja się wnoszę na wyżyny. - odparł
arogancko Sachiner.
-
Uspokójcie się, to nie czas i miejsce. - stwierdził stanowczo
Cusan.
-
Tak, ojcze w pełni się z Tobą zgadzam. - odparł Sahier.
-
Jak sobie życzysz ojcze... - dodał Sachiner, a po chwili
dopowiedział: - Panowie, wybaczą mam jeszcze coś do załatwienia
przed pokazem i zabieram fotografa ze sobą.
-
Profesjonalizm przede wszystkim. Zatem idź. - odparł Siwentei.
W
tym momencie Sachiner wraz z Riną udali się do wyjścia.
-
Sachiner
... Kim była ta kobieta? -
spytała cicho Rina.
-
Moja droga, ten mężczyzna to Uso "Anyo" Utahime. - odparł
Sachiner.
-
To
jest on? ...
- odparła
z niedowierzaniem Rina.
-
Owszem, moja droga, ta nieznośna, rozkapryszona diva jest mężczyzną
...
-
Powiedzmy, że rozumiem .... hmm ... jak sądzisz Twój Brat mnie
rozpoznał?
-
Moja droga, gdyby rozpoznał na pewno wiedziała byś o tym. Skoro
musisz wiedzieć on nie ma pamięci do twarzy ... jedynie do energii,
a przy ojcu nie kosztuje i nie podkrada energii, gdyż takie
zachowanie nie jest tolerowane przez mego ojca, więc nawet nie wie,
że jesteś wodą. Dodatkowo na Twoje szczęście, nawet w tym
stroju, jesteś znacznie mniej kusząca od co poniektórych modelek z
pokazu, które biegają tam nago lub bardziej skąpych strojach ...
************
Piękny,
pastelowy i jasny pokój. Na dużej, wygodnej, bladożółtej kanapie
siedzą Hachi, Otachi Ery oraz Diuna i oglądają w telewizji relacje
z pokazu mody. Wspaniałe i zgrabne modelki o długich nogach,
jędrnych pośladkach i pięknych piersiach wspaniale prezentują
bieliznę, chodząc po wybiegu stylizowanym na góry. W pomieszczeniu
dominuje szarość biel i czerń, a całość wygląda tak jakby
wśród górskich szczytów, skąpanych w szarobiałej, delikatnej
mgle, otoczonych bezkresnymi przepaściami odbywał się niezwykły
pokaz mody.
-
Ciekawe gdzie odbywa się pokaz? - spytała Diuna.
-
Nie wiem, ale na pewno są tam niezapomniane widoki. - odparł
Otachi.
-
Ja bardziej obstawiam, że to odbywa się gdzieś na terenie ośrodka,
w jakieś wielkiej sali. - dodała Ery.
-
Czemu tak obstawiasz? Przecież diwa mogła sobie tego zażyczyć aby
pokaz odbywał się wysoko w górach ... - stwierdził Hachi.
-
Owszem mogła... heh ... nie wiem ... w sumie po pokazie możemy się
spytać Kiazu. - odparła Ery.
-
Co racja to racja ... heh ... swoja drogą czy ktoś wie czemu Rina
nie ogląda z nami tego pokazu? Ona zazwyczaj nie opuszcza pokazów
Kiazu. - dodała Diuna
-
Może, ukrywa się przed tym wrednym Padalcem. - odparła Ery.
-
Jednak to i tak dziwne ... - dodał Hachi.
-
OOOOO! ... patrzcie Kiazu idzie! - wtrącił radośnie Otachi
pokazując na ekran telewizora.
W
tym momencie wszystkie oczy zwróciły się w kierunku telewizora. A
tam z mgły wyłoniła się Kiazu idąca energicznym, pewnym siebie,
seksownym modelowym krokiem. Uczesana w wysokiego kucyka i ubrana w
czerwono-czarną, obcisłą, krótką (ledwie przykrywającą majtki)
koszulkę na cienkie ramiączka, z głębokim dekoltem, koronkowymi
wstawkami. Prześliczna erotyczna i bardzo stylowa odsłona bielizny.
-
ŁAŁ! - stwierdzili zgodnie wszyscy.
-
Świetna! Chciałabym mieć taką w szafie. - stwierdziła zachwycona
Ery.
-
Dla mnie za skąpa, ale do Kiazu pasuje. - dodała Diuna.
-
Kiazu, świetnie sobie radzi. - dopowiedział Hachi z uśmiechem.
-
Świetnie to mało powiedziane, to już jej 3 wyjście. - dodał
Otachi uśmiechając się.
-
Patrzcie wszystkie modelki wyszły w swoich ostatnich sojach na scenę
i słychać oklaski. - zauważyła Diuna.
-
O idzie diwa, kłaniając się. - dopowiedziała Ery.
-
Wygląda dość dziwnie w tym stroju i z cygaretką. - dodał Otachi.
-
Teraz chwila dla reporterów i zdjęcia modelek z diwą. - wtrącił
Hachi.
************
Na
koktajl party, tłumy zaproszonych gości wręcz oblegają ikonę
mody. Każdy chce go zobaczyć, dotknąć, zamienić parę słów czy
chociaż zrobić sobie z nim zdjęcie. Uso "Anyo" Utahime,
doskonale czuje się w blasku fleszy i pozuje z wybranymi gośćmi do
zdjęć. Wbrew pozorom ta kapryśna decyzja jest doskonale
przemyślana, gdyż ikona mody fotografuje się tylko z tymi, którzy
mogą przyczynić się do umocnienia jego światowej pozycji. W tle
leci rytmiczna, głośna muzyka, która nie zagłusza rozmów, dzięki
temu w pomieszczeniu mimo dominacji, szarości i czerni panuje
przyjemna atmosfera. Jednak jak nie trudno się domyśleć Uso bardzo
szybko zmęczył się pozowaniem i przepraszając gości udał się
na odpoczynek do swojego apartamentu. Zaraz po zniknięciu ikony
mody, same modelki też zniknęły, gdyż poszły na zaplecze pokazu,
aby przebrać się w coś bardziej okrywającego ciało, niż
luksusowa bielizna. Lekko z boku, koło jednego ze szwedzkich stołów
stoi Sachiner, któremu Kutaro polewa wina. Po chwili do inkuba
podeszła lekko speszona Rina.
-
Moja droga napijesz się czegoś? - zaproponował szarmancko
Sachiner.
-
Nie ... dziękuję ... - odparła wodna neczanka, a po chwili
nieśmiało dodała: - Sachiner, czy... czy jestem jeszcze potrzebna?
-
Owszem moja droga jesteś, życzyłbym sobie abyś porobiła jeszcze
zdjęcia gościom na koktajl party. W końcu to nie diwa jest tu
najważniejsza. - odparł dumnie i arogancko inkub.
-
Dobrze... skoro tak mówisz ... spoko... nie ma problemu ... -
odparła delikatnie łamiącym się głosem, Rina.
-
Moja droga, obowiązek to obowiązek, ja bym wolał teraz zajmować
się innymi sprawami a jednak tu jestem, i przez najbliższą godzinę
tu będę. Na szczęście takie "przyjęcia" nie trwają
długo. No chyba, że diwa raczy się pokazać, ale w to szczerze
wątpię. - odpowiedział Sachiner.
-
Rozumiem, to wracam do pracy... - odpowiedziała neczanka z
delikatnym uśmiechem.
-
Aha, Moja droga, zapraszam Cię później z tymi zdjęciami do mojego
apartamentu, niech stracę Kurai też możesz przyjść, wiem, że
gdzieś tu jesteś i mnie słyszysz. - odpowiedział dumnie Sachiner,
a po chwili dodał - Jednak wolałbym aby Twoje hałaśliwe
rodzeństwo nie przychodziło, w końcu czeka nas jeszcze praca, a
nie zabawa.
-
Dobrze ... postaram się .... - odparła Rina.
-
Cześć siostra, gdzie reszta?- wtrąciła nagle radośnie Kiazu,
ubrana w elegancką, a zarazem prostą czarną, obcisłą sukienkę
koktajlową bez ramiączek.
-
Tylko ja tu jestem ... - odparła Rina.
-
Moja droga nie miałaś czegoś robić? No już, czas leci - wtrącił
twardo inkub.
-
Tak przepraszam... wybacz Kiazu porozmawiamy później. - stwierdziła
Rina odchodząc.
-Czego
znowu od niej chcesz?.- spytała pogardliwie Kiazu.
-
Moja droga, niczego złego. - odparł dumnie inkub.
-
Jasne ... bo Ci wierze ... swoją drogą czemu jest tak ubrana? -
kontynuowała ognista neczanka.
-
Moja droga, nie musisz tego wiedzieć. Jeśli zechce sama Ci powie, a
teraz wybacz inni goście czekają. - odparł arogancko Sachiner,
odchodząc.
-
Wina? Szampana? - zaproponował Kutaro.
-
Może być wino... - odpowiedziała Kiazu.
-
Pani, to oficjalne przyjęcie więc proszę mi uwierzyć na słowo,
że Pani Rinie nie dzieje się nic złego. W końcu chodzi tu o
renomę nazwiska Cusan. Jednak jakby Pani miała mi nie wierzyć,
gdzieś tutaj kręci się Pan Kurai. On potwierdzi moje słowa. -
odparł cicho Kutaro nalewając wina.
-
Skoro jest tu Kurai i Rina, to czemu nie ma tu reszty? - spytała
Kiazu popijając wino.
-
Pani, to nie czas i miejsce na takie rozmowy. Później chętnie
odpowiem na Pani pytania. Teraz powiem jedynie, że oboje dzisiaj
pracują dla rodziny Cusan. - odpowiedział pokornie Kutaro.
-
Dobrze... trzymam za słowo ...- oparła ognista neczanka.
************
-
Zaczynam się martwić o Rinę... to nie w jej stylu tak znikać. -
stwierdził Otachi.
-
A Kiazu to co? Też jej długo nie ma... - dodała Diuna.
-
Kiazu zapewne jest na przyjęciu koktajlowym. Modelki zazwyczaj są
na nie zapraszane. - odparła Ery.
-
Taka to sobie pożyje ... - stwierdził Hachi.
-
Nie pogardziłabym jakiś smacznym drinkiem w odlotowym towarzystwie.
- dopowiedziała Diuna.
-
Co do Riny, to jedyne co mnie uspokaja to to, że jak ją
zostawiałyśmy to był tu jeszcze Kurai ... więc pewnie nic złego
się jej nie dzieje. - wtrąciła Ery.
-
Pewnie, masz racje. - odpowiedział Otachi bez przekonania.
************
Duży,
drewniany, ciemnobrązowy taras o szklanych barierkach, z którego
rozchodzi się przepiękny widok na górską okolice. Wspaniałe
ciepłe promienie słońca idealnie kontrastują z chłodnym, rześkim
górskim powietrzem. Koło czerwonego, niewysokiego stolika kawowego
stoi duża, złota, błyszcząca sofa w kształcie kosza i wyściełana
czarnymi i czerwonymi poduszkami. Na której wygodnie siedzi Uso
"Anyo" Utahime, paląc cygaretkę i łapiąc promienie
słońca. Po chwili na taras weszła asystenta, z zielonym afro na
głowie, która przyniosła kawę.
-
Mistrzu czy mogę o coś spytać? - spytała pokornie kobieta.
-
Nie mam ochoty na zabawę w pytania. - odparł twardo i kapryśnie
Uso.
-
Rozumiem Mistrzu. Dzisiaj dwie pastylki słodzika?
-
Chyba żartujesz? Jak śmiesz mnie tak słabo oceniać? Dzisiejszy
pokaz był wyśmienity, a Ty nie masz prawa mnie krytykować!
-
Tak Mistrzu, masz racje. Trzy kostki cukru?
-
Jesteś bez szczelna! Chcesz abym dostał cukrzycy? Jak masz mnie
denerwować to wynoś się stąd!
-
Oczywiście Mistrzu, jak sobie życzysz. - odparła asystentka
wychodząc.
Zaraz
po jej wyjściu Utahime, sam posłodził sobie kawę czterema kostki
cukru i z satysfakcjonującym uśmiechem zaczął pić swoją
aromatyczną, białą kawę.
************
Przyjęcie
koktajlowe dobiegło końca, jednak po pomieszczeniu kręcą się
jeszcze pracownicy, służba, rodzina Cusan i paru gości, którzy
jeszcze rozmawiają w najlepsze. Nagle do Sachinera, popijającego
wino i rozmawiającego z jakimś, grubym i niskim, eleganckim
mężczyzną palącym cygaro podszedł Kurai i bez zbędnych
ceregieli powiedział coś inkubowi na ucho. Sachiner ukrywając
twarz w kieliszku uważnie wysłuchał neczanina.
-
Pan wybaczy, obowiązki wzywają. - stwierdził nagle stanowczo
Sachiner.
-
Rozumiem i dziękuję za poświęcony czas. - odparł stosunkowo
pokornie nieznajomy.
-
Cała przyjemność po mojej stronie. - odpowiedział inkub a
następnie stanowczo dodał - Kutaro idziesz ze mną.
Po
chwili trzej mężczyźni szybkim i stanowczym krokiem udali się do
czarnych, szczelnych drzwi, ukrytych pod schodami, koło wyjścia z
ciemnego pomieszczania. Kurai stanowczo złapał za klamkę i
otworzył kolejne pomieszczenie. W ten oczom wszystkich ukazało się
czarne, intensywne, wręcz oślepiające światło, przepełnione
strachem, mrokiem i wywołujące nieprzyjemne zimne ciarki. Sachiner,
Kurai i Kutaro szybko wparowali do pomieszczenia, zamykając za sobą
drzwi. Dziwne odgłosy, przypominające szybką walkę, trzaski i
huki rozchodziły się po komnacie, przepełnionej mrocznym światłem.
Nagle ponury blask znikł. W tym momencie okazało się pomieszczenie
w rzeczywistości jest jasną, przestronną łazienką. Pod jedną ze
ścian leży nieprzytomna, blada, młoda kobieta. Ma ona krótkie
różowe włosy i ubrana jest w czerwoną, podartą, krótką
sukienkę, obok niej, do ściany jest przygwożdżony młody
mężczyzna o blond włosach, spiętych w luźnego, młodzieżowego
kucyka. Ubrany jest on w eleganckie granatowe garniturowe spodnie
oraz pomarańczową luźno odpiętą koszulę na krótki rękaw. Jest
on skutecznie obezwładniony przez Kurai'a, który bez trudy jedną
ręką założył bolesną
dźwignie na prawę rękę przeciwnika i dociska go do ściany.
Polega ona na zgięciu ręki w nadgarstku w kierunku dłoniowym i
wykręceniu jej w kierunku łokciowym. Natomiast Sachiner
podszedł do dziewczyny i bada jej puls. W tym samym czasie Kutaro
wykonuje telefon.
-
Jakim wam się udało tu wejść? - spytał wkurzony, niezadowolony
pogardliwym głosem Salaher.
-
Trzeba było uważać. - odparł twardo Sachiner.
-
Na Twoje szczęście żyje... - stwierdził inkub odchodząc od
dziewczyny.
-
Oj przestań! Nie rozumiem o co Ci chodzi, przecież ja tylko jadłem.
- odparł arogancko Salaher.
W
ten w pomieszczeniu pojawiła się jedna Aave, która bez słowa
podleciała do dziewczyny i zaczęła ją leczyć intensywnym
niebieskim światłem.
-
Panie, jej stan jest już stabilny, jednak muszę ją zabrać na
oddział energetyczny. - wtrąciła dźwięcznym, przenikliwym głosem
zjawa.
-
Dobrze.... Kutaro, zabierz panią, tylko tak aby Cię nikt nie
widział. - stwierdził Sachiner.
-
Oczywiście Panie, jak sobie życzysz. - odpowiedział pokornie
Kutaro biorąc nieprzytomną dziewczynę na ręce.
-
Aave, to co tu się wydarzyło pozostaje tutaj masz o tym nie
rozpowiadać rozumiesz? - kontynuował twardo Sachiner.
-
Tak, panie. - odparła zjawa, z typowym dla siebie głosem, znikając.
-
Ojciec nie będzie zadowolony. - warknął Sachiner pod nosem, a
Kutaro wyszedł z dziewczyną.
Następnie
inkub stanowczo podszedł do Brata i powiedział:
-
Mój drogi, to już dawno przestało być jedzeniem, a Ty jesteś
nieodpowiedzialnym i nie okrzesanym barbarzyńcom na garbatym koniu.
- odparł twardo Sachiner.
-
Ej Ty! Puszczaj mnie, bo poskarżę się ojcu! - stwierdził
podniesionym i stanowczym głosem Salaher i szamocząc się.
Elektryczny
neczanin jednak nie miał zamiaru, go puścić. Jedynie
naelektryzował delikatnie dłoń, aby delikatnie postraszyć młodego
inkuba, który po chwili ponownie się odezwał:
-
To, że jesteś starszy, wcale nie oznacza, że możesz mi
przeszkadzać w posiłku!
-
Już Ci mówiłem, to nie było już posiłkiem. Jeszcze chwila i
zabiłbyś tą dziewczynę. - odparł twardo Sachiner.
-
I co z tego? Byłem głodny to jadłem, a to że tej głupiej szmacie
zachciało się umierać to jej problem. Powinna szybciej regenerować
energię, w końcu priorytetowym zadaniem dziwek jest zaspokajanie
moich potrzeb - stwierdził na luzie i arogancko Salaher.
-
Kurai, puść go. - stwierdził stanowczo inkub podchodząc do brata.
Elektryczny
neczanin bez słowa puścił swojego przeciwnika i nieznacznie się
odsunął. W ten Sachiner wymierzył bardzo mocny i siarczysty cios w
policzek brata. Cios był na tyle silny, że młody inkub zachwiał
się na nogach i dużą siłą, prowadzony przez rękę Sachinera,
poleciał na ścianę i uderzył głową o czyste, błyszczące
kafelki. Wkrótce, na białych kafelkach pojawiły się smugi
purpurowej krwi, a Sachiner bez słowa poprawił marynarkę
-
Jak mogłeś? Rozwaliłeś mi nos.- stwierdził zdezorientowany
Salaher zalewający się krwią.
W
ten inkub złapał brata, za gardło i jednym stanowczym ruchem
przygwoździł go do ściany. Jednocześnie zrobił to tak aby jego
marynarka i mankiety pozostały nieskazitelnie czyste. Następnie
Sachiner twardym, ostrym i stanowczym głosem powiedział:
-
Po pierwsze mężczyźnie nie przystoi nazwać kobiety "szmatą"
i "dziwką. Po drugie, kub wysysający energię do cna jest nic
niewartym śmieciem. A po trzecie ja Ci jeszcze nic nie zrobiłem,
jeśli takie jest Twoje życzenie, to mogę dopiero zacząć.
-
Nie... nie ...dzięki ...- odparł przerażony Salaher.
-
Zrozumiałeś, co powiedziałem?- kontynuował twardo Sachiner,
zaciskając uścisk na gardle.
-
T... tak ... - wyjąkał Salaher.
W
ten Sachiner od tak puścił brata i podszedł do umywalki, aby zmyć
purpurowa, gęstą krew ze swojej dłoni. W tym czasie przestraszony
Salaher złapał kilka głębszych oddechów i krztusząc się własną
krwią osunął się na ziemie. Po chwili Sachiner wycierając ręce
w kremowy ręcznik powiedział:
-
Kurai, poproś tutaj mojego ojca. Powinien być jeszcze na terenie
pokazu.
W
tym momencie elektryczny neczanin schował ręce do kieszeni i bez
słowa, z lodowym spojrzeniem wyszedł z łazienki.
-
JESTEŚ ŚMIECIEM! - odgrażał się Salaher.
-
Mój drogi śmieciem, jest ten kto nie szanuje kobiet, podnosi na nie
rękę czy też traktuje je jak Ty. Wiec nie życzę sobie abyś tak
mnie nazywał. No chyba, że bardzo chcesz mnie zdenerwować?
-
Poskarżę się ojcu! - prawie wykrzyczał z łzami w oczach Salaher.
-
Nie trudź się. Dopilnuję abyś został ukarany w odpowiedni
sposób. - odparł stosunkowo spokojnie Sachiner, a następnie
rzucając ręcznikiem w brata stanowczo powiedział: - Ogarnij się,
nie przystoi rozmawiać z ojcem w takim stanie.
************
-
I tak to było ... - stwierdziła Rina.
-
To fantastycznie! - odparła radośnie Kiazu.
-
Fajne przeżycie ... i mam nadzieje że zdjęcia dobrze wyszły.
-
Oj tam nie przejmuj się nawet jak coś będzie nie tak zawsze można
to zwalić na kaprys Anyo, w końcu sam sobie zażyczył amatora.
-
W sumie ...
-
Przynajmniej to wiele wyjaśnia czemu na pokazie byłaś w sumie
tylko Ty i Kurai.... Swoją drogą robiłaś mi fotki?
-
Oczywiście .. tylko nie wiem czy będę mogła je zabrać ...
-
Zobaczymy, może urobisz tego gbura i będziesz mogła zabrać
chociaż moje zdjęcia... przydałyby się do portfolio i CV ...
dzięki nim mogła bym rozwinąć się w karierze....
-
I bez nich się rozwinęłaś ... szłaś w ekskluzywnym pokazie ...
i masz nawet certyfikat wystawiony przez Anyo... - stwierdziła Rina
z uśmiechem.
-
Co racja to racja.... - odparła Kiazu, z promiennym uśmiechem i
przytulając siostrę, a po chwili dodała: - Każda modelka dzisiaj
taki dostała, ale i tak się ciesze. Hmm... a Ty dostałaś
referencje?
-
Nie jeszcze nie ... i szczerze nie bardzo mi na nich zależy ... ja
po prostu lubię robić zdjęcia.
-
Ale wiesz jakby na to nie patrzeć myślę, że to by była ciekawa
pamiątka... a Anyo wystawi Ci w ogóle taki certyfikat?
-
Hmm... Coś mówił, że jak obejrzy zdjęcia z pokazu to wystawi o
ile mu się spodobają zdjęcia ...
-
Eh ... tak myślałam ... im bardziej go poznaję tym mniej się
dziwie, że Sachiner pogardliwie mówi o nim per "diwa" ...
-
Oj tam ... najważniejsze, że szłaś u niego w pokazie i otworzyły
się przed Tobą drzwi do ogólnoświatowej kariery. - odparła Rina
z promiennym i szczerym uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz