środa, 3 grudnia 2014

Epizod 125

"Światowa diwa ..."


Długie, duże prostokątne pomieszczenie o dwóch ścianach w kształcie sześciokąta, skąpane w promieniach porannego słońca, która sprawia wrażenie jakby była graniastosłupem prawidłowym o podstawie sześciokąta, położonego na jednej ze ścian. Biały sufit ozdobiony kwadratowymi, płaskimi lampami, oraz jasno szary dywan na podłodze doskonale współgrają z szklanymi ścianami, właściwie to oknami w ciemnobrązowych ramach, które po przez załamanie, tworzą niezwykle ciekawy efekt. Na jednej ścianie w kształcie sześciokąta znajdują się duże ciemnobrązowe drzwi, a na drugiej jest duży plazmowy telewizor.
Po środku tego pomieszczenia znajduje się spory czarny, owalny stół a w koło niego znajduje się osiem wygodnych czarnych, skórzanych i wyprofilowanych foteli. Ta sala konferencyjna mimo swojego wyglądu jest bardzo przestronna i ekskluzywna. Na fotelu na szczycie stołu siedzi mężczyzna w średnim wieku, Ma on długie włosy do ramion, spięte w sztywnego ulizanego kucyka, mocno zaczesanego do tyły oraz pełna, elegancką, ładnie ostrzyżoną i zadbaną brodę połączoną z wąsami. Wysokie czoło oraz brązowe włosy, broda i wąsy poprószone siwizną sprawiają, że mężczyzna wydaję się być bardzo przystojny. Całości dopełniają piwne, bijące doświadczeniem i budzące respekt, wspaniałe oczy oraz delikatnie kwadratowa męska szczęka. Ubrany jest on w bardzo elegancki i stylowy czarny garnitur, ozdobiony złotymi spinkami do mankietów oraz czerwonym krawatem. Mężczyzna doskonale widzi cała salą, łącznie z wejściem do sali. Po jego prawej stronie na środkowym fotelu, siedzi Sachiner, usadowiony wygodnie. Natomiast po lewej stronie mężczyzny tuż przy nim zasiada Sahier, starszy brat Sachinera. Przed każdym z eleganckich panów znajdują się białe filiżanki wypełnione aromatyczną, czarną i pobudzającą kawą oraz otwarte laptopy gotowe do działania.
- Pozwólcie, że zaczniemy bez Salaher'a. - odezwał się nagle poważnym i grubym głosem nieznajomy mężczyzna.
- Oczywiście Ojcze ... - odparł z szacunkiem Sachiner.
- Ojcze, a ja myślę, że powinniśmy na niego poczekać... - dodał Sahier.
- Wybacz, ale to nie rozsądne, w każdej chwili może przyjść diva, a my mamy jeszcze parę spraw do omówienia. - dopowiedział Sachiner.
- Sachiner ma rację, czas to pieniądz i jest już najwyższa pora aby zacząć nasze obrady. - odpowiedział twardo ojciec braci, a po chwili ciszy dodał przenikającym chłodnym głosem: - Jak wiecie, dzisiaj odbywa się pokaz mody, który sam w sobie pozornie nie pasuje do naszej renomy. Jednak Uso "Anyo" Utahime, ma kaprys aby pokaz odbył się właśnie tutaj. To dla nas niebywała szansa na ogromny zarobek i praktycznie darmową reklamę. Nawet wliczając w nasze koszta niezliczone zachcianki Utahime i tak osiągniemy niewyobrażalnie wielkie zyski. Pamiętajcie dzisiaj nie możemy sobie pozwolić na żadną nawet najmniejszą wpadkę.
- Tak ojcze ... - odparł Sahier.
- Świetnie, Sahier miałeś przygotować propozycję mediatorów, telewizji i fotografów do zatwierdzenia... - stwierdził Pan Cusan.
- Tak, przygotowałem nawet już trzy razy, jednak każda moja propozycja została odrzucana przez Anyo, a teraz jestem w trakcie przygotowywania kolejnej propozycji. - odparł Sahier.
- Rozumiem, to będzie ciężka droga przez mękę, ale nasza rodzina na pewno podoła wyzwaniom jakie stawia nam Utahime. Sachiner a Ty miałeś przygotować listę gości... - stwierdził Cusan.
- Ojcze, założę się, że tego nie zrobił. Kilka dni temu widziałem go z nową kurtyzaną u siebie w hotelu i mam wrażenie, że zrobił sobie nieplanowane wolne. - wtrącił pewnie i dumnie Sahier.
W tym momencie Sachiner ostawił kawę i stanowczo powiedział:
- Po pierwsze, nie życzę sobie abyś tak o niej mówił, a po dwa to prawda wyjechałem na kilka dni, jednak mimo to przygotowałem listę stu osób, pośród których jest między innymi Ambasador Kana i z dumą mogę powiedzieć, że diva pozytywnie rozpatrzyła moją listę gości już za pierwszym razem.
Sahier warknął pod nosem i niezadowolony zaczął popijać kawę, a po chwili powiedział:
- Phi jeśli na liście nie masz jego niepodrabianej pieczęci to Twoi goście zostaną odwołani.
- Dla Twojej informacji mam pieczęć oraz mam odręczne zaświadczenie napisane przez divę, że nie zmieni swojej decyzji dotyczącej gości. - odparł Sachiner podając ojcu wyżej wymienione papiery.
- Brawo, to się nazywa profesjonalizm. - stwierdził dumnie Cusan, z delikatnym uśmiechem.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, a głowa rodu powiedział stanowczo:
- Proszę.
- Najmocniej przepraszam, że przeszkadzam... Pan Salaher bawił się do późna bawił się w pobliskim klubie i właśnie wrócił do hotelu, oraz odmawia przyjścia na spotkanie ... - stwierdził pokornie Kutaro.
- Dziękuję, za informację Kutaro. - odpowiedział spokojnie Cusan, a następnie stanowczo i charyzmatycznie dodał - Sahier idź po niego i nie wracaj bez niego.
- Ojcze czy ja wyglądam na jego niańkę? Niech Sachiner idzie... - odparł Sahier.
W tym momencie głowa rodu uderzył stanowczo pięścią w stół. W ten Sahier pospiesznie i bez słowa wyszedł z sali konferencyjnej. A Sachiner powiedział:
- Kutaro pozwól ...
Kiedy sługa pokornie podszedł do swojego Pana, ten wyszeptał mu coś na ucho, a następnie Kutaro pokornie wyszedł.

************
Kiazu nerwowo chodzi po wspaniałym pokoju, utrzymanym w ciepłych pastelowych kolorach. Diuna i Ery siedzą na wielkiej, wygodnej żółtej kanapie i oglądają telewizję. Hachi i Otachi siedzą przy jasnoszarym stole i kończą jeść. Kurai stoi oparty o okno i bez ruchu wygląda za nie.
- Czy możesz usiąść? ... to Twoje chodzenie mnie irytuje... - stwierdziła Diuna.
- Wybacz, ćwiczę chodzenie... - odparła Kiazu.
- Daj spokój przecież umiesz chodzić ... - stwierdził Hachi.
- Spokojnie siostra dasz rade ... - dodał Otachi.
- On ma racje wyluzuj ...weź głębokie dwa w dechy ... i idź swobodnie, ale z determinacją i seksownie. - wtrąciła Ery
Ognista neczanka posłuchała przyjaciółki i zrobiła to o co ją poprosiła. Po wzięciu kilku głębokich oddechów, dziewczyna stanowczo ruszyła do przodu, delikatnie bujając biodrami i krzyżując nogi przed sobą.
- O to to .. już lepiej ... - odparła radośnie Ery.
- Dzięki - odparła Kiazu rzucając się na szyje sukuba.
W ten do pokoju weszła Rina z cienką czarną książką dużego formatu. Ognista neczanka od razu podbiegła radośnie do siostry pytając:
- I jak poszło?
- Dobrze... wydrukowaliśmy parę zdjęć i myślę, że całkiem fajne portfolio wyszło ... biorąc pod uwagę tematykę pokazu ... - odparła nieśmiało Rina.
- Super pokaż ... - stwierdziła Kiazu zabierając książkę i od razu biorąc się za przeglądanie zdjęć.

************
W pokoju konferencyjnym nadal trwa zebranie rodziny Cusan. Wszyscy obecni wcześniej siedzą na swoich miejscach. Jednak w pomieszczeniu jest jeszcze jedna osoba, siedząca po tej samej stronie stołu co Sahier, tyle że jest między nimi puste krzesło przerwy. Jest to młody mężczyzna o aralskiej urodzie, blond włosach w kolorze siana, spiętych w luźnego, młodzieżowego kucyka, o prawym oku niebieskim a lewym błękitnym. Ubrany jest w zielone garniturowe spodnie oraz pomarańczową luźno odpiętą koszulę na krótki rękaw.
- Nudno tu ... - narzekała nieznajoma postać.
- Ojcze, Salaher swym niechlujnym wyglądem psuje wizerunek naszej rodziny. - stwierdził arogancko Sahier.
- Przypominam Ci, że w jego wieku byłeś jeszcze gorszy od niego, a jednak wyrosłeś na ludzi. Młody musi się przyuczać, tak samo jak każdy z Was zaczął się przyuczać w jego wieku. - Odparł Cusan wręczając jakieś tabletki najmłodszemu synowi.
Salaher szybko i bez marudzenia połknął dwie białe tabletki i popił je wodą, a po chwili powstrzymując wymioty bardzo szybko wybiegł z pokoju.
- Salaher czekaj! - wykrzyknął Sahier.
- Zostaw go, ma za swoje ... - odparł stanowczo Cusan.
W ten do pomieszczenia weszła niezwykła, wysoka i szczupła postać o lekko kontrowersyjnym wyglądzie. Ubrana jest w czarne kozaki, na wysokim obcasie, sięgające do kolan i z czerwonymi zdobieniami. Złotą sukienkę, z białymi zdobieniami, odkrytymi ramionami, obcisłą w talii i rozszerzającą się ku dołowi. Z przodu urokliwa suknia sięga zaledwie do kolan postaci, natomiast z tyłu sięga do samej ziemi, delikatnie po niej zamiatając. Całości dopełnia czarny, elegancki garniturowy kapelusz z przypiętym puszystym i dużym czerwonym piórem, czerwone okulary przeciwsłoneczne z czarnymi, nieprzezroczystymi szkłami, czerwony jedwabny szal szarmancko przerzucony przez szyję oraz długa, cienka, złota cygaretka. Dodatkowo z pod kapelusza gdzieniegdzie wystają postrzępione, niebiesko-pomarańczowe i ostre włosy sięgające do policzków. Nieznajoma postać bez słowa usiadła na drugim fotelu u szczytu stołu, zarzuciła nogę na nogę i zaciągając się powiedziała:
- No, to dawać mi to co dla mnie macie, przyjemniejsze rzeczy czekają.
- Uso "Anyo" Utahime czekaliśmy...
- Tak tak, wszyscy na mnie czekają... to oczywiste przecież... do rzeczy panowie do rzeczy... nie mam całego dnia na wasze dyrdymały ... - wtrącił arogancko Anyo.
- Nadal borykamy się z brakiem mediów. - stwierdził Cusan.
- I co z tego? To wasz problem a nie mój - odparł Uso.
- Utahime proszę, mamy kilka propozycji. - stwierdził Sahier.
- Jak takich marnych jak ostatnio, to nie kłopoczcie się nawet otwieraniem pliku nie zaakceptuję ich. Jakieś obleśne łajzy, które nie robią godnych zdjęć. W tym roku mam ochotę kogoś wypromować, więc daję prawo nagrywania tego niezwykłego wydarzenia tylko telewizji hotelowej, oraz żądam nieznanego dobrego fotografa. - odparł dumnie Anyo.
- Sahier masz jakąś godną propozycję dla nas? - spytał stanowczo Cusan.
- Niby skąd Ci wezmę amatora na już - wymamrotał pod nosem Sahier, a następnie dodał na głos - potrzebuję jeszcze parę minut, aby mieć gotową propozycję.
- Przepraszam, czy w między czasie mogę zaproponować kogoś od siebie? - spytał arogancko Sachiner.
- Proszę ... - odparł Cusan.
- Tak, tak niech będzie mogę zerknąć moim wspaniałym okiem. Byle szybko... - odpowiedział arogancko i dumnie Anyo.
W tym momencie głowa rodu przyciemnił szyby, i włączył telewizor za swoimi plecami. Po chwili Sachiner przełączył obraz ze swojego laptopa na plazmę.
- Strona internetowa? To chyba jakiś żart - stwierdził dumnie Anyo.
- Prosiłeś, o nieznanego fotografa, gdzie ich szukać jak nie w internecie na portalach dla amatorów?Hmm... a tak się składa, że patrząc na phortfolio to jest według mnie fotograf gony polecenia i zaufania, który potrafi wydobyć głębie oraz posiada wielką cierpliwość...- odpowiedział Sachiner, ładując odpowiednią stronę.
- Nie bądź śmieszny ... - stwierdził niedowierzająco Sahier.
- Niech będzie zaciekawiłeś mnie, zezwalam na pokazanie mi kilku zdjęć tego fotografa oraz tego jak wygląda sam fotograf. W końcu nie mogę pracować z byle kim, oraz to nie może być ktoś który by chciał mnie przyćmić. - odpowiedział Uso.
- O to nie musisz się martwić, proszę o to próbka.
Uso "Anyo" Utahime z uwagą, bez emocjonalnie i z elegancją ogląda zdjęcia, zaciągając się swoją piękną cygaretką. Po szybkim przejrzeniu wybranych zdjęć, ikona mody powiedział:
- Dobra pokaż mi teraz autora.
W tym momencie Sachiner pokazał dwa zdjęcia proponowanego przez siebie fotografa.
- Nie bywałe, spodziewałem się kogoś zupełnie innego. Fotografowie zazwyczaj nie są zbyt interesujący. W końcu po coś się kryją za aparatem ... Oho oho oho - zaśmiał się Uso, a po chwili dopowiedział: - Totalnie nie kojarzę tej istoty ... Dobrze niech będzie podoba mi się, dobre, pełne pasji zdjęcia, amator czego chcieć więcej. Moja wspaniała osoba jest zadowolona i na przyszłość czeka na więcej takich trafnych propozycji. Aha żądam aby fotograf był ubrany tak jak na tym zdjęciu po prawo tyle że złote i dodatkowo ma mieć czarne leginsy i czerwone szpilki. Dajcie mi wydruk tego zdjęcia a zatwierdzę go moją pieczęcią i podpiszę, że to nie podważalna decyzja. Ten fotograf wspaniale trafia w mój gust i nie chce oglądać innych propozycji.
- Oczywiście. - stwierdził stanowczo i wyraźnie zadowolony Cusan podając gościowi papiery które sobie zażyczył.

************
W długim wąskim korytarzu w kolejce stoi niezliczona ilość dziewczyn o przeróżnej urodzie i pochodzeniu. Kiazu ubrana w zwykły granatowy T-shirt i czarną miniówkę, trzymając swoje portfolio, stoi mniej więcej w pierwszej ćwiartce kolejki. Towarzyszy jej Ery oraz Kutaro. W ten koło nich mignęła ikona mody i szybkim krokiem udała się do sali w której ma odbywać się kasting. Po korytarzu rozległy się westchnienia i radosne zafascynowane głosy.
- Łał to była Uso "Anyo" Utahime!
- Ale ma zajebiste nogi - stwierdziła Kiazu z podziwem.
- I ekstrawagancki wygląd ... - dodała Ery.
- Przepraszam Pani ... - stwierdził Kutaro przybliżając się do Kiazu, a następnie wyszeptał jej na ucho - Pani, nie powinienem tego mówić, ale Uso "Anyo" Utahime pochodzi z Desteoms i jest mężczyzną.
- Żartujesz? - odparła Kiazu z wielkimi zaskoczonymi oczami.
- Nie Pani i proszę zachowaj to dla siebie. Aha Uso "Anyo" Utahime nie lubi jak się zwraca do niego per Pani ... - odparł pokornie Kutaro, a następnie dodał odchodząc - A teraz przepraszam inne obowiązki mnie wzywają.
- Co Ci powiedział?- spytała Ery.
- Pożyczył powodzenia ... - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.
- Rozumiem ... hmm... masz sporą konkurencję ... mam nadzieje, że twoja osobowość i energiczność Ci pomoże i zrobisz na niej wrażenie - odparł sukub.
- Zobaczymy ... - stwierdziła Kiazu.
W tym momencie do sukuba i neczanki podeszła lekko speszona Rina, z czekoladowni ciasteczkami oraz Diuną.
- Moje wybawienie.... - stwierdziła radośnie Kiazu dopadając się do ciasteczek.
Wszystkie dziewczyny w koło łapczywie spoglądały na paczkę ciastek i z wrednymi uśmieszkami obserwowały swoją opychającą się konkurentkę.
- Hmm... a gdzie reszta? - spytała Ery.
- Zostali w bufecie ... - odpowiedziała Rina.
- I pomyśleć, że nie dawno jedli ... - dodała Diuna.

************
- Jesteś pewien, że uda Ci się to zrobić? ... Pokaz zaczyna się 12 to zaledwie niecałe 5 godzin. A fotograf musi być wcześniej... - stwierdził pogardliwie Sahier.
- Za kogo Ty mnie masz? Oczywiście, że mi się uda. - odparł Sachiner uważnie przeglądając laptopa i popijając kawę.
- Ojcze, a Ty wierzysz w jego puste słowa? - spytał Sahier.
- Posłuchaj, uważam, że Sachiner wie co robi i na pewno zrobi wszystko aby dobre imię rodziny nie ucierpiało. Zresztą obaj dobrze wiedzie co grozi za zawiedzenie mnie - odpowiedział stanowczo i chłodno Cusan, po czym dodał: - Sahier pamiętaj jeśli będziesz mu w tym przeszkadzał to również zawiedziesz moje zaufanie i kara Cię nie ominie. Uwielbiam rywalizację, ale nie znoszę nieczystych zagrań.
Sahier nic nie odpowiedział jedynie zalał go zimny pot i z wielkim trudem przełknął ślinę.

************
Stosunkowo niewielki pokoik, o białych pustych ścianach, który jest długi i wąski. Poza wspaniałym puszystym czarnym dywanem są jeszcze dwie pary drzwi w ciemnobrązowym kolorze oraz ciemnoszare biurko, za którym po środku siedzi sam Uso "Anyo" Utahime, a obok niego siedzi dziewczyna z zielonym, pofalowanym afro na głowie, czerwonych oczach i dość bladej cerze. W ten do pokoju weszła Kiazu ubrana w czerwony top na ramiączka, czarną miniówkę i czerwone szpilki, która seksownym, energicznym i pewnym siebie krokiem podeszła do biurka i położyła na nim swoje portfolio.
- Do widzenia ... - stwierdził stanowczo Anyo, nawet nie patrząc na neczankę.
- Jak to do widzenia? - spytała zszokowana Kiazu.
- Normalnie nie spodobałaś się mistrzowi. - odpowiedziała asystentka.
- Nie ma mowy! ... Nawet na mnie nie spojrzał, a przez to nie jest Pan wstanie mnie rzetelnie ocenić! - odparła stanowczo Kiazu.
- Moje drogie dziecko czy Ty wiesz do kogo mówisz? - odparł arogancko Uso podnosząc głowę.
- Tak, doskonale wiem ... Pan jest Uso "Anyo" Utahime i pochodzi z Desteoms. Jest Pan światową ikony mody, a ja jestem Kiazu Ryu i nie dam się stąd od tak wyrzucić. - odparła stanowczo i pewnie ognista neczanka.
- Dobrze, zatem udowodnij mi na co Cię stać, tam jest drugi pokój, ubierz się w który chcesz strój i wyjdź.. masz minutę ... od teraz - odpowiedział arogancko Anyo zaciągając się z cygaretki.
W tym momencie Kiazu udała się do pokoju obok, idąc szybkim, stanowczym i seksownym modelingowym krokiem. Po naprawdę niedługiej chwili ognista neczanka wróciła do pokoju. Ubrana jest w cienką, obcisłą, doskonale podkreślającą jej walory, intensywnie żółtą koszulkę z czarnymi wstawkami. Tak ubrana dziewczyna ponownie przeszła się pokoju i za pozowała tuż przed projektantem, który tym razem ją uważnie obserwował.
- Idź się przebież w swoje rzeczy i wróć. - stwierdził bezpośrednio Uso.
Kiedy Kiazu ponownie wyszła ikona mody zaczął przeglądać jej portfolio, a jego asystentka powiedziała:
- Mistrzu co o niej myślisz? Według mnie jest źle wychowana.
W ten do pokoju po raz kolejny weszła ognista neczanka, a Uso, oddając portfolio powiedział:
- Podobasz mi się ... O 10:30 widzę Cię na próbie, w książce masz przepustkę.
- Naprawdę? - spytała niedowierzająca Kiazu.
- Wynoś się, bo zmienię zdanie. - odparł arogancko Anyo.

************
W pustym pastelowym pokoju przy oknie stoi Kurai, zapatrzony w przestrzeń. W ten rozległo się jedno stanowcze puknięcie i bez oczekiwania na odpowiedź drzwi otworzyły, a do pokoju dumnym krokiem wkroczył inkub i jego wierny sługa.
- Sam tu jesteś? - spytał dociekliwie Sachiner.
- Jak widać... - odparł Kurai, odwracając się.
- W sumie to dobrze... - stwierdził inkub siadając przy jasnoszarym stole.
W tym momencie Kutaro, bez słowa poszedł do drugiego pomieszczenia, a Sachiner kontynuował:
- Wiesz gdzie jest Rina?
- Wiem... - odparł twardo Kurai.
- To gdzie jest?
W ten niespodziewanie do pokoju weszły rozradowane, śmiejące się Ery, Diuna i Rina.
- Słuchajcie Kiazu się dostała! - stwierdziła radośnie i donośnie Ery.
- Moja droga Ropuszko, wyjdzie zobaczyć czy nie ma Was gdzie indziej. - odparł Sachiner, podnosząc się z krzesła.
- Wredny Gadzie nie popsujesz mi humoru ... powiedziałabym wypchaj się, ale spoko zgarniemy Hachiego i Otachiego i pójdziemy po świętować gdzie indziej... - odparła Ery, zabierając koleżanki do wyjścia.
- Rina, Ty zostań proszę. - dodał stanowczo inkub.
- Co Ty knujesz?- spytała dociekliwie Diuna.
- Nie ważne, Kurai też zostaje więc nie ma co się martwić, chodź Diuna zabawimy się. - odparła beztrosko Ery.
Po chwili gdy w pokoju pozostali już jedynie Kurai, Rina oraz inkub, do pokoju powrócił Kutaro z trzema prostokątnymi paczkami. A Sachiner powiedział:
- Przejdę od razu do rzeczy. Diwa zażyczyła sobie Rinę jako jedynego fotografa na pokazie.
- Żartujesz? - spytała z wielkim niedowierzaniem i nieśmiało Rina.
- Moja droga, jak już mówiłem ja nigdy nie żartuję. W tych pudłach znajduje się ubiór, w który masz się ubrać, na moje oko będzie pasował... a to Twoja przepustka na pokaz z podpisem i pieczęcią diwy. - odparł arogancko Sachiner, pokazując na pakunki przyniesione przez Kutaro i wyjmując z kieszeni przepustkę na smyczy.
- Czego chcesz w zamian? - spytał stanowczo Kurai.
- Na wasze szczęście niczego, a skoro musisz wiedzieć to diva sama ją wybrała. - odparł niechętnie i dumnie Sachiner.
- Nie wiem czy ... udźwignę taki ciężar ... to duża odpowiedzialność ... - wtrąciła nieśmiało Rina.
- Moja droga zgódź się, proszę to niepowtarzalna szansa, a ja będę wielce wdzięczny. Proszę zrób to dla mnie i przyjmij moją propozycję... - nalegał szarmancko inkub.
- Tobie chyba naprawdę zależy ... - stwierdziła nieśmiało neczanka, a po chwili dodała - hmm.... nie mam czystej karty pamięci....
- O to moja droga się nie martw, wszystko czego potrzebujesz podyktuj Kutaro, a on to załatwi ... - odparł Sachiner.
- Hmm... No dobrze ... zgadzam się ... - odpowiedziała nieśmiało Rina, po chwili namysłu i z delikatnym uśmiechem.
W tym momencie inkub podszedł do neczanki, szarmancko chwycił ją za jej prawą dłoń mówiąc:
- Dziękuję moja droga...
Następnie inkub pocałował ją po dżentelmeńsku w dłoń i dodał:
- Moja Droga ... Czy zechciałabyś przymierzyć strój?
- Tak ... - odpowiedziała speszona Rina, a następnie zabrała pudła i udała się do łazienki.
Kiedy neczanka tylko wyszła Kurai powiedział:
- Osiągnąłeś najwyższą klasę stawiania przed faktem dokonanym ... Doskonale wiedziałeś, że się zgodzi i za nim to zrobiła, załatwiłeś wszystko.
- Nie znoszę Cię, za dobrze mnie znasz. - odparł arogancko inkub.
- Hmm... jestem również przekonany, że nie robisz tego bez interesownie. Musisz mieć w tym jakiś interes ...- odparł chłodno Kurai.
- Masz rację, skoro musisz wiedzieć to potrzebuję jej aby zapunktować u ojca... - odparł dumnie Sachiner, a następnie arogancko dodał: - To dziwnie zabrzmi z moich ust, jednak na pokazach tej nieznośnej diwy dzieją się naprawdę dziwne rzeczy... i doskonale wiem, że tak czy siak dostałbyś się na pokaz nawet nie mając identyfikatora.... w związku z tym, abyś nie stargał mojej wspaniałej opinii życzyłbym sobie abyś poszedł na pokaz jako ochroniarz, o to przepustka.... tylko nie zszargaj mojego dobrego imienia.... Pamiętaj, że ręczę za Ciebie swoim nazwiskiem... Hmm... Niech zgadnę nie masz eleganckiego stroju? Eh ... Co byście beze mnie zrobili. Kutaro, przynieś biała koszulę, na krótki rękaw i czarne jeansowe spodnie.
- Jak sobie życzysz Panie.. - odparł pokornie sługa wychodząc.
- Jak zawsze świetnie przygotowany. Możesz już iść załatwiać inne sprawy, dobrze wiesz,że ten strój na "Twoje oko" na pewno pasuje.... - odparł chłodno Kurai.
- Zostanę, w końcu muszę wszystko mieć pod kontrolą ... jednakowoż potraktuję to jako komplement. - odparł z wrednym uśmiechem inkub.
Nagle drzwi od łazienki otworzyły się, a do pokoju weszła Rina, ubrana jest w delikatną, zwiewną, letnią, złotą sukienkę na czarnych cienkich ramiączkach, które w rzeczywistości są ramiączkami od biustonosza a nie wspaniałej sukienki. Dodatkowo dziewczyna ma na sobie długie, czarne i obcisłe leginsy oraz czerwone szpilki. Całości dopełniają wypuszczone kosmyki włosów (które zwykle zakrywają jej uszy), które delikatnie podkreślają jej szyję, i wysoko upięty, wspaniały i puszysty kucyk. A wisiorek z symbolem, przybrał postać czarnej, przylegającej "obroży" z tasiemki, po środku, którego widnieje złota pięcioramienna gwiazda o zaokrąglanych końcach.
- Kolejne zaskoczenie .... wygląda świetnie i gdybym jej nie widział w podobnych metamorfozach w życiu bym nie przypuszczał, ze może tak wyglądać ... zważając, że na co dzień jest bardzo nie pozorna ...i mało kusząca ... - zamyślił się Sachiner.
- Hmm... i ... jak? - spytała niepewnie i nieśmiało Rina, intensywnie rumieniąc się.
- Moja droga .... Przyznaję, że ...hmm... bardzo ładnie.... Możesz zatrzymać ten strój... - odparł Sachiner.
- Dziękuję ... - odpowiedziała nieśmiało Rina, rumieniąc się.
W tym samym czasie Kurai podszedł do ukochanej, delikatnie a zarazem stanowczo złapał ją za prawe ramiączko, przyciągając ją tym samym do siebie i wyszeptał coś na ucho. Neczanka sprowokowana tym ruchem, oparła się o biodra swojego partnera i rumieniąc się wysłuchała go uważanie. Po chwili elektryczny neczanin delikatnie odsunął się od ukochanej, nie zmieniając przy tym swojej pozycji i spojrzał jej głęboko w oczy. Natomiast inkub przewrócił oczami i powiedział stanowczo:
- Dobra starczy tego, nie czas na takie gierki. Moja droga zakładaj identyfikator i idziemy przedstawić Cię diwie, a Ty przebież się i dołącz do nas... No już ruszać się ruszać, nie wygrałem czasu na loterii.

************
Głośne, zaplecze pokazu, jest stosunkowo nie wielkim pomieszczeniem o bliżej nie określonym kształcie. Na jednej z dłuższych ścian ustanowione jest osiem stanowisk z wielkimi lustrami i szerokimi blatami gdzie modelki mają przechodzić stylizację. Na wprost nich ustawione są trzy długie wieszaki na kółkach na których wiszą wspaniałe kreacje z poprzyczepianymi kartkami. Po lewej stronie tych stanowisk, na skośnej ścianie, znajduje się wielka tablica ze zdjęciami i imionami modelek, które pokazują kolejność kto po kim i w czym wychodzi. Dodatkowo po obu stronach tego jasnego pomieszczenia znajdują się schody na górę. Panuje tu sporo zamieszanie modelki i styliści uwijają się jak w ukropie, Uso "Anyo" Utahime z klasa wszystko obserwuje i komentuje w swój wyniosły i niemiły sposób i jednocześnie rozmawia z głową rodziny Cusan i jego najstarszym synem. W ten do pokoju wszedł Sachiner w raz z Riną z identyfikatorem na szyi i lustrzanką w dłoni.
- Ojcze, Anyo przepraszam, że przerywam konwersację, jednak pragnę przedstawić Wam naszego dzisiejszego fotografa, to panienka Rina Ryu. - stwierdził dumnie Sachiner.
- Dzień dobry ... - stwierdziła neczanka lekko się czerwieniąc.
- Ojej jaka Ona urocza, a zarazem nie będąca wstanie przebić mojego wspaniałego blasku. Doskonale. - stwierdził radosnym głosem i wyniośle Uso, popalając cygaretkę.
- Jestem Siwentei Cusan. Miło mi poznać. - stwierdził Cusan, całując speszoną i mocno wystraszoną dziewczynę w prawą dłoń.
- Panie Cusan na tę chwilę jestem bardzo zadowolony z współpracy z Wami... - wtrącił mimochodem Anyo, kiedy Sahier witał się z Riną.
- Miło słyszeć takie słowa, Panie Utahime. - stwierdził Cusan.
- Nie! NIE! NIE! Jak śmiesz tak dewastować moją wspaniałą kreację?! Dziecko zdejmij to natychmiast bo Twoje paskudne ciało szpeci tą bielizną. - wtrącił arogancko Uso, podchodząc do jednej z modelek.
- Tylko, na tyle Cię stać? Nisko upadłeś. - stwierdził chłodno Sahier, korzystając z zamieszania.
- Sahier, upaść to możesz Ty, ja się wnoszę na wyżyny. - odparł arogancko Sachiner.
- Uspokójcie się, to nie czas i miejsce. - stwierdził stanowczo Cusan.
- Tak, ojcze w pełni się z Tobą zgadzam. - odparł Sahier.
- Jak sobie życzysz ojcze... - dodał Sachiner, a po chwili dopowiedział: - Panowie, wybaczą mam jeszcze coś do załatwienia przed pokazem i zabieram fotografa ze sobą.
- Profesjonalizm przede wszystkim. Zatem idź. - odparł Siwentei.
W tym momencie Sachiner wraz z Riną udali się do wyjścia.
- Sachiner ... Kim była ta kobieta? - spytała cicho Rina.
- Moja droga, ten mężczyzna to Uso "Anyo" Utahime. - odparł Sachiner.
- To jest on? ... - odparła z niedowierzaniem Rina.
- Owszem, moja droga, ta nieznośna, rozkapryszona diva jest mężczyzną ...
- Powiedzmy, że rozumiem .... hmm ... jak sądzisz Twój Brat mnie rozpoznał?
- Moja droga, gdyby rozpoznał na pewno wiedziała byś o tym. Skoro musisz wiedzieć on nie ma pamięci do twarzy ... jedynie do energii, a przy ojcu nie kosztuje i nie podkrada energii, gdyż takie zachowanie nie jest tolerowane przez mego ojca, więc nawet nie wie, że jesteś wodą. Dodatkowo na Twoje szczęście, nawet w tym stroju, jesteś znacznie mniej kusząca od co poniektórych modelek z pokazu, które biegają tam nago lub bardziej skąpych strojach ...

************
Piękny, pastelowy i jasny pokój. Na dużej, wygodnej, bladożółtej kanapie siedzą Hachi, Otachi Ery oraz Diuna i oglądają w telewizji relacje z pokazu mody. Wspaniałe i zgrabne modelki o długich nogach, jędrnych pośladkach i pięknych piersiach wspaniale prezentują bieliznę, chodząc po wybiegu stylizowanym na góry. W pomieszczeniu dominuje szarość biel i czerń, a całość wygląda tak jakby wśród górskich szczytów, skąpanych w szarobiałej, delikatnej mgle, otoczonych bezkresnymi przepaściami odbywał się niezwykły pokaz mody.
- Ciekawe gdzie odbywa się pokaz? - spytała Diuna.
- Nie wiem, ale na pewno są tam niezapomniane widoki. - odparł Otachi.
- Ja bardziej obstawiam, że to odbywa się gdzieś na terenie ośrodka, w jakieś wielkiej sali. - dodała Ery.
- Czemu tak obstawiasz? Przecież diwa mogła sobie tego zażyczyć aby pokaz odbywał się wysoko w górach ... - stwierdził Hachi.
- Owszem mogła... heh ... nie wiem ... w sumie po pokazie możemy się spytać Kiazu. - odparła Ery.
- Co racja to racja ... heh ... swoja drogą czy ktoś wie czemu Rina nie ogląda z nami tego pokazu? Ona zazwyczaj nie opuszcza pokazów Kiazu. - dodała Diuna
- Może, ukrywa się przed tym wrednym Padalcem. - odparła Ery.
- Jednak to i tak dziwne ... - dodał Hachi.
- OOOOO! ... patrzcie Kiazu idzie! - wtrącił radośnie Otachi pokazując na ekran telewizora.
W tym momencie wszystkie oczy zwróciły się w kierunku telewizora. A tam z mgły wyłoniła się Kiazu idąca energicznym, pewnym siebie, seksownym modelowym krokiem. Uczesana w wysokiego kucyka i ubrana w czerwono-czarną, obcisłą, krótką (ledwie przykrywającą majtki) koszulkę na cienkie ramiączka, z głębokim dekoltem, koronkowymi wstawkami. Prześliczna erotyczna i bardzo stylowa odsłona bielizny.
- ŁAŁ! - stwierdzili zgodnie wszyscy.
- Świetna! Chciałabym mieć taką w szafie. - stwierdziła zachwycona Ery.
- Dla mnie za skąpa, ale do Kiazu pasuje. - dodała Diuna.
- Kiazu, świetnie sobie radzi. - dopowiedział Hachi z uśmiechem.
- Świetnie to mało powiedziane, to już jej 3 wyjście. - dodał Otachi uśmiechając się.
- Patrzcie wszystkie modelki wyszły w swoich ostatnich sojach na scenę i słychać oklaski. - zauważyła Diuna.
- O idzie diwa, kłaniając się. - dopowiedziała Ery.
- Wygląda dość dziwnie w tym stroju i z cygaretką. - dodał Otachi.
- Teraz chwila dla reporterów i zdjęcia modelek z diwą. - wtrącił Hachi.

************
Na koktajl party, tłumy zaproszonych gości wręcz oblegają ikonę mody. Każdy chce go zobaczyć, dotknąć, zamienić parę słów czy chociaż zrobić sobie z nim zdjęcie. Uso "Anyo" Utahime, doskonale czuje się w blasku fleszy i pozuje z wybranymi gośćmi do zdjęć. Wbrew pozorom ta kapryśna decyzja jest doskonale przemyślana, gdyż ikona mody fotografuje się tylko z tymi, którzy mogą przyczynić się do umocnienia jego światowej pozycji. W tle leci rytmiczna, głośna muzyka, która nie zagłusza rozmów, dzięki temu w pomieszczeniu mimo dominacji, szarości i czerni panuje przyjemna atmosfera. Jednak jak nie trudno się domyśleć Uso bardzo szybko zmęczył się pozowaniem i przepraszając gości udał się na odpoczynek do swojego apartamentu. Zaraz po zniknięciu ikony mody, same modelki też zniknęły, gdyż poszły na zaplecze pokazu, aby przebrać się w coś bardziej okrywającego ciało, niż luksusowa bielizna. Lekko z boku, koło jednego ze szwedzkich stołów stoi Sachiner, któremu Kutaro polewa wina. Po chwili do inkuba podeszła lekko speszona Rina.
- Moja droga napijesz się czegoś? - zaproponował szarmancko Sachiner.
- Nie ... dziękuję ... - odparła wodna neczanka, a po chwili nieśmiało dodała: - Sachiner, czy... czy jestem jeszcze potrzebna?
- Owszem moja droga jesteś, życzyłbym sobie abyś porobiła jeszcze zdjęcia gościom na koktajl party. W końcu to nie diwa jest tu najważniejsza. - odparł dumnie i arogancko inkub.
- Dobrze... skoro tak mówisz ... spoko... nie ma problemu ... - odparła delikatnie łamiącym się głosem, Rina.
- Moja droga, obowiązek to obowiązek, ja bym wolał teraz zajmować się innymi sprawami a jednak tu jestem, i przez najbliższą godzinę tu będę. Na szczęście takie "przyjęcia" nie trwają długo. No chyba, że diwa raczy się pokazać, ale w to szczerze wątpię. - odpowiedział Sachiner.
- Rozumiem, to wracam do pracy... - odpowiedziała neczanka z delikatnym uśmiechem.
- Aha, Moja droga, zapraszam Cię później z tymi zdjęciami do mojego apartamentu, niech stracę Kurai też możesz przyjść, wiem, że gdzieś tu jesteś i mnie słyszysz. - odpowiedział dumnie Sachiner, a po chwili dodał - Jednak wolałbym aby Twoje hałaśliwe rodzeństwo nie przychodziło, w końcu czeka nas jeszcze praca, a nie zabawa.
- Dobrze ... postaram się .... - odparła Rina.
- Cześć siostra, gdzie reszta?- wtrąciła nagle radośnie Kiazu, ubrana w elegancką, a zarazem prostą czarną, obcisłą sukienkę koktajlową bez ramiączek.
- Tylko ja tu jestem ... - odparła Rina.
- Moja droga nie miałaś czegoś robić? No już, czas leci - wtrącił twardo inkub.
- Tak przepraszam... wybacz Kiazu porozmawiamy później. - stwierdziła Rina odchodząc.
-Czego znowu od niej chcesz?.- spytała pogardliwie Kiazu.
- Moja droga, niczego złego. - odparł dumnie inkub.
- Jasne ... bo Ci wierze ... swoją drogą czemu jest tak ubrana? - kontynuowała ognista neczanka.
- Moja droga, nie musisz tego wiedzieć. Jeśli zechce sama Ci powie, a teraz wybacz inni goście czekają. - odparł arogancko Sachiner, odchodząc.
- Wina? Szampana? - zaproponował Kutaro.
- Może być wino... - odpowiedziała Kiazu.
- Pani, to oficjalne przyjęcie więc proszę mi uwierzyć na słowo, że Pani Rinie nie dzieje się nic złego. W końcu chodzi tu o renomę nazwiska Cusan. Jednak jakby Pani miała mi nie wierzyć, gdzieś tutaj kręci się Pan Kurai. On potwierdzi moje słowa. - odparł cicho Kutaro nalewając wina.
- Skoro jest tu Kurai i Rina, to czemu nie ma tu reszty? - spytała Kiazu popijając wino.
- Pani, to nie czas i miejsce na takie rozmowy. Później chętnie odpowiem na Pani pytania. Teraz powiem jedynie, że oboje dzisiaj pracują dla rodziny Cusan. - odpowiedział pokornie Kutaro.
- Dobrze... trzymam za słowo ...- oparła ognista neczanka.

************
- Zaczynam się martwić o Rinę... to nie w jej stylu tak znikać. - stwierdził Otachi.
- A Kiazu to co? Też jej długo nie ma... - dodała Diuna.
- Kiazu zapewne jest na przyjęciu koktajlowym. Modelki zazwyczaj są na nie zapraszane. - odparła Ery.
- Taka to sobie pożyje ... - stwierdził Hachi.
- Nie pogardziłabym jakiś smacznym drinkiem w odlotowym towarzystwie. - dopowiedziała Diuna.
- Co do Riny, to jedyne co mnie uspokaja to to, że jak ją zostawiałyśmy to był tu jeszcze Kurai ... więc pewnie nic złego się jej nie dzieje. - wtrąciła Ery.
- Pewnie, masz racje. - odpowiedział Otachi bez przekonania.

************
Duży, drewniany, ciemnobrązowy taras o szklanych barierkach, z którego rozchodzi się przepiękny widok na górską okolice. Wspaniałe ciepłe promienie słońca idealnie kontrastują z chłodnym, rześkim górskim powietrzem. Koło czerwonego, niewysokiego stolika kawowego stoi duża, złota, błyszcząca sofa w kształcie kosza i wyściełana czarnymi i czerwonymi poduszkami. Na której wygodnie siedzi Uso "Anyo" Utahime, paląc cygaretkę i łapiąc promienie słońca. Po chwili na taras weszła asystenta, z zielonym afro na głowie, która przyniosła kawę.
- Mistrzu czy mogę o coś spytać? - spytała pokornie kobieta.
- Nie mam ochoty na zabawę w pytania. - odparł twardo i kapryśnie Uso.
- Rozumiem Mistrzu. Dzisiaj dwie pastylki słodzika?
- Chyba żartujesz? Jak śmiesz mnie tak słabo oceniać? Dzisiejszy pokaz był wyśmienity, a Ty nie masz prawa mnie krytykować!
- Tak Mistrzu, masz racje. Trzy kostki cukru?
- Jesteś bez szczelna! Chcesz abym dostał cukrzycy? Jak masz mnie denerwować to wynoś się stąd!
- Oczywiście Mistrzu, jak sobie życzysz. - odparła asystentka wychodząc.
Zaraz po jej wyjściu Utahime, sam posłodził sobie kawę czterema kostki cukru i z satysfakcjonującym uśmiechem zaczął pić swoją aromatyczną, białą kawę.

************
Przyjęcie koktajlowe dobiegło końca, jednak po pomieszczeniu kręcą się jeszcze pracownicy, służba, rodzina Cusan i paru gości, którzy jeszcze rozmawiają w najlepsze. Nagle do Sachinera, popijającego wino i rozmawiającego z jakimś, grubym i niskim, eleganckim mężczyzną palącym cygaro podszedł Kurai i bez zbędnych ceregieli powiedział coś inkubowi na ucho. Sachiner ukrywając twarz w kieliszku uważnie wysłuchał neczanina.
- Pan wybaczy, obowiązki wzywają. - stwierdził nagle stanowczo Sachiner.
- Rozumiem i dziękuję za poświęcony czas. - odparł stosunkowo pokornie nieznajomy.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - odpowiedział inkub a następnie stanowczo dodał - Kutaro idziesz ze mną.
Po chwili trzej mężczyźni szybkim i stanowczym krokiem udali się do czarnych, szczelnych drzwi, ukrytych pod schodami, koło wyjścia z ciemnego pomieszczania. Kurai stanowczo złapał za klamkę i otworzył kolejne pomieszczenie. W ten oczom wszystkich ukazało się czarne, intensywne, wręcz oślepiające światło, przepełnione strachem, mrokiem i wywołujące nieprzyjemne zimne ciarki. Sachiner, Kurai i Kutaro szybko wparowali do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Dziwne odgłosy, przypominające szybką walkę, trzaski i huki rozchodziły się po komnacie, przepełnionej mrocznym światłem. Nagle ponury blask znikł. W tym momencie okazało się pomieszczenie w rzeczywistości jest jasną, przestronną łazienką. Pod jedną ze ścian leży nieprzytomna, blada, młoda kobieta. Ma ona krótkie różowe włosy i ubrana jest w czerwoną, podartą, krótką sukienkę, obok niej, do ściany jest przygwożdżony młody mężczyzna o blond włosach, spiętych w luźnego, młodzieżowego kucyka. Ubrany jest on w eleganckie granatowe garniturowe spodnie oraz pomarańczową luźno odpiętą koszulę na krótki rękaw. Jest on skutecznie obezwładniony przez Kurai'a, który bez trudy jedną ręką założył bolesną dźwignie na prawę rękę przeciwnika i dociska go do ściany. Polega ona na zgięciu ręki w nadgarstku w kierunku dłoniowym i wykręceniu jej w kierunku łokciowym. Natomiast Sachiner podszedł do dziewczyny i bada jej puls. W tym samym czasie Kutaro wykonuje telefon.
- Jakim wam się udało tu wejść? - spytał wkurzony, niezadowolony pogardliwym głosem Salaher.
- Trzeba było uważać. - odparł twardo Sachiner.
- Na Twoje szczęście żyje... - stwierdził inkub odchodząc od dziewczyny.
- Oj przestań! Nie rozumiem o co Ci chodzi, przecież ja tylko jadłem. - odparł arogancko Salaher.
W ten w pomieszczeniu pojawiła się jedna Aave, która bez słowa podleciała do dziewczyny i zaczęła ją leczyć intensywnym niebieskim światłem.
- Panie, jej stan jest już stabilny, jednak muszę ją zabrać na oddział energetyczny. - wtrąciła dźwięcznym, przenikliwym głosem zjawa.
- Dobrze.... Kutaro, zabierz panią, tylko tak aby Cię nikt nie widział. - stwierdził Sachiner.
- Oczywiście Panie, jak sobie życzysz. - odpowiedział pokornie Kutaro biorąc nieprzytomną dziewczynę na ręce.
- Aave, to co tu się wydarzyło pozostaje tutaj masz o tym nie rozpowiadać rozumiesz? - kontynuował twardo Sachiner.
- Tak, panie. - odparła zjawa, z typowym dla siebie głosem, znikając.
- Ojciec nie będzie zadowolony. - warknął Sachiner pod nosem, a Kutaro wyszedł z dziewczyną.
Następnie inkub stanowczo podszedł do Brata i powiedział:
- Mój drogi, to już dawno przestało być jedzeniem, a Ty jesteś nieodpowiedzialnym i nie okrzesanym barbarzyńcom na garbatym koniu. - odparł twardo Sachiner.
- Ej Ty! Puszczaj mnie, bo poskarżę się ojcu! - stwierdził podniesionym i stanowczym głosem Salaher i szamocząc się.
Elektryczny neczanin jednak nie miał zamiaru, go puścić. Jedynie naelektryzował delikatnie dłoń, aby delikatnie postraszyć młodego inkuba, który po chwili ponownie się odezwał:
- To, że jesteś starszy, wcale nie oznacza, że możesz mi przeszkadzać w posiłku!
- Już Ci mówiłem, to nie było już posiłkiem. Jeszcze chwila i zabiłbyś tą dziewczynę. - odparł twardo Sachiner.
- I co z tego? Byłem głodny to jadłem, a to że tej głupiej szmacie zachciało się umierać to jej problem. Powinna szybciej regenerować energię, w końcu priorytetowym zadaniem dziwek jest zaspokajanie moich potrzeb - stwierdził na luzie i arogancko Salaher.
- Kurai, puść go. - stwierdził stanowczo inkub podchodząc do brata.
Elektryczny neczanin bez słowa puścił swojego przeciwnika i nieznacznie się odsunął. W ten Sachiner wymierzył bardzo mocny i siarczysty cios w policzek brata. Cios był na tyle silny, że młody inkub zachwiał się na nogach i dużą siłą, prowadzony przez rękę Sachinera, poleciał na ścianę i uderzył głową o czyste, błyszczące kafelki. Wkrótce, na białych kafelkach pojawiły się smugi purpurowej krwi, a Sachiner bez słowa poprawił marynarkę
- Jak mogłeś? Rozwaliłeś mi nos.- stwierdził zdezorientowany Salaher zalewający się krwią.
W ten inkub złapał brata, za gardło i jednym stanowczym ruchem przygwoździł go do ściany. Jednocześnie zrobił to tak aby jego marynarka i mankiety pozostały nieskazitelnie czyste. Następnie Sachiner twardym, ostrym i stanowczym głosem powiedział:
- Po pierwsze mężczyźnie nie przystoi nazwać kobiety "szmatą" i "dziwką. Po drugie, kub wysysający energię do cna jest nic niewartym śmieciem. A po trzecie ja Ci jeszcze nic nie zrobiłem, jeśli takie jest Twoje życzenie, to mogę dopiero zacząć.
- Nie... nie ...dzięki ...- odparł przerażony Salaher.
- Zrozumiałeś, co powiedziałem?- kontynuował twardo Sachiner, zaciskając uścisk na gardle.
- T... tak ... - wyjąkał Salaher.
W ten Sachiner od tak puścił brata i podszedł do umywalki, aby zmyć purpurowa, gęstą krew ze swojej dłoni. W tym czasie przestraszony Salaher złapał kilka głębszych oddechów i krztusząc się własną krwią osunął się na ziemie. Po chwili Sachiner wycierając ręce w kremowy ręcznik powiedział:
- Kurai, poproś tutaj mojego ojca. Powinien być jeszcze na terenie pokazu.
W tym momencie elektryczny neczanin schował ręce do kieszeni i bez słowa, z lodowym spojrzeniem wyszedł z łazienki.
- JESTEŚ ŚMIECIEM! - odgrażał się Salaher.
- Mój drogi śmieciem, jest ten kto nie szanuje kobiet, podnosi na nie rękę czy też traktuje je jak Ty. Wiec nie życzę sobie abyś tak mnie nazywał. No chyba, że bardzo chcesz mnie zdenerwować?
- Poskarżę się ojcu! - prawie wykrzyczał z łzami w oczach Salaher.
- Nie trudź się. Dopilnuję abyś został ukarany w odpowiedni sposób. - odparł stosunkowo spokojnie Sachiner, a następnie rzucając ręcznikiem w brata stanowczo powiedział: - Ogarnij się, nie przystoi rozmawiać z ojcem w takim stanie.

************
- I tak to było ... - stwierdziła Rina.
- To fantastycznie! - odparła radośnie Kiazu.
- Fajne przeżycie ... i mam nadzieje że zdjęcia dobrze wyszły.
- Oj tam nie przejmuj się nawet jak coś będzie nie tak zawsze można to zwalić na kaprys Anyo, w końcu sam sobie zażyczył amatora.
- W sumie ...
- Przynajmniej to wiele wyjaśnia czemu na pokazie byłaś w sumie tylko Ty i Kurai.... Swoją drogą robiłaś mi fotki?
- Oczywiście .. tylko nie wiem czy będę mogła je zabrać ...
- Zobaczymy, może urobisz tego gbura i będziesz mogła zabrać chociaż moje zdjęcia... przydałyby się do portfolio i CV ... dzięki nim mogła bym rozwinąć się w karierze....
- I bez nich się rozwinęłaś ... szłaś w ekskluzywnym pokazie ... i masz nawet certyfikat wystawiony przez Anyo... - stwierdziła Rina z uśmiechem.
- Co racja to racja.... - odparła Kiazu, z promiennym uśmiechem i przytulając siostrę, a po chwili dodała: - Każda modelka dzisiaj taki dostała, ale i tak się ciesze. Hmm... a Ty dostałaś referencje?
- Nie jeszcze nie ... i szczerze nie bardzo mi na nich zależy ... ja po prostu lubię robić zdjęcia.
- Ale wiesz jakby na to nie patrzeć myślę, że to by była ciekawa pamiątka... a Anyo wystawi Ci w ogóle taki certyfikat?
- Hmm... Coś mówił, że jak obejrzy zdjęcia z pokazu to wystawi o ile mu się spodobają zdjęcia ...
- Eh ... tak myślałam ... im bardziej go poznaję tym mniej się dziwie, że Sachiner pogardliwie mówi o nim per "diwa" ...
- Oj tam ... najważniejsze, że szłaś u niego w pokazie i otworzyły się przed Tobą drzwi do ogólnoświatowej kariery. - odparła Rina z promiennym i szczerym uśmiechem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz