wtorek, 25 listopada 2014

Epizod 62



Tajemnica”

- Dobra ale my czekamy na wyjaśnienia. - powiedziała Kiazu.
- Właśnie co się tu dzieje? - spytała Diuna.
- No nic Siostra pokonaliśmy demona i tyle. - odpowiedział Hachi.
- Ale …
- Dobra nie ma co dłużej tego ukrywać Bro. - wtrącił Otachi.
- No dobra, to zaczynaj Stary. - odparł Hachi.
- Jak już zauważyłyście ostatnio dość często chodzimy zmęczeni. Poza graniem i pracą zajmowaliśmy się również treningiem.
- ŻE CO!? - wykrzyknęły zdziwione dziewczyny.
- No treningiem. Wszystko zaczęło się jakoś jak Kurai wrócił z nami na ziemie z Ineeven. Przemyśleliśmy to co się wtedy działo i doszliśmy do wniosku iż zaniedbaliśmy się i jesteśmy słabi, a wręcz bardzo słabi. - odpowiedział Hachi.
- Wtedy zagadaliśmy z Kurai'em i poprosiliśmy go aby nas trenował. I robiliśmy to codziennie … - dopowiedział Otachi.
- Trenowaliśmy nawet na Zekeren. A tam trafił się nam nawet raz i drugi sparing z bliźniakami. - mówił dalej Hachi.
- Żartujecie? - stwierdziła bardzo zdziwiona Diuna.
- Nie nie żartujemy, w przeciwieństwie do was ciężko pracowaliśmy i wkładaliśmy dużo wysiłku w rozwijanie się. - odpowiedział Hachi.
- A, że Kurai dawał nam wielki wycisk to wiecznie chodziliśmy padnięci. - dopowiedział Otachi.
- No a Rina? Jakim cudem daje rade? - spytała Kiazu.
- Wiecie … wbrew pozorom mam bardzo dużo ruchu … na Ineeven jest dużo biegania i używania mocy …. do tego wszelkie zakupy do domu inne takie … naprawdę wyrabiają mięśnie i kondycje … jednak do panów mi jeszcze bardzo daleko …. A co do chłopaków to powinniście ich chyba w końcu docenić … oraz wziąć z nich przykład … nieprawdaż? - odpowiedziała Rina.
- Masz racje. Chłopcy doskonała robota. - stwierdziła Kiazu.
- Dobra niech będzie spisaliście się na medal. - wtrąciła Diuna.
- Kurai, czy nas też mógłbyś zacząć trenować? - spytała Kiazu.
On jednak nic jej nie odpowiedział tylko kiwnął potakująco głową.
- Ale i tak coś ostatnio za dużo demonów kręci się po ziemi. Według Waszych opowieści i tego dzisiejszego to było ich aż trzech. - wtrąciła Diuna.
- Hmm... ja myślę iż było ich dwóch … Ten z którym walczyliśmy dzisiaj był strasznie podobny do tego co spotkałam nad wodą. A ten którego spotkaliśmy wcześniej został pokonany przez Hachiego i Otachiego. - odparła Rina.
- To cały czas był jeden demon. - wtrącił Kurai.
- Jak to jeden? - spytała z niedowierzaniem Kiazu, po czym dodała – czyżby on miał podobne moce do Tsuzuke?
- Nie nic z tych rzeczy. Tsuzuke jest jeden i wyjątkowy. Wszystko co się działo było sprawką jednego demona. Najpierw „zwidy” Otachiego, które tak naprawdę nie były zwidami, tylko prawdziwym przeciwnikiem. Potem te oleiste ślady na podłodze w przedpokoju dziewczyn, to była niegroźna trucizna, dokładnie taka jaka dzisiaj struła Rinę. Zmieniła się ona w zależności od temperatury i wody. Coś najwidoczniej poszło z nią nie tak i wylądowała na podłodze. - odparł Kurai.
- A co z typem spod kasyna i tą walka na plaży? - zapytał Otachi.
- Tokage zapewne zbierał wtedy informacje o nas, oraz chciał abyśmy stracili czujność. Kiedy zebrał to co było mu potrzebne to znikał. - odpowiedział Kurai.
- Kiedy my myśleliśmy, że go pokonaliśmy, to on tak naprawdę szykował się na kolejne starcie. Jednak nie wiedzieliśmy o tym i straciliśmy czujność. - wtrącił Otachi.
- I dzisiaj kiedy pojawiły się oczy, Kurai który od samego początku nie dał się zwieść, ruszył na polowanie. Mam racje? - zagaił Hachi.
- Dobra wszystko pięknie ale co on chciał od nas? Czemu nie chciał zbytnio walczyć z Riną? - spytała dociekliwie Diuna.
- Tokage Aneisoen to płatny zabójca. Za odpowiednią cenę podejmie się zabicia każdego. Tak właściwie za odpowiednią cenę można go wynająć do wszystkiego. Zaraz po turnieju Darkaril wynajął go aby zdobył dla niego Rine zaznaczając jedynie iż ma być żywa. - odpowiedział Kurai.
- Hmm.. więc nie chciał z nią walczyć bo nie chciał jej przypadkiem zabić bo wtedy przepadła by mu kasa. W takim układzie za łatwo odpuścił. - wtrącił Hachi.
- Może, ale gdyby został przez nas zabity to nie mógłby wykonywać swojego zawodu. - odparł Otachi.

************

Nasi bohaterowie po ciężkim poranku wrócili w końcu do domu. Rina siedziała u siebie w pokoju przed komputerem i wypełniała jakieś raporty dla Hetto. Diuna siedziała, no w sumie leżała w salonie i oglądała telewizję. Tymczasem Kiazu wyleguje się w wannie, biorąc ciepła i bardzo przyjemną kąpiel. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Po chwili Rina wstała od komputera i otworzyła drzwi wejściowe do ich mieszkania. W tym momencie do mieszkania weszli Hachi i Otachi mówiąc:
- Dobra dziewczyny zbierajcie się!
- Gdzie? - spytała Rina.
- Zabieramy Was na trening. No już zbierajcie się. - odpowiedział Otachi.
- Dobra, zapisze plik i mogę iść ale nie wiem jak wyciągniecie resztę. - odparła Rinka.
- Zostaw to mnie Siostra. - stwierdził Hachi z uśmiechem i puszczając oko. Po czym dodał wchodząc do salonu. - No dobra koniec leniuchowania zbieramy się.
- Zaraz … jeszcze z dążę. - odparła Diuna nie zmieniając pozycji.
- Nie ma z dążę, ruszaj swoje cztery litery i idziemy potrenować. - odpowiedział stanowczo Hachi.
- Słuchaj Kiazu bierze kąpiel, zanim się ubierze i doprowadzi do ładu to miną jeszcze ze dwie-trzy godziny, więc ja mogę spokojnie robić to co robię. - odparła Diuna.
- No weź … czekaj to znaczy że jak wyciągniemy Kiazuchne to Ty też się ruszysz? - wtrącił Otachi.
- To a wykonalne, ale tak jeśli Kiazuchna się ruszy to ja też się ruszę. - odparła znudzona Diuna.
- Obiecujesz? - ciągnął Hachi.
- Tak, tak obiecuje, ale Wam się to i tak nie uda. - odparła pewnie Diuna.

************

- Kiazu, Kiazu wyłaź. - stwierdził Hachi pukając w drzwi łazienki.
- Spadaj … teraz się relaksuje. - odparła przytłumionym głosem Kiazu.
- Siostra chodź idziemy trenować.
- Zaraz....
- Kiazu, sama prosiłaś o to aby Kurai, nas trenował. - wtrąciła się Rina.
- No ale teraz?
- No wiesz … skoro znaleźli dla nas czas … to było by miło jakbyśmy to doceniły prawda?
- Tak, masz racje. - odparła Kiazu wychodząc z łazienki w ręczniku. Po czym dodała – Spoko już idę tylko dajcie mi się ubrać.
- Spoko Siostra, ale chciałbym aby Rina poszła z Tobą to szybciej się ubierzesz. - odpowiedział Otachi.
- Dobrze dobrze …

************

- No dawaj Diuna tylko Ty zostałaś. - powiedział Otachi.
- Ta jasne uważaj bo uwierzę. - odparła Diuna.
- Oj Diuna obiecałaś ruszaj swoje szanowne cztery litery. - wtrąciła Kiazu.
- Nie no Ty też przeciwko mnie? Dobra już idę. - powiedziała wstając. Po czym dodała – to kiedy Kurai przybędzie i nas zabierze?
- Widzisz no … nie przybędzie … czeka na nas w Ribontral … - odpowiedział Hachi.
- Co? Przecież to 15 km z skąd. Jak niby mamy się tam dostać? - odparła przerażona Diuna.
- Wiesz szybkim spacerem trasa zajmuje jakieś półtorej godziny. My te trasę pokonujemy w około 30 minut. - odpowiedział Otachi.
- Z Wami pewnie zajmie nam koło godziny. - stwierdził złośliwie Hachi. A następnie dodał – Dobra Panie i Panowie zbieramy się! Czas pobiegać.

************

Bieg był długi i wyczerpujący, jednak panowie praktycznie się nie zmęczyli. Co innego dziewczyny. Rina jeszcze w miarę przeżyła bieg, ciężko oddychała ale dała rade. Natomiast Kiazu i Diuna prawie się doczołgały na miejsce. Są ledwo żywe i bardzo, ale to bardzo zmęczone. Zaraz po doczłapaniu się dopadły się do przygotowanego picia. Ich zmęczonym oczom ukazał się niewielki lasek o wspaniałych zielonych liściach oraz gęste, wysokie krzaki.
- Dobra, koniec przerwy bierzemy się do roboty. - powiedział nagle stanowczo Kurai.
- Ty chyba żartujesz?! Ja już podziękuje. - odparła Diuna dysząc.
- Popieram już prawie wyplułam płuca, na dzisiaj stanowczo wystarczy. - dopowiedziała Kiazu.
- Sory dziewczyny ale to dopiero początek. - stwierdził Otachi.
- Koniec tych pogaduszek. Czas przepłynąć rzekę. - wtrącił Stanowczo Kurai.
- Jaką rzekę? - spytała ze zdziwieniem Kiazu.
- Tę rzekę. - odpowiedział Otachi odsłaniający widok za krzakami.
W tym momencie ich oczom ukazała się bardzo szeroka i rwąca rzeka. Ciężkie wyzwanie.
- To rzeka Ranel, w tym miejscu ma jakieś 5km szerokości i my mamy to przepłynąć? Was pogięło? - spytała przerażona Diuna. Po czym dodała – i co potem wracamy do domku?
- Co tam jest? - spytała nieśmiało Rina.
- Tam jest dość spora wyspa, na której mamy bazę treningową. Znając Kurai'a to tam będzie jeszcze jakiś sparing i potem z powrotem rzeka i bieg do domu. - odpowiedział Hachi.
- Nara to my spadamy – wtrąciła Kiazu.
W tym momencie w ziemie zaczęły uderzać pioruny. Nie trafiały one w nikogo, ale sprawiły iż jedyną drogą stała się droga wodna, więc dziewczyny nie miały wyjścia jak wejść do wody i przepłynąć wpław rzekę. Tuż za nimi weszli Panowie.

************

- Ale szybko dzisiaj usnęły. - stwierdził Hachi.
- Chodź Stary, my też zasłużyliśmy na odpoczynek. - odpowiedział Otachi, zamykając drzwi wejściowe od mieszkania dziewczyn.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz