„Niezwykłe
Polowanie”
Długi
szklany korytarz, przez który doskonale było widać wszelkie istoty
jak i roślinność, które znajdowały się w pobliżu. Na końcu
tunelu szkoło się kończyło i znajdowała się tam wodna ściana.
Woda jednak nie wlewała się do środka. W oddali było widać
jakieś dziwne zarysy. Po chwili Król Ashga wraz ze swoją świtą
przekroczył próg wodnej ściany. Tuż za nim podążył Ambasador
wraz ze swoimi żołnierzami, następnie szli nasi przyjaciele, a
Chobo zamykał pochód. Wszyscy, zaraz po przekroczeniu wodnego progu
zostali otoczeni cienkim, praktycznie przezroczystymi bąbelkami.
Zupełnie tak jak mówił Chobo. Po niedługiej chwili powolnego
marszu ich oczom ukazały się wspaniałe i niezwykłe wodne
stworzenia. Długie, całkiem pulchne i szarobrązowe. Po bliższej
obserwacji
okazało się, że ich ciała są pomarszczone i posiadają nieliczne
włosy. Mają urocze owalne i trochę spłaszczone mordki i
niewielkie oczka. Z przodu maja dwie swego rodzaju płetwy, a zamiast
tylnych nóg mają iście syreni ogon. Na ich grzbietach były
umieszczone czarne, wyprofilowane siodła, a w mordkach trzymają
uzdy, od których odchodzą lejce.
-
ŁAŁ! - stwierdzili zgodnie nasi przyjaciele.
-
Fantastyczne stworzenie. - stwierdziła Rina.
-
Anki, co to za stworzenie?- spytał cicho Otachi.
-
To są Diugonie, wspaniałe wodne rumaki, które wbrew pozorom są
bardzo szybkie i zwinne. - odpowiedział Ankara.
-
Nie pożrą nas? - spytała Diuna.
-
Nie musicie się obawiać, są roślinożerne i żywią się głównie
trawą morską. A poza tym są bardzo łagodne i pieszczotliwe. -
odpowiedział Chobo głaszcząc jednego z rumaków.
-
Jak na tym jeździć? - spytał Hachi.
-
Hmm... Tak jak na smoku czy inumie. - odparł książę.
************
Czysta
błękitna woda zapewnia doskonałą widoczność. Wielka wspaniała
łąka, soczystej zielonej trawy, która lekko buja się niesiona
wodą. Na horyzoncie zaczęły się pojawiać wysokie wodne rośliny,
które przypominają drzewa i sięgają aż pod tafle wody. Są
soczyste i zielone, jednak ich ciemny odcień wspaniale maskuje
granice między nimi. Prześliczne miejsce pełne niewiarygodnego
uroku i niezwykłego, niepowtarzalnego klimatu.
-
Fajnie się na nich jeździ. - stwierdził radośnie Otachi.
-
Tak ciekawe uczucie. - odparł równie radośnie Hachi.
-
Niezwykła ta planeta. - powiedziała Rina.
-
Tak, tak wszystko pięknie, ale wiesz Kiazu nasz wyjazd zbliża się
do końca a Ty nadal nie poderwałaś księcia. Wychodzi na to iż ja
wygram. - wtrąciła ze złośliwym uśmiechem Diuna.
-
Jeszcze nie wygrałaś, mam jeszcze trochę czasu! - odparła pewna
siebie Kiazu.
************
-
Przepraszam książę … czy możemy porozmawiać … - spytała
nieśmiało Rina.
-
Jasne, co tam? - odparł Chobo.
-
Widzisz chciałam przeprosić Cię za zachowanie Kiazu … odkąd się
założyła nie daje Ci praktycznie spokoju....
-
Nie szkodzi, wiesz dla mnie zachowuje się zupełnie normalnie. No
może poza tym że wszędzie jej pełno i zaczyna mnie pomału
denerwować. Za chwilę będę się bał otworzyć lodówkę, bo będę
myślał, że zaraz mi z niej wyskoczy. Co masz na myśli mówiąc
„założyła się”?
-
Nie wiem czy powinnam mówić... ale Kiazu i Diuna założyły się,
że Kiazu poderwie Cię podczas pobytu tutaj …
-
Niestety to nie wykonalne … mnie się nie da poderwać …
-
Wiem … jednak ona twardo twierdzi iż Ciebie poderwie … i nie
daje za wygraną … stąd jej nachalność ….
-
Rozumiem …. a są jakieś określone zasady?
-
W sumie nie … ma Cię po prostu poderwać … Właściwie chyba
wystarczy nawet samo Twoje zainteresowanie się nią.
-
Hmm... - zamyślił się Chobo.
-
Książę przepraszam … jesteśmy tu gośćmi a ona tak wariuje na
Twoim punkcie.
-
Przyjmuję przeprosiny, lecz nie przejmuj się tym. To naprawdę nie
godzi we mnie, choć z boku wygląda to zupełnie inaczej. Co prawda
jest denerwująca, ale da się z tym wytrzymać. Jeszcze …. -
odpowiedział książę ze szczerym uśmiechem. Po czym dodał –
Myślisz, że jak wygrałaby zakład to by dała mi spokój?
-
Tak... myślę że tak … ale jak już sam mówiłeś to nie możliwe
… Naprawdę bardzo Cie przepraszam … na co dzień jest inna … a
na pewno dużo mniej nachalna …
-
Mówisz … hmmm... posłuchaj ona chce wygrać zakład, a ja pragnę
odzyskać spokój i odrobinę luzu. Mam pewien pomysł, ale
potrzebuje Twojej pomocy …
-
Co spiskujecie i knujecie tak na uboczu? - spytał nagle Kurai.
-
Nie, nic … - stwierdził automatem książę.
-
… nie mam przed Tobą nic do ukrycia … - wtrąciła lekko
spłoszona Rina.
************
Nagle
z podwodnych szuwarów wyskoczyło strasznie dziwne zwierze. Jest
wielki, pulchne i z pofałdowaną skórą, z tym że jest całe
pokryte gęstym, i ostrym brązowo-czarnym futrem. Na dodatek na
głowie ma okrągłe stojące uszy, a z trochę kwadratowej mordy
wystają mu dwa sporawe kły. Zwierzak wygląda jednocześnie groźnie
i intrygująco. Kiedy tylko cała bestia stała się widoczna to Król
wystrzelił w nią swoim wspaniałym trójzębem, ostrze wpiło się
w grzbiet niezwykłego zwierzęcia. Cienkie strugi czerwonej krwi
rozpływały się w wodzie, a stworzenie piszczało przenikliwie. W
tym momencie Ankara rzucił w zwierze harpunem. Ostrze trafiło w
tętnice bestii. Krew trysnęła, zalewając ciało bestii, jak i
piasek w pobliżu. Po chwili król podpłynął do zwierzęcia, wyjął
swój trójząb po czym zadał ostateczny cios.
-
No przyjacielu, jesteś świetną asystą. - stwierdził wreszcie
uśmiechnięty król.
-
A Ciebie jest wyśmienity łowca. - odparł pochwalnie Ambasador.
-
Udane łowy, jesteśmy zadowoleni.
************
-
Nie widziałam jeszcze takiego stwożenia, co to jest? - spytała
zaciekawiona Rina.
-
To jest jushigon. Bardzo smaczne dzikie stworzenie. Mój ojciec
poluje na nie tylko wtedy kiedy ma znakomitych gości. - odpowiedział
Chobo.
-
Jushigon … brzmi dziwnie i nie wygląda jak nic co znamy. - odparł
Otachi.
-
To swego rodzaju hybryda. Żyje tylko tutaj i na Ineeven. -
odpowiedział Ankara.
-
Owszem to specjalna mieszanka wyhodowana dla mojego ojca. - wtrącił
książę.
************
Polowanie
okazało się być bardzo udane. Świta króla wiozła sporo
zaskakujących łupów.
-
No nasz kucharz na pewno zrobi coś wspaniałego na kolacje. -
stwierdził dumnie Ashga. Po czym dodał – i co powiesz zacny
gościu o naszych polowaniach?
-
Wspaniałe, niezwykłe i bardzo zacne. - odparł Ankara.
************
Nie
wielka komnata przypominająca swym wystrojem przytulny salonik. Jest
tam kominek z rozpalonym ogniem, wygodna wspaniała kanapa, kilka
foteli i niski szklany stolik. Wszystko jest utrzymane w przytulnych,
ciepłych i relaksujących kolorach. Nasi bohaterowie rozsiedli się
tam wygodnie. Chwila przerwy im się w końcu należy. Kiazu siedzi
lekko wtulona w Chobo. Nagle władca powiedział jej coś na ucho i
wziął za rękę. Następnie prowadząc ją udał się do drzwi. W
tym momencie Rina puknęła lekko Diunę w ramie i pokazała głową
na Kiazu. Diuna leniwie się odwróciła głowę. Jej oczom ukazała
się Kiazu wychodząca z księciem.
-
To za mało aby wygrać zakład … to jeszcze o niczym nie
świadczy... - stwierdziła leniwie Diuna.
-
Wiesz ja myślę, że to się rozwinie. - odparła jej Rina.
-
Myślisz? … kurcze dobrze by było abym poszła za nimi …. wiem
Ty idź.
-
Wiesz w sumie to Ty się założyłaś więc to ty powinnaś pilnować
zakładu … ja mogę ewentualnie iść z Tobą....
-
Jak chcesz ich dogonić to powinnaś się już ruszyć. - wtrącił
Otachi.
-
Poza tym, że to jakby ich sprawa ...ale powinnaś sprawdzić kto
wygra … - dopowiedział Hachi.
************
Chobo
zamykał drzwi w delikatnie oświetlonej komnacie, a następnie
zbliżył się do Kiazu, patrząc jej w oczy. Po chwili zatrzymał
się a Kiazu, zaczęła się cofać poruszając kusząco biodrami.
Nagle przewróciła się i poleciała do tyłu. W tym momencie do
pokoju zajrzała z ciekawością Diuna. Jej oczom ukazał się Chobo
leżący na Kiazu i obejmujący ją. Taki widok w zupełności jej
wystarczył, wyszła cicho zamykając za sobą drzwi i udała się do
pozostałych. Tymczasem w komnacie.
-
Nic Ci nie jest? - spytał książę.
-
Nie nic, muszę bardziej uważać. Dzięki że osłoniłeś mi głowę.
Gdyby nie to pewnie ładnie bym sobie ją rozcięła o te dziwne
ostre rzeczy. - odparła Kiazu z uśmiechem. Po czym dodała – He
he a jednak poleciałeś na mnie.
-
A więc dopięłaś swego. Ciesze się, że nic Ci nie jest.
-
Tak można powiedzieć, że dopięłam.
************
W
przytulnym saloniku siedzieli nasi bohaterowie i rozmawiają z
ambasadorem, który przeszedł tam w międzyczasie. Nagle do tej
komnaty weszli roześmiani Kiazu i Chobo.
-
Widzę, że dobrze się z bawisz książę. - stwierdził z uśmiechem
Ankara.
-
O tak, ciesze się, że ich poznałem. - odparł radośnie książę.
Po
chwili lekko obrażona Diuna wzięła Kiazu na stronę. Reszta nadal
swobodnie rozmawiała.
-
Widziałam Ciebie i księcia jak się dobierał do Ciebie. -
stwierdziła cicho Diuna.
-
Co? -
-
Spokojnie, w odpowiednim momencie wyszłam i nie podglądałam Was za
długo. Przyznaje nie wiem jak tego dokonałaś ale książę
poleciał na Ciebie. Gratuluję wygrałaś zakład, nagrodę
odbierzesz po powrocie. Nie wracajmy już do tego. - odpowiedziała
Diuna wracając do reszty towarzystwa.
-
No
w sumie poleciał na mnie – powiedziała
sobie w myślach Kiazu uśmiechając się pod nosem.
************
Czas
mijał. Kiazu zachowywała się zupełnie inaczej. Była sobą jednak
przestała być nachalna. Nasi Bohaterowie zwiedzali jakieś ogrody i
pałac. Nagle podszedł do nich jakiś sługa. Miał grafitowe w
włosy w żółte pasemka. Na dodatek miał czerwono różowe oczy i
prostą szatę. Wbrew pozorom wyglądał dość przyjaźnie i
pokornie.
-
Książę, za chwilę zacznie się uczta. - powiedział sługa
kłaniając się.
-
Już idziemy Ment. - odparł książę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz