wtorek, 25 listopada 2014

Epizod 68


Niezwykłe Polowanie”


Długi szklany korytarz, przez który doskonale było widać wszelkie istoty jak i roślinność, które znajdowały się w pobliżu. Na końcu tunelu szkoło się kończyło i znajdowała się tam wodna ściana. Woda jednak nie wlewała się do środka. W oddali było widać jakieś dziwne zarysy. Po chwili Król Ashga wraz ze swoją świtą przekroczył próg wodnej ściany. Tuż za nim podążył Ambasador wraz ze swoimi żołnierzami, następnie szli nasi przyjaciele, a Chobo zamykał pochód. Wszyscy, zaraz po przekroczeniu wodnego progu zostali otoczeni cienkim, praktycznie przezroczystymi bąbelkami. Zupełnie tak jak mówił Chobo. Po niedługiej chwili powolnego marszu ich oczom ukazały się wspaniałe i niezwykłe wodne stworzenia. Długie, całkiem pulchne i szarobrązowe. Po bliższej obserwacji okazało się, że ich ciała są pomarszczone i posiadają nieliczne włosy. Mają urocze owalne i trochę spłaszczone mordki i niewielkie oczka. Z przodu maja dwie swego rodzaju płetwy, a zamiast tylnych nóg mają iście syreni ogon. Na ich grzbietach były umieszczone czarne, wyprofilowane siodła, a w mordkach trzymają uzdy, od których odchodzą lejce.
- ŁAŁ! - stwierdzili zgodnie nasi przyjaciele.
- Fantastyczne stworzenie. - stwierdziła Rina.
- Anki, co to za stworzenie?- spytał cicho Otachi.
- To są Diugonie, wspaniałe wodne rumaki, które wbrew pozorom są bardzo szybkie i zwinne. - odpowiedział Ankara.
- Nie pożrą nas? - spytała Diuna.
- Nie musicie się obawiać, są roślinożerne i żywią się głównie trawą morską. A poza tym są bardzo łagodne i pieszczotliwe. - odpowiedział Chobo głaszcząc jednego z rumaków.
- Jak na tym jeździć? - spytał Hachi.
- Hmm... Tak jak na smoku czy inumie. - odparł książę.


************

Czysta błękitna woda zapewnia doskonałą widoczność. Wielka wspaniała łąka, soczystej zielonej trawy, która lekko buja się niesiona wodą. Na horyzoncie zaczęły się pojawiać wysokie wodne rośliny, które przypominają drzewa i sięgają aż pod tafle wody. Są soczyste i zielone, jednak ich ciemny odcień wspaniale maskuje granice między nimi. Prześliczne miejsce pełne niewiarygodnego uroku i niezwykłego, niepowtarzalnego klimatu.
- Fajnie się na nich jeździ. - stwierdził radośnie Otachi.
- Tak ciekawe uczucie. - odparł równie radośnie Hachi.
- Niezwykła ta planeta. - powiedziała Rina.
- Tak, tak wszystko pięknie, ale wiesz Kiazu nasz wyjazd zbliża się do końca a Ty nadal nie poderwałaś księcia. Wychodzi na to iż ja wygram. - wtrąciła ze złośliwym uśmiechem Diuna.
- Jeszcze nie wygrałaś, mam jeszcze trochę czasu! - odparła pewna siebie Kiazu.


************

- Przepraszam książę … czy możemy porozmawiać … - spytała nieśmiało Rina.
- Jasne, co tam? - odparł Chobo.
- Widzisz chciałam przeprosić Cię za zachowanie Kiazu … odkąd się założyła nie daje Ci praktycznie spokoju....
- Nie szkodzi, wiesz dla mnie zachowuje się zupełnie normalnie. No może poza tym że wszędzie jej pełno i zaczyna mnie pomału denerwować. Za chwilę będę się bał otworzyć lodówkę, bo będę myślał, że zaraz mi z niej wyskoczy. Co masz na myśli mówiąc „założyła się”?
- Nie wiem czy powinnam mówić... ale Kiazu i Diuna założyły się, że Kiazu poderwie Cię podczas pobytu tutaj …
- Niestety to nie wykonalne … mnie się nie da poderwać …
- Wiem … jednak ona twardo twierdzi iż Ciebie poderwie … i nie daje za wygraną … stąd jej nachalność ….
- Rozumiem …. a są jakieś określone zasady?
- W sumie nie … ma Cię po prostu poderwać … Właściwie chyba wystarczy nawet samo Twoje zainteresowanie się nią.
- Hmm... - zamyślił się Chobo.
- Książę przepraszam … jesteśmy tu gośćmi a ona tak wariuje na Twoim punkcie.
- Przyjmuję przeprosiny, lecz nie przejmuj się tym. To naprawdę nie godzi we mnie, choć z boku wygląda to zupełnie inaczej. Co prawda jest denerwująca, ale da się z tym wytrzymać. Jeszcze …. - odpowiedział książę ze szczerym uśmiechem. Po czym dodał – Myślisz, że jak wygrałaby zakład to by dała mi spokój?
- Tak... myślę że tak … ale jak już sam mówiłeś to nie możliwe … Naprawdę bardzo Cie przepraszam … na co dzień jest inna … a na pewno dużo mniej nachalna …
- Mówisz … hmmm... posłuchaj ona chce wygrać zakład, a ja pragnę odzyskać spokój i odrobinę luzu. Mam pewien pomysł, ale potrzebuje Twojej pomocy …
- Co spiskujecie i knujecie tak na uboczu? - spytał nagle Kurai.
- Nie, nic … - stwierdził automatem książę.
- … nie mam przed Tobą nic do ukrycia … - wtrąciła lekko spłoszona Rina.


************

Nagle z podwodnych szuwarów wyskoczyło strasznie dziwne zwierze. Jest wielki, pulchne i z pofałdowaną skórą, z tym że jest całe pokryte gęstym, i ostrym brązowo-czarnym futrem. Na dodatek na głowie ma okrągłe stojące uszy, a z trochę kwadratowej mordy wystają mu dwa sporawe kły. Zwierzak wygląda jednocześnie groźnie i intrygująco. Kiedy tylko cała bestia stała się widoczna to Król wystrzelił w nią swoim wspaniałym trójzębem, ostrze wpiło się w grzbiet niezwykłego zwierzęcia. Cienkie strugi czerwonej krwi rozpływały się w wodzie, a stworzenie piszczało przenikliwie. W tym momencie Ankara rzucił w zwierze harpunem. Ostrze trafiło w tętnice bestii. Krew trysnęła, zalewając ciało bestii, jak i piasek w pobliżu. Po chwili król podpłynął do zwierzęcia, wyjął swój trójząb po czym zadał ostateczny cios.
- No przyjacielu, jesteś świetną asystą. - stwierdził wreszcie uśmiechnięty król.
- A Ciebie jest wyśmienity łowca. - odparł pochwalnie Ambasador.
- Udane łowy, jesteśmy zadowoleni.


************

- Nie widziałam jeszcze takiego stwożenia, co to jest? - spytała zaciekawiona Rina.
- To jest jushigon. Bardzo smaczne dzikie stworzenie. Mój ojciec poluje na nie tylko wtedy kiedy ma znakomitych gości. - odpowiedział Chobo.
- Jushigon … brzmi dziwnie i nie wygląda jak nic co znamy. - odparł Otachi.
- To swego rodzaju hybryda. Żyje tylko tutaj i na Ineeven. - odpowiedział Ankara.
- Owszem to specjalna mieszanka wyhodowana dla mojego ojca. - wtrącił książę.


************

Polowanie okazało się być bardzo udane. Świta króla wiozła sporo zaskakujących łupów.
- No nasz kucharz na pewno zrobi coś wspaniałego na kolacje. - stwierdził dumnie Ashga. Po czym dodał – i co powiesz zacny gościu o naszych polowaniach?
- Wspaniałe, niezwykłe i bardzo zacne. - odparł Ankara.


************

Nie wielka komnata przypominająca swym wystrojem przytulny salonik. Jest tam kominek z rozpalonym ogniem, wygodna wspaniała kanapa, kilka foteli i niski szklany stolik. Wszystko jest utrzymane w przytulnych, ciepłych i relaksujących kolorach. Nasi bohaterowie rozsiedli się tam wygodnie. Chwila przerwy im się w końcu należy. Kiazu siedzi lekko wtulona w Chobo. Nagle władca powiedział jej coś na ucho i wziął za rękę. Następnie prowadząc ją udał się do drzwi. W tym momencie Rina puknęła lekko Diunę w ramie i pokazała głową na Kiazu. Diuna leniwie się odwróciła głowę. Jej oczom ukazała się Kiazu wychodząca z księciem.
- To za mało aby wygrać zakład … to jeszcze o niczym nie świadczy... - stwierdziła leniwie Diuna.
- Wiesz ja myślę, że to się rozwinie. - odparła jej Rina.
- Myślisz? … kurcze dobrze by było abym poszła za nimi …. wiem Ty idź.
- Wiesz w sumie to Ty się założyłaś więc to ty powinnaś pilnować zakładu … ja mogę ewentualnie iść z Tobą....
- Jak chcesz ich dogonić to powinnaś się już ruszyć. - wtrącił Otachi.
- Poza tym, że to jakby ich sprawa ...ale powinnaś sprawdzić kto wygra … - dopowiedział Hachi.


************

Chobo zamykał drzwi w delikatnie oświetlonej komnacie, a następnie zbliżył się do Kiazu, patrząc jej w oczy. Po chwili zatrzymał się a Kiazu, zaczęła się cofać poruszając kusząco biodrami. Nagle przewróciła się i poleciała do tyłu. W tym momencie do pokoju zajrzała z ciekawością Diuna. Jej oczom ukazał się Chobo leżący na Kiazu i obejmujący ją. Taki widok w zupełności jej wystarczył, wyszła cicho zamykając za sobą drzwi i udała się do pozostałych. Tymczasem w komnacie.
- Nic Ci nie jest? - spytał książę.
- Nie nic, muszę bardziej uważać. Dzięki że osłoniłeś mi głowę. Gdyby nie to pewnie ładnie bym sobie ją rozcięła o te dziwne ostre rzeczy. - odparła Kiazu z uśmiechem. Po czym dodała – He he a jednak poleciałeś na mnie.
- A więc dopięłaś swego. Ciesze się, że nic Ci nie jest.
- Tak można powiedzieć, że dopięłam.


************

W przytulnym saloniku siedzieli nasi bohaterowie i rozmawiają z ambasadorem, który przeszedł tam w międzyczasie. Nagle do tej komnaty weszli roześmiani Kiazu i Chobo.
- Widzę, że dobrze się z bawisz książę. - stwierdził z uśmiechem Ankara.
- O tak, ciesze się, że ich poznałem. - odparł radośnie książę.
Po chwili lekko obrażona Diuna wzięła Kiazu na stronę. Reszta nadal swobodnie rozmawiała.
- Widziałam Ciebie i księcia jak się dobierał do Ciebie. - stwierdziła cicho Diuna.
- Co? -
- Spokojnie, w odpowiednim momencie wyszłam i nie podglądałam Was za długo. Przyznaje nie wiem jak tego dokonałaś ale książę poleciał na Ciebie. Gratuluję wygrałaś zakład, nagrodę odbierzesz po powrocie. Nie wracajmy już do tego. - odpowiedziała Diuna wracając do reszty towarzystwa.
- No w sumie poleciał na mnie – powiedziała sobie w myślach Kiazu uśmiechając się pod nosem.


************ 

Czas mijał. Kiazu zachowywała się zupełnie inaczej. Była sobą jednak przestała być nachalna. Nasi Bohaterowie zwiedzali jakieś ogrody i pałac. Nagle podszedł do nich jakiś sługa. Miał grafitowe w włosy w żółte pasemka. Na dodatek miał czerwono różowe oczy i prostą szatę. Wbrew pozorom wyglądał dość przyjaźnie i pokornie.
- Książę, za chwilę zacznie się uczta. - powiedział sługa kłaniając się.
- Już idziemy Ment. - odparł książę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz