„Gorące
… białe … i puszyste”
Poranek
nastał o wiele za wrześnie niż powinien. Wszyscy stanowczo
chcieliby dużo dłużej pospać, jednak słońce już wysoko na
niebie i trzeba było się podnosić. Rina już od jakiegoś czasu
krzątała się po mieszkaniu i robiła śniadanie. I jak to już
było w zwyczaju kiedy wspaniałe i smakowite zapachy zaczęły
rozchodzić się po mieszkaniu to dziwnym zbiegiem w mieszkaniu
pojawili się Hachi i Otachi.
-
Cześć siostra co dobrego dzisiaj? - zaczął wchodząc Hachi.
-
Siemka …. a same dobre rzeczy …. jak wrażenia? - odparła Rina.
-
Było super! A opowieści króla Ashga są niesamowite. -
odpowiedział entuzjastycznie Otachi.
-
Chciałbym, mieć takie historie do opowiadania. - wtrącił Hachi.
-
Na swój sposób w sumie masz … te nasze wszelkie walki z demonami
… myślę, że też są godne opowieści. - odpowiedziała Rina.
-
No w sumie i raja, ale król Ashga wymiata no normalnie wymiata. -
powiedział podekscytowany Hachi.
-
Diuna i Kiazu jeszcze śpią? - spytał Otachi.
-
Wyobraź sobie, że Diuna jest już od dawna w pracy, a Kiazu jeszcze
śpi.... - odpowiedziała Rina.
-
Nie dziwie się. Chyba pierwszy raz wżyciu trzeba było ją wnieść
po imprezie. - odparł trochę złośliwie Hachi.
-
Oj tam bro... - odpowiedział Otachi.
************
Kiazu
otworzyła oczy, po czym z powrotem je zamknęła aby po chwili
ponownie je otworzyć. Następnie przeciągła się i wstała. Jak na
ostatnią noc dziewczyna miała się nadzwyczaj dobrze, chodź
wydawało się, że nie pamięta za wiele. Po dłuższej chwili
zaspana jeszcze Kiazu wyszła od siebie z pokoju i udała się do
łazienki, przecierając jeszcze oczy i ziewając.
-
Oho chyba Kiazu wstała. - zauważył Otachi siedzący w kuchni.
-
No wreszcie, to nie codzienne że wstaje później od nas. - odparł
Hachi.
Nagle
rozległ się głośny, donośny i dźwięk dochodzący z łazienki.
-
AAAAAAAAAAAAAAAA ….. trach ….
W
tym momencie wszyscy wybiegli z kuchni by zobaczyć co się stało?
Nagle ich oczom ukazały się otworzone na oścież drzwi i
wylewająca się z nich piana. A kiedy zajrzeli do środka to
zobaczyli całą łazienkę w białej i puszystej pianie, która
wylewała się z chodzącej pralki. Natomiast Kiazu leżała cała
zanurzona w niej, wręcz przykryta pianą a jej nogi opierały się
o pralkę.
-
o Matko co się stało?! - stwierdziła przerażona Rina.
-
Ała … poślizgnęłam się. - odparła Kiazu.
W
tym momencie Rina weszła do łazienki i poczuła że piana w
większości jest ciepła a momentami wręcz gorąca.
-
Nic Ci nie jest? - spytała Rina podnosząc siostrę.
W
tym samym czasie Hachi i Otachi zanosili się śmiechem.
-
Tak, spoko ta pralka dzisiaj oszalała czy co? Trzeba to ogarnąć –
odparła Kiazu.
-
Hehehehe … siostra co już koniec tańca na pianie?
-
Cicho bądź Hachi.
-
Oj Kiazu no weź taka mała i puszysta pianka a Ciebie powaliła? A
Ty masz się za wojowniczkę a rozkłada Cię piana. - odparł Hachi
śmiejąc się.
W
tym momencie Kiazu skoczyła na brata, który się poślizgnął i
wylądował dokładnie tak jak jego siostra przed chwilą.
-
Wuuuhuuu ale jazda. - stwierdziła Kiazu po przejażdżce na bracie.
Po czym cała czwórka wybuchła śmiechem. Nie trzeba było długo
czekać aby śmiejąc się i chichocząc zaczęli rzucać się tą
pianą niczym śnieżkami. Co rusz, ktoś się ślizgał i
przewracał. Wszyscy byli mokrzy ale szczęśliwi. Mieli naprawdę
przednią zabawę.
************
Rodzeństwo
po dość długiej zabawie wzięło się wreszcie z sprzątanie.
Zbierali pianę w rzucali ją pod prysznic i wycierali podłogę. W
międzyczasie pralka przestała wypluwać też świeżą pianę.
-
Masakra z tą cała pralka. - stwierdziła Rina.
-
Szalona i tyle. - odparła Kiazu.
-
Nie bardziej niż my. - wtrącił Otachi.
-
O nie brachu ona przy nas wymiękła. - odpowiedział Hachi.
-
No właśnie widzę, że wymiękła. - powiedział Otachi wyciskając
mokrą gąbkę nad głową brata.
-
Dzięki …. za oświecenie …
-
Swoją droga Rina kiedy obiad? - zapytał nagle Otachi.
-
Obiad, a gdzie śniadanie? - odpowiedziała Kiazu.
-
Już dawno w brzuszku, a teraz przydałoby się jeszcze. - odparł
Hachi szczerząc się.
************
-
Myślę że to sprawka demona. - stwierdziła Diuna.
-
Oj tam … zaraz demon … coś weszło w dziwną reakcje z proszkiem
i tyle. - odparł Hachi.
-
Nigdy nie widziałam czegoś takiego więc albo coś koloryzujecie
albo to demon.
-
Nie wszystko co się dzieje to sprawi demonów.
-
Wszystko co nie wyjaśnione, jest ich sprawką. Jeszcze wspomnisz
moje słowa.
-
Nie sądzę chyba że coś gorącego, białego i puszystego zaatakuje
mnie z lodówki a nie z pralki to wtedy uwierzę, że to nie
przypadek tylko jakiś demon macał w tym palce.
-
Przepraszam Diuna, ale wcale mnie nie relaksuje jak gadasz mi nad
uchem … przyłóż się trochę do tego masażu – wtrąciła
Kiazu.
-
Jasne, jasne … - odparła Diuna.
-
Ale ….
-
Zamknij się.... - stanowczo przerwała Hachiemu Diuna.
-
Swoją drogą dobrze wiem, że masujesz mnie mocą … Jeśli się
nie ruszysz i nie zrobisz tego ręcznie to będziesz mnie masować
wiecznie … - wtrąciła złośliwie Kiazu.
W
tym momencie Diuna przewróciła oczami i z wielką niechęcią
wstała z kanapy i podeszła do Kiazu, a następnie zaczęła masować
ja ręcznie.
-
No nareszcie … to się nazywa przyjemność … - powiedziała
rozpływająca się Kiazu.
-
POMOCY – powiedziała, bezdźwięcznie Diuna, poruszając samymi
ustami.
Hachi
zaśmiał się tylko i wyszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz