wtorek, 25 listopada 2014

Epizod 70


Gorące … białe … i puszyste”


Poranek nastał o wiele za wrześnie niż powinien. Wszyscy stanowczo chcieliby dużo dłużej pospać, jednak słońce już wysoko na niebie i trzeba było się podnosić. Rina już od jakiegoś czasu krzątała się po mieszkaniu i robiła śniadanie. I jak to już było w zwyczaju kiedy wspaniałe i smakowite zapachy zaczęły rozchodzić się po mieszkaniu to dziwnym zbiegiem w mieszkaniu pojawili się Hachi i Otachi.
- Cześć siostra co dobrego dzisiaj? - zaczął wchodząc Hachi.
- Siemka …. a same dobre rzeczy …. jak wrażenia? - odparła Rina.
- Było super! A opowieści króla Ashga są niesamowite. - odpowiedział entuzjastycznie Otachi.
- Chciałbym, mieć takie historie do opowiadania. - wtrącił Hachi.
- Na swój sposób w sumie masz … te nasze wszelkie walki z demonami … myślę, że też są godne opowieści. - odpowiedziała Rina.
- No w sumie i raja, ale król Ashga wymiata no normalnie wymiata. - powiedział podekscytowany Hachi.
- Diuna i Kiazu jeszcze śpią? - spytał Otachi.
- Wyobraź sobie, że Diuna jest już od dawna w pracy, a Kiazu jeszcze śpi.... - odpowiedziała Rina.
- Nie dziwie się. Chyba pierwszy raz wżyciu trzeba było ją wnieść po imprezie. - odparł trochę złośliwie Hachi.
- Oj tam bro... - odpowiedział Otachi.


************

Kiazu otworzyła oczy, po czym z powrotem je zamknęła aby po chwili ponownie je otworzyć. Następnie przeciągła się i wstała. Jak na ostatnią noc dziewczyna miała się nadzwyczaj dobrze, chodź wydawało się, że nie pamięta za wiele. Po dłuższej chwili zaspana jeszcze Kiazu wyszła od siebie z pokoju i udała się do łazienki, przecierając jeszcze oczy i ziewając.
- Oho chyba Kiazu wstała. - zauważył Otachi siedzący w kuchni.
- No wreszcie, to nie codzienne że wstaje później od nas. - odparł Hachi.
Nagle rozległ się głośny, donośny i dźwięk dochodzący z łazienki.
- AAAAAAAAAAAAAAAA ….. trach ….
W tym momencie wszyscy wybiegli z kuchni by zobaczyć co się stało? Nagle ich oczom ukazały się otworzone na oścież drzwi i wylewająca się z nich piana. A kiedy zajrzeli do środka to zobaczyli całą łazienkę w białej i puszystej pianie, która wylewała się z chodzącej pralki. Natomiast Kiazu leżała cała zanurzona w niej, wręcz przykryta pianą a jej nogi opierały się o pralkę.
- o Matko co się stało?! - stwierdziła przerażona Rina.
- Ała … poślizgnęłam się. - odparła Kiazu.
W tym momencie Rina weszła do łazienki i poczuła że piana w większości jest ciepła a momentami wręcz gorąca.
- Nic Ci nie jest? - spytała Rina podnosząc siostrę.
W tym samym czasie Hachi i Otachi zanosili się śmiechem.
- Tak, spoko ta pralka dzisiaj oszalała czy co? Trzeba to ogarnąć – odparła Kiazu.
- Hehehehe … siostra co już koniec tańca na pianie?
- Cicho bądź Hachi.
- Oj Kiazu no weź taka mała i puszysta pianka a Ciebie powaliła? A Ty masz się za wojowniczkę a rozkłada Cię piana. - odparł Hachi śmiejąc się.
W tym momencie Kiazu skoczyła na brata, który się poślizgnął i wylądował dokładnie tak jak jego siostra przed chwilą.
- Wuuuhuuu ale jazda. - stwierdziła Kiazu po przejażdżce na bracie. Po czym cała czwórka wybuchła śmiechem. Nie trzeba było długo czekać aby śmiejąc się i chichocząc zaczęli rzucać się tą pianą niczym śnieżkami. Co rusz, ktoś się ślizgał i przewracał. Wszyscy byli mokrzy ale szczęśliwi. Mieli naprawdę przednią zabawę.


************

Rodzeństwo po dość długiej zabawie wzięło się wreszcie z sprzątanie. Zbierali pianę w rzucali ją pod prysznic i wycierali podłogę. W międzyczasie pralka przestała wypluwać też świeżą pianę.
- Masakra z tą cała pralka. - stwierdziła Rina.
- Szalona i tyle. - odparła Kiazu.
- Nie bardziej niż my. - wtrącił Otachi.
- O nie brachu ona przy nas wymiękła. - odpowiedział Hachi.
- No właśnie widzę, że wymiękła. - powiedział Otachi wyciskając mokrą gąbkę nad głową brata.
- Dzięki …. za oświecenie …
- Swoją droga Rina kiedy obiad? - zapytał nagle Otachi.
- Obiad, a gdzie śniadanie? - odpowiedziała Kiazu.
- Już dawno w brzuszku, a teraz przydałoby się jeszcze. - odparł Hachi szczerząc się.



************

- Myślę że to sprawka demona. - stwierdziła Diuna.
- Oj tam … zaraz demon … coś weszło w dziwną reakcje z proszkiem i tyle. - odparł Hachi.
- Nigdy nie widziałam czegoś takiego więc albo coś koloryzujecie albo to demon.
- Nie wszystko co się dzieje to sprawi demonów.
- Wszystko co nie wyjaśnione, jest ich sprawką. Jeszcze wspomnisz moje słowa.
- Nie sądzę chyba że coś gorącego, białego i puszystego zaatakuje mnie z lodówki a nie z pralki to wtedy uwierzę, że to nie przypadek tylko jakiś demon macał w tym palce.
- Przepraszam Diuna, ale wcale mnie nie relaksuje jak gadasz mi nad uchem … przyłóż się trochę do tego masażu – wtrąciła Kiazu.
- Jasne, jasne … - odparła Diuna.
- Ale ….
- Zamknij się.... - stanowczo przerwała Hachiemu Diuna.
- Swoją drogą dobrze wiem, że masujesz mnie mocą … Jeśli się nie ruszysz i nie zrobisz tego ręcznie to będziesz mnie masować wiecznie … - wtrąciła złośliwie Kiazu.
W tym momencie Diuna przewróciła oczami i z wielką niechęcią wstała z kanapy i podeszła do Kiazu, a następnie zaczęła masować ja ręcznie.
- No nareszcie … to się nazywa przyjemność … - powiedziała rozpływająca się Kiazu.
- POMOCY – powiedziała, bezdźwięcznie Diuna, poruszając samymi ustami.

Hachi zaśmiał się tylko i wyszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz