„Biblioteka
ksiąg zakazanych …. ”
Minęło
kilka spokojnych dni, przeplatanych zapracowaniem i ciągłym
mijaniem się. Życie codziennie zaczęło nie podważalnie królować.
W końcu, pewnego pięknego i słonecznego dnia wszyscy nasi
bohaterowie mieli wolne w tym samym czasie, więc siedzieli razem
przy stole i rozmawiając jedli śniadanie.
-
Hmmm... może polecimy dzisiaj na Tochi Neko? - spytała nagle Rina.
-
Ja jestem za, dano nie widziałam Amisa. - odpowiedziała Kiazu.
-
Ja w sumie zobaczyłbym tą bibliotekę. - stwierdził Otachi.
-
Mi to w sumie obojętne. Byle bym nie musiała czegoś nosić. -
dopowiedziała Diuna.
-
Chciałem nabić level, ale mogę się poświęcić. - wtrącił
Hachi.
-
Po śniadaniu Was tam zabiorę. - odparł chłodno Kurai.
-
Neko a Ty jedziesz z nami czy chcesz zostać? - spytała Rina.
-
A mogę pojechać … czemu by nie … - odpowiedziała Neko.
-
Tak nawiasem Diuna pamiętaj, że mnie dzisiaj jeszcze masujesz, w
ramach kary za masowanie mocą. - wtrąciła zadowolona Kiazu.
-
Kurcze musiałaś sobie o tym przypomnieć.... - Stwierdziła Diuna,
po czym dodała – Dobra dobra później.
-
Ok, ale pamiętaj mam Cię na oku i chce masażyk jeszcze przed
wyjazdem na Tochi Neko.- odparła Kiazu.
************
-
W ile osób możemy wejść do biblioteki? - spytał Hachi.
-
Mogę wprowadzić tyle osób ile chce, ale najlepiej byłoby aby było
nas jak najmniej. - odpowiedział Kurai.
-
To razem z Tobą cztery będzie dobrze? - spytał Hachi.
-
Ponoć jest ogromna więc czemu ba być Nas mało? - zapytał Otachi.
-
Wiecie, po raz dużo osób wzbudza podejrzenia, po dwa straż może
się nie zgodzić na dużo osób bo nie będzie mogła nas upilnować,
a po trzy lepiej się nie rozdzielać. - odpowiedział Kurai.
-
Ale czemu? - drążył Otachi.
Jednak
Kurai nic mu już nie odpowiedział.
************
-
Diuna to jak pamiętasz o moim masażu? - zapytała Kiazu.
-
Tak, tak zaraz przyjdę. Poczekaj na mnie gotowa w swoim pokoju. -
odparła Diuna.
-
Ok, ale nie kombinuj i się streszczaj. Przydałoby się niedługo
ruszać.
-
Tak, tak …
W
tym momencie Kiazu udała się do siebie, a po dłuższej chwili i
Diuna się ruszyła. Leniwie wstała sprzed telewizora i również
udała się do pokoju swojej siostry. Kiazu już leżała na brzuchu
z nagimi plecami.
-
Naprawdę muszę? - spytała leniwie Diuna.
-
Siostra nie przeciągaj ostatni masażyk i koniec. Im szybciej go
zrobisz tym szybciej będziesz mogła powrócić do lenienia się. -
odpowiedziała Kiazu.
Diuna
przewróciła oczami i wzięła się do pracy...
************
Rozległy
las pełen kolorowych drzew. Jedne maja wspaniały żółty odcień,
inne mienią się czerwienią a jeszcze inne koją oczy pięknym
pomarańczowym odcieniem. Gdzie nie gdzie przebijają jeszcze zielone
liście drzew i krzewów. Piękne słońce przebija przez liście i
nabiera złotego odcieniu, a oszałamiające i żywe kolory pięknie
migoczą i cieszą oko. Ciepłe, delikatne powietrze nasyca się
wspaniałymi zapachami. Wszystko wskazuje na to, że na Tochi Neko
nastała wspaniała słoneczna jesień. Hachi, Otachi, Kurai i Rina
podążają ścieżką w tunelu kolorowych drzew.
-
Jak tu pięknie. - stwierdziła z fascynacja w głosie Rina.
-
Fantastycznie tutaj. Nie wiarygodne że drzewa mogą być aż tak
piękne. - odparł Otachi.
-
A tak właściwie to gdzie nas prowadzisz? - spytał Hachi.
-
Do biblioteki …. - odpowiedział Kurai.
-
A czy ona nie miała być pod pałacem? - zapytał Otachi.
-
Ona jest tak rozległa, że ma kilka wejść. Głownie znajduje się
w pałacu, ale my skorzystamy z mniejszego, bocznego wejścia. -
odpowiedział ponownie Kurai.
W
tym momencie doszli do wielkiej skały porośniętej bluszczem. Jest
ona tak wielka, że zagradza całą ścieżkę.
-
Tu nic nie ma … - stwierdził rozczarowany Hachi.
-
Chyba najłatwiej będzie to ominąć. - dodał Otachi.
-
To tutaj … - wtrącił Kurai podchodząc do kamienia.
-
Tutaj!? Nie no sory ale musiało Ci się coś pomylić. - odparł
Hachi.
Kurai
się jednak tym nie przejął, tylko oparł się o skalę tak aby móc
swobodnie dostać swoim symbolem do niej. Nagle ziemia się
zatrzęsła, a skała rozbłysła bladym mieniącym się blaskiem, a
następnie od jej dołu zaczęło pojawiać się niezwykłe światło
przypominające tafle wody w dziwnym odcieniu fioletu. Kiedy tylko
cała skała zrobiła się fioletowa, to ziemia przestała się
trząść, a Kurai powiedział:
-
Zapraszam do środka.
-
ŁAŁ …. -stwierdzili zgodnie wszyscy …
************
-
Cześć dziewczyny, co robicie same na Tochi Neko? - spytał z
uśmiechem Amis.
-
A nie jesteśmy same. - odpowiedziała Kiazu,
-
Tiaa, nawet Neko gdzieś się tu pałęta. - wtrąciła Diuna.
-
Oooo, to gdzie reszta Waszego rodzeństwa? - zapytał z ciekawością
Moyoshi.
-
A nie wiem gdzieś sobie poszli. - odparła wymijająco Diuna.
-
Aha …
-
No dobra to gdzie idziemy? - wtrąciła z zniewalającym uśmiechem
Kiazu.
************
-
Pani,Anielska Panienka i Kocia Panienka przybyły na Tochi Neko. -
powiedziała Ryu.
-
E to nic ważnego, spotykają się z moimi kapitanami, pewnie to je
tu sprowadza, a co zresztą?
-
Nikt ich nie widział, pewnie nie przyjechali, pozostali są tutaj
bardzo rzadko. - odpowiedziała pokornie Ryu.
-
A wiesz czy mają jeszcze Kitedragon? - spytała twardo królowa.
-
Raczej tak, jednak ona najbardziej lubiła Smocza panienką...
-
No tak, rozumiem ….
************
Wąski
korytarz oświetlony gdzie nie gdzie pochodniami. Panuje w nim
urokliwy lecz chłodny pół mrok. Niewielkie ognie nieśmiało
migotały i tańczyły na lekkich podmuchach wiatru. Ściany są
pokryte kamiennymi szarymi cegłami na których miejscami pojawia się
zielono brązowy mech. Całość wygląda dość mrocznie i ponuro.
-
Dziwne miejsce. - stwierdziła niepewnie Rina.
-
Te wszystkie książki są pewne zapleśniałe i zawilgotniałe. -
wtrącił Hachi.
-
Wiesz, biblioteka i książki są chronione magią … - powiedział
Kurai.
Po
bardzo krótkiej chwili marszu nasi przyjaciele doszli do
wyglądających nadzwyczaj normalnie, brązowych drzwi. Kurai bez
zawahania otworzył je. Oślepiające światło wręcz wypłynęło z
pomieszczenia ukrywającego się za drzwiami. Kiedy nasi bohaterowie
przekroczyli tylko próg drzwi to ich oczom ukazało się śnieżno
białe i bardzo jasne pomieszczenie. Pod prawą ścianą stoi
niewielkie czarne biurko z postawionym na nim dzwonkiem. Z
ciekawością Otachi nacisnął na dzwonek. Jednak żaden dźwięk
nie był słyszalny, więc Otachi nacisnął go jeszcze kilkukrotnie.
Nagle koło biurka pojawił się czarnoszary dym, z którego wyszedł
niski i starszy mężczyzna. Ma on białą brodę do piersi i zieloną
szatę z kapturem, który skutecznie zasłania resztę jego twarzy.
-
PRZESTAŃCIE DZWONIĆ! To naprawdę drażni mi uszy. - powiedział
chłodno dziadek.
-
Przepraszam … - stwierdził odruchowo Otachi.
-
Chyba nie przyszliście na pogaduszki, tylko do biblioteki. Jednak
nie znam Was, więc nie jesteście żadnym z czternastu władców …
ani nikim z ich świty... wątpię za tym że macie odpowiednią
przepustkę więc wynoście się stąd. - odpowiedział chłodno i
dość nieprzyjaźnie staruszek.
-
Ja mam przepustkę. - wtrącił stanowczo Kurai.
W
tym momencie staruszek podejrzliwie i z nie dowierzaniem podszedł do
elektrycznego neczańczyka, wziął do ręki jego symbol i
przyciągnął go do siebie. Symbol pioruna rozbłysł, a strażnik
sprawiał wrażenie jakby sczytywał coś z niego.
-
Tak dawno tego nie widziałem. Symbol naładowany przepustką wydaną
przez Sumi. Myślałem, że neczańczycy nie mają odwagi do niej
chodzić. Jednak ta jest dość stara, ale spokojnie jest nadal
aktualna bo bezterminowa. Dobrze zatem, Jam jest Tirhugentoshokan,
opiekun biblioteki ksiąg zakazanych, czym mogę Wam służyć? -
powiedział staruszek z zaskoczeniem.
-
Tirhu.... co? - wtrącił Hachi.
-
Tirhugatoshokan …. - dopowiedział nie pewnie Otachi.
-
Jestem Tirhugentoshokan. Trochę więcej szacunku gówniarze. -
powiedział przeszywająco strażnik.
************
-
Hashikita, nie obchodzi mnie jak to zrobisz, ale masz mi
przyprowadzić Kitedragon!
-
Pani, przecież miałaś całkiem pokaźne stado, żaden z nich nie
działa?
-
Tak, te wszystkie bezwartościowe Kitedragon nie działają i czas je
przerobić na jedzenie i rozdać ludziom. Mniejsza, żądam albinosa
o tęczowych oczach! To jedyny który nie został wypróbowany!
-
A co zresztą składników ma Pani?
-
W sumie dobrze, zajmij się najpierw resztą składników a tego
Kitedragon zostaw na koniec. Wtedy od razu zakończymy sprawę.
************
Ogromne
pół mroczne pomieszczenie w kształcie walca. Nasi bohaterowie
stoją tuż nad wielkim kraterem, który jest o tak wielkiej średnicy
że część biblioteki jest spowita mgłą i jest stosunkowo mało
widoczna. Jej końca nie mogą zobaczyć nawet bystre oczy naszych
przyjaciół. W tym walcu znajduje się co najmniej czterdzieści
kręgów ustawionych z regałów, z tego najwyższy sięga aż do
wylotu krateru a kolejne stopniowo robią się coraz niższe. Gdzie
nie gdzie widać drewniane pomosty , oraz ściany z drabinami. W
samym środku, na głębokim dnie widać dobrze oświetlone miejsce.
Gdzie są postawione stoły i stanowiska do czytania. Sam rozmiar
biblioteki jest nie do ogarnięcia, a co dopiero liczba książek w
niej zawarta.
-
WOW … to nie wiarygodne miejsce... - powiedziała z fascynacją
Rina.
Hachi
i Otachi wręcz oniemieli i stali milcząc z rozdziawionymi buziami i
wybałuszonymi oczami. Po dłuższej chwili milczenia Otachi
powiedział:
-
Łał … i jak niby mamy znaleźć tu tę jedną książkę?
-
To nie możliwe …. spędzimy tu wieczność … - dopowiedział
Hachi.
-
Spokojnie młokosy, znam tu położenie każdej książki, chodźcie
za mną i postarajcie się nie oddalać, nie chce mi się Was później
szukać. - powiedział strażnik.
-
Tak, jest prze pana … - powiedział Otachi.
************
-
Pani, doszły mnie informacje iż Ambasador Chifuin, zamierza
przyjechać do naszej wielkiej biblioteki ksiąg zakazanych, po
obiecane kopie ksiąg.
-
Tak, tak …
-
Z całym szacunkiem Pani czy to aby rozsądne?
-
Nie wtrącaj się! … To jedyne dobre wyjście!
-
Ale Pani …
-
Zamknij się! JA wiem co robię!
************
-
Kochane dziewczęta, jesteście tu z nami już kilka wspaniałych
godzin, a Wasze rodzeństwo nadal się gdzieś wałęsa i nawet się
z nami nie przywitali. - powiedział z lekkim wyrzutem Amis.
-
No wiesz Hachi i Otachi potrafią cały godzinami siedzieć na
automatach z grami. - stwierdziła Diuna.
-
Myślicie, że chociaż na kolację u nas przyjdą? - zapytał
Moyoshi.
-
Pewnie tak. - odparła z uśmiechem Kiazu.
************
-
O patrzcie mam taką informację … według tej księgi takie smoki
już nie istnieją,a zabicie Smoka Dusz daje ogromną moc,
pozwalająca wygrać każda wojnę.... - stwierdziła niespokojnie
Rina.
-
A według tej książki jego sama krew wystarczyła do wybicia całej
nacji... - dopowiedział Kurai.
-
A jednak za tym smokiem kryje się coś głębszego. - stwierdził
Otachi.
-
Kurcze...
-
Przepraszam Was, była jeszcze jedna książka o tym smoku o jego
przywoływaniu i jeszcze jedna o rytuale przejęcia mocy, jednakowoż
chwilowo są one nie dostępne dla czytających, nawet posiadaczy tak
zacnych wejściówek. - wtrącił strażnik.
-
Niby czemu? - spytał ze zdziwieniem Hachi.
-
To proste, obie zostały zwyczajnie wypożyczone przez posiadacza
wejściówki z odpowiednimi uprawnieniami.... - odpowiedział Kurai.
-
Dokładnie młody człowieku. - odparł dumnie starzec.
-
A kto je wypożyczył? - spytał dociekliwie Otachi.
-
Hmmm... niech no sobie przypomnę … a tak już pamiętam
księżniczka Hana, wypożyczyła je dla matki. - odpowiedział
strażnik.
-
To nie wróży niczego dobrego … - odparł Hachi z przerażeniem w
głosie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz