środa, 26 listopada 2014

Epizod 76


Niespodziewane wieści …
 i wyprawa na Heyvanlar … ”


Impreza trwała do późna, jednak na noc zostali tylko bliźniacy i Carmen. Reszta, a zwłaszcza władcy i świta królewska musiała wrócić do swoich obowiązków. Ranek nastał stosunkowo szybko i większość naszych bohaterów musiała udać się do pracy i tak w domu została jedynie Rina, Neko, Yuri i bliźniacy, którzy leniwie koło południa wstali i udali się do kuchni. W tym czasie Rina pichciła obiad.
- Dzieńdoberek ślicznej Pani. - stwierdził radośnie Myo.
- Cześć chłopaki. - odpowiedziała z uśmiechem Rina, po czym dodała – Chcecie śniadanie czy poczekacie do obiadu?
- Zdecydowanie ŚNIADANIE! - wykrzyknęli radośnie obaj bliźniacy.
W tym momencie Rina podeszła do lodówki, i wyjęła z niej wcześniej przyrządzone śniadanie i podała je swoim przyjaciołom.
- Reszta jeszcze śpi? - zapytał z ciekawością Deti.
- Nie … Carmen zwinął się jakoś po śniadaniu … reszta mojego rodzeństwa jest w pracy … podobnie jak i Kurai … W większości wrócą jakoś w godzinach obiadu. - odpowiedziała Rina.
- No dobra to poczekamy na nich i będziemy się jakoś zbierać. Tu na ziemi nie można nawet wyjść na dwór i pozwiedzać. - odparł Myo.
- Bez u razy, fajnie jest u Was ale nawet nie można wyjść poszaleć. - dodał Deti.
- No niestety … ziemia nie jest otwarta na takie nowości … jedyne co mogę Wam zaoferować to pogranie w gry, albo coś w ten deseń. - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- GRY WIDEO! - wykrzyknęli radośnie Deti i Myo
Po czym udali się do salonu, aby zagrać w jakąś fascynującą grę.


************


- Nasza nowa kuchnia spisuje się super, bez większych problemów możemy gościć wiele osób przy stole. - stwierdziła Kiazu
- ŁAŁ ale dobroci! - wtrącił radośnie Deti.
- No po prostu bomba, dawno nie jadłem czegoś tak dobrego. - dodał Myo.
- Dzięki … - odparła Rina lekko się czerwieniąc.
- Mówiliśmy Wam, że siostra zajebiście gotuje. - odparł z uśmiechem Hachi.
- Ale nie myślałem, że aż tak dobrze. - odpowiedział Deti.
- Wielkie uznania dla szefa kuchni. - dodał Myo.
- Przestańcie … zaraz się zaczerwienie … a to nic wielkiego … - odparła Rina.
- Już jesteś czerwona. - wtrąciła Diuna.
- A Ty zazdrosna. - odparł Hachi.
- Ja skądże znowu … po prostu nie ugotowała nic nadzwyczajnego a się zachwycacie, a Was tak łatwo zadowolić - odpowiedziała Diuna.
- Nie tak łatwo jak sądzisz. - odparł Otachi.
- Heheh, jesteś urocza jak jesteś zazdrosna. - wtrącił Myo.
- Nieprawda … - odparła stanowczo Diuna z lekkim rumieńcem.
- Ależ tak, jesteś naprawdę bardzo śliczna kiedy jesteś zazdrosna. - odpowiedział Deti.
- Tak, i oczy tak pięknie Ci się iskrzą … a policzki rumienią... - ciągnął dalej Myo.
- A włosy jeżą się jak szpikulce a język pluje jadem. - dopowiedział Hachi.
- Odezwał się ten miły i uprzejmy. - odpowiedziała Diuna.
- Dla Ciebie zawsze droga siostrzyczko. - powiedział Hachi z promiennym uśmiechem.
- Młody nie podskakuj bo Ci spodnie spadną. - odgryzła się Diuna.
- Siostra chyba za dużo przebywasz w moim towarzystwie, inteligentna się robisz. - odciął się Hachi.
- Twój bełkot jest bardzo wymowny. - odparła Diuna.
- Długo tak mogą? - spytał nagle Deti.
- Oni? Bez przerwy, ale dzisiaj jest i tak spokojnie. - odpowiedział Otachi.
- To jest spokojnie? Ciekawe co by było jakby na serio się żarli? - spytał Myo.
- Ręka noga mózg na ścianie. - odpowiedziała Kiazu.
Nagle Kurai wstał od stołu i wyszedł. Jego symbol świecił tak iż mógłby oślepić. Zaraz za nim wyszli Otachi i Rina. Kiazu bajerowała bliźniaków, a Diuna nadal żarła się z Hachim.


************

Na stole w salonie stoi dość spory hologram wychodzący z symbolu pioruna Kurai'a. Ten hologram przedstawia znajomego nam staruszka. Ma on białą brodę do piersi i zieloną szatę z kapturem, który skutecznie zasłania resztę jego twarzy.
- Witaj, czcigodny Tirhugentoshokan, czy masz dla mnie jakieś informacje? - spytał po chwili Kurai.
- Oczywiście, że mam. Ja Tirhugentoshokan zawsze traktuję swoją prace poważnie. Przypomniałem sobie gdzie jest kopia książki o rytuale „Gaikei- ra” i tym złotym smoku co szukaliście znajduje się na Heyvanlar, powodzenia Królowa Namara to niezłe ziółko. Do widzenia i zapraszam ponownie w progi mojej wspaniałej biblioteki. - odpowiedział spokojnie starzec po czym hologram znikł.
- Super, to czeka nasz kolejna wycieczka. - stwierdził radośnie Otachi.
- Hmm... tylko gdzie to w ogóle jest? I jak od tak dostaniemy się na dwór królowej? - spytała Rina.
- Nie wiem może Anki albo Volaure nam pomogą? - odpowiedział Otachi.
- Tak troszkę głupio … mam wrażenie, że ich wykorzystujemy.... - odparła zgaszona Rina.
- Nie musimy ich prosić o pomoc.... - wtrącił Kurai.
- To jak się tam dostaniemy? - zapytał dociekliwie Otachi.
- Bardzo prosto, to rodzinna planeta Detiego i Myo. - odpowiedział Kurai.


************

- Hmm... chciałbym zobaczyć miejsce z którego pochodzicie. - stwierdził nagle Otachi.
- Stary żaden problem, zabierasz się z nami? - odparł Deti z uśmiechem.
- Ja też chce. - wtrąciła szybko i stanowczo Kiazu.
- Hehehe, spoko wszyscy możecie z nami jechać. - odpowiedział Myo szczerząc zęby.
- Bardzo chętnie Was odwiedzimy. - odparł radośnie Hachi.
- A my was chętnie zaprosimy. - dodał Myo.
- Heh wielkie umysły myślą tak samo. - dopowiedział Deti.
- To co wpadniecie do Nas na tydzień - dwa „wakacji”? - spytał w końcu Myo.
- TAK! - wykrzyknęli radośnie wszyscy.


************

Kamienista uliczka pełna starych, ale zadbanych budynków utrzymanych w klimacie zabytkowych kamienic. Wszystko jest kamienne w całkiem jasnych kolorach. Gdzie nie gdzie pojawia się samotne drzewa. Słońce świeci już wysoko. Nasi przyjaciele wolnym krokiem, oglądając i podziwiając okolicę. Po drodze mijają ich głownie przeróżne fury, lecz zdarzają się i inne rasy.
- To nasze rodzinne miasto. - stwierdził dumnie Myo.
- Tu niedaleko mieszkamy. - dopowiedział Deti.
- Ciekawie jest tu na Heyvalnar .... - odpowiedziała zafascynowana Rina.
- Fajne miejsce... łał tam na gzymsie stoją jakieś dziwne zwierzaki. - wtrącił podekscytowany Otachi, pokazując gzyms pobliskiej kamienicy.
Wszyscy spojrzeli tam gdzie pokazywał neczańczyk, a Deti powiedział:
- To tylko rzeźba, u nas są modne gargulce, smoki, wilki i inne dziwne stworzenia w postaci takich trochę strasznych rzeźb....
- Ponoć mają chronić dom i mieszkańców... - dodał Myo.
- No nieźle, w sumie ciekawe podejście aby potwory i straszydła chroniły dom. - odpowiedziała Diuna.
- Mnie bardziej zastanawia przed czym mają je chronić.... - dopowiedziała Kiazu.
- Ja w sumie chyba nie chce wiedzieć ... - odparł Hachi szczerząc kły.
- O tam jest nasz dom. - stwierdził Myo.
Nagle coś sporawego, czarno-szarego przebiegło pod nogami Kiazu i Diuny. Te nagle pisnęły głośno i wykrzyknęły.:
- AAAAAAAAAAA wielki szczur!!
- Takie wojowniczki i boją się szczura. - zaszydził Hachi.
- Bez ogona? - wtrącił Deti.
- Yyyy ....
- Tak. - przerwała siostrze Kiazu.
- A to Steo .... - odpowiedział luzacko i trochę olewająco Myo, machając przy tym ręką.
- Steo? - zapytał dociekliwie Hachi.
- To taka powiedzmy maskotka, naszej kamienicy ... karmimy go resztkami ... - odparł Deti, w taki sposób jakby to było coś zupełnie normalnego.
- Dziwne macie zwierzątka domowe. - skwitowała Diuna.
- W sumie dobre jak każde inne. - odpowiedział Myo.


************

Mieszkanie chłopaków, jest zupełni inne niż sugerował by klimat kamienic. Trzeba zacząć iż już na pierwszy rzut oka widać, że to typowo męskie ale zadbane mieszkanie, a na dodatek jest ono piętrowe. Zaraz po wejściu widzimy przestronny salon o białych ścianach. Po prawo od wejścia w głębi jest duże okno, a bliżej znajduje się duży czarny telewizor wbudowany jakby w regał z ciemnego drewna. Pod nim są czarne szafki, które się ładnie maskują. Na prost telewizora znajduje się prosta, dość długa i szeroka kanapa z oparciem w jasno szarym kolorze oraz czarny, niski, prostokątny stolik. Natomiast po lewej stronie od wejścia znajduje się ściana zabudowana pólkami i szafkami. A przed nimi są dwa okrągłe i niskie fotele. Wszystko jest w ciemnobrązowym kolorze, jednak fotele są jaśniejsze od regałów. Wszystko to stoi na bardzo jasno szarym dywanie z grubą czarną obwódką. Za tym salonem doskonale widać sporą i otwartą kuchnię. Wszystkie jej trzy ściany są zabudowane czarnymi meblami, które pięknie pasują do ciemno brązowego sufitu. Blaty są ciemno szare a jedyny fragment ściany który jest nad niższymi szafkami jest śnieżno biały. Dodatkowo wszystkie sprzęty kuchenne są jakby wbudowane w ścianę i są w jasno szarym kolorze o metalicznym połysku. Po środku kuchni jest ciemno brązowa wyspa przy której stoją cztery czarne i wysokie stołki barowe z czerwonymi siedzeniami. Tuż obok kuchni znajdują się metalowe, masywne i kręcone schody na górę. Fragment piętra widać już zaraz przy wejściu, gdyż sięga ono do jakieś 1/4 powierzchni salonu i jest tam szklana barierka. Na górze są trzy pokoje sypialnie i łazienka. Dwie sypialnie są dosłownie identyczne. Obie mają duże okna, z czarnymi ramami i srebrnymi żaluzjami, oraz ciemno szare ściany i błyszczące czarne kafelkowe podłogi, z dodatkiem jasnoszarego i puszystego dywanu. Na prawo od wejścia, pod ścianą stoi wielkie łóżko na białym podeście. Za łóżkiem jest zagłówek, który przypomina długą półkę. Materac jest przykryty pościelą w czarno, biało, szare paski, a po obu stronach łóżka stoją białe szafki nocne. Na wprost niego znajduję się biała meblościanka z czarnymi konturami. Od niej odstaje szare biurko, przy którym stoi czarny ekskluzywny fotel. Natomiast po lewo od wejścia na ścianie znajdują się zdjęcia chłopaków między innymi z turniejów, oraz biało szara szafa. Na koniec na środku sufitu znajduje się prosty czerwony żyrandol. Tu podobieństwa pokoi się kończą. W pokoju Detiego jest masa zdjęć wilków przeróżnych maści i odmian. Natomiast w pokoju Myo jest masa wszelakich pojazdów. U obu wszystko to jest w postaci plakatów, figurek, i tym podobnych rzeczy. Pokój gościnny różni się od pokoi braci i to znacznie. Jest w nim duże okno, które jest praktycznie jedna całą ścianą, przysłonięte kremowymi roletami i trzy czarne ściany. Po lewo od wejścia znajduje się sporo kilkuosobowe łóżko z skórzanym czarnym zagłówkiem z jasno brązową ramą. Po obu jego stronach stoją szafki nocne, od doły do połowy są jasno brązowe, i o drugiej połowie ciemno brązowej. Po prawo zaraz przy wejściu stoi wielka szafa w takiej samej kolorystyce co reszta mebli, oraz trzy szare fotele stojące przy okrągłym szklanym stoliku do kawy. Wszystko to stoi, na ciemno brązowej drewnianej podłodze, a po środku leży jasno szary i puszysty dywan. Została jeszcze łazienka, która jak wszystko inne również jest utrzymana w klimacie męskiego mieszkania. Na wprost wejścia widać róg między jedną ze ścian i dobudowaną ścianą. Na owej ścianie jest wielka szklana umywalka pod która stoi czarna szafka, a nad nimi dokładnie po środku znajduje się prostokątne lustro. Ta ściana jest biała, natomiast dobudowana ściana jest wyłożona małymi kafelkami, które tworzą obrazek seksownej kobiety, a konkretniej mówiąc seksownej kocicy w formie czarno białej fotografii. Za ścianką ukryta jest toaleta. Po prawo od wejścia znajduje się sporawa białoszara wanna obudowana drobnymi czarnymi kafelkami. Sufit i podłoga są w ciemno szarym kolorze, a koło wanny leży czerwony puszysty dywanik.
- No no ja bym mógł tu nawet zamieszkać. - stwierdził radośnie Otachi.
- Ja też, fajne mieszkanie.- dopowiedział Hachi.
- Dzięki sami je urządzaliśmy. - odparł Myo.


************


- Chłopaki .... a jaka jest władca tej? Jakieś fajne ciacho - spytała z zaciekawieniem, poruszeniem i uśmiechem Kiazu.
- Hmm... Król Eta jest już w stanowczym i starszym władcom. - odpowiedział Myo.
- Nie wiem czy Ci się spodoba, to starszy pan i gdzie nie gdzie widać mu siwiznę. - dodał Deti.
- A Królowa Namara? Co się z nią stało? - spytała stanowczo i bez owijania w bawełnę Diuna.
- To, żona króla Eta ... zaraz a skąd o niej wiecie? - stwierdził Myo.
- Bo wiesz ... powiedziano mi w pewnej bibliotece, że Królowa Namara ma kopie pewnej książki.... i myśleliśmy, że to ona jest władczynią ... - odpowiedziała nieśmiało Rina.
- Aha... hmm... wiecie oficjalnie rządzi król Eta, jednak co inteligentniejsi wiedzą, że tak naprawdę Heyvanlar, rządzi królowa Namara. - powiedział Deti.
- To chcieliście tu wpaść tylko z racji Królowej? - spytał stanowczo i dociekliwie Myo.
- Nie ... to tak przy okazji ... naprawdę chcieliśmy Was odwiedzić ... - odpowiedziała spłoszona Rina.
- Wicie jakby nam zależało jedynie na wizycie na dworze to poszli byśmy z tym do Volaure albo Ankary aby wprowadzili nas prosto na dwór. - wtrącił Kurai.
- W sumie racja, wtedy pobyt tutaj byłby zupełnie nie potrzebny. - odparł Deti.
- No i wymagałoby to wiele zachodu o nic. Spoko Ziomy. - dodał Myo.
- A dostanie się przy okazji na dwór królewski nie będzie takie łatwe, hmm... w sumie wiemy jak możemy się tam dostać, ale nie wiem czy para królewska będzie chciała z wami gadać o tej książce i czy uda się w ogóle dostać na audiencje. - stwierdził Deti.
- Myślisz o "Starciu odważnych?- spytał Myo.
- Tak .... - odparł jego brat.
- Co to za "Starcie odważnych"? - zapytał z ciekawością Hachi.
- Jakaś fajna bijatyka? - dodał Otachi.
- Nie nie ... to takie zmagania swego rodzaju artystów. - odpowiedział Deti.
- Drużny artystyczne robią jakieś przedstawienie i zmagają się z rywalami ... zwycięscy wygrywają audiencje u królewskiej pary oraz 1 000 000 derdenów. - dodał Myo.
- Fajna sprawa. - stwierdziła radośnie Kiazu.
- Tak, czasem bierzemy w ich udział i tak się składa, że w tym roku też chcieliśmy wziąć w niej udział. - odparł Deti.
- Superowo! - stwierdzili entuzjastycznie Hachi i Otachi.
- Dodatkowe "ręce" się zawsze przydadzą i i tak chcieliśmy Was zabrać do rodziców na wieś., bo tu tak średnio jest miejsce na tyle osób. - dopowiedział Deti.
- No, a u Starszych jest dużo miejsca. - dodał Myo
W tym momencie Kiazu radośnie rzuciła się bliźniakom na szyje i dała każdemu po buziaku w policzek i powiedziała uśmiechając się:
- Dzięki.
- No co jest drogie panie ... Was jest trzy a buziaków jeden. - odparł przyjacielsko i oczekująco oraz z uśmiechem Myo.
W tym momencie Rina podeszła do nich i dała obydwu buziaka w policzek z przytuleniem, a Diuna przewróciła oczami mówiąc:
- Eh ... faceci ... no dobrze już dobrze ... macie i cieszcie się.
Po czym dała chłopakom po buziaku w policzek.
- Od razu lepiej. - powiedział Deti z promiennym uśmiechem.


************


W salonie na tak zwanym stoliku do kawy stoją ustawione jakieś talerze z przekąskami. Jakieś koreczki, deska z serami i innymi rzeczami, oraz inne przekąski i miseczki z sosami. Nasi przyjaciele siedzą na kanapie oraz dostawionych fotelach i rozmawiają o wszystkim i o niczym oraz zajadają się przekąskami.
- Hmm... a to co to? - spytała nagle Diuna pokazując wykałaczką niewielką białą krostę z jakimś zielononiebieskim nalotem.
- To ser z mleka Incików .... odpowiedział Myo.
- Czego? - ciągnął Hachi.
- Incików, to takie stworzenie wyglądające trochę jak pomieszanie królika z kotem owca ... zobaczycie je u naszych rodziców.... - odpowiedział Deti.
- Hmmm... nie chce nic mówić ale on wygląda na spleśniały ... - odparła Diuna.
- Ten gatunek sera jest nazywany pleśniowym i jest bardzo dobry, ale nie musisz jeść jak nie chcesz ... - powiedział Deti z uśmiechem.
- Dalej Diuna śmiało to jest przepyszne ... - wtrąciła Kiazu zajadająca się tym rarytasem.
- Mi też bardzo smakują - dodał Otachi z uśmiechem.
Po chwili Diuna również spróbowała tego nietypowego dania, a następnie powiedziała:
- Nawet smaczne.
- Cieszy mnie to i dobrze, że znalazłaś go na talerzu a nie w lodówce. - odparł Myo.
- Eee....?
- Wiecie przypomniała mi się historia, jak przynieśliśmy taki ser do pracy i zostawiliśmy go w lodówce. - wtrącił Deti.
- O tak pamiętam to było mega. - odparł Myo zaśmiewając się.
- Heheh ... widzicie któregoś dnia przynieśliśmy taki ser, tyle że bardziej ekskluzywną odmianę do pracy i schowaliśmy do pracowniczej lodówki. I przed nami miał przerwę taki jeden nasz kumpel, no i otworzył on lodówkę a w niej zobaczył taki ser tylko bardziej zielony o intensywnym zapachu. No i stwierdził, że komuś się popsuło i wziął i wyrzucił do kosza.... - odparł Deti chichocząc.
- Ale byliśmy na niego źli wtedy ... a teraz się z tego śmiejemy. - dodał Myo uśmiechając się.
- Heheh ... - zaśmiali się Hachi i Otachi.
- Oj grubo .. grubo ... - dodała Kiazu uśmiechając się.


************


Po dość sytej kolacji nadszedł czas aby położyć się w końcu spać. Dziewczyny poszły spać w pokoju gościnnym, natomiast panowie otrzymali pokój Detiego, który na te jedną noc przeniósł się do brata. Noc była przejrzysta i piękna. Gwiazdy na niebie blakły przy blasku ulicznych latarni. Zapowiada się cicha i spokojna noc.

************


Ktoś siedzi lekko oparty o kanapę. Jego ciało wydaje się być jedynie ciemniejsza plamą mroku, w tym ciemnym pokoju gdzie jedynie przez okno wpadają jakieś szczątki światła od ulicznych latarni. Po chwili z jednego z pokoi ktoś cicho wyszedł i delikatnie zszedł na dół. Osoba robiła to tak cicho aby nikogo nie zbudzić. Nagle w w cieniu światła z wpływającego przez okno pojawiła się Rina. W tym momencie druga postać wstała a następnie oboje wyszli z mieszkania. Zeszli cicho po schodach kamienicy nie zapalając światła. Nie trzeba było długo czekać jak w blasku ulicznych latarni pojawił się Kurai i Rina.
- heh ... i znowu zarwiesz prze zemnie noc .... - stwierdziła Rina z wyrzutem.
- Nie przejmuj się ... to o czym chciałaś porozmawiać? ... - odparł Kurai ruszając.
- Dużo rzeczy mnie ostatnio dręczy ... brniemy w jakąś aferę w której ciągle się przewija imię Sumi.... Kim ona jest?
- Już Ci mówiłem ... jest niebezpieczną neczanką ...
- Tak wiem ... ale .... ale wszyscy mówią, że jest niebezpieczna ... i tyle ... a na dokładkę wydajesz się ja znać ...
W tym momencie Kurai zatrzymał się, odwrócił się przodem do neczanki, położył swoje dłonie na jej ramionach i powiedział:
- Dobrze ... posłuchaj mnie ... jak wiesz dawno temu .... a dokładnie dwadzieścia jeden lat temu .... wyryto w królestwie mrok ... Królowa Sansha nie mogła pozwolić na to aby rasa mroku się odrodziła ... według niej jedyną rasa godną życia jest rasa dobrych duchów .... został wydany dekret, który nakazywał zniszczenie całego mroku ... Mroczne dziecko jednak przeżyło mimo ciągłych polowań ....
- To dziecko to Ty ... opowiadała nam o tym Yorokobi .... i wiem jeszcze, że duży udział w tym miała Yorokobi ... bynajmniej Ryu tak mówiła .... ale ....
- To prawda jedna z moich sióstr ma spory udział w tym, że przeżyłem ... widzisz od małego się ukrywałem i swego czasu mieszkałem, ze smokami ... jednak one podróżują i ja nie mogłem im wtedy towarzyszyć... wtedy szwendałem się po Tochi Neko uważając na wszystko ... któregoś razu moja siostra wypiła miksturę postarzającą ... przez co teraz się nie starzeje ... i schowała mnie pod postacią kota w swojej torebce ... i tak przemknęła przez straże i innych ludzi ... zabrała mnie w miejsce gdzie nikt normalny się nie zbliża...
- Do Sumi ...
- Tak właśnie do niej ... po długich namowach i brutalnych rozmowach Sumi zgodziła się wziąć mnie na przetrzymanie ... potem poznałem Volaure ... i tak spędzałem część życia u smoków ... część u Sumi, która straszliwie polubiła Volaure i też go przygarnęła a część na turniejach starych czasów ... a cześć zupełnie sam z dala od wszystkiego ...
- No to chyba nie jest w cale taka groźna ....?
- Jest groźna i bardzo surowa ... nie wiem jak to się stało, ale wiem że kocie uszy Yorokobi powstały za sprawą tego spotkania ... i przez lata swoje widziałem ... to co o niej mówią jest prawdą ... i mam nadzieję, że nigdy nie będzie Ci dane jej poznać ... i nie rozmawiajmy więcej o niej ... dobrze?
- Tak ...
- ... Nie wybaczyłbym sobie jakby zrobiła Ci krzywdę... ona jest zdolna dosłownie do wszystkiego ... Słuchaj to, że Ci czegoś nie mówię wcale nie oznacza, że Ci ie ufam ... tylko nie chce obarczać Cie zawiłościami mojej przeszłości .. - powiedział spokojnie, stanowczo, chłodno a zarazem dość emocjonalnie (jak na niego oczywiście) Kurai.
Po chwili bez słowa mocna ją objął przytulając ją tym samym do siebie, a ona w tej samej chwili wtuliła się w niego.

************

Deti i Myo stoją przed kamienicą w której mieszkają i palą papierosa. Uliczne latarnie się już nie palą, a blady wrzask pomału zagląda w miejskie ulice. Nagle na horyzoncie pojawił się Kurai z Riną. Ida oni wolnym krokiem i trzymają się za ręce.
- O wy już na nogach? - stwierdził Myo wypuszczając dym.
- W sumie to dobrze, za jakaś godzinę maks dwie ruszamy do naszych rodziców. - dodał Deti.
- Oj nie wiem ... raczej nie wyciągniecie Kiazu i Diuny z łóżka o tej godzinie. - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Spoko już nie jednego typka się po imprezie wyprowadzało, damy rade i z dwoma laskami. - odparł Myo szczerząc kły.
- Ładna okolica nie? - zapytał Deti.
- Owszem przyjemna ... fajne powietrze jest tutaj. - odpowiedziała Rina.
- Szybki jesteś .. -stwierdził Myo.
- Nom, tak nie długo po turnieju a już jesteście parą. - dodał Deti.
- Byliśmy parą już wcześniej... - odparł Kurai.
- To wiele wyjaśnia .... - stwierdził Myo.
- Tak czy inaczej jesteście zapatrzeni w siebie... Niczym dwa wszechświaty w miłości pogrążone - dodał z uśmiechem Deti.
Na te słowa Rina uśmiechnęła się i lekko się zarumieniła, a Myo gasząc papierosa powiedział:
- Dobra my tu gadu gadu a trzeba się zacząć zbierać. Czeka nas parę godzin jazdy...
- Racja Bro ... pomożecie nam? - zapytał Deti gasząc swojego papierosa.
- Jasne ... - odparła Rina z uśmiechem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz