środa, 26 listopada 2014

Epizod 72


Powiało chłodem”


- Tirhugentoshokan a są jakieś książki zawierające informacje o tej całej Sumi? - zapytał dociekliwie Otachi.
- Nie ma o niej książek, bynajmniej tych zakazanych które mogłyby zajmować zaszczytne miejsce w tej bibliotece. Poza tym nic nowego wam nie powiem , nie wiem nic więcej co każdy neczaniń wie. Teraz wybaczcie oddale się na chwilę. Nie odchodźcie stąd. Tak dla waszego dobra. - powiedział spokojnie i trochę olewczo staruszek.
Kiedy tylko strażnik rozpłynął się to Kurai powiedział:
- Sumi,jest dość nie typowym mieszkańcem Tochi Neko. Nie wdrażając się w szczegóły powiem wam jedynie, że jest bardzo nie bezpieczna i nikt …. powiedzmy nikt normalny się do niej nie zbliża … pamiętacie jak mówiłem o poprzednich godnych następcach Dae Cheetah?
- No tak … kogoś tam zabił … - odparł Hachi.
- Kogoś tam oślepił … - dodał Otachi.
- I kogoś tam zmienił w kocią furę … - dodała Rina.
- Ta ostatnia to właśnie Sumi. Nic więcej nie musicie póki co o niej wiedzieć … - odpowiedział Kurai.
W tym momencie zaczął wiać chłodny i nieprzyjemny wiatr i dało się słyszeć delikatne szeleszczenie. Zimne ciarki wędrowały nie przyjemnie po plecach.
- Brrrrrr … zimno się zrobiło …. czy mi się wydaje - stwierdziła Rina.
- To tylko niszenie … takie powiedzmy zwierzaki strażnika... Zaraz sobie pójdą. - powiedział Kurai jak gdyby nigdy nic.
- A właśnie … - stwierdził nagle, pojawiający się znikąd Tirhugentoshokan, wszyscy poza Kurai'em aż podskoczyli do góry, a strażnik kontynuował. - Tak mi się właśnie przypomniało widziałem jeszcze jedna książkę o tym smoku i innym rytuale z nim związanym. Jednak oryginał tej książki od dawien dawna jest u Sumi. Więc przepadło i nie ma, szukajcie jej tam na własne ryzyko. Ale pamiętam, że jeszcze była jednak kopia … w tej chwili uleciało mi imię władcy, moja skleroza kiedyś mnie wykończy... co to ja … a tak ogólnie ta kopia jest no uleciało mi … jak mi się przypomni to przeleje te informacje na przepustkę albo przyniosę ją Wam osobiście.
- Ale...
- Nie ma Ale … jestem już stary ale wypełniam swoje obowiązki należycie i sumiennie. Jak powiedziałem, że dostarczę Wam informacje to dostarczę! - powiedział stanowczo i groźno Tirhugentoshokan.


************

Stosunkowo niewielki pokój, Jednak wydaje się być spory, gdyż na jednej ścianie stoi wielka szafa o lustrzanych drzwiach. . W prawym rogu jest blat, który łączy to pomieszczenie z kuchnią. Wygląda to wręcz jak aneks kuchenny, w rzeczywistości jednak to osobne pomieszczenie. Podłoga jest wręcz metaliczna i wypolerowana na błysk. Pośrodku stoi stół z białego drewna, mogący swobodnie pomieścić przy sobie dziewięć a nawet dziesięć osób. Przy owym stole siedzi już Amis, Kiazu, Diuna i Moyoshi, którzy rozmawiają i śmieją się, pijąc herbatę, soki czy inne napoje.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. W tym momencie Amis wstał od stołu i udał się wąskim korytarzem aby je otworzyć. Kiedy tylko to zrobił to jego oczom ukazali się Hachi, Otachi, Kurai i Rina.
- Siema Kochani. - stwierdził radośnie Amis.
- Cze Stary przepraszamy za spóźnienie. - odpowiedział Hachi.
- Trochę nam się zeszło … ale mniejsza znajdzie się jakieś jedzenie? Jesteśmy potwornie głodni. - wtrącił Otachi, trzymający się za burczący brzuch.
Amis roześmiał się tylko i wpuścił gości do środka.


************

- Mam nadzieje, iż uczynicie nam ten zaszczyt i zostaniecie u Nas na noc? - spytał nagle Amis.
- Czemu by nie... - odpowiedział zajadający się Hachi.
- Jak macie nas gdzie przenocować, to można … - dodał równie zajadający się Otachi.
- Jakbyśmy nie mieli to byśmy nie proponowali. - odparł z uśmiechem Moyoshi.


************

Dość jasny pokój,z jedną dużą zielono-oliwkową ścianą i pozostałymi w beżowym kolorze wpadającym lekko w jasny brąz. Na tle wyróżniającej się ściany stoi białe biurko wyglądające jak swego rodzaju łza, oraz pomarańczowe wygodne krzesło na którym dumnie siedzi, królowa Tochi Neko. Za nią po lewej stronie stoją dwie wielkie ciemno brązowe szafy z białymi zdobieniami, natomiast za nią po jej prawej stronie stoi średniej wielkości roślina przypominająca drzewo o kulistej kopule. Na wprost niej jest wielki czarny ekran.
- Pani, urządzenie gotowe do nawiązania połączenia.. - stwierdziła pokornie Ryu, stojąca przy biurku.
- Dobrze to nawiąż połączenie. - powiedziała dumnie królowa.
- Pani jest już późno … czy nie powinnyśmy zapowiedzieć tej rozmowy?
- Przestań! Za dużo sobie pozwalasz! Skoro ja chce z kimś rozmawiać to ten ktoś ma rozmawiać ze mną! Nie obchodzi mnie to która jest godzina ja chce rozmawiać i koniec!
- Tak Pani … już łącze …
W tym momencie Światło w pokoju zgasło i mrok spowił cały pokój. Po chwili wielki ekran włączył się i rozświetlił tym samym pomieszczenie. Długo próbowano nawiązać połączenie, jednak bez większego rezultatu. Nagle odezwał się znajomy i zaspany głos:
- Witam … zieeeew ….
- Żądam aby włączyć video konferencje! - Zażądała stanowczo Królowa.
- Skoro, Zacna Paci tak ładnie prosi … proszę mi wybaczyć na chwilę …
W tym momencie zapanowała niezręczna cisza. Władczyni niecierpliwie stukała palcami o blat biurka.
- No długo jeszcze … Damy się tak nie traktuje … - warknęła pod nosem zniecierpliwiona Sansha.
Nagle jej narzekanie ustało, gdyż włączył się obraz. Jej oczom ukazał się mężczyzna w niebieskiej koszuli, na krótki rękaw i z niezapiętymi do końca guzikami. Siedzi on dość luzacko na krześle i pali papierosa.
- AH! Kapitan Volaure jak mnie wam. Co za brak wychowania i ogłady. Jak można w takim stanie odbierać wideokonferencje i do tego jeszcze z Damą. Proszę natychmiast połączyć mnie z Księciem Dossakiem!
- Tej prośby Królowej nie mogę spełnić. - odpowiedział spokojnie Volaure, zaciągając się.
- JAK ŚMIESZ! Ja żądam i ja wymagam natychmiastowego połączenia z Księciem Dossakiem!
- To nie możliwe zacna Pani, bowiem książę Dossak nie żyje od bardzo dawna. Teraz to ja jestem księciem. - odpowiedział spokojnie, ale stanowczo książę.
- TY!? Nie rozśmieszaj mnie! Nie urodziłam się wczoraj. Proszę nie robić ze mnie głupiej, mam potężne plecy wiec to może się źle skończyć dla Tego Waszego zdegenerowanego Zekeren! Żądam rozmowy z księciem! - odwarknęła groźnie królowa.
- Droga Królowo, wydzwaniasz do mnie po nocy tylko po to aby rzucać się o nie wiadomo co? Chyba nie to sprowadza Panią na Zekeren o tak później porze? Jak już mówiłem to ja teraz jestem Księciem Zekeren. Czy możemy przejść do rzeczy? Bo wie Królowa naprawdę chciałbym się jeszcze trochę przespać tej nocy.
- Nie będę rozmawiać z jakimś podrzędnym kapitanem o wyższych sprawach. Osobiście udam się na Zekeren, i dopilnuję aby spodlała Cie kara! - Prawie wywrzeszczała zła Królowa, a następnie rozłączyła się.
- CO ZA CHOLERNY DUPEK! CO ON SOBIE WYOBRAŻA! GÓWNIARZ JEDEN!
- Z całym szacunkiem Pani, żarty żartami ale myślę, iż nikt nie był tak głupi aby wymyślać takie durne numery na terenie Księcia Dossaka … - wtrąciła pokornie Ryu.
- JESZCZE TY BRONISZ TEGO DZIECIUCHA! JA SIĘ JESZCZE POLICZĘ Z TYM DOWCIPNISIEM!


************

- Ach ta królowa Tochi Neko, jak zwykle uważa, że ona wie lepiej... Heh … ciekawe co wymyśliła tym razem? … Dobra póki co nie obchodzi mnie to … czas iść spać … póki jeszcze nie zamarzłem od nadmiaru przyjaznej uprzejmości Królowej …


************

Ciemne pomieszczenie, w którym praktycznie nic nie widać. Jedyne co widać to jakiś ciemniejszy cień przypominający siedzącą postać. Nagle w pomieszczeniu obok rozbłysło światło, dzięki temu w kuchni zaczął panować przyjazny dla oka pół mrok.
- Nie możesz spać? - zapytał Kurai.
- Ten cały smok dusz mnie dręczy … - odpowiedziała, doskonale już widoczna Rina, siedząca przy stole w kuchni. Po czym dodała – a właściwie to co knuje nasza prze kochana Królowa.
- Nie zadręczaj się tym … Jest piękna noc … chodź przejdziemy się.... - odparł Kurai.
- W sumie czemu nie … Heh … najgorsze jest to, że mam dziwne wrażenie, że to wszystko to tylko wierzchołek góry lodowej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz