„Powiało
chłodem”
-
Tirhugentoshokan a są jakieś książki zawierające informacje o
tej całej Sumi? - zapytał dociekliwie Otachi.
-
Nie ma o niej książek, bynajmniej tych zakazanych które mogłyby
zajmować zaszczytne miejsce w tej bibliotece. Poza tym nic nowego
wam nie powiem , nie wiem nic więcej co każdy neczaniń wie. Teraz
wybaczcie oddale się na chwilę. Nie odchodźcie stąd. Tak dla
waszego dobra. - powiedział spokojnie i trochę olewczo staruszek.
Kiedy
tylko strażnik rozpłynął się to Kurai powiedział:
-
Sumi,jest dość nie typowym mieszkańcem Tochi Neko. Nie wdrażając
się w szczegóły powiem wam jedynie, że jest bardzo nie bezpieczna
i nikt …. powiedzmy nikt normalny się do niej nie zbliża …
pamiętacie jak mówiłem o poprzednich godnych następcach Dae
Cheetah?
-
No tak … kogoś tam zabił … - odparł Hachi.
-
Kogoś tam oślepił … - dodał Otachi.
-
I kogoś tam zmienił w kocią furę … - dodała Rina.
-
Ta ostatnia to właśnie Sumi. Nic więcej nie musicie póki co o
niej wiedzieć … - odpowiedział Kurai.
W
tym momencie zaczął wiać chłodny i nieprzyjemny wiatr i dało się
słyszeć delikatne szeleszczenie. Zimne ciarki wędrowały nie
przyjemnie po plecach.
-
Brrrrrr … zimno się zrobiło …. czy mi się wydaje - stwierdziła
Rina.
-
To tylko niszenie … takie powiedzmy zwierzaki strażnika... Zaraz
sobie pójdą. - powiedział Kurai jak gdyby nigdy nic.
-
A właśnie … - stwierdził nagle, pojawiający się znikąd
Tirhugentoshokan, wszyscy poza Kurai'em aż podskoczyli do góry, a
strażnik kontynuował. - Tak mi się właśnie przypomniało
widziałem jeszcze jedna książkę o tym smoku i innym rytuale z nim
związanym. Jednak oryginał tej książki od dawien dawna jest u
Sumi. Więc przepadło i nie ma, szukajcie jej tam na własne ryzyko.
Ale pamiętam, że jeszcze była jednak kopia … w tej chwili
uleciało mi imię władcy, moja skleroza kiedyś mnie wykończy...
co to ja … a tak ogólnie ta kopia jest no uleciało mi … jak mi
się przypomni to przeleje te informacje na przepustkę albo
przyniosę ją Wam osobiście.
-
Ale...
-
Nie ma Ale … jestem już stary ale wypełniam swoje obowiązki
należycie i sumiennie. Jak powiedziałem, że dostarczę Wam
informacje to dostarczę! - powiedział stanowczo i groźno
Tirhugentoshokan.
************
Stosunkowo
niewielki pokój, Jednak wydaje się być spory, gdyż na jednej
ścianie stoi wielka szafa o lustrzanych drzwiach. . W prawym rogu
jest blat, który łączy to pomieszczenie z kuchnią. Wygląda to
wręcz jak aneks kuchenny, w rzeczywistości jednak to osobne
pomieszczenie. Podłoga jest wręcz metaliczna i wypolerowana na
błysk. Pośrodku stoi stół z białego drewna, mogący swobodnie
pomieścić przy sobie dziewięć a nawet dziesięć osób. Przy owym
stole siedzi już Amis, Kiazu, Diuna i Moyoshi, którzy rozmawiają i
śmieją się, pijąc herbatę, soki czy inne napoje.
Nagle
rozległo się pukanie do drzwi. W tym momencie Amis wstał od stołu
i udał się wąskim korytarzem aby je otworzyć. Kiedy tylko to
zrobił to jego oczom ukazali się Hachi, Otachi, Kurai i Rina.
-
Siema Kochani. - stwierdził radośnie Amis.
-
Cze Stary przepraszamy za spóźnienie. - odpowiedział Hachi.
-
Trochę nam się zeszło … ale mniejsza znajdzie się jakieś
jedzenie? Jesteśmy potwornie głodni. - wtrącił Otachi, trzymający
się za burczący brzuch.
Amis
roześmiał się tylko i wpuścił gości do środka.
************
-
Mam nadzieje, iż uczynicie nam ten zaszczyt i zostaniecie u Nas na
noc? - spytał nagle Amis.
-
Czemu by nie... - odpowiedział zajadający się Hachi.
-
Jak macie nas gdzie przenocować, to można … - dodał równie
zajadający się Otachi.
-
Jakbyśmy nie mieli to byśmy nie proponowali. - odparł z uśmiechem
Moyoshi.
************
Dość
jasny pokój,z jedną dużą zielono-oliwkową ścianą i pozostałymi
w beżowym kolorze wpadającym lekko w jasny brąz. Na tle
wyróżniającej się ściany stoi białe biurko wyglądające jak
swego rodzaju łza, oraz pomarańczowe wygodne krzesło na którym
dumnie siedzi, królowa Tochi Neko. Za nią po lewej stronie stoją
dwie wielkie ciemno brązowe szafy z białymi zdobieniami, natomiast
za nią po jej prawej stronie stoi średniej wielkości roślina
przypominająca drzewo o kulistej kopule. Na wprost niej jest wielki
czarny ekran.
-
Pani, urządzenie gotowe do nawiązania połączenia.. - stwierdziła
pokornie Ryu, stojąca przy biurku.
-
Dobrze to nawiąż połączenie. - powiedziała dumnie królowa.
-
Pani jest już późno … czy nie powinnyśmy zapowiedzieć tej
rozmowy?
-
Przestań! Za dużo sobie pozwalasz! Skoro ja chce z kimś rozmawiać
to ten ktoś ma rozmawiać ze mną! Nie obchodzi mnie to która jest
godzina ja chce rozmawiać i koniec!
-
Tak Pani … już łącze …
W
tym momencie Światło w pokoju zgasło i mrok spowił cały pokój.
Po chwili wielki ekran włączył się i rozświetlił tym samym
pomieszczenie. Długo próbowano nawiązać połączenie, jednak bez
większego rezultatu. Nagle odezwał się znajomy i zaspany głos:
-
Witam … zieeeew ….
-
Żądam aby włączyć video konferencje! - Zażądała stanowczo
Królowa.
-
Skoro, Zacna Paci tak ładnie prosi … proszę mi wybaczyć na
chwilę …
W
tym momencie zapanowała niezręczna cisza. Władczyni niecierpliwie
stukała palcami o blat biurka.
-
No długo jeszcze … Damy się tak nie traktuje … - warknęła pod
nosem zniecierpliwiona Sansha.
Nagle
jej narzekanie ustało, gdyż włączył się obraz. Jej oczom ukazał
się mężczyzna w niebieskiej koszuli, na krótki rękaw i z
niezapiętymi do końca guzikami. Siedzi on dość luzacko na krześle
i pali papierosa.
-
AH! Kapitan Volaure jak mnie wam. Co za brak wychowania i ogłady.
Jak można w takim stanie odbierać wideokonferencje i do tego
jeszcze z Damą. Proszę natychmiast połączyć mnie z Księciem
Dossakiem!
-
Tej prośby Królowej nie mogę spełnić. - odpowiedział spokojnie
Volaure, zaciągając się.
-
JAK ŚMIESZ! Ja żądam i ja wymagam natychmiastowego połączenia z
Księciem Dossakiem!
-
To nie możliwe zacna Pani, bowiem książę Dossak nie żyje od
bardzo dawna. Teraz to ja jestem księciem. - odpowiedział
spokojnie, ale stanowczo książę.
-
TY!? Nie rozśmieszaj mnie! Nie urodziłam się wczoraj. Proszę nie
robić ze mnie głupiej, mam potężne plecy wiec to może się źle
skończyć dla Tego Waszego zdegenerowanego Zekeren! Żądam rozmowy
z księciem! - odwarknęła groźnie królowa.
-
Droga Królowo, wydzwaniasz do mnie po nocy tylko po to aby rzucać
się o nie wiadomo co? Chyba nie to sprowadza Panią na Zekeren o tak
później porze? Jak już mówiłem to ja teraz jestem Księciem
Zekeren. Czy możemy przejść do rzeczy? Bo wie Królowa naprawdę
chciałbym się jeszcze trochę przespać tej nocy.
-
Nie będę rozmawiać z jakimś podrzędnym kapitanem o wyższych
sprawach. Osobiście udam się na Zekeren, i dopilnuję aby spodlała
Cie kara! - Prawie wywrzeszczała zła Królowa, a następnie
rozłączyła się.
-
CO ZA CHOLERNY DUPEK! CO ON SOBIE WYOBRAŻA! GÓWNIARZ JEDEN!
-
Z całym szacunkiem Pani, żarty żartami ale myślę, iż nikt nie
był tak głupi aby wymyślać takie durne numery na terenie Księcia
Dossaka … - wtrąciła pokornie Ryu.
-
JESZCZE TY BRONISZ TEGO DZIECIUCHA! JA SIĘ JESZCZE POLICZĘ Z TYM
DOWCIPNISIEM!
************
-
Ach ta królowa Tochi Neko, jak zwykle uważa, że ona wie lepiej...
Heh … ciekawe co wymyśliła tym razem? … Dobra póki co nie
obchodzi mnie to … czas iść spać … póki jeszcze nie zamarzłem
od nadmiaru przyjaznej uprzejmości Królowej …
************
Ciemne
pomieszczenie, w którym praktycznie nic nie widać. Jedyne co widać
to jakiś ciemniejszy cień przypominający siedzącą postać. Nagle
w pomieszczeniu obok rozbłysło światło, dzięki temu w kuchni
zaczął panować przyjazny dla oka pół mrok.
-
Nie możesz spać? - zapytał Kurai.
-
Ten cały smok dusz mnie dręczy … - odpowiedziała, doskonale już
widoczna Rina, siedząca przy stole w kuchni. Po czym dodała – a
właściwie to co knuje nasza prze kochana Królowa.
-
Nie zadręczaj się tym … Jest piękna noc … chodź przejdziemy
się.... - odparł Kurai.
-
W sumie czemu nie … Heh … najgorsze jest to, że mam dziwne
wrażenie, że to wszystko to tylko wierzchołek góry lodowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz