„
...
Babskie party ...”
Intensywne
i mocne krople deszczu uderzają raz po raz w dach stodoły. Tak
naprawdę to na dworze jest naprawdę mocna ulewa, która jest już
od dłuższego czasu. Szumiąca woda i rytmiczne bicie w dach
sprawiają iż nikomu nie chce się wychodzić z łóżka. Niby
wszyscy już wstali, ale wylegują się jeszcze w łóżkach. Kurai
siedzi, z ugiętymi nogami, oparty o ścianę z siana, Rina siedzi
oparta o kolana partnera. Natomiast Diuna, Hachi i Myo leżą
wygodnie na plecach, Kiazu leży na brzuszku i wymachuje nogami, a
Deti i Otachi siedzą luzacko na łóżku jednego z nich.
-
Ale straszliwa pogoda. - stwierdził Otachi.
-
To dzisiaj mamy wolne? - spytała rozleniwiona Diuna.
-
Niestety nie, na wsi nie ma dnia wolnego. - odpowiedział Deti.
-
No tyle, że jak pada to oczywiście, tej pracy jest mniej ... wiecie
w sumie dzisiaj mamy w sumie nakarmić zwierzęta, ogarnąć drewno
na opał i to chyba wszystko. - dodał Myo.
-
No w sumie jest jeszcze pewnie jakieś sprzątanie, gotowanie i
zajmowanie maluchami, lecz tym zajmuje się nasza Matka i
dzieciarnia. - dopowiedział Deti.
-
Wreszcie luzy. - stwierdziła Kiazu.
-
Prowadźcie do telewizora. - dodała z radością Diuna.
-
Heheh, do telewizora to raczej będzie kolejka. - odparł Hachi.
-
Do tego w salonie na pewno, później przyniesiemy tutaj nasz
telewizor z konsolą to sobie pogramy. - wtrącił mimochodem Myo.
-
No wreszcie prawdziwa rozrywka. - odparł radośnie Otachi.
-
Heheheh, no proste. - dodał Deti.
-
No to ja dzisiaj nie wstaję z łózka. - wtrąciła Diuna.
-
No no siostra chodź pomożemy trochę. - odparła Kiazu.
-
Pomyśl sobie, że jeśli nam pomożesz to szybciej skończymy i
będziesz mogła się polenić. - dodała Rina.
-
Zobaczę co się da zrobić.... - odparła z niechęcią Diuna.
************
Niewielka
szopa w której Kurai,Otachi i Hachi rąbią drewno, na trzech
osobnych stanowiskach. Natomiast Deti i Myo noszą już porąbane
drewno do domu. Przyznaję, że to trochę upierdliwa robota gdyż
drewno trzeba osłaniać aby dało się na nim palić. W tym samym
czasie dziewczyny pomału kończą karmić zwierzęta. W tym momencie
zastajemy je przy karmieniu incików. Znajdują się one w swego
rodzaju kojcu pomieszanym z zagrodą. Diuna i Indi wysypują im po
worku marchewek, a Kiazu wsypuje tym urokliwym zwierzakom siano.
Natomiast Rina nosi w wielkich wiadrach wodę.
-
Łakome te stworzenia. - stwierdziła Diuna.
-
Nie marudź, Kiazuchna je więcej. - odparła Indi ze śmiechem.
-
Ej, ja was słyszę ... i nie obrażajcie mnie. - odparła Kiazu.
-
A co nie jesz tyle co inciki? - spytała Indi.
-
Wypraszam sobie, tyle to ja jem na przekąskę. - odpowiedziała
Kiazu śmiejąc się.
-
Heheh... dobrze, że Ci się to nigdzie nie odkłada. - wtrąciła
Diuna.
-
A spróbowałoby tylko, wtedy by mnie popamiętało. - odparła
radośnie Kiazu.
-
Szalona Ty szalona ... swoją droga wpadniesz później do mojego
pokoju? W sumie może wszystkie wpadniecie? ... Wiecie jakiś tam
babski dzień ... - stwierdziła Indi.
-
Brakuje Ci kobiecego towarzystwa? - zapytała Diuna.
-
Wiesz jak nie chcesz to nie wpadaj ... - odpowiedziała twardo Indi.
-
Diuna, daj spokój ... w końcu sama chciałaś poleniuchować ... -
wtrąciła Rina.
-
Dobra, przyjdę ... to i tak będzie najprzyjemniejsze co może być.
- odparła Diuna.
-
Będzie impreza, będzie impreza. - stwierdziła radośnie Kiazu.
-
Duży masz pokój? - spytała dociekliwie Diuna.
-
Całkiem spory, przetrzymał już nie jedna imprezę i piżamowe
party, więc przetrzyma jeszcze jedną. - odpowiedziała radośnie
Indi.
-
A to damskie wieczorki to jednak częsta sprawa? - wtrąciła Kiazu,
-
No ba staram się organizować takie rzeczy chociaż raz w miesiącu,
i moja matka jest jak najbardziej za tym. Nawet pomaga mi robić
zakupy na takie spotkania- odparła Indi.
-
No to zapowiada się ciekawie. - stwierdziła Kiazu szeroko się
uśmiechając.
-
Kiedy zaczynamy? - spytała dociekliwie Diuna.
-
Jakoś po objedzie, muszę jeszcze z Mama pojechać po zakupy. -
odparła Indi.
************
Diuna
leży luzacko na kanapie z zarzucona noga na nogę. Obok niej w wisi
huśtawka w której siedzi naprawdę bardzo młoda fura.
-
Diuna nie miałaś bujać tego malucha? - spytał nagle Myo.
-
No bujam ... bujam ... - odparła luzacko Diuna, bujając huśtawkę
koniuszkami palców u stopy.
************
Stodoła,
na sianie ustawiony telewizor z podłączoną konsolą. Bliźniacy,
Hachi i Otachi świetnie się bawią, grając w jakąś dziwne grę.
-
No tego mi brakowało. - stwierdził radośnie Deti.
-
Stary mi też, mogłoby padać częściej. - odparł Otachi.
-
To nie byłoby dobre na dłuższa metę... po dłuższych ulewach
jest masa dodatkowej roboty - wtrącił Myo.
-
W sumie racja, ale od czasu do czasu i nam wolne się należy. -
dodał z uśmiechem Myo.
-
Koledzy, zajmijmy się czymś przyjemnym, później zobaczymy co
będzie. - odparł Hachi.
-
Może skoro dziewczyny sobie robią party to my też sobie zrobimy?
Wiecie gry, pizza i inne takie rzeczy. - wtrącił Deti.
-
Jesteśmy za! - wykrzyknęli radośnie pozostali.
************
Wczesny
wieczór, ostatnie zajęcia na dzisiaj zostały już wykonane. Deszcz
nadal siarczyście pada, a jego krople rytmicznie uderzają w okna i
dach. W sumie to ma się nawet wrażenie iż pada coraz mocniej i
mocniej. Dziewczyny siedzą w dość przytulny pokoiku Indi. Jest on
bardzo jasny, dzięki kremowym ścianom i dużemu oknu. Dodatkowo
większość mebli jest białych. Na wprost wejścia, pod oknem, jest
duże łóżko z beżową narzutą i kolorowymi poduszkami w
odcieniach różu. Po jego lewej stronie stoi ciemno różowa komoda
z wgłębieniem na nogi, która robi za toaletkę. Jest tam również
wielkie okrągłe lustro, a za nią, bliżej drzwi jest spora szafa
wnękowa. Natomiast po prawej stronie łóżka jest długa, bo na
cała ścianę, szafka wysokości łóżka. Na niej są miękkie
poduszki, w kolorze czerwonym i różowym, które aż zachęcają aby
tam usiąść. Wyżej wiszą szafki i półki, lecz nie przeszkadzają
przy siadaniu. Na wprost łóżka jest biurko i zabudowana szafkami
ściana. przed biurkiem stoi jasno różowe krzesło. Całości
dopełnia ciemna podłoga na której leży spory puszysty
jaskrawożółty dywan. W tym momencie po podłodze porozrzucane są
poduszki w jaskrawych kolorach. Na łóżku na brzuchu leży Indi i
Kiazuchna, które piłują sobie paznokcie. Na szafce luźno siedzi
Kiko. Jest to fura koali o długich szaro-grafitowych włosach i
pięknych, chodź drobnych oczach. Lewe oko ma w odcieniu różowej
landrynki, a prawe ma w podobnym odcieniu tyle, że fioletowe. Ma
ładne i zadbane kobiece kształty. Natomiast Diuna leży sobie na
plecach na puszystym dywanie i poduszkach, a Rina siedzi nieopodal.
Po pokoju unosi się zapach aromatycznych ziół i kwiatów. Zapach
ten jest bardzo intensywny ale nadzwyczaj przyjemny.
-
Pięknie pachnie. - stwierdziła Rina.
-
Ciesze się, że się podoba. Ten zapach skomponowała moja matka. To
mieszanka między innymi żółtych róż, cytryn ... - odparła
Indi.
-
Czy to ta mieszanka z kwiatami Kinkin? - zapytała Kiko
-
Tak dokładnie ta. - odpowiedziała Indi, po czym dodała - Diuna
tylko nie zaśnij dopiero zaczynamy.
-
Spoko, spoko ... relaks mi wystarczy - odparła Diuna.
-
Wiecie, że ta co pierwsza uśnie znajdzie swój stanik w lodówce. -
wtrąciła Kiko, popijając napój.
-
To nawet dobre na upalny dzień. - odparła Kiazu uśmiechając się.
************
-
Kurcze ciągle pada ... - stwierdził Otachi, czekając na swoją
kolej w grze.
-
Nie dobrze... - odparł grający Deti.
-
Jak się nie uspokoi, to jutro trzeba będzie wzmocnić wał. - dodał
Myo. czekający na grę.
-
Wał? - spytał grający Hachi.
-
No wiecie na rzecze jest wał przeciwpowodziowy, lepiej go wzmocnić
za w czasu - odpowiedział Deti.
-
Nie jest mi to na rękę, ale trzeba będzie się położyć w miarę
rozsądnie w razie co. - dodał Myo.
-
To nici z grania przez całą noc. W sumie są sprawy ważniejsze od
gry. - wtrącił Otachi.
-
No kurcze, przegrałem. - stwierdził nagle Hachi.
-
Dobra teraz moja kolej - odparł radośnie Otachi.
************
Rina
siedzi na krześle z zamkniętymi oczami, a Kiko i Indi robią jej
makijaż. Właśnie skończyły malować jej oczy. Są one pomalowane
w delikatnych odcieniach niebieskiego, morskiego i zielonego. Jej
rzęsy są pomalowane czarnym tuszem.
-
No otwórz teraz oczy. - poprosiła Indi.
W
tym momencie neczanka otworzyła oczy. Jej głębokie jaskrawo żółte
oczy wyglądały oszałamiająco. Same w sobie były piękne a teraz
dostały dodatkowej głębi.
-
Łał ... Myślałam, że to ja mam zajebiste oczy. - stwierdziła
Indi z podziwem.
-
No, jestem pod wrażeniem. - stwierdziła Kiko.
-
Dzięki - odparła nieśmiało rumieniąca się Rina.
-
Rina na co dzień masz zajebiste oczy a teraz to jesteś wstanie
każdego faceta zabić tymi swoimi pięknymi oczami. - wtrąciła
Kiazu, z podziwem i popijając sok.
Wodna
neczanka jeszcze bardziej się zarumieniła i schowała swoją twarz.
W tym momencie Indi podniosła jej głowę, a następnie pomalowała
jej usta. Natomiast Kiko i Kiazu zaczęły jej robić nową fryzurę.
Diuna obserwowała metamorfozę uważnie i popijała sok. Po chwili
Rina ma już piękne i jędrne czerwone usta i nową fryzurę. Teraz
ma upiętego wysoko kucyka, a włosy które zwykle zakrywają jej
uszy są wypuszczone i delikatnie podkreślają jej szyję.
-
Ale laska - stwierdziła Kiko.
-
Kurcze, nieśmiała dziewuszka a wygląda zajebiście. - dodała
Indi.
-
Siostra no przyznaje, że wyglądasz super. - stwierdziła Diuna.
-
Super to mało ... jesteś olśniewająca. - dodała Kiazu.
-
Nie ... raczej nie ... - odparła speszona Rina.
-
Mam pomysł - stwierdziła Kiko z błyskiem w oku.
-
Jeśli myślimy o tym samym to bardzo dobry pomysł. - dodała Indi.
-
Dobra to ty leć z Kiazu, a ja ją dokończę i spotkamy się wiesz
gdzie... - odparła Kiko
W
tym momencie Indi wyciągnęła gdzieś Kiazu i obie pośpieszne
opuściły pokój.
-
Na Twoim miejscu zaczęła bym się bać. - stwierdziła Diuna.
-
Nie ma czego. - uspokajała Kiko.
************
Wąski
korytarz, o ścianach przykrytych drewnianymi panelami i pięknym
wzorzystym czerwonym dywanem. Idą nim Kiazu, Indi, bliźniacy oraz
Hachi i Otachi.
-
Dziewczyny gdzie nas ciągniecie? - spytał Otachi
-
Zobaczycie ... - odpowiedziała Kiazu.
-
Do pewnego pokoju... - dodała Indi.
-
Co wy żeście wymyśliły? - zapytał Hachi.
-
Nic złego ... bynajmniej dla Was. - odpowiedziała Kiazu uśmiechając
się pod nosem.
W
tym momencie dziewczyny zatrzymały się przed jednym z pokoi, a Indi
powiedziała z uśmiechem :
-
To tutaj ... wchodźcie...
-
Do drugiego salonu? Po co? - zapytał Deti.
-
Nie marudź Bro ... wchodźcie... - poganiała stanowczo lwica.
Po
tych słowach Myo otworzył drzwi. W tym momencie ich oczom ukazał
się średniej wielkości pokój w którym panuje urokliwy półmrok.
Jedynym źródłem światła jest palący się kominek. Oprócz niego
w pokoju znajduje się jeszcze tylko spora szara kanapa, oraz okno
przysłonięte czerwonymi zasłonami. Ściany są czarno żółte, a
podłoga jest biała. Wszystko w blasku palącego się kominka
wygląda bardzo magicznie i tajemniczo. Migoczące żywe i energiczne
płomienie, bawią się mrokiem i cieniem. Po środku tego pokoju, we
wspaniałym świetle kominka, siedzi dziewczyna. Uczesana jest w
wysokiego kucyka, a część jej włosów delikatnie spływa na jej
kark i dzięki temu wspaniale podkreśla jej szyje. Po chwili
dziewczyna wstała. Wtedy okazało się iż ma ona krótką sukienkę
o cienkich ramiączkach w kolorze, który przypomina biel. Prawe
ramiączko zsunęło się nawet z ramienia modelki. Panowie
oniemieli, są naprawdę pod wielkim wrażeniem. Nagle Indi zapaliła
światło i w tym momencie okazało się, że owa dziewczyna to Rina,
a ramiączka okazały się być czarnymi ramiączkami od biustonosza,
a nie od białej sukienki. Jest wspaniale ubrana, umalowana i wygląda
oszałamiająco. Przez dłuższą chwilę ani bliźniacy ani bracia
neczanki, nie byli wstanie wydusić z siebie nawet słowa.
-
O kurcze ... siostra wyglądasz olśniewająco. - nagle stwierdził
Otachi.
-
Tylko tak mówisz .... - odparła nieśmiało Rina.
-
Naprawdę wyglądasz genialnie. - stwierdził Myo.
-
A Twoje oczy wręcz powalają. - dodał Hachi
-
Cała jesteś super. - dopowiedział Deti.
W
tym momencie neczanka zrobiła się czerwona jak burak, a Indi i
Kiazu przybiły sobie radosną piątkę. Natomiast Panowie Nadal
pozostali w osłupieniu.
-
Kochana zostajesz tak do rana, jeszcze ktoś musi Cię zobaczyć. -
stwierdziła nagle Kiazu.
-
Ale do rana to nic nie zostanie .... - odparła cicho Rina.
-
Zostanie, zostanie, tej stylizacji tak łatwo nie popsujesz -
odpowiedziała radośnie Indi.
************
-
Dobra jeszcze jedna runda i idziemy spać co? - zapytał Myo.
-
Spoko, ale nawet jak będzie remis. - odpowiedział Hachi.
-
Wiecie najwyżej dokończymy nasze boje innym razem. - dodał Otachi.
W
tym momencie do stodoły weszli, przemoczeni Ader i Tamear, który od
razu zapytał:
-
Chłopcy pomożecie nam w obchodzie?
-
Oczywiście ojcze. - odparł od razu Deti.
-
Świetnie, tylko załóżcie płaszcze bo nadal leje. - odpowiedział
Tamear.
-
Jutro trzeba będzie się przejść na wały. - wtrącił Ader.
-
Jutro rano pójdziemy. - odpowiedział Myo.
-
Świetnie, aha pamiętajcie o zapasowych latarkach i zbierajcie się
szybko, My czekamy na dworze.- dopowiedział Tamear wychodząc.
-
No to po naszej grze. - stwierdził Hachi.
-
Długo to nam zajmie? - zapytał Otachi.
-
Jak nic się nie będzie działo to jakaś godzinka. - odpowiedział
Myo.
-
Dobra chodźcie. - dodał Deti.
************
W
pokoju Indi, słychać wpadającą w ucho muzykę. Dziewczyny
rozmawiają swobodnie na przeróżne tematy. Nagle Kiazu wstała i
zaczęła się seksownie ruszać w rytm muzyki. Kręcąc biodrami,
schodziła prawie do przysiadu, a następnie unosiła się ku górze.
Nie minęła nawet chwila a pozostałe dziewczyny przyłączyły się
do niej i zaczęły równie energicznie tańczyć. Leżące na
podłodze balony zaczęły się unosić i obijać się o roztańczone
dziewczyny oraz o meble. Impreza rozkręca się na całego.
************
Pochmurna
i deszczowa noc. Gęste krople tworzą ścianę deszczy, która
strasznie ogranicza widoczność. Cztery inuma biegną po zabłoconych
drogach, a jedyne widać to fragmenty nocy, odkryte w blasku latarek.
-
Dobra wszystko w porządku. A teraz wyścigi do domu. - odparł Myo,
poganiając swojego Inuma.
-
Hej czekaj. - Wykrzyknął Deti, i ruszył w pogoń za bratem.
Hachi
i Otachi również ruszyli. Rozszalałe Inuma radośnie biegną z
wywieszonymi jęzorami. Ich mokre futra wydają się być lekkie i
zwiewne. Inuma uwielbiają biegać więc to dla nich najwspanialsza
forma rozrywki.
************
Poranna
szarówka nieśmiało zagląda w okna. Siarczysty deszcz nadal
szaleje na dworze, a ciemne szare chmury kompletnie zasłaniają
słońce. Na dokładkę zerwał się silny chłodny, a wręcz zimny
wiatr. Pogoda daje jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru się
poprawiać. Mimo, że takie ponure światło wlewa się do domu to
duża kuchnia i tak wydaje się być ciepła i przyjazna. Ma ona
piaszczysto żółte ściany oraz bardzo ciemno brązowy sufit
przepleciony krokwiami i innymi belami. Wszystkie szafki są
drewniane, brązowe i obudowane białymi kafelkami. Na wprost wejścia
w prawym rogu w ścianę jest wbudowany duży kamienny piec. Po
środku kuchni stoi spory stół przykryty kraciastym,
biało-czerwonym obrusem. Kuchnia jest bardzo urokliwa, sympatyczna i
utrzymana w wiejskim klimacie. Przy jednym z blatów, stoi Deti i coś
robi na szybko. Nagle do kuchni weszła ziewająca Rina, która nadal
pozostaje w swojej wieczornej stylizacji.
-
O cześć Deti ... Co tam wcześnie na nogach? - spytała zaspana
neczanka.
-
Siemka - odparł Deti spoglądając na dziewczynę, po czym powrócił
do swojej czynności i mówiąc dalej. - Nadal pada i trzeba iść
umocnić wały na rzece, Chłopaki pojechali po piach, a ja mam
zgarnąć sprzęt ... i korzystając z chwili robię sobie kawę ...
też chcesz?
-
Nie ... dzięki ... ale w sumie napiła bym się czegoś zimnego ...
u Indi to już są tylko puste butelki ...pomóc Wam?
-
Spoko może być sok?
-
Tak... jasne ...
A
nie wolałabyś jeszcze pospać? Pewnie siedziałyście do późna...-
odparł Deti wręczając Rine szklankę z sokiem.
-
W sumie to impreza się skończyła przed chwilą ... ale naprawdę
chętnie Wam pomogę...
-
A nie padniesz mi tam?
-
Nie no dam rade .... nie raz się nocki nie przespało ...
-
No dobrze ... a właśnie mówiłaś coś o pustych butelkach?
-
No tak masa ... Indi przyniosła jakiś kompot ... chciałam je
pozbierać ale nie wiem gdzie je zanieść? ...
-
Dobra, mamy jeszcze chwilę. Chodź pozbieramy je ...
************
Pokój
Indi wydaje się być zaduszony, przyjemny zapach ziół jaki
towarzyszył przez cały wieczór teraz wydaje się być lekko
duszący jak się wchodzi do pomieszczenia z zewnątrz. Na łóżku
śpi Indi i Kiazu. Na szafce śpi Diuna, a na dywanie śpi Kiko.
Wszystkie dziewczyny są przykryte kocami. Po całym pokoju
porozstawiane są przeróżne kolorowe butelki.
-
No niezła impreza tu była. - stwierdził nagle Deti wąchając
jedną butelkę. Po czym dodał - No no winko też się lało ...
-
... Indi mówiła, że Wasz ojciec pozwolił jej wziąć trochę wina
... ale sporo tego wyszło ... Co jakiś czas przynosiły nowe butle
...
-
No widzę ... Butelki soku i wina się różnią i ciężko je
pomylić... - powiedział Deti z zawiedzionym głosem, a po jego
głowie kłębiły się myśli - Nie
sądzę aby ojciec jej pozwolił ... trzeba to szybko pozbierać ...
Ojcu to się nie spodoba ... cztery ostro zalane dziewczyny ... Indi
będzie się musiała ostro tłumaczyć ... Hmm.... i ten zapach ...
Po
chwili Deti stwierdził na głos:
-
No to dzisiaj pożytku z nich nie będzie ... tym bardziej przyda nam
się Twoja pomoc ... chociaż wolałbym Cię nie ciągać po
nieprzespanej nocy...
-
Nie no spoko ... dam rade ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz