„
...
Trening nie zawsze jest taki oczywisty ... ”
Blady
świt. Słońce jeszcze nie wzeszło. Jest najzimniejsza pora nocy,
więc gdy drzwi stodoły otworzyły się to tym samym chłodne
powietrze wdarło się we wszystkie zakamarki ocieplanej stodoły.
Wszyscy śpiący wtulili się w koce. Maja naprawdę wygodne posłania
zrobione na stogach siana. Po chwili do śpiących zakochanych
podeszła lemurza fura, która zaczęła delikatnie budzić Rinę.
-
Rinka... hej Rinka ...obudź się ...
-
Co ... co się stało? - odparła zaspana dziewczyna.
-
Słuchaj ... jedna z klaczy zaczęła rodzić pomyślałem, że
chciałabyś nam pomóc...
-
Tak jasne ... już idę.... - odpowiedziała zaspana dziewczyna.
Następnie
cmoknęła Kurai'a w policzek mówiąc z troską w głosie:
-
Jeszcze wrześnie ... śpij dalej ....
W
tym momencie Kurai usiadł pogłaskał ją po policzku, a następnie
pocałował ją delikatnie w usta. Po czym ponownie się położył.
************
Rina
klęczy w rogu boksu na kolanach ma głowę kasztanowej klaczy, o
wspaniałym lśniąco białym rogu. Klacz ma piękne i duże zielone
oczy, które są trochę wystraszone. Klacz nerwowo oddycha, a para z
jej nozdrzy jest ciepła i intensywna. Dziewczyna cały czas,
delikatnym głosem, mówi do jednorożca i jednocześnie głaszcze
ją. W tym czasie bliźniacy wraz ze swoim ojcem odbierali poród.
Robią to tak fachowo, że już na pierwszy rzut oka widać iż robią
to nie pierwszy raz. Wszystko poszło szybko i sprawnie. Wkrótce
klacz już wylizywała swoje beżowe dziecko oraz zachęcała je do
wstania.
-
Jaki uroczy maluch ... - stwierdziła Rina z błyszczącymi oczami.
-
Dzięki za pomoc, nigdy nie była aż tak spokojna. - odparł Myo.
-
Dziewczyno masz naprawdę wielki dar. - wtrącił z podziwem Tamear.
-
Dziękuję - stwierdziła Rina rumieniąc się.
- No
dzieciaki chyba już się nie położycie. - stwierdził lew patrząc
na zegarek. Po czym dodał - to jak Chłopaki po śniadaniu idziecie
kopać staw przeciwpożarowy?
- Tak
ojcze, pójdziemy. - odparł Deti.
W tym
momencie źrebie podniosło się i zrobiło kilka niepewnych kroków,
po czym przyssało się do matki i zaczęło ciągnąc życiodajne
mleko.
-
Klacz ma na imię Roksza. Dziecko powinno mieć imię na tą samą
literę co matka... - stwierdził Myo.
-
Chcesz jej nadać jakieś imię? - zapytał Deti.
-
Hmm... może Rihura? - odparła nieśmiało dziewczyna.
-
Rihura, dobrze brzmi. - wtrącił Tamear z uśmiechem.
************
-
Mniam pycha śniadanie. - stwierdził z podziwem Hachi.
-
Tonea pyszne rzeczy gotujesz. - dodał Otachi z uśmiechem.
-
Dziękuję chłopcy, ale ni musicie się podlizywać aby dostać
dokładkę. - odparła z promiennym uśmiechem Tonea.
- YEY
SUPER! - wykrzyknęli radośnie bracia.
- Ja
myślę, że oni tak szczerze chwalą. - wtrąciła Kiazu.
************
Nasi
przyjaciele wytrwale kopia basen przeciw pożarowy. Buduje go z dala
od drzew aby spadające z nich liście nie zaśmiecały go w
przyszłości. Docelowo ma mieć 8x20x2, i już nie wiele brakuję
aby powstał w ziemi dokładnie taki dół. Jest wykopane mniej
więcej 3/4 całości. Diuna, Kiazu jeżdżą na dwóch inumach
zaprzężonych do dwóch różnych wozów i wywożą ziemie.
Natomiast reszta kopie dół. Rina kopie go mniej więcej do swojego
pasa, a panowie go pogłębiają. Świeci dość mocne słońce więc
panowie pracują w spodniach jeansowych i z nagimi torsami a
dziewczyny to rożnie. Kiazu ma na sobie jedynie czarną miniówkę i
czerwoną górę od kostiumy kąpielowego. Diuna ma na sobie
niebieską i luźną spódniczkę do kolan oraz białą bluzkę na
ramiączka z szpiczastym dekortem. Rina natomiast ma na sobie krótkie
czarne spodnie do kolan oraz luźny niebieski T-shirt. Nagle przyszła
do nich Indi oraz jeszcze jedna dziewczynka. Jest ona furą
Szynszyli. Ma lśniące szaro czarne futerko i kremowe, kręcone
włosy do ramion. Do tego ma sympatyczną mordkę i błyszczące
niebiesko granatowe oczy. Ubrana jest w letnią wręcz słoneczną
sukienkę. Jest delikatna i przewiewna. Dziewczyna jest niższa od
Indi i wydaje się być młodsza od niej. Obie dziewczyny niosą duże
kosze.
- Hej
pracusie przyniosłyśmy obiad dla Was! - stwierdziła nagle głośniej
Indi.
-
Dzięki siora! Już idziemy! - odkrzyknął Myo.
W tym
momencie Kiazu i Diuna zsiadły z Inuma i odpięły je od wozów.
Kiazu cały czas przyglądała się dziewczynce co przyszła z Indi.
-
Poznaję Cię ... wygrałaś kilka gonitw incików. Dobra jesteś-
stwierdziła nagle Kiazu.
- Tak
to ja... dzięki ... jestem Xinxilia. - odparła radośnie
dziewczynka. Po czym dodała - A Ty jesteś Kiazu, a tam są Hachi,
Otachi, Rina i Kurai.
-
Dokładnie, wy macie znaczniej mniej imion do zapamiętania. -
odparła Kiazu.
-
Dobra, a co tam smakowitego macie? - zapytał Otachi dopierający się
do koszyków.
-
Właśnie co dobrego macie? - dopytywał się Hachi.
- Ej
Panowie spokojnie zaraz rozłożymy! - odpowiedziała Stanowczo Indi
lekko "bijąc" wygłodniałych facetów po rękach.
************
-
Mniam pycha było. - stwierdził radośnie Hachi.
- No
pycha tylko szkoda że tak mało. - dodał Deti.
- To
idź do mamy po dokładkę, ja na pewno Ci nie przyniosę. - odparła
Indi.
- Nie
ma to jak kochana siostra nie? - odparł Myo.
-
Powinniście się cieszyć, że w ogóle przyniosła Wam obiad. -
wtrąciła Diuna.
- Nie
Stary to jest kochana siostra. - odpowiedział Hachi.
-
Deti, Myo czy mogłabym się chwile pobawić z Inuma? ... Póki
jeszcze mamy przerwę ... - wtrąciła nieśmiało Rina.
-
Jasne, uwielbiają ganiać za patykami, tylko nie zmęcz ich za
bardzo jeszcze trochę pracy przed nimi. - odparł Deti.
- Dzięki - odparła Rina.
- Dzięki - odparła Rina.
Następnie
wstała wzięła wielki kij, po czym poszła na polankę i rzuciła
go z całych sił. Dwa wielkie psiaki bez zawahania radośnie ruszyły
za patykiem. Po chwili oba inuma przyniosły zdobycz z powrotem
radośnie warcząc i siłując się między sobą. Kiedy w końcu
dotarły do Riny rzuciły przed nią patyk i radośnie skacząc,
szczekając czekały na kolejny rzut. Dziewczyna z uśmiechem rzuciła
patyk po raz kolejny. Inuma od razu rzuciły się w kolejną radosną
pogoń.
-
Hehehe, ona wie jak postępować ze zwierzakami. - stwierdził
Otachi.
-
Rozpieści je na maksa. - odparł Deti.
************
-
Super, że przynajmniej Kurai nie męczy nas treningami. Tego już
bym chyba nie zniosła, wiecie praca i treningi - stwierdziła Diuna.
- W
sumie tak naprawdę, to na swój sposób trenujemy. - odparła Kiazu.
- Co
Ty gadasz? Od kilku dni mamy labę z treningami.
- No z
takimi tradycyjnymi to tak, ale zauważ, że ciężko pracujemy i
ruszamy się dużo więcej niż w domu, więc można uznać to za
trening.
- Heh
... właśnie zniszczyłaś mój mały dziecięcy świat...
- Oj
przeżyjesz. - odparła złośliwie Kiazu.
************
Zerwał
się delikatny wiaterek. W większości nasi przyjaciele siedzą na
kocu pod bujnymi drzewami. Rina nieopodal bawi się z inuma,
właściwie to je głaszcze i wtula się w ich wspaniałe futerka.
Natomiast Kurai siedzi wysoko na gałęzi jednego z drzew nie opodal
koca. Sielska atmosfera i wspaniała pogoda sprawiają ich nie chce
się już zbytnio wracać do pracy. Po dłuższej chwili pod drzewo
na którym siedział Kurai podeszła Indi pytając:
- I co
słychać?
Kurai
jej jednak nic nie odpowiedział, ale lwica kontynuowała:
-
Słuchaj ja i Xinxilia zastanawiałyśmy się jaki masz kolor oczu?
Ona mówi że niebiesko różowe, a ja mówię, że Twoje piękne
oczy są różowe, Która z nas ma racje?
Neczanin
nadal jej nic nie odpowiadał, a dziewczyna zaczęła się irytować:
- Ej
Kolego mówię do Ciebie! Skoro tak pogrywasz, to ja przyjmę inną
taktykę.
Po
tych słowach dziewczyna bez trudu wdrapała się na drzewo. Jednak
kiedy się już na nie wdrapała to okazało się, że Kurai był już
na dole. Indi uśmiechnęła się pod nosem i zaczaiła się na
srebrno-białowłosego neczańczyka. W tym momencie w gałąź na
której siedziała uderzył piorun. W mgnieniu oka lwica wraz z
płonąca gałęzią runęła na ziemie.
- Aua
... - jęczała Indi masując się po pupie.
A
Kurai jak gdyby nigdy nic udał się do dołu, wziął łopatę i
zaczął dalej kopać. Po chwili Myo zgasił ogień, kręcąc głową
na poczynania siostry.
- Co
ja? Przecież to on mnie zaatakował... - odparła arogancko Indi
- Oj
siostra ... siostra ... nie interesuj się nim ... - powiedział z
dezaprobatą Deti.
Następnie
wszyscy wrócili do pracy.
************
Jest
już po zmroku, a nasi przyjaciele nadal pracują. Praktycznie już
kończą. Gdzie nie gdzie palą się pochodnie, które doskonale
oświetlają teren. Kiazu i Rina zbierają już narzędzia i wrzucają
je na jeden z wozów. Diuna leży sobie na grzbiecie jednego z inuma.
Natomiast panowie kończą napełniać basen przeciw pożarowy wodą.
-
Dziewczyny jak chcecie to jedźcie już. Inuma znają drogę. -
stwierdził mimochodem Deti.
- Ja
jestem za - odparła Diuna.
- Mi
się marzy kąpiel, w ciepłej wodzie. - dodała Kiazu.
-
Wiecie na piętrze w domu jest duża łazienka i spora wanna. Myślę
że spokojnie się tam we trzy zmieścicie, skoro dzieciarnia się w
niej mieści. - odparł Myo z uśmiechem.
-
Brzmi kusząco. No to my chyba będziemy już jechać i zanim
wrócicie to my się odpowiednio ogarniemy. - odparła rozmarzona
Kiazu.
- Mam
nadzieje, że dacie nam się pomoczyć. - odparła Diuna.
- No
dobra to jedziemy. - stwierdziła nagle radośnie Kiazu.
************
-
Kurcze one się jeszcze kąpią. - stwierdził ze zdziwieniem Myo.
-
Każda z osobna w sumie może siedzieć długo w kąpieli, a co
dopiero jak maja możliwość siedzenia tam we trzy i rozmawiać. -
odparł Hachi.
-
Hehehe to do jutra nie wyjdą. - dodał Deti.
- Nie
no kiedyś będą musiały wyjść. - stwierdził optymistycznie
Otachi.
- No
dobra, już późno więc proponuję szybki i prysznic i spać. -
zaproponował Deti.
- Ja
bym chciał już spać. - stwierdził Myo.
- Nie
no Ziom, szybki prysznic już Cię nie zbawi, a będzie zbawieniem
dla nas. - wtrącił Hachi.
-
Haha, powiedział ten co pachnie świeżością. - odciął się Myo.
************
Jasno
brązowa drewniana łazienka, gdzie znajduje się w sumie tylko duża
biała wanna, która jest obudowana czarnym drewnem, oraz ławka z
wręcz białego drewna, ka której obecnie leżą ubrania i ręczniki.
Kiazu, Rina i Diuna leżą wygodnie w wannie wypełnionej ciepłą
wodą i pianą.
- Ah
jak przyjemnie. - stwierdziła rozkosznie Kiazu.
-
Wreszcie błogie lenistwo. - dodała Diuna.
- Tak,
naprawdę przyjemnie. Ale chyba siedzimy już tu długo... - wtrąciła
Rina.
- Oj
nie narzekaj ... zasłużyłyśmy na takie lenistwo. Przeżyją
chwilę bez nas. - odparła Diuna.
- A
tak nawiasem, zastanawiam się jak to jest pocałować się z
kobietą? - zmieniła temat Kiazu
- Nie
wiem i nie chce wiedzieć ... - odparła stanowczo Diuna.
- No
ale pomyśl ... to musi być coś innego. - ciągnęła dalej Kiazu.
- Albo
zwariowałaś ze zmęczenia albo masz nie dobór "całusów"
we krwi. - stwierdziła u kąśliwie Diuna.
-
Hmm... myślę, że Deti albo Myo nie mieli być nic przeciwko temu
... - wtrąciła Rina.
-
Diuna, chcesz posłużyć za mojego króliczka doświadczalnego? -
zapytała Kiazu, zupełnie jakby nie słyszała siostry.
- O
nie zapomnij... to musi być obleśne... Nie dość, że kobieta z
kobietą to jesteśmy jeszcze siostrami ... - odparła z obrzydzeniem
Diuna.
- Nie
marudź, przecież to po raz tylko jedno razowy eksperyment i nic
więcej. - stwierdziła Kiazu.
-
Oszalałaś, prawda? - pytała z nie dowierzaniem Diuna.
- Nie
mówię na serio. - odparła Kiazu z uśmiechem.
W tym
momencie Diuna wstała, wyszła z wanny i zaczęła się szybko
wycierać. Po chwili Rina, zrobiła to samo. Kiazu nadal leżała w
wodzie.
-
Przecież nic Ci się nie stanie. - ciągnęła Kiazu.
-
Powiedziałam nie i koniec. - odparła stanowczo Diuna, po czym
wyszła z łazienki trzaskając drzwiami.
-
Heheh punkt dla mnie. - odparła rozradowana Kiazu.
- Od
początku to nie było na poważnie co? - spytała Rina.
- No
pewnie, że nie na poważnie. Aby zrobić musiałabym się upić. -
odparła Kiazu śmiejąc się. Po czym dodała z satysfakcją -
Chciałam ja tylko zdenerwować.
- Heh
... Hachi mógłby się od Ciebie uczyć. - odparła Rina.
- No
ba. - stwierdziła radośnie Kiazu.
************
Niewielka
łazienka z bardzo nietypową podłogą. Jest ona wyłożona
kolorowymi kapslami od butelek, zatopionymi w cement i ułożonymi w
jakiś finezyjny wzór. Dzięki temu podłoga wygląda bardzo
efektownie i urokliwie. Ściany pomalowane są na ciemno szaro. Dwie
niewielkie szafki pod umywalką i wysoka dwudrzwiowa szafa są
zbudowane z czarnego drewna. Na wprost wejścia, jest szklana ściana
z mlecznego szkła, za którą znajduje się prysznic. Kurai stoi po
środku tego pomieszczenia w samych spodniach dżinsowych, które nie
mają jeszcze zapiętego paska i wyciera ręcznikiem głowę. Jego
wisiorek jeszcze ładnie błyszczy, na jego nagim torsie. Nagle, ktoś
złapał gwałtownie i stanowczo za klamkę. Osoba chwile poszarpała
i dopiero rozległo się pukanie do drzwi. Neczańczyk dopiero wtedy
się odezwał:
-
Zajęte...
W tym
momencie zamek drzwiach przekręcił się, i drzwi otworzyły się, a
do łazienki weszła Indi, ze śrubokrętem w dłoni.
- Nie
ze mną takie numery, zamek to dla mnie pikuś. - stwierdziła lwica
na wejście.
- Nie
wiesz co znaczy słowo "zajęte"? - odparł stanowczo
Kurai.
-
Oczywiście, że wiem, ale liczyłam na jakieś niezłe widoki... i
nie pomyliłam się. - odpowiedziała Indi uśmiechając się.
-
Widoki są na dworze. Wyjdź.
- Oj
przestań, dobrze wiesz o czym mowie. Chcesz mi zabronić patrzeć?-
odpowiedziała dziewczyna podchodząc do neczańczyka.
W tym
momencie Kurai, cały się naelektryzował. Iskrzące pioruny
otaczały każdy fragment jego ciała i nie wyglądały za
przyjaźnie.
-
Powiedziałem Wyjdź! - stwierdził w końcu stanowczo neczanin.
Indi
na chwilę się zawahała. Jednak nie na długo. Pewnie wyciągnęła
rękę w kierunku jego twarzy mówiąc:
- No
proszę Cię ...
Po
chwili Kurai stanowczo cofnął głowę a następnie wywołał
niewielkie elektryczne , które uderzały w posadzkę, a dziewczyna
została zmuszona do cofania się. Tym samym niebawem opuściła
łazienkę. Neczańczyk zatrzasnął za nią drzwi i ponownie zamknął
na klucz.
- Eh
siostra ... siostra ... dam mu spokój dobrze? - stwierdził Deti,
który przyszedł zaniepokojony energią.
- No
co jest taki słodziutki. - odparła Indi.
- Tak
do tego zajęty i bardzo niebezpieczny. - odparł Deti.
- Bro,
nie wtrącaj się. Ja wiem co robię. - odparła Indi.
-
Wiesz co, troszkę przeginasz siostra. - stwierdził Deti.
- Oj
tam oj tam nie robię przecież nic złego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz