„
Qivincornva
– Zakręcone rogi”
-
Heh nie lubię wracać do domu po wspaniałych weekendach na Tochi
Neko. - stwierdziła malująca się w łazience Kiazu.
-
Ja tam dom lubię, nie lubię chodzić do tej durnej pracy. -
powiedziała Diuna zakładająca buty, a kiedy je już założyła to
dodała. - Kiazu pośpiesz się to kawałek pojedziemy razem.
-
Spoko daj mi jeszcze chwile. Zostało mi dokończyć oko i usta.
-
Matko to jeszcze z godzina …
-
HA HA bardzo śmieszne … oj nie narzekaj już tak, jeszcze maks 5
no może 10 minut …
W
tym momencie do przedpokoju weszli Hachi i Otachi. Ubrani są w
garnitury.
-
A Wy co się tak odstawiliście? - spytała Diuna.
-
Idziemy do pracy …. - odpowiedziała dosadnie Otachi.
-
To nie powinniście mieć mundurów? - ciągnęła Diuna.
-
Siostra spisz jeszcze czy co? My się tak zawsze ubieramy do pracy …
WIESZ MY JESTEŚMY TAJNIAKAMI! - odpowiedział Hachi.
-
A to nie pracujecie jako klauny w cyrku? - zapytała kąśliwie
Diuna.
-
UUUU... ale Ty dzisiaj jadowita od rana … - odpowiedział Otachi.
-
Nie kąsaj tak, bo zabraknie Ci jadu do końca dnia … i będzie
nudno. - Wtrącił Hachi.
-
Spokojnie dla kochanych braciszków zawsze znajdę odrobinę jadu. W
końcu na Was tak mało go potrzeba …. hmmm... Nazwałabym Was
głupcami, ale obraziłabym tym samym głupich ludzi … w końcu
kiedyś znałam owce, które mogłyby was spokojnie przechytrzyć.
- odparła Diuna.
-
Przepraszam, że przerywam Wam taki wspaniały poranek pełen ciepła
i miłości … ale mam dla Was drugie śniadanie. - wtrąciła Rina
wręczając rodzeństwu torby ze śniadaniami.
-
Dzięki Siostra, jesteś najlepsza. - stwierdził radośnie Otachi
dając siostrze buziaka w policzek.
-
Łał! Kanapki z kremem czekoladowo orzechowym i bananem. Dzięki
Siostra, wiesz co lubię.- dodał równie radośnie Hachi.
************
Błękitne
niebo, bez ani jednej chmurki jest wspaniale rozświetlane przez
żółte i ciepłe słoneczko. Jednak nie jest to upalny dzień, gdyż
wieje delikatny i orzeźwiający wiaterek, który idealnie współgra
z tym pięknym dniem. Wielkie targowisko pełne ludzi, kupców i
stoisk. Wśród tego całego zgiełku chodzi Rina. Jest uczesana w
luźnego kucyka, a na jej ramionach pośród włosów ukrywa się
Yuri. Przez lewą rękę ma przewieszony wiklinowy kosz w który
wkłada wszystkie zakupy. Ubrana jest w zieloną koszulkę na krótki
rękaw i niebieskie krótkie spodenki. Chodzi po targowisku i
rozmawia z przemiłymi kupcami, którzy tak słodzą, że aż
cukrzycy można dostać.
-
O Moja Ulubiona Klientka z białym kociakiem. - powiedział nagle
jeden z kupców.
-
Dzień dobry Panie Shunk – odpowiedziała Rina z uśmiechem.
-
Co dzisiaj podać Księżniczko? Dzisiaj mam doskonałe kapusty i
przepiękne pomidory. Dzisiaj zrywane.
-
Na pewno?
-
Mojej ulubionej księżniczki bym nie oszukał przecież.
-
A obniży Pan trochę cenę?
-
No dla Ciebie wszystko moja droga, ale jak weźmiesz sporo.
-
Panie Shunk ja zawsze biorę sporo i jestem stała klientką. -
odpowiedziała Rina uśmiechając się.
-
No faktycznie kwiatuszku. Dla Ciebie księżniczko obniżę nawet o
połowę.
************
-
Dzień dobry Hotel Bbriske w czym mogę pomóc? - Powiedziała Diuna
do słuchawki telefonu. Po chwili mówiła dalej. - Nie przykro szef
jest na ważnej konferencji i nie wiem kiedy wróci … przekazać
coś? …. Aha … Aha … oczywiście … jak najbardziej przekaże
… do usłyszenia.
************
Zatłoczone
kasyno pełne elegancko ubranych ludzi i choć jest ich sporo to to
jeszcze nie są godziny szczytu. Przy różnych stołach ludzie się
graja, bawią się i przegrywają bodź wygrywają pieniądze. Tu
ktoś tam gra w ruletkę, tu ktoś gra w blackjacka, a tam jeszcze w
coś innego. Czułe kamery wszystko rejestrują i mają na wszystko
baczne oko. Hachi siedzi przy stole do blackjacka, a Otachi siedzi
przy stole do ruletki.
-
Trzyt bzzz … Hachi … spójrz dyskretnie w lewo (W tym momencie
neczańczyk kątem oka spojrzał we wskazane miejsce)… trzyt
bzzz... … widzisz tego zielonego gwiazdora w żółtej kamizelce? …
trzyt bzzz … wiesz co robić …
-
Trzyt bzzz … Otachi za tobą jest zielony gwiazdor w żółtej
kamizelce... Hachi już wie …
Po
chwili nasi neczańczycy jak gdyby nigdy nic wstali od swoich stołów
po skończeniu partii i udali się w kierunku wskazanego mężczyzny
i dyskretnie zgarnęli go na zaplecze. Tam okazało się iż facet
jest seryjnym złodziejem nawiedzającym kasyna … Ochrona tego
konkretnego kasyna złapała go na gorącym uczynku i poradziła
sobie z nim szybko i sprawnie.
************
Spokojny
i pusty korytarz akademika, delikatne kroki przeszywają głuchą
ciszę. Po chwili okazuję się iż to Rina zmierza do domu.
Dziewczyna szybko dotarła pod drzwi swojego mieszkania i otworzyła
je. Kiedy tylko to zrobiła to okazało się, iż w mieszkaniu panuje
wielki bałagan. Straszliwy i okropny widok. Rina z przerażeniem
upuściła swoje zakupy na ziemie. Po chwili pierwszego szoku zaczęła
oglądać mieszkanie. W przed pokoju są porozwalane ubrania i buty.
W kuchni są potłuczone naczynia, poprzewracane szafki, krzesła i
stół. Taki przeogromny bałagan ciągnie się, aż do salonu. A
tam, podarte i poniszczone meble, rozbity telewizor, jedyne co jest
całe to okna i firanki, wszystko inne jest popsute i porozrzucane.
Pokoje dziewczyn wcale nie wyglądają lepiej, porozrzucane ubrania ,
buty i wszelkie bibeloty, poprzewracane meble. Strach się bać co tu
mogło się wydarzyć. Nagle spod przewróconego łóżka Rina
wygrzebała się poobijana i lekko zakrwawiona i przerażona Neko.
-
Matko! Neko co się stało nic Ci nie jest? - stwierdziła Rina
biorąc kocicę na ręce.
-
Masakra … chyba dobrze … - odparła roztrzęsionym głosem Neko.
-
Neko co tu się stało? …
-
Przyszła jakaś dziwna dziewucha … miała takie dziwne spojrzenie
i zakręcone rogi …
-
Dziwne … chodź opatrzę Cię … może coś się ostało …
W
zdemolowanej łazience Rina znalazła jakieś resztki bandaży i wody
utlenionej. Po dokładnym umyciu Neko okazało się jednak, że ma
tylko liczne zadrapania i nic poważnego się jej nie stało. Kocica
jest tylko w ogromnym szoku. Po dłuższej chwili, Rina wyjęła z
kieszeni komórkę i zaczęła dzwonić. Neczanka dość długo
czekała, na to aby telefon w ogóle zaczął łączyć, a następnie
czekała jeszcze chwilę na odebranie.
-
Kurai, przepraszam, że przeszkadzam … ale … było do nas jakieś
dziwne włamanie.... - powiedziała w końcu Rina jeszcze
roztrzęsionym głosem.
************
-
O Kurka, co tu się stało? - spytała z przerażeniem Diuna.
-
Rany jakieś tornado przeszło czy coś? - dopowiedziała Kiazu.
-
No takiego burdelu to nawet u nas nie ma. - wtrącił Hachi z
przerażeniem.
-
Nie wiem co tu się stało … Neko powtarza tylko, że była jakaś
dziewczyna z zakręconymi rogami.- odpowiedziała Rina.
-
Kurcze demony i inne potwory raczej nie demolują nam mieszkania. -
odparł Otachi.
-
Chyba, że czegoś szukał. - wtrącił Kurai.
-
No dobra ale czego można u nas szukać? - zapytała Diuna.
-
Hmm... no najczęściej szukają nas … jednak robią to po energii
i raczej nie zrobili by nam demolki w mieszkaniu. - odpowiedział
Otachi.
-
Na to wychodzi, że szukał czegoś co nie wydziela wyczuwalnej
energii … tylko czego? - dodała Kiazu.
-
Hmmm... nie mamy jakiś dziwnych magicznych rzeczy. - dopowiedziała
Diuna.
-
No chyba, że Yuri … - wtrąciła Rina.
-
Nie to raczej nie to... - odpowiedziała Kiazu
-
Jasne, po raz ta kocia jaszczurka raczej wydziela energie a dwa po co
komu taki kociak? - powiedziała bagatelizując Diuna.
-
Co kol wiek by to nie było, albo zostało znalezione, albo nie …
niestety dowiemy się tego dopiero po wysprzątaniu mieszkania … -
stwierdziła Rina.
************
-
Nie znalazłam tego czego szukałam, ale znalazłam coś co ocali
moja skórę... gdzie oni to mogli schować? … Przeszukałam całe
mieszkanie i nie znalazłam tego po co przyszłam … Ale skąd u
nich ta niezwykła rzecz … nie spodziewałabym się tego …To też
się przyda … Może jednak nie wszystko stracone …
*
************
Sprzątanie
całego mieszkania trwało już kilka godzin a końca nie było
widać. Hachi, Otachi i Kurai wynosili połamane, potłuczone i
poniszczone meble i inne rzeczy, a w tym czasie dziewczyny
doprowadzały mieszkanie do stanu używalności. Bynajmniej w
większości. Kiazu kończyła ogarniać kuchnię, a Rina prawie
kończyła swój pokój. Nawet Neko i Yuri sprzątały mieszkanie na
miarę swoich możliwości, tymczasem Diuna leżała na jakiś
ostałych poduszkach w sprzątniętym już salonie i oglądała coś
na laptopie. Pokój w którym ona przebywa wygląda co najmniej tak
jakby ktoś dopiero się tu wprowadzał i nie skończył jeszcze
remontu. Jedyne co jest obecnie w pokoju to sięgające ziemi firanki
oraz na Diuna będąca na środku pokoju. Po chwili do mieszkania
wrócili panowie, kiedy tylko przekroczyli próg to Kiazu powiedziała
wręczając im czarne worki:
-
Dobra to będzie wszystko z kuchni.
-
No to mamy 4 worki i trzy szafki … - podsumował Otachi.
W
tym momencie do przedpokoju weszła Rina mówiąc:
-
Nie do końca … jest jeszcze 8 worków z mojego pokoju i nie wiem
jak z pokojem Diuny …
Na
te słowa Hachi wszedł do salonu i powiedział:
-
A Ty siostra już skończyłaś swój pokój, że już leniuchujesz?
-
Aha … - odparła olewczo Diuna.
-
To gdzie są śmieci z Twojego pokoju? - ciągnął dalej Otachi.
-
Aha … - odpowiedziała ponownie Diuna.
W
tym momencie Kiazu otworzyła drzwi do pokoju Diuny, a jej oczom
ukazał się bałagan, równie straszny jaki był w całym
mieszkaniu.
-
TY LENIU! NIC NIE SPRZĄTNĘŁAŚ! - wykrzyknęła Kiazu.
-
Aha … - odpowiedziała po raz kolejny Diuna.
Kiazu
nie wytrzymała i podeszła do siostry i zamknęła jej laptopa. W
tym momencie Diuna wrzasnęła z oburzeniem:
-
EJ! JA TU FILM OGLĄDAM!
-
Mamy zdemolowane mieszkanie, miałaś sprzątnąć, aż swój pokój,
więc rusz te swoje szanowne cztery litery i weź się do roboty. -
odpowiedziała stanowczym tonem Kiazu.
-
Oj przestań … przecież tu jest sprzątnięte … - odparła
olewczo Diuna.
-
A co z Twoim pokojem i łazienką? - wtrącił Hachi.
-
Łazienka pewnie już sprzątnięta, a co do mojego pokoju to …
Rina posprzątaj go proszę. - odpowiedziała spokojnie i pewnie
Diuna.
-
O nie kochana, Rina podobnie jak my wszyscy ciężko pracowaliśmy i
zasłużyliśmy na odpoczynek. Swój pokój oraz łazienkę
posprzątasz TY! - dopowiedział stanowczo Otachi.
-
Jasne … po filmie … - odparła Diuna.
W
tym momencie trzy złe spojrzenia przeszyły jej ciało, a Kiazu
powiedziała stanowczo:
-
TERAZ!
Diuna
nie czuła się już tak pewnie. Po dłuższej chwili w końcu wstała
i powiedziała:
-
No dobra dobra … niech wam będzie … już idę …
************
-
Całkiem szybko idzie im to sprzątanie … ale i tak mi się nudzi …
mogli by się pośpieszyć … cierpliwości kochana … cierpliwości
… już nie długo się z nimi pobawisz i nie przemęczysz się przy
tym … jeszcze trochę...jest też z nimi mój cel … jednak
jeszcze nie teraz … nigdzie mi się nie śpieszy...
************
-
Wstępnie coś zginęło? - spytał Hachi.
-
Hmm... z mojego pokoju znikł srebrny naszyjnik z kotką … -
stwierdziła Kiazu.
-
Mi zginęła srebrna róża … - dopowiedziała Rina.
-
Ja póki co nie mogę znaleźć srebrnego breloczka ze skrzydłami. -
wtrąciła Diuna ze swojego pokoju.
-
Hmm... to dziwne … taki włam i takie zniszczenia tylko dla takich
trzech srebrnych pierdułek – stwierdził Hachi.
-
To niedorzeczne... Bez urazy dziewczyny ale w tym mieszkaniu było
znacznie więcej wartościowych rzeczy … - dopowiedział Otachi.
-
Eh … albo dziwny włamywać albo dziwny demon, który pozorował
włamanie. - stwierdziła Kiazu.
-
Ja bym coś zjadł … wtrącił Hachi.
-
Jak tak o tym pomyślę to ja też … - dodał Otachi.
************
Nasi
przyjaciele pracowali do naprawdę później nocy,chociaż lepiej
chyba powiedzieć, że do wczesnych godzin porannych aby w mieszkaniu
dziewczyn było posprzątane i dało się jako tako przebywać. Do
ponownego zamieszkania jeszcze sporo brakuje. W związku z tym
dziewczyny spędziły noc u chłopaków, gdzie wcześniej trzeba było
posprzątać, aby móc w ogóle tam wejść. Wszystko zeszło się i
tak naprawdę zamiast iść spać to trzeba było iść do pracy.
-
Kurcze … to ja zajmuję prysznic … chociaż powinnam się już
zbierać … mam dzisiaj bardzo ważną sesje, której nie da się
przełożyć. - Stwierdziła Kiazu.
-
Ja mam dzisiaj dyżur, który się zaraz zaczyna … ale postaram się
zamówić z pracy jakąś ekipę remontową … meble i inne takie …
- powiedziała Rina.
-
My mamy na popołudnie …. a właśnie do czasu odnowienia Waszego
mieszkania, możecie mieszkać u nas. Nie bro? - zaczął Otachi.
-
Dobrze gadasz, no jasne że tak … A gdzie ten leń? - odparł
Hachi.
-
Diuna? Od dawna śpi na kanapie … dzisiaj chyba ma wolne … -
odparła zaspana Rina.
************
-
Coś nie wyraźnie dzisiaj wyglądasz, dobrze się czujesz? - zapytał
troskliwie Hetto.
-
Tak dobrze się czuje … nie wyspałam się troszkę … -
odpowiedziała Rina.
-
Gdzie tak balowaliście?
-
Niestety nie balowaliśmy … nasze mieszkanie było totalnie
zdemolowane … przez jakiegoś demona czy coś … i trzeba było
posprzątać … i zeszło nam się do rana …
-
Demona?
-
No tego nie jesteśmy pewni, ale Neko, która była świadkiem mówi
że tą demolkę zrobiła jakaś dziewczyna z rogami.... eh … i
przez nią w tej chwili w naszym mieszkaniu są praktycznie gołe
poniszczone ściany …
-
Dasz rade pracować? Bo wiesz jak chcesz to możesz wrócić do domu
i odpocząć... - zaproponował troskliwie Hetto.
-
Spoko zostanę, niedługo powinien się zacząć ruch więc się
rozbudzę. - odparła Rina z uśmiechem.
-
Dobrze, ale w razie co mnie wołaj ok?
-
Oki doki …
************
Mieszkanie
chłopaków świeci już praktycznie pustkami. W głuchym i spokojnym
mieszkaniu, przebywa w tej chwili śpiąca Diuna, która w końcu
postanowiła wstać. Leniwie przeciągła się i wstała do łazienki.
Następnie wzięła zostawione dla niej śniadanie i wróciła na
kanapę, aby rozsiąść się na niej wygodnie i oglądać telewizję.
Jest ona tak zajęta sobą i leniuchowaniem, że nawet nie zauważyła,
że na tarasie stoi dziwna dziewczyna. Jest ona średniego wzrostu i
ma blond włosy, z dwoma pomarańczowymi pasemkami oraz dwa zakręcone
brązowe rogi. Jej skóra lekko opalona, o wspaniałym odcieniu kawy
z dużą ilością mleka. Ubrana jest w czarno-czerwony gorset w
stylu gotyckim, który idealnie podkreśla jej kobiecą figurę i
uwydatnia jej biust, oraz czarne lateksowe i obcisłe spodnie zapięte
na biodrach oraz czarne rękawiczki, aż do ramion. Dodatkowo ma
długi, brązowy iście smoczy ogon zakończony dwoma ostrzami.
Całości dopełniają piękne i błyszczące zielone oczy o
pionowych źrenicach.
-
Hmm... nie ma tutaj tego kotosmoka … w tym się pomyliłam, ale
najlepsze jeszcze przed nami … i tak podniosę cenę za tego
białego szczurka.... musiałam się bardzo namęczyć aby go znaleźć
… i na moje nieszczęście ma opiekunów … którzy nie będą
żadnym problemem … ale mój zleceniodawca nie musi o tym wiedzieć
… w końcu sam zaznaczył, że cena nie gra roli … i tak do tego
małego szczurka dostanie trzy gratisy … Najgorsze, że to nie
wszystko i lista jest naprawdę długa... hmmm... o to chyba wiem
gdzie mogę zdobyć …i to będzie banalne ... udam się po to i
wrócę tu później … hmm... może po drodze dostarczę te rzeczy
memu zleceniodawcy … o tak to jest myśl, na pewno będzie ze mnie
zadowolony...
************
-
Pani, ludzie Ambasadora Chifuin, kończą kopiować księgi.
-
Dobrze, mam nadzieje, że ten stary dziadyga nie powie im, że o
rytuale krwi mam przy sobie.
-
Ja też moja droga Pani. Dzięki temu rytuałowi można zrobić
ogromne szkody.
-
Wiem, w końcu tylko dzięki niemu mrok nam się nie pałęta po
planecie.
-
Pani, a ta książka o tym drugim rytuale, która jest u Sumi?
-
Ach tak rytuał „Gaikei- ra”, po raz tego rytuału nie da się
odprawić, bo znalezienie składników graniczy z cudem, a dwa nawet
Chifuin nie jest tak głupi aby udawać się do Sumi. A właśnie
wiesz jak idzie Hashi zdobywanie rzeczy z listy?
-
Ponoć powoli, lecz znośnie Pani.
-
Dobrze ….
************
Rina
siedzi przed komputerem i wypełnia dokumentacje po ostatnim
pacjencie. Nagle rozległo się dość stanowcze pukanie do drzwi.
-
Proszę... - stwierdziła automatycznie Rina.
W
tym momencie drzwi otworzyły się a jej oczom ukazała się wysoka
dziewczyna, która ma włosy spięte w wysokiego kucyka
w kolorach tęczy i duże walory estetyczne. Ma zieloną obcisłą
bluzkę podkreślającą każdy jej figurę, oraz krótką fioletową
spódniczkę. Na rękach ma białego smoka z dużymi jasno zielonymi
oczami. Ma on żółtą końcówkę ogona, dziwne symbole wręczy
przyczepione do uszy niczym kolczyki, kropkę na czole i znamię w
formie księżyca na lewym udzie.
-
O cześć Hashi, co Ty tutaj robisz?- spytała zaskoczona Rina.
W
tym momencie biały smok wyszarpał się z rąk boginki i skoczył
radośnie na Rinę, liżąc ją wszędzie gdzie się da, a Hashikita
powiedziała:
-
Cześć Rina, bardziej to ja powinnam się zdziwić, że tu jesteś …
-
Hej smoczku no już zostaw mnie …. ( w tym momencie smoczek zszedł
z Riny ale nadal domagał się głaskania) … ja … ja tu pracuje …
-
Świetnie to zajmij się tym nieposłusznym diabłem …
-
Od kiedy masz zwierzaka?
-
Eh to nie mój potwór … to smok księżniczki Hany … Odkąd
Yorokobi jest w zaawansowanej ciąży to ja muszę jeździć z tym
diabłem do weterynarza....
-
A co księżniczka sama nie może tego robić? …
-
Wiesz niby może … ale ta nie posłuszna bestia najbardziej w
głębokim poważaniu ma swoją panią …
-
Eh … no dobrze to jak się wabisz maluszku i co Ci dolega?
-
Ten potwór wabi się Misia … a dolega? Jest nieposłusznym diabłem
ale to od urodzenia … tam chyba miała mieć jakieś szczepienie
czy coś....
W
tym momencie Rina sprawdziła tę informację w kartotece, a kiedy
okazała się prawdziwa to zaczęła przygotowywać odpowiednia
szczepionkę.
-
Masz teraz pewnie więcej pracy?
-
Trochę tak, ale Yorokobi też robi dużo rzeczy. Nie umie usiedzieć
w domu. To zadanie jest bardziej odpoczynkiem. Wiesz nasza wspaniała
Królowa każe mi zbierać jakieś bezużyteczne śmieci, które
ponoć są jej bardzo potrzebne …
-
Rozumiem … no i już po wszystkim... następne szczepienie za dwa
miesiące.
************
Późnym
popołudniem do mieszkania chłopaków wróciła Kiazu i Rina. Hachi
i Otachi już dawno byli w pracy. Natomiast Diuna zajadała prażoną
kukurydzę i oglądała telewizję.
-
To jak udało Ci się załatwić jakąś ekipę? - spytała nagle
Kiazu.
-
Dzwoniłam do kilku ale „są zawaleni robotą” jutro mam wolne to
bardziej się do tego przyłożę. - odpowiedziała Rina.
-
Kurcze, zostawiłam u nas swojego kompa, poszłabyś ze mną po
niego?
-
W sumie czemu nie …
Jak
powiedziały tak zrobiły, ostrożnie otworzyły drzwi, zapaliły
światło i poszły do pokoju Kiazu. Po chwili się okazało że w
prawym rogu pokoju rzeczywiście leży podłączony laptop. W całym
mieszkaniu jest taka wielka pustka że nie trudno go było znaleźć.
-
Kurcze, nasze mieszkanie wygląda strasznie … generalny remont i
nowe meble nas chyba zrujnują... - stwierdziła załamana Kiazu.
-
Każde z nas zarabia i to sporo ale mamy naprawdę sporo wydatków.
Musimy nie dość, że wyremontować całe mieszkanie to jeszcze je
umeblować i odzyskać trochę naszych rzeczy, ale myślę, że damy
redę. - odparła z uśmiechem Rina.
Nagle
do pokoju wpadła przerażona Yuri i od razu wleciała w ramiona
Riny.
-
Co się stało? - spytała zaniepokojona Rina.
-
Masz coś co należy do mnie. - odpowiedział nagle słodki kobiecy
głos.
W
tym momencie oczom dziewczyn ukazała się dziewczyna z zakręconymi
rogami.
-
Kim jesteś? - spytała stanowczo Kiazu.
-
A tak przyjazne pogaduszki … w sumie nic nie tracę … Jestem
Qivincornva (Kuiwinkornła) i lepiej oddajcie mi tego białego
szczurka bo inaczej będę musiała Was skrzywdzić.... -
odpowiedział słodkim głosem demon.
Te
słowa jednak nie wystraszyły dziewczyn, które mimo zmęczenia były
gotowe aby stanąć do walki.
-
Wy naprawdę wolicie rozwiązanie siłowe? Dziewczyny bądźcie
rozsądne, oddajcie mi tego szczurka skoro ładnie proszę. -
powiedziała spokojnie Qivincornva.
Po
chwili demon uderzył Rinę ogonem i przycisnął ją tym samym do
ściany układając ostrza tak, że dotykały jej gardła. W tym
czasie zaczęła bardzo intensywnie patrzeć Kiazu w oczy, co
spowodowało iż ta stała jak zaczarowana.
Nagle
Qivincornva przerwała kontakt wzrokowy i z rzuciła coś z pleców.
W tym monecie się okazało że to był Otachi który poleciał
prosto na Kiazu, po czym oboje upadli na ziemie, a demonica spojrzała
im obojgu w oczy. Hachi rzucił w nią swoim ziemnym oszczepem.
Niestety przeciwniczka odbiła go swoim ogonem, a następnie
zniknęła.
-
Nic Wam nie jest? - spytał zaniepokojony Hachi.
-
Nie nic powiedziała. - powiedziała Kiazu podnosząc się.
-
Mnie też nic. - dodał Otachi.
-
Ja też w porządku. - wtrąciła Rina.
-
Jakoś dziwnie się czuje – stwierdził Otachi, trzymając się za
głowę.
W
tym momencie Rina i Hachi patrzyli z przerażeniem na swoje
rodzeństwo.
-
No co się tak na nas patrzycie? - spytała podejrzliwie Kiazu.
-
Hmmm... spójrzcie na siebie.... - odpowiedział Hachi.
Rodzeństwo
zrobiło to o co zostało poproszone. Kiazu jak i Otachi spojrzeli na
siebie, na swoje buty ręce …
-
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA – wrzasnęli oboje.
-
JA … JA … JA JESTEM …. - próbowała wydukać zszokowana Kiazu.
************
-
Heh, dałam się zaskoczyć jak nowicjusz … hmmm... wiem, że nie
udało mi się zawładnąć jej duszą …. szkoda … wydawała się
być silniejsza od tej drugiej i byłaby niezłą bronią do nie
pobrudzenia sobie rąk … a tak to … może nie wszystko stracone …
teraz w sumie też może być ciekawie …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz