środa, 26 listopada 2014

Epizod 73


Qivincornva – Zakręcone rogi”


- Heh nie lubię wracać do domu po wspaniałych weekendach na Tochi Neko. - stwierdziła malująca się w łazience Kiazu.
- Ja tam dom lubię, nie lubię chodzić do tej durnej pracy. - powiedziała Diuna zakładająca buty, a kiedy je już założyła to dodała. - Kiazu pośpiesz się to kawałek pojedziemy razem.
- Spoko daj mi jeszcze chwile. Zostało mi dokończyć oko i usta.
- Matko to jeszcze z godzina …
- HA HA bardzo śmieszne … oj nie narzekaj już tak, jeszcze maks 5 no może 10 minut …
W tym momencie do przedpokoju weszli Hachi i Otachi. Ubrani są w garnitury.
- A Wy co się tak odstawiliście? - spytała Diuna.
- Idziemy do pracy …. - odpowiedziała dosadnie Otachi.
- To nie powinniście mieć mundurów? - ciągnęła Diuna.
- Siostra spisz jeszcze czy co? My się tak zawsze ubieramy do pracy … WIESZ MY JESTEŚMY TAJNIAKAMI! - odpowiedział Hachi.
- A to nie pracujecie jako klauny w cyrku? - zapytała kąśliwie Diuna.
- UUUU... ale Ty dzisiaj jadowita od rana … - odpowiedział Otachi.
- Nie kąsaj tak, bo zabraknie Ci jadu do końca dnia … i będzie nudno. - Wtrącił Hachi.
- Spokojnie dla kochanych braciszków zawsze znajdę odrobinę jadu. W końcu na Was tak mało go potrzeba …. hmmm... Nazwałabym Was głupcami, ale obraziłabym tym samym głupich ludzi … w końcu kiedyś znałam owce, które mogłyby was spokojnie przechytrzyć. - odparła Diuna.
- Przepraszam, że przerywam Wam taki wspaniały poranek pełen ciepła i miłości … ale mam dla Was drugie śniadanie. - wtrąciła Rina wręczając rodzeństwu torby ze śniadaniami.
- Dzięki Siostra, jesteś najlepsza. - stwierdził radośnie Otachi dając siostrze buziaka w policzek.
- Łał! Kanapki z kremem czekoladowo orzechowym i bananem. Dzięki Siostra, wiesz co lubię.- dodał równie radośnie Hachi.


************

Błękitne niebo, bez ani jednej chmurki jest wspaniale rozświetlane przez żółte i ciepłe słoneczko. Jednak nie jest to upalny dzień, gdyż wieje delikatny i orzeźwiający wiaterek, który idealnie współgra z tym pięknym dniem. Wielkie targowisko pełne ludzi, kupców i stoisk. Wśród tego całego zgiełku chodzi Rina. Jest uczesana w luźnego kucyka, a na jej ramionach pośród włosów ukrywa się Yuri. Przez lewą rękę ma przewieszony wiklinowy kosz w który wkłada wszystkie zakupy. Ubrana jest w zieloną koszulkę na krótki rękaw i niebieskie krótkie spodenki. Chodzi po targowisku i rozmawia z przemiłymi kupcami, którzy tak słodzą, że aż cukrzycy można dostać.
- O Moja Ulubiona Klientka z białym kociakiem. - powiedział nagle jeden z kupców.
- Dzień dobry Panie Shunk – odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Co dzisiaj podać Księżniczko? Dzisiaj mam doskonałe kapusty i przepiękne pomidory. Dzisiaj zrywane.
- Na pewno?
- Mojej ulubionej księżniczki bym nie oszukał przecież.
- A obniży Pan trochę cenę?
- No dla Ciebie wszystko moja droga, ale jak weźmiesz sporo.
- Panie Shunk ja zawsze biorę sporo i jestem stała klientką. - odpowiedziała Rina uśmiechając się.
- No faktycznie kwiatuszku. Dla Ciebie księżniczko obniżę nawet o połowę.


************

- Dzień dobry Hotel Bbriske w czym mogę pomóc? - Powiedziała Diuna do słuchawki telefonu. Po chwili mówiła dalej. - Nie przykro szef jest na ważnej konferencji i nie wiem kiedy wróci … przekazać coś? …. Aha … Aha … oczywiście … jak najbardziej przekaże … do usłyszenia.


************


Zatłoczone kasyno pełne elegancko ubranych ludzi i choć jest ich sporo to to jeszcze nie są godziny szczytu. Przy różnych stołach ludzie się graja, bawią się i przegrywają bodź wygrywają pieniądze. Tu ktoś tam gra w ruletkę, tu ktoś gra w blackjacka, a tam jeszcze w coś innego. Czułe kamery wszystko rejestrują i mają na wszystko baczne oko. Hachi siedzi przy stole do blackjacka, a Otachi siedzi przy stole do ruletki.
- Trzyt bzzz … Hachi … spójrz dyskretnie w lewo (W tym momencie neczańczyk kątem oka spojrzał we wskazane miejsce)… trzyt bzzz... … widzisz tego zielonego gwiazdora w żółtej kamizelce? … trzyt bzzz … wiesz co robić …
- Trzyt bzzz … Otachi za tobą jest zielony gwiazdor w żółtej kamizelce... Hachi już wie …
Po chwili nasi neczańczycy jak gdyby nigdy nic wstali od swoich stołów po skończeniu partii i udali się w kierunku wskazanego mężczyzny i dyskretnie zgarnęli go na zaplecze. Tam okazało się iż facet jest seryjnym złodziejem nawiedzającym kasyna … Ochrona tego konkretnego kasyna złapała go na gorącym uczynku i poradziła sobie z nim szybko i sprawnie.

************

Spokojny i pusty korytarz akademika, delikatne kroki przeszywają głuchą ciszę. Po chwili okazuję się iż to Rina zmierza do domu. Dziewczyna szybko dotarła pod drzwi swojego mieszkania i otworzyła je. Kiedy tylko to zrobiła to okazało się, iż w mieszkaniu panuje wielki bałagan. Straszliwy i okropny widok. Rina z przerażeniem upuściła swoje zakupy na ziemie. Po chwili pierwszego szoku zaczęła oglądać mieszkanie. W przed pokoju są porozwalane ubrania i buty. W kuchni są potłuczone naczynia, poprzewracane szafki, krzesła i stół. Taki przeogromny bałagan ciągnie się, aż do salonu. A tam, podarte i poniszczone meble, rozbity telewizor, jedyne co jest całe to okna i firanki, wszystko inne jest popsute i porozrzucane. Pokoje dziewczyn wcale nie wyglądają lepiej, porozrzucane ubrania , buty i wszelkie bibeloty, poprzewracane meble. Strach się bać co tu mogło się wydarzyć. Nagle spod przewróconego łóżka Rina wygrzebała się poobijana i lekko zakrwawiona i przerażona Neko.
- Matko! Neko co się stało nic Ci nie jest? - stwierdziła Rina biorąc kocicę na ręce.
- Masakra … chyba dobrze … - odparła roztrzęsionym głosem Neko.
- Neko co tu się stało? …
- Przyszła jakaś dziwna dziewucha … miała takie dziwne spojrzenie i zakręcone rogi …
- Dziwne … chodź opatrzę Cię … może coś się ostało …
W zdemolowanej łazience Rina znalazła jakieś resztki bandaży i wody utlenionej. Po dokładnym umyciu Neko okazało się jednak, że ma tylko liczne zadrapania i nic poważnego się jej nie stało. Kocica jest tylko w ogromnym szoku. Po dłuższej chwili, Rina wyjęła z kieszeni komórkę i zaczęła dzwonić. Neczanka dość długo czekała, na to aby telefon w ogóle zaczął łączyć, a następnie czekała jeszcze chwilę na odebranie.
- Kurai, przepraszam, że przeszkadzam … ale … było do nas jakieś dziwne włamanie.... - powiedziała w końcu Rina jeszcze roztrzęsionym głosem.

************

- O Kurka, co tu się stało? - spytała z przerażeniem Diuna.
- Rany jakieś tornado przeszło czy coś? - dopowiedziała Kiazu.
- No takiego burdelu to nawet u nas nie ma. - wtrącił Hachi z przerażeniem.
- Nie wiem co tu się stało … Neko powtarza tylko, że była jakaś dziewczyna z zakręconymi rogami.- odpowiedziała Rina.
- Kurcze demony i inne potwory raczej nie demolują nam mieszkania. - odparł Otachi.
- Chyba, że czegoś szukał. - wtrącił Kurai.
- No dobra ale czego można u nas szukać? - zapytała Diuna.
- Hmm... no najczęściej szukają nas … jednak robią to po energii i raczej nie zrobili by nam demolki w mieszkaniu. - odpowiedział Otachi.
- Na to wychodzi, że szukał czegoś co nie wydziela wyczuwalnej energii … tylko czego? - dodała Kiazu.
- Hmmm... nie mamy jakiś dziwnych magicznych rzeczy. - dopowiedziała Diuna.
- No chyba, że Yuri … - wtrąciła Rina.
- Nie to raczej nie to... - odpowiedziała Kiazu
- Jasne, po raz ta kocia jaszczurka raczej wydziela energie a dwa po co komu taki kociak? - powiedziała bagatelizując Diuna.
- Co kol wiek by to nie było, albo zostało znalezione, albo nie … niestety dowiemy się tego dopiero po wysprzątaniu mieszkania … - stwierdziła Rina.

************

- Nie znalazłam tego czego szukałam, ale znalazłam coś co ocali moja skórę... gdzie oni to mogli schować? … Przeszukałam całe mieszkanie i nie znalazłam tego po co przyszłam … Ale skąd u nich ta niezwykła rzecz … nie spodziewałabym się tego …To też się przyda … Może jednak nie wszystko stracone …

*
************

Sprzątanie całego mieszkania trwało już kilka godzin a końca nie było widać. Hachi, Otachi i Kurai wynosili połamane, potłuczone i poniszczone meble i inne rzeczy, a w tym czasie dziewczyny doprowadzały mieszkanie do stanu używalności. Bynajmniej w większości. Kiazu kończyła ogarniać kuchnię, a Rina prawie kończyła swój pokój. Nawet Neko i Yuri sprzątały mieszkanie na miarę swoich możliwości, tymczasem Diuna leżała na jakiś ostałych poduszkach w sprzątniętym już salonie i oglądała coś na laptopie. Pokój w którym ona przebywa wygląda co najmniej tak jakby ktoś dopiero się tu wprowadzał i nie skończył jeszcze remontu. Jedyne co jest obecnie w pokoju to sięgające ziemi firanki oraz na Diuna będąca na środku pokoju. Po chwili do mieszkania wrócili panowie, kiedy tylko przekroczyli próg to Kiazu powiedziała wręczając im czarne worki:
- Dobra to będzie wszystko z kuchni.
- No to mamy 4 worki i trzy szafki … - podsumował Otachi.
W tym momencie do przedpokoju weszła Rina mówiąc:
- Nie do końca … jest jeszcze 8 worków z mojego pokoju i nie wiem jak z pokojem Diuny …
Na te słowa Hachi wszedł do salonu i powiedział:
- A Ty siostra już skończyłaś swój pokój, że już leniuchujesz?
- Aha … - odparła olewczo Diuna.
- To gdzie są śmieci z Twojego pokoju? - ciągnął dalej Otachi.
- Aha … - odpowiedziała ponownie Diuna.
W tym momencie Kiazu otworzyła drzwi do pokoju Diuny, a jej oczom ukazał się bałagan, równie straszny jaki był w całym mieszkaniu.
- TY LENIU! NIC NIE SPRZĄTNĘŁAŚ! - wykrzyknęła Kiazu.
- Aha … - odpowiedziała po raz kolejny Diuna.
Kiazu nie wytrzymała i podeszła do siostry i zamknęła jej laptopa. W tym momencie Diuna wrzasnęła z oburzeniem:
- EJ! JA TU FILM OGLĄDAM!
- Mamy zdemolowane mieszkanie, miałaś sprzątnąć, aż swój pokój, więc rusz te swoje szanowne cztery litery i weź się do roboty. - odpowiedziała stanowczym tonem Kiazu.
- Oj przestań … przecież tu jest sprzątnięte … - odparła olewczo Diuna.
- A co z Twoim pokojem i łazienką? - wtrącił Hachi.
- Łazienka pewnie już sprzątnięta, a co do mojego pokoju to … Rina posprzątaj go proszę. - odpowiedziała spokojnie i pewnie Diuna.
- O nie kochana, Rina podobnie jak my wszyscy ciężko pracowaliśmy i zasłużyliśmy na odpoczynek. Swój pokój oraz łazienkę posprzątasz TY! - dopowiedział stanowczo Otachi.
- Jasne … po filmie … - odparła Diuna.
W tym momencie trzy złe spojrzenia przeszyły jej ciało, a Kiazu powiedziała stanowczo:
- TERAZ!
Diuna nie czuła się już tak pewnie. Po dłuższej chwili w końcu wstała i powiedziała:
- No dobra dobra … niech wam będzie … już idę …


************

- Całkiem szybko idzie im to sprzątanie … ale i tak mi się nudzi … mogli by się pośpieszyć … cierpliwości kochana … cierpliwości … już nie długo się z nimi pobawisz i nie przemęczysz się przy tym … jeszcze trochę...jest też z nimi mój cel … jednak jeszcze nie teraz … nigdzie mi się nie śpieszy...


************

- Wstępnie coś zginęło? - spytał Hachi.
- Hmm... z mojego pokoju znikł srebrny naszyjnik z kotką … - stwierdziła Kiazu.
- Mi zginęła srebrna róża … - dopowiedziała Rina.
- Ja póki co nie mogę znaleźć srebrnego breloczka ze skrzydłami. - wtrąciła Diuna ze swojego pokoju.
- Hmm... to dziwne … taki włam i takie zniszczenia tylko dla takich trzech srebrnych pierdułek – stwierdził Hachi.
- To niedorzeczne... Bez urazy dziewczyny ale w tym mieszkaniu było znacznie więcej wartościowych rzeczy … - dopowiedział Otachi.
- Eh … albo dziwny włamywać albo dziwny demon, który pozorował włamanie. - stwierdziła Kiazu.
- Ja bym coś zjadł … wtrącił Hachi.
- Jak tak o tym pomyślę to ja też … - dodał Otachi.


************

Nasi przyjaciele pracowali do naprawdę później nocy,chociaż lepiej chyba powiedzieć, że do wczesnych godzin porannych aby w mieszkaniu dziewczyn było posprzątane i dało się jako tako przebywać. Do ponownego zamieszkania jeszcze sporo brakuje. W związku z tym dziewczyny spędziły noc u chłopaków, gdzie wcześniej trzeba było posprzątać, aby móc w ogóle tam wejść. Wszystko zeszło się i tak naprawdę zamiast iść spać to trzeba było iść do pracy.
- Kurcze … to ja zajmuję prysznic … chociaż powinnam się już zbierać … mam dzisiaj bardzo ważną sesje, której nie da się przełożyć. - Stwierdziła Kiazu.
- Ja mam dzisiaj dyżur, który się zaraz zaczyna … ale postaram się zamówić z pracy jakąś ekipę remontową … meble i inne takie … - powiedziała Rina.
- My mamy na popołudnie …. a właśnie do czasu odnowienia Waszego mieszkania, możecie mieszkać u nas. Nie bro? - zaczął Otachi.
- Dobrze gadasz, no jasne że tak … A gdzie ten leń? - odparł Hachi.
- Diuna? Od dawna śpi na kanapie … dzisiaj chyba ma wolne … - odparła zaspana Rina.


************

- Coś nie wyraźnie dzisiaj wyglądasz, dobrze się czujesz? - zapytał troskliwie Hetto.
- Tak dobrze się czuje … nie wyspałam się troszkę … - odpowiedziała Rina.
- Gdzie tak balowaliście?
- Niestety nie balowaliśmy … nasze mieszkanie było totalnie zdemolowane … przez jakiegoś demona czy coś … i trzeba było posprzątać … i zeszło nam się do rana …
- Demona?
- No tego nie jesteśmy pewni, ale Neko, która była świadkiem mówi że tą demolkę zrobiła jakaś dziewczyna z rogami.... eh … i przez nią w tej chwili w naszym mieszkaniu są praktycznie gołe poniszczone ściany …
- Dasz rade pracować? Bo wiesz jak chcesz to możesz wrócić do domu i odpocząć... - zaproponował troskliwie Hetto.
- Spoko zostanę, niedługo powinien się zacząć ruch więc się rozbudzę. - odparła Rina z uśmiechem.
- Dobrze, ale w razie co mnie wołaj ok?
- Oki doki …


************

Mieszkanie chłopaków świeci już praktycznie pustkami. W głuchym i spokojnym mieszkaniu, przebywa w tej chwili śpiąca Diuna, która w końcu postanowiła wstać. Leniwie przeciągła się i wstała do łazienki. Następnie wzięła zostawione dla niej śniadanie i wróciła na kanapę, aby rozsiąść się na niej wygodnie i oglądać telewizję. Jest ona tak zajęta sobą i leniuchowaniem, że nawet nie zauważyła, że na tarasie stoi dziwna dziewczyna. Jest ona średniego wzrostu i ma blond włosy, z dwoma pomarańczowymi pasemkami oraz dwa zakręcone brązowe rogi. Jej skóra lekko opalona, o wspaniałym odcieniu kawy z dużą ilością mleka. Ubrana jest w czarno-czerwony gorset w stylu gotyckim, który idealnie podkreśla jej kobiecą figurę i uwydatnia jej biust, oraz czarne lateksowe i obcisłe spodnie zapięte na biodrach oraz czarne rękawiczki, aż do ramion. Dodatkowo ma długi, brązowy iście smoczy ogon zakończony dwoma ostrzami. Całości dopełniają piękne i błyszczące zielone oczy o pionowych źrenicach.
- Hmm... nie ma tutaj tego kotosmoka … w tym się pomyliłam, ale najlepsze jeszcze przed nami … i tak podniosę cenę za tego białego szczurka.... musiałam się bardzo namęczyć aby go znaleźć … i na moje nieszczęście ma opiekunów … którzy nie będą żadnym problemem … ale mój zleceniodawca nie musi o tym wiedzieć … w końcu sam zaznaczył, że cena nie gra roli … i tak do tego małego szczurka dostanie trzy gratisy … Najgorsze, że to nie wszystko i lista jest naprawdę długa... hmmm... o to chyba wiem gdzie mogę zdobyć …i to będzie banalne ... udam się po to i wrócę tu później … hmm... może po drodze dostarczę te rzeczy memu zleceniodawcy … o tak to jest myśl, na pewno będzie ze mnie zadowolony...


************

- Pani, ludzie Ambasadora Chifuin, kończą kopiować księgi.
- Dobrze, mam nadzieje, że ten stary dziadyga nie powie im, że o rytuale krwi mam przy sobie.
- Ja też moja droga Pani. Dzięki temu rytuałowi można zrobić ogromne szkody.
- Wiem, w końcu tylko dzięki niemu mrok nam się nie pałęta po planecie.
- Pani, a ta książka o tym drugim rytuale, która jest u Sumi?
- Ach tak rytuał „Gaikei- ra”, po raz tego rytuału nie da się odprawić, bo znalezienie składników graniczy z cudem, a dwa nawet Chifuin nie jest tak głupi aby udawać się do Sumi. A właśnie wiesz jak idzie Hashi zdobywanie rzeczy z listy?
- Ponoć powoli, lecz znośnie Pani.
- Dobrze ….


************

Rina siedzi przed komputerem i wypełnia dokumentacje po ostatnim pacjencie. Nagle rozległo się dość stanowcze pukanie do drzwi.
- Proszę... - stwierdziła automatycznie Rina.
W tym momencie drzwi otworzyły się a jej oczom ukazała się wysoka dziewczyna, która ma włosy spięte w wysokiego kucyka w kolorach tęczy i duże walory estetyczne. Ma zieloną obcisłą bluzkę podkreślającą każdy jej figurę, oraz krótką fioletową spódniczkę. Na rękach ma białego smoka z dużymi jasno zielonymi oczami. Ma on żółtą końcówkę ogona, dziwne symbole wręczy przyczepione do uszy niczym kolczyki, kropkę na czole i znamię w formie księżyca na lewym udzie.
- O cześć Hashi, co Ty tutaj robisz?- spytała zaskoczona Rina.
W tym momencie biały smok wyszarpał się z rąk boginki i skoczył radośnie na Rinę, liżąc ją wszędzie gdzie się da, a Hashikita powiedziała:
- Cześć Rina, bardziej to ja powinnam się zdziwić, że tu jesteś …
- Hej smoczku no już zostaw mnie …. ( w tym momencie smoczek zszedł z Riny ale nadal domagał się głaskania) … ja … ja tu pracuje …
- Świetnie to zajmij się tym nieposłusznym diabłem …
- Od kiedy masz zwierzaka?
- Eh to nie mój potwór … to smok księżniczki Hany … Odkąd Yorokobi jest w zaawansowanej ciąży to ja muszę jeździć z tym diabłem do weterynarza....
- A co księżniczka sama nie może tego robić? …
- Wiesz niby może … ale ta nie posłuszna bestia najbardziej w głębokim poważaniu ma swoją panią …
- Eh … no dobrze to jak się wabisz maluszku i co Ci dolega?
- Ten potwór wabi się Misia … a dolega? Jest nieposłusznym diabłem ale to od urodzenia … tam chyba miała mieć jakieś szczepienie czy coś....
W tym momencie Rina sprawdziła tę informację w kartotece, a kiedy okazała się prawdziwa to zaczęła przygotowywać odpowiednia szczepionkę.
- Masz teraz pewnie więcej pracy?
- Trochę tak, ale Yorokobi też robi dużo rzeczy. Nie umie usiedzieć w domu. To zadanie jest bardziej odpoczynkiem. Wiesz nasza wspaniała Królowa każe mi zbierać jakieś bezużyteczne śmieci, które ponoć są jej bardzo potrzebne …
- Rozumiem … no i już po wszystkim... następne szczepienie za dwa miesiące.

************

Późnym popołudniem do mieszkania chłopaków wróciła Kiazu i Rina. Hachi i Otachi już dawno byli w pracy. Natomiast Diuna zajadała prażoną kukurydzę i oglądała telewizję.
- To jak udało Ci się załatwić jakąś ekipę? - spytała nagle Kiazu.
- Dzwoniłam do kilku ale „są zawaleni robotą” jutro mam wolne to bardziej się do tego przyłożę. - odpowiedziała Rina.
- Kurcze, zostawiłam u nas swojego kompa, poszłabyś ze mną po niego?
- W sumie czemu nie …
Jak powiedziały tak zrobiły, ostrożnie otworzyły drzwi, zapaliły światło i poszły do pokoju Kiazu. Po chwili się okazało że w prawym rogu pokoju rzeczywiście leży podłączony laptop. W całym mieszkaniu jest taka wielka pustka że nie trudno go było znaleźć.
- Kurcze, nasze mieszkanie wygląda strasznie … generalny remont i nowe meble nas chyba zrujnują... - stwierdziła załamana Kiazu.
- Każde z nas zarabia i to sporo ale mamy naprawdę sporo wydatków. Musimy nie dość, że wyremontować całe mieszkanie to jeszcze je umeblować i odzyskać trochę naszych rzeczy, ale myślę, że damy redę. - odparła z uśmiechem Rina.
Nagle do pokoju wpadła przerażona Yuri i od razu wleciała w ramiona Riny.
- Co się stało? - spytała zaniepokojona Rina.
- Masz coś co należy do mnie. - odpowiedział nagle słodki kobiecy głos.
W tym momencie oczom dziewczyn ukazała się dziewczyna z zakręconymi rogami.
- Kim jesteś? - spytała stanowczo Kiazu.
- A tak przyjazne pogaduszki … w sumie nic nie tracę … Jestem Qivincornva (Kuiwinkornła) i lepiej oddajcie mi tego białego szczurka bo inaczej będę musiała Was skrzywdzić.... - odpowiedział słodkim głosem demon.
Te słowa jednak nie wystraszyły dziewczyn, które mimo zmęczenia były gotowe aby stanąć do walki.
- Wy naprawdę wolicie rozwiązanie siłowe? Dziewczyny bądźcie rozsądne, oddajcie mi tego szczurka skoro ładnie proszę. - powiedziała spokojnie Qivincornva.
Po chwili demon uderzył Rinę ogonem i przycisnął ją tym samym do ściany układając ostrza tak, że dotykały jej gardła. W tym czasie zaczęła bardzo intensywnie patrzeć Kiazu w oczy, co spowodowało iż ta stała jak zaczarowana.
Nagle Qivincornva przerwała kontakt wzrokowy i z rzuciła coś z pleców. W tym monecie się okazało że to był Otachi który poleciał prosto na Kiazu, po czym oboje upadli na ziemie, a demonica spojrzała im obojgu w oczy. Hachi rzucił w nią swoim ziemnym oszczepem. Niestety przeciwniczka odbiła go swoim ogonem, a następnie zniknęła.
- Nic Wam nie jest? - spytał zaniepokojony Hachi.
- Nie nic powiedziała. - powiedziała Kiazu podnosząc się.
- Mnie też nic. - dodał Otachi.
- Ja też w porządku. - wtrąciła Rina.
- Jakoś dziwnie się czuje – stwierdził Otachi, trzymając się za głowę.
W tym momencie Rina i Hachi patrzyli z przerażeniem na swoje rodzeństwo.
- No co się tak na nas patrzycie? - spytała podejrzliwie Kiazu.
- Hmmm... spójrzcie na siebie.... - odpowiedział Hachi.
Rodzeństwo zrobiło to o co zostało poproszone. Kiazu jak i Otachi spojrzeli na siebie, na swoje buty ręce …
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA – wrzasnęli oboje.
- JA … JA … JA JESTEM …. - próbowała wydukać zszokowana Kiazu.


************

- Heh, dałam się zaskoczyć jak nowicjusz … hmmm... wiem, że nie udało mi się zawładnąć jej duszą …. szkoda … wydawała się być silniejsza od tej drugiej i byłaby niezłą bronią do nie pobrudzenia sobie rąk … a tak to … może nie wszystko stracone … teraz w sumie też może być ciekawie …



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz