„ Życie na niby... tak nie można wiecznie ”
Pewnego dnia na
planecie zwanej „Ziemia” w mieście Mizurian, w szkolnym
akademiku, trzy młode dziewczyny i dwóch młodych chłopców
zapragnęło mieć jakiegoś zwierzaka. Niby marzenie jak każde
inne. Jednak oni pragnęli tego mocniej niż czegokolwiek innego.
Mieszkanie w akademiku utrudniało im spełnienie marzenia. Ciągle
chodzili za dyrektorem akademika i namawiali go aby się zgodził. Są
oni bardzo dobrymi uczniami, więc to był jeden z pomniejszysz
argumentów na podejście dyrektora, który był jednocześnie
dyrektorem akademika jak i szkoły do której uczęszczali. Bo
długich błaganiach i negocjacjach Dyrektor Yume pozwolił im na
posiadanie upragnionych zwierzaków, podkreślając jednak, iż
zrobił to jedynie z powodu nienagannej opinii uczniów. Osobiście
uważam jednak iż miał dość ich miauczenia, ale nie chciał się
do tego otwarcie przyznać, aby reszta dzieciarni mieszkającej w
akademiku nie zrobiła tego samego. I tak cały akademik wypełniłby
się przeróżnymi, łobuzującymi zwierzakami. A to nie mógł
pozwolić. Tymczasem cała piątka, wielce uradowana ze swojego
sukcesu powróciła do swoich pokoi. Według regulaminu akademickiego
nie było samych pokoi mieszanych. Na każde lokum składały się
trzy pokoje, salon, kuchnia i łazienka. Mieszkanie w akademiku
przystosowywało mieszkańców do samodzielnego życia. Jak sobie nie
ugotujesz to nic nie będziesz jadł. Oczywiście osoby zamieszkujące
jedno mieszkanie, musiały również nauczyć się współpracować
jak i dzielić obowiązkami. Dyrektor Yume, potężny, troszkę
pucołowaty mężczyzna, o przyjacielskim spojrzeniu, budzący
niesamowity respekt. Patrząc na niego wiedziałeś, iż nie chcesz
być jego wrogiem. Takiego faceta lepiej mieć po swojej stronie. Ten
przemiły, ale potrafiący utrzymać ludzi w ryzach facet, raz w
tygodniu robił inspekcję pokoi swoich podopiecznych. Sprawdzał
czystość, gościnę i ogólna kondycję psychiczną i fizyczną
swoich podopiecznych. Doskonale zna, każdego mieszkańca swojego
akademika. Wie jakie mają problemy, słabości. Yume był ich swego
rodzaju podporą.
Dziewczyny, które
wybłagały posiadanie zwierzaka, mieszkały razem w jednym
mieszkaniu, a chłopaki w drugim. Obydwa te mieszkania znajdowały
się na ósmym piętrze akademika. Lokum dziewczyn było zaraz po
prawej stronie od wyjścia z windy, natomiast lokum chłopaków było
dokładnie na wprost mieszkania dziewczyn. Po wejściu do mieszkania
dziewczyn po lewej stronie od wejścia znajdowały się trzy
oddzielne pokoje, w których mieszkały kolejno, licząc od drzwi:
Nazomi, Yujo i Aijo. Natomiast po prawej stronie znajdowała się
najpierw sporawa kuchnia, a tuż za nią łazienka. A na wprost
wejścia był sporawy pokój dzienny z balkonem. Mieszkanie chłopaków
było dokładnym lustrzanym odbiciem mieszkania dziewczyn. U
chłopaków pierwszy pokój od drzwi był wolny, w drugim mieszkał
Shintau, a w trzecim Dojo.
Kiedy cała piątka
wróciła do swoich pokoi, to spostrzegła, iż na ich łóżkach
śpią małe kociaki, które nie wiadomo skąd się tam wzięły? Co
za dziwny zbieg okoliczności, albo szybkie spełnianie marzeń. To
nie było coś co dzieje się na co dzień. Jednak nasi bohaterowie
zachowują się tak jakby to było coś normalnego.
Nazomi, piękna
dziewczyna o długich, sięgających jej do pasa, (kiedy są
rozpuszczone), blond włosach i pięknych zielonych oczach znalazła
u siebie na łóżku małą różowo fioletową kotkę o lśniących
żółtych oczkach, z delikatną ciemno granatową obrożą z wielką
wypukłą pięcioramienną złotą gwiazdą o gładkich końcach.
Yujo istotka o
brązowych włosach sięgających jej do połowy pleców i błękitnymi
oczami, znalazła bardzo małą morsko niebieską kotkę o pięknych
pomarańczowych oczach, z delikatną ciemno granatową obrożą z
wielkim wypukłym złotym księżycem, w kształcie rogala,
zwróconego w lewą stronę kotki. Jednak nagle rozległo się dziwne
miauczenie dobiegające z pod łóżka Yujo. Kiedy tam zajrzała to
zobaczyła dosyć sporawą kotkę o brązowym futerku i pulchnej
posturze (wygląda ona jak puszysta kulka na czterech łapkach) oraz
prze cudnych zielonych oczach. Ten kociak nie posiadał żadnej
obroży. Dziewczyna miała szczęście jako jedyna znalazła dwa
kociaki. Pulchna kotka tak zauroczyła swoją Panią, że od razu
dostała wspaniałe imię Neko.
Natomiast Aijo
dziewczyna o pasemkowatych włosach, sięgających jej do ramion, w
odcieniach niebieskiego i o różowych oczach, znalazła małą
grafitową kotkę o błyszczących czerwonych oczętach, z delikatną
ciemno granatową obrożą z wielkim wypukłym złotym sercem.
Shintau dość
przystojny chłopak z ulizanymi czarnymi włosami i piwnymi oczami,
znalazł na swoim rozbabranym wyże małego brunatnego kocura z
pociągającymi niebieskimi oczętami, z delikatną granatową obrożą
z wielkim wypukłym złotym kołem pośrodku.
A ostatni z tej
paczki, ale nie najgorszy Dojo, przeciętny chłopak z czarnymi
włosami obciętymi na jeżyka i z cudownymi ciemno brązowymi
oczami, znalazł małego łaciatego kocura, wyglądającego jak
dalmatyńczyk w kociej postaci:,z urzekającymi zielonymi oczami i
jak reszta kociaków (prócz Neko) miał uszy wypełnione jakby
smoczymi łuskami i granatową delikatną obróżkę. Jego miała
wypukły złoty symbol włóczni.
Po chwili pełni
radości panowie postanowili zabrać swoje kociaki do dziewcząt, aby
pokazać im swoje znaleziska... nie minęła chwila jak znaleźli się
u nich. Jak tylko weszli to zauważyli, iż dziewczyny siedzą w
pokoju dziennym i zachwycają się swoimi kociakami. Nici z
niespodzianki. Podeszli, więc do nich i dosiedli się do dziewcząt
siedzących na środku pokoju. Kiedy tylko wszystkie kociaki znalazły
się na podłodze to zaczęły się ze sobą bawić tak jak gdyby
znały się od wieków. Były to małe towarzyskie kociaki. Chyba
stosunkowo nie dawno były zabrane od swoich matek, jak i swojego
rodzeństwa. Dzięki temu małe kotki polubiły się praktycznie od
razu między sobą. Nagle Aijo powiedziała:
- Skoro mamy na nie pozwolenie to przydałoby się je jakoś nazwać, no nie?
Na to Nazomi:
- Jestem za...
Tylko, jakie wymyślić im imiona?
Zapadła
przeszywająca cisza... długo nie mogli wymyślić nic sensownego.
Wymyślenie od tak imienia dla jakiego kol wiek zwierzaka jest
trudnym zadaniem. A Tu było pięć ślicznych kociąt, które
potrzebowały imienia. Po chwili Yujo przerwała ciszę mówiąc:
- Ta zabawna puszysta kotka nazywa się Neko … jak tylko ją zobaczyłam to wiedziałam, że muszę nazwać ją Neko. - Uśmiechnęła się po czym dodała. - A tę śliczną morską kotkę w tygrysie paseczki nazwę Diunaryu.
- Ta końcówka -ryu dodaje jej uroku. To ja moją uroczą różowo fioletową kotkę w ciapki nazwę Rinaryu – powiedziała Nazomi.
- Ja myślę, iż do
mojej boskiej grafitowej kotki będzie pasowało imię Kiazuryu –
powiedziała trochę z podnieceniem Aijo. Tak jakby nie chciała być
gorsza od swoich koleżanek.
Po chwili odezwał
się Shintau:
-Mój
brunatny kocur będzie się nazywał Otachiryu...
-
Mojemu dam na imię po prostu, Hachiryu – wtrącił się Dojo.
Nagle Dojo olśniło
i powiedział:
- Wiecie, co
przecież my nie mamy nic dla kotów Ani jedzenia, ani kuwet i Bóg
wie, czego jeszcze...?
Na to Shintau:
- Mam pomysł
zostawmy kociaki u dziewczyn one tak świetnie się ze sobą bawią i
chodźmy do zoologicznego.
Wszyscy stwierdzili,
że to bardzo dobry pomysł, więc zebrali się i poszli na małe
zakupy. Kociaki zostały same w nowym miejscu, które ma od dzisiaj
być ich domem. Przez dłuższy moment po wyjściu właścicieli
kociaki grzecznie się bawiły. Gdy właściciele odeszli
wystarczająco daleko od domu Neko powiedziała:
- Jestem największa
i najpotężniejsza z was, więc będę waszym przywódcą Od tej
pory ja tutaj żądze!
Pozostałe kociaki
patrzyły na nią jak na wariatkę, jednocześnie mało się tym
przejmując. Po chwili grafitowa kotka, powiedziała:
- Niema mowy Ty chyba żartujesz.... z choinki się urwałaś...?
Jak widać ta mała
grafitowa kotka, jest charakterna i nie da sobie w kasze dmuchać. A
Neko pewna swoich przekonań wskoczyła na szafkę, na której stała
wieża muzyczna, i spytała:
-
Dlaczego nie ja?
Pozostałe kociaki
odwróciły się do niej tyłem i zaczęły się naradzać... po
chwili Diunaryu powiedziała:
- Neko kotku
kochany...(teraz z ironią w głosie)...i tak byśmy się ciebie nie
słuchali... na miano przywódcy trzeba zapracować...
W tym momencie mało
ostrożna Neko przez przypadek nacisnęła „PLAY” na wieży, a z
głośników zaczęła lecieć głośna i dudniąca muzyka Techno.
Wszystkie kociaki prócz Neko, zakryły swoje czułe uszy i zaczęły
krzyczeć:
-Wyłącz to....
wyłącz
Kotka tańcząc, o
dziwo z gracją i łatwością ruchów, po pokoju powiedziała:
-Niema mowy ta muza
jest fajna... mi się podoba...
W tej chwili
pozostałe trzy kotki nie wytrzymały i rzuciły się na nią.
Zaczęła się ekscytująca walka na podłodze, podczas której
chłopaki wskoczyli na szafkę i wyłączyli tę piekielną muzykę.
Po czym Hachiryu powiedział:
- Ja , tam w bójki
kociaków i dziewczyn się nie wtrącam, a ty braciszku?
Na to Otachiryu:
- Ja też nie, to
zbyt niebezpieczne... ja chce jeszcze pożyć
Nagle Nekusia cudem
wyrwała się z bójki i ze złością rzuciła się na chłopaków
krzycząc:
-Jak śmieliście
wyłączyć mi tę fajowską muzę... zaraz pożałujecie swojego
czynu...
Kiedy Neko była już
tuż przy samych chłopakach to uszy wszystkich kociaków w obrożach
zaczęły chodzić jak bardzo czułe radary, a chłopaki zeskoczyli
na podłogę i zaczęli się siłować. Natomiast dziewczyny zaczęły
się myć jakby nigdy nic, a Nekusia siedziała jak wryta i nie
wiedziała co się dzieje?
Rozległ się klucz
w zamku... właściciele powrócili do domu obładowani torbami w
samą porę. Świeżo upieczeni właściciele kociaków zaraz po
wejściu poszli do pokoju dziennego i wyjęli wszystko z toreb, Yujo
w tym czasie zapięła Neko delikatną zieloną obrożę(bez żadnej
„naszywki”). Od samego początku Yujo, zaczęła darzyć Neko
szczególną sympatią.
Zrobiło się już
późno, a jeszcze było tyle lekcji do zrobienia więc chłopaki
pożegnali się z dziewczynami, zabrali swoje rzeczy wraz z kociakami
i poszli do siebie. Dziewczyny gdy zostały same dały kotkom jeść
i położyły się spać, gdyż oczy same im się zamykały...
Wyspanie się, jest czasem ważniejsze od lekcji. A to był dzień
pełen wrażeń, więc zasłużyły na odpoczynek.
Minęło kilka dni i
któregoś wieczoru Nazomi przez przypadek zostawiła uchylone drzwi
od balkonu w pokoju dziennym. Trzy niesforne kotki ze „smoczymi
uszkami” postanowiły to wykorzystać i w nocy, kiedy ich
właścicielki już smacznie spały one wyszły na balkon. Była
piękna gwieździsta noc, więc kotki wskoczyły na barierkę i
obserwowały wspaniałe, przejrzyste niebo, na którym było widać
wszystkie gwiazdy. Powietrze było wspaniałe, takie przyjemnie
chłodne. Nagle zobaczyły w oddali spadającą gwiazdę, która
ciągła za sobą jasną, różnokolorową zorze, która dawała
wiele blasku. Kiedy gwiazda znikła im z pola widzenia to zorze
przebiły pioruny. Nie wyglądało to złowrogo, ale bardzo
przyjaźnie. Patrząc na to miało się nie odparte wrażenie, iż
dzieje się coś dobrego. Kotki obserwowały to nietypowe zdarzenie z
zapartym tchem i świecącymi oczkami. Były zafascynowane tym co
widzą. Nigdy przedtem nie widziały czegoś równie pięknego i
tajemniczego. Podczas tego zdarzenia symbole na ich obrożach bardzo
silnie promieniowały blaskiem, który pulsował coraz mocniej.
Jednak one nie zwróciły na to najmniejszej uwagi. Były zbyt
zapatrzone w to piękne niebo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz