czwartek, 4 grudnia 2014

Epizod 134

"Nocne pogaduchy do poduchy"

Minęło kilka dni, w których to Kiazu radośnie szalała, nie mogąc się doczekać wspólnego wolnego. Dzisiaj w końcu nadszedł ten upragniony dzień, a właściwie właśnie trwa noc po której rano nasi bohaterowie ruszą na Desteoms. W tę piękną, ciepłą i gwieździsta noc, Kiazu nie może spać, więc ubrana w cienką, czerwoną i stosunkowo obcisłą, krótką koszulkę na ramiączka, zapatrzona w migoczące gwiazdy siedzi na balkonowej barierce. Wiejący delikatny wiatr pieszczotliwie gładzi ciało neczanki i nieznacznie bawi się jej rozpuszczonymi grafitowymi włosami. W ten na balkon wyszła zaspana Rina, ubrana zaledwie w fioletowy, trochę rozciągnięty T-shirt, który sięga jej do połowy ud.
- Piękna noc ... - stwierdziła Rina z Yuri na ramieniu, patrząc w niebo.
- Tak ... heh ... czasem zapominam, że na ziemi też mogą być takie miejsca... - odparła delikatnie rozmarzonym głosem Kiazu, uśmiechając się przy tym.
- To prawda ... - odparła Rina siadając koło siostry.
- Niebawem i ja będę miała bestie. - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu.
- W tedy dopiero będziesz wymiatać... - odparła Rina z uśmiechem, po czym dodała: - Już teraz nas przewyższasz ... w tej chwili Twoja broń wygląda zupełnie jak nasza ... Hmm... ciekawe jaka będzie po zdobyciu bestii?
- Hmm... dobre pytanie ... może złota ... albo diamentowa ... jaka by nie była, raczej przestanie być srebrna ...
- Pewnie masz racje ...
- Rina ... powiedz mi ... wierzysz, że tam w tym wulkanie Tenebrae Erebus znajdę bestię dla siebie?
- Hmm... bardzo bym chciała aby tam była bestia dla Ciebie... jednak ...
- Boisz się, że jej tam nie ma? - wtrąciła Kiazu.
- Przepraszam ale tak ...
- Spoko też zakładam taki scenariusz - odparła Kiazu z uśmiechem, a następnie dodała: - ... wiesz bardzo bym chciała wreszcie zdobyć bestie i choć jestem narwaną i niepoprawną optymistką to zdaję sobie sprawę, że na Desteoms może nie być bestii ...
- Nie zaszkodzi tego sprawdzić ...
- Dokładnie, nic nie tracimy... a ja mam dziwne przeczucie, że znajdziemy tam jakąś ognistą bestie...
- Tego dowiemy się jutro ... i trzymam kciuki aby am była - odparła Rina z uśmiechem.
- Heheh ... nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała ... dowiedzieć się tego już teraz.
- Hmm... pewnie bardzo, bardzo, bardzo... bardzo ...
- Dodaj jeszcze z kilka bardzo i będzie tyle ile trzeba ..
W tym momencie obie siostry popatrzyły na siebie, a następnie zaśmiały się radośnie.
- Rina ... mogę o coś spytać? - spytała nagle poważnie Kiazu.
- Jasne pytaj o co chcesz ... - odparła spokojnie Rina.
- Od czasu misji na Jianyu jak tylko coś Cię muśnie po szyi to jesteś jak sparaliżowana... ja wiem, że już jest lepiej ... nawet znacznie lepiej ... ale chce wiedzieć dlaczego tak się dzieje?
Na te słowa Rina delikatnie i nieznacznie się speszyła, jednak po chwili ciszy, czerwieniąc się powiedziała:
- Tak w skrócie to ... Shubarnes zrobił sobie ze mnie posiłek ... i wysysał ze mnie energię ... robiąc mi bolesne "Malinki" między innymi na szyi ...
- Co za psychol ... - wtrąciła Kiazu, po czym dodała: - Hmm... ale nie miałaś śladów po tym? ...
- Miałam ... widzisz na rozkaz Sachinera, Kutaro wsadził mnie do takiej dużej przeźroczystej komory, ... która bez trudu usunęła krwiaki z mojego ciała ... jednak ... ból pozostał ... w miejscach gdzie mocniej się przyssał ... nadal odczuwam ból ... dodatkowo ...
- Twoja delikatna psychika ucierpiała .... rozumiem ... to wiele wyjaśnia ... - wtrąciła Kiazu z wyrozumiałością i czułością, po czym dodała: - Hmm... Kurai'a to nie irytuje?
- Hmm... nie ... On bardzo ... cierpliwie to znosi ... - odparła Rina rumieniąc się.
- No tak cały chłodny Kurai ... jego ciężko zirytować ... pewnie nawet się tym nie przejmuje bo na większe czułości go nie stać ... hmm... ale jak się nad tym zastanowić ... to w taki urokliwy sposób pasujecie do siebie i nawzajem się uzupełniacie ... chociaż mógłby być bardziej czuły w stosunku do Ciebie... - stwierdziła radośnie Kiazu, a następnie szczerząc kły dodała: - Jak bym miała takiego faceta to chyba już dawno byśmy się pozabijali ...
- Oj... pewnie tak ... Hmm .... A jak tam Amis?
- Przez wizję tej głupiej wojny nie ma dla mnie prawie czasu ... na szczęście żyjemy w wolnym związku ... wiesz nie przeszkadzają mu moje nazwijmy to skoki w bok a mi jego ... Tak jakoś czujemy coś do siebie, nawet powiedziałabym, że się kochamy ... ale jakoś żadne z nas nie chce zostać usidlone ... ale ... mimo wszystko nieustannie wracamy do siebie od momentu w którym się poznaliśmy ...
- Hmm... chyba lekka lipa ...
- E tam lipa ... fakt tęsknie za nim i brakuje mi go ... ale nie wyobrażam sobie życia w zamkniętym ... hermetycznym ... klasycznym związku ... czuła bym się jak ptak bez skrzydeł ... on ma bardzo podobnie i nie ograniczamy się nawzajem ... wiesz oficjalnie nie można nas nazwać parą ... jednak nią jesteśmy ... ja wiem to jest bardzo skomplikowane ... ale dobrze nam w takim ... urokliwym i oryginalnym związku ...
- Hmm ... to w sumie nawet dobrze ... ładnie się dobraliście ... i w takim układzie stanowicie idealną kochającą się parę ...
- Dobrze mówisz siostra ... i wiesz co? Nie zamieniłabym Amis'a na nikogo innego ...i tak naprawdę moje serce jest oddane tylko jemu ... a to co łączy mnie z innymi ... to hmm... tylko doznania fizyczne ... - odparła Kiazu z uśmiechem, a następnie dodała mrugając okiem: - Ale Ciiiii bo się wyda...
- Spoko nikomu nie powiem ....
- Wiesz żeby nie było, wiem o każdej kobiecie z którą się przespał a Amis wie o każdym facecie z którym ja się przespałam ... jesteśmy ze sobą szczerzy ...
- To w sumie dobrze ... - odparła Rina z uśmiechem.
- Heh ... to zabawne ... jak różne jesteśmy ... jest nas trzy ... i tak naprawdę każda z nas jest w zupełnie innym związku ... prócz naszych dwóch związków jest jeszcze związek Diuny i Moyoshiego ... gdzie Diuna, ma wierny i na swój sposób uroczy związek na odległość... pełen miłości... SMS... rozmów i wszystkiego ...
- Wiele nas łączy, lecz i sporo dzieli ... dzięki temu jesteśmy wyjątkowe ...
- Dokładnie ... dobrze powiedziane ... - odparła Kiazu z uśmiechem.
- Choć Kiazu ... idziemy spać ...
- Hmm... czyżby Kurai dzisiaj nocował u nas?
- Nie ... dzisiaj nie ... jest jeszcze w pracy ...
- Eh ... no tak zapomniałam, że pracuje w dziwnych godzinach ... co on w ogóle robi?
- Zajmuje się tak zwanym "zaklinaniem smoków"... bynajmniej tak mówił ...
- Ooo .... a to ciekawe ... fajna praca która tłumaczy dziwne godziny pracy ...
- Owszem ...
- Jakby nie patrzeć taka praca pasuje do niego - odparła Kiazu z uśmiechem.
- Dokładnie ...
- Szczerze, swego czasu myślałam, że jest jakimś złodziejem czy innym bandytą ... zwłaszcza, że tak się ostatnio składało, że jak znikał na dłużej to dochodziły do nas słuchy o włamaniach ... i z całym szacunkiem do niego... taka praca też by do niego pasowała ... No ale Ciebie by nie okłamał, więc możemy być spokojne ...
- Tak ... chociaż nawet jakby nim był ... i tak bym go kochała ... - odparła Rina czerwieniąc się.
- Bo po raz masz złote serduszko, a po dwa w sumie taki szczegół nic nie zmienia ... pod warunkiem, że nie jest kłamstwem ...
- Co racja to racja ...
- Dobrze, że to Ty skradłaś jego serce a nie ja ...
- Też się ciesze ... - odpowiedziała Rina z uśmiechem i rumieniąc się.
- Wiesz co? ... Kiedyś uważałam, że to on Cię zastraszył i przytłoczył swoją stanowczością do tego stopnia, że zmusił Cię do tego związku... - stwierdziła Kiazu, następnie dodała: - Przyznaj, że to tak może wyglądać na pierwszy rzut oka?
- Tak ... ale ja ... ja go naprawdę kocham ... - odparła lekko zdezorientowana Rina.
- Kochana wiem o tym ... spokojnie ... jesteście tak zapatrzeni w siebie, że od was aż kipi miłością ... i jak się przebywa z Wami to to widać gołym okiem... - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem i przytulając siostrę, a następnie dodała: - Przy pierwszym kontakcie ze mną z Amisem można stwierdzić, że jesteśmy parą nakręcających się rywali ... przy dobrych wiatrach odbierają nas ewentualnie tylko, że jesteśmy znajomymi ...a jak się nas bliżej pozna to widać, że łączy nas coś więcej ...
- Wiem ... masz racje ... nie wszystko jest takie jakie może się wydawać na pierwszy rzut oka ...
- O to to ... - odparła radośnie Kiazu, a następnie dodała: - Wiesz to co myślą inni jest tak naprawdę nie ważne ... liczy się tylko to co jest prawdą ...
- Coś w tym jest ...
- Pewnie, że jest... - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu, po czym dodała: - Bardzo jesteś zmęczona czy chcesz jeszcze pogadać?
- Hmm.... niby przed spotkaniem z bestią przydałoby nabrać sił ... jednak jak masz ochotę możemy dalej rozmawiać ...
- To ma nawet sens ... ale noc jest taka młoda ... a mi się chce rozmawiać ...
- Spoko ... - odparła Rina uśmiechając się.
- Wiesz a z bestią czy tak czy siak sobie poradzimy... na jej miejscu ja bym się bała na myśl na spotkanie z nami ... - stwierdziła Kiazu z determinacją w głosie i szczerząc kły.
- Pewnie już płacze ze strachu ...
- O nie Ci straszni neczanie przybyli aby mnie pokonać ... co ze mną będzie? - nabijała się Kiazu.
- Heheh... biedna bestia ...
- No pewnie ... - Stwierdziła Kiazu śmiejąc się, a następnie dodała: - A tak na serio to chciałabym zaimponować tej bestii aby ta mnie zaakceptowała i ulepszyła moją broń ...
- Byłoby bardzo fajnie ... i tego Ci życzę ...
- Rina ... a jak to jest jak się łączysz z bestią? ...
- Hmm... To bardzo dziwne uczucie ... przez pierwszą chwile miałam wrażenie, że nie jestem w swoim ciele ... zupełnie jakbym przez chwile była smokiem ... a przez kolejną chwile jakbym była wolną duszą mogącą się znaleźć gdzie tylko ze chce ... Potem słyszałam majestatyczny głęboki głos, który otulił mnie swoim ogromem ... - opowiedziała Rina z pasją i fascynacją w głosie.
- ŁAŁ! To musi być wspaniałe przeżycie. - wtrąciła entuzjastycznie Kiazu.
- O tak ... jednak potem ... niestety aż do momentu obudzenia się już nic nie pamiętam ...
- Spoko ... a jak było po przebudzeniu? - pytała entuzjastycznie i dociekliwie Kiazu.
- Hmm... po przebudzeniu czułam się lekka i szczęśliwa ... oraz przepełniona energią ...
- Heh ... nie mogę się już doczekać aż zdobędę swoją ...
- Jak dobrze pójdzie to już niebawem ...
- Na to liczę ... - odparła rozmarzonym głosem Kiazu, a następnie dodała: - Hmm... swoją drogą wiesz może jaką mocą włada Volaure?
- Niestety nie wiem ... ponoć ma bardzo rozwinięte moce leczenia ...
- Hmm... tyle i ja słyszałam ... muszę kiedyś się go spytać ...
- O ile będziesz pamiętać ... pośród ... hmm... przyjemniejszych rzeczy
- Tak ... w sumie można to tak ująć ... wiesz cóż poradzę, że mnie pociąga i jest moim "całuśnym przyjacielem" ... w sumie oboje to lubimy i nakręcamy się jak nie wiem co... normalnie aż mam dreszcze ... -stwierdziła rozkosznie Kiazu, a następnie dodała: - Jednak jeszcze nigdy nie zabrał mi energii ... widocznie do mnie przychodzi na innych głodach...
- Pewnie masz rację ...
- Heheh ... jesteś słodka jak się czerwienisz ... hmm... Przypomniał mi się wasz pierwszy pocałunek ... jak wyjeżdżaliśmy z Tochi Neko po naszej pierwszej wizycie tam ... słodko się rumieniłaś ... a ja cieszyłam się, że dorastasz...
- Pamiętam ... ale wiesz ... to nie był nasz pierwszy pocałunek ....
- Nie? No proszę ... a Kiedy był ten pierwszy?
- Hmm... pamiętasz jak na weselu Yorokobi i Rudego zaatakowały nas cienie ... i Kurai potem był nieprzytomny przez kilka dni?
- No pamiętam ... czuwałaś wtedy przy nim nie odchodząc od niego nawet na krok ... jednak traf chciał, że obudził się jak wyszłaś z pokoju ... no i? Co było wtedy?
- Nie... nie było ... ja już tam nie wróciłam ... znaczy zajrzałam ... jednak jak zobaczyłam jak się cieszycie, że się obudził wyszłam ... wtedy uważałam ... że już nie jestem potrzebna ... może to głupie ... ale myślałam, że to między Wami coś iskrzy ...
- Hmm... w sumie nie ukrywam, że mi się podobał i nadal podoba ... jednak nie mogłabym z nim być ... według mnie jest za bardzo chłodny ... zamknięty w sobie ... i w ogóle taki mało przystępny ... a poza tym nie pasujemy do siebie ... i prędzej czy później byśmy się co najmniej pozabijali ... - odparła spokojnie Kiazu, po czym spytała: - To w takim układzie kiedy?
- Hmm... później przyszedł do mnie do komnaty ... staliśmy na balkonie przy bezchmurnej pełni ... i bez słowa ... na dobrą sprawę słowa nie były potrzebne .... w każdym bądź razie ... wtedy niespodziewanie mnie pocałował ... to było takie spontaniczne i ciepłe ...
- No proszę zimny Kurai, który nigdy nie wiadomo co myśli ... ma w sobie romantyzm ...tego się nie spodziewałam ...
- Tak jakoś ... - odparła Rina mocno się czerwieniąc.
- To dobrze ... nawet jeśli ta przystępność jest tylko dla Ciebie to i tak dobrze ... hmm... ja tyle już miałam pocałunków że trudno je zliczyć ... hmm... pierwszy w ogóle był jakoś tydzień po tym jak przemieniliśmy się w ludzi ... z jakimś kolesiem, którego imienia nawet nie pamiętam... Za to pierwszy raz z Amisem doskonale pamiętam ... był on na weselu Yorokobi i Rudego ... odprowadzał mnie do pokoju ... śmialiśmy się wygłupialiśmy ... potem nawet obejrzeliśmy jakiś durny film ... i tak jakoś się pocałowaliśmy ... było namiętnie ... spontanicznie i pieszczotliwie ... - odpowiedziała Kiazu, a następnie mimochodem dodała: - Jak nie trudno się domyśleć wyszedł ode mnie dopiero rano.
- Szybka jesteś ...
- Hmm... wiesz to jest miłość od pierwszego wejrzenia ... odkąd się poznaliśmy coś zaiskrzyło i iskrzy do dzisiaj ...
- Miłość jedna na milion ...
- Tak .... powiedziałabym to samo o innych dwóch wyjątkowych miłościach ...

- Hehe ... trudno zaprzeczyć ... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz