"Lalki"
Mrocznym
lesie pełnych straszliwych drzew obwieszonych potwornymi lalkami,
które nagle ożyły. Ich małe nóżki, rączki i główki, drżącym
powolnym ruchem zaczęły się poruszać, a chichoty krążące po
lesie z każdą sekundą zaczęły nabierać na sile i intensywności,
przeszywając na wskroś dusze, umysły i wszystkie zmysły. Chłodne
powietrze stało się zimne i bardzo nieprzyjemne. Zimny pot spływał
po rozgrzanych i mocno wystraszonych ciałach neczan. Po chwili małe
lalki jedna za drugą zaczęły schodzić z drzew i drobnymi szybkimi
kroczkami zaczęły kierować się w kierunku wystraszonego i
zdezorientowanego rodzeństwa, które z wielkimi wystraszonymi oczami
obserwuje całe to zdarzenie. Z każdą sekundą przerażające małe
upiorki są bliżej i bliżej, aż tu nagle wszystkie, prawie
bezszelestnie się zatrzymały i z ciekawością zaczęły oglądać
mocno wystraszonych przybyszów, którzy gotowi do walki stali z
broniami żywiołów w dłoniach.
- No co jest dzieciaki? Przywitajcie się ładnie.... - stwierdził chłodno Tsuzuke z uśmiechem.
- No co jest dzieciaki? Przywitajcie się ładnie.... - stwierdził chłodno Tsuzuke z uśmiechem.
-
Ej ... co jest ... nie atakują? - zauważył Otachi.
-
Eh ... one nie zaatakują, chyba, że wy pierwsi to zrobicie ...
dobrze radzę schowajcie broń ... - wtrącił chłodno Aka,
podchodząc do jednej z lalek.
Następnie złodziejaszek ukucnął i zaczął głaskać jedną z zabawek po głowie, a lisi demon powiedział:
Następnie złodziejaszek ukucnął i zaczął głaskać jedną z zabawek po głowie, a lisi demon powiedział:
-
Aka dobrze Wam radzi ... poza tym macie je leczyć a nie zabijać …
W tym momencie neczanie zniwelowali swoje bronie i trochę wyluzowali.
W tym momencie neczanie zniwelowali swoje bronie i trochę wyluzowali.
-
Jak to mamy leczyć zapyziałe lalki? - spytała dociekliwie Diuna.
-
Tak macie leczyć lalki ... - odpowiedział spokojnie Aka, zupełnie
jakby to było coś naturalnego.
- Przecież to tylko przedmioty ... - dodała zniesmaczona Kiazu.
- Mylisz się ... Eh ... jesteście naprawdę upierdliwi .... każda lalka to jedna zaklęta zagubiona dusza, która czuje tak samo jak każda inna istota ... - odparł Tsuzuke przewracając oczami.
- Przecież to tylko przedmioty ... - dodała zniesmaczona Kiazu.
- Mylisz się ... Eh ... jesteście naprawdę upierdliwi .... każda lalka to jedna zaklęta zagubiona dusza, która czuje tak samo jak każda inna istota ... - odparł Tsuzuke przewracając oczami.
-
Kiedy będziecie się starać i zaczniecie je leczyć prawidłowo, to
staną się piękne .... a jeśli będziecie robić to na odwal się
... to będą coraz straszniejsze ... - dodał Aka.
-
Chyba bardziej się już nie da ... - stwierdziła Kiazu, z lekkim
niesmakiem.
-
Da się da ... i nie chcesz się o tym przekonać ... - odpowiedział
złodziejaszek.
-
Aha ... jak przegniecie w tą złą stronę ... to przyjdzie główny
strażnik ... a tego też nie chcecie ... uwierzcie na słowo ... -
dodał lisi demon.
-
A właśnie wyjdziecie stąd jak wszystkie staną się "ładne"
... - dopowiedział Aka zasiadając na jednej z gałęzi drzew.
-
Super ... - odparła sarkastycznie Diuna.
-
Czad ... - dodał równie entuzjastycznie Hachi.
- Dobra mnie to tez się nie podoba ... nawet bardzo ... ale im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy ... - dopowiedziała Kiazu, po czym spytała: - Dobra to jak mamy leczyć?
- Dobra mnie to tez się nie podoba ... nawet bardzo ... ale im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy ... - dopowiedziała Kiazu, po czym spytała: - Dobra to jak mamy leczyć?
-
Ujmę to tak ... Musicie skupić energię na "ranach" ...
postarać się poczuć ten "ból" ... właściwie to
wyobrazić sobie, że walczycie z tym "bólem i ranami" ...
pokonując je leczycie. - stwierdził Tsuzuke wskakują na jedno z
drzew i rozsiadając się wygodnie, na gałęziach, a następnie
lekko olewczo dodał: - Zresztą sami to za chwile ogarniecie ....
aha tylko leczcie je pojedynczo ...
-
Tiaaa ... super ... - stwierdziła Kiazu.
-
Bardzo pomocne informacje ... - dodała Diuna.
-
Eh ... dobra ... to do roboty ... - dodał ochoczo Otachi pochodząc
do jednej z lalek.
Niska,
pulchna, bezwłosa lalka z pękniętą głową i wypalonymi oczami,
uważnie obserwowała wietrznego neczanina, delikatnie trzęsąc
głową na boki. Otachi niepewnie wyciągnął ku niej prawą dłoń
i skupił się, zamykając przy tym oczy. Po paru chwilach lalka
została otoczona przez delikatną i cienką niebiesko-białą aurę.
Widać po wietrznym neczaninie, że jego działanie sprawia mu
trudności. Jednak mimo tego brudna zapyziała lalka z każdą chwilą
ładniała. Jej cera zrobiła się zdrowa i błyszcząca, a oczy
stały się duże wyraziste i bladoniebieskie. Po kilku długich
minutach pęknięta głowa lalki zaczęła się regenerować, a po
paru grymasach neczanina wyrosły jej nawet długie lokowane blond
włosy. Na samym końcu na ciele zabawki pojawiła się seledynowa
suknie balowa do ziemi.
- Uff ... - Otachi westchną z ulgą, a następnie powiedział: - Nie było tak źle ...
- Było tragicznie ... zajęło Ci to aż kwadrans ... - stwierdził Aka.
- Uff ... - Otachi westchną z ulgą, a następnie powiedział: - Nie było tak źle ...
- Było tragicznie ... zajęło Ci to aż kwadrans ... - stwierdził Aka.
-
Spadaj ... jak na pierwszy raz poszło mu świetnie ... - odparł
Hachi.
-
Dobra ... to wydaje si e być banalne ... raz dwa i skończymy ... -
wtrąciła Kiazu.
-
Aha, radzę Wam się rozproszyć ... - dodał Aka.
- Tylko wiecie ... bądźcie zarówno w polu widzenia ... jak i w obrębie głosu ... ten as jest zdradliwy ... - dopowiedział Tsuzuke.
- Taaa ...taaa ... - odparł Hachi.
- Tylko wiecie ... bądźcie zarówno w polu widzenia ... jak i w obrębie głosu ... ten as jest zdradliwy ... - dopowiedział Tsuzuke.
- Taaa ...taaa ... - odparł Hachi.
-
Eh ... zapowiada się długi dzień.. - dodała Diuna.
-
Heh ... narzekając go tylko wydłużamy ...- dopowiedziała Kiazu,
po czym entuzjastycznie dodała: - To do dzieła!
W
ym momencie rodzeństwo stosunkowo nie chętnie rozeszło się po
okolicy, trzymając się wskazówek lisiego demona. Natomiast Kurai z
rękami w kieszeniach, oparł się o jedno z drzew.
************
Pierwsza
godzina minęła zaskakująco szybko, Aka wylegujący się na jednym
z drzew leniwie się przeciągną, po czym zeskoczył mówiąc:
-
Dobra starczy tego dobrego ... w końcu za coś mi płacicie, a
następnie znikając we mgle dodał: - czas sprawdzić postępy,
naszych uczniaków....
-
Baw się dobrze - odparł beztrosko lisi demon, po czym, zaczynając
długi monolog, dodał: - Mam nadzieje, że już kończą ... albo są
bynajmniej w połowie pracy ... chociaż jak widziałem Otachiego
przy pracy to mam wrażenie, że jaszcze tu posiedzimy ... eh ... jak
nie ściągną głównego strażnika to będzie dobrze ... Chociaż
może jak poprawi mu się humor to wpadnie zobaczyć nowego opiekuna
... ale Ty nie masz co się martwić ... w końcu jesteś tu z nami
... zastanawia Cie pewnie poco to wszystko mówię? ... o tak dla
zabicia czasu ... na powierzchni zajął bym się przyjemniejszymi
rzeczami ... siedzenie w ciszy już mnie nie kręci ... byłem
więziony tak długo, że powinienem do tego przywyknąć ... i
pewnie tak jest ... ale irytuje mnie brak zajęcia ... godzina
bezsensownego siedzenia po stokroć wystarczy ... hmm... dzisiaj
wieczorem jest niezła impreza ... mam nadzieje, że się wyrobimy
...szkoda by było ... odpuścić taką imprezę ... nie wiem czy
wiesz ale ...
************
Zakapturzony
Aka, bezszelestnie przemyka przez mgłę, wilgotną trawę i
bagniska. Widać, że złodziejaszek doskonale zna ten teren i że
nie raz już przeczesywał ten nieprzyjemny mroczny teren. Po paru
chwilach Aka natrafił na lekko spoconego Otachiego, który dzielnie
leczy jedną lalkę, za drugą. Złodziejaszek poobserwował uważnie
wietrznego neczanina po czym podszedł do niego i powiedział:
-
Dobrze sobie radzisz ...
-
Dzięki .. - odparł Otachi, a następnie dodał: - A gdzie szydercza
uwaga?
- Hmm... zostawiłem na drzewie ... -odparł Aka, kucając koło Otachiego.
- Hmm... zostawiłem na drzewie ... -odparł Aka, kucając koło Otachiego.
-
Aha ... coś taki miły... co?
- Jestem w pracy ... a Ty jesteś moim klientem ... a do klientów trzeba być miłym... - odpowiedział Aka delikatnie zaciskając zęby, a następnie dodał: - Łatwiej Ci będzie jak będziesz leczył je używając mniejszej ilości mocy ...
- Co masz na myśli?
- Zobacz - stwierdził Aka wyciągając lewą dłoń do bezgłowej lalki, z rękami i nogami, które są zamienione miejscami, a następnie lecząc lalkę mówił dalej: - Ona ma poważne obrażenia ... jednak ja wcale nie używam dużej ilości mocy ... i zobacz po skończonej kuracji jest piękna, a trawa pod nią robi się wspaniale zielona, a kwiaty kwitną to znak, że dusza została uleczona poprawnie … Ty swoje owszem leczysz je poprawnie, ale używając dużej dawki mocy one czują się bardziej atakowane niż leczone ... a Ty zaraz nam tu padniesz ...
- Jestem w pracy ... a Ty jesteś moim klientem ... a do klientów trzeba być miłym... - odpowiedział Aka delikatnie zaciskając zęby, a następnie dodał: - Łatwiej Ci będzie jak będziesz leczył je używając mniejszej ilości mocy ...
- Co masz na myśli?
- Zobacz - stwierdził Aka wyciągając lewą dłoń do bezgłowej lalki, z rękami i nogami, które są zamienione miejscami, a następnie lecząc lalkę mówił dalej: - Ona ma poważne obrażenia ... jednak ja wcale nie używam dużej ilości mocy ... i zobacz po skończonej kuracji jest piękna, a trawa pod nią robi się wspaniale zielona, a kwiaty kwitną to znak, że dusza została uleczona poprawnie … Ty swoje owszem leczysz je poprawnie, ale używając dużej dawki mocy one czują się bardziej atakowane niż leczone ... a Ty zaraz nam tu padniesz ...
-
Czyli dużą porcją energii sprawiam im ból?
-
Owszem, co prawda na końcu cieszą się, że zostały uleczone, ale
bardzo je to boli ... słuchaj chodzi o to, że mniejszymi dawkami
energii robisz to ostrożniej i pieszczotliwiej ... a co za tym idzie
przede wszystkim Ty się znacznie mniej męczysz, dusze są bardziej
szczęśliwe i leczenie jest skuteczniejsze.... natomiast Ty będziesz
pracował szybciej i efektywniej.
-
Hmm... nie spodziewałbym się, że robiąc coś powoli z małą
ilością mocy będę szybszy niż przy użyciu dużej mocy ....
- Będziesz ... widzisz w leczeniu za pomocą Nishati małe dawki mocy pobudzają "ciało" istoty do regeneracji ... co jak nie trudno się domyślić przyśpiesza sam proces leczenia, a ten kto leczy nie potrzebuje dużej ilości mocy aby sobie poradzić ... natomiast duże dawki mocy drażnią "ciało", więc tak naprawdę w koło leczysz to samo i zużywasz więcej mocy.... rozumiesz?
- Będziesz ... widzisz w leczeniu za pomocą Nishati małe dawki mocy pobudzają "ciało" istoty do regeneracji ... co jak nie trudno się domyślić przyśpiesza sam proces leczenia, a ten kto leczy nie potrzebuje dużej ilości mocy aby sobie poradzić ... natomiast duże dawki mocy drażnią "ciało", więc tak naprawdę w koło leczysz to samo i zużywasz więcej mocy.... rozumiesz?
-
Tak ... dzięki za radę ... nie jesteś taki zły ... - odparł
Otachi z uśmiechem.
-
Dobra ... to idź to Tsuzuke i Kurai'a ... i odpocznij trochę, a
potem wróć do leczenia …
- Spoko ... A Ty gdzie idziesz?
- Sprawdzić jak sobie radzi reszta ... - odparł Aka znikając we mgle.
- Spoko ... A Ty gdzie idziesz?
- Sprawdzić jak sobie radzi reszta ... - odparł Aka znikając we mgle.
************
Diuna
siedzi sobie wygodnie oparta o drzewo i od czasu do czasu leczy
którąś z mrocznych lalek i bez większego trudu doprowadza ją do
wspaniałego stanu. Jednak dusz które jej towarzyszą jest coraz
mniej i praktycznie nie przybywa nowych chętnych do leczenia.
- Co robisz? - spytał nagle Aka.
- Odpoczywam .... wykonała już swoją robotę... - odpowiedziała Diuna, leniwie się przeciągając.
- Co robisz? - spytał nagle Aka.
- Odpoczywam .... wykonała już swoją robotę... - odpowiedziała Diuna, leniwie się przeciągając.
-
Hmmm... nie powiedziałbym …
- A ja powiedziałabym ... one nie przychodzą, więc ja mam wolne ...
- A ja powiedziałabym ... one nie przychodzą, więc ja mam wolne ...
-
Nie przychodzą, bo je ... hmm... źle leczysz …
- Jak to źle?
- Widzisz .... mimo, że prawidłowo używasz małej ilości mocy ... to traktujesz je pogardliwie i z brakiem szacunku ....
- I co z tego ... przecież to tylko lalki nie?
- Nie .. to są zaklęte dusze i pamiętaj o tym ... zapamiętaj kiedy leczysz jakąkolwiek istotę, musisz mieć do niej szacunek ... i traktować ją tak jakbyś chciałabyś traktowana ... wtedy leczenie nie dość, że przynosi lepsze efekty to jeszcze leczona istota jest szczęśliwsza ...
- A co to ma do rzeczy? Powinna się i tak cieszyć, że marnuję energię dla niej …
- Hmmm ... dobra inaczej ... wolisz jak ktoś jest dla Ciebie miły czy opryskliwy?
- Jasne, że miły ...
- Jak to źle?
- Widzisz .... mimo, że prawidłowo używasz małej ilości mocy ... to traktujesz je pogardliwie i z brakiem szacunku ....
- I co z tego ... przecież to tylko lalki nie?
- Nie .. to są zaklęte dusze i pamiętaj o tym ... zapamiętaj kiedy leczysz jakąkolwiek istotę, musisz mieć do niej szacunek ... i traktować ją tak jakbyś chciałabyś traktowana ... wtedy leczenie nie dość, że przynosi lepsze efekty to jeszcze leczona istota jest szczęśliwsza ...
- A co to ma do rzeczy? Powinna się i tak cieszyć, że marnuję energię dla niej …
- Hmmm ... dobra inaczej ... wolisz jak ktoś jest dla Ciebie miły czy opryskliwy?
- Jasne, że miły ...
-
No widzisz ... te dusze też tak wolą ... a tak nawiasem wiesz, że
jeśli będziesz le leczyć z szacunkiem i nie będziesz traktować
jak lalki to ten las zakwitnie?
- Bujasz ...
- Bujasz ...
-
Sama spróbuj ... tam jest dusza ... - odparł mimochodem Aka
pokazując na jedną z lalek.
Owa
lalka nie zachęca swym wyglądem do podejścia. Wygląda jakby
została spalona. Ma zdeformowane ciało, brak jednej ręki i jednej
nogi, łysą głowę i jedno oko zwisające na długim sznurku.
Mroczna, brudna i mocno zaniedbana zabawka nie chciała zbytnio
podejść do neczanki. Po poru chwilach Diuna podniosła się i sama
do niej podeszła. Następnie wyciągnęła ku niej prawą dłoń i
zaczęła leczenie. Z każdą sekundą lalka ładniała w oczach,
jednak nic więcej się nie działo. Neczanka westchnęła i
postanowiła, że na próbę zmieni podejście do lalek i zacznie je
traktować jak żywe istoty a nie tylko lalki. Uleczenie tej duszy
poszło sprawnie jak i wszystkich innych. Jednak tym razem stało się
coś niezwykłego, kiedy lalka w długiej niebieskiej sukni dotknęła
tylko ziemi, trawa wkoło niej stała się intensywnie zielona i
zakwitło kilka małych polnych kwiatów.
-
Łał ... Ty popatrz ... mówiłeś prawdę ...
-
Widzisz, czasem mi się zdarza ... pracuj tak dalej a obiecuje Ci, że
odpoczynek Cię nie ominie …
- Jasne ... jasne ... nie czaruj …
- To zostawiam Cię ... i idę rozejrzeć się dalej …
- Spoko ... do mnie nie wracaj ... aha Aka ...
- Jasne ... jasne ... nie czaruj …
- To zostawiam Cię ... i idę rozejrzeć się dalej …
- Spoko ... do mnie nie wracaj ... aha Aka ...
-
Tak?
-
Mogłeś powiedzieć, że to przyjemne … nudne i monotonne ... ale
ujdzie …
-Uznam, że mnie to cieszy ... - odparł spokojnie złodziejaszek znikając we mgle.
-Uznam, że mnie to cieszy ... - odparł spokojnie złodziejaszek znikając we mgle.
************
-
Eh to były czasy .... nie to co teraz …
- Tsuzuke ... - odezwał się wreszcie chłodno Kurai.
- O w końcu postanowiłeś się odezwać ... nareszcie ... no słucham Cię ... - odparł entuzjastycznie jak na siebie Tsuzuke.
- Cenię sobie ciszę ...
- Hmm... tak pamiętam ... Irytuje Cię co? ... heheh ... a to pech .. wiesz, że jeśli mnie zabijesz to pojawi się główny strażnik i będziemy mieli przerąbane? ... pewnie się tego domyśliłeś ... swoją drogą ciekawe jak im idzie ... Aka jakoś długo nie wraca ... no ale jest ich pięcioro ... i pewnie każde potrzebuje opieki ... ale mógłby się streszczać... hmm... z tego co widzę to Twoi Towarzysze się oddalili i są po za zasięgiem wzroku .. ale luz ... Aka na pewno się nimi dobrze zajmuje ... a póki nie widać głównego strażnika to mi to w tomi graj ...
- Tsuzuke ... - odezwał się wreszcie chłodno Kurai.
- O w końcu postanowiłeś się odezwać ... nareszcie ... no słucham Cię ... - odparł entuzjastycznie jak na siebie Tsuzuke.
- Cenię sobie ciszę ...
- Hmm... tak pamiętam ... Irytuje Cię co? ... heheh ... a to pech .. wiesz, że jeśli mnie zabijesz to pojawi się główny strażnik i będziemy mieli przerąbane? ... pewnie się tego domyśliłeś ... swoją drogą ciekawe jak im idzie ... Aka jakoś długo nie wraca ... no ale jest ich pięcioro ... i pewnie każde potrzebuje opieki ... ale mógłby się streszczać... hmm... z tego co widzę to Twoi Towarzysze się oddalili i są po za zasięgiem wzroku .. ale luz ... Aka na pewno się nimi dobrze zajmuje ... a póki nie widać głównego strażnika to mi to w tomi graj ...
************
Aka
bezszelestnie zakradł się do Hachiego leczącego jedną z lalek.
Już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że ziemisty neczanin
się przy tym bardzo męczy i nie sprawia mu to najmniejszej
przyjemności.
- Hachi ... co się dzieje? - spytał nagle Aka.
- Hachi ... co się dzieje? - spytał nagle Aka.
-
Wiesz co nie wiem ... używam mało mocy a z każdą chwilą czuje
się coraz bardziej ociężały …
- Hmm... Ty sobie wyobrażasz to co robisz czy bierzesz na chłodno?
- Na chłodno ... nie chce się za bardzo wczuwać …
- Rozumiem ... popadłeś w rutynę która niszczy Ciebie ... posłuchaj do każdej leczonej istoty musisz mieć chociaż deko zrozumienia... aby leczenie uskrzydlało a nie ciągnęło Cię na dno ...
- Hmm... Ty sobie wyobrażasz to co robisz czy bierzesz na chłodno?
- Na chłodno ... nie chce się za bardzo wczuwać …
- Rozumiem ... popadłeś w rutynę która niszczy Ciebie ... posłuchaj do każdej leczonej istoty musisz mieć chociaż deko zrozumienia... aby leczenie uskrzydlało a nie ciągnęło Cię na dno ...
-
No ale wczuwając się można zwariować ....
- Owszem ... dlatego trzeba to robić z umiarem ... posłuchaj musisz minimalne zrozumieć leczona istotę ... chociaż zrozumieć to ... że mają rany ... to naprawdę Ci pomoże i uskrzydli Twoja pracę ...
- Owszem ... dlatego trzeba to robić z umiarem ... posłuchaj musisz minimalne zrozumieć leczona istotę ... chociaż zrozumieć to ... że mają rany ... to naprawdę Ci pomoże i uskrzydli Twoja pracę ...
-
Mówisz?
- Tak ... dzięki temu staniesz się lżejszy ... tylko wiesz nie za dużo tego zrozumienia ... musisz wyśrodkować to zagadnienie ...
- Tak ... dzięki temu staniesz się lżejszy ... tylko wiesz nie za dużo tego zrozumienia ... musisz wyśrodkować to zagadnienie ...
-
Postaram się Ziom ... Swoją drogą Ty potrafisz być miły …
- Nie przyzwyczajaj się ... każdy ma chwilę słabości ... - stwierdził chłodno Aka, a następnie beztrosko dodał : - A poza tym w końcu za coś mi płacicie nie?
- Nie przyzwyczajaj się ... każdy ma chwilę słabości ... - stwierdził chłodno Aka, a następnie beztrosko dodał : - A poza tym w końcu za coś mi płacicie nie?
-
Też racja Ziom ... dobra to ja wracam do leczenia …
- Luz ... a ja idę zobaczyć ...jak sobie reszta radzi ...
- Luz ... a ja idę zobaczyć ...jak sobie reszta radzi ...
************
-
Hmmm... ciekawe, jak ona sobie radzi ... zaraz zobaczymy ....
powinna być niedaleko ... - zamyślił się Aka podróżując
przez mroczne tereny treningu. Czarne, powyginane drzewa, skrywające
się w gęstej mgle sprawiają wrażenie być znacznie
mroczniejszymi, niż w innych miejscach drugiego poziomu Bieinn. Po
paru długich i niespokojnych chwilach oczom złodziejaszka ukazała
się Kiazu, w koło której kręci się spora ilość uleczonych
lalek. Jednak ognista neczanka nie leczy ich tylko trenuje.
Dziewczyna dość nerwowo i zamarzycie wymachuje swoją wspaniałą
halabardą, ćwicząc tym samym nowe techniki.
- Hmm... Czemu nie wykonujesz zadania? - spytał nagle Aka.
- Znudziło mi się ... - odparła poddenerwowana Kiazu.
- Hmm... Czemu nie wykonujesz zadania? - spytał nagle Aka.
- Znudziło mi się ... - odparła poddenerwowana Kiazu.
-
Tak szybko? ...
-
Tak ... jestem wojownikiem a nie medykiem ... uleczyłam trochę
dusz, ale to nie moja bajka ... ja chce walczyć i trenować a nie
robić coś tak takiego ...
- Wojowniczka, nielubiąca monotonii ... ciekawe ... a zdajesz sobie sprawę, że leczenie też jest przydatne?
- Wiem wiem ... i myślę, że opanowałam tą technikę na tyle aby stwierdzić, że umiem kogoś wyleczyć ... nie zrozum mnie źle ale więcej nie potrzebuję …
- Hmmm ... a czemu się denerwujesz?
- Wojowniczka, nielubiąca monotonii ... ciekawe ... a zdajesz sobie sprawę, że leczenie też jest przydatne?
- Wiem wiem ... i myślę, że opanowałam tą technikę na tyle aby stwierdzić, że umiem kogoś wyleczyć ... nie zrozum mnie źle ale więcej nie potrzebuję …
- Hmmm ... a czemu się denerwujesz?
-
Jestem spokojna... - odparła twardo Kiazu, wbijając ostrze
halabardy w ziemię.
-
Skoro tak mówisz ... a wiesz, że nawet będąc wielkim wojownikiem,
możesz też świetnie leczyć i pomagać innym swoim sojusznikom ...
-
Wiem .... wiem ale ja uważam, że każdy ma swoje miejsce ... już
mówiłam ja jestem wojownikiem a nie medykiem ...
-
Uparta jesteś ... przybyłaś tutaj aby trenować leczenie, a nie
walkę ... masz być podporą ...
-
Eh ....trenowałam .... i jestem inną podporą ... zresztą chodź
za mną coś Ci pokarzę ... - stwierdziła rozczarowana Kiazu
niwelując swoją broń i idąc w kierunku mgły.
Aka
bez słowa i z zaciekawieniem ruszył za ognistą neczanką. Po
drodze mgła się rozrzedzała i jaśniała. Kiazu przez kilka chwil
niepewnie lawirowała miedzy mrocznymi, ciemnymi drzewami, ale
doprowadziła złodziejaszka tam gdzie chciała. Aka nagle się
zatrzymał i nie wierzył własnym oczom, które ze zdumieniem
obserwowały fragment mrocznego lasu, który przestał być ciemny i
nieprzyjazny. Złodziejaszek widzi wspaniały zielony, ukwiecony
krąg, po środku którego siedzi Rina lecząca coraz to nowe dusze.
-
Ona będzie naszą podporą ... którą ja będę bronić... -
stwierdziła z determinacją Kiazu.
- Ooo... Kiazu ... Aka ... co tam? - spytała nieśmiało Rina.
- Ooo... Kiazu ... Aka ... co tam? - spytała nieśmiało Rina.
-
Ty to zrobiłaś? - spytał twardo zaskoczony Aka.
-
Tak ... - odparła drżącym głosem Rina, a następnie dodała: -
...Nabroiłam tak?
-
Dziewczyno, co Ty mówisz ... ja nie wierze własnym oczom ... Ty na
pewno nie leczyłaś już wcześniej? - odparł twardo Aka.
- Nie ... nie leczyłam ... - odpowiedziała wodna neczanka.
- Nie ... nie leczyłam ... - odpowiedziała wodna neczanka.
-
Widzisz, ja nie potrzebuje umieć więcej niż umiem, jeśli chodzi o
leczenie ... moim przeznaczeniem jest bycie wielkim wojownikiem ... -
Wtrąciła twardo Kiazu.
-
Rozumiem... ale ...
-
Zamilcz ... nie wkurzaj już mnie ... - przerwała twardo Kiazu.
-
Nie pozwalaj sobie ... pyskować to możesz w domu.... - odparł
twardo Aka.
- A co mnie to obchodzi ... jedyną rozrywką dzisiaj był strażnik, który był tak banalny, że szkoda na niego energii ... dodatkowo mam się uczyć dalej leczenia, mimo,że nie chce i nie mam zamiaru więcej opanowywać, bo co? ... Bo TY tak mówisz? - odparła ze zdenerwowaniem Kiazu.
- A co mnie to obchodzi ... jedyną rozrywką dzisiaj był strażnik, który był tak banalny, że szkoda na niego energii ... dodatkowo mam się uczyć dalej leczenia, mimo,że nie chce i nie mam zamiaru więcej opanowywać, bo co? ... Bo TY tak mówisz? - odparła ze zdenerwowaniem Kiazu.
-
TAK! ... bo Wy mi za coś płacicie, więc wymagam od Was jakiegoś
poziomu! I TY MASZ SIĘ DO TEGO DOSTOSOWAĆ!
-
Wypchaj się...
-
Ej Kiazu ... spokojnie ... - stwierdziła Rina podchodząc do
siostry, a następnie dotykając jej twarzy, łagodnym i ciepłym
głosem dopowiedziała: - On chce dobrze .... Tsuzuke go wynajął
... więc jemu zależy aby otrzymać zapłatę ... pewnie dla tego
tak naciska ...
-
Eh ... w sumie masz racje .... - odparła łagodnym głosem Kiazu, a
następnie dodała: - Ale nie będę już trenować leczenia!
- Dobrze ... - odparła spokojnie Rina, zaczynając miziać siostrę po brodzie, tak jak to ona tylko potrafi. Delikatne palce wodnej neczanki w przyjemny sposób zaczęły pieścić ciało Kiazu, która szybko zaczęła mruczeć
- Dobrze ... - odparła spokojnie Rina, zaczynając miziać siostrę po brodzie, tak jak to ona tylko potrafi. Delikatne palce wodnej neczanki w przyjemny sposób zaczęły pieścić ciało Kiazu, która szybko zaczęła mruczeć
-
Ej ...
- Nie wtrącaj się Aka ... - wtrącił stanowczo Kurai, wchodzący z mgły.
- Nie wtrącaj się Aka ... - wtrącił stanowczo Kurai, wchodzący z mgły.
-
Ale ...
-
Nie zmuszaj jej to nic nie da ... jedynie się wkurzy i się
pozabijacie ...- kontynuował elektryczny neczanin.
- Dobra ... niech będzie odpuszczę ... - Stwierdził chłodno i dość niechętnie Aka, a następnie dodał z zaciekawieniem: - Niech zgadnę Tsuzuke się rozdał?
- Dobra ... niech będzie odpuszczę ... - Stwierdził chłodno i dość niechętnie Aka, a następnie dodał z zaciekawieniem: - Niech zgadnę Tsuzuke się rozdał?
-
Owszem ...
-
Eh ... aż mi się nie chce do niego wracać ... - stwierdził Aka
obserwując rozpływającą się Kiazu, a następnie dodał: - Ona
jest strasznie narwana ... ale dusze które ona leczyła były
zadowolone ... dobrze wykonała swoją robotę ... chociaż ją
porzuciła ...
-
Jej dusza dąży do czegoś innego …
- Wiem ... mówiła mi o tym …
- Aka ...- wtrąciła słodkim głosikiem Kiazu.
- Tak? - odparł złodziejaszek.
- Wiem ... mówiła mi o tym …
- Aka ...- wtrąciła słodkim głosikiem Kiazu.
- Tak? - odparł złodziejaszek.
-
Przepraszam, za swoje zachowanie ... chociaż i Ty masz w tym swoją
winę ...- odparła Kiazu wyciągając prawą dłoń ku opiekunowi, a
następnie dodała: - Wywiązałam się z treningu, nauczyłam się
leczenia, tyle ile potrzebuje, ale się nauczyłam...
-
Dobra ... uczysz się i przyswajasz wiedzę ... w sumie uznaję, że
wykonałaś zadanie i nie wracajmy do tematu. - odparł Aka, podając
rękę, a następnie się zamyślił - Tak szybko się uspokoiła
... nie nadal jest poddenerwowana ... ale jest znacznie spokojniejsza
.... hmm... te pieszczoty ... to chyba przez nie ...
************
Minęło
kilka długich godzin podczas których neczanie mniej lub bardziej
przyswoili sobie podstawową technikę leczenia. Tsuzuke poszedł
spać, więc nie irytował już nikogo. Aka, Kurai i lisi demon są
na mroczną polanę na której zaczął się trening z leczenia, ta
cześć podziemi jako jedyna pozostała ciemna i spowita mgłą.
Wszędzie indziej panuje sielska atmosfera. Zielona bujna trawa buja
się na wietrze, a zapach wspaniałych kwiatów dociera w każdy
zakamarek podziemi. Ponure drzewa są piękne żywe i aż zachęcają
do spacerów między nimi. Po długich paru chwilach ta cześć
polany również stała się piękna. W tym momencie do mężczyzn
podeszła Diuna mówiąc.
-
Doba to chyba wszystko z naszej strony ...
-
Tak ... możemy się zbierać ... - odparł Aka.
-
Tak bardzo staraliście się nas wystraszyć ... i co spokojnie było
... - dodała rozczarowana Kiazu.
-
I bardzo dobrze ... - dopowiedział obudzony Tsuzuke przeciągając
się.
-
Skoro tak mówisz ... - odparła Kiazu.
-
Nie wiem jak Wy ale ja chętnie bym coś wszamał - stwierdził
ochoczo Hachi.
- Ja też! Jestem głodny jak nie wiem. - dodał Otachi z uśmiechem.
- Ja też! Jestem głodny jak nie wiem. - dodał Otachi z uśmiechem.
-
W sumie też bym coś zjadła. - dodała uradowana Kiazu.
-
Niech będzie .... dobrze się spisaliście ... wszystko poszło o
dziwo gładko ... szama wliczona w moją zapłatę ... zapraszam na
górę... - stwierdził Tsuzuke.
-
Strażniku my idziemy! -
stwierdził donośnym głosem Aka.
- Dobrze ... dusze są szczęśliwe ... - odparł donośny głos, dobiegający zewsząd i przeszywający na wskroś.
- A to kto? - spytała Diuna.
- To główny strażnik ... - odparł spokojnie i chłodno Tsuzuke.
- Nie chce mi się Was dłużej tu znosić ... Żyjcie świadomi szczęścia, że nie chciało mi się do Was pofatygować ... - odezwał się ponownie tajemniczy głos.
- A może jednak pofatygujesz się do nas? - spytała ochoczo Kiazu.
- Dobrze ... dusze są szczęśliwe ... - odparł donośny głos, dobiegający zewsząd i przeszywający na wskroś.
- A to kto? - spytała Diuna.
- To główny strażnik ... - odparł spokojnie i chłodno Tsuzuke.
- Nie chce mi się Was dłużej tu znosić ... Żyjcie świadomi szczęścia, że nie chciało mi się do Was pofatygować ... - odezwał się ponownie tajemniczy głos.
- A może jednak pofatygujesz się do nas? - spytała ochoczo Kiazu.
-
Niespokojna duszo ... dzisiaj nie
jesteś godna poznania mnie ... wróć jak będziesz spokojna ... i
gdy już wzniecisz swój ogień a czas ruszy znowu ... wtedy
zaszczycę Cię i przyjmę Twoje wyzwanie .... więc lepiej się
przygotuj ... a teraz wynocha ... pókim dobry ... -
odpowiedział chłodno przytłaczający głos.
-
Luz, strażniku już wychodzimy ... - stwierdził Aka wypychając
wszystkich do wyjścia.
- Co złego to nie my ... już nas nie ma ... - dodał Tsuzuke pomagając przyjacielowi.
- Co złego to nie my ... już nas nie ma ... - dodał Tsuzuke pomagając przyjacielowi.
-
Ale .... -próbowała zaprotestować Kiazu.
- Cicho bądź ... - odparł stanowczo Tsuzuke wyprowadzając neczankę.
- Cicho bądź ... - odparł stanowczo Tsuzuke wyprowadzając neczankę.
************
Neczanie
i opiekunowie szybko znaleźli się na górze, zasiedli przy barze i
zaczęli pałaszować, smakołyki. Karczma, nie była jeszcze pełna,
ale już tętniła życiem, a szczupłe kelnerki uwijały się jak w
ukropie.
-
Aka, główny strażnik chyba Cię lubi... Twoje zejście jak zwykle
bez problemów ... - stwierdził nagle barman polerując szklankę.
- No wiesz ma się to coś... - odparł Aka z uśmiechem i przeczesując palcami swoje lśniące włosy.
- E tam ... po prostu jesteś zawodowcem ... - odparł Tsuzuke.
- A mnie intrygują słowa strażnika ... co mógł mieć na myśli? - spytała Diuna z zaciekawieniem.
- No wiesz ma się to coś... - odparł Aka z uśmiechem i przeczesując palcami swoje lśniące włosy.
- E tam ... po prostu jesteś zawodowcem ... - odparł Tsuzuke.
- A mnie intrygują słowa strażnika ... co mógł mieć na myśli? - spytała Diuna z zaciekawieniem.
-
Główny strażnik, często mówi zagadkami, ale zawsze wie co mówi
... - odpowiedział barman.
- Prędzej czy później dowiesz się co miał na myśli... - odparł beztrosko Tsuzuke.
- Prędzej czy później dowiesz się co miał na myśli... - odparł beztrosko Tsuzuke.
-
Eh ... zapewne masz racje ... - odparła Diuna.
-
Wyborne to jedzenie ... - zachwalał radośnie Hachi.
-
Wyśmienite... - dodał entuzjastycznie Otachi.
-
Mimo, że to oczywiste to cieszą mnie te komplementy - odpowiedział
spokojnie barman.
-
Widzę, że wieczorami jednak to miejsce tętni życiem ... -
zmieniła temat Diuna.
-
Mówiłem przecież ... - odpowiedział barman.
-
Tak, tak ... mówiłeś ... i jestem pod wrażeniem... -
odpowiedziała Diuna z uśmiechem.
W tym czasie kiedy wszyscy zajadali się smakowitymi i wspaniale pachnącymi potrawami, ponownie zakapturzony Aka szeptał coś, rumieniącej się Rinie na ucho. O dziwo Kurai, wydaje się tym zupełnie nie przejmować.
- Ziom ... Czy on Ci nie podrywa panny? - spytał Hachi, szepcząc do ucha elektrycznego neczanina.
W tym czasie kiedy wszyscy zajadali się smakowitymi i wspaniale pachnącymi potrawami, ponownie zakapturzony Aka szeptał coś, rumieniącej się Rinie na ucho. O dziwo Kurai, wydaje się tym zupełnie nie przejmować.
- Ziom ... Czy on Ci nie podrywa panny? - spytał Hachi, szepcząc do ucha elektrycznego neczanina.
-
Nie .. doskonale go słyszę .... i póki co tego nie robi ... -
odpowiedział chłodno Kurai.
-
Hmmm... Aka ... może zajmiesz się mną ... - trąciła słodkim
głosikiem Kiazu. Jednak w tym momencie złodziejaszek i wodna
neczanka odeszli, a następnie udali się chodami na górę (widać
je jedynie siedząc przy barze) a rozczarowana Kiazu dodał: - a nie
moją siostrą ... Ej ... Aka!
- Później! - Odkrzyknął Aka.
- Później! - Odkrzyknął Aka.
W
ten ognista neczanka uderzyła pięścią w bar, a następnie
obrażona odeszła od niego. Tsuzuke przewrócił oczami i bez słowa,
złapał ognistą neczankę za rękę i jednym stanowczym ruchem
przyciągnął do siebie mówiąc:
-
Ależ Ty jesteś upierdliwa …
- Powtarzasz się ... - odparła niezadowolona Kiazu.
- Powtarzasz się ... - odparła niezadowolona Kiazu.
-
Eh ... dziewczyno ... chodź ze mną ... - odpowiedział beztrosko
Tsuzuke, przewieszając Kiazu przez lewe ramię i udając się z nią
na górę.
-
Okkk .. to było dziwne ... - stwierdziła Diuna, a następnie
dodała: - Chociaż mnie najbardziej dziwi, że Kurai nie zareagował
....
- Zareagował ... zobacz nie ma go ... - odparł Otachi, pisząc SMS.
- Zareagował ... zobacz nie ma go ... - odparł Otachi, pisząc SMS.
-
Ty ...rzeczywiście ... w tym zamieszaniu nawet nie zauważyłam .. -
odparła Diuna.
-
Hmmm... ciekawe o co chodzi? - spytał Hachi.
-
Nie wiem ... i nie wiem czy chce wiedzieć ... - odparła Diuna
popijając napój, po czym mimochodem dodała: - Obstawiam, że
pierwszy ze schodów zleci Aka …
- Ja myślę, że Tsuzuke ... Kiazu dzisiaj bojowa ... - odparł Hachi.
- Ja myślę, że Tsuzuke ... Kiazu dzisiaj bojowa ... - odparł Hachi.
-
A ja sądzę, że obaj równo. - dodał Otachi.
-
Dobra zakłady stoją ... stawka taka sama jak zawsze? - odparła
Diuna.
-
Pewnie! Dodatkowo ja obstawiam, że pierwszy zobaczymy jakiś ognisty
atak Kiazu ... i być może zobaczy jakieś ładnie fajerwerki .... -
odpowiedział ochoczo Hachi.
- Dobra ... ja obstawiam, że Kurai ją ubiegnie ... - dodała Diuna z wrednym uśmiechem.
- Ale ten zakład liczy się podwójnie... - stwierdził Hachi.
- Dobra ... ja obstawiam, że Kurai ją ubiegnie ... - dodała Diuna z wrednym uśmiechem.
- Ale ten zakład liczy się podwójnie... - stwierdził Hachi.
-
Spoko ... dwa razy więcej dobroci dla mnie ... mi to odpowiada ... -
odparła Diuna mrugając okiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz