"Nerwowa
Kiazu"
Spora
scena na której znajdują się dwa wygodne stanowiska do grania
wyposażone w kanapy, konsole i spore plazmowe telewizory. Natomiast
nad sceną znajduje się ogromny telebim, pokazujący to co dzieje
się na ekranach obydwu graczy, a koło znajdują się rozległe
trybuny, które sprawiają wrażenie lewitujących. W całym tym
pomieszczeniu panuje półmrok, łamany jedynie przez delikatne
fioletowe światła. Obecnie trwa ostatni pojedynek ćwierć finału,
który toczy się miedzy Otachim a chłopakiem, który ma okulary
przeciwsłoneczne, na nosie( o fioletowo niebieskim zabarwieniu) oraz
długie czerwone włosy, spiętych w luźny koński ogon. Ubrany on
jest w czarny T-shirt oraz granatowe jeansy z przetartymi kolanami.
Dodatkowo na szyi zawieszone ma spore fioletowe słuchawki. W ten
rozległ się donośny głos sędziego:
- PIERWSZY NA MECIE GRACZ DRUGI - CIYAARTA! DO PÓŁ FINAŁU PRZECHODZI CIYAARTA!
- PIERWSZY NA MECIE GRACZ DRUGI - CIYAARTA! DO PÓŁ FINAŁU PRZECHODZI CIYAARTA!
W
tym momencie zadowolona publiczność zaczęła radośnie wiwatować
i skandować imię zwycięscy, a zrezygnowany Otachi rzucił padem na
kanapę, po czym podniósł się i udał się na środek areny, gdzie
stał już jego przeciwnik. Wietrzny neczanin uśmiechnął się i
podał rywalowi rękę mówiąc:
-
Gratuluję to była świetna gra!
- Dzięki ... dobrze się spisałeś, ale ja spisałem się lepiej! -odpowiedział dumnie Ciyaarta.
- Dzięki ... dobrze się spisałeś, ale ja spisałem się lepiej! -odpowiedział dumnie Ciyaarta.
Tuż
po wymianie uścisku miedzy graczami, sędzia ponownie odezwał
się:
- OGŁASZAMY GODZINNĄ PRZERWĘ PO KTÓREJ ODBĘDĄ SIĘ PÓŁFINAŁY W KTÓRYCH WYSTĄPIĄ SHINIF KONTRA HACHI ORAZ DETI KONTRA CIYAARTA!
- OGŁASZAMY GODZINNĄ PRZERWĘ PO KTÓREJ ODBĘDĄ SIĘ PÓŁFINAŁY W KTÓRYCH WYSTĄPIĄ SHINIF KONTRA HACHI ORAZ DETI KONTRA CIYAARTA!
W
między czasie na telebimie pokazywały się zdjęcia graczy, a do
Otachiego podeszli Deti, Myo oraz Hachi i Hyacin.
-
I tak jesteś dla mnie najlepszy ... - stwierdziła Hyacin
przytulając się do chłopaka.
-
Luzik nie przejmuje się - odparł Otachi z uśmiechem, po czym
dodał: - No Hachi, Deti cała nadzieja w Was.
-
Jasna sprawa, ja tak łatwo nie odpadnę ... - odparł Hachi z
uśmiechem.
- Spoko Ziomek, zobaczymy co da się zrobić ... - dodał Deti mrugając okiem.
- Spoko Ziomek, zobaczymy co da się zrobić ... - dodał Deti mrugając okiem.
-
Największa przeszkodą jest ten cały Ciyaarta, koleś niby taki nie
pozorny a wymiatać umie. - dopowiedział Myo.
-
Dobra mamy godzinę wolnego chodźmy coś zjeść i pogadamy o meczu.
- zaproponował radośnie Otachi.
-
Pewnie! - odpowiedzieli zgodnie i radośnie wszyscy.
************
Upalna
nieprzyjazna pustynia mocno daje się we znaki. Suchość w gardle i
łuszcząca się skóra to najprzyjemniejsze z tego co oferuje to
gorące i bezkresne miejsce. Jednak Kiazu nadal uparcie szuka
ognistego golema, z nadzieją, że wreszcie ulepszy swoją broń.
Nagle piaszczysta ziemia zatrzęsła się, po czym rozstąpiła się.
Z zasupłującej się przepaści dało usłyszeć się przeraźliwie,
przenikliwe warknięcia i inne odgłosy od których nie jednego
przeszłyby zimne ciarki. Nagle z ziemi wydostał się ciemny, groźny
stwór, który rósł w oczach, w niewiarygodnie szybkim tempie.
Nieprzyjemna, grząska i trzęsąca się pustynia sprawia, że
neczanie ledwo utrzymują się na nogach. Czerwone oczy Kiazu aż
błysnęły, z podniecenia, radości i szczęścia. Zdeterminowana
ognista neczanka, wręcz z utęsknieniem czeka na pojawienie się
swojego przeciwnika. Po chwili pełna nadziei i determinacji Kiazu,
zaciskając pięści, radośnie i z podnieceniem powiedziała:
-
No nareszcie ognisty golemie ... czekałam na Ciebie!
************
Moyoshi
siedzi wygodnie na kanapie w salonie dziewczyn, trzymając na prawym
kolanie głowę swojej leżącej ukochanej. Oboje oglądają jakiś
teleturniej i popijają przyjemne chłodne napoje.
-Niedługo
będę musiał się zbierać .. - stwierdził Moyoshi gładząc
neczankę po włosach.
-
Szkoda ... ten weekend zleciał stanowczo za szybko.... -odparła
rozczarowana Diuna, po czym dodała: - Kiedy teraz się widzimy?
- Nie wiem ... ciężko stwierdzić ... oby nie dopiero po wojnie ...
- Nie wiem ... ciężko stwierdzić ... oby nie dopiero po wojnie ...
-
Daleko mierzysz ... ta wojna pewnie wcale nie wybuchnie ... - odparła
stanowczo Diuna.
-
Chciałbym w to wierzyć ...
-
No weź gdyby miała wybuchnąć już dawno by wybuchła ... Chifuin
ewidentnie się boi i za żadne skarby nie wywoła tej wojny ... bo
wie, że nie ma szans ... Chifuin to taka krowa która dużo ryczy a
mało mleka daje ...
- Skoro tak przedstawiasz sprawę to spotkamy się znacznie prędzej ... - odpowiedział wojskowy z uśmiechem.
-No ten termin spotkania znacznie bardziej mi odpowiada. - odparła radośnie neczanka.
- Skoro tak przedstawiasz sprawę to spotkamy się znacznie prędzej ... - odpowiedział wojskowy z uśmiechem.
-No ten termin spotkania znacznie bardziej mi odpowiada. - odparła radośnie neczanka.
************
W
drugim półfinale toczy się zacięty i pełen napięcia pojedynek
miedzy Detim a Ciyaarta, Obaj panowie nie dają za wygraną a ich
starcie już raz zakończyło się remisem, co kosztowało wiele
zaangażowania i energii. Widzowie oglądają całe starcie w ciszy,
aby nie przeszkadzać swoim faworytom, a jedyne głosy rozchodzące
się po hali to głosy z gry. Nagle rozgrywka skończyła się i
zapadła niezręczna napięta cisza. Obaj zawodnicy dotarli na metę
praktycznie równo, więc nie pewni tego co się za chwilę wydarzy
czekają na decyzję sędziów.
- PLAYER 2 DOSTAJE PLUS DWA PUNKTY ZA ODBLOKOWANIE SEKRETU PRZED METĄ... WYŚCIG WYGRYWA PLAYER 1 ... PUNKTACJA OGÓLNA REMIS ...
- PLAYER 2 DOSTAJE PLUS DWA PUNKTY ZA ODBLOKOWANIE SEKRETU PRZED METĄ... WYŚCIG WYGRYWA PLAYER 1 ... PUNKTACJA OGÓLNA REMIS ...
-
No nie ... - wymamrotał niezadowolony Ciyaarta, a sędzia
kontuzjował dalej:
- PLAYER 1 WSZYSTKIE PUNKTY KONTROLNE ZALICZONE ... PLAYER 2 MINUS TRZY PUNKTY ZA OMINIĘCIE DWÓCH PUNKTÓW KONTROLNYCH ... DRUGI PÓŁFINAŁ WYGRYWA DETI!
Nagle uśpiona publiczność ożyła i entuzjastycznie zaczęła skandować imię zwycięscy i wiwatować na jego cześć.
- PLAYER 1 WSZYSTKIE PUNKTY KONTROLNE ZALICZONE ... PLAYER 2 MINUS TRZY PUNKTY ZA OMINIĘCIE DWÓCH PUNKTÓW KONTROLNYCH ... DRUGI PÓŁFINAŁ WYGRYWA DETI!
Nagle uśpiona publiczność ożyła i entuzjastycznie zaczęła skandować imię zwycięscy i wiwatować na jego cześć.
-
HURA! - wykrzyknął radośnie Deti, wstając i robiąc efektowne
salto w tył i lądując za kanapą. Tym czasem rozczarowany Ciyaarta
upadł na kolana, rzucił padem i z dużą siłą uderzył pięścią
o ziemie, po czym podszedł do cieszącego się Detiego. W tym
momencie lemurza fura wyciągnęła rękę do przeciwnika mówiąc:
-
Dzięki za dobry mecz.
-
Gdyby był dobry to ja by świętował ... - odparł niezadowolony
Ciyaarta, podając swoją prawą dłoń, a następnie dodał: - Ale i
tak gratuluję...
- Dzięki! - odparł radośnie Deti.
W ten Myo, Hachi, Otachi i Hyacin rzucili się radośnie na zwycięzce.
- FINAŁ MIEDZY HACHIM A DETIM ODBĘDZIE SIĘ PO PRZERWIE - stwierdził na zakończenie sędzia.
- Brawo Bro! - stwierdził radośnie Myo.
- Gratulacje! - dodał Hachi.
- Dzięki! - odparł radośnie Deti.
W ten Myo, Hachi, Otachi i Hyacin rzucili się radośnie na zwycięzce.
- FINAŁ MIEDZY HACHIM A DETIM ODBĘDZIE SIĘ PO PRZERWIE - stwierdził na zakończenie sędzia.
- Brawo Bro! - stwierdził radośnie Myo.
- Gratulacje! - dodał Hachi.
-
Dzięki Ziom ale Tobie dokopię w finale! - odparł Deti, uśmiechając
się pod nosem
- Zobaczymy kto komu dokopie. - stwierdził Hachi z wrednym uśmieszkiem.
- Finał zapowiada się super! - wtrącił Otachi.
- Zobaczymy kto komu dokopie. - stwierdził Hachi z wrednym uśmieszkiem.
- Finał zapowiada się super! - wtrącił Otachi.
************
Diuna,będąca
już sama w domu robi sobie coś dobrego do jedzenia, a przy okazji
przygotowuje również posiłek dla Neko.
- Diuna daj mi tego węgorza ... - prosiła Neko, patrząc na neczankę błagalnym wzrokiem.
- Chyba żartujesz ... przecież jesteś na diecie ...
- No weź ... jeden mały węgorzyk nie jest zły ...
- Diuna daj mi tego węgorza ... - prosiła Neko, patrząc na neczankę błagalnym wzrokiem.
- Chyba żartujesz ... przecież jesteś na diecie ...
- No weź ... jeden mały węgorzyk nie jest zły ...
-
Jasne jasne ... jest tak straszliwie tłusty, że Twoja dieta powie
Ci "do widzenia" ... od samego zapachu przytyjesz ze dwa
kilo … - odparła Diuna, po czym dodała: - Dostaniesz mintaja …
- Ble ... przecież to nawet nie smakuje jak ryba … daj chociaż tuńczyka …
- Nie mintaj albo wcale ...
- Dobra niech będzie mintaj ... - stwierdziła mocno niezadowolona Neko.
Nagle do kuchni wpadła Yuri, która piszcząc doleciała do kranu i zaczęła drapać w kurki. Zaskoczona Diuna odkręciła zimną wodę, a smoczka radośnie cała zanurzyła się pod mocnym strumieniem, jednocześnie pijąc tyle wody ile się da. W tym momencie dało się usłyszeć głośne trzepnięcie drzwiami, a do kuchni weszła Rina, w raz z Kurai'em, który od razu udał się do lodówki i wyjął z niego picie.
- Ble ... przecież to nawet nie smakuje jak ryba … daj chociaż tuńczyka …
- Nie mintaj albo wcale ...
- Dobra niech będzie mintaj ... - stwierdziła mocno niezadowolona Neko.
Nagle do kuchni wpadła Yuri, która piszcząc doleciała do kranu i zaczęła drapać w kurki. Zaskoczona Diuna odkręciła zimną wodę, a smoczka radośnie cała zanurzyła się pod mocnym strumieniem, jednocześnie pijąc tyle wody ile się da. W tym momencie dało się usłyszeć głośne trzepnięcie drzwiami, a do kuchni weszła Rina, w raz z Kurai'em, który od razu udał się do lodówki i wyjął z niego picie.
-
O cześć Wam ... co Wy tacy spragnieni? - spytała zaciekawiona
Diuna.
-
Hej ... -odparła Rina, a następnie ugasiwszy pierwsze pragnienie
powiedziała: - Byliśmy na pustynnej planecie Orken ...
-
Chyba nie macie już jak spędzać wolnego czasu? - spytała Diuna.
-
Tak jakoś ... - odparła Rina, po czym wychodząc powiedziała: -
Przepraszam Cie na chwilę ... idę zanieść Kiazu coś do picia …
- Spoko ... powodzenia ... - odparła Diuna.
- Spoko ... powodzenia ... - odparła Diuna.
-
Dzięki ... - odparła z przedpokoju Rina.
-
Eh ... Kiazu ma chyba trudne dni ... więc bez kija nie ma co
podchodzić ... a z kijem może się okazać jeszcze gorzej ... -
odpowiedziała spokojnie Diuna, a następnie dodała: - Cóż Ty
pewnie i tak mi nie odpowiesz .... ale spróbuję ... spotkaliście
coś na czym mogła się wyładować?
-
Owszem ... spotkaliśmy wielkiego ziemnego wija ... - odparł chłodno
Kurai.
-
E to pewnie rozładowała już swoje napięcie ...
W tym momencie rozległy się bliżej nie określone krzyki, uderzenia i kilka bardzo głośnych i mocnych trzaśnięć drzwiami. Po ostatnim gwałtownym zamknięciu drzwi wszytko nagle ucichło.
W tym momencie rozległy się bliżej nie określone krzyki, uderzenia i kilka bardzo głośnych i mocnych trzaśnięć drzwiami. Po ostatnim gwałtownym zamknięciu drzwi wszytko nagle ucichło.
-
Hmm... a może jednak nie ... - kontynuowała Diuna, po czym dodała:
- Za parę dni jej przejdzie ... a do tego czasu należy jej schodzić
z drogi i będzie git ...
************
-
PROSZĘ PAŃSTWA ZACZYNAMY RUNDĘ FINAŁOWĄ "WINDRACE"
WEEKEND! POJEDYNEK ODBĘDZIE SIĘ MIEDZY HACHIM, KTÓRY GRA JAKO
PLAYER PIERWSZY, ORAZ DETIM GRAJĄCYM JAKO PLAYER DRUGI. - stwierdził
donoście sędzia, ubrany w jaskrawo pomarańczowy T-shirt u
granatowe spodnie jeansowe i stojący na dużej scenie między
wymienionymi wyżej graczami.
W tym momencie tłumi zaczęły wiwatować, a zawodnicy podali sobie ręce, zajęli pozycje na kanapach i wzięli do rąk pady. Po chwili milczenia sędzia odezwał się ponownie:
W tym momencie tłumi zaczęły wiwatować, a zawodnicy podali sobie ręce, zajęli pozycje na kanapach i wzięli do rąk pady. Po chwili milczenia sędzia odezwał się ponownie:
-
PROSZĘ PAŃSTWA NASI FINALIŚCI, JAKO PIERWSI DOSTĄPIĄ ZASZCZYTU
ZAGRANIA W NOWY, UTRZYMYWANY W TAJEMNICY DODATEK DO GRY "WINDRACE"
A MIANOWICIE W "WINDRACE- YELAVEE"!
-
Yelavee? ... kurcze gdzieś
słyszałem tą nazwę ... - zamyślił się Hachi.
- NASI GRACZE ZACZNĄ WYŚCIG NA POZIOMIE 3 A SKOŃCZĄ NA POZIOMIE 4! ... GRACZOM PRZYPOMINAM, ŻE KAŻDY PUNKT JEST WAŻNY, A WYGRA TEN GRACZ KTÓRY NA KONIEC WYŚCIGU BĘDZIE MIAŁ WIĘCEJ PUNKTÓW ORAZ JAKO PIERWSZY PRZEKROCZY LINIE METY. CZY GRACZE ZROZUMIELI? - stwierdził sędzia.
- NASI GRACZE ZACZNĄ WYŚCIG NA POZIOMIE 3 A SKOŃCZĄ NA POZIOMIE 4! ... GRACZOM PRZYPOMINAM, ŻE KAŻDY PUNKT JEST WAŻNY, A WYGRA TEN GRACZ KTÓRY NA KONIEC WYŚCIGU BĘDZIE MIAŁ WIĘCEJ PUNKTÓW ORAZ JAKO PIERWSZY PRZEKROCZY LINIE METY. CZY GRACZE ZROZUMIELI? - stwierdził sędzia.
-
TAK - odparli zgodnie i radośnie gracze.
-
W TAKIM UKŁADZIE WIELKI FINAŁ CZAS ZACZĄĆ!
W tym momencie na telewizorach i telebimie zaczęło się wielkie odliczanie, które zgromadzona publiczność czytała na głos:
- 10...9 ... 8 ... 7 ... 6 ... 5 ... 4... 3... 2 ...1 …
W tym monecie widownia ucichła i zaczął się wyścig na nieznanym terenie, dzięki czemu obaj zawodnicy mają równe szanse i nie mają zielonego pojęcia, jak się poruszać po planszy. To będzie wspaniały pojedynek.
W tym momencie na telewizorach i telebimie zaczęło się wielkie odliczanie, które zgromadzona publiczność czytała na głos:
- 10...9 ... 8 ... 7 ... 6 ... 5 ... 4... 3... 2 ...1 …
W tym monecie widownia ucichła i zaczął się wyścig na nieznanym terenie, dzięki czemu obaj zawodnicy mają równe szanse i nie mają zielonego pojęcia, jak się poruszać po planszy. To będzie wspaniały pojedynek.
************
Neczańskie
siostry siedzą przy kuchennym stole i zajadają się przepięknie
pachnącym gularzem. Właściwie to jedzą jedynie Diuna i Rina, a
Kiazu bardziej się bawi jedzeniem i je co którąś łyżkę i to
dopiero jak zostanie jej zwrócona uwaga.
-Kiazu
zwykle wchłaniasz jedzenie tak, że ciężko nadążyć z dokładkami
... a jak masz trudne dni to już w ogóle ... - stwierdziła Diuna z
zainteresowaniem.
- Nie mam trudnych dni ... - odparła Kiazu z lekka irytacją w głosie, a następnie dodała: - Po prostu mam zły dzień ...
- Nie mam trudnych dni ... - odparła Kiazu z lekka irytacją w głosie, a następnie dodała: - Po prostu mam zły dzień ...
-
Bo nie udało Ci się spotkać z Amisem? - stwierdziła Diuna, a
następnie dodała: - Kurcze myślałam, że już Ci przeszło ... w
końcu pojechaliście na jakieś polowanie i w ciągu tych dwóch dni
na pewno miałaś okazję się zabawić.
- Nie byliśmy na polowaniu ... szukaliśmy ognistej bestii ... - odparła naburmuszona Kiazu.
- Nie byliśmy na polowaniu ... szukaliśmy ognistej bestii ... - odparła naburmuszona Kiazu.
-
E tam po co Ci ona i tak jesteś silna ... - odparła Diuna, po czym
dodała: - A to, że jest brak ognistych bestii nic nie zmienia ... i
tak możesz być wojownikiem.
-
Tak ... tak ... jasne ... - mamrotała Kiazu.
-
Kiazu jedz proszę ... myślę, że przyda Ci się siła ... -
wtrąciła delikatnie Rina.
-
Skoro tak mówisz ... - odparła Kiazu, niechętnie jedząc.
-
Idziemy gdzieś? - zaproponowała Diuna.
-
Nie chce mi się ... - odpowiedziała Kiazu ponownie bawiąc się
jedzeniem.
-
Kiazu ... Może .... - wtrąciła nieśmiało Rina.
W
tym momencie Kiazu rzuciła łyżką w talerz i zdenerwowana,
stanowczo powiedziała:
-
Mam dosyć Ciebie i Twoich pomysłów!
-
A ja mam dość Twoich humorków! - odparła Diuna
-
Diuna ... Kiazu ... - wtrąciła Rina.
- MILCZ! - odparła stanowczo Kiazu, wstając od stołu i zrzucając na podłogę talerz z jedzeniem.
Następnie ognista neczanka wyszła z kuchni trzaskając drzwiami, po czym udała się do swojego pokoju i ponownie trzasnęła drzwiami. Po chwili włączyła głośną i mocną muzykę i oddała wyczerpującym ćwiczeniom.
- MILCZ! - odparła stanowczo Kiazu, wstając od stołu i zrzucając na podłogę talerz z jedzeniem.
Następnie ognista neczanka wyszła z kuchni trzaskając drzwiami, po czym udała się do swojego pokoju i ponownie trzasnęła drzwiami. Po chwili włączyła głośną i mocną muzykę i oddała wyczerpującym ćwiczeniom.
W
ten do kuchni wszedł Kurai ubrany w ciemnozielony T-shirt i
granatowe jeansy. Neczanin niebieskim ręcznikiem wyciera włosy,
następnie powiesił ręcznik na drzwiach i usiadł do stołu.
-
Masz szczęście czy czekałeś jak sobie pójdzie? - spytała
stanowczo Diuna.
-
Powiedzmy, że mam odrobinę jak to nazwałaś "szczęścia"
- odpowiedział chłodno Kurai.
-
Powiedz mi jakim cudem nie zamroziłeś tej pustyni swoich chłodem?
- spytała Diuna, jednak nie otrzymawszy odpowiedzi po paru chwilach
zmieniła pytanie:
- Kurcze czy ona musi tak głośno słuchać muzyki?
- Dzisiaj i tak jest "cicho" - odparła Neko leżąca, w raz z Yuri pod stołem.
- Mraaa .... - dodała Yuri.
- Kurcze czy ona musi tak głośno słuchać muzyki?
- Dzisiaj i tak jest "cicho" - odparła Neko leżąca, w raz z Yuri pod stołem.
- Mraaa .... - dodała Yuri.
-
Nie obchodzi mnie to czy to jest cicho czy nie ... dla mnie to głośno
... więc idę do niej! - odparła stanowczo Diuna, podnosząc się.
- Nie ...czekaj ... eh ... ja pójdę ... - wtrąciła Rina, której palce prawej dłoni splecione są w romantycznym uścisku z palcami lewej ręki, jej ukochanego.
- Nie ...czekaj ... eh ... ja pójdę ... - wtrąciła Rina, której palce prawej dłoni splecione są w romantycznym uścisku z palcami lewej ręki, jej ukochanego.
-
Najsilniejsze działo na koniec ... podoba mi się to rozwiązanie
... spoko idź a jak nie podołasz to ja pójdę ... - odparła Diuna
z zadowoleniem i ponownie siadając.
W
ten Rina puściła dłoń ukochanego, wstała i spokojnym krokiem
wyszła z kuchni. Po chwili Kurai skończył jeść, odstawił swój
talerz do zmywarki, ukrytej między szafkami i udał się do
przedpokoju w celu założenia butów.
-
No tak Rina poszła to już sobie idziesz ... wiesz, że możesz
poczekać na nią? - stwierdziła Diuna, podchodząc do kuchennych
drzwi.
-
Wiem ... - odparł chłodno Kurai, a następnie znikł.
-
No tak ... spotkanie graczy się pewnie już skończyło
... hmm... w tv powinien lecieć jakiś dobry film ... o ile da się
go wysłuchać ... hmm... zawszę mogę postawić wygłuszającą
bańkę ... tak to jest myśl
... - zamyśliła się Diuna.
************
-
Kiazu porozmawiajmy .... - zaproponowała nieśmiało Rina,
wyłączając muzykę.
-
Wolę poćwiczyć... - odparła Kiazu, robiąc uniki.
-
Wiesz ... jedno nie wyklucza drugiego ..
- Eh ... i niby co mam Ci powiedzieć? ... Że jako jedyna z Was nie posiadam bestii ... że jestem do bani, bo w życiu Wam nie dorównam? - odparła nerwowo Kiazu z łzami w oczach.
- Eh ... i niby co mam Ci powiedzieć? ... Że jako jedyna z Was nie posiadam bestii ... że jestem do bani, bo w życiu Wam nie dorównam? - odparła nerwowo Kiazu z łzami w oczach.
-
Kiazu ... Ty już dawno nas przewyższyłaś ... bo jesteś
wojownikiem ... i brak bestii tego nie zmieni ... ona jest tylko
dodatkiem ...- odpowiedziała spokojnie Rina uląc siostrę w
ramionach.
-
Aha jasne... jasne ...
-
No tak .. to nie bestia czyni wojownika ... ona nic nie znaczy ... bo
siła jest w Tobie a nie w jej posiadaniu …Jeśli któregoś dnia
się znajdzie to będzie fajnie ... a jak nie to nadal możesz być
wielkim wojownikiem ... i to wojownikiem który będzie siał pogrom
... a Twoje imię będzie znane i rozpoznawalne ...
- Jasne ... Mówisz tak bo masz już bestię ...
- Jasne ... Mówisz tak bo masz już bestię ...
W
tym momencie wodna neczanka pościła swoją siostrę, zrobiła krok
do tyłu, po czym przywołała swoje guan-dao i powiedziała:
- Proszę weź je ... ono ma bestie ...
Oszołomiona Kiazu nic nie odpowiedziała, a Rina kontynuowała:
- Proszę weź je ... ono ma bestie ...
Oszołomiona Kiazu nic nie odpowiedziała, a Rina kontynuowała:
-
Czytałam gdzieś, że można przejąć czyjąś broń ... więc ..
więc skoro to znaczy dla Ciebie tak wiele .... to ...to ja oddaje Ci
moje guan-dao, abyś miała broń z bestią ...
-
Nie ... nie mogę tego przyjąć - odparła zaskoczona i
niedowierzająca Kiazu.
-
Każdego dnia stajesz się coraz lepsza ... Jak dla mnie i bez niej
jesteś wielką wojowniczką, którą ja nigdy nie będę ... więc
skoro dzięki broni z bestią uwierzysz, że jesteś wspaniała i
niepokonana ... to ja jestem gotowa Ci ja oddać...
W
ten rozległ się głośny i przenikliwy dzwonek do drzwi, który
wywołał niezręczna napiętą ciszę między neczankami.
-
Pójdę otworzyć ... - stwierdziła pokornie Rina niwelując swoją
broń i udając się do wyjścia.
- Spoko ... ciekawe kto to może być o tej porze? .... - zaciekawiła się Kiazu, i po paru chwilach wyszła ze swojego pokoju.
- Spoko ... ciekawe kto to może być o tej porze? .... - zaciekawiła się Kiazu, i po paru chwilach wyszła ze swojego pokoju.
W
tym momencie oczom ognistej neczanki ukazała się olśniewająco
piękna dziewczyna, o długich blond włosach upiętych wysokiego
kucyka i udekorowanych różową, aksamitną kokardką. Jej promienny
uśmiech oraz głębokie niebieskie oczy z pewnością potrafiły
przyciągnąć każde spojrzenie. Tajemnicza przybyszka ubrana jest
jaskrawo różową sukienkę na cienkie czarne ramiączka i sięgająca
jej do połowy ud. Ta sukienka bardzo dokładnie podkreśla jej
zgrabne ciało. Oczy Kiazu zaiskrzyły z radości, a przybyszka
radośnie krzyknęła:
-
KIAZU!
- ERY! - odparła neczanka rzucając się przyjaciółce na szyję.
- ERY! - odparła neczanka rzucając się przyjaciółce na szyję.
-
Dobra wychowanie, nakazuje powitać wszystkich gości... - wtrącił
arogancki znajomy głos.
W
ten Kiazu, zorientowała się, że wraz z Ery przybył również
Sachiner, który jak zawsze elegancko ubrany pokazuje swój szyk i
klasę.
-
Eh ... a miało być tak pięknie ... Cześć Sachiner.... -
wymamrotała Kiazu podając inkubowi swoją prawą dłoń
-
Witaj Moja droga. - odparł dumnie Sachiner i jak przystało na
dżentelmena pocałował kobiecą dłoń.
- A gdzie reszta? - spytała entuzjastycznie Ery.
- A gdzie reszta? - spytała entuzjastycznie Ery.
-
Diuna pewnie ogląda telewizję w anty dźwiękowej bańce ... -
odparła nieśmiało Rina.
- Nie pytaj długa historia ... - wtrąciła Kiazu, przepacając oczami. Zupełnie jakby czytała w myślach przyjaciółki i doskonale wiedziała jakie chciała zadać pytanie.
- Nie pytaj długa historia ... - wtrąciła Kiazu, przepacając oczami. Zupełnie jakby czytała w myślach przyjaciółki i doskonale wiedziała jakie chciała zadać pytanie.
-
Hachi i Otachi są na WindRace weekend i prawdopodobnie niedługo
powinni być ... A Kurai ... - kontynuowała Rina.
-
A Kurai to może być wszędzie - wtrąciła Ery po czym z uśmiechem
dodała : - Jak już wszyscy wrócą to daj mi proszę znać
- Jasne ... - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Dobra Ery chodź ... pogadamy u mnie ... - wtrąciła Kiazu zaciągając przyjaciółkę do swojego pokoju i zatrzaskując za nią drzwi.
- To było do przewidzenia ... - stwierdził dumnie inkub.
- Jasne ... - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Dobra Ery chodź ... pogadamy u mnie ... - wtrąciła Kiazu zaciągając przyjaciółkę do swojego pokoju i zatrzaskując za nią drzwi.
- To było do przewidzenia ... - stwierdził dumnie inkub.
-
Rozgość się ... chciałbyś może coś do picia? - spytała
pokornie Rina.
-
Moja droga, zakładam że wina tutaj nie uświadczę więc może być
woda z cytryną i lodem... Tylko nie przesadź z lodem - odparł
dumnie Sachiner.
-
Jak sobie życzysz ... zapraszam do salonu a ja za chwilę
przyniosę... -odparła pokornie neczanka, a po chwili dodała: -
Sachiner …
- Słucham moja droga. - odparł inkub odradzając się.
- Dziękuję ...
- Słucham moja droga. - odparł inkub odradzając się.
- Dziękuję ...
-
Nie ma za co moja Droga ... uznajmy, że cała przyjemność po mojej
stronie.. - odparła arogancko Sachiner, a następnie dodał: - Tylko
nie rozpowiadaj o tym …
- Oczywiście ... przecież nie możemy pozwolić aby Twoja wspaniała i nienaganna opinia ucierpiała ... - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Oczywiście ... przecież nie możemy pozwolić aby Twoja wspaniała i nienaganna opinia ucierpiała ... - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
Sachiner
nic już nie odpowiedział, lecz z delikatnym uśmieszkiem udał się
prosto do salonu, a wodna neczanka udała się do kuchni.
************
Ery,
wraz z Kiazu, siedzi na kolorowych, puszystych poduszkach
rozrzuconych po podłodze w pokoju Kiazu i głaszcze Yuri, która
między czasie się tam dostała.
- To co Cię do mnie sprowadza? - spytała radośnie Kiazu.
- To co Cię do mnie sprowadza? - spytała radośnie Kiazu.
-
To już nie można odwiedzić przyjaciółki w potrzebie? - odparła
spokojnie Ery pieszcząc małego koto-smoka.
-
Hmm... można ... Czekaj ... Zaraz ... skąd wiesz, że jestem w
"potrzebie"? - spytała zaskoczona Kiazu.
- Podziękuj siostrze ... przez praktycznie cały weekend próbowała mnie złapać ...
- Oooo... też dzwoniłam ale Twoja komórka nie odpowiadała ...jakim cudem się jej udało a mi nie?
- Hmm... może dlatego, że zadzwoniła do Sachinera i poprosiła go o pomoc w dotarciu do mnie?
- Podziękuj siostrze ... przez praktycznie cały weekend próbowała mnie złapać ...
- Oooo... też dzwoniłam ale Twoja komórka nie odpowiadała ...jakim cudem się jej udało a mi nie?
- Hmm... może dlatego, że zadzwoniła do Sachinera i poprosiła go o pomoc w dotarciu do mnie?
-
Żartujesz?
- Powaga ... zrobiła to ... i tak przyjechałam wcześniej niż zamierzałam... - odpowiedziała Ery z uśmiechem.
- Powaga ... zrobiła to ... i tak przyjechałam wcześniej niż zamierzałam... - odpowiedziała Ery z uśmiechem.
-
Rozumiem... a co się stało z Twoim telefonem?
-
Hmm... Rozładował się i zauważyłam to dopiero niedługo przed
przyjazdem ...
-
Rozumiem ...
-
A co się stało, że mnie potrzebowałaś?
- A ... złapałam dołka z powodu braku bestii ...
- A ... złapałam dołka z powodu braku bestii ...
-
Jeszcze znajdziesz, świat jest ogromny i gdzieś na pewno jest
bestia która potrafi dorównać Ci siłą. W końcu w tej chwili
byle płotka to Cię bardziej osłabi niż wzmocni.... Takiej
wojowniczce jak Ty jest potrzebna wypasiona bestia ... i jestem
pewna, że gdzieś czeka na Ciebie ... - wtrącił przyjaźnie sukub
z promiennym uśmiechem.
************
Sachiner
przez dłuższa chwilę stał przed wejściem do salonu i patrzył na
bladą, fioletowo-różową przezroczystą psychiczną bańkę, która
była tak wielka, że przykrywała sobą cały pokój. W końcu inkub
wyjął z kieszeni marynarki długopis i w bił go w dużą barierę.
Bańka nie pękła, lecz jej kolor zmienił się na intensywny i
ciemny. W które zielono-fioletowy odcień wypał w bańce dziurę i
szybko rozprzestrzenił się po jej całej.
-
Ej ... Co jest? - stwierdziła stanowczo, niezadowolona Diuna.
-
Nic, moja Droga absolutnie nic ... - oprał ze stoickim spokojem
Sachiner, chowając długopis.
-
A Ty co tu robisz? ... i co zrobiłeś z moją bańką? - pytała
agresywnie Diuna, wstając i podchodząc do przybysza.
- Moja Droga skoro tu jestem to oznacza, że mam ku temu powody, a co do Twojego bąbla wyciszającego to otrułem go... - odpowiedział arogancko, ale nadal spokojnie inkub.
- Moja Droga skoro tu jestem to oznacza, że mam ku temu powody, a co do Twojego bąbla wyciszającego to otrułem go... - odpowiedział arogancko, ale nadal spokojnie inkub.
-
Widzę... że już wiesz, że mamy gościa ... - wtrąciła Rina
-
GOŚCIA!? ... Raczej wredna pijawkę ... której się nudzi ... -
odparła Diuna
- Moja droga nie pozwalaj sobie, nie życzę sobie abyś tak do mnie mówiła. - odpowiedział twardo Sachiner.
- Moja droga nie pozwalaj sobie, nie życzę sobie abyś tak do mnie mówiła. - odpowiedział twardo Sachiner.
-
Taaa... mniejsza ... Ty trzymasz swoje łapy przy sobie ... a ja
jestem miła- odparła stanowczo Diuna.
- Moja Droga taki układ jest mi bardzo na rękę ... - odparł dumnie Sachiner.
- Moja Droga taki układ jest mi bardzo na rękę ... - odparł dumnie Sachiner.
-
I świetnie ... zatem miło Cię widzieć i rozgość się ... a
teraz przepraszam na chwile ... - odpowiedziała Diuna udając się
do łazienki.
-
Hmmm... - mruknął inkub pod nosem, a następnie jednym szybkim i
sprawnym ruchem, swoją prawą ręką złapał za nadgarstki Riny i
nie roniąc ani kropli z napoju przycisnął dziewczynę do ściany,
po czym powiedział: - Mam lepsze smakołyki …
Wodna neczanka, spuściła głowę, chcąc ją schować w swych ramionach, jak najbardziej się da.
Wodna neczanka, spuściła głowę, chcąc ją schować w swych ramionach, jak najbardziej się da.
-
O nie moja droga ak się nie bawimy ... - stwierdził stanowczo
Sachiner.
Po
chwili zarumieniona Rina uniosła głowę a jej wystraszone oczy,
prosiły aby inkub jej nic nie robił. Ten jednak nachylił się nad
nią, w taki sposób, że doskonale słyszał szybciej bijące serce
neczanki. Z każdą sekundą Sachiner zbliżał się do upragnionego
celu. W ten rozległ się znajomy głos:
- No Rina ... co mi dasz abym nie powiedziała Kurai'owi?
- No Rina ... co mi dasz abym nie powiedziała Kurai'owi?
-
Moja Droga to zbyteczne strzępienie sobie języka ... to tylko
niewinna zabawa .... - stwierdził stanowczo Sachiner odsuwając się
od neczanki. - A teraz przyjmij ludzką postać...
-
Jak bym mogła chętnie bym to zrobiła ... - odparła bura kotka.
-
To Neko ... pamiętasz poznałeś ją na parapetówce ... jest
neczanką bez mocy ... - wtrąciła nieśmiało Rina.
-
Moja droga nie sposób spamiętać każdej napotkanej istoty...
jednak jak o tym mówisz to moja wspaniała i niezawodna pamięć
zaczyna działać ... - odparł dumnie i pewnie Sachiner.
-
Dobra wracajmy do insertów co dostane za milczenie? - naciskała
Neko.
-
A mów sobie co tylko chcesz ... - odparł Sachiner.
-
Jak chcesz ... ciekawa jestem jak Kurai zareaguje na to co tu się
stało? - odparła Neko.
-
Moja droga tu się nic nie stało ... - odpowiedział inkub popijając
swój napój.
-
Jak nic... przecież się do niej dobierałeś ... - stwierdziła
twardo bura kotka.
-
Nie pamiętam takiego zdarzenia ... wymyślasz jakieś bajeczki ...
których ja nie mam ochoty słychać ... - odpowiedział spokojnie
inkub udając się do salonu.
- Ej …
- Neko daj spokój ... - wtrąciła Rina podchodząc do kotki.
- Ej …
- Neko daj spokój ... - wtrąciła Rina podchodząc do kotki.
-
Ale …
- No już ... spokojnie ... nic się nie stało ... - odparła neczanka głaszcząc burą kotkę.
- No już ... spokojnie ... nic się nie stało ... - odparła neczanka głaszcząc burą kotkę.
************
-
Żartujesz!? - stwierdziła zaskoczona i nie dowierzająca Kiazu.
-
Nie ... nie żartuję ... - odpowiedziała spokojnie Ery z
uśmiechem.
W tym momencie w przedpokoju zrobiło się gwarno, a radosne okrzyki szybko rozeszły się po mieszkaniu.
W tym momencie w przedpokoju zrobiło się gwarno, a radosne okrzyki szybko rozeszły się po mieszkaniu.
-
Hej Hej! Wróciliśmy!
- Oooo widzę, że Twoi bracia wrócili z WindRace weekend... idę się przywitać - stwierdziła Ery udając się do przedpokoju.
Tam oczom sukuba ukazali się rozradowani neczanie, którzy pewni entuzjazmu i radości witali się z domownikami.
- Oooo widzę, że Twoi bracia wrócili z WindRace weekend... idę się przywitać - stwierdziła Ery udając się do przedpokoju.
Tam oczom sukuba ukazali się rozradowani neczanie, którzy pewni entuzjazmu i radości witali się z domownikami.
-
Hej ... - stwierdziła Ery z uśmiechem, po czym spytała - Skąd
taka radość?
-
O Ery siema! - odparł radośnie Otachi
-
WYGRAŁEM! - wtrącił uha-hany Hachi, pokazując wspaniały
puchar.
- Gratuluję - stwierdziła radośnie Kiazu.
- Gratuluję - stwierdziła radośnie Kiazu.
-
Dzięki! - odparł rozradowany Hachi, tańcząc taniec zwycięstwa.
-
Opowiadajcie jak było? ... -spytała z zaciekawieniem Diuna.
-
Super! - stwierdził Otachi, a następnie entuzjastycznie dodał -
Fajny był finał .. bo odbywał się między Hachim a Detim!
- I nigdy nie zgadniecie gdzie odbywał się ostateczny wyścig - stwierdził pewnie Hachi.
- I nigdy nie zgadniecie gdzie odbywał się ostateczny wyścig - stwierdził pewnie Hachi.
-
Odbywał się, na tunelach prowadzących do świątynia wiatru. -
wtrącił Sachiner.
- Dokładnie ... skąd to wiesz? - spytał oszołomiony Otachi.
- Dokładnie ... skąd to wiesz? - spytał oszołomiony Otachi.
-
To proste ... gra "WindRace" wydawana jest firmę która
należy do mojego ojca, a dodatek do gry powstał po naszej wizycie w
świątyni wiatru. - odpowiedział chłodno Sachiner, po czym,zanim
ktokolwiek zdążył się odezwać szybko dodał - Skoro już
jesteście, to przejdźmy do pewnej sprawy ... w końcu czas to
pieniądz, a ja czasu na Was straciłem już dosyć ...
-
W sumie racja późno już ... - dodała Ery.
-
Dobra to jaką sprawę macie? - spytała dociekliwie Diuna.
- Moja Narzeczona i ja mamy zaszczyt zaprosić Was na nasz ślub. - odpowiedział spokojnie inkub, wyciągając złote zaproszenia z wewnętrznej kieszeni marynarki.
- Moja Narzeczona i ja mamy zaszczyt zaprosić Was na nasz ślub. - odpowiedział spokojnie inkub, wyciągając złote zaproszenia z wewnętrznej kieszeni marynarki.
-
Żartujecie? - spytał z niedowierzaniem Hachi, biorąc zaproszenie
do ręki.
-
Bardzo śmieszne ... - dodała Diuna.
-
Nie to nie są żarty ... Paszczur mi się oświadczył, a ja
przyjęłam jego oświadczyny. - wtrąciła Ery z uśmiechem.
- Moja Droga Ropuszko, do czego to doszło, że to ja mam Ci przypominać o pewnych rzeczach - dodał Sachiner.
- Moja Droga Ropuszko, do czego to doszło, że to ja mam Ci przypominać o pewnych rzeczach - dodał Sachiner.
-
Gadzie jeden już ją o to poprosiłam ... ale niech będzie poproszę
oficjalnie - odparła Ery, po czym dodała: - Kiazu chcielibyśmy
abyś była naszą świadkową. Zgadzasz się?
-
Tak jasne ... - odparła Kiazu z uśmiechem, po czym przytuliła się
do przyjaciółki mówiąc - To dla mnie zaszczyt, że wybraliście
akurat mnie.
- Ja wybrałam, a ten Paszczur nie miał nic do gadania... - odpowiedziała Ery z uśmiechem.
- Hehehehe ... - Zaśmiała się Diuna, po czym dodała: - No nie sądziłam, że kolega inkub będzie pod pantoflem.
- Moja droga nie jestem pod pantoflem... skoro musisz wiedzieć każdy mężczyzna wie, że ślub jak i cała ceremonia są organizowane dla Kobiety, aby ta była szczęśliwa i spełniała marzenia ... - odparł arogancko inkub.
- Ja wybrałam, a ten Paszczur nie miał nic do gadania... - odpowiedziała Ery z uśmiechem.
- Hehehehe ... - Zaśmiała się Diuna, po czym dodała: - No nie sądziłam, że kolega inkub będzie pod pantoflem.
- Moja droga nie jestem pod pantoflem... skoro musisz wiedzieć każdy mężczyzna wie, że ślub jak i cała ceremonia są organizowane dla Kobiety, aby ta była szczęśliwa i spełniała marzenia ... - odparł arogancko inkub.
-
Co masz na myśli? - spytał Otachi.
-
To, że dla faceta ślub mógłby się odbyć gdziekolwiek bez tej
całej otoczki, której pragną kobiety ... - odpowiedziała Ery.
-
Czyli prawdziwy mężczyzna zrobi tę całą otoczkę dla swojej
kobiety nie wtrącając się w jej wymysły? - dopytała Diuna.
- Owszem ... tak jakoś to działa ... - odpowiedział Ery z uśmiechem, po czym dodała: -Aha zapomniałabym ... wszystkie zaproszenia są podwójne, więc jak coś dajcie znać z kim wpadniecie dobrze?
- Jasne! - odparli zgodnie neczanie.
- Mam nadzieje, że wszyscy pojawicie się u nas na ślubie i weselu - dodała Ery.
- Owszem ... tak jakoś to działa ... - odpowiedział Ery z uśmiechem, po czym dodała: -Aha zapomniałabym ... wszystkie zaproszenia są podwójne, więc jak coś dajcie znać z kim wpadniecie dobrze?
- Jasne! - odparli zgodnie neczanie.
- Mam nadzieje, że wszyscy pojawicie się u nas na ślubie i weselu - dodała Ery.
-
Oczywiście! - stwierdziła radośnie Kiazu.
-
Pewnie! - dodali Hachi i Otachi.
-
Tak wpadniemy - dopowiedziała Diuna.
-
Przyjedziemy... - dopowiedziała Rina z uśmiechem.
-
Moja droga Żmijko, czas płynie ... musimy już jechać - wtrącił
twardo Sachiner.
-
Tak... tak już nie narzekaj ... - odparła Ery.
-
To nie zatrzymujemy ... i spotkamy się na Waszym ślubie - odparła
Kiazu rzucając się przyjaciółce na szyję.
- Gratulacje! I do zobaczenia - stwierdzili pozostali żegnając się z Ery.
Następnie wszyscy pogratulowali Sachinerowi, który pożegnał się ze wszystkimi w zwyczajowy dla siebie spokój, po czym Kuby wyszły z mieszkania.
- Gratulacje! I do zobaczenia - stwierdzili pozostali żegnając się z Ery.
Następnie wszyscy pogratulowali Sachinerowi, który pożegnał się ze wszystkimi w zwyczajowy dla siebie spokój, po czym Kuby wyszły z mieszkania.
************
Późnym
wieczorem neczanie zasiedli do wspaniałej, aromatycznej i ciepłej
kolacji, którą nawet Kiazu je z apatytem.
-
Ha mówiłam, że jej przejdzie! - stwierdziła radośnie - Diuna.
-
Mówiłaś, Mówiłaś ... - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem, a
następnie dodała: - Mi zawsze przechodzi.
-
Stało się coś? - spytał Otachi.
-
Nie nie spokojnie ... - odpowiedziała Kiazu mrugając okiem, po czym
dodała: - Miałam nerwowy dzień ...
-
E tam ... nie było tak źle ... swoją droga co odbiło Ery, że
przyjęła oświadczyny Sachinera? - odparła Diuna.
-
No to trochę dziwne ... - dodał Hachi.
-
Ery powiedziała, że Sachiner przy oświadczynach wyszeptał jej, że
ja kocha ... i że jest pewna, że to było szczere z jego strony ...
- odparła Kiazu.
-
No proszę ... tego bym się nie spodziewała ... - stwierdziła
Diuna z niedowierzaniem.
-
No cóż ... w sumie dobrze, że się zeszli bo pasują do siebie ...
- wtrąciła Rina.
-
W sumie to masz racje, a dodatkowo czekają nas zakupy! - odparła
Kiazu z uśmiechem.
- No tak, trzeba się odstawić ... - dodała Diuna
- No tak, trzeba się odstawić ... - dodała Diuna
-
A mnie zastanawia czy Sachiner da spokój Rinie? .. - zastanowił się
Hachi.
-
Przypuszczam, że ... to chyba jego hobby - odpowiedziała Kiazu.
-
Swoją drogą jadę z Wami na to wesele? - wtrąciła Neko zajadająca
się, w raz z Yuri kolacja na podłodze.
-
Nie ... spędzisz ten czas albo na Ineeven albo w domu ... - Odparł
Hachi.
-
Prawdopodobnie ... z mani jedzie tylko Yuri ... i to głownie
dlatego, że Ankara pewnie też jest zaproszony ... - dodał Otachi.
-
Dlaczego ona może z Wami jechać a ja nie? - Narzekała Neko.
-
Bo już jeden zwierzak do pilnowania na weselu to dużo... -
odpowiedziała Kiazu.
-
A po za tym jak wiesz Yuri jest ważnym ogniwem, którego trzeba
pilnować... - dodała Diuna.
-
Tak tak ... pamiętam ... - odparła Neko, po czym dodała: - To w
sumie dobrze więcej pieszczot i rozkoszy dla mnie!
-
Mam nadzieje, że Hyacin będzie mogła przyjechać... - stwierdził
Otachi.
-
A wy zabieracie panów kapitanów? - dodał Hachi.
-
Jasne ... jak tylko będą mogli ... - odparła Diuna.
-
Nawet nie wiesz jak bardzo chętnie ... - dopowiedziała Kiazu.
************
Hachi
i Otachi zmęczeni ale szczęśliwi padli już do swoich wygodnych
łóżek. Diuna bierze, ciepłą i relaksująca kąpiel, a Kiazu
przebiera się u siebie w koszulkę nocna. Natomiast Rina i Kurai
koczą zmywać naczynia i sprzątać po kolacji.
-
Kurai ... czy zostaniesz dzisiaj na noc? - spytała w końcu Rina.
- Jeśli chcesz to mogę zostać ... - odparł Kurai.
- Heh ... jeszcze zmywacie ... - stwierdziła Kiazu, wchodząc do kuchni, po czym podeszła do siostry wzięła ją za rękę i powiedziała: - No to Kurai zostajesz sam na linii frontu ... poradzisz sobie nie? ... A ja na chwilę porywam siostrę ...
- Jeśli chcesz to mogę zostać ... - odparł Kurai.
- Heh ... jeszcze zmywacie ... - stwierdziła Kiazu, wchodząc do kuchni, po czym podeszła do siostry wzięła ją za rękę i powiedziała: - No to Kurai zostajesz sam na linii frontu ... poradzisz sobie nie? ... A ja na chwilę porywam siostrę ...
Kurai
nic jej nie odpowiedział, za to Rina wychodząc czerwieniąc się
powiedziała:
-
Kurai .. chciałabym …
- Hmm? Co byś chciała? - spytała dociekliwie Kiazu.
- Ważne, że ja wiem .. - odpowiedział chłodno Kurai.
- Hmm? Co byś chciała? - spytała dociekliwie Kiazu.
- Ważne, że ja wiem .. - odpowiedział chłodno Kurai.
-
Yyyy... dobra mniejsza ... no chodź ... - stwierdziła Kiazu.
Po
chwili obie neczanki wyszły i udały się do pokoju Kiazu, gdzie jak
tylko ognista neczanka zamknęła drzwi to Rina spytała:
- Co tam? ...
- Chodzi, o Twoją broń …
- A spoko ... już ja przywołuję ...
- Co tam? ...
- Chodzi, o Twoją broń …
- A spoko ... już ja przywołuję ...
-
Nie nie ... czekaj ...
-
Hmm?
-
Nie zrozum mnie źle ... ale nie chce ograbiać Cie z bestii i broni
... i nie dlatego, że nimi gardzę ... tylko dlatego, że ...
któregoś dnia sama zdobędę potężna bestię odpowiednią dla
mnie ... i bym się źle czuła z myślą, że moje hmm... pragnienia
sprawiły, że Ty stajesz się bezbronna ... i straciłabyś całą
moc ....
- Czyli wiesz o utracie mocy ... ale wiesz ja naprawdę byłam i jestem gotowa poświęcić swoją moc abyś Ty miała bestię …
- Ery mi powiedziała ... mniejsza nawet jak by to nie oznaczało utraty mocy na stałe to i tak bym się nie zgodziła na to abyś oddała mi swoją bestię ... chociaż bardzo doceniam ten gest ... ale zrozumiałam, że z bestią czy bez niej i tak jestem wojownikiem, który może być niepokonany...
- Czyli wiesz o utracie mocy ... ale wiesz ja naprawdę byłam i jestem gotowa poświęcić swoją moc abyś Ty miała bestię …
- Ery mi powiedziała ... mniejsza nawet jak by to nie oznaczało utraty mocy na stałe to i tak bym się nie zgodziła na to abyś oddała mi swoją bestię ... chociaż bardzo doceniam ten gest ... ale zrozumiałam, że z bestią czy bez niej i tak jestem wojownikiem, który może być niepokonany...
-
To dobrze ... - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
-
Aha i jeszcze coś ....
-
Hmm?
- Dziękuję, że byłaś moją podporą ... widać czasem nawet solidna podpora potrzebuje swojej podpory ...
- Dziękuję, że byłaś moją podporą ... widać czasem nawet solidna podpora potrzebuje swojej podpory ...
-
Spoko ...
-
I dziękuję Ci, że ściągnęłaś tutaj dla mnie Ery ... jej było
mi trzeba - stwierdziła Kiazu wtulając się do siostry.
-
Proszę ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz