"Tajemnica
Aka"
Ciemna
zimna noc minęła bardzo szybko i w malowniczy sposób ustąpiła
miejsca porankowi, którego jasne, intensywne promienie słoneczne
jeszcze nie zdążyły ogrzać. Mimo bardzo wczesnej pory neczanie,
lisi demon i złodziejaszek są już na nogach. Bynajmniej większość
z nich. Hachi i Otachi siedzą na barierce ganku, ziewają i
przysypiają od czasu do czasu. Diuna i Rina wygodnie siedzą w
cieniu na schodkach. Kurai stoi obok nich, z rękami w kieszeni i
opiera się o barierkę. Natomiast Aka i Kiazu stoją na asfaltowej
drodze. Lekko zaspany złodziejaszek, beztrosko przeciąga się
ciesząc się wiejącym, spokojnym wiatrem. Za to Kiazu jest pełna
determinacji i mimo tak wczesnej pory jest w pełni gotowa na
walkę.
- Aka jesteś gotowy? - spytała entuzjastycznie Kiazu.
- Aka jesteś gotowy? - spytała entuzjastycznie Kiazu.
-
Tak, Tak ... możesz zaczynać zaczynać w dowolnej chwili ... -
odpowiedział spokojnie Aka ciesząc się wiatrem.
-
A jak walczymy ... moc... broń żywiołu ... czy spontan?
-
W sumie mi to obojętne... jednak widziałem Twój płonący toporek
…
- To HALABARDA! - wtrąciła stanowczo Kiazu.
- Jak zwał tak zwał ... w każdym bądź razie jestem ciekaw jak sobie poradzi z moimi chakramami ... - odparł złodziejaszek z wrednym uśmieszkiem.
- To HALABARDA! - wtrąciła stanowczo Kiazu.
- Jak zwał tak zwał ... w każdym bądź razie jestem ciekaw jak sobie poradzi z moimi chakramami ... - odparł złodziejaszek z wrednym uśmieszkiem.
Ognista
neczanka niewiele myśląc przywołała swoją wspaniała halabardę
i otoczyła ją intensywnym żółto-pomarańczowo-czerwonym
płomieniem. W ten złodziejaszek uśmiechnął się, a w jego
dłoniach pojawiły się dwa niebiesko- biało-przeźroczyste ostrza.
Oba mają kształt płaskiej metalowej obręczy z ostrymi
krawędziami. Przez sam środek boni przechodzą wygodne uchwyty z
złotymi zdobieniami.
-
No no ... fajne te chakramy ... - pochwaliła Kiazu.
-
Dzięki ... i w przeciwieństwie do Twojego toporka posiadają
ulepszenie o bestie... - odparł dumnie Aka.
-
To jeszcze nic nie znaczy...
-
AKA A JAKĄ MASZ BESTIE? - wtrącił zaciekawiony Otachi.
-
Ganasi powietrza ...
- odpowiedział
spokojnie, lecz odrobinę głośniej Aka, mimo że mógł mówić
normalnie aby zostać usłyszanym przez wszystkich obecnych.
- Ganasi? Co to jest? - odparła Diuna.
- To istota będąca mieszanką dao, dżina,dżanna, ifryty lub maridy z człowiekiem, neczaninem lub furrą. - odpowiedział zaspany Tsuzuke z dużym czarnym kubkiem kawy w ręku, który się właśnie pojawił za Diuną i Riną.- Cześć Tsuzuke ... - wtrąciła nieśmiało Rina.
- Ganasi? Co to jest? - odparła Diuna.
- To istota będąca mieszanką dao, dżina,dżanna, ifryty lub maridy z człowiekiem, neczaninem lub furrą. - odpowiedział zaspany Tsuzuke z dużym czarnym kubkiem kawy w ręku, który się właśnie pojawił za Diuną i Riną.- Cześć Tsuzuke ... - wtrąciła nieśmiało Rina.
-
Dzień dobry ... - odparł spokojnie Lisi demon popijając kawę.
-
Dokładnie ... a u moja Ganasi jest połączeniem dżina powietrza i
fury czarnej pantery.... - odparł Aka, a następnie dodał: - Dobra
koniec tej lekcji poglądowej ... czas na lekcje praktyczne....
-
Wyjąłeś mi to z ust ... - odparła Kiazu z uśmiechem.
W
tym momencie Aka ugiął nogi w kolanach, prawym ostrzem zasłonił
twarz, a lewe jednym szybkim ruchem wyrzucił. Wirujący chakram leci
prosto na ognistą neczankę, która pokręciła przecząco głową i
zamachnęła się swoją halabardą w celu odbicia zbliżającego się
poziomego ostrza. W ten stała się rzecz niebywała chakram zmienił
tor lotu, szerokim łukiem okrążył Kiazu i powrócił do
właściciela.
-
Możesz nimi kierować ... - zauważyła Kiazu.
-
Owszem ... każdy kto ma broń rzucana potrafi kontrolować jej lot
... - odparł spokojnie Aka, po czym dodał: - Czas przetestować
Twoje ostrze …
Złodziejaszek ledwo dokończył zdanie i z impetem ruszył w kierunku neczanki. Ostrza ich broni szybko się skrzyżowały. Brzęk, ścierającej się stali bez trudu rozszedł się po okolicy. Przy każdym kolejnym starciu niesamowitych ostrzy, jaskrawe biało-złote iskry sypią się na jeszcze chłodną ziemię, a samo starcie jest tak zajadłe i zacięte, że ciężko uwierzyć, że to tylko sparing a nie prawdziwe starcie. Ruchy obojga walczących są szybkie, stanowcze, pewne i przemyślane.
Złodziejaszek ledwo dokończył zdanie i z impetem ruszył w kierunku neczanki. Ostrza ich broni szybko się skrzyżowały. Brzęk, ścierającej się stali bez trudu rozszedł się po okolicy. Przy każdym kolejnym starciu niesamowitych ostrzy, jaskrawe biało-złote iskry sypią się na jeszcze chłodną ziemię, a samo starcie jest tak zajadłe i zacięte, że ciężko uwierzyć, że to tylko sparing a nie prawdziwe starcie. Ruchy obojga walczących są szybkie, stanowcze, pewne i przemyślane.
************
-
Nie sądziłam, że Twój znajomy może tak walczyć ... -
stwierdziła Diuna, obserwując starcie.
-
Chyba mówiłem, że Aka nie jest tak słaby jak ja... - odparł
twardo Tsuzuke, popijając aromatyczną, mocną kawę.
- Tak tak .. mówiłeś ... - odparła Diuna, a następnie dodała: - Hmm.. a jednak Ci się zbiedniało ... już nie stać Cię na sake, że kawę pijesz?
- Czasem z rana lubię odmianę ... a kawa z sake smakuje wyśmienicie... chcesz spróbować? - odparł chłodno lisi demon.
- Tak tak .. mówiłeś ... - odparła Diuna, a następnie dodała: - Hmm.. a jednak Ci się zbiedniało ... już nie stać Cię na sake, że kawę pijesz?
- Czasem z rana lubię odmianę ... a kawa z sake smakuje wyśmienicie... chcesz spróbować? - odparł chłodno lisi demon.
-
Nie dzięki ... jeszcze cenie sobie swoje serce ... - odparła Diuna.
-
Żałuj ... pyszne ... - stwierdził Tsuzuke.
- Aka jest świetny ... walczą praktycznie na równi ... - wtrącił Hachi z podziwem.
- Aka jest świetny ... walczą praktycznie na równi ... - wtrącił Hachi z podziwem.
-
Nawet powiedziałbym, że chyba Aka ma delikatną przewagę ... -
dodał Otachi.
-
To tego jeszcze nie widzę ... albo moja kawa jeszcze nie zaczęła
działać ... albo jeszcze jej nie ma ... - odparł spokojnie
Tsuzuke.
-
Za mało kawy czy sake? - odparła Diuna.
-
Oczywiście, że Nihonshu, dla mnie jego zawsze mało ... ale
spokojnie ta kawa tez zadziała ... wszystko w swoim czasie ... -
odpowiedział chłodno Tsuzuke.
-
Heh ... - westchnęła Dina kręcąc przecząco głową, a następnie
dodała: - Z kim my się zadajemy?
-
Jeśli o mnie mowa to jestem demonem ... Aka zresztą też ... -
odpowiedział Tsuzuke.
-
NIe o tym mówię .... - odparła Diuna.
-
Ja myślę, że on nie pije teraz kawy z wkładka ... - stwierdził
Hachi.
-
Niby skąd ten wniosek? - spytała Diuna.
-
W domu "Aka" ... Tsuzuke pił mocno schłodzone Sake ...
twierdząc że zimne jest najlepsze na świecie ... - odpowiedział
Hachi.
-
No pamiętam ... a jaki problem pić zimną kawę? ... zimna mokka z
z lodami jest całkiem smaczna ... - odparła Diuna.
-
Owszem ... ale jego kawa jest gorąca .. - odparł Otachi.
W
tym momencie Kurai delikatnie się uśmiechnął pod nosem, a Diuna
wzruszając ramionami powiedziała:
- Mniejsza... mam to gdzieś czy zaczyna ranek od sake czy nie ...
- Mniejsza... mam to gdzieś czy zaczyna ranek od sake czy nie ...
-
I bardzo dobrze ... - odparł Tsuzuke popijając swoją kawę.
************
Ruchy
Aka z każdą sekundą stają się coraz bardziej swobodne,
ekspresyjne, twarde, energiczne i szybsze. Zupełnie jakby go coś
opętało. Złodziejaszek pod czas walki zachowuje się zupełnie
inaczej niżeli do tej pory. Kiazu odpierając coraz to nowe
spontaniczne ataki, bardzo uważnie obserwuje przeciwnika, i próbuje
rozgryźć jego zaskakujący styl walki, z którym nigdy wcześniej
nie miała do czynienia.
-
Co jest Kiazu? - spytał nagle Aka z wrednym uśmieszkiem i
poruszając swoją klatką piersiową do wewnątrz i na zewnątrz, a
jego mięśnie wydają się być zarówno napięte jak i rozluźnione.
-
Hmm... Twoje ruchy mnie intrygują ... momentami wyglądasz jakbyś
dostawał dziwnego paraliżu.... - odparła Kiazu z zaciekawieniem.
-
Spokojnie to nie paraliż ... to moja wolność .. - odparł
spokojnie Aka osłaniając się swoimi chakramami.
W ten Kiazu otoczyła się płomienna kulą, o intensywnym płomiennym kolorze. Natomiast złodziejaszek rzucił, jednym chakramem w kierunku rozpalonej przeciwniczki, a następnie wywołał spore wietrzne tornado, w którym zamknął zarówno siebie jak i neczankę. Walka między tym dwojgiem dopiero się rozkręca, a melodyjny wiatr właśnie zaczyna swój niepowtarzalny koncert.
W ten Kiazu otoczyła się płomienna kulą, o intensywnym płomiennym kolorze. Natomiast złodziejaszek rzucił, jednym chakramem w kierunku rozpalonej przeciwniczki, a następnie wywołał spore wietrzne tornado, w którym zamknął zarówno siebie jak i neczankę. Walka między tym dwojgiem dopiero się rozkręca, a melodyjny wiatr właśnie zaczyna swój niepowtarzalny koncert.
************
-
Czuje coś dziwnego jak Aka używa mocy ... - stwierdził Otachi
uważnie obserwując starcie siostry i złodziejaszka.
-
A ja odczuwam dziwne drgania ziemi podczas jego ruchów ... - dodał
zafascynowany Hachi.
-
Heh ... znowu to robi ... -
Mruknął Tsuzuke pod nosem, nadal popijając kawę.
-
Co tam mamroczesz? - spytała dociekliwie Diuna.
-
Nic ważnego... - odparł bez emocjonalnie lisi demon, a następnie
usiadł na schodach między dziewczynami i powiedział: - Tak,
nawiasem po Kiazu bym się jeszcze tego spodziewał ... ale po Tobie
Rina na pewno nie ...
-
Do czego pijesz? - spytała twardo Diuna.
-
Nie rozmawiam z Tobą ... oglądaj walkę ... - odpowiedział twardo
demon, a następnie spokojnym bez emocjonalnym głosem dodał: -
Taka, nie winna a jest damą do towarzystwa.
W
tym czasie lekko obrażona Diuna, zamilkła, zaczęła oglądać
walkę i pozornie olała sobię wszystko, jednak tak naprawdę
uważnie słuchała demona.
-
Nie jestem damą do Towarzystwa ... - odparła nieśmiało Rina
rumieniąc się.
-
Wczoraj odniosłem inne wrażenie ... no chyba, że to on Cię zmusił
... - kontynuował Tsuzuke zanurzając swoje usta w jeszcze ciepłej
kawie.
-
Nie ... to nie tak ... my jesteśmy parą .... - odparła spokojnie
Rina.
W
tym momencie lisi demon zachłysnął się kawą, a jego oczy zrobiły
się przeraźliwie wielkie. Następnie Tsuzuke wypluł kawę i
kaszląc spytał:
-
Ehe ..echu ... Na serio?
-Tak .. - stwierdziła spokojnie i przyjaźnie Rina z uśmiechem.
-Tak .. - stwierdziła spokojnie i przyjaźnie Rina z uśmiechem.
-
Heh ... mogłem spytać od razu ... ta informacja obudziła by mnie
szybciej niż kawa. - odparł lisi demon odstawiając kubek kawy.
-
To skro się obudziłeś, to może teraz będziesz łaskaw coś
powiedzieć o tym co tu się dzieje? - wtrącił Hachi.
-
Nic szczególnego ... sparing ... - odparł chłodno lisi demon.
-
HA HA HA ... bardzo śmieszne ... on pytał o dziwne zachowanie Aka
... jego niestandardowe ruchy ... są bardzo intrygujące ... -
stwierdziła Diuna.
-
Aka zachowuje się normalnie ... a bynajmniej tak jak podczas każdej
walki.- odparł Tsuzuke.
-
Eh ... kolejny, który nic nie chce mówić ... - stwierdziła Diuna
przewracając oczami.
-
Nie znoszę upierdliwości ... jedyne co Wam powiem to .... - odparł
lisi demon z złośliwym uśmieszkiem, podnosząc się.
-
No co nam powiesz? - spytała dociekliwie Diuna.
-
Że ja idę coś zjeść ... - odparł Tsuzuke, po czym e bez słowa
zabrał swój kubek i udał się do środka karczmy.
-
Ej ... Ziom tak się nie robi ... - stwierdził Hachi.
Jednak
lisi demon nic już nie odpowiedział, jedynie głośno zamknął za
sobą drzwi karczmy.
************
Czas
mijał, palące słońce było coraz wyżej i wyżej, a zacięte
starcie nadal się toczy. Kiazu otoczona gorącymi, intensywnymi
czerwono-żółto-pomarańczowymi płomieniami zgrabnie unika
wirujących ostrzy przeciwnika. Jej kocia zwinność bardzo się jej
przydaje podczas unikania,zmasowanych i precyzyjnych ataków
złodziejaszka, który zachowuje się jakby walka wprawiła go w
niezrozumiały trans.
-
Co
za intrygujący styl walki ... jego ruchy jednocześnie są
powtarzalne ... a z drugiej strony są nieprzewidywalne ... hmm...
te drżące energiczne ruchy mnie przerażają ... intrygujące ...
jego ruchy sprawiają wrażenie jakby
wyładowania elektryczne wstrząsały jego ciałem ... i
ten świszczący wiatr, który dudni w uszach ... hmm... a gdyby tak
…W
ten Kiazu uderzyła trzonem swojej halabardy o ziemie, a jej
płomienie które, do tej pory otaczały tylko neczankę, szybko
otoczyły zarówno ją jak i jej zaskoczonego przeciwnika.
Żółto-pomarańczowo-czerwone, intensywnie rozżarzone płomienie
doskonale odcięły walczących od reszty świata, wliczając w to
denerwująco świszczący wiatr. Następnie uśmiechając się pod
nosem z każdą sekundą przysuwała płomienie do złodziejaszka
zmuszając go tym samym do podejścia bliżej siebie. Ruchy Aka nadal
były pewne i twarde, lecz teraz chwilami zdawał się gubić we
własnych krokach. Nagle Aka Otoczył całego siebie
błękitno-biało-przeźroczystym wiatrem, po czym z impetem tupnął
w ziemie. W tym momencie wiatr, przypominający swą formą człowieka
z wielką siła uderzył w neczankę. Ten niezwykły atak w
połączeniu z gorącymi płomieniami wywołam potężną eksplozję,
która odrzuciła przeciwników z dala od siebie. O dziwo wybuch ten
nie zniszczył ani autostrady ani terenu, na którym odbywa się
zaciekłe starcie. Po chwili walczący delikatnie się otrzepali i z
zapałem powrócili do starcia.
************
-
Hmm... jego ruchy się zmieniły ... - zauważyła Diuna.
-
I wiatr nie gwiżdże jak przedtem ... - dodał Otachi.
-
Jego obecny styl walki zupełnie nie przypomina tego co robił przed
chwilą ... - dopowiedział Hachi.
-
Kiazu wybiła Aka z rytmu ... więc ten przestał tańczyć ... a
teraz w zaskakujący sposób nie daje mu ... ponownie złapać rytmu
... przez co ruchy Aka są nieporadne i zagubione ... - odparł
spokojnie Kurai.
-Tańczyć? Przecież on miał walczyć ... po za tym jego ruchy bardziej przypominały paralityka niż cokolwiek innego ... - odparła niedowierzająca Diuna.
-Tańczyć? Przecież on miał walczyć ... po za tym jego ruchy bardziej przypominały paralityka niż cokolwiek innego ... - odparła niedowierzająca Diuna.
-
A ten irytujący wiatr tylko wył ... - dodał Hachi.
-
On był dziwny nie wiem jak to określić ... - dodał Otachi.
-
Wiatr Aka grał ... a on sam nogami wybujał rytm .... -wtrącił
beztrosko Tsuzuke który z znienacka się pojawił, a następnie
kliknął coś w swoim telefonie i powiedział: - Posłuchajcie tego
…
W ten z głośnika telefonu rozległa się rytmiczna, melodyjna, mocna muzyka, która po chwili zaczęła brzmieć jak nieokiełznany świszczący wiatr przed chwilą (http://chomikuj.pl/Szczurek86/Krump/Muzyka/SmaddTraxx+-+4+EVER+KRUMP+vol*e2*80*8b.*e2*80*8b2/12.+Krump+Night!,3082757946.mp3). Nagle wsłuchujący się w muzykę Aka, szybko odnalazł swój zagubiony rytm, a jego ruchy szybko stały się mocne, ekspresyjne, wyraziste i twarde. W tym samym czasie wiatr złodziejaszka z powrotem zaczął melodyjnie świstać, a lisi demon powoli zaczął ściszać swoją muzykę. Bardzo szybko się okazało, że wiatr, ruchy Akarana i muzyka stanowią nieodzowna jedność.
W ten z głośnika telefonu rozległa się rytmiczna, melodyjna, mocna muzyka, która po chwili zaczęła brzmieć jak nieokiełznany świszczący wiatr przed chwilą (http://chomikuj.pl/Szczurek86/Krump/Muzyka/SmaddTraxx+-+4+EVER+KRUMP+vol*e2*80*8b.*e2*80*8b2/12.+Krump+Night!,3082757946.mp3). Nagle wsłuchujący się w muzykę Aka, szybko odnalazł swój zagubiony rytm, a jego ruchy szybko stały się mocne, ekspresyjne, wyraziste i twarde. W tym samym czasie wiatr złodziejaszka z powrotem zaczął melodyjnie świstać, a lisi demon powoli zaczął ściszać swoją muzykę. Bardzo szybko się okazało, że wiatr, ruchy Akarana i muzyka stanowią nieodzowna jedność.
-
Kurcze ... no popatrz ... miałeś racje ... - stwierdziła
zaskoczona Diuna z podziwem.
-
Wykorzystanie tańca w walce to ciekawy motyw ... - dodał
zafascynowany Otachi.
-
Tylko te jego dziwne ruchy ... ciężko to nazwać tańcem... - dodał
Hachi.
-
Przypadkowe i nie dorzeczne ... - dopowiedziała Diuna.
-
Mylisz się, jego
każdy ... nawet najdrobniejszy ruch jest precyzyjnie prowadzony ...
doskonale wyćwiczony i na pewno nie przypadkowy... - odparł
spokojnie Kurai.
-
Nie znam tańca który byłby aż takim dziwactwem ... - stwierdził
Hachi.
-
To, że czegoś nie znasz wcale nie oznacza, że nie istnieje ... -
odpowiedział spokojnie Lisi demon chowając telefon do kieszeni
spodni, a następnie beztrosko i z lekkim poirytowaniem dodał: - Eh
.. jesteście strasznie upierdliwi ... Aka tańczy KRUMP ... to
tutejszy taniec uliczny wzorowany ta tańcach dzikich plemion ...
jest on bardzo energiczny i wyrazisty ... i na upartego można
stwierdzić, że jest bardzo teatralny a tańczący opowiada jakąś
historię całym sobą ... a co najważniejsze, póki Aka nie wybije
się z rytmu to jest nie do potrzymania ...
-
Dziwny ten taniec ... ale kiedy o nim opowiadasz to ma nawet sens ...
- stwierdził Hachi.
-
E tam przeceniasz go ... Kiazu go już raz wybiła z rytmu to wybije
i po raz drugi ... a teraz jeszcze wie o co chodzi, więc dokona tego
bez trudu - wtrąciła pewnie Diuna.
-
Diuna ma racje, przeceniasz Aka a Kiazu nie doceniasz ... - dodał
Hachi.
-
Oj tam zaraz nie doceniam ... ja tylko kibicuję temu komu chce
kibicować ... - odparł lisi demon z nieznacznie wrednym
uśmieszkiem.
************
-
Starczy tego ... - stwierdził nagle stanowczo Aka, otoczony wysokimi
płomieniami.
Następnie
złodziejaszek stanął w lekkim rozkroku i przywołał mocną fale
wiatru, która bez trudu zgasiła wszelkie jaskrawe,gorące i
żarzące się płomienie, a następnie zamknęła Kiazu w sporej
kuli, odcinając ją tym samym od reszty świata. Zamknięta w kuli
neczanka uśmiechnęła się pod nosem i spróbowała przywołać
swoje gorące płomienie, aby wysadzić swoje więzienie. Jednak
żaden płomień się nie zapalił. Zdezorientowana Kiazu stoi i z
wielkim niedowierzaniem próbuje zapalić ogień.
-
Kurcze
co jest? ... przecież mogę oddychać więc nie odciął dopływu
powietrza ... ale z jakiegoś powodu moja halabarda nie płonie ... i
nie mogę przywołać ognia ...
-
To daremne ... Twoje ciało oprócz twarzy zostało praktycznie
odcięte od powietrza... - stwierdził spokojnie Aka podchodząc do
wietrznego wiezienia i swojej przeciwniczki.
-
Co masz na myśli mówiąc "praktycznie"? - spytała
dociekliwie Kiazu.
-
W sumie mogę Ci powiedzieć ... no jeszcze nie spotkałem ognistego
wojownika który by sobie z tym poradził ... - odparł beztrosko
Akaran, a następnie dodał: - W Twoim małym więzieniu,
rozrzedziłem powietrze do takiego stopnia aby ogień nie płonął
... pominąłem jedynie twarz abyś nie zemdlała czy coś ... w
końcu nie to jest celem naszego starcia ...
-
To miłe z Twojej strony ... - odparła Kiazu z promiennym
uśmiechem, a następnie stanęła w delikatnym rozkroku i zamknęła
oczy.
-
Już Ci mówiłem o daremne ... tak praktycznie nie ma powietrza ...
którego Twoje płomienie potrzebują aby płonąć ... dodatkowo,
aby wysadzić tę kulę musiałabyś zapłonąć cała a to jest nie
wykonalne ... - stwierdził złodziejaszek przewracając oczami.
Mijała
sekunda za sekundą i tak naprawdę nic się nie działo. Nagle przy
stopach Kiazu ukazał się mały, ledwo tlący się, blady płomyczek,
który tak na prawdę chyba nie byłby wstanie niczego podpalić.
Aka zainteresował się tym faktem i uważnie zaczął obserwować
poczynania neczanki, której płomień z każdą sekundą rósł w
oczach. Kiedy Kiazu w całości otoczyła się bladym
żółto-pomarańczowo-czerwonym płomieniem, zafascynowany
złodziejaszek powiedział beztrosko z podziwem:
-
Jestem pod wrażeniem, jesteś pierwsza która w ogóle przywołała
ogień w moim więzieniu, ale na Twoje nieszczęście te skromne
płomienie Cię nie uwolnią ...
W
ten od wietrznej kuli buchnęło gorącem, a więzienie
niespodziewanie eksplodowało z dużym hukiem. Piasek i pył uniosły
się w górę tworząc gęstą brązowo-szarą zasłonę dymną.
Nieprzyjemna i silna fala uderzeniowa odrzuciła złodziejaszka spory
kawałek w tył i dodarła aż pod karczmę. Po dłuższej chwili
tumany kurzu opadły a oczom wszystkich ukazała się Kiazu
otoczona żółto-pomarańczowo-czerwonym żywym ogniem, o
intensywnym blasku i nasyconym odcieniu. Teraz kiedy jej płomienie,
mają dostęp do świeżego powietrza z każdą sekundą stają się
coraz bardziej wyraźne i niebezpieczne.
-
A co powiesz na na to? - spytała dumnie Kiazu, z promiennym
uśmiechem i niwelując swoje wspaniałe i oszałamiające płomienie.
-
Nie do wiary ... - stwierdził Aka wytrzeszczając oczy, ze zdumienia
i podnosząc się z ziemi.
-
To nic wielkiego ... takie rzeczy to ja jeszcze przed śniadaniem
robię ... - odparła Kiazu z uśmiechem, opierając się o swoją
halabardę.
-
Heheh ... to ja chętnie sprawdzę jakie rzeczy robisz po śniadaniu
... - odarł zdeterminowany Aka z zadziornym uśmiechem.
************
-
No proszę, poradziła sobie ... - stwierdził mimochodem Tsuzuke
obserwując starcie.
-
Pewnie że sobie poradziła .. - odparł Hachi.
-
Co prawda długo jej to zajęło, ale dała czadu.. - dodała Diuna.
-
Długo? Ty wiesz co mówisz? - odparł Tsuzuke, po czym dodał: -
Rozpalenie ognia w takich warunkach to w ogóle wyczyn, a ona jeszcze
wysadziła swoje więzienie .... i to ja jej niby nie doceniam?
-
Oj to nie tak ... po wizycie na szczycie Jushifulu powinna szybciej
rozpalić ten ogień - odparła Diuna.
-
Byliście na Jushifulu? ... To wiele tłumaczy i mogłem się tego
domyślić ... Jednak nie zapominaj o fortelu jaki zastosował Aka
... - odpowiedział spokojnie lisi demon.
-
Jakim fortelu? - zainteresował się Hachi.
-
Cały fortel tego zagrania polegał na drobnym oszustwie ... które
oszukuje organizm uwiezionego ... a potem uwięziony musi oszukać
własny organizm co już łatwe nie jest ... - odpowiedział
spokojnie Tsuzuke.
-
Coś mącisz ... - stwierdziła Diuna.
-
Ależ wy mnie irytujecie .... Dobra powiem jaśniej ...- stwierdził
twardo lisi demon po czym dodał:- Aka pozwolił jej oddychać
swobodnie ... dzięki czemu jej mózg i ciało było pewne, że w
koło znajduje się masa powietrza ... gdy tak naprawdę tego
powietrza praktycznie tam nie było ... to pierwsze oszustwo ...
dzięki któremu osoba uwięziona musi przekonać swoje ciało i
zmysły, że jednak tam tego powietrza nie ma, co dla organizmu
wojownika jest oszustwem ... Jeśli uda Ci się przekonać siebie, że
tam nie ma powietrza to pozostaje już tylko użycie mocy, co dla
osób która nigdy nie była w takich warunkach jest wręcz nie
wykonalne ... w takich warunkach ...
-
Sprytne - stwierdził z podziwem Otachi.
-
No to już chyba po wszystkim ... - wtrącił Hachi.
-
Nie bądź taki pewien ... Aka nie jest łatwym przeciwnikiem ... i
uwierz mi, że ma jeszcze parę Asów w rękawie ... pytanie tylko
czy będzie chciał odsłonić wszystkie karty ... - odpowiedział
beztrosko lisi demon, nieznacznie poruszając ogonem.
************
Południowe
słońce zaczęło już mocno przypiekać i stało się nieznośne.
Mokry, błyszczący pot zmęczonych wojowników intensywnie odbija,
gorące słoneczne promienie.
-
Uhhh... - sapnął Aka ocierając pot z czoła, następnie spojrzał
w przejrzyste niebo i poważnie powiedział: - Dobra najwyższa pora
skończyć ....
-
No dobra to dwaj ten swój ostateczny atak ... - stwierdziła
zdeterminowana Kiazu łapiąc mocniej swoją halabardę.
-
Źle mnie zrozumiałaś ... koniec walki ... słońce wzeszło już
stanowczo za wysoko ... już pomijając fakt, że mam jeszcze inne
rzeczy do roboty ... - odparł złodziejaszek niwelując swoje
chakramy i udając się w kierunku karczmy.
-
Ej! Czekaj! - wykrzyknęła rozczarowana Kiazu, która po chwili
podbiegła do Akarana i kontynuowała: - No weź taką świetną
zabawę przerywasz ...
-
Muszę ... chociażby dla tego, że jeszcze chwila i się odwodnimy
...
-
Ale ...
-
Jak remis Cię nie satysfakcjonuje ... możesz opowiadać, że
wygrałaś ... mi to obojętne ... - odparł beztrosko Aka,
przewracając oczami, a następnie dodał : - W końcu to był
sparing dla zabawy, a nie aby się pozabijać …
- Eh ... w sumie masz racje - westchnęła Kiazu, po czym radośnie dodała: - I tak było fajnie.
- Eh ... w sumie masz racje - westchnęła Kiazu, po czym radośnie dodała: - I tak było fajnie.
Następnie
Kiazu stanęła delikatnie na palcach i pocałowała złodziejaszka w
policzek, z promiennym uśmiechem mówiąc:
-
Dziękuję, było super ...
W
tym momencie zaskoczony Aka zarzucił kaptur na głowę, lekko
opuścił głowę i szybko zniknął w cieniu karczmy, a Kiazu
pożegnała go przyjaznym uśmiechem.
-
Wypłoszyłaś chłopaka .... - stwierdziła Diuna.
-
E tam wróci ... zobaczysz ... - odparła Kiazu.
-
Kiazu trzymaj - wtrąciła Rina wręczając siostrze dużą butelkę
wody.
-
O dzięki ... tego mi trzeba ... - odparła Kiazu.
-
Świetna walka... - wtrącił Otachi.
-
Oboje dawaliście czadu. - dodał podekscytowany Hachi.
-
Bardzo ładnie się rozwinęłaś się... jestem pod wrażaniem ....
jednak gdyby Aka chciał nie wyszłabyś z tej walki zwycięsko ...
wielu kart jeszcze nie odkrył, ale może przy innej okazji będziecie
mogli poznać inne jego sekrety ... - wtrącił mimochodem i
beztrosko Tsuzuke.
-
Odezwał się ten silny ... jakim cudem jesteś w ogóle strażnikiem?
- odcięła się Kiazu.
-
Główny strażnik mnie wybrał z 1000 może 1500 lat temu ...
straciłem już rachubę ... widać zachwycił się moją skromną
osobą... - odpowiedział spokojnie lisi demon.
-
Chyba tylko boskim ciałem ... - odparła Kiazu.
-
No chyba, że to ... kwestia Twojej nieśmiertelności i
doświadczenia jakie gromadziłeś przez wieki ... - wtrąciła
Diuna.
-
Bardzo możliwe, że się nie mylisz ... - odparł tajemniczo
Tsuzuke.
-
Dobra chodźcie zjemy coś - wtrącił radośnie Hachi.
-
Popieram! - dodał Otachi.
************
Neczanie
i lisi demon zjedli wspaniały, syty obiad, który smarował domowo,
a zarazem wykwintnie. Natomiast Aka rozpłynął się jak kamfora, od
czasu starcia z Kiazu nikt go nie widział i nikt nie wiedział gdzie
może być. Mimo to posiłek minął w przyjaźniej wesołej
atmosferze. Nasi bohaterowie stoją w cieniu na tarasie karczmy i
rozmawiają.
-
No to moja rola skończona ... dotrzymałem obietnicy ... -
stwierdził Tsuzuke.
-
W takim układzie my możemy wracać do domu ... - odparła Diuna.
-
Dzięki Ziomek, dostaliśmy fajną lekcję. - stwierdził Hachi
wyciągając prawą dłoń w kierunku demona.
- Wiele się nauczyliśmy. - dodał Otachi również wyciągając dłoń.
- Wiele się nauczyliśmy. - dodał Otachi również wyciągając dłoń.
Po
chwili Tsuzuke podał dłoń zarówno ziemnemu neczaninowi, jak i
wietrznemu neczaninowi, a następnie wyciągnął swoją prawą dłoń
w kierunku Kurai'a. Elektryczny neczanin zmierzył go chłodnym
spojrzeniem, ale podał mu swoją prawą dłoń.
-
To na razie ... - stwierdziła Diuna delikatnie machając lewą
dłonią.
-
Do zobaczenia Tsuzuke było bardzo miło. - dodała Kiazu z uśmiechem
i dając demonowi buziaka w policzek powiedziała: - I pożegnaj od
nas Aka.
-
Dobrze ...
-
A co nie chcesz się sama, ze mną pożegnać? - wtrącił Aka który
nagle się pojawił na ganku.
-
Oooo ja jednak przyszedłeś ...- stwierdziła zaskoczona Diuna.
-
Tak tylko na chwilę ... - odparł Aka, podając dłoń panom.
-
Szkoda .. - stwierdziła Kiazu, finezyjnie i zalotnie trzepocząc
rzęsami oraz dając buziaka w policzek złodziejaszkowi, który tym
razem nie uciekł.
Następnie
Aka dał po szybkim buziaku w policzek Diunie oraz Rinie, której
przy okazji coś powiedział na ucho i znikł szybciej niż się
pojawił. Po krótkiej chwili Tsuzuke również pożegnał obie
neczanki buziakiem w policzek, a następnie powiedział:
-
Jesteście upierdliwi, ale czasem możecie wpadać ...
-
Hehehehe ... miło wiedzieć ziom ... - odparł Hachi.
-
No to jesteśmy gotowi? - spytała Diuna.
-
Tak możemy wracać... - odparła Kiazu z uśmiechem.
************
-
Aka nie rozumiem czemu nie użyłeś pułapek i ataków z ukrycia?
- A nie chciało mi się, a poza tym byłem ciekaw czy Kiazu poradzi sobie z KRUMP ...
- A nie chciało mi się, a poza tym byłem ciekaw czy Kiazu poradzi sobie z KRUMP ...
-
Ja myślę, że pułapki są trudniejsze .... a pomieszanie KRUMP'a i
pułapek to już w ogóle wymiata...
- Wiem, ale nigdy się nie odkrywa wszystkich swoich kart przy pierwszym starciu ... Ona ma niesamowity potencjał i jestem pewien, że któregoś dnia będę miał okazję z nią jeszcze raz zawalczyć ... i wtedy zobaczy zupełnie innego Aka ...
- Wiem, ale nigdy się nie odkrywa wszystkich swoich kart przy pierwszym starciu ... Ona ma niesamowity potencjał i jestem pewien, że któregoś dnia będę miał okazję z nią jeszcze raz zawalczyć ... i wtedy zobaczy zupełnie innego Aka ...
-
Hmm... i to takiego którego nie będzie się spodziewać ...
-
O to to ... mój przyjacielu ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz