czwartek, 4 grudnia 2014

Epizod 137

"Ciąg dalszy nastąpił 
- wdzięczność Tsuzuke ..."

Neczanie biesiadowali i bawili się do późna, więc noc w hotelowej części SPU, spędzona w wygodnych, miękkich i dużych łóżkach minęła bardzo szybko. Wyspani i zrelaksowani neczanie zjedli wspaniałe aromatyczne, smaczne i ciepłe śniadanie, pożegnali się ze SPU (a Otachi spędził trochę czasu z Hyacin) i udali się. tak właściwie to Kurai przeteleportował ich, do miasta znajdującego się pod jednym z największych wulkanów Desteoms - Mala'iku Ingenus. To ogromne miasto, pełne domów, wąskich uliczek i wszelkich istot, wygląda zupełnie jak bogatsza , starsza i bardziej ekskluzywna oraz głośniejsza bliźniacza siostra, wsi pod Tenebrae Erebus. Pod Mala'iku Ingenus pojawiają się nawet drzewa o poszarzałych, ponurych liściach. Neczanie ubrani w płaszcze ochronne idą pośród wąskich uliczek, ozdobionych okrągłymi czerwonymi latarniami.
- Nie umiem się tu odnaleźć ... wszystkie uliczki są takie same ... - stwierdziła Diuna.
- Ja też ... ale mają swój cudowny klimat ... - odparła Kiazu.
- Tu się zgodzę ... mają fajny klimat ... ale zgubić się tu można .... - odpowiedziała Diuna.
- Co racja to racja ... - odparła Kiazu.
- E tam dziewczyny przesadzacie ... miasto jak miasto ... - wtrącił Otachi.
- To jest większy przepych .... - dodał Hachi.
- Oj przesadzasz .... wiocha jak każda inna tutaj ... - odparła Diuna.
- Swoja drogą ... Kurai wiesz może jak rozpoznamy ten dom "Aka"? - spytała dociekliwie Kiazu.
- I gdzie on w ogóle jest? - dodała Diuna.
- Owszem wiem ... na obrzeżach stoku wulkanu jest wysoki pomarańczowy dom, obrośnięty czerwonymi kwiatami, które jako jedyne mają zielone liście ... - odpowiedział spokojnie Kurai.
- No to już ... jakaś konkretna informacja... - stwierdziła Diuna, a następnie dodała: - Czekaj skoro on mieszka w wyróżniającym się domu, to po co go uwalnialiśmy skoro ten kto go uwięził pod Tenebrae Erebus, bez trudu może to zrobić jeszcze raz?
- Nie powiedziałbym, że tak bez trudu ... Tsuzuke może i jest słaby, ale swój rozum ma ... a "Aka" to dość specyficzny dom ... zresztą sami zobaczycie... - odpowiedział spokojnie Kurai.
- Co rozumiesz pod stwierdzeniem "specyficzny dom"? - spytała Kiazu.
- Zobaczysz jak dojdziemy na miejsce ... - odpowiedział Kurai.
- Eh ... z Ciebie nic się nie da wyciągnąć... - stwierdziła Diuna.
- Hehehe ... przyznam że ja tam lubię te jego tajemniczość ... - wtrąciła Kiazu z uśmiechem.

************

- Bro opowiadaj ... jak się zeszliście? - pytał dociekliwie Hachi.
- A tak jakoś wyszło ... od słowa do słowa ... - odpowiedział uha-hany Otachi.
- Od pierwszego wejrzenia?
- Tak... jakoś tak ...
- Super ... kiedy się teraz widzicie?
- Hmm... Na "WindRace" weekend na Bromano ...
- Zajebiście, też startuje?
- Nie, przyjeżdża kibicować.
- Fajnie - odpowiedział Hachi z uśmiechem, a następnie dodał: - To szykują się fajne zawody, będą tam Deti, Myo, My i Hyacin ... oj będzie się działo ...
- No proste! Ta impreza będzie należeć do Nas! - stwierdził radośnie Otachi.

************

Słońce spowite szarą mgłą jest już wysoko na niebie, w koło brak śpiewających ptaków, za to jedyne co słychać to dokuczliwy miejski harmider. W tym głośnym miejscu, szybko nastało południe, a neczanie doszli pod zbocze Mala'iku Ingenus, gdzie rzeczywiście znajduje się dom, który wyróżnia się od wszystkich innych. Jest to kliku piętowy, wysoki i gruby dom, w intensywnym i jaskrawym pomarańczowym kolorze. Dodatkowo ma on czarny ozdobny dach, czarne zdobienia i ściany pokryte pnącymi się czerwonymi kwiatami, których płatki układają się w puszysty pięciokąt (ten kwiat to Wilec Pierzasty czerwony ... i wygląda tak: http://pu.i.wp.pl/k,ODQ0Mzc3OTQsNTEyMjQxODY=,f,wilec4_Kr_medium.jpg), a intensywnie zielone liście wspaniale kontrastują z otoczeniem. Ponadto ten dom jako jedyny w okolicy ma jaskrawo, żółte lampiony, a nie czerwone.
- To tutaj ... - stwierdził chłodno Kurai.
- Hmmm... rzeczywiście ten dom się bardzo wyróżnia ... - stwierdziła z podziwem Diuna.
- Niezwykłe ... nie spodziewałam się tutaj takiego miejsca. - dodała Kiazu z uśmiechem.
- No to wchodzimy? - spytał radosny Otachi.
- Jasne! - odpowiedziała ochoczo Kiazu ruszając dziarskim krokiem do wejścia.
Reszta neczan bez słowa ruszyła za ognistą neczanką., która bez zawahania zapukała okrągłą i ciężką, drewnianą kołatką do dużych, ozdobnych, czarnych drzwi. Głośny, donośny i przenikliwy stukot szybko rozszedł się po okolicy. Nagle masywne drzwi, z niebywałą lekkością otworzyły się na oścież. W tym momencie oczom wszystkich ukazał się ciemny, czarny jak smoła mrok. Jednak to nie zraziło Kiazu, która pewnym siebie krokiem wkroczyła do środka. W ten cały korytarz rozświetlił się nie dużymi, zielonymi i niebieskimi płomieniami, które znajdowały się w równych odległościach od siebie i dawały bardzo dużo światła.
- Hele minero kare? - odezwał się nagle tajemniczy, gruby mroczny i donośny głos.
Zaskoczeni neczanie zatrzymali się i zaczęli uważnie rozglądać się po pomieszczeniu.
- Tsuzuke Lurji (czyt. Lurhi) - odpowiedział chłodno Kurai.
Przez dłuższa chwilę nic się nie działo, jedynie kująca w uszy cisza dawała o sobie znać. Pełni napięcia neczanie czekali co się dalej wydarzy. Nagle tajemniczy głos odezwał się ponownie:
- Pan Tsuzuke, czeka na państwa u siebie ... drugie piętro ... drugi pokój po prawo ...
W tym momencie masywne drzwi, same z siebie, z hukiem się zatrzasnęły, a na drewnianej podłodze pojawiły się błyszczące i dobrze widoczne białe kropki.
- O ktoś tu dba abyśmy się nie zgubili ... - stwierdziła Kiazu, wzruszając ramionami i ruszając tam gdzie prowadzą magiczne kropki.
- Chyba uważają nas za głupich ... - dodała Diuna idąc za siostrą.
- E tam ... w grach też tak czasem jest ... - stwierdził Hachi.
- Wiecie takie wyznaczenie szlaku głównego ... aby podczas zadań pobocznych nie zgubić głównego szlaku i fabularnego zadania ... - dodał Otachi.
- Tylko wiecie to nie gra ... - odparła Diuna.
- Tu się zgodzę, jednak oni mają dużo racji w ym co mówią... Tyle że w momencie pojawienia się przewodników, wszystkie inne korytarze, pokoje i pomieszczenia, do których nie prowadzą przewodnicy zostały dla nas zablokowane ... - wtrącił spokojnie Kurai.
- Hmm... ciekawe czyli stały się niedostępnymi lokacjami tak? - spytał Hachi.
- Dokładnie ... - odpowiedział Kurai.
- Dobra a co jak każde z nas szło by gdzie indziej? - spytała dociekliwie Diuna.
- Wtedy każdy z nas dostał by innych przewodników, i mógłby się poruszać jedynie po wąskim szlaku wyznaczonym przez kropki.... - odpowiedział Kurai.
- Hmm... całkiem sprytne ... a co jeśli zejdziemy ze szlaku? - spytała dociekliwie Diuna.
- Pojawią się strażnicy i będzie bitka? - wtrąciła ochoczo Kiazu.
- Nie zupełnie... po drugim ostrzeżeniu włączy się system obronny tego domu ... - odpowiedział Kurai.
- Heh, zupełnie jak komnaty bosów strzeżone przez elitę... - stwierdził Otachi.
- Szkoda ... myślałam ... że można by było powalczyć .. a tak to no trudno ... kropeczki prowadźcie ... - stwierdziła optymistycznie lekko rozczarowana Kiazu.
- Dobra to przygarniamy te kropki i idziemy ... - odparła Diuna wzruszają ramionami i idąc za siostrą.
Reszta neczan bez słowa ruszyła za dziewczynami. W tym nietypowym pomieszczeniu słychać głośne i rytmiczne kroki, mimo, że nikogo innego nie widać na korytarzu. Nagle rozległ się płaczliwy głos małego dziecka wołającego swoją nianię. Neczanie, mają nieodparte wrażenie, że rozpaczliwe wołanie dochodzi zewsząd, a nawet że podąża za nimi. Po dłuższej chwili, niespodziewanie wszystko ucichło. Głucha przenikliwa i nieznośna cisza przenika przez wszystkie zmysły, pozostawiając po sobie niepewność. W ten do pomieszczenia wdarł się chłodny, a wręcz lodowaty podmuch powietrza, którzy dostał się w nawet najbardziej ukryte zakamarki, a kolorowe płomienie znikły, pozostawiając jedynie świecące kropki, która daję dość światła. W półmrocznym korytarzu zimne ciarki przeszły po ciałach neczan, którzy dzielnie zmierzają za przewodnikami, mimo, że mają nieodparte wrażenie, że ktoś za nimi podąża. Lodowate, przenikliwe, pełne napięcia powietrze, wcale nie oddala dziwnych myśli, a wręcz z każdą sekundą je przybliża. Nagle w oddali korytarza pojawiła się świetlista, ubrana na biało zjawa. Dopiero po chwili okazuje się, że to kobieta, ubrana w długą suknie do ziemi. Nieznajoma trzyma w rękach zakrwawioną i ociekającą purpurową krwią, bladą, wręcz białą, kobiecą głowę. W krotce okazuje się, że niesie ona swoją własną głowę. Z każdą sekundą tajemnicza zjawa podchodziła coraz bliżej i bliżej zdezorientowanych i nieznacznie wystraszonych neczan, którzy nagle się zatrzymali i z wielkimi przerażonymi oczami obserwowali to co się dzieje. Kurai, również się zatrzymał jednak jest niesamowicie spokojny i jak gdyby nigdy nic ma ręce w kieszeniach. Tajemnicza dama i mroczne otoczenie nie robią na nim najmniejszego wrażenia. Jednak pozostałym neczanom przestraszone serca waliły jak oszalałe, a im bliżej biała dama z uciętą i krwawiącą głową była, tym bardziej mieli ochotę stamtąd uciec.
- Kinise ... - powiedziała nagle tajemnicza dama przechodząc koło neczan, a właściwie to ociekająca krwią głowa spoczywająca na dłoniach niewiasty.
- Kinise... - odpowiedział chłodno Kurai.
W tym momencie biała zjawa przeszła koło neczan i rozpłynęła się w powietrzu ...
- Yyyyyyy.... co się tu dzieje? - spytała lekko drżącym głosem Diuna.
- Jak ona się odezwała to myślałam, że zejdę na zawał ... - dodała lekko roztrzęsiona Kiazu.
- Kto to był? - spytał mocno oszołomiony Hachi.
- Tu się nic nie dzieje ... ta kobieta jest mieszkanką tego domu ... - odpowiedział spokojnie i chłodno Kurai.
- Żartujesz? .. i co pewnie powiedziała nam dzień dobry? - odparła z mocnym niedowierzaniem Diuna.
- Dokładnie tak .... - odpowiedział Kurai, a następnie dodał: - W domu "Aka" mieszkają różne osobowości... w tym duchy, upiory, demony a nawet diabły ...
- Aha ... uroczo ... i co pewnie nie przychodzi się tu nie zapowiedzianym co? - spytała oszołomiona Kiazu.
- Owszem ... - stwierdził bez emocjonalnie Kurai, ruszając dalej.

************

Sachiner siedzi w jednym ze swoich gabinetów, nad stosem różnych papierów, które dość uważnie czyta. Jest to jasne przestronne pomieszczenie, utrzymane w eleganckim połączeniu czerni i bieli. Inkub jest bardzo zajęty jednak wredny uśmiech, praktycznie nie schodzi mu z twarzy. W ten rozległ się, donośny dzwonek, telefonu inkuba.
- Sachiner Cusan, słucham. - stwierdził inkub odbierając telefon i nie patrząc kto dzwoni.
- Cześć Wredoto ... zadanie wykonane ...
- Witaj, moja Droga Ropuszko, chciałbym jakiś dowód ...
- O rany ... jaki z Ciebie kłopotliwy Paszczur ...
- Moja droga Dżdżowniczko, płacę to wymagam ...
- Eh ... dobra ... dobra ... masz szczęście, bo nagrałam filmik ...
- W takim układzie moja droga Zołzuniu czekam na e-mail z dobrym filmem ... i jak będzie wystarczająco dobry to jestem wstanie przystać na jakiś bonus ...
- Eh ... i tak wliczysz to w koszty ... ale na pewno coś wymyślę ... - odpowiedziała spokojnie Ery rozłączając się.
W tym momencie w gabinecie rozległo się wyważone, głośne pukanie do drzwi.
- Proszę ... - odparł spokojnie inkub.
- Przepraszam, że przeszkadzam Panie.... Przyniosłem Pańskiego laptopa, informatycy z konfigurowali go zgodnie z Pańskim życzeniem.
- Dłużej się nie dało? Obiboki jedne... - odparł spokojnie i chłodno Sachiner, a następnie arogancko dodał: - Dziękuję Kutaro, a teraz wynoś się mam bardzo dużo pracy.
- Tak Panie ... - odpowiedział spokojnie i pokornie sługa, podając inkubowi laptopa.
Następnie Kutaro, bez słowa wyszedł z biura, a Sachiner szybko otworzył czarnego, stylowego laptopa. Inkub po paru chwilach włączył filmik przesłany przez Ery. Jego oczom ukazał się wystraszony i roztrzęsiony Shubarnes, skulony w rogu luksusowego pomieszczenia. Z filmu aż wycieka przerażenie, strach, niepewność i chłód, a od samego patrzenia zimne ciarki przechodzą po całym ciele.
- No proszę .... a jednak coś na Ciebie zadziałało, drogi stryju .... Po tym doświadczeniu z pewnością nauczysz się nie ruszać moich jak to ująłeś "zabawek" ... Jednak Drogi Stryju ... to był dopiero początek Twojej kary ... - zamyślił się Sachiner z bardzo wrednym uśmiechem na twarzy.

************

Mroczny, przytłumiony korytarz tajemniczego domu o nazwie "Aka", oświetlony jedynie przez świetliste kroki, które rozmieszczone są jedynie w koło drzwi do drugiego pokoju na prawo. Masywne ciemno czerwone drzwi, delikatnie błyszczą w jasno-białym blasku otaczających je kropek, kusząc swoją niezwykłością, tajemniczością i wręcz hipnotyzują, każdego kto tylko na nie spojrzy.
- Dziwne te drzwi ... wyglądają jak zwyczajne drewniane drzwi ... a jednak jest coś w nich co sprawia, że nie można od nich oderwać wzroku... - stwierdziła lekko oszołomiona Diuna.
- Nie wiem czemu ... ale ... Są boskie ... - odparła zapatrzona Kiazu.
Tymczasem Kurai bez słowa, zapukał do drzwi. W ten nagle ciemno czerwone drzwi, przestały być interesujące. Nie było w nich już ciekawe i niezwykłego.
- Ej ... co jest? - spytał zdezorientowany Hachi.
- Nie muszą już być nie zwykłe ... w końcu je znaleźliśmy ... - odparł spokojnie Kurai, ponawiający pukanie do drzwi.
- Wchodźcie, wchodźcie ... - odezwał się delikatnie stłumiony głos zza drzwi.
W tym momencie neczanie otworzyli drzwi i weszli do środka. Ich oczom ukazał się drewniany, jasny i przestronny pokój. Wszystkie ściany mają kolor delikatnej kawy z mlekiem, sufit jest biały a podłoga czarna. Pod niektórymi ścianami, w czerwonych doniczkach stoją, wysokie intensywnie zielone rośliny. Po środku tego salonu stoi duży brązowo biały narożnik, który jest ustawiony w "U". Ta kanapa wydaje się być bardzo miękka i wygodna, a przed nią stoi niski czarny, prostokątny stolik. Na wprost niej wisi ogromny telewizor, idealnie wkomponowany w ciemno-purpurową meblościankę.
- Cześć Neczanie ... - stwierdził Tsuzuke przeciągając się. Jest on ubrany w granatowe jeansy oraz uwodzicielsko rozpiętą białą koszulę na krótki rękaw.
- Siemasz .... to co dla nas masz? - odparła Kiazu.
- Hmm... jaka niecierpliwa... - odpowiedział spokojnie lisi demon, a następnie leniwie i beztrosko dodał: - Najpierw śniadanie ... interesy potem ...
- A mówią, że to ja jestem leniwa.... - odparła Diuna.
- Ty tak na serio? - spytała z niedowierzaniem Kiazu.
- Tak, rozkoszny płomyczku, mówię na serio ... dopiero co wstałem ... więc zjem śniadanie i jestem do waszej dyspozycji ... - stwierdził spokojnie Tsuzuke przeciągając się, a następnie mimochodem dodał: - Rozgłoście się ... jest satelita ... jest konsola .... jest muzyka ... róbcie co chcecie ...
- Spoko poradzimy sobie.... - odparła Diuna rozsiadając się na kanapie i włączając telewizor.
- Ta bawcie się dobrze ... a może ktoś chce szamy? .. - spytał lisi demon, udając się do kuchni.
- Ja w sumie mogę chcieć. - odparł Hachi wzruszając ramionami.
- Też się przyłącze ... - dodał Otachi.
- A ja bardzo chętnie się przyłączę. - odparła entuzjastycznie Kiazu.
- Chociaż wydoroślałaś to nic się nie zmieniłaś ... - stwierdził Tsuzuke obserwując Kiazu, po czym trochę arogancko dodał: - Patrzenie Ci wystarczy czy chcesz czegoś więcej?
- Luz ... patrzenie póki co starczy ... - odparła Kiazu z maślanymi oczami ...
-Dobra niech stracę ... - stwierdził Lisi demon przewracając oczami. Po czym zdjął koszulę, rzucił ją na kanapę, wszedł do kuchni i dopowiedział: - Wszystkich głodnych zapraszam do kuchni....
W tym momencie Hachi, Otachi i Kiazu udali się do kuchni, a reszta rozsiadła się na kanapie w salonie.
- Co on nie spał przez cały ten czas jak był więźniem, że dopiero wstał? - spytała niezadowolona Diuna.
- Wiesz wygodne łózko, działa magnetycznie na każdego ... - odpowiedziała spokojnie Rina.
- No ja wiem ... ale nawet ja jak się z kimś umówię to jestem gotowa ... - odparła Diuna.
- Hmm... zgadza się ... ale on nie wiedział o której przyjdziemy ....
- Och nie broń go tak ... dał ciała i tyle...
- Chcesz to załatwię Ci takie więzienie, na miesiąc i zobaczymy czy Ty nie dasz się złamać wygodnemu łóżku... po miesiącu spania na "gołej podłodze" ... - wtrącił chłodno Kurai.
- Nie dzięki ... nie skorzystam ... - odparła Diuna,po czym dodała: - Przyznaj chociaż, że skoro się z nami umówił to mógłby być bardziej odpowiedzialny ...
- On już taki jest i nic na to nie poradzisz ... - odparł chłodno Kurai, a następnie dodał: - A im bardziej będzie Cię to irytować to tym bardziej on będzie tak robił ...
- Złośliwa bestia ... podoba mi się ... - odparła Diuna z wredny uśmiechem, a następnie szybko dodała : - Chyba jestem wstanie zaakceptować kolegę demona ...

************

- To czego chcesz nas nauczać? - spytała Kiazu siedząc na szarym kuchennym blacie.
- Myślałem nad Teorią Siły w praktyce ... - odparł beztrosko Tsuzuke.
- Masz na myśli 6 elementów osiągnięcia siły? - spytał Hachi.
- Owszem ... znacie to? - odparł zaskoczony lisi demon.
- Jasne ... - odpowiedział Otachi.
- Pewnie te elementy to siła reakcji, koncentracja, równowaga, kontrola oddechu, masa i szybkość ... - dodała Kiazu z promiennym uśmiechem.
- Bardzo dobrze ... - odparł niedowierzający Tsuzuke, a następnie dodał: - hmm... to może walka z używaniem elementów otoczenia ...
- Banał ... umiemy to od dawna ... - odparł Hachi.
- Hmm.. a leczenie? - spytał nie pewnie lisi demon.
- No tego to nie potrafimy ... - odparł Otachi.
- Kurai, wiem że umie leczyć ... - dodał Hachi.
- To nauczę Was leczenia ... - stwierdził radośnie Tsuzuke.
- Żartujesz? Po co komu? ... - odpowiedziała rozczarowana Kiazu.
- Na prawdę nic się nie zmieniłaś .. przyda się to Wam ... - odparł beztrosko Tsuzuke, po czym spokojnie dodał: - Jeśli jesteście zdolni to nauczycie się tego w jeden dzień, a w razie czego będziecie wstanie uleczyć nie tylko siebie ale i kogoś ... i umożliwić mu przeżycie do momentu przybycia kogoś wykwalifikowanego w leczeniu ...
- Czyli leczenia może się nauczyć każdy? - spytał zaciekawiony Otachi.
- Owszem, podstawowe leczenie jest wstanie opanować każda żywa istota, w której się obudzi moc leczenia ... Jednak nie każdy jest wstanie nauczać leczenia, to wyjątkowa szansa dla Was bo ja jestem wstanie obudzić w was moc leczenia i oraz nauczyć jak jej używać ... - odpowiedział spokojnie Tsuzuke jedząc śniadanie.
- No dobra niech będzie ... - odparła lekko niezadowolona Kiazu, przewracając oczami.

************

Po sytym posiłku Neczanie siedzą wygodnie na kanapie w salonie lisiego demona, a on sam ubrany jedynie w granatowe jeansy , luźno stoi przy telewizorze.
- Dobra ... to co mi możecie powiedzieć o leczeniu? - spytał beztrosko Tsuzuke.
- Można leczyć na odległość i za pomocą maszyn leczących ... - odpowiedziała Diuna.
- Zgadza się ... -odparł lisi demon, po czym dodał: - Co jeszcze?
- Aby móc używać magi leczenia, trzeba ją najpierw obudzić ... - dodała Kiazu.
- Tak ... to akurat sam Ci powiedziałem ... dobra co jeszcze? - odparł beztrosko Tsuzuke.
W tym momencie zapadła niezręczna cisza, która szybko została przerwana przez lisiego demona, który spytał:
- Kurai, a Ty nic nie powiesz?
Jak nie trudno się domyśleć elektryczny neczanin nic mu nie odpowiedział. Po paru minutach ciszy lisi demon przewrócił oczami, a następnie przywołał grubą księgę i trzymając ją w lewym ręku powiedział:
- Aby w pełni poznać magię leczenia powinniście to przeczytać....
Następnie Tsuzuke wzruszył ramionami, wyrzucił księgę za siebie i beztrosko powiedział:
- Jednak nie mamy na to czasu ... tak więc ... magia leczenia dzieli się na cztery typy ...
- Siliana, Aratus, Nishati i Vinnyan ... - wtrącił Kurai.
- Łał odezwałeś się ... brawo... - odparł zaskoczony Tsuzuke a następnie dodał - Masz racje ... i tak naprawdę Was powinna interesować jedynie Nishati ...
- Dlaczego? - spytała Kiazu.
- Właśnie ... a te pozostałe? - dodała Diuna.
- Co z nimi nie tak? - zaciekawił się Hachi.
- Dobra ... zrozumiałem ... z Wami tak łatwo nie pójdzie ... - stwierdził olewczo Tsuzuke, przewracając oczami, a następnie dodał: - Heh .. Siliana to dotykowa magia leczenia, która zwykle jest pocałunkiem i ...
- JA NA OCHOTNIKA! - wtrąciła radośnie Kiazu podbiegając do lisiego demona. Następnie szybko się nadstawiła i zaczęła się jednoznacznie przysuwać do Tsuzuke. Jednak lisi demon dał jej mocnego i całkiem bolesnego pstryczka w czoło, co spowodowało, że neczanka zatrzymała się i złapała się za głowę mówiąc:
- Eh ... to bolało ...
- Nie urządzam pokazów... - stwierdził chłodno Tsuzuke.
- No weź ... - odparła Kiazu słodziutkim głosikiem.
-Powiedziałem nie ... - kontynuował twardo Tsuzuke.
- Wredota ... - wymamrotała Kiazu pod nosem.
- Nie odpuścisz prawda? - spytał lisi demon trzymając Kiazu, prawą dłonią za policzki zasłaniając jej jednocześnie usta, a następnie przewrócił oczami i szybko dodał: - Eh... Utrapienie z Tobą ...
W tym momencie Tsuzuke bez emocjonalnie pocałował Kiazu w usta. Szybki, głęboki i delikatnie namiętny, a zrazem chłodny pocałunek, nie trwał za długo.
- Już zadowolona? - spytał twardo i irytacją Tsuzuke.
- Taaaak ... - odparła Kiazu z wielkim promiennym uśmiechem.
- Świetnie to ...
- Skąd mamy wiedzieć, że ją uleczyłeś? - spytała dociekliwie Diuna, przerywając wypowiedź lisiego demona.
- Nie uleczyłem jej ... - stwierdził Tsuzuke, a następnie za nim ktokolwiek zdążył się odezwać dodał: - Po pierwsze ona jest w pełni sił i nie ma żadnych uszczerbków na zdrowiu, więc żadna magia na nią nie zadziała... a po dwa Siliana jest domeną kubów i pół kubów, którzy się rodzą się z tą umiejętnością i nie potrzebują przebudzenia ...
- Dopiero teraz nam to mówisz? - spytał Hachi.
- E tam ... warto było ... - wtrąciła Kiazu siadając.
- Jakbyście mi nie przerwali to powiedziałbym wcześniej ... - odparł lisi demon.
- To po co to zrobiłeś? - spytała Diuna.
- Aby nie przeszkadzała mi w zajęciach ... - odparł beztrosko Tsuzuke.
- Mniejsza o to .... a co z pozostałymi rodzajami magi leczenia? - wtrąciła zainteresowany Otachi.
- Hmmm ... tak w skrócie Aratus to wszelkiego rodzaju maszyny leczące ... a Vinnyan to najsilniejsza magia leczenia i są to przede wszystkim rytuały leczące i ... hmm... nazwijmy to "artefakty" obdarzone magiczną mocą.... - odpowiedział spokojnie Tsuzuke.
- Na przykład co? - spytał dociekliwie Otachi.
- Hmm... na przykład pióra i pazury gryfa ... wszelakie źródła młodości ... i tym podobne ... - odparł Tsuzuke, a następnie dodał: - Natomiast Nishati jest bezdotykową i podstawową magia leczenia, polegającą na skupieniu energii ... i wymaga przebudzenia ...
- Rozumiem ... - stwierdziła Kiazu.
- Hmm.. na dobrą sprawę widzieliśmy tylko dwa typy leczenia... - dodała Diuna, szperając w pamięci, a po chwili dodała: - Nishati jest stosowana przez Kurai'a ...
- A Maszyny leczące, stosowane są na Zekeren ... o na przykład Carmen był w takiej ... - dodała Kiazu.
- Leczący Kub zazwyczaj działa w czterech ścianach i to dość trudne do zobaczenia, a najpotężniejsza magia leczenia to mega rzadkość, której większość istot nigdy nie zobaczy na własne oczy ... - odparł Tsuzuke.
- Szkoda ... - stwierdziła Kiazu.
- Będziesz musiała to przeżyć ... - odparł olewczo Tsuzuke. a następnie beztrosko wychodząc z pokoju dodał: - Poczekajcie chwilę.

************

- Panie, ona jest bardzo pilnie strzeżona...
- I co z tego? Macie ją zdobyć i koniec! ... Wyślijcie Qivincornva, ona musi podołać temu wyzwaniu! ... Macie mi ją zdobyć!... Już, ruszać się!
- Tak, Panie jak sobie życzysz...
- Wynocha! ...
- Taaak Panie ...
-Eh... to już ostatni element, muszę go zdobyć! ... Już nie długo ...portal się otworzy i moja droga powrócisz ... a świat będzie leżał u naszych stóp ... BUAHAHAHAHAHAHA!

************

Po dłuższej chwili Tsuzuke, powrócił do swojego salonu, w rękach trzyma sporą, białą porcelanową miskę, w której znajduje się lśniąca, przezroczysta i krystalicznie czysta woda.
- Aż tak chce Ci się pić? - stwierdziła Diuna.
- A może to Twój obiad? - dodał Hachi.
- Jacyś wy zabawni.. ta woda jest mi potrzebna aby obudzić w Was moc leczenia... - odpowiedział spokojnie, a zarazem złośliwie Tsuzuke.
- Zwykła woda? - dodała Diuna.
- Eh ... jak wy mało wiecie ... - stwierdził lisi demon przewracając oczami, a następnie szybko dodał: - Krystalicznie czysta woda, jest mi potrzebna aby wykonać rytuał Arkamine Mageia, którym mam zamiar obudzić w Was magię leczenia...
- Skoro to takie banalne to czemu nie każdy może to zrobić? - spytała dociekliwie Diuna.
- Hmm... to trzymaj... i sama go wykonaj... - odpowiedział Tsuzuke wręczając psychicznej neczance miskę z wodą.
Diuna wzruszyła ramionami i stwierdziła:
- Dobra, a co mam z nią zrobić?
- To co uważasz ... w końcu go banalne ... - odpowiedział Tsuzuke.
- Dobra ... nie mamy czasu na takie gierki ... - wtrąciła Kiazu, zabierając Diunie miskę i wręczając ją z Tsuzuke, a następnie dodała: - Tsuzuke, bądź łaskaw zając się tym całym rytuałem ...
- W sumie ... też mam ochotę się sprężyć ... - odpowiedział spokojnie lisi demon, a następnie twardo dodał: - Dobra dzieciaczki, siadajcie wygodnie i odsłońcie klatki piersiowe.
W tym momencie Hachi i Otachi, bez słowa zdjęli swoje T-shirty i usiedli na kanapie. Ich nagie wspaniałe torsy na pewno są bardzo atrakcyjne, jednak nie dla lisiego demona. Kiazu i zdjęła jeansową kurtkę, dzięki temu jej obcisła, biała, koszulka z głębokim dekoltem idealnie wyeksponowała biust ognistej neczanki. Rumieniąca się Rina zdjęła, swój niebieski T-shirt, tak że klatka piersiowa była odsłonięta, ale reszta ciała pozostała zasłonięta.
- Ej ... Kasztanowo nie za bardzo sobie pozwalasz? - odparła stanowczo Diuna.
- Rany ... neczanie ... naprawdę myślałem ... że kiedyś będziecie znacznie mniej upierdliwi ... jak widać pewne rzeczy się nie zmieniają ... - stwierdził chłodno Tsuzuke, a następnie położył prawą dłoń na lewym ramieniu neczanki i posadził ją, po czym twardo dodał: - Eh... muszę "narysować" pewien symbol na Twojej klatce piersiowej, więc nie utrudniaj tylko siadaj i współpracuj...
- Heh ... jasne pewnie sobie to wymyśliłeś aby móc sobie popatrzeć ... - stwierdziła niezadowolona Diuna ściągając swoją morską bluzeczkę na krótki rękaw.
- No masz odkryłaś moje czarne intencje ... no masz ... - stwierdził spokojnie Tsuzuke, a następnie dodał: - Słuchaj mam naprawdę lepsze, rzeczy do roboty...
W tym momencie Kurai bez słowa wsadził ręce w kieszenie spodni, a następnie oparł się o ścianę, zaraz przy drzwiach wejściowych. W tym czasie Tsuzuke wzruszył ramionami, nachylił się nad Kiazu i włożył prawą dłoń do wody. W ten kryształowa woda, zmieniła swoją barwę na błękitno-czerwoną. Lisi demon mamrocząc niezrozumiałe słowa pod nosem palcem wskazującym, bez odrywania palca, narysowała na klatce piersiowej Kiazu symbol, o delikatnym fioletowym odcieniu. Symbol ten to Triquerta i składa się z trzech, połączonych ze sobą elementów, z których każdy przypomina w swoim kształcie migdał. Następnie Tsuzuke, nadal mamrocząc dźwięczące słowa pod nosem, to samo narysował na klatkach piersiowych pozostałych neczan. Po czym odstawił miskę z wodą i stanął tyłem rodzeństwa.
- Tsuzuke? ... - stwierdziła nieśmiało Rina.
- Tylko tyle? Nie czuje żadnej zmiany... - dodała Diuna.
W ten lisi demon odwrócił się, a neczan otoczyła biało-liliowa aura. Natomiast spojrzenie Tsuzuke zmieniło się i teraz jest zimne i bezwzględne, a zarazem puste, bez emocjonalne i przerażające. Nagle wszystkie pięć Triquerta rozbłysły, oderwały się od ciał neczan i uniosły się wysoko w powietrze i niespodziewanie zmieniły swój kształt. Teraz przypominają one dużą literę "T" z kółkiem u góry, to krzyż noszący imię Ankh. Włosy zarówno Tsuzuke jak i rodzeństwa są targane potężnym podmuchem wiatru. Po paru długich, pełnych napięcia chwilach pięć nowych symboli, z impetem wbiło się neczan, straszliwie potężny podmuch powietrza porozrzucał wszystko co nie było mocno przytwierdzone do podłogi, a intensywne, oślepiające biało-liliowe światło spowiło cały spory pokój. Kiedy światło znikło okazało się, że rodzeństwo bezwładnie i zamkniętymi oczami leży na kanapie. Jednak nadal otacza ich delikatna pulsująca liliowa aura. Natomiast Tsuzuke osunął się na nogach, cofnął się do tyłu i usiadł na wprost neczan mówiąc:
- Dobra, to czekając na ostateczne przebudzenie mocy ... mamy jakiś kwadrans może dwa na rozmowę... - a po chwili wstał i dodał: - Chociaż chętniej bym się przespał tak jak i oni ...
- Jak chcesz to śpij ... ja się potrafię sobą zająć ... - odparł spokojnie i chłodno Kurai.
- Kuszące, jednak wolałbym zamienić z Tobą kilka zdań ... - odparł lisi demon podchodząc do barku obok telewizora, a następnie wyciągając butelkę i małą porcelanową miseczkę, dodał: - Napijesz się ze mną? Mam świetne Nihonshu ....
- Nie dzięki, mi wystarczy woda ....
- No jak tam sobie chcesz ... - odparł Tsuzuke wzruszając ramionami.
Po chwili lisi demon na stoliku ustawił dwie małe, czarne z pięknym złotym zdobieniem, mocno schłodzone, porcelanowe miseczki oraz postawił zarówno butelkę z Nihonshu o lekko białym zabarwieniu, jak i krystaliczną wodą.
- Częstuj się... - stwierdził spokojnie Tsuzuke, siadając wygodnie na kanapie i nalewając sobie trunek. Następnie duszkiem wypił zawartość okrągłej miseczki i dolewając sobie więcej, z szerokim uśmiechem dodał: - Uwielbiam dobrze schłodzone sake ... ten kto wymyślił aby pić je na ciepło był idiotą ...
- O gustach się nie dyskutuje ...
- Masz racje .. ale dla mnie i tak nic lepszego nie ma niż schłodzone sake ... - stwierdził Tsuzuke popijając już powoli swoje ulubione Nihonshu, a następnie beztrosko dodał: - Dobra ja nie o tym chciałem pogadać ... posłuchaj ...

************

- Panie, na Desteoms była piątka neczan..
- I dopiero teraz śmiesz mi o tym mówić?
- Poważna awaria systemu dopiero została naprawiona ...
- Nie obchodzi mnie to, gdzie szpiegowali?
- Panie ... Według tego co odnotowały czujniki energii, przybyli do SPU pod Tenebrae Erebus. Według naszych informacji byli tam od wczoraj aż do dzisiaj, następnie udali się do miasta Mala'iku Ingenus i opuścili już Desteoms....
- Typowa wizyta turystyczna? Aż dziw bierze. Hmmm... wielka szkoda, że nie kręcili się bliżej stolicy, w tedy byłby to doskonały pretekst aby woja wybuchła wcześniej...- stwierdził Chifuin bardziej do siebie, a następnie dodał: - Nadal monitorujcie nasze granice, i niezwłocznie informujcie mnie o każdej istocie z zakazanych planet.
-Tak Panie ... jak sobie życzysz ...
- Nie podoba mi się, że tu się kręcą... Na ich szczęście byli z dala od stolicy na typowo turystycznej trasie ... Jednak może da się to jeszcze wykorzystać ...

************

Neczanie w miarę szybko wybudzali się z śpiączki wywołanej przebudzeniem mocy leczenia. Ich rozpalone ciała entuzjastycznie drżały, i zlewały się zimnym potem. Wspaniałe ciepłe, niezwykłe uczucie jakie im, przy okazji towarzyszyło, sprawiało, że rodzeństwo miało wrażenie iż może zrobić wszystko. Niewiarygodna energia rozchodzi się po każdej komórce ciał, doskonale wyostrzając wszystkie zmysły neczan.
- ŁAŁ! Tsuzuke... czemu nic nie mówiłeś, że nasze zmysły się wyostrzą? - spytała ochoczo Kiazu.
- Założyłem, że wiecie ... zwłaszcza że każda energia jaką się przebudza w istocie, wyczula zmysły ... dzięki temu "zgrywa" się z organizmem ... - odparł chłodno Tsuzuke popijając sake.
- Dziwne uczucie ... jest mi jednocześnie gorąco i zimno ... - stwierdziła zaskoczona Diuna.
- Mam wrażenie,że mogę wszystko ... - dodał Hachi.
- Czad ... - dopowiedział Otachi, a następnie dodał z zainteresowaniem: - Tsuzuke co pijesz?
- Nihonshu, chcesz? - odparł beztrosko Tsuzuke.
- Czyli co to? - odpowiedział zaintrygowany Hachi.
- Na jakim świecie wy żyjecie ... to najzwyklejsze sake ... Nihonshu to pełna nazwa sake ... czyli ryżowego wina które ma 15-20% alkoholu ... - odpowiedział lisi demon, popijając trunek i siedząc luzacko na kanapie.
- Szczerze wole piwo ... nie przepadam za winami ... - stwierdził Otachi.
- To się dobrze składa ... - stwierdził Tsuzuke pod nosem.
- Oooo... to jest mocniejsze niż ulubione wino pewnego inkuba ... - dodała zaskoczona Diuna.
- Nihonshu jest dość mocnym trunkiem który nie każdemu smakuje ... jednak ja je uwielbiam ... bardziej niż cokolwiek innego ... - stwierdził pochlebnie Tsuzuke.
- Dobra chodźcie ... chodźcie wypróbować nasze nowe moce ... - wtrąciła entuzjastycznie Kiazu.
- No proszę ... skoro tak ... - stwierdził lisi demon, następnie jednym haustem wypił trunek do końca, po czym dodał: - To idziemy ...
- A gdzie idziemy? - spytał dociekliwie Hachi.
- W pewne ustronne miejsce, po za granicami Desteoms ... - odpowiedział spokojnie Tsuzuke z delikatnie wrednym uśmiechem.
- Niech zgadnę Bieinn? - stwierdził chłodno Kurai.
- Heheh... brawo, ale wiesz w końcu to najlepsze miejsce na naukę magii leczenia ... - odpowiedział lisi demon szczerząc złośliwie kły.
- Czyli gdzie? - spytała dociekliwie Diuna.
- Dowiesz się w swoim czasie. - odparł Tsuzuke śmiejąc się pod nosem i zakładając koszulę.
- Eh .. to nie wróży niczego dobrego ... - stwierdziła Diuna.
- E tam ... będziecie się świetnie bawić - dopowiedział lisi demon.
Następnie wszyscy obecni rozpłynęli się w lekko fioletowym dymie, pozostawiając tajemnicze mieszkanie puste.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz