"Ciąg
dalszy nastąpił
- wdzięczność Tsuzuke ..."
Neczanie
biesiadowali i bawili się do późna, więc noc w hotelowej części
SPU, spędzona w wygodnych, miękkich i dużych łóżkach minęła
bardzo szybko. Wyspani i zrelaksowani neczanie zjedli wspaniałe
aromatyczne, smaczne i ciepłe śniadanie, pożegnali się ze SPU (a
Otachi spędził trochę czasu z Hyacin) i udali się. tak właściwie
to Kurai przeteleportował ich, do miasta znajdującego się pod
jednym z największych wulkanów Desteoms - Mala'iku Ingenus. To
ogromne miasto, pełne domów, wąskich uliczek i wszelkich istot,
wygląda zupełnie jak bogatsza , starsza i bardziej ekskluzywna oraz
głośniejsza bliźniacza siostra, wsi pod Tenebrae Erebus. Pod
Mala'iku Ingenus pojawiają się nawet drzewa o poszarzałych,
ponurych liściach. Neczanie ubrani w płaszcze ochronne idą pośród
wąskich uliczek, ozdobionych okrągłymi czerwonymi latarniami.
-
Nie umiem się tu odnaleźć ... wszystkie uliczki są takie same ...
- stwierdziła Diuna.
-
Ja też ... ale mają swój cudowny klimat ... - odparła Kiazu.
-
Tu się zgodzę ... mają fajny klimat ... ale zgubić się tu można
.... - odpowiedziała Diuna.
-
Co racja to racja ... - odparła Kiazu.
-
E tam dziewczyny przesadzacie ... miasto jak miasto ... - wtrącił
Otachi.
-
To jest większy przepych .... - dodał Hachi.
-
Oj przesadzasz .... wiocha jak każda inna tutaj ... - odparła
Diuna.
-
Swoja drogą ... Kurai wiesz może jak rozpoznamy ten dom "Aka"?
- spytała dociekliwie Kiazu.
-
I gdzie on w ogóle jest? - dodała Diuna.
-
Owszem wiem ... na obrzeżach stoku wulkanu jest wysoki pomarańczowy
dom, obrośnięty czerwonymi kwiatami, które jako jedyne mają
zielone liście ... - odpowiedział spokojnie Kurai.
-
No to już ... jakaś konkretna informacja... - stwierdziła Diuna, a
następnie dodała: - Czekaj skoro on mieszka w wyróżniającym się
domu, to po co go uwalnialiśmy skoro ten kto go uwięził pod
Tenebrae Erebus, bez trudu może to zrobić jeszcze raz?
-
Nie powiedziałbym, że tak bez trudu ... Tsuzuke może i jest słaby,
ale swój rozum ma ... a "Aka" to dość specyficzny dom
... zresztą sami zobaczycie... - odpowiedział spokojnie Kurai.
-
Co rozumiesz pod stwierdzeniem "specyficzny dom"? - spytała
Kiazu.
-
Zobaczysz jak dojdziemy na miejsce ... - odpowiedział Kurai.
-
Eh ... z Ciebie nic się nie da wyciągnąć... - stwierdziła Diuna.
-
Hehehe ... przyznam że ja tam lubię te jego tajemniczość ... -
wtrąciła Kiazu z uśmiechem.
************
-
Bro opowiadaj ... jak się zeszliście? - pytał dociekliwie Hachi.
-
A tak jakoś wyszło ... od słowa do słowa ... - odpowiedział
uha-hany Otachi.
-
Od pierwszego wejrzenia?
-
Tak... jakoś tak ...
-
Super ... kiedy się teraz widzicie?
-
Hmm... Na "WindRace" weekend na Bromano ...
-
Zajebiście, też startuje?
-
Nie, przyjeżdża kibicować.
-
Fajnie - odpowiedział Hachi z uśmiechem, a następnie dodał: - To
szykują się fajne zawody, będą tam Deti, Myo, My i Hyacin ... oj
będzie się działo ...
-
No proste! Ta impreza będzie należeć do Nas! - stwierdził
radośnie Otachi.
************
Słońce
spowite szarą mgłą jest już wysoko na niebie, w koło brak
śpiewających ptaków, za to jedyne co słychać to dokuczliwy
miejski harmider. W tym głośnym miejscu, szybko nastało południe,
a neczanie doszli pod zbocze Mala'iku Ingenus, gdzie rzeczywiście
znajduje się dom, który wyróżnia się od wszystkich innych. Jest
to kliku piętowy, wysoki i gruby dom, w intensywnym i jaskrawym
pomarańczowym kolorze. Dodatkowo ma on czarny ozdobny dach, czarne
zdobienia i ściany pokryte pnącymi się czerwonymi kwiatami,
których płatki układają się w puszysty pięciokąt (ten
kwiat to Wilec Pierzasty czerwony ... i wygląda tak:
http://pu.i.wp.pl/k,ODQ0Mzc3OTQsNTEyMjQxODY=,f,wilec4_Kr_medium.jpg),
a intensywnie zielone liście wspaniale kontrastują z otoczeniem.
Ponadto ten dom jako jedyny w okolicy ma jaskrawo, żółte lampiony,
a nie czerwone.
-
To tutaj ... - stwierdził chłodno Kurai.
-
Hmmm... rzeczywiście ten dom się bardzo wyróżnia ... -
stwierdziła z podziwem Diuna.
-
Niezwykłe ... nie spodziewałam się tutaj takiego miejsca. - dodała
Kiazu z uśmiechem.
-
No to wchodzimy? - spytał radosny Otachi.
-
Jasne! - odpowiedziała ochoczo Kiazu ruszając dziarskim krokiem do
wejścia.
Reszta
neczan bez słowa ruszyła za ognistą neczanką., która bez
zawahania zapukała okrągłą i ciężką, drewnianą kołatką do
dużych, ozdobnych, czarnych drzwi. Głośny, donośny i przenikliwy
stukot szybko rozszedł się po okolicy. Nagle masywne drzwi, z
niebywałą lekkością otworzyły się na oścież. W tym momencie
oczom wszystkich ukazał się ciemny, czarny jak smoła mrok. Jednak
to nie zraziło Kiazu, która pewnym siebie krokiem wkroczyła do
środka. W ten cały korytarz rozświetlił się nie dużymi,
zielonymi i niebieskimi płomieniami, które znajdowały się w
równych odległościach od siebie i dawały bardzo dużo światła.
-
Hele minero kare? - odezwał się nagle tajemniczy, gruby mroczny i
donośny głos.
Zaskoczeni
neczanie zatrzymali się i zaczęli uważnie rozglądać się po
pomieszczeniu.
-
Tsuzuke Lurji (czyt. Lurhi) - odpowiedział chłodno Kurai.
Przez
dłuższa chwilę nic się nie działo, jedynie kująca w uszy cisza
dawała o sobie znać. Pełni napięcia neczanie czekali co się
dalej wydarzy. Nagle tajemniczy głos odezwał się ponownie:
-
Pan Tsuzuke, czeka na państwa u siebie ... drugie piętro ... drugi
pokój po prawo ...
W
tym momencie masywne drzwi, same z siebie, z hukiem się zatrzasnęły,
a na drewnianej podłodze pojawiły się błyszczące i dobrze
widoczne białe kropki.
-
O ktoś tu dba abyśmy się nie zgubili ... - stwierdziła Kiazu,
wzruszając ramionami i ruszając tam gdzie prowadzą magiczne
kropki.
-
Chyba uważają nas za głupich ... - dodała Diuna idąc za
siostrą.
-
E tam ... w grach też tak czasem jest ... - stwierdził Hachi.
-
Wiecie takie wyznaczenie szlaku głównego ... aby podczas zadań
pobocznych nie zgubić głównego szlaku i fabularnego zadania ... -
dodał Otachi.
-
Tylko wiecie to nie gra ... - odparła Diuna.
-
Tu się zgodzę, jednak oni mają dużo racji w ym co mówią... Tyle
że w momencie pojawienia się przewodników, wszystkie inne
korytarze, pokoje i pomieszczenia, do których nie prowadzą
przewodnicy zostały dla nas zablokowane ... - wtrącił spokojnie
Kurai.
-
Hmm... ciekawe czyli stały się niedostępnymi lokacjami tak? -
spytał Hachi.
-
Dokładnie ... - odpowiedział Kurai.
-
Dobra a co jak każde z nas szło by gdzie indziej? - spytała
dociekliwie Diuna.
-
Wtedy każdy z nas dostał by innych przewodników, i mógłby się
poruszać jedynie po wąskim szlaku wyznaczonym przez kropki.... -
odpowiedział Kurai.
-
Hmm... całkiem sprytne ... a co jeśli zejdziemy ze szlaku? -
spytała dociekliwie Diuna.
-
Pojawią się strażnicy i będzie bitka? - wtrąciła ochoczo Kiazu.
-
Nie zupełnie... po drugim ostrzeżeniu włączy się system obronny
tego domu ... - odpowiedział Kurai.
-
Heh, zupełnie jak komnaty bosów strzeżone przez elitę... -
stwierdził Otachi.
-
Szkoda ... myślałam ... że można by było powalczyć .. a tak to
no trudno ... kropeczki prowadźcie ... - stwierdziła optymistycznie
lekko rozczarowana Kiazu.
-
Dobra to przygarniamy te kropki i idziemy ... - odparła Diuna
wzruszają ramionami i idąc za siostrą.
Reszta
neczan bez słowa ruszyła za dziewczynami. W tym nietypowym
pomieszczeniu słychać głośne i rytmiczne kroki, mimo, że nikogo
innego nie widać na korytarzu. Nagle rozległ się płaczliwy głos
małego dziecka wołającego swoją nianię. Neczanie, mają
nieodparte wrażenie, że rozpaczliwe wołanie dochodzi zewsząd, a
nawet że podąża za nimi. Po dłuższej chwili, niespodziewanie
wszystko ucichło. Głucha przenikliwa i nieznośna cisza przenika
przez wszystkie zmysły, pozostawiając po sobie niepewność. W ten
do pomieszczenia wdarł się chłodny, a wręcz lodowaty podmuch
powietrza, którzy dostał się w nawet najbardziej ukryte zakamarki,
a kolorowe płomienie znikły, pozostawiając jedynie świecące
kropki, która daję dość światła. W półmrocznym korytarzu
zimne ciarki przeszły po ciałach neczan, którzy dzielnie zmierzają
za przewodnikami, mimo, że mają nieodparte wrażenie, że ktoś za
nimi podąża. Lodowate, przenikliwe, pełne napięcia powietrze,
wcale nie oddala dziwnych myśli, a wręcz z każdą sekundą je
przybliża. Nagle w oddali korytarza pojawiła się świetlista,
ubrana na biało zjawa. Dopiero po chwili okazuje się, że to
kobieta, ubrana w długą suknie do ziemi. Nieznajoma trzyma w rękach
zakrwawioną i ociekającą purpurową krwią, bladą, wręcz białą,
kobiecą głowę. W krotce okazuje się, że niesie ona swoją własną
głowę. Z każdą sekundą tajemnicza zjawa podchodziła coraz
bliżej i bliżej zdezorientowanych i nieznacznie wystraszonych
neczan, którzy nagle się zatrzymali i z wielkimi przerażonymi
oczami obserwowali to co się dzieje. Kurai, również się zatrzymał
jednak jest niesamowicie spokojny i jak gdyby nigdy nic ma ręce w
kieszeniach. Tajemnicza dama i mroczne otoczenie nie robią na nim
najmniejszego wrażenia. Jednak pozostałym neczanom przestraszone
serca waliły jak oszalałe, a im bliżej biała dama z uciętą i
krwawiącą głową była, tym bardziej mieli ochotę stamtąd uciec.
-
Kinise ... - powiedziała nagle tajemnicza dama przechodząc koło
neczan, a właściwie to ociekająca krwią głowa spoczywająca na
dłoniach niewiasty.
-
Kinise... - odpowiedział chłodno Kurai.
W
tym momencie biała zjawa przeszła koło neczan i rozpłynęła się
w powietrzu ...
-
Yyyyyyy.... co się tu dzieje? - spytała lekko drżącym głosem
Diuna.
-
Jak ona się odezwała to myślałam, że zejdę na zawał ... -
dodała lekko roztrzęsiona Kiazu.
-
Kto to był? - spytał mocno oszołomiony Hachi.
-
Tu się nic nie dzieje ... ta kobieta jest mieszkanką tego domu ...
- odpowiedział spokojnie i chłodno Kurai.
-
Żartujesz? .. i co pewnie powiedziała nam dzień dobry? - odparła
z mocnym niedowierzaniem Diuna.
-
Dokładnie tak .... - odpowiedział Kurai, a następnie dodał: - W
domu "Aka" mieszkają różne osobowości... w tym duchy,
upiory, demony a nawet diabły ...
-
Aha ... uroczo ... i co pewnie nie przychodzi się tu nie
zapowiedzianym co? - spytała oszołomiona Kiazu.
-
Owszem ... - stwierdził bez emocjonalnie Kurai, ruszając dalej.
************
Sachiner
siedzi w jednym ze swoich gabinetów, nad stosem różnych papierów,
które dość uważnie czyta. Jest to jasne przestronne
pomieszczenie, utrzymane w eleganckim połączeniu czerni i bieli.
Inkub jest bardzo zajęty jednak wredny uśmiech, praktycznie nie
schodzi mu z twarzy. W ten rozległ się, donośny dzwonek, telefonu
inkuba.
-
Sachiner Cusan, słucham. - stwierdził inkub odbierając telefon i
nie patrząc kto dzwoni.
-
Cześć Wredoto ... zadanie wykonane ...
-
Witaj, moja Droga Ropuszko, chciałbym jakiś dowód ...
-
O rany ... jaki z Ciebie kłopotliwy Paszczur ...
-
Moja droga Dżdżowniczko, płacę to wymagam ...
-
Eh ... dobra ... dobra ... masz szczęście, bo
nagrałam filmik ...
-
W takim układzie moja droga Zołzuniu czekam na e-mail z dobrym
filmem ... i jak będzie wystarczająco dobry to jestem wstanie
przystać na jakiś bonus ...
-
Eh ... i tak wliczysz to w koszty ... ale na pewno
coś wymyślę ... - odpowiedziała spokojnie Ery
rozłączając się.
W
tym momencie w gabinecie rozległo się wyważone, głośne pukanie
do drzwi.
-
Proszę ... - odparł spokojnie inkub.
-
Przepraszam, że przeszkadzam Panie.... Przyniosłem Pańskiego
laptopa, informatycy z konfigurowali go zgodnie z Pańskim życzeniem.
-
Dłużej się nie dało? Obiboki jedne... - odparł spokojnie i
chłodno Sachiner, a następnie arogancko dodał: - Dziękuję
Kutaro, a teraz wynoś się mam bardzo dużo pracy.
-
Tak Panie ... - odpowiedział spokojnie i pokornie sługa, podając
inkubowi laptopa.
Następnie
Kutaro, bez słowa wyszedł z biura, a Sachiner szybko otworzył
czarnego, stylowego laptopa. Inkub po paru chwilach włączył filmik
przesłany przez Ery. Jego oczom ukazał się wystraszony i
roztrzęsiony Shubarnes, skulony w rogu luksusowego pomieszczenia. Z
filmu aż wycieka przerażenie, strach, niepewność i chłód, a od
samego patrzenia zimne ciarki przechodzą po całym ciele.
-
No proszę .... a jednak coś na Ciebie zadziałało, drogi stryju
.... Po tym doświadczeniu z pewnością nauczysz się nie ruszać
moich jak to ująłeś "zabawek" ... Jednak Drogi Stryju
... to był dopiero początek Twojej kary ... - zamyślił się
Sachiner z bardzo wrednym uśmiechem na twarzy.
************
Mroczny,
przytłumiony korytarz tajemniczego domu o nazwie "Aka",
oświetlony jedynie przez świetliste kroki, które rozmieszczone są
jedynie w koło drzwi do drugiego pokoju na prawo. Masywne ciemno
czerwone drzwi, delikatnie błyszczą w jasno-białym blasku
otaczających je kropek, kusząc swoją niezwykłością,
tajemniczością i wręcz hipnotyzują, każdego kto tylko na nie
spojrzy.
-
Dziwne te drzwi ... wyglądają jak zwyczajne drewniane drzwi ... a
jednak jest coś w nich co sprawia, że nie można od nich oderwać
wzroku... - stwierdziła lekko oszołomiona Diuna.
-
Nie wiem czemu ... ale ... Są boskie ... - odparła zapatrzona
Kiazu.
Tymczasem
Kurai bez słowa, zapukał do drzwi. W ten nagle ciemno czerwone
drzwi, przestały być interesujące. Nie było w nich już ciekawe i
niezwykłego.
-
Ej ... co jest? - spytał zdezorientowany Hachi.
-
Nie muszą już być nie zwykłe ... w końcu je znaleźliśmy ... -
odparł spokojnie Kurai, ponawiający pukanie do drzwi.
-
Wchodźcie, wchodźcie ... - odezwał się delikatnie stłumiony głos
zza drzwi.
W
tym momencie neczanie otworzyli drzwi i weszli do środka. Ich oczom
ukazał się drewniany, jasny i przestronny pokój. Wszystkie ściany
mają kolor delikatnej kawy z mlekiem, sufit jest biały a podłoga
czarna. Pod niektórymi ścianami, w czerwonych doniczkach stoją,
wysokie intensywnie zielone rośliny. Po środku tego salonu stoi
duży brązowo biały narożnik, który jest ustawiony w "U".
Ta kanapa wydaje się być bardzo miękka i wygodna, a przed nią
stoi niski czarny, prostokątny stolik. Na wprost niej wisi ogromny
telewizor, idealnie wkomponowany w ciemno-purpurową meblościankę.
-
Cześć Neczanie ... - stwierdził Tsuzuke przeciągając się. Jest
on ubrany w granatowe jeansy oraz uwodzicielsko rozpiętą białą
koszulę na krótki rękaw.
-
Siemasz .... to co dla nas masz? - odparła Kiazu.
-
Hmm... jaka niecierpliwa... - odpowiedział spokojnie lisi demon, a
następnie leniwie i beztrosko dodał: - Najpierw śniadanie ...
interesy potem ...
-
A mówią, że to ja jestem leniwa.... - odparła Diuna.
-
Ty tak na serio? - spytała z niedowierzaniem Kiazu.
-
Tak, rozkoszny płomyczku, mówię na serio ... dopiero co wstałem
... więc zjem śniadanie i jestem do waszej dyspozycji ... -
stwierdził spokojnie Tsuzuke przeciągając się, a następnie
mimochodem dodał: - Rozgłoście się ... jest satelita ... jest
konsola .... jest muzyka ... róbcie co chcecie ...
-
Spoko poradzimy sobie.... - odparła Diuna rozsiadając się na
kanapie i włączając telewizor.
-
Ta bawcie się dobrze ... a może ktoś chce szamy? .. - spytał lisi
demon, udając się do kuchni.
-
Ja w sumie mogę chcieć. - odparł Hachi wzruszając ramionami.
-
Też się przyłącze ... - dodał Otachi.
-
A ja bardzo chętnie się przyłączę. - odparła entuzjastycznie
Kiazu.
-
Chociaż wydoroślałaś to nic się nie zmieniłaś ... - stwierdził
Tsuzuke obserwując Kiazu, po czym trochę arogancko dodał: -
Patrzenie Ci wystarczy czy chcesz czegoś więcej?
-
Luz ... patrzenie póki co starczy ... - odparła Kiazu z maślanymi
oczami ...
-Dobra
niech stracę ... - stwierdził Lisi demon przewracając oczami. Po
czym zdjął koszulę, rzucił ją na kanapę, wszedł do kuchni i
dopowiedział: - Wszystkich głodnych zapraszam do kuchni....
W
tym momencie Hachi, Otachi i Kiazu udali się do kuchni, a reszta
rozsiadła się na kanapie w salonie.
-
Co on nie spał przez cały ten czas jak był więźniem, że dopiero
wstał? - spytała niezadowolona Diuna.
-
Wiesz wygodne łózko, działa magnetycznie na każdego ... -
odpowiedziała spokojnie Rina.
-
No ja wiem ... ale nawet ja jak się z kimś umówię to jestem
gotowa ... - odparła Diuna.
-
Hmm... zgadza się ... ale on nie wiedział o której przyjdziemy
....
-
Och nie broń go tak ... dał ciała i tyle...
-
Chcesz to załatwię Ci takie więzienie, na miesiąc i zobaczymy czy
Ty nie dasz się złamać wygodnemu łóżku... po miesiącu spania
na "gołej podłodze" ... - wtrącił chłodno Kurai.
-
Nie dzięki ... nie skorzystam ... - odparła Diuna,po czym dodała:
- Przyznaj chociaż, że skoro się z nami umówił to mógłby być
bardziej odpowiedzialny ...
-
On już taki jest i nic na to nie poradzisz ... - odparł chłodno
Kurai, a następnie dodał: - A im bardziej będzie Cię to irytować
to tym bardziej on będzie tak robił ...
-
Złośliwa bestia ... podoba mi się ... - odparła Diuna z wredny
uśmiechem, a następnie szybko dodała : - Chyba jestem wstanie
zaakceptować kolegę demona ...
************
-
To czego chcesz nas nauczać? - spytała Kiazu siedząc na szarym
kuchennym blacie.
-
Myślałem nad Teorią Siły w praktyce ... - odparł beztrosko
Tsuzuke.
-
Masz na myśli 6 elementów osiągnięcia siły? - spytał Hachi.
-
Owszem ... znacie to? - odparł zaskoczony lisi demon.
-
Jasne ... - odpowiedział Otachi.
-
Pewnie te elementy to siła reakcji, koncentracja, równowaga,
kontrola oddechu, masa i szybkość ... - dodała Kiazu z promiennym
uśmiechem.
-
Bardzo dobrze ... - odparł niedowierzający Tsuzuke, a następnie
dodał: - hmm... to może walka z używaniem elementów otoczenia ...
-
Banał ... umiemy to od dawna ... - odparł Hachi.
-
Hmm.. a leczenie? - spytał nie pewnie lisi demon.
-
No tego to nie potrafimy ... - odparł Otachi.
-
Kurai, wiem że umie leczyć ... - dodał Hachi.
-
To nauczę Was leczenia ... - stwierdził radośnie Tsuzuke.
-
Żartujesz? Po co komu? ... - odpowiedziała rozczarowana Kiazu.
-
Na prawdę nic się nie zmieniłaś .. przyda się to Wam ... -
odparł beztrosko Tsuzuke, po czym spokojnie dodał: - Jeśli
jesteście zdolni to nauczycie się tego w jeden dzień, a w razie
czego będziecie wstanie uleczyć nie tylko siebie ale i kogoś ... i
umożliwić mu przeżycie do momentu przybycia kogoś
wykwalifikowanego w leczeniu ...
-
Czyli leczenia może się nauczyć każdy? - spytał zaciekawiony
Otachi.
-
Owszem, podstawowe leczenie jest wstanie opanować każda żywa
istota, w której się obudzi moc leczenia ... Jednak nie każdy
jest wstanie nauczać leczenia, to wyjątkowa szansa dla Was bo ja
jestem wstanie obudzić w was moc leczenia i oraz nauczyć jak jej
używać ... - odpowiedział spokojnie Tsuzuke jedząc śniadanie.
-
No dobra niech będzie ... - odparła lekko niezadowolona Kiazu,
przewracając oczami.
************
Po
sytym posiłku Neczanie siedzą wygodnie na kanapie w salonie lisiego
demona, a on sam ubrany jedynie w granatowe jeansy , luźno stoi przy
telewizorze.
-
Dobra ... to co mi możecie powiedzieć o leczeniu? - spytał
beztrosko Tsuzuke.
-
Można leczyć na odległość i za pomocą maszyn leczących ... -
odpowiedziała Diuna.
-
Zgadza się ... -odparł lisi demon, po czym dodał: - Co jeszcze?
-
Aby móc używać magi leczenia, trzeba ją najpierw obudzić ... -
dodała Kiazu.
-
Tak ... to akurat sam Ci powiedziałem ... dobra co jeszcze? - odparł
beztrosko Tsuzuke.
W
tym momencie zapadła niezręczna cisza, która szybko została
przerwana przez lisiego demona, który spytał:
-
Kurai, a Ty nic nie powiesz?
Jak
nie trudno się domyśleć elektryczny neczanin nic mu nie
odpowiedział. Po paru minutach ciszy lisi demon przewrócił oczami,
a następnie przywołał grubą księgę i trzymając ją w lewym
ręku powiedział:
-
Aby w pełni poznać magię leczenia powinniście to przeczytać....
Następnie
Tsuzuke wzruszył ramionami, wyrzucił księgę za siebie i beztrosko
powiedział:
-
Jednak nie mamy na to czasu ... tak więc ... magia leczenia dzieli
się na cztery typy ...
-
Siliana, Aratus, Nishati i Vinnyan ... - wtrącił Kurai.
-
Łał odezwałeś się ... brawo... - odparł zaskoczony Tsuzuke a
następnie dodał - Masz racje ... i tak naprawdę Was powinna
interesować jedynie Nishati ...
-
Dlaczego? - spytała Kiazu.
-
Właśnie ... a te pozostałe? - dodała Diuna.
-
Co z nimi nie tak? - zaciekawił się Hachi.
-
Dobra ... zrozumiałem ... z Wami tak łatwo nie pójdzie ... -
stwierdził olewczo Tsuzuke, przewracając oczami, a następnie
dodał: - Heh .. Siliana to dotykowa magia leczenia, która zwykle
jest pocałunkiem i ...
-
JA NA OCHOTNIKA! - wtrąciła radośnie Kiazu podbiegając do lisiego
demona. Następnie szybko się nadstawiła i zaczęła się
jednoznacznie przysuwać do Tsuzuke. Jednak lisi demon dał jej
mocnego i całkiem bolesnego pstryczka w czoło, co spowodowało, że
neczanka zatrzymała się i złapała się za głowę mówiąc:
-
Eh ... to bolało ...
-
Nie urządzam pokazów... - stwierdził chłodno Tsuzuke.
-
No weź ... - odparła Kiazu słodziutkim głosikiem.
-Powiedziałem
nie ... - kontynuował twardo Tsuzuke.
-
Wredota ... - wymamrotała Kiazu pod nosem.
-
Nie odpuścisz prawda? - spytał lisi demon trzymając Kiazu, prawą
dłonią za policzki zasłaniając jej jednocześnie usta, a
następnie przewrócił oczami i szybko dodał: - Eh... Utrapienie z
Tobą ...
W
tym momencie Tsuzuke bez emocjonalnie pocałował Kiazu w usta.
Szybki, głęboki i delikatnie namiętny, a zrazem chłodny
pocałunek, nie trwał za długo.
-
Już zadowolona? - spytał twardo i irytacją Tsuzuke.
-
Taaaak ... - odparła Kiazu z wielkim promiennym uśmiechem.
-
Świetnie to ...
-
Skąd mamy wiedzieć, że ją uleczyłeś? - spytała dociekliwie
Diuna, przerywając wypowiedź lisiego demona.
-
Nie uleczyłem jej ... - stwierdził Tsuzuke, a następnie za nim
ktokolwiek zdążył się odezwać dodał: - Po pierwsze ona jest w
pełni sił i nie ma żadnych uszczerbków na zdrowiu, więc żadna
magia na nią nie zadziała... a po dwa Siliana jest domeną kubów i
pół kubów, którzy się rodzą się z tą umiejętnością i nie
potrzebują przebudzenia ...
-
Dopiero teraz nam to mówisz? - spytał Hachi.
-
E tam ... warto było ... - wtrąciła Kiazu siadając.
-
Jakbyście mi nie przerwali to powiedziałbym wcześniej ... - odparł
lisi demon.
-
To po co to zrobiłeś? - spytała Diuna.
-
Aby nie przeszkadzała mi w zajęciach ... - odparł beztrosko
Tsuzuke.
-
Mniejsza o to .... a co z pozostałymi rodzajami magi leczenia? -
wtrąciła zainteresowany Otachi.
-
Hmmm ... tak w skrócie Aratus to wszelkiego rodzaju maszyny leczące
... a Vinnyan to najsilniejsza magia leczenia i są to przede
wszystkim rytuały leczące i ... hmm... nazwijmy to "artefakty"
obdarzone magiczną mocą.... - odpowiedział spokojnie Tsuzuke.
-
Na przykład co? - spytał dociekliwie Otachi.
-
Hmm... na przykład pióra i pazury gryfa ... wszelakie źródła
młodości ... i tym podobne ... - odparł Tsuzuke, a następnie
dodał: - Natomiast Nishati jest bezdotykową i podstawową magia
leczenia, polegającą na skupieniu energii ... i wymaga przebudzenia
...
-
Rozumiem ... - stwierdziła Kiazu.
-
Hmm.. na dobrą sprawę widzieliśmy tylko dwa typy leczenia... -
dodała Diuna, szperając w pamięci, a po chwili dodała: - Nishati
jest stosowana przez Kurai'a ...
-
A Maszyny leczące, stosowane są na Zekeren ... o na przykład
Carmen był w takiej ... - dodała Kiazu.
-
Leczący Kub zazwyczaj działa w czterech ścianach i to dość
trudne do zobaczenia, a najpotężniejsza magia leczenia to mega
rzadkość, której większość istot nigdy nie zobaczy na własne
oczy ... - odparł Tsuzuke.
-
Szkoda ... - stwierdziła Kiazu.
-
Będziesz musiała to przeżyć ... - odparł olewczo Tsuzuke. a
następnie beztrosko wychodząc z pokoju dodał: - Poczekajcie
chwilę.
************
-
Panie, ona jest bardzo pilnie strzeżona...
- I co z tego? Macie ją zdobyć i koniec! ... Wyślijcie Qivincornva, ona musi podołać temu wyzwaniu! ... Macie mi ją zdobyć!... Już, ruszać się!
- Tak, Panie jak sobie życzysz...
- I co z tego? Macie ją zdobyć i koniec! ... Wyślijcie Qivincornva, ona musi podołać temu wyzwaniu! ... Macie mi ją zdobyć!... Już, ruszać się!
- Tak, Panie jak sobie życzysz...
-
Wynocha! ...
-
Taaak Panie ...
-Eh...
to już ostatni element, muszę go zdobyć! ... Już nie długo
...portal się otworzy i moja droga powrócisz ... a świat będzie
leżał u naszych stóp ... BUAHAHAHAHAHAHA!
************
Po
dłuższej chwili Tsuzuke, powrócił do swojego salonu, w rękach
trzyma sporą, białą porcelanową miskę, w której znajduje się
lśniąca, przezroczysta i krystalicznie czysta woda.
-
Aż tak chce Ci się pić? - stwierdziła Diuna.
-
A może to Twój obiad? - dodał Hachi.
-
Jacyś wy zabawni.. ta woda jest mi potrzebna aby obudzić w Was moc
leczenia... - odpowiedział spokojnie, a zarazem złośliwie Tsuzuke.
-
Zwykła woda? - dodała Diuna.
-
Eh ... jak wy mało wiecie ... - stwierdził lisi demon przewracając
oczami, a następnie szybko dodał: - Krystalicznie czysta woda, jest
mi potrzebna aby wykonać rytuał Arkamine Mageia, którym mam zamiar
obudzić w Was magię leczenia...
-
Skoro to takie banalne to czemu nie każdy może to zrobić? -
spytała dociekliwie Diuna.
-
Hmm... to trzymaj... i sama go wykonaj... - odpowiedział Tsuzuke
wręczając psychicznej neczance miskę z wodą.
Diuna
wzruszyła ramionami i stwierdziła:
- Dobra, a co mam z nią zrobić?
- Dobra, a co mam z nią zrobić?
-
To co uważasz ... w końcu go banalne ... - odpowiedział Tsuzuke.
-
Dobra ... nie mamy czasu na takie gierki ... - wtrąciła Kiazu,
zabierając Diunie miskę i wręczając ją z Tsuzuke, a następnie
dodała: - Tsuzuke, bądź łaskaw zając się tym całym rytuałem
...
-
W sumie ... też mam ochotę się sprężyć ... - odpowiedział
spokojnie lisi demon, a następnie twardo dodał: - Dobra
dzieciaczki, siadajcie wygodnie i odsłońcie klatki piersiowe.
W
tym momencie Hachi i Otachi, bez słowa zdjęli swoje T-shirty i
usiedli na kanapie. Ich nagie wspaniałe torsy na pewno są bardzo
atrakcyjne, jednak nie dla lisiego demona. Kiazu i zdjęła jeansową
kurtkę, dzięki temu jej obcisła, biała, koszulka z głębokim
dekoltem idealnie wyeksponowała biust ognistej neczanki. Rumieniąca
się Rina zdjęła, swój niebieski T-shirt, tak że klatka piersiowa
była odsłonięta, ale reszta ciała pozostała zasłonięta.
-
Ej ... Kasztanowo nie za bardzo sobie pozwalasz? - odparła stanowczo
Diuna.
-
Rany ... neczanie ... naprawdę myślałem ... że kiedyś będziecie
znacznie mniej upierdliwi ... jak widać pewne rzeczy się nie
zmieniają ... - stwierdził chłodno Tsuzuke, a następnie położył
prawą dłoń na lewym ramieniu neczanki i posadził ją, po czym
twardo dodał: - Eh... muszę "narysować" pewien symbol na
Twojej klatce piersiowej, więc nie utrudniaj tylko siadaj i
współpracuj...
-
Heh ... jasne pewnie sobie to wymyśliłeś aby móc sobie popatrzeć
... - stwierdziła niezadowolona Diuna ściągając swoją morską
bluzeczkę na krótki rękaw.
-
No masz odkryłaś moje czarne intencje ... no masz ... - stwierdził
spokojnie Tsuzuke, a następnie dodał: - Słuchaj mam naprawdę
lepsze, rzeczy do roboty...
W
tym momencie Kurai bez słowa wsadził ręce w kieszenie spodni, a
następnie oparł się o ścianę, zaraz przy drzwiach wejściowych.
W tym czasie Tsuzuke wzruszył ramionami, nachylił się nad Kiazu i
włożył prawą dłoń do wody. W ten kryształowa woda, zmieniła
swoją barwę na błękitno-czerwoną. Lisi demon mamrocząc
niezrozumiałe słowa pod nosem palcem wskazującym, bez odrywania
palca, narysowała na klatce piersiowej Kiazu symbol, o delikatnym
fioletowym odcieniu. Symbol ten to Triquerta i składa się z
trzech, połączonych ze sobą elementów, z których każdy
przypomina w swoim kształcie migdał. Następnie Tsuzuke, nadal
mamrocząc dźwięczące słowa pod nosem, to samo narysował na
klatkach piersiowych pozostałych neczan. Po czym odstawił miskę z
wodą i stanął tyłem rodzeństwa.
-
Tsuzuke? ... - stwierdziła nieśmiało Rina.
-
Tylko tyle? Nie czuje żadnej zmiany... - dodała Diuna.
W
ten lisi demon odwrócił się, a neczan otoczyła biało-liliowa
aura. Natomiast spojrzenie Tsuzuke zmieniło się i teraz jest zimne
i bezwzględne, a zarazem puste, bez emocjonalne i przerażające.
Nagle wszystkie pięć Triquerta rozbłysły, oderwały się od ciał
neczan i uniosły się wysoko w powietrze i niespodziewanie zmieniły
swój kształt. Teraz przypominają one dużą literę "T"
z kółkiem u góry, to krzyż noszący imię Ankh. Włosy zarówno
Tsuzuke jak i rodzeństwa są targane potężnym podmuchem wiatru. Po
paru długich, pełnych napięcia chwilach pięć nowych symboli, z
impetem wbiło się neczan, straszliwie potężny podmuch powietrza
porozrzucał wszystko co nie było mocno przytwierdzone do podłogi,
a intensywne, oślepiające biało-liliowe światło spowiło cały
spory pokój. Kiedy światło znikło okazało się, że rodzeństwo
bezwładnie i zamkniętymi oczami leży na kanapie. Jednak nadal
otacza ich delikatna pulsująca liliowa aura. Natomiast Tsuzuke
osunął się na nogach, cofnął się do tyłu i usiadł na wprost
neczan mówiąc:
-
Dobra, to czekając na ostateczne przebudzenie mocy ... mamy jakiś
kwadrans może dwa na rozmowę... - a po chwili wstał i dodał: -
Chociaż chętniej bym się przespał tak jak i oni ...
-
Jak chcesz to śpij ... ja się potrafię sobą zająć ... - odparł
spokojnie i chłodno Kurai.
-
Kuszące, jednak wolałbym zamienić z Tobą kilka zdań ... - odparł
lisi demon podchodząc do barku obok telewizora, a następnie
wyciągając butelkę i małą
porcelanową miseczkę,
dodał: - Napijesz się ze mną? Mam świetne Nihonshu ....
-
Nie dzięki, mi wystarczy woda ....
-
No jak tam sobie chcesz ... - odparł Tsuzuke wzruszając ramionami.
Po
chwili lisi demon na stoliku ustawił dwie małe, czarne z pięknym
złotym zdobieniem, mocno schłodzone, porcelanowe miseczki
oraz postawił
zarówno butelkę z Nihonshu o lekko białym zabarwieniu, jak i
krystaliczną wodą.
-
Częstuj się... - stwierdził spokojnie Tsuzuke, siadając wygodnie
na kanapie i nalewając sobie trunek. Następnie duszkiem wypił
zawartość okrągłej miseczki i dolewając sobie więcej, z
szerokim uśmiechem dodał: - Uwielbiam dobrze schłodzone sake ...
ten kto wymyślił aby pić je na ciepło był idiotą ...
-
O gustach się nie dyskutuje ...
-
Masz racje .. ale dla mnie i tak nic lepszego nie ma niż schłodzone
sake ... - stwierdził Tsuzuke popijając już powoli swoje ulubione
Nihonshu, a następnie beztrosko dodał: - Dobra ja nie o tym
chciałem pogadać ... posłuchaj ...
************
-
Panie, na Desteoms była piątka neczan..
-
I dopiero teraz śmiesz mi o tym mówić?
-
Poważna awaria systemu dopiero została naprawiona ...
-
Nie obchodzi mnie to, gdzie szpiegowali?
-
Panie ... Według tego co odnotowały czujniki energii, przybyli do
SPU pod Tenebrae Erebus. Według naszych informacji byli tam od
wczoraj aż do dzisiaj, następnie udali się do miasta Mala'iku
Ingenus i opuścili już Desteoms....
-
Typowa wizyta turystyczna? Aż dziw bierze. Hmmm... wielka szkoda, że
nie kręcili się bliżej stolicy, w tedy byłby to doskonały
pretekst aby woja wybuchła wcześniej...- stwierdził Chifuin
bardziej do siebie, a następnie dodał: - Nadal monitorujcie nasze
granice, i niezwłocznie informujcie mnie o każdej istocie z
zakazanych planet.
-Tak
Panie ... jak sobie życzysz ...
-
Nie podoba mi się, że tu się kręcą... Na ich szczęście byli z
dala od stolicy na typowo turystycznej trasie ... Jednak może da się
to jeszcze wykorzystać ...
************
Neczanie
w miarę szybko wybudzali się z śpiączki wywołanej przebudzeniem
mocy leczenia. Ich rozpalone ciała entuzjastycznie drżały, i
zlewały się zimnym potem. Wspaniałe ciepłe, niezwykłe uczucie
jakie im, przy okazji towarzyszyło, sprawiało, że rodzeństwo
miało wrażenie iż może zrobić wszystko. Niewiarygodna energia
rozchodzi się po każdej komórce ciał, doskonale wyostrzając
wszystkie zmysły neczan.
-
ŁAŁ! Tsuzuke... czemu nic nie mówiłeś, że nasze zmysły się
wyostrzą? - spytała ochoczo Kiazu.
-
Założyłem, że wiecie ... zwłaszcza że każda energia jaką się
przebudza w istocie, wyczula zmysły ... dzięki temu "zgrywa"
się z organizmem ... - odparł chłodno Tsuzuke popijając sake.
-
Dziwne uczucie ... jest mi jednocześnie gorąco i zimno ... -
stwierdziła zaskoczona Diuna.
-
Mam wrażenie,że mogę wszystko ... - dodał Hachi.
-
Czad ... - dopowiedział Otachi, a następnie dodał z
zainteresowaniem: - Tsuzuke co pijesz?
-
Nihonshu, chcesz? - odparł beztrosko Tsuzuke.
-
Czyli co to? - odpowiedział zaintrygowany Hachi.
-
Na jakim świecie wy żyjecie ... to najzwyklejsze sake ... Nihonshu
to pełna nazwa sake ... czyli ryżowego wina które ma 15-20%
alkoholu ... - odpowiedział lisi demon, popijając trunek i siedząc
luzacko na kanapie.
-
Szczerze wole piwo ... nie przepadam za winami ... - stwierdził
Otachi.
-
To się dobrze składa ... - stwierdził Tsuzuke pod nosem.
-
Oooo... to jest mocniejsze niż ulubione wino pewnego inkuba ... -
dodała zaskoczona Diuna.
-
Nihonshu jest dość mocnym trunkiem który nie każdemu smakuje ...
jednak ja je uwielbiam ... bardziej niż cokolwiek innego ... -
stwierdził pochlebnie Tsuzuke.
-
Dobra chodźcie ... chodźcie wypróbować nasze nowe moce ... -
wtrąciła entuzjastycznie Kiazu.
-
No proszę ... skoro tak ... - stwierdził lisi demon, następnie
jednym haustem wypił trunek do końca, po czym dodał: - To idziemy
...
-
A gdzie idziemy? - spytał dociekliwie Hachi.
-
W pewne ustronne miejsce, po za granicami Desteoms ... - odpowiedział
spokojnie Tsuzuke z delikatnie wrednym uśmiechem.
-
Niech zgadnę Bieinn? - stwierdził chłodno Kurai.
-
Heheh... brawo, ale wiesz w końcu to najlepsze miejsce na naukę
magii leczenia ... - odpowiedział lisi demon szczerząc złośliwie
kły.
-
Czyli gdzie? - spytała dociekliwie Diuna.
-
Dowiesz się w swoim czasie. - odparł Tsuzuke śmiejąc się pod
nosem i zakładając koszulę.
-
Eh .. to nie wróży niczego dobrego ... - stwierdziła Diuna.
-
E tam ... będziecie się świetnie bawić - dopowiedział lisi
demon.
Następnie
wszyscy obecni rozpłynęli się w lekko fioletowym dymie,
pozostawiając tajemnicze mieszkanie puste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz