czwartek, 27 listopada 2014

Epizod 85

Praca ... zwiedzanie ... przyjemności ... ”


Wczesny, blady i dość zimny świt. Nasi przyjaciele wstali już jakiś czas temu, zjedli już śniadanie i teraz szykują cztery smoki do podróży. Tymi smokami są oczywiście Eragros i Arygros oraz Vuotario i Wind. Mają one zakładane uprzęże, koce i siodła z przymocowanymi wielkimi koszami.
Wszyscy są ubrani w długie spodnie i bluzy na długi rękaw, gdyż właśnie jest najzimniejsza pora dnia.
- Czeka nas długa podróż - stwierdził Deti.
- E tam jak da rade się przespać to ujdzie... - odparła ziewając Diuna.
- To jak się dzielimy smokami? - zapytał z ciekawością Hachi.
- Hmm.... na Vuotario na pewno leci Kurai i Rina... Diuna ze mną na Eragros ... Kiazu i Deti na Arygros ... A Otachi i Hachi na Wind... - odpowiedział Myo.
- No ja nie wiem czy Otachi i Hachi na jednym smoku do dobry pomysł... - stwierdziła Kiazu.
- Właśnie oni się pozabijają o to który ma prowadzić? - dodała Diuna.
- E tam ... już wylosowane ... ja jadę w tą stronę ... a Hachi będzie prowadził w drodze powrotnej. - odpowiedział Otachi z uśmiechem.
- No i to się nazywa braterska zgoda... - dodała Kiazu.
- Przyniosłam Wam drugie śniadanie. - wtrąciła nagle uśmiechająca się Tonea, z koszykiem piknikowym.
- Dzięki Mamo - odpowiedział Deti przejmując koszyk.
- I tak pewnie będziemy musieli wstąpić do "Aurera Kikido" - wtrącił Myo, uśmiechając się.
- Długa droga przed Wami więc to raczej nieuniknione. - odpowiedziała Tonea.

************

- Mamo, gdzie są moi bracia i neczanie? - spytała Indi.
- Już dawno pojechali po karmę dla smoków - odpowiedziała spokojnie Tonea haftując.
- Po karmę? To dzisiaj nie będą pracować z nami i odnawiać las? Dlaczego?
- Przez to co ostatnio się działo ... dla większego dobra nie powinni spotkać się z Joe...

************

Bystre słońce już świeci mocno na niebie, ale nadal jest stosunkowo wcześnie. Czyste błękitne niebo rozciąga się we wszystkich możliwych kierunkach. Wspaniałe wielkie zielone przestrzenie rozciągają się aż po horyzont. Heyvanlar z lotu wygląda niezmiernie kolorowo i urokliwie. Piękne lasy, łąki, rzeki, jeziora i niewielkie góry aż zabierają dech w piersiach. Raz na jakiś czas na horyzoncie pojawiają się niewielkie miasteczka pełne kolorowych domków, oraz wielkie miasta pełne szkła, szarości i czarności. Nagle na horyzoncie pojawiała się naprawdę wielka góra w kształcie jednorożca stojącego na tylnych nogach. Z jego prawej nogi, z miejsca tuż przed kopytem płynie dość szeroki wodospad, który jest początkiem wspaniałej rzeki. Cały jednorożec jest brązowo szary od ziemi i kamieni z których jest zrobiony. Jedynie jego grzbiet, ogon i grzywa są porośnięte drzewami i innymi zielonymi roślinami. Natomiast jego róg zrobiony jest z jakieś czarnej skały. Całość wygląda niezwykle majestatycznie.
- Whoa patrzcie jaka czadowa góra. - Stwierdziła Rina pokazując przed siebie.
- O kurcze, wygląda jak koń! - stwierdziła z podziwem Kiazu.
- Raczej jednorożec ... ma czarny róg. - wtrącił Myo.
- Zajebista góra - powiedział podekscytowany Otachi.
- Normalnie szczena opada. - stwierdził Hachi
- Ciekawe komu się chciało coś takiego wybudować? - zapytała Diuna.
- W sumie to matce naturze, ona to stworzyła i aby było śmieszniej ta góra jest dokładnie połową naszej drogi nad morze .... - odpowiedział Deti.

************

Nasi przyjaciele odpoczywają na niewielkiej polance, wśród wysokiej trawy. Smoki leżą sobie odpoczywając po wielu godzinach lotu i jednocześnie zbierają siły na dalszy lot. Drugie śniadanie szybko się rozpłynęło.
- Pyszne było, ale się kończyło... - stwierdził Hachi.
- W sumie to dzisiaj mamy w miarę odpoczynek.... - odparł Otachi.
- E tam ... już mnie pupa boli od tego jeżdżenia ... - wtrąciła Diuna.
- Leni się i jeszcze narzeka... - stwierdził Deti,
- I jak tu takiej dogodzić? - zapytał Myo.
- Prościej niż myślisz ... - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.
- Hehehe ... dokładnie wystarczy zapewnić telewizor i kanapę. - wtrącił Hachi.
- O to to.... - odparła radośnie Diuna.
- Widzisz? - stwierdziła Kiazu.
- Hehe ... no widzę jednak nie wiele trzeba. - odpowiedział Myo.

************

- Patrzcie, patrzcie widać jakąś wielką wodę. - stwierdził radośnie Otachi.
- Gdzie? - spytała Kiazu.
- Tam na horyzoncie - odpowiedziała radośnie Hachi.
W tym momencie oczom wszystkich ukazała się przejrzysta, lśniąca i niebieska tafla wody. Sprawia ona wrażenie wielkiej i nieskończonej. Jeszcze nie słychać jej szumu, gdyż nasi bohaterowie są za daleko, ale wiatr już niesie jej wspaniały zapach.
- No to jesteśmy na miejscu. - stwierdził Deti z zadowoleniem.
- Wspaniałe miejsce. - dodał Otachi z podziwem.
- Szybko zleciało... - stwierdził radośnie Hachi.

************

Szeroka piaszczysta plaża o wspaniałym złocistym kolorze. Po jednej stronie mamy wysoki kamienny mur, na którym stoi piękne kamienne miasto o cudownym piaskowym kolorze. Po drugiej jej stronie jest wspaniałe morze delikatnie wpływające na plaże. Srebrzysto niebieskie fale cicho szumią i podmywają łapy spacerujących smoków. Zostawiane przez nich ślady na mokrym piasku szybko nikną pod cieniutką wodną falą. Lekka bryza idealnie ochładza w ten upalny dzień.
- Jak tu przyjemnie... możemy tu zostać? - spytała nagle Diuna.
- Hmmm... nie... - odparł złośliwie Myo.
- No weź nawet na chwile? - odparła Diuna.
- Nie Leniuszku, mamy napięty harmonogram .... - odparł Myo.
- Właśnie i czeka nas jeszcze trening na pokaz u Króla. - wtrącił Deti.
- No właśnie pokazy ... zapomniałam o nich ... - odpowiedziała Diuna.
- Hej a może potrenujemy później tu na plaży? - zapytała nagle Kiazu.
- O tak to fajny pomysł - stwierdził radośnie Hachi.
- Najlepszy możliwy - dodał równie radośnie Otachi.
- Hehe ... no dobra ... - stwierdził Deti uśmiechając się.
- Spoko.... jeszcze będziecie tego żałować. - dodał Myo szczerząc kły.
- Czemu nie polecimy? - zapytał nagle Hachi.
- Wiesz Stary smoki muszą odpocząć i tak się mniej męczą... odparł Deti.
Nagle na na horyzoncie na plaży pojawiła się spora łódź, będąca całkowicie na piasku. Kiedy nasi przyjaciele podjechali bliżej to okazało się iż do dziobu tej łodzi przywiązane są liny tworzące huśtawkę, na której bujają się i bawią dzieciaki.
- Pomysłowe ... - stwierdziła Rina.
- Potrzeba matką wynalazków. - odparł Myo.
- Przyznam, że to niecodzienny widok - dodał Otachi.

************

- Szkoda, że Kiazu tu nie ma... - stwierdziła Indi
- Przynajmniej dobrze się pracuje ... nie gadacie przez cały dzień - odparł Joe.
- Niby tak, ale wiesz ja ich naprawdę lubię... a zwłaszcza Kiazu.
- Żartujesz chyba ... po co Ci oni?
- Nie nie żartuje ... wiesz nie patrze na to kim są ale to jacy są ... wiesz oni nie są tacy źli ... po za wyglądem nie różnią się od nas niczym ... wiesz są na prawdę spoko ... nie trzeba być furą aby być fajną istotą. - odparła z uśmiechem Indi.

************

Wszystkie kosze zostały już zapakowane przeróżnymi rybami, innymi owocami morza oraz mięsem.
- Jak chcecie je dowieść tak aby się nie popsuły? - spytała Kiazu.
- Normalnie ... Myo je schłodzi swoją mocą a ja za pomocą wiatru zamknę je hermetycznie. - stwierdził Deti.
- I spokojnie dojadą i będą nawet świeże - dodał Myo uśmiechając się.
- Sprytne ... - odparła Kiazu.
Nagle dało się słyszeć jakieś podniesione głosy dochodzące z restauracji obok.
- CO TO JEST!?
- Mysz ..
- JAK TO MYSZ!?
- No ... taki gryzoń ...
W tym monecie wszyscy wyszli na zewnątrz zobaczyć co się dzieje. Zaraz po wyjściu ich oczom przed restauracją ukazała się dwójka kłócących się mężczyzn oraz zdechła mysz leżąca między nimi na ulicy przed wejściem. Obaj są dobrze ubrani, jeden jest furą wilka i jest bardzo spokojny, a drugi jest furą psa z oklapniętymi uszami i bardzo krzyczy.
- NO ALE CO ONA TU ROBI!?
- Leży ...
- CO ONA ROBI W RESTAURACJI!? JEJ TUTAJ NIE POWINNO WOGÓLE BYĆ!
- O przepraszam, lecz restauracja zaczyna się tutaj. - odparł jeden z mężczyzn pokazując ręką granice restauracji według której mysz leżała już po za jej granicą.
- Eh ... tyle krzyku o jedną mała mysz ... - stwierdziła ze zdziwieniem Diuna.
- Wiesz ten który krzyczy jest inspektorem, który wystawia zezwolenia na prowadzenie restauracji ... - odpowiedział Myo.
- I ta mała mysz może okazać się powodem do jej zamknięcia. - dodał Deti.
- Hehe ... to chyba jeszcze trochę potrwa. - stwierdził Otachi.
- No na pewno oni się dopiero rozkręcają ... - dodał Hachi śmiejąc się.

************

- Słuchajcie teraz pojedziemy "Aurera Kikido", w końcu zasłużyliśmy na porządny posiłek. - stwierdził Myo.
- Dobra myśl Bro, kiszki to już mi marsza grają. - dodał Deti.
- O TAK! - wykrzyknęli radośnie Hachi, Otachi i Kiazu.
Praktycznie wszyscy już siedzą na swoich smokach i są gotowi do drogi powrotnej. Tak naprawdę miejscami zamienili się tylko Hachi z Otachim, gdyż Diuna rozłożyła się już wygodnie jako pasażer a Kiazu ogólnie stwierdziła, że jest stanowczo za głodna aby prowadzić, a Rina jeszcze nie wsiadła. Natomiast Kurai siedzi już na magmowo-ognistym smoku i wyciągnięta lewą ręką w kierunku wodnej neczanki. Jest on gotowy do pomocy przy wchodzeniu na Vuotario.
- Kurai ... czy mogłabym spróbować poprowadzić? - zapytała nieśmiało dziewczyna.
Na te słowa elektryczny neczanin przesunął się do tyłu, delikatnie potakując głową. Następnie znowu wyciągnął lewę rękę w formie pomocy. Rina uśmiechnęła się i podała mu swoją prawą rękę. W tym momencie Kurai delikatnie uniósł ją do góry i tak dziewczyna usiadła na na smoku jako prowadzący.
- No jedna odważna - stwierdził Otachi uśmiechając się.
- I to jeszcze ta najbardziej nie pozorna. - dodał Hachi.
- Nie wiem czy to dobry pomysł... - wtrącił Myo.
- Spokojnie zaufaj jej ... - odparła Diuna.
- Właśnie w razie co Kurai tam też jest... - dodała uśmiechnięta Kiazu.
Rina zaczerwieniła się, chwytając za lejce. Tym czasem smok potrząsnął głową tak, że całe jego ciało się trzęsło.
- Łoł ... - wzdrygnęła się Rina.
- Spokojnie ... aby dobrze jeździć na smoku musisz być dużo bardziej spokojna niż na inuma czy jednorożcu... smoki dużo bardziej reagują na emocje i na każe nawet najdrobniejsze zawahanie ... - stwierdził Kurai usztywniając trochę lejce.
W tym momencie Vuotario uspokoił się, ale nadal coś mu nie pasowało i kręcił niezadowolenie głową. Jednak nie robił tego aż tak gwałtownie jak przed chwilą.
- Słuchaj zamknij na chwilę oczy i weź kilka głębokich oddechów ... Ty i smok to jedno ... jego spokój to Twój spokój ... twoje oczy to jego oczy ... - kontynuował Kurai.
Rina posłusznie wykonała te polecenia. Reszta z uwagą śledziła jej poczynania. Po dłuższej chwili smok jakby ją zaakceptował i przestał się szamotać. W tym momencie wodna neczanka otworzyła oczy, a smok swobodnie ruszył do przodu.
- No nie źle ... Vuotario nie przepada za kobiecymi jeźdźcami. - stwierdził z podziwem Deti.
- Nawet Indi potrafi zwalić. - dodał Myo.
- Dobrze teraz napnij trochę nogi i odchyl się lekko do tyły... - powiedział Kurai.
Kiedy Rina tak właśnie zrobiła, to smok rozprostował skrzydła i uniósł się w powietrze, mocno uderzając skrzydłami. Tym czasem elektryczny neczanin kontynuował dalej:
- Teraz rozluźnij nogi, ale nie odchylaj się do przodu... cały czas bądź luźna ... przesuwając się delikatnie na boki dasz smokowi znać w którą stronę ma skręcić ... im gwałtowniejszy ruch wykonasz tym gwałtowniej on zareaguje...dalej postępujesz jak przy inuma....
W tym momencie Rina lekko dotknęła smoka piętami, więc on powoli ruszył do przodu. Reszta smoków też już była w powietrzu gotowa do drogi.
- Łał Siostra druga jazda i już jesteś w powietrzu. - stwierdził z podziwem Hachi.
- Nam to zajęło dłużej za nim dostaliśmy zgodę na lot... - dodał Otachi.
- Heh ... jak mamy jechać na farmę to nie miała innego wyboru. Po za tym to jest absolutnie banalne. - wtrąciła leniwie Diuna.
- Powiedziała ta co nawet nie spróbowała... - odparł Hachi.

************

Całkiem spory budynek o biało piaskowych ścianach, kafelkowej białej podłodze. Wszędzie poustawiane są czarne stoliki, czerwone kanapy i fotele. Na wprost wejścia są ustawione dwie kasy, do których stoją całkiem spore kolejki. Sprzedają tam różne rzeczy mięsa, ryby, owoce, warzywa, sałatki, surówki, owoce morza. Jest tam dokładnie wszystko co dusza zapragnie.
- To co bierzemy? - zapytał Deti.
- Nie wiem a tym w ogóle da się na jeść? - odparł Hachi.
- O tak, dają naprawdę spore porcje smacznego jedzenia. - odpowiedział Myo uśmiechając się.
- Spoko my stawiamy. - dodał Deti.
- Jesteście pewni? Przy Kiazu to się da zbankrutować ... - dopowiedziała niepewnie Diuna.
- Hehehe ... damy rade. - odparł Myo
Nagle po podłodze przebiegło coś dużego i czarnego. Po chwili okazało się, że to wielki szczur. Tuż za zwierzakiem biegnie czarna kocia fura z krótkimi zielonymi włosami, wykrzykując:
- WRACAJ NO TU!
Następnie szczur wrócił z powrotem na zaplecze, a fura za nim. Cześć gości wyszła, część się roześmiała z zaistniałej sytuacji, a część nawet tego nie zauważyła zaistniałej sytuacji.
- Yyyyyyy ... możemy zmienić lokal? - spytała z przerażeniem i obrzydzeniem Diuna.
- Słuchaj, może to dla Ciebie szok ale w tej restauracji podają nawet szczury i wszystko tutaj jest świeże ... ten po prostu musiał uciec. - odpowiedział Deti.
- Przestań Diuna, idziemy jeść i koniec. - wtrącił Otachi.
- Jak nie chcesz tu jeść to możesz głodować, ale nawet ja wiem, że lubisz sobie dobrze podjeść. Nie marudź dziewczyno to nic złego. - dopowiedział Hachi.
- E tam nie potrzebuje ... - odparła Diuna. W tym momencie dało się usłyszeć głośne burczenie w brzuchu, po czym Diuna dodała - No dobra to co polecacie?

************

Nasi przyjaciele siedzą przy jednym wielkim stole na półokrągłej czerwonej kanapie i rozmawiając zajadają się pysznościami. Nagle Hachi podwędził Diunie ostatnią kiełbaskę.
- Ej to moje ... - stwierdziła Diuna z wyrzutem.
- Już nie ... - odparł Hachi zjadając łup.
- To była moja kiełbaska. - powiedziała Diuna grożąc pięścią.
- Oj tam myślałem że już nie jesz ... - odparł Hachi szczerząc kły.
W tym momencie Hachi rzucony psychiczną mocą uderzył o ścianę. Po chwili ziemisty neczańczyk rzucił w siostrę włócznia, a ta odbiła ją księżycem który trzyma w dłoni, a następnie ruszyła w pogoń za bratem krzycząc:
- ODDAWAJ MOJĄ KIEŁBASKĘ!
- Przecież i tak jej już nie jadłaś. - bronił się Hachi.
Nagle oboje wybiegli na teren przed restauracją wyzywając się, krzycząc i rzucając się różnymi rzeczami. W tym czasie reszta naszych bohaterów jadła i rozmawiała jak gdyby nic się nie działo.
- Pyszne jedzenie ... - stwierdził Otachi.
- No i nawet całkiem syte - dodała Kiazu.
- Chyba weźmiemy sobie coś na wynos, bo czeka nas jeszcze długa droga. - stwierdził Deti.
- Dobra myśl, ciekawe czy dostaniemy jakąś zniżkę? - wtrącił Myo.
W tle cały czas słychać krzyki i huki walki.

************

Piękne krajobrazy rozchodziły się po horyzoncie w blasku zachodzącego słońca. Delikatny ciepły wiaterek dawał ukojenie za równo podróżnikom jak i smokom.
- Hmmm... jakie wspaniałe powietrze ... - stwierdziła radośnie Kiazu rozkładając szeroko ręce i zamykając oczy.
- Tylko nie spadnij. - odparł Deti z uśmiechem.
- Matko jak wy dajecie rade tak długo jeździć? - narzekał Hachi.
- No mnie już od dawna cztery litery bolą... - dodał Otachi.
- Kwestia przyzwyczajenia i wyrobienia ... Jak chcecie to w sumie możemy zrobić przerwę.. - odparł Myo.
- E tam ... nie wiem na co tak narzekacie mi tam całkiem wygodnie. - wtrąciła Diuna wylegująca się na grzbiecie smoka.
- No jakbym tak leżał to też by mi wygodnie było... - odpowiedział Hachi.
- To się leń ... ja Ci nie zabronię - odparła Diuna.
- A może dla odmiany to Ty poprowadzisz smoka? - zapytał Myo.
- Hmmm... nie .... zasłużyłam na odpoczynek. - odpowiedziała leniwie Diuna.
- A czym to się tak zmęczyłaś? - zapytała Kiazu.
- No wstałam rano ... potem się leniłam ...
- A to jak wiemy jest strasznie męczące... - wtrącił Hachi.
- O to to ... no a potem mieliśmy trening na plaży i takie tam ... zasłużyłam na odpoczynek. W sumie możemy gdzieś odpocząć - kontynuowała Diuna.
- No dobra to wylądujmy tam na polanie... koło strumienia - stwierdził Deti pokazując, które miejsce ma namyśli.

************

- Dzisiaj całkiem leniwie było ... - stwierdziła radośnie Diuna.
- Dla kogo leniwie dlatego leniwie ... - odparł Hachi.
- Dobra, koniec odpoczynku, jeszcze daleka droga przed nami. - wtrącił Deti wyciągając liny z koszy.
- Widzę, że czytasz w myślach Bro... Rina teraz niech prowadzi Kurai dobrze? - dopowiedział Myo.
- No spoko ... - odparła zdziwiona dziewczyna.
W tym momencie Deti i Myo przywiązali liny do swoich smoków jak i do Wind.
- A to po co? - spytał zdziwiony Otachi.
- Dla bezpieczeństwa ... zaraz będzie całkiem ciemno ... a z całym szacunkiem wy dwaj nie jesteście na tyle gotowi aby jeździć po ciemku ...- odpowiedział Myo.
- Dzięki tym linom Wind będzie reagować zarówno na komendy jak i będzie grzecznie lecieć za nami. Zero ryzyka, że się zgubicie czy że coś innego się stanie.. - dodał Deti.
- Rozumiem, całkiem sprytne.... - odparł Hachi.
- Hmm... Diuna pomóż mi ... - stwierdziła nagle Kiazu.
- JA!? - odpowiedziała bardzo zdziwiona Diuna.
- Tak Ty! ... słuchaj zrób ze mną małe ogniki aby oświetlić nam drogę.- odpowiedziała Kiazu.
- A trzeba było tak od razu.... - odparła Diuna przymykając lekko oczy.
W tym momencie wkoło naszych przyjaciół pojawiła się masa niewielkich światełek przypominających i zachowujących się jak świetliki oraz masa czerwonych ogników. Razem na pewno będą doskonale oświetlać drogę.
- Świetny pomysł... - stwierdziła Rina z uśmiechem.
- No proszę i Diuna nawet się do czegoś przydała. - wtrącił Hachi.
- Ej ... jestem najpotrzebniejszym członkiem drużyny. - odparła Diuna.
- Tak, Tak Leniuszku ... jesteś. - dopowiedział Myo.
- No a nie? - spytała Diuna.
- Oczywiście, że jesteś ... - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.

************

Piękne przejrzyste niebo z milionem wspaniałych gwiazd. Chłodny zimny wietrzyk wspaniale orzeźwia. Świetliki zrobione przez Diunę i Kiazu doskonale oświetlają drogę. Całość scenerii tworzy całkiem romantyczny klimat pełen zachwytów i uniesień. Neczanki siedzą z przodu mimo iż nie prowadzą. Diuna w cieple czasami przysypia, jednak Myo ją przebudza, głownie dlatego iż kiedy neczanka odpływa w świecie snów to znikają świetliste świetliki. Kiazu świetnie się bawiła swoimi płomykami, zapalając tu i tam nowe, oraz poruszając nimi tak aby imitowały żywe świetliki. Ta prosta zabawa sprawiała o dziwo sprawiała jej wiele radości. Natomiast Hachi, Otachi i Bliźniacy rozmawiają o wszystkim i o niczym, co i raz się śmiejąc.
- Ja pamiętam jak któregoś dnia prowadziliśmy wideo rozmowę, z Volaure u Indi w pokoju bo to było jedyne spokojnie miejsce w domu.... - stwierdził Myo.
- Tak, też to pamiętam ... i jakoś po chwili rozmowy do pokoju weszła Indi w samym ręczniku.... - dodał Deti.
- Na wstępie uprzedziliśmy ja że prowadzimy video rozmowę. - dodał Myo.
- W tedy ona trzasnęła drzwiami, nie wiele się tym przejmując ... - dopowiedział Deti.
- A Volaure powiedział, że "Panowie, Młodociane mnie naprawdę nie interesują ...." ... Heh w tedy jeszcze nie wiedzieliśmy o co chodzi dopiero jak dodał, że "Indi, proszę ubierz się" - stwierdził Myo.
- Dopiero wtedy zobaczyliśmy iż nasza siostra przytrzasnęła sobie ręcznik i że stoi totalnie naga, podczas video rozmowy. - dopowiedział Deti.
- Hehe... niezła wtopa - wtrącił Hachi śmiejąc się pod nosem.
- No całkiem poważna, ale dzisiaj sama też się z tego śmieje. - odparł Myo.
- Chociaż wtedy to się prawie nie spaliła ze wstydu. - dodał Deti.
W tym samym czasie Kurai delikatnie odchylił Rinie włosy, a neczanka aż zadrżała i opuściła aparat fotograficzny na swoje kolana. Jej oczy zrobiły się duże i nie spokojne, a jej twarz zaczęły zdobić wspaniałe czerwone rumieńce. Okazuje się, że elektryczny neczańczyk pieścił jej szyje drobnymi długimi całusami. Począwszy od lewego policzka a skończywszy na jej lewym ramieniu, powolne i spokojne buziaki powodują wspaniałe ciepłe i przyjemne ciarki rozchodzące się po całym ciele dziewczyny.
- Hej Rina zrobiłaś dzisiaj jakieś fajne zdjęcia? - zapytała nagle Kiazu.
W tym momencie Kurai zaprzestał tego co robił do tej pory, a Rina odparła łamiącym się głosem i uśmiechając się:
- Co? ... a tak ... Jasne ... podczas tego lotu wśród "świetlików" też robię.
- Super, nie mogę się doczekać kiedy je obejrzę. - odparła zadowolona Kiazu.
- Ostatnie jest dobre. - stwierdził chłodno ale stosunkowo przyjaźnie Kurai.
- Mówisz o tym? - zapytała Rina pokazując zdjęcie.
Srebrno-biało włosy neczaniń zajrzał ukochanej przez ramie, a następnie potakująco kiwnął głową, a Rina powiedziała:
- Rzeczywiście szyło lepiej niż sądziłam...
- To jutro czekam na chwalenie się fotami. - odparła Kiazu z uśmiechem.

************

Późny wieczór. Smoki są już rozładowane, nakarmione i napojone.
- Nie wiem jak wy ale ja jestem mega głodny i idę przeszukać kuchnie. - stwierdził Deti z uśmiechem i zacierając ręce.
- Idę z Tobą Bro ... a wy idziecie? - zapytał Myo.
- JASNE! - Wykrzyknęli radośnie Kiazu, Otachi i Hachi.
- No dobra ... w sumie czemu nie ... - odpowiedziała Diuna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz