"Kryształowa
jaskinia
- Beluora Guhe"
Nasi
przyjaciele wylądowali na niewielkiej niebiesko-fioletowo-białej
planecie. Drzewa, trawa i wszystko inne wygląda jakby było ze szkła
albo z kryształu. Tak malowniczego miejsca, które odbija promienie
słoneczne i przykuwa uwagę swoim niepowtarzalnym blaskiem się nie
spodziewali. Wszystko co ich otacza wydaje się być niezwykle kruche
i łamliwe.
-
Cudowne... - stwierdzili zgodnie neczanie wysiadając z małego
statku, przypinającego ten którym wylądowali na Ineeven.
-
Dobra dzieciaki, niestety nie mogę tu z Wami zostać ... jak coś
zadzwońcie, to przyjadę po Was, albo kogoś wyśle. - stwierdził
nagle Volaure paląc papierosa.
-
Spoko na pewno zadzwonię. - stwierdziła Kiazu.
-
Będę czekał. - odparł księże z uśmiechem, po czym się
zaciągnął, wypuścił dym i zapytał szczerząc kły: - I jak
Aniołku zasłużyłem?
-
O tak ... tu jest wspaniale - stwierdziła oszołomiona Rina
czerwieniąc się.
-
Zasłużyłeś na co? - spytała dociekliwie Kiazu.
-
A to moja słodka tajemnica. - odpowiedział Volaure z uśmiechem.
-
Ej... Rina o czym on mówi? - dopytywała się dociekliwie Kiazu.
-
Aniołku nie mów jej - wtrącił Volaure zaciągając się.
-
Ej ... to nie fair... - stwierdziła lekko obrażona Kiazu.
-
No już ... nie bądź zazdrosna. - stwierdził książę, a
następnie pocałował ognistą neczankę. Zrobił to tak namiętnie
jak to tylko on potrafi.
-
Łał ... całujesz cudnie ... to chyba nigdy mi się nie znudzi w
Twoim wykonaniu...- stwierdziła rozpływająca się Kiazu.
Książę
na te słowa uśmiechnął, po czym ponownie się zaciągnął i
powiedział:
-
Jest mi naprawdę miło to słyszeć.... Dobra Kochani bawcie się
dobrze ja już muszę lecieć.
-
Spoko ... -stwierdził Hachi.
-
Leć już książę, bo ona zaraz będzie chciała więcej. - dodała
Diuna.
-
A skąd wiesz, że to ja nie będę chciał więcej. - odparł
Volaure uśmiechając się pod nosem.
************
Wspaniała
droga, ułożona z różnej wielkości kamieni. Po obu jej stronach
są wspaniałe wysokie rozłożyste drzewa. W oddali, ponad koronami
drzew widać zamek, o czterech okrągłych wieżach. Dwie środkowe
są niższe a dwie boczne są bardzo wysokie. Połączone są one
potężnie wyglądającym murem, który sięga mniej więcej do
połowy mniejszych wież. Dodatkowo na wysokości, której małe
wieże mają swój szczyt, jest pomost łączący wszystkie wieże.
Wszystko to jest kryształowe i przyjmuje odcienie bieli,
niebieskiego i fioletu, a niektóre kryształy odbijają ciepłe
kolory takie jak żółć, pomarańcz i czerwień. Ta kraina zabiera
dech w piersiach i jest nie dopisania zwykłymi słowami. Po chwili
zamek stał się dużo bardziej widoczny. dokładnie po jego środku
znajduje się wysokie wejście, a po ścianach małych wieży od
strony wejścia płynie czerwono-pomarańczowo-żółta lawa, a z ich
drugiej strony płynie woda. W tym momencie widać również że
zamek jest przeogromny łącznie posiada wież. Cztery małe i cztery
duże.
-
O ja cie ... tego się niespodziewana nawet w najskrytszych
marzeniach. - stwierdziła z podziwem Diuna.
-
Naprawdę niezwykłe miejsce.- dodała Kiazu.
Rina
i Otachi robią zdjęcia temu niezwykłemu miejscu, a Hachi dosłownie
oniemiał z zachwytu. Takiego miejsca na pewno nie widzi się na co
dzień i przekracza ono poza granicę wszelkiej wyobraźni. Z każdym
krokiem, miejsce to robiło się coraz bardziej malownicze, niezwykłe
i nie do opisania.
************
-
Olbrzymi jest ten kryształowy zamek... - stwierdził Otachi.
-
Właśnie, przeszukanie go całego zajmie naprawdę wiele czasu. -
dodała Diuna.
-
Może się rozdzielimy i będziemy w kontakcie? - zapytał Hachi.
-
Może... ale nie wiem czy to taki doby pomysł na tak rozległym i
nieznanym terenie. Bezpieczniej chyba będzie jak zostaniemy razem i
będziemy wspólnie przeszukiwać komnaty. W końcu nie wiadomo co
kryje ten zamek. - odpowiedziała Kiazu.
-
Rina, może przestaniesz bawić się telefonem i też się
przyłączysz do naszej burzy mózgów? - spytała nagle Diuna.
-
Słucham? ... a tak jasne ... - odparła Rina chowając komórkę do
kieszeni, a następnie zamyślona dodała - Hmm... tak mi się
przypomniało że ... Ery mówiła coś, że jest jakiś plan tego
zamku na małym dziedzińcu ... tyle, że ponoć jest średnio
dokładny ...
-
Faktycznie coś wspominała ... Jakieś biuro podróży organizuje tu
raz w roku wycieczki ... i mają plan pomieszczeń z których
korzystają. - dodała Kiazu z olśnieniem.
-
No to to nam przynajmniej co nie coś może ułatwi. - dopowiedziała
Diuna.
-
Ja jednak obawiam się, że nie znajdziemy tu nic ciekawego. -
stwierdził Hachi.
************
Mały
dziedziniec nie jest wcale taki mały jak się mogłoby wydawać.
Otoczony czterema połączonymi wieżami, które mienią się we
wspaniałych kolorach w przeróżnych odcieniach. Po środku niego
stoi stosunkowo niewielka drewniana tablica, która w normalnych
warunkach pewnie byłaby ledwie zauważalna. Jednak w kryształowym
otoczeniu bez trudu rzuca się w oczy i przykuwa uwagę. Neczanie nie
śpiesząc się podeszli do niego. Wspaniałe i niezwykłe widoki,
jakie oferuje zamek mocno przykuwały uwagę i aż chce się je
oglądać. Momentami blask kryształów aż oślepiał nie tylko swym
pięknem. W tym momencie Kiazu wyjęła z torebki okulary przeciw
słoneczne i wręczyła je rodzeństwu.
-
O dzięki, zdecydowanie się przyda. - stwierdził Hachi.
-
Od razu lepiej... - dodał Otachi.
-
Tak, teraz to możemy zwiedzać. - dopowiedziała Diuna.
-
Dziękuję ... dobry pomysł. - wtrąciła Rina.
-
Dzięki, Ery mi je wczoraj dała mówiąc, że się przydadzą. Maja
jakąś tam dodatkową warstwę dzięki której możemy swobodnie
widzieć, bez tego całego blasku i jasności. - odparła Kiazu z
uśmiechem.
Po
chwili swobodnie zaczęli czytać plan, na którym są zaznaczone 4
niewielkie komnaty oraz jedna wielka sala nazwana szumnie
zwierzyńcem.
-
Chyba tak musimy sie udać. - stwierdziła Kiazu.
-
Tak zwierzyniec to chyba będzie dobre miejsce dla nas. - dodał
Hachi.
-
Tylko trzeba przejść przez te cztery komnaty i się nie zgubić. -
dopowiedziała Diuna.
-
Hmm... niech każde nas zrobi zdjęcie tego planu swoim telefonem ...
wtedy zawsze pod ręką będziemy mieli ten plan ... - stwierdziła
nagle Rina.
-
To całkiem spoko pomysł.
************
Jasny
wspaniały zamek. Nie ma w nim żadnego oświetlenia, a mimo to
wszędzie jest jasno, wręcz oślepiająco blasku. Okulary
przeciwsłoneczne bardzo dobrze się spisują. Nasi przyjaciele widzą
dobrze i mogą oglądać nawet szczegóły zamku. Doskonale widzą
każdy kawałek kryształu tworzący zamek. O dziwo mimo iż wszystko
jest zrobione z kryształu to nie widać przez niego na wylot. Trzeba
wejść do danego pomieszczenia aby je zobaczyć. Plan którym
posługują sie nasi bohaterowie okazuje się być naprawdę mało
dokładny, więc bo bardzo długim czasie błądzenia dotarli
wreszcie do wspaniałej wielkiej komnaty. Po środku jest jakby
ścieżka wytyczona przez okrągłe i grube kolumny, Natomiast pod
ścianami stoi masa różnych dziwnych stworzeń, oczywiście z
kryształu. Jest tam między innymi wielka kobra, która wydaje się
straszyć swoją posturą. Jest też jednorożec, który wygląda
bardziej jak złudzenie niż majestatyczny posąg. Jest również
jakby wielka brama dokładnie na wprost wejścia, z wygrawerowanym
księżycem, która wygląda jak doskonała ozdoba, a nie jak
przejście. Wśród tych wszystkich rozmaitości znajduje się też
ogromny mamut który został zamrożony, podczas ataku. oraz wielki
smok z otwartą paszczą.
-
Łał, one są piękne. - stwierdziła Rina robiąc zdjęcia.
-
Czadowe miejsce. - dodał Hachi.
-
Jednak wydaje mi się, że to tylko kryształowe rzeźby a nie
zaklęte zwierzęta. - dodała Diuna.
-
Dodatkowo nie widzę tu żadnego ptaka. - dopowiedziała Kiazu.
-
Przestań z tym całym ptakiem, szukamy bestii dla mnie a nie dla
Otachiego. -odparła poirytowana Diuna.
-
Dobra to się rozejrzyjmy... - wtrąciła niepewnie Rina.
W
tym momencie wszyscy rozeszli się po komnacie i uważnie ją
oglądając. Niezliczona ilość przeróżnych kryształowych
zwierząt, kryształowe ściany, sufit, dosłownie wszystko. To dość
trudny teren do poszukiwań, jednak neczanie robią wszystko aby
przebadać komnatę.
************
Nasi
przyjaciele zrezygnowani idą po schodach, wąskim kryształowym
korytarzem.
-
Strata czasu, tam nic nie ma. - stwierdziła niezadowolona Diuna
idąca ostatnia.
-
E tam przynajmniej zobaczyliśmy niezwykłe miejsce. - odparła
Kiazu.
-
Szkoda, że to wszytko co nas otacza nie jest wcale takie magiczne
jak mówi legenda. - dodał Hachi.
-
Rina daleko jeszcze? - spytał Otachi.
-
Według planu te schody prowadzą do drzwi za którymi jest pokój, z
którego jest wejście do łazienki... - odpowiedziała Rina.
Nie
minęła nawet chwila kiedy przed neczanami rzeczywiście pojawiły
się drzwi, które po otworzeniu ukazały niewielki pokoik z dwoma
kanapami stolikiem, otwartym oknem i ścianą która kiedyś zapewne
była regałem z półkami, oraz drzwi z tabliczką informującą, że
te drzwi prowadzą do łazienki. Wszytko oczywiście było
kryształowe.
-
No proszę. Jednak ten plan potrafi pokazać coś poprawnie. -
stwierdził Otachi.
-
Spoko wreszcie ... - dodała Diuna.
-
Ja pierwsza. - stwierdziła Kiazu przepychając się do łazienki.
Kiedy
tylko ognista neczanka wparowała do łazienki to reszta się na
twardych kryształowych kanapach, na tyle wygodnie jak się tylko
dało.
************
Sachiner
siedzi w wygodnym fotelu, w ciemnościach, przed kominkiem w swoim
ulubionym pokoju na Zekeren i popija czerwone wino, jak to miał w
zwyczaju i podziwiał tańczący ogień. Nagle pokręcił przecząco
głową uśmiechając się pod nosem.
************
Kiedy
neczanie chcieli się już zbierać z niewielkiej poczekalni, do
łazienki, Diuna stwierdziła, że skoro już tu są to ona może
skorzystać. Po chwili wyszła. W tym momencie do w pokoiku przez
otwarte okno wleciał mały biały smok, który wpadł Rinie w
ramiona.
-
Yuri? Co ona tu robi? - spytał ze zdziwieniem Otachi.
-
Właśnie myślałam, że pojechała z Kurai'em... - dodała Kiazu.
-
Mam nadzieje, że nic się nie stało. - dopowiedział Hachi.
-
Nie, nie spokojnie ... udało mi się chwilę po esemesować z
Kurai'em ... i ogólnie powiedziałam mu gdzie jesteśmy i takie
tam... - odparła Rina.
-
No i? - spytała dociekliwie Kiazu.
-
No i ... Kurai mówi, że takie koto smoki jak Yuri mają specjalną
zdolność wykrywania życia ... - odpowiedziała Rina.
-
Wykrywania życia? Brzmi nieźle.... - wtrącił Hachi.
-
Tak ... ponoć ona potrafi wyczuć życie w przedmiotach ... to
znaczy, że jeśli w tych kryształowych figurach jest jakiekolwiek
życie to ona będzie to wiedzieć... wiec poprosiłam aby ją do nas
przysłał ... - kontynuowała nieśmiało Rina.
-
CZAD! Dobry pomysł. - stwierdził entuzjastycznie Otachi.
-
Czekajcie, chcecie abyśmy wrócili do tamtej komnaty, Yuri i szukali
tam życia, no i co dalej? - wtrąciła Diuna.
-
No jeśli jest w nich życie to może znajdzie się jakiś sposób
aby je odczarować? - odparł Otachi.
-
Diuna, weź się ogarnij, trochę optymizmu. - dodał Hachi.
-
Dobra niech będzie idziemy. - powiedziała zrezygnowana Diuna.
Jak
pomyśleli tak zrobili, po dłuższej chwili z powrotem się znaleźli
w komnacie z kryształowymi figurami. Yuri latała od jednego
zwierzęcia do drugiego i niestety nic nie wyczuwała. Wszyscy, po za
Diuną chodzili od jednej do drugiej figurki i sprawdzali czy gdzieś
tli się jakie kol wiek życie. W tym czasie psychiczna neczanka szła
do wielkiej rzeźbionej brami z księżycem. Tak ona bardzo się jej
spodobała. Kiedy już była blisko niej, dziewczyna niefortunnie się
o coś potknęła i upadła z hukiem na ziemie.
-
DIUNA? - wykrzyknęła Rina podbiegając do siostry.
Cisza
...
-
Ej Leniuszku żyjesz? - dopytywał się Hachi.
-
Tak, tak ... ale twarda ta posadzka. - odparła Diuna z grymasem.
Po
chwili neczanka przewróciła się na plecy tak że jej włosy,
wisiorek i reszta jej ciała leżały wygodnie na ziemi i
powiedziała:
-
Ale o dziwo bardzo wygodna.
-
Heh ... a my się martwiliśmy ... - odparł Hachi.
Nagle,
cała ziemia zadrżała i dało się usłyszeć dźwięki wskazujące
na to iż został puszczony w ruch jakiś wielki mechanizm. Po chwili
rzeźbiona brama zaczęła się unosić do góry.
-
No proszę ... a jednak tu coś jest. - stwierdziła ze zdziwieniem
Diuna.
-
Tym upadkiem przypadkiem musiałaś na coś nacisnąć. - wtrącił
Hachi.
-
Przypadkiem ... Phi ... - odparła Diuna.
W
tym momencie wielkie ciężkie drzwi zatrzymały się, a oczom
wszystkim ukazały się wspaniałe kryształowe schody prowadzące w
dół i w ciemność.
-
To co idziemy? - spytała odważnie Kiazu, zapalając ogniste ogniki.
************
Długie
kryształowe schody, oświetlone jedynie przez ogniste świetliki
Kiazu, nagle stały się kamienne.
-
A to Ci niespodzianka, wszystko w koło jest kamienne. - stwierdził
odkrywczo Otachi.
-
Ciekawa odmiana... - dodała Diuna.
Droga
prowadzi coraz głębiej pod ziemie. Z każą chwilą ma się
wrażenie, że ten tunel ma się nigdy nie skończyć. Jednak po
dłuższej chwili pojawiło się wejście do jakiegoś pomieszczenia.
Kiedy neczanie przekroczyli próg to Kiazu, machnęła ręką jakby
od niechcenia. W tym momencie ogniki rozeszły się po tym sporawym
pomieszczeniu i podpaliły kije, które były przygotowane do bycia
pochodniami. Oczom wszystkim ukazał się długi, drewniany most nad
przepaścią, na końcu którego znajdowało się wyjście. Natomiast
po jego środku, znajduje się stojak na którym leży otwarta
książka Bez głębszego zastanowienia nasi bohaterowie podeszli do
księgi. O dziwo były tam jedynie zdjęcia, próbując się
przyjrzeć, któreś z neczan dotknęło piedestał. W tym momencie
długi post zaczął się walić od wejść w kierunku księgi. Nie
ma drogi ucieczki. Deska za deska spadały tak szybko, że nie było
czasu na jakąkolwiek reakcje. Nagle neczanie krzycząc zaczęli
lecieć w dół. Po chwili jednak poczuli iż przestali spadać,
tylko zawiśli w powietrzu, a następnie unieśli się w górę i
wylądowali bezpiecznie po drugiej stronie przepaści. Okazuję się
iż Otachi za pomocą swojego wiatru uratował siebie i swoje
rodzeństwo.
-
Huh... dzięki ziom. - stwierdził Hachi.
-
Spoko, dobrze, że się udało. - odparł Otachi szczerząc kły.
-
Heh może sobie darujemy ... to zaczyna mi się coraz mniej podobać
... - wtrąciła Diuna.
-
No nie bardzo, nie mamy wyjścia musimy iść dalej. - odparła
Kiazu wchodząc do kolejnego ciemnego korytarza. Po chwili reszta
ruszyła za nią.
************
Nagle
na końcu długiego tunelu dało się zobaczyć intensywne
żółto-pomarańczowe światło. Tuż po przekroczeniu progu,
okazało się, że za przejściem jest mała półka z ziemi, wielkie
morze bulgoczącej płynnej, czerwono-pomarańczowo-żółtej lawy,
za którym znajdowało się kolejne przejście.
-
No pięknie i co teraz?- spytał Hachi.
-
No raczej nie mam takiej mocy aby coś z tą lawą zrobić. -
odpowiedziała zrezygnowana Kiazu.
-
Hmm... ja mam pomysł ... - stwierdziła nieśmiało i cicho Rina.
-
No dobra to wracamy. - stwierdziła Diuna, która chyba nie słyszała
siostry.
-
Czekaj, zaraz coś wymyślimy. - odparł Otachi.
W
tym samym czasie Rina podeszła do krawędzi i użyła swojej wodnej
mocy na fragmencie lawy, która po kontakcie z wodą zrobiła się
czarno-szaro-brązowym kamieniem. Neczanka chciała o tym powiedzieć
rodzeństwu, ale kiedy zobaczyła że się kłócą, bez ich wiedzy
zalała więcej lawy, robiąc tym samym proste przejście na druga
stronę.
-
Ej, Rina co robisz? - spytał nagle Otachi.
W
tym momencie reszta spojrzała na to co robi ich siostra. Zobaczyli
jak Rina idzie powoli i wylewa przed sobą wodę, a za nią powstaje
całkiem spoko wyglądający most. Nie zastanawiając się reszta
rodzeństwa udała się za wodną neczanką. I tak szybko i sprawnie
przeszli przez morze lawy.
-
No dobra to idziemy dalej. - stwierdziła w końcu Diuna, wchodząc
do kolejnego ciemnego korytarza.
************
Wkrótce
nasi przyjaciele doszli do kolejnej ciemnej komnaty. Kiazu oświetliła
ją porządnie swoimi ognikami, a oczom wszystkich ukazała się
czarna przepaść, czarne, równe ściany i oświetlone przejście
dalej.
-
Dobra i co teraz? - spytała nagle Kiazu.
-
Może Diuna nas przeniesie swoją psychiczną mocą. - zapytał z
nadzieją Otachi.
-
Nie wiem to jest spory kawałek, a ja sama siebie nie potrafię
jeszcze przenieść. - odparła Diuna.
-
Słuchaj Kiazu poświeć mi proszę na wysokości ziemi. - wtrącił
nagle zamyślony Hachi.
-
Spoko, po całej długości i szerokości przepaści? - spytała
Kiazu.
-
Tak poproszę. - odparł Hachi.
W
tym momencie ognista neczanka przywołała więcej swoich ogników i
rozświetliła wszystko.
-
Tam stwierdził Hachi pokazując palcem przed siebie.
-
Kamień? - stwierdził ze zdziwieniem Otachi.
-
Czekajcie jakim cudem on się unosi? - spytała trzeźwo Diuna.
-
Mam pewien pomysł.- stwierdził pewnie Hachi.
Następnie
zamknął oczy i wywołał całkiem gęsty wodospad z piasku. Po,
krótkiej chwili okazało się iż są miejsca nad tą przepaścią
gdzie piasek się unosi. Kiedy ziemny neczanin skończył, okazało
się iż piasek stworzył dość krętą drogę na drugą stronę.
Następnie odważnie stanął w miejscu gdzie osiadł piasek i
powiedział:
-
Wydaje się być pewne.
-
Super! - Stwierdziła dziarsko Kiazu.
-
To to ruszamy. - dopowiedział Otachi.
Neczanie
szybko i sprawnie przeszli na drugą stronę mrocznej przepaści, a
następnie weszli do oświetlonego korytarza, który okazał się być
znacznie krótszy od poprzednich. Zaraz za nim oczom wszystkich
ukazała się stosunkowo niska kryształowa jaskinia. Jej widok
zapierał dech w piersiach. Mieniące się kolory, wręcz
hipnotyzowały swą intensywnością. Wspaniałe miejsce pełne
uroku. Nagle Yuri wleciała w korytarz jaskini.
-
YURI!- wykrzyknęła Rina wbiegając za smokiem w jaskinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz