„....
Spotkanie na szczycie... ”
-
Kurcze nie mogę się dzisiaj dodzwonić do Volaure. - narzekała
Kiazu.
-
Może jest zajęty?- odparł Otachi.
-
Wiesz ja to rozumiem ale zawsze oddzwania, albo wysyła SMS, że jest
zajęty... a dzisiaj nic ... - odpowiedziała rozczarowana Kiazu.
-
Heh odezwie się ... prędzej czy później ale się odezwie.-
wtrącił Hachi.
-
A gdzie Rina? - spytał nagle Otachi.
-
Wyszła wcześnie rano do pracy i zabrała ze sobą Yuri. - wtrąciła
Diuna zakładająca buty.
-
Miała mieć dzisiaj wolne.... - odparł Hachi.
-
Miała, ale Hetto poprosił ja aby przyszła, bo ma coś do
załatwienia czy coś tam i nie ma go w klinice ... To na razie ...
odparła Diuna wychodząc do pracy.
-
Do zobaczenia! - odparła Kiazu, a następnie dodała kiedy drzwi się
zamknęły - Od walki z żółwim smokiem ona zachowuje się naprawdę
dziwnie ... jeszcze się nie przyzwyczaiłam ...
-
Ono ... coś się stało, że zmieniła się na lepsze ... - odparł
Otachi.
-
Strach przyznać ale z dnia na dzień staje się co raz lepszym
rywalem. - dodał Hachi.
************
Przy
wielkim i długim czarnym stole dostojnie zasiada czternaście osób.
Jest tam pięć kobiet i ośmiu mężczyzn. Wszyscy są ubrani w
podobne długie tuniki. U szczytu stoły siedzi czwórka(trzech
mężczyzn i kobieta), Ambasadorów ubranych na biało, Dalej siedzi
czterech królów ubranych za kremowo, następnie cztery królowe
ubrane na żółto, oraz dwójka książąt ubranych na blady
pomarańczowy. Co prawda niby najważniejsi są ambasadorowie, gdyż
zasiadają na czele rady, ale jako władcy wszyscy oni są równi.
Wśród tych wszystkich władców widzimy kilka znajomych twarzy.
Jest Królowa Sansha, Ambasador Ankara, Książę Volaure, Król Eta,
Król Ashga. - Witam wszystkich władców i dziękuję za przybycie.
- odezwał się spokojnie i dostojnie Ankara, który po chwili dodał
- Na wstępnie chciałbym powitać w naszym gronie, młodego księcia
Volaure, który przejął władzę po księciu Dossaku i jest
prawowitym władcom Zekeren. Skoro to Twoje pierwsze spotkanie
czternastu, prosimy abyś nam powiedział parę słów aby wszyscy
władcy wiedzieli z kim mamy do czynienia.
-
Dziękuję.... Jestem Volaure i jestem władcom Zekeren już pięć
lat.... - mówił Książę
-
Kucze a jednak ten dzieciak nie kłamał... Skoro przejął władze
to z Zekeren nadal trzeba się liczyć i lepiej nie mieć ich za
wrogów... Muszę pamiętać aby nadal uważać na Zekeren ... -
mówiła sobie Królowa Sansha w myślach podczas przemowy młodego
księcia.
************
-
Kurcze
stęskniłam się za Volaure ... a on jak na złość nadal nie
odbiera ... - myślała
Kiazu, dzwoniąc po raz kolejny.
-
Ej Kiazu, chodź zaraz zaczynamy kolejną sesję ... a jeszcze musisz
się przebrać... - krzyknął nagle męski głos.
-
Spoko już idę, zadzwonię tylko do siostry dobrze?
-
No dobra, ale tylko dla tego, że lubię z Tobą pracować. Ale
szybko...
-
Dzięki jesteś kochany. - odparła radośnie Kiazu. A po dłuższej
chwili powiedziała już do telefonu. - Hej Rina masz chwilę? ....
(tak
ale nie długą ... mamy tu urwanie głowy ....)
.... Słuchaj nie mogę się dzisiaj dodzwonić ani do Kurai'a ...ani
do Volaure ani do Hetto ani do Ankary .... może Ty wiesz gdzie są?
( ...
hmm... Volaure i Ankara są na zgromadzeniu czternastu ... Hetto też
tam gdzieś się kręci ... a Kurai nie wiem a co?...)
Aha n... no spoko ... poszukiwałam Volaure i Hetto, ale skoro są
zajęci to nie będę im przeszkadzać.... o czyżby nasz a nasza
królowa też się tam gdzieś kręciła? ( Ponoć tak ... ja jeszcze
nie widziałam nikogo ...Proszę Pani Tam nie wolno wchodzić...
Doktora Hetto nie ma ... DODIASKA!RZĄDAMKONSULTACHIZ
NIM! ... ale
...
NIEMAALE! .... przepraszam
Kiazu zadzwonię później)...
************
-
Heh, nie uwierzę, że walki smoków mogą być cywilizowane. To
chyba jakaś kpina. - odezwał się znajomy męski głos.
-
A my jesteśmy wstanie, nasz Syn regularnie jeździ na turnieje i
mówi, że te nowe są zupełnie inne niż te do których
przywykliśmy. - wtrącił twardo Ashga.
-
Kilku moich poddanych też w nich uczęszcza w tych zawodach i
chwalą te nowe turnieje. - dopowiedział Eta.
-
Mężczyźni, barbarzyńska rozrywka... - wtrąciła jedna z
królowych.
-
Ja popieram turnieje o ile nikt w nich nie ginie. - dodała jedyna
Ambasador.
************
Kiazu
ma dzisiaj sesje w ruchu. Ubrana jest w bardzo przewiewną, koronkową
czarną koszulkę z głębokim dekoltem i sięgającą ledwo za
czarne majtki, które i tak są doskonale widoczne. W tej chwili
idzie delikatnym seksownym krokiem stawiając nogi przed sobą.
Następnie zatrzymała się w lekkim rozkroku i zmysłowo ruszyła
biodrami na boki. Po czym klepnęła się w pośladki najpierw prawą
a później lewą ręką, a następnie kucając przejechała rękami
po dach aż zjechała do kolan. Po chwili położyła się na plecach
i uniosła wyprostowane nogi wysoko do góry. Nie trzeba było długo
czekać jak w tej pozycji zaczęła robić szpagaty, sznurki i inne
triki. Następnie jednym szybkim ruchem usiadła, przejeżdżając
palami od stóp do kolach, po czym rozkraczyła nogi (nadal opierając
ręce na kolach) i wykonała kilka ruchów ramionami, trzęsąc przy
tym biustem. Po chwili małymi kroczkami zeszła palcami do swoich
stóp, a następnie szybkim ruchem przeciągnęła ręce ku górze.
Ten ostatni krok powtórzyła kilku krotnie, po czym usiadła na boku
ze skulonymi nogami i delikatnie ruszała swoim ciałem od pasa w
górę. Po chwili skoczyła na równe nogi i w lekkim rozkroku
powabnie pokręciła swoją pupą. Na koniec odwróciła się przez
prawe ramie.
-
Mamy to! Świetnie Kiazu dobra robota, pracujesz jak marzenie! -
stwierdził fotograf.
-
Dzięki taka sesja dla mnie to pikuś. - odparła Kiazu z uśmiechem.
-
O tak bardzo dobrze się czujesz w takich stylizacjach.
************
-
Zbieram rzeczy wielkie mi mecyje. Z tego co mi wiadomo to królowa
Sansha również zbiera artefakty i przypominam, że to ona ma pełny
dostęp do biblioteki ksiąg zakazanych. - stwierdził ambasador
Chifuin.
-
Przykro mi drogi Ambasadorze, ale ja nie ma pełnego dostępu do
biblioteki. Jedyną która ma taki dostęp jest jest Sumi, ale do
niej jak dobrze wiemy nikt o zdrowych zmysłach nie chodzi. - odparła
twardo Sansha
-
Jasne, to tylko bajeczka aby się osłonić, Władcy to ona powinna
być pod lupą, a nie ja. Zawsze zbierałem artefakty, a u zacnej
Królowej to nowość. Zamiast mnie podejrzewać o jakieś dziwne i
nielogiczne rzeczy, powinniście dokładnie przyjrzeć się nie tylko
królowej Sansha ale także całemu Tochi Neko. Jestem pewien, że
pod niektórymi bajkami i opowiastkami, kryje się jakaś zła
działalność Królowej. Jeśli ktoś tu coś knuje to na pewno ona.
- oskarżał stanowczo Chifuin.
-
Ja! Ja na pewno nie chce przejąc władzy nad czternastoma władcami,
a o Tobie to i owo się słyszało. A i nie jedno robiłeś w
przeszłości aby to osiągnąć. - ciągnęła królowa.
-
Och tak, bo istoty się nie zmieniają prawda? Królowo pogrążasz
się z każdym słowem. Ja na pewno nie dożę do wojny. Jeśli ktoś
to robi to na pewno Tochi Neko. - stanowczo twierdzi Chifuin.
-
Oznajmiam wszem i wobec, że jeśli wybuchnie wojna o której jest
dzisiaj mowa, oznajmiam, że zarówno ja jak i całe Tochi Neko
staniemy po stronie obrońców świata i będziemy oddanie walczyć w
obronie obecnego porządku. Przyrzekam swoją wierność, Ankarze i
takiemu układowi światów jaki jest. - po dłuższej chwili namysłu
odpowiedziała stanowczo i pewnie Sansha.
-
Mocne słowa ... - wtrącił jeden z Ambasadorów.
************
Zabiegana
Rina, z Yuri na ramieniu przemyka po klinice i jakoś sobie ze
wszystkim radzi. Całe zebranie jak i jej dyżur trwają już wiele
godzin. Niedługo nawet nastanie wieczór. Nagle usłyszała znajomy
głos:
-
Witaj, dziękuję, że przyszłaś.
W
tym momencie oczom dziewczyny ukazał się Hetto, ubrany w biały
długi fartuch.
-
O cześć Hetto ... spoko ... już po spotkaniu?
-
Tak, zaraz będzie się kończyć, jak chcesz się zobaczyć z Ankarą
i Volaure to możesz już iść.
-
Na pewno? Wiesz tam czeka jeszcze parę osób ...
-
Spoko ja się nimi zajmę, Ty zasłużyłaś na odpoczynek, leć już.
- odparł Hetto z uśmiechem.
************
-
Z całym szacunkiem powinniśmy mieć starszych władców. Ta
dzieciarnia nic nie wie o życiu a zwłaszcza ten nowy książę
młokos. - stwierdził jeden z Ambasadorów.
-
Nawet taki staruch jak Ty był kiedyś młody tylko tego nie pamięta.
- odparła pani Ambasador.
-
Aż tak Cię boli, że Dossaka już nie ma i dzięki temu jesteś
jedynym najstarszym? - wtrącił jeden z króli.
-
Przestańcie Młokosy z Was i nic nie wiecie ani o życiu a ni o
rządzeniu. stwierdził jeden z Ambasadorów.
************
Rina
czekała w długim korytarzu nie opodal dużych białych drzwi.
Siedzi ona na parapecie jednego z okien tak iż wychodzący władcy
muszą przejść koło niej i jej małego smoka na jej ramieniu,
który zgrabnie schował się za jej rozpuszczone włosy. Po bardzo
długiej chwili wielkie białe drzwi otworzyły się i zaczęli
wychodzić z nich władcy. Pierwsza szła pani Ambasador, potem szły
królowe, dalej króle, książęta i reszta ambasadorów. Rina
zeskoczyła z parapety i lekko się ukłoniła oddając honory
władcom.
-
Witaj Królowo ... - pozdrowiła nagle Rina.
-
Witam ... co Tu robisz jak można wiedzieć? - odparła Sansha
mierząc dziewczynę wzrokiem.
-
Pracuję w klinice weterynaryjnej tu na Ineeven. - odparła spłoszona
Rina.
-
Czy my się nie znamy? - wtrącił nagle Król Ashga.
-
Witam Panie ... tak mieliśmy przyjemność się poznać ... -
odparła zaczerwieniona neczanka.
-
A już pamiętamy ... Królowa, masz wspaniałych poddanych - wtrącił
ponownie Ashga a następnie odszedł.
-
Wy się znacie? - zdziwiła się królowa Sansha.
-
Długa historia Pani ... - odparła coraz bardziej speszona Rina.
-
Ro...
-
Siema Aniołku. - wtrącił nagle Volaure, podchodząc do neczanek, a
następnie przywitał się z nią tak jak to miał w zwyczaju się z
nią witać. (Buziak w policzek i przytulak)
Królowa
Sansha stała coraz bardziej nie dowierzając w to co widzi.
-
Pani, Aniołku czy mogę zapalić? - zapytał nagle książę
przerywając cisze.
-
Oczywiście ... - odpowiedziała Królowa, po czym dodała - Niestety
muszę już iść, pozdrów swoje rodzeństwo ode mnie dobrze.
-
Tak Pani ....
Następnie
odeszła. A do palącego już Volaure i neczanki podszedł Ankara.
-
Witaj Ankara... -stwierdziła Rina.
-
Widzę, że Hetto już Cię zmienił. - odparł Ambasador zdejmując
maskę.
-
Tak ...
-
Rina widziałaś gdzieś może Kurai'a?
-
Niestety nie ... dzisiaj go nie widziałam ...
-
Rozumiem, jak byś go znalazła to powiedz mu proszę, że chciałbym
z nim porozmawiać, dobrze?
-
Jasne Anki, nie ma sprawy.
-
Dziękuję, wybaczcie moi mili, muszę już iść, niektórzy władcy
nie mogą dłużej czekać. - odparł Ambasador odchodząc.
-
I jak spotkanie? - spytała nagle Rina.
-
Nawet nie pytaj, kłótnie, oskarżenia, awantury, niedocenienie bo
jestem najmłodszym władcom.... masakra ... - odparł książę
zaciągając się.
-
Swoją drogą Kiazu próbowała się dzisiaj do Ciebie dodzwonić ...
-
Heh ... zostawiłem komórkę w domu ... a co masz tam za włosami?
-
To mój koto-smok ... wabi się Yuri ... - odparła Rina z uśmiechem
wyciągając Yuri zza włosów i biorąc ja na ręce.
-
Milutka ... Yuri mówisz ... my się chyba już znamy ... - odparł
książę.
-
To ten smok o tęczowych oczach o którym opowiadałeś mi podczas
turnieju?
-
Tak właśnie ten ... urosła ... - stwierdził Volaure głaszcząc
małego smoka. Po chwili dodał - Idziesz już do domu?
-
Nie wiem ... teoretycznie mogę ... ale nie mam jak wrócić ...
Kurai się jeszcze nie pojawił... Hetto jest zajęty ... Ankara
zresztą też i nie bardzo mam jak ... - odpowiedziała nieśmiało
dziewczyna.
-
Ja mam jeszcze trochę czasu, więc mogę Cię podrzucić. - odparła
książę uśmiechając się.
-
Mógłbyś? Super ... by łby miło ...
************
W
mieszkaniu neczanek unoszą się piękne zapachy. Rina krząta się
po kuchni i szykuje kolacje dla swojego rodzeństwa i gościa z
którym rozmawia. Nagle dało się usłyszeć dźwięk otwierania
drzwi z klucza.
-
Siema! Ale jestem głodna ... - stwierdziła Kiazu z przedpokoju.
-
Cześć ... spoko, kolacja będzie już nie długo .... swoją drogą
mamy gościa .... - stwierdziła gotująca Rina.
W
tym momencie ognista neczanka, weszła do kuchni. Kiedy tylko
zobaczyła księcia , luzacko siedzącego przy stole, radośnie
podeszła do niego i bardzo namiętnie pocałowała go w usta. Po
dłuższej chwili kiedy pocałunek się już skończył, stwierdziła
dumnie radośnie:
-
No, tego mi było trzeba.
-
Heh ... do usług .... - odparł książę śmiejąc się pod nosem.
************
-
Panie znalazłam kolejny artefakt. Zostało mi już kilka na liście.
- stwierdziła pokornie Qivincornva.
-
Świetnie, lecz zwolnij trochę. Ta banda władców zaczyna coś
podejrzewać, a na nasze szczęście działalność kogoś innego się
bardziej wyróżnia. Jednak nie chciałbym aby to się zmieniło.
Rozumiesz? - odparł Chifuin.
-
Tak Panie....
-
Dobrze, nie chciałbym aby ktoś mi przeszkodził w moich planach.
************
-
Tyle mogę Ci na dzień dzisiejszy powiedzieć. - stwierdził Ankara.
-
Rozumiem, nie wygląda to dobrze.... - odparł Kurai.
-
Kurai, pilnujcie Yuri, ona jest bardzo ważnym składnikiem tego
rytuału, dopóki jej nie zdobędzie to nic złego się nie stanie. A
gdyby jednak coś poszło nie tak to nie pozwólcie jej zginąć. Do
rytuału będzie potrzebna zarówno jej ciało jak i krew i jak i
masa innych składników. Dzieci musicie być gotowe na wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz