czwartek, 27 listopada 2014

Epizod 93

.... Spotkanie na szczycie... ”


- Kurcze nie mogę się dzisiaj dodzwonić do Volaure. - narzekała Kiazu.
- Może jest zajęty?- odparł Otachi.
- Wiesz ja to rozumiem ale zawsze oddzwania, albo wysyła SMS, że jest zajęty... a dzisiaj nic ... - odpowiedziała rozczarowana Kiazu.
- Heh odezwie się ... prędzej czy później ale się odezwie.- wtrącił Hachi.
- A gdzie Rina? - spytał nagle Otachi.
- Wyszła wcześnie rano do pracy i zabrała ze sobą Yuri. - wtrąciła Diuna zakładająca buty.
- Miała mieć dzisiaj wolne.... - odparł Hachi.
- Miała, ale Hetto poprosił ja aby przyszła, bo ma coś do załatwienia czy coś tam i nie ma go w klinice ... To na razie ... odparła Diuna wychodząc do pracy.
- Do zobaczenia! - odparła Kiazu, a następnie dodała kiedy drzwi się zamknęły - Od walki z żółwim smokiem ona zachowuje się naprawdę dziwnie ... jeszcze się nie przyzwyczaiłam ...
- Ono ... coś się stało, że zmieniła się na lepsze ... - odparł Otachi.
- Strach przyznać ale z dnia na dzień staje się co raz lepszym rywalem. - dodał Hachi.


************

Przy wielkim i długim czarnym stole dostojnie zasiada czternaście osób. Jest tam pięć kobiet i ośmiu mężczyzn. Wszyscy są ubrani w podobne długie tuniki. U szczytu stoły siedzi czwórka(trzech mężczyzn i kobieta), Ambasadorów ubranych na biało, Dalej siedzi czterech królów ubranych za kremowo, następnie cztery królowe ubrane na żółto, oraz dwójka książąt ubranych na blady pomarańczowy. Co prawda niby najważniejsi są ambasadorowie, gdyż zasiadają na czele rady, ale jako władcy wszyscy oni są równi. Wśród tych wszystkich władców widzimy kilka znajomych twarzy. Jest Królowa Sansha, Ambasador Ankara, Książę Volaure, Król Eta, Król Ashga. - Witam wszystkich władców i dziękuję za przybycie. - odezwał się spokojnie i dostojnie Ankara, który po chwili dodał - Na wstępnie chciałbym powitać w naszym gronie, młodego księcia Volaure, który przejął władzę po księciu Dossaku i jest prawowitym władcom Zekeren. Skoro to Twoje pierwsze spotkanie czternastu, prosimy abyś nam powiedział parę słów aby wszyscy władcy wiedzieli z kim mamy do czynienia.
- Dziękuję.... Jestem Volaure i jestem władcom Zekeren już pięć lat.... - mówił Książę
- Kucze a jednak ten dzieciak nie kłamał... Skoro przejął władze to z Zekeren nadal trzeba się liczyć i lepiej nie mieć ich za wrogów... Muszę pamiętać aby nadal uważać na Zekeren ... - mówiła sobie Królowa Sansha w myślach podczas przemowy młodego księcia.


************

- Kurcze stęskniłam się za Volaure ... a on jak na złość nadal nie odbiera ... - myślała Kiazu, dzwoniąc po raz kolejny.
- Ej Kiazu, chodź zaraz zaczynamy kolejną sesję ... a jeszcze musisz się przebrać... - krzyknął nagle męski głos.
- Spoko już idę, zadzwonię tylko do siostry dobrze?
- No dobra, ale tylko dla tego, że lubię z Tobą pracować. Ale szybko...
- Dzięki jesteś kochany. - odparła radośnie Kiazu. A po dłuższej chwili powiedziała już do telefonu. - Hej Rina masz chwilę? .... (tak ale nie długą ... mamy tu urwanie głowy ....) .... Słuchaj nie mogę się dzisiaj dodzwonić ani do Kurai'a ...ani do Volaure ani do Hetto ani do Ankary .... może Ty wiesz gdzie są? ( ... hmm... Volaure i Ankara są na zgromadzeniu czternastu ... Hetto też tam gdzieś się kręci ... a Kurai nie wiem a co?...) Aha n... no spoko ... poszukiwałam Volaure i Hetto, ale skoro są zajęci to nie będę im przeszkadzać.... o czyżby nasz a nasza królowa też się tam gdzieś kręciła? ( Ponoć tak ... ja jeszcze nie widziałam nikogo ...Proszę Pani Tam nie wolno wchodzić... Doktora Hetto nie ma ... DODIASKA!RZĄDAMKONSULTACHIZ NIM! ... ale ... NIEMAALE! .... przepraszam Kiazu zadzwonię później)...


************

- Heh, nie uwierzę, że walki smoków mogą być cywilizowane. To chyba jakaś kpina. - odezwał się znajomy męski głos.
- A my jesteśmy wstanie, nasz Syn regularnie jeździ na turnieje i mówi, że te nowe są zupełnie inne niż te do których przywykliśmy. - wtrącił twardo Ashga.
- Kilku moich poddanych też w nich uczęszcza w tych zawodach i chwalą te nowe turnieje. - dopowiedział Eta.
- Mężczyźni, barbarzyńska rozrywka... - wtrąciła jedna z królowych.
- Ja popieram turnieje o ile nikt w nich nie ginie. - dodała jedyna Ambasador.


************

Kiazu ma dzisiaj sesje w ruchu. Ubrana jest w bardzo przewiewną, koronkową czarną koszulkę z głębokim dekoltem i sięgającą ledwo za czarne majtki, które i tak są doskonale widoczne. W tej chwili idzie delikatnym seksownym krokiem stawiając nogi przed sobą. Następnie zatrzymała się w lekkim rozkroku i zmysłowo ruszyła biodrami na boki. Po czym klepnęła się w pośladki najpierw prawą a później lewą ręką, a następnie kucając przejechała rękami po dach aż zjechała do kolan. Po chwili położyła się na plecach i uniosła wyprostowane nogi wysoko do góry. Nie trzeba było długo czekać jak w tej pozycji zaczęła robić szpagaty, sznurki i inne triki. Następnie jednym szybkim ruchem usiadła, przejeżdżając palami od stóp do kolach, po czym rozkraczyła nogi (nadal opierając ręce na kolach) i wykonała kilka ruchów ramionami, trzęsąc przy tym biustem. Po chwili małymi kroczkami zeszła palcami do swoich stóp, a następnie szybkim ruchem przeciągnęła ręce ku górze. Ten ostatni krok powtórzyła kilku krotnie, po czym usiadła na boku ze skulonymi nogami i delikatnie ruszała swoim ciałem od pasa w górę. Po chwili skoczyła na równe nogi i w lekkim rozkroku powabnie pokręciła swoją pupą. Na koniec odwróciła się przez prawe ramie.
- Mamy to! Świetnie Kiazu dobra robota, pracujesz jak marzenie! - stwierdził fotograf.
- Dzięki taka sesja dla mnie to pikuś. - odparła Kiazu z uśmiechem.
- O tak bardzo dobrze się czujesz w takich stylizacjach.


************

- Zbieram rzeczy wielkie mi mecyje. Z tego co mi wiadomo to królowa Sansha również zbiera artefakty i przypominam, że to ona ma pełny dostęp do biblioteki ksiąg zakazanych. - stwierdził ambasador Chifuin.
- Przykro mi drogi Ambasadorze, ale ja nie ma pełnego dostępu do biblioteki. Jedyną która ma taki dostęp jest jest Sumi, ale do niej jak dobrze wiemy nikt o zdrowych zmysłach nie chodzi. - odparła twardo Sansha
- Jasne, to tylko bajeczka aby się osłonić, Władcy to ona powinna być pod lupą, a nie ja. Zawsze zbierałem artefakty, a u zacnej Królowej to nowość. Zamiast mnie podejrzewać o jakieś dziwne i nielogiczne rzeczy, powinniście dokładnie przyjrzeć się nie tylko królowej Sansha ale także całemu Tochi Neko. Jestem pewien, że pod niektórymi bajkami i opowiastkami, kryje się jakaś zła działalność Królowej. Jeśli ktoś tu coś knuje to na pewno ona. - oskarżał stanowczo Chifuin.
- Ja! Ja na pewno nie chce przejąc władzy nad czternastoma władcami, a o Tobie to i owo się słyszało. A i nie jedno robiłeś w przeszłości aby to osiągnąć. - ciągnęła królowa.
- Och tak, bo istoty się nie zmieniają prawda? Królowo pogrążasz się z każdym słowem. Ja na pewno nie dożę do wojny. Jeśli ktoś to robi to na pewno Tochi Neko. - stanowczo twierdzi Chifuin.
- Oznajmiam wszem i wobec, że jeśli wybuchnie wojna o której jest dzisiaj mowa, oznajmiam, że zarówno ja jak i całe Tochi Neko staniemy po stronie obrońców świata i będziemy oddanie walczyć w obronie obecnego porządku. Przyrzekam swoją wierność, Ankarze i takiemu układowi światów jaki jest. - po dłuższej chwili namysłu odpowiedziała stanowczo i pewnie Sansha.
- Mocne słowa ... - wtrącił jeden z Ambasadorów.


************

Zabiegana Rina, z Yuri na ramieniu przemyka po klinice i jakoś sobie ze wszystkim radzi. Całe zebranie jak i jej dyżur trwają już wiele godzin. Niedługo nawet nastanie wieczór. Nagle usłyszała znajomy głos:
- Witaj, dziękuję, że przyszłaś.
W tym momencie oczom dziewczyny ukazał się Hetto, ubrany w biały długi fartuch.
- O cześć Hetto ... spoko ... już po spotkaniu?
- Tak, zaraz będzie się kończyć, jak chcesz się zobaczyć z Ankarą i Volaure to możesz już iść.
- Na pewno? Wiesz tam czeka jeszcze parę osób ...
- Spoko ja się nimi zajmę, Ty zasłużyłaś na odpoczynek, leć już. - odparł Hetto z uśmiechem.


************

- Z całym szacunkiem powinniśmy mieć starszych władców. Ta dzieciarnia nic nie wie o życiu a zwłaszcza ten nowy książę młokos. - stwierdził jeden z Ambasadorów.
- Nawet taki staruch jak Ty był kiedyś młody tylko tego nie pamięta. - odparła pani Ambasador.
- Aż tak Cię boli, że Dossaka już nie ma i dzięki temu jesteś jedynym najstarszym? - wtrącił jeden z króli.
- Przestańcie Młokosy z Was i nic nie wiecie ani o życiu a ni o rządzeniu. stwierdził jeden z Ambasadorów.

************

Rina czekała w długim korytarzu nie opodal dużych białych drzwi. Siedzi ona na parapecie jednego z okien tak iż wychodzący władcy muszą przejść koło niej i jej małego smoka na jej ramieniu, który zgrabnie schował się za jej rozpuszczone włosy. Po bardzo długiej chwili wielkie białe drzwi otworzyły się i zaczęli wychodzić z nich władcy. Pierwsza szła pani Ambasador, potem szły królowe, dalej króle, książęta i reszta ambasadorów. Rina zeskoczyła z parapety i lekko się ukłoniła oddając honory władcom.
- Witaj Królowo ... - pozdrowiła nagle Rina.
- Witam ... co Tu robisz jak można wiedzieć? - odparła Sansha mierząc dziewczynę wzrokiem.
- Pracuję w klinice weterynaryjnej tu na Ineeven. - odparła spłoszona Rina.
- Czy my się nie znamy? - wtrącił nagle Król Ashga.
- Witam Panie ... tak mieliśmy przyjemność się poznać ... - odparła zaczerwieniona neczanka.
- A już pamiętamy ... Królowa, masz wspaniałych poddanych - wtrącił ponownie Ashga a następnie odszedł.
- Wy się znacie? - zdziwiła się królowa Sansha.
- Długa historia Pani ... - odparła coraz bardziej speszona Rina.
- Ro...
- Siema Aniołku. - wtrącił nagle Volaure, podchodząc do neczanek, a następnie przywitał się z nią tak jak to miał w zwyczaju się z nią witać. (Buziak w policzek i przytulak)
Królowa Sansha stała coraz bardziej nie dowierzając w to co widzi.
- Pani, Aniołku czy mogę zapalić? - zapytał nagle książę przerywając cisze.
- Oczywiście ... - odpowiedziała Królowa, po czym dodała - Niestety muszę już iść, pozdrów swoje rodzeństwo ode mnie dobrze.
- Tak Pani ....
Następnie odeszła. A do palącego już Volaure i neczanki podszedł Ankara.
- Witaj Ankara... -stwierdziła Rina.
- Widzę, że Hetto już Cię zmienił. - odparł Ambasador zdejmując maskę.
- Tak ...
- Rina widziałaś gdzieś może Kurai'a?
- Niestety nie ... dzisiaj go nie widziałam ...
- Rozumiem, jak byś go znalazła to powiedz mu proszę, że chciałbym z nim porozmawiać, dobrze?
- Jasne Anki, nie ma sprawy.
- Dziękuję, wybaczcie moi mili, muszę już iść, niektórzy władcy nie mogą dłużej czekać. - odparł Ambasador odchodząc.
- I jak spotkanie? - spytała nagle Rina.
- Nawet nie pytaj, kłótnie, oskarżenia, awantury, niedocenienie bo jestem najmłodszym władcom.... masakra ... - odparł książę zaciągając się.
- Swoją drogą Kiazu próbowała się dzisiaj do Ciebie dodzwonić ...
- Heh ... zostawiłem komórkę w domu ... a co masz tam za włosami?
- To mój koto-smok ... wabi się Yuri ... - odparła Rina z uśmiechem wyciągając Yuri zza włosów i biorąc ja na ręce.
- Milutka ... Yuri mówisz ... my się chyba już znamy ... - odparł książę.
- To ten smok o tęczowych oczach o którym opowiadałeś mi podczas turnieju?
- Tak właśnie ten ... urosła ... - stwierdził Volaure głaszcząc małego smoka. Po chwili dodał - Idziesz już do domu?
- Nie wiem ... teoretycznie mogę ... ale nie mam jak wrócić ... Kurai się jeszcze nie pojawił... Hetto jest zajęty ... Ankara zresztą też i nie bardzo mam jak ... - odpowiedziała nieśmiało dziewczyna.
- Ja mam jeszcze trochę czasu, więc mogę Cię podrzucić. - odparła książę uśmiechając się.
- Mógłbyś? Super ... by łby miło ...


************

W mieszkaniu neczanek unoszą się piękne zapachy. Rina krząta się po kuchni i szykuje kolacje dla swojego rodzeństwa i gościa z którym rozmawia. Nagle dało się usłyszeć dźwięk otwierania drzwi z klucza.
- Siema! Ale jestem głodna ... - stwierdziła Kiazu z przedpokoju.
- Cześć ... spoko, kolacja będzie już nie długo .... swoją drogą mamy gościa .... - stwierdziła gotująca Rina.
W tym momencie ognista neczanka, weszła do kuchni. Kiedy tylko zobaczyła księcia , luzacko siedzącego przy stole, radośnie podeszła do niego i bardzo namiętnie pocałowała go w usta. Po dłuższej chwili kiedy pocałunek się już skończył, stwierdziła dumnie radośnie:
- No, tego mi było trzeba.
- Heh ... do usług .... - odparł książę śmiejąc się pod nosem.


************

- Panie znalazłam kolejny artefakt. Zostało mi już kilka na liście. - stwierdziła pokornie Qivincornva.
- Świetnie, lecz zwolnij trochę. Ta banda władców zaczyna coś podejrzewać, a na nasze szczęście działalność kogoś innego się bardziej wyróżnia. Jednak nie chciałbym aby to się zmieniło. Rozumiesz? - odparł Chifuin.
- Tak Panie....
- Dobrze, nie chciałbym aby ktoś mi przeszkodził w moich planach.


************

- Tyle mogę Ci na dzień dzisiejszy powiedzieć. - stwierdził Ankara.
- Rozumiem, nie wygląda to dobrze.... - odparł Kurai.
- Kurai, pilnujcie Yuri, ona jest bardzo ważnym składnikiem tego rytuału, dopóki jej nie zdobędzie to nic złego się nie stanie. A gdyby jednak coś poszło nie tak to nie pozwólcie jej zginąć. Do rytuału będzie potrzebna zarówno jej ciało jak i krew i jak i masa innych składników. Dzieci musicie być gotowe na wszystko.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz