czwartek, 27 listopada 2014

Epizod 89

Tajemnicze miejsce”


Nasi bohaterowie po zasłużonym odpoczynku płyną nagle na łodzi wśród niezliczonej ilości niewielkich skalistych wysp i wysepek, które sprawiają wrażenie jakby układały się w grzbiet wodnego smoka. Wszystkie wysepki są pięknie zielone i idealnie komponują się z jasnolazurową,a miejscami turkusową wodą a większość z nich wysp ma formę wapiennych słupów wyłaniających się wysoko ponad powierzchnię wody, co sprawia iż nie nadają się do zamieszkania.
- Łał tu jest prześlicznie... - stwierdziła nagle robiąca zdjęcia Rina z błyszczącymi oczami
- Przepiękne miejsce. - dodała zafascynowana Diuna.
- Poczekajcie dziewczyny na zachód słońca Tamesis Aio Joka wtedy dopiero wygląda pięknie. - wtrącił Myo.
- To nie mogę się już doczekać. - odparła Kiazu, po czym dodała biorąc głęboki wdech. - Wspaniałe powietrze i prześliczne miejsce ... aż chce się tu zamieszkać na zawsze.
- To miejsce jest bardziej tajemnicze niż Wam się wydaje. - dodał Deti z uśmiechem.
- Kiazu może chcesz tu sesje do port folio? - zaproponował Hachi.
- Fantastyczny pomysł, ja jestem bardzo za, a Ty Rińcia co Ty na to? - odparła Kiazu uśmiechając się.
- No spoko ... nawet całkiem chętnie.... - odparła nieśmiało Rina. Po czym dodała - Trochę szkoda, że nie udało się nam porozmawiać z Królową ...
- Nie martw się wymyślimy coś innego - odparła z uśmiechem Kiazu przytulająca się do siostry.
- Właśnie a teraz się zrelaksuj i nie myśl o tym. - dodał optymistycznie Otachi puszczając do siostry oko.

************

Diuna leży wygodnie w hamaku, delikatnie bujanym przez wiatr. Wspaniałe i przejrzyste powietrze wręcz utulało neczankę. Hachi i Myo moczyli bose nogi w szemrzącej wodzie i leżą na pokładzie oglądając niebo i rozmawiając. Otachi i Deti siedzą po turecku na dachu drewnianej łódeczki i są szczęśliwi. Wiatr wieje na nich i delikatnie targa ich fryzury. Wyglądają jakby to, że wieje było największą formą relaksu. Kurai z rękami w kieszeni, stoi oparty o jedną ze ścian kajut. Do niego też dociera ten wspaniały wietrzyk. W tym samym czasie Kiazu siedzi seksownie na burcie i pozuje do zdjęć, na tle wspaniałych i zabierających dech w piersiach widoków.
- Super miejsce. - stwierdziła Kiazu.
- Owszem ... - odparła Rina robiąca kolejne zdjęcie.
- Dobra siostra czas poleniuchować ... odparła Kiazu przeciągając się, następnie podeszła do siostry i pocałowała ją w policzek mówiąc - Dzięki, jesteś naprawdę kochana.
- Spoko, po powrocie Ci je wydrukuje - odparła Rina z uśmiechem.
- Hej dziewczyny spójrzcie za siebie między te dwa szczyty! -wtrącił radośnie Otachi siedzący dalej na dachu i pokazując coś palcem.
W tym momencie neczanki odwróciły się a ich oczom ukazał się niewiarygodny widok. Między dwoma szczytami leciało stadko smoków, o potężnych skrzydłach. Co prawda w blasku słońca widać jedynie ich cienie, ale wyglądają one bardzo majestatycznie.
- To dzikie smoki ... są jedną z "atrakcji" tego miejsca. - stwierdził nagle Deti.
- Jednak to jest ich więcej? - zapytała Kiazu.
- No pewnie, że tak ... - odparł Myo z uśmiechem.
Nagle smoki obniżyły lot i przeleciały całkiem niedaleko łodzi naszych bohaterów. zanurzając pazury albo skrzydła w wodzie. Potem wszystkie mocnymi skrzydłami uderzyły o powierzchnię wody i wzbiły się znacznie wyżej i poleciały w swoją stronę. Wywołana przez nie fala dość mocno zabujała łódeczką, ale jej nie przewróciła. Jednak wszyscy musieli się czegoś złapać aby nie wylecieć za burtę.

************

Na jednej z wielu wysepek, na piaszczystej plaży stoi nie za duży domek na palach. Przed nim, na wspaniałym białym piasku jest rozpalony spory prostokątny grill, z którego wysoko do nieba, ciekną strugą unosi się dym. Nieopodal niego sto duży drewniany stów obok którego stoją wygodne ławki z oparciem. Wszystko to jest utrzymane w przeróżnych brązach i czerwieniach. Deti właśnie rozpala grilla, Kiazu przykryła stół pomarańczowym obrusem, Rina rozstawia na nim talerze i sztućce, Kurai i Myo noszą zapasy jedzenia z stojącej nie opodal łodzi, Hachi i Otachi rąbią drewno do grilla,a Diuna leży sobie w hamaku rozłożonym między palami, na których stoi domek.
- Grill na plaży to wspaniały pomysł. - stwierdziła nagle Kiazu przeciągając się i podziwiając wspaniały widok.
- Cieszy mnie to, że się Wam tu podoba. - stwierdził Deti.
- Szkoda, że pewien Leniuszek nie garnie się do pomocy... - wtrącił akurat przechodzący Myo.
- Hmmm... chyba nic się nie stanie jak dzisiaj jej odpuścisz? - spytała Rina uśmiechając się.
- No dobra ... ale mam jeden warunek. - odpowiedział Myo szczerząc kły.
- Jaki? - zapytała niepewnie Rina.
- Pamiętam jak na Zekeren zrobiłaś coś z Volaure, że zaczął mruczeć, chcę abyś ze mną zrobiła to samo za nim grill się rozpali. - odpowiedział lemur uśmiechając się.
- No ... spoko niech będzie ... - odparła Rina.
- Ej .... no od rozpieszczania facetów to jestem ja! - wtrąciła z przekąsem Kiazu.
- Oj daj czasem się i uczniom wykazać. - odparł Deti.
- E tam ... jeszcze przerośnie mistrza i co będzie? - stwierdziła Kiazu uśmiechając się.
- W tedy będziesz mieć nie lada konkurencję. - odpowiedział Otachi.
- Oj tam Kiazu i tak przydałby Ci się "trening" w tym zakresie, w końcu ostatnio przegrałaś. - dogryzł siostrze Hachi.
- Oj tam ... jeden pokaz i znowu będę na topie ... - odparła Kiazu.

************

Myo leży już wygodnie na leżaku, a Rina bardzo delikatnie dotykała jego policzków. Następnie przejechała delikatnymi opuszkami palców po podbródku lemura. Potem wędrując po szyi dodarła z powrotem do jego policzków. Minęło troszkę czasu a Myo odpłynął gdzieś myślami. W tym czasie Rina delikatnie go głaskała i smyrała, a kiedy uznała, że wystarczy to przestała i powiedziała:
- No to by było na tyle ...
- Już? - spytał rozczarowany Myo.
- Przykro mi ...
- Nie no spoko ... - odparł z uśmiechem Myo, po czym dodał - To jest po prostu jest przyjemne i aż chciałoby się abyś nigdy nie przerwała.
- Bro przypominam, że dziewczyna ma faceta ... który z reszta tu jest ... więcej pewnie przeznaczone jest tylko dla niego ... powiedz Stary bardzo to lubisz? - wtrącił z uśmiechem Deti.
Stojący nieopodal Kurai jednak nic nie odpowiedział, ale za to Rina nieśmiało powiedziała:
- On nie lubi tego ... chyba że jest pod postacią zwierzaka ...
- Kurcze Stary wiedziałem, że jesteś dziwny ale żeby aż tak? - stwierdził Myo.
- Irytuje mnie to ... - odpowiedział Kurai i odszedł.
- Heh ... chyba jeszcze wróci co? - zapytał Deti.
- Tak ... raczej tak ... - stwierdził Hachi.
- Wicie może nie lubi tego, bo wszyscy to lubią? Ja na przykład uwielbiam jak Rina mi tak robi - wtrąciła pogodnie Kiazu.
- Nie zdziwiłbym się jakby tak rzeczywiście było.... - odparł Deti.

************

Niezwykle malowniczy zachód słońca, o wspaniałych intensywnych barwach żółci, pomarańczowego, czerwieni oraz fioletu, różu i niebieskiego. Neczanie oraz bliźniacy właśnie mają zasiadać do stołu, kiedy nagle rozległ się nieznany przenikliwy dźwięk, który mimo swojej intensywności nie drażni uszu, a wręcz koi i uspokaja.
- Co to? - spytała Diuna
- Poczekaj jeszcze chwile a sama się dowiesz. - odpowiedział Myo.
- Obserwujcie wodę... - dodał Deti.
Rzeczywiście nie trzeba czekać a na powierzchni, skąpanej w zachodzącym słońcu, wody coś zaczęło się dziać. Nagle z wody wyłoniły się wielkie smocze głowy, a zaraz za nimi ich wężowe ciało, a na końcu rybi ogon. Po chwili pojawiały się kolejne i kolejne. Wszystkie one są w kolorze wody, takiej jakiej za dnia jest w tym miejscu oraz bystre żółte oczy, a ich śpiew brzmi zupełnie tak jakby owe bestie czciły zachód słońca.
- To smoki .... - stwierdziła nagle oszołomiona Rina.
- Co one robią? - spytała Kiazu.
- A czy to ważne ... ta muzyka jest piękna... - wtrąciła Diuna.
- To syrenie smoki, w nocy są bardzo niebezpieczne dla żeglarzy i są bezbronne przy zachodzie słońca. - odpowiedział Deti.
- Wow ... są wspaniałe ... - dopowiedział Hachi.
- Dobra zasiadajcie do jedzenia, te syrenie smoki jeszcze pośpiewają i umilą nam kolacje. - wtrącił Myo.
- Wyjątkowa okazja zjedzenia kolacji w towarzystwie smoków.... super .... - dodał Otachi.

************

Chociaż czas płynie strasznie leniwie w tym miejscu to nastała już noc, a biały wręcz srebrzysty księżyc jest już wysoko na niebie. Rina siedzi sobie na plaży w białej męskiej koszuli na długi rękaw i krótkich czarnych spodenkach, natomiast reszta towarzystwa jest w domku i się przebiera i jeszcze szykuje. Granatowo-czarna woda, aż błyszczy od blasku pełni księżyca. Nagle do wodnej neczanki podszedł Kurai, ubrany w białą męską koszulę na długi rękaw i niebieskie jeansy, mówiąc:
- Piękna noc ... Czemu siedzisz tu sama?
- Tak przepiękna ... szczerze? ... Tam na skałach ustawiłam aparat aby się doświetlał i zrobił zdjęcie księżycowi miedzy tymi wyspami... i mocząc nogi czekam aż to zrobi ... heh ... pewnie już dawno zrobił ... - odpowiedziała Rina wyciągając prawą rękę do elektrycznego reczanina.
Kurai, podał jej swoją dłoń i pomógł wstać z piasku, a następnie objął. Przez dłuższą chwilę para stała tak przytajając się do siebie, patrząc sobie głęboko w oczy i z tłem z pełni księżyca. Delikatny powiew wiatru, rozwiewał ich włosy i delikatnie głaskał po ich ciałach.
- HEJ RINA! Idziemy już! - wykrzyknął Deti, wychodząc z domku.
W tym momencie wodna neczanka spuściła głowę i chciała odejść mówiąc:
- Przepraszam ....
Jednak Kurai nie pozwolił jej na to, mocno ją przytrzymując. Kiedy dziewczyna ponownie uniosła głowę, to została ponownie przytulona oraz namiętnie pocałowana w usta przez swojego ukochanego.
- Ej Rina ...
- Poczekaj chwilę jest zajęta ... - przerwał Hachiemu, Deti pokazując kiwnięciem głowy w kierunku zakochanych i przypalający sobie papierosa.
- O, no dobra ... słuchaj a może Ty widziałeś jej aparat? - spytał nagle Hachi.
- Nie wiem czy nie ma go przy sobie ... widziałem jak wychodziła z nim z domku. - odparł palący Deti.
- No ok to pewnie weźmie go ze sobą. - odparł Hachi.
- EJ RINA! - wtrąciła nagle krzycząca Diuna, po czym dodała ciszej. - Nie widzieliście Riny? Mam
do niej sprawę....
- Jest ...
- Tutaj ... słucham? ... - wtrąciła Rina z spuszczoną głową, która w między czasie podeszła z Kurai'em trzymającym ją za rękę.
- O świetnie, słuchaj pomogła byś mi zawiązać górę od kostiumu? - spytała Diuna.
- No spoko ... a ktoś inny nie mógł tego zrobić? - odparła nieśmiało Rina.
- Faceci najchętniej by zdjęli a Kiazu stwierdziła, że mnie udusi jak tylko ją o to poproszę...
- Heh ... dobra to chodź do domku ... a Hachi a Ty co chciałeś?
- W sumie nic ważnego ... szukałem tylko Twojego aparatu... - odparł zmieszany Hachi.
- Jest tam, na skale koło domku ... - odpowiedziała Rina.
- Rina chodź ... - poganiała siostrę Diuna.
Po chwili obie weszły do domku. A Deti powiedział:
- Przepraszam, próbowałem dać wam jeszcze chwile dla siebie.
- Właśnie ja też chciałem poczekać... - dodał zakłopotany Hachi.
Kurai jednak nic nie odpowiedział, jedynie oparł się o pobliskie drzewo.
- Myślisz, że jest zły? - zapytał Deti.
- Trudno stwierdzić ... ale chyba raczej nie ... raz w życiu go widziałem "złego" ... w tedy z Darkaril'a została sieczka .... więc raczej nie jest zły ... - odpowiedział Hachi.
- Skoro tak mówisz ... - odparł Deti.
W tym momencie z domku wyszły neczanki, oraz Otachi i Myo. Wszyscy mają białe męskie koszule na długi rękaw i krótkie spodenki. Po za Kiazu która ma miniówkę.
- To jak idziemy? - spytał Otachi.
- Ej, Bro ładnie tak palić beze mnie? Daj szluga ... - wtrącił Myo.
- Masz... - stwierdził Deti zaciągając się po raz ostatni, następnie wypuścił dym i powiedział: - No dobra to co idziemy?
- Jasne! - odparli wszyscy radośnie.
- Rina ... mogę Cię na słówko? - spytał Deti łapiąc ja za rękę.
- Tak ... - odparła speszona dziewczyna.
Kiedy wszyscy odeszli kawałek dalej to lemur kontynuował:
- Przepraszam, nie chcieliśmy przeszkadzać ....
- Wiem ...
- Złościsz się?
- Nie ... wiesz lubię pomagać .... - odpowiedziała neczanka z lekkim uśmiechem.
- Niech zgadnę to się zdarza ciągle?
Zapadła niezręczna cisza, która zanim Rina zdążyła cokolwiek powiedzieć została przerwana.
-HEJ RINA CHODŹ! MUSISZ COŚ ZOBACZYĆ! - Wykrzyknęła naglę Kiazu.
W tym momencie Rina zaczęła iść pytając :
- Wystarczy Ci taka odpowiedź?
- RIŃCIA IDZIESZ? - spytała głośno Kiazu.
- Tak już idę ... - odpowiedziała Rina udając się do siostry.

************

Wśród zielonych palm i innej bujnej roślinności jest niewielkie jeziorko z gorącą i przejrzystą wodą. Jest one otoczone wielkimi głazami, lecz można swobodnie wejść do niego z każdej strony. Dookoła niego ustawione są latarnie z pochodni, które dają naprawdę dużo światła. Hachi, Myo i Otachi szaleją w wodzie wesoło się pluszcząc i ganiając. Diuna i Kiazu siedzą wygodnie w małej zatoce jeziorka z wodą aż pod same ramiona. Delikatne bąbelki i ciepła woda dają wrażenie bycia w jakuzzi. Kurai siedzi sobie w wodzie po pas, a obok niego siedzi Deti mocząc nogi. W tym czasie Rina chodzi i robi zdjęcia.
- Kurai, nie złości Cię to czasem? - spytał nagle Deti.
- Bardziej irytuje ... - odparł spokojnie neczańczyk.
- Zabrzmiało to bynajmniej tak jakbyś na swój sposób przywykł do tego ... Ja chyba jestem zbyt nerwowy i narwany ... jak by mi tak przeszkadzano to pewnie bym się naprawdę ostro wkurzył i wygarnął wszystkim to co myślę... nawet teraz jak o tym myślę to zaczyna mnie nosić....
W tym samym czasie Diuna się przeciągła i spytała bardzo głośno:
- Ej Rińcia podałabyś mi proszę wodę?
Na te słowa wodna neczanka poszła do przenośnej lodóweczki z napojami i jeden z nich podała siostrze mówiąc:
- Proszę ...
- Heh ... przydałby się jeszcze ten super masażyk i byłoby jak w niebie... - stwierdziła Kiazu.
- Dobra myśl Rina mogłabyś? - dopowiedziała Diuna.
- Popieram ale zacznij proszę ode mnie - dodała rozpływająca się Kiazu.
W tym momencie Rina odłożyła aparat w bezpieczne miejsce, uklękła za Kiazu, a następnie zaczęła swój delikatny masażyk. Nagle do dziewczyn podszedł Kurai, który złapał wodną neczankę za rękę i delikatnie przyciągnął ją do siebie mówiąc:
- "Słuchaj, potrzebuję ją, pożyczam ją na trochę"
- Ej ... no proszę daj jej dokończyć ... - odparła zawiedzionym ale słodkim głosikiem Kiazu. Po czym dodała z uśmiechem - Po za tym, że to mój tekst.
Kurai jej jednak nic nie odpowiedział tylko odciągnął wodną neczankę na bok, zostawiając tym samym dwie rozczarowane dziewczyny. Po chwili oboje usiedli obok Detiego, aż po pachy w wodzie. Lemur uśmiechnął się pod nosem i nagle zapytał:
- I jak się bawicie na Tamesis Aio Joka ?
- Dobrze ... bardzo przyjemne miejsce ... - odpowiedziała Rina.
- Ujdzie ... - odparł spokojnie Kurai.
W tym momencie wodna neczanka wtuliła się w ukochanego, który ją objął i powiedział:
- Teraz lepiej ...
- Hehehe.... jak nie wiele potrzeba do szczęścia nie? - wtrącił Deti.
- Kurai ... to co chciałeś ode mnie? - spytała w końcu nieśmiało neczanka.
- Abyś posiedziała ze mną ... - odpowiedział Kurai uśmiechając się delikatnie.
Rina nic mu nie odpowiedziała, jedynie zaczerwieniła się i dała ukochanemu buziaka w prawy policzek.
- To ja już chyba sobie pójdę ... czas pokazać im jak się należy bawić.... - wtrącił nagle Deti wchodząc głębiej do bawiących się chłopaków.
- Deti! - zawołała go Rina pokazując ręką aby podszedł do niej na chwilę.
Kiedy to zrobił to dziewczyna powiedziała mu coś na ucho. Tym czasem na jego Twarzy pojawił się wredny uśmieszek. Następnie lemur popłynął do brata i neczan i zaczął im coś mówić.
- Hmm... myślę, że Twoja propozycja się zmieni ... Wredny uśmiech Hachiego, aż bije złośliwością.... - stwierdził Kurai
- Upss... peszek .... - odpowiedziała Rina uśmiechając się.
Po chwili srebrno-biało włosy neczanin oparł się o kamienie tak, że neczanka znajdowała się miedzy jego ramionami, tak że nie miała żadnej szansy na ucieczkę.
- Zdejmij bluzkę ... - powiedział stanowczo Kurai.
Rina zaczerwieniła się i bardzo speszyła, jednak nic mu nie odpowiedziała tylko siedziała jak sparaliżowana w wodzie. Serce biło jej jaj oszalało.
- Zdejmiesz ją sama czy mam Ci pomóc? - kontynuował bardzo stanowczo Kurai.
- Ale .... ale .... - neczanka próbowała wydusić coś siebie.
W tym momencie reczanin nie zważając na jej "protesty" rozpiął jej kilka guzików od białej męskiej koszuli, którą ma na sobie.
- Poczekaj ... sama ją zdejmę... - stwierdziła nagle wystraszona dziewczyna. Następnie zdjęła ją i mówiła dalej wystraszonym głosikiem - I co teraz? ...
- Grzeczna dziewczynka ... - odpowiedział Kurai dając ukochanej buziaka w policzek i zabierając od niej koszulę. Po chwili dodał głaszcząc ją po policzku - Nie bój się, dobrze wiesz, że nie zrobię Ci nic złego a tym bardziej czegoś czego byś nie chciała.
Po czym wyszedł z wody i rozłożył jej bluzkę na jednym z nagrzanych kamieni.
- Dziękuje ... wiem ... nic nie poradzę, że jak jesteś stanowczy to mnie to onieśmiela ... - odparła dziewczyna rumieniąc się.
Kurai nic jej nie odpowiedział tylko uśmiechnął się pod nosem.


************

- Za łatwo odpuściłaś ... - stwierdziła leniwie Diuna.
- Heh ... powiedźmy, że jesteśmy kwita. - odparła równie leniwie Kiazu uśmiechając się.
- Kwita? ... czasem Cię nie rozumiem ....
- Oj tam ... Oj tam ... ważne, że ja wiem o co chodzi...
- Skoro tak mówisz ... nie uważasz, że on ją źle traktuje?
- Nie czemu?
- No na przykład teraz nie dawno ... siedziała taka speszona i wystraszona....
- Szukasz dziury w całym ... ja myślę że on że tak powiem lubi jak ona się rumieni ... w sumie ona wtedy jest bardzo słodziutka i niewinna .... i ja na pewno to lubię ... po za tym już dawno powinnaś wiedzieć, że on jest stanowczy a nasza siostra jest uległa i płochliwa ... przecież ona się czasem peszy jak się tylko bardziej stanowczo się do niej odezwać ...
- Ja jednak myślę, że on ja źle traktuje ... i tak naprawdę to jedna wielka ściema ...
- Kochana jak on ją źle traktuje to ja jestem nieśmiałą dziewczynką i najbrzydszą dziewczyną na świecie .... Jasne jakby to była ściema to przecież nie wziął by udziału w turnieju smoków... Kurai ją naprawdę mocno kocha ... myślę że nawet dałby się za nią pokroić .... słuchaj ... możesz być pewna, że jeśli on zrobi jej krzywdę to będę pierwsza która skopie mu cztery litery .... - odparła Kiazu ze złowieszczym uśmiechem.
- No dobra .... trzymam za słowo ...
- Nie martw się on jej nie skrzywdzi ... jestem tego pewna ... przestań się przejmować i relaksuj się ....
- No w sumie mądrze gadasz .... ja tam bym chciała aby mnie, Rina dopieściła .... było by wtedy jak w niebie ...
- Siostra a może chcesz coś zimnego do picia? - zapytał nagle Otachi.
- Jasne ... poproszę ... - odparła Diuna.
- A Ty Kiazu tez chcesz? - spytał Hachi.
- Tak, proszę .... - stwierdziła Kiazu.
W tym momencie obie neczanki zostały czymś oblanym. Czymś co było bardzo zimne i trafiło prosto na ich rozgrzane ciała, co spowodowało iż obie aż podskoczyły do góry piszcząc. Po chwili obie wstały w bojowych nastrojach i odwróciły się Ich oczom ukazali się ich bracia z amunicją złożona z butelek zimnej wody. Zanim zdążyły zareagować bardziej to zostały ponownie oblane zimną wodą. Nagle dziewczyny nie wytrzymały i ruszyły w pogoń za braćmi, jednak już po niedługiej chwili zostały złapane przez bliźniaków i mimo wyrywania się zostały przerzucone przez jedno z ramion danego bliźniaka. Następnie fury skoczyły z nimi do wody. Wielka i ciepła fala zalała nagrzane kamienie i szybko wyparowała tworząc delikatną mgłę, która przysłoniła na chwilę jakikolwiek widok. Jedynie co dało się usłyszeć jakieś dziwne odgłosy i chlapanie wody. Po dłuższej chwili kiedy powstała para padła okazało się iż neczanki radośnie się chlapią i bawią z bliźniakami. Nie trzeba było długo czekać aby Hachi z Otachim dołączyli się do tej zabawy. W tym czasie Rina robiła zdjęcia, wkrótce jednak ustawiła aparat na samowyzwalacz i wraz z Kurai'em dołączyła się do tej radosnej zabawy. Radosne okrzyki zabawy niosą się po okolicy. Nasi bohaterowie naprawdę dobrze się bawią. Dawno nie byli tak swobodni i szaleni.


************

Bladym świtem, kiedy nasi przyjaciele jeszcze śpią, syrenie smoki znowu śpiewają swoje niezwykłe pieśni. Oślepiające żółtobiałe promienie słoneczne odbijają się w przejrzystej tafli wody, co tworzy wspaniałą srebrzystą łunę. Gdzie nie gdzie widać czarne sylwetki wodnych bestii. Ich dzisiejsza pieśń jest trochę inna od wieczornej, gdyż jest ona na znacznie wyższych rejestrach i dużo bardziej drażniąca uszy.
- Uyyhh ... co to za dziwny dźwięk? ... - spytał nagle przebudzony Otachi w męskiej sypialni.
- To Syrenie smoki ... - odparł trochę olewczo Myo.
- Strasznie drażnią dzisiaj uszy ... - wtrącił Hachi.
- To pewnie z niewyspania .... spijcie ... bo zaraz dziewczyny się obudzą... - stwierdził Deti.
Po dłuższej chwili Otachi się jednak podniósł i poszedł cichaczem do sypialni dziewczyn, tam rozejrzał się po pokoju i spostrzegł, że w pokoju nie ma jednej z jego sióstr. Wyszedł więc szybko z domku i osłupiał. Jego oczom ukazał się stojąca po kolana w wodzie Rina z szeroko rozłożonymi ramionami. Natomiast przed nią znajdował się ogromny wodny smok. Ma on długi i masywny pysk, uszy w postaci wyrostów i naprawdę bardzo długie, niebiesko-morskie oraz turkusowo-zielone ciało, i wielkie przerażające, okrągłe, żółte ślepia z pionowymi źrenicami, które są zapatrzone w wodną neczankę.
- Rina... - stwierdził oniemiały Otachi próbujący zrobić krok dalej.
Jednak czyjaś ręka zagrodziła mu drogę i usłyszał znajomy głos:
- Nie podchodź .... póki co nic jej nie grozi.
W tym momencie wietrzny neczaniń, z wielkimi niedowierzającymi oczami spojrzał w prawo, wtedy zobaczył spokojnie stojącego Kurai'a, który uważnie obserwował to co się dzieje.
- Co się dzieje?- spytał w końcu bardzo zdziwiony Otachi.
- Pamiętasz mieliście kiedyś szkolne zadanie aby znaleźć trzy gwizdki...? - odparł Kurai.
- No coś tam pamiętam Yume pozwolił je zatrzymać dziewczynom ... wyglądały jak takie dziwne kamienie, ale były zrobione z plastiku ... a co?
- Te które znalazły Twoje siostry wcale nie było plastikową podróbą, która została schowana przez nauczycieli... one są prawdziwe ... te trzy gwizdki rzeczywiście zostały zgubione przez wielkich wojowników ... czarno czerwony da siłę i odwagę ... morsko-zielony da hart ducha i wytrwałość ... a fioletowo różowy kamień da nadzieję i moc z wnętrza ...
- No dobra, ale ja ich nie widziałem od tamtego czasu ...
- One je wchłonęły ... teraz one są w nich i w ich symbolach ... i teraz aby się uaktywnić potrzebują nieokiełznanej siły ognia, psionicznej jasności i wody ...
- Uaktywnić?
- Tak, jeśli te kamienie się uaktywnią to dzięki wołaniu ... albo jak wolisz gwizdowi ... będą mogły przywoływać armie ...
- Dobra ale co dzieje się z Riną?
- Gdzie można znaleźć czystą i nieokiełznaną wodną siłę?
- W dzikim i niebezpiecznym smoku? ... - spytał niepewnie Otachi.
- Bingo ...
- Rozumiem .... a nic jej nie będzie?
- Nie ... powiedzmy, że to taki nowy rodzaj mocy i nowa umiejętność ... w krotce Twoje pozostałe siostry też ja powinny zdobyć jeśli wszystko pójdzie dobrze.
- Aha ... a skoro to takie proste to Ty tu jesteś bo ... nie możesz spać?
- Nie ... jestem tu dla bezpieczeństwa. - odparł Kurai.
- Aha ... no to teraz rzeczywiście nie mam się czym martwić. Swoja drogą czyjego jej czy naszego?
Nagle smok wydał bardzo wysoki i ogłuszający dźwięk, który swoja falą poruszył neczankę, jej włosy oraz piasek i doleciał aż do obserwatorów. Otachi był zmuszony postawić powietrzną tarczę aby fala dźwiękowa nie zniszczyła domu na palach.
- Dobra nie było pytania ... skubany mocny jest ... - stwierdził zaskoczony Otachi.
- On nawet nie użył 10% swojej mocy .... - odparł spokojnie Kurai.
- Chyba żartujesz?! - stwierdził przerażony wietrzny neczanin.
Syreni smok gwałtownie i uderzył swoim ogonem w taflę płytkiej, jak dla niego, wody, a następnie głośno i groźnie ryknął. Bestia stała się bardzo nerwowa i zburzona. Nagle Rina uniosła się w powietrze a jej prawa ręką lekko się zacisnęła, zupełnie tak jakby za coś w niej trzymała. Po dłuższej chwili w jej ręku pojawiło się guan-dao ale zupełnie inne niż to którym walczył Myo. Po pierwsze jest ono wodne i w przeróżnych odcieniach niebieskiego, a po drugie ma ono dwa ostrza,(po jednym na każdym jego końcu), które są zwrócone w przeciwnik kierunkach.
W tym momencie z domku wyszli bliźniacy i Hachi.
- O rzesz co tu się dzieje? - zapytał Hachi.
- To smok trzeba coś zrobić! - wykrzyknął Myo.
Kiedy tylko ruszyli naprzód na ich drodze stanął zarówno Otachi jak i Kurai, który powiedział stanowczo :
- Nie wtrącajcie się.
Przybyli mężczyźni zatrzymali się i z jednoczesnym przerażeniem, zdezorientowaniem i osłupieniem obserwowali to co się dzieje. A tam kiedy guan-dao wodnej neczanki było już kompletne przez chwile nie działo się nic. Jednak nagle zerwał się silny wiatr, a dziewczyna złapała swoją broń w swe obie ręce i poziomo wyciągnęła ją prosto przed siebie. Przez chwilę postała tak między dwoma ostrzami. W tym momencie smok ponownie ryknął i zatrzęsła się zarówno woda jak i ziemia, a po chwili wielka wodna bestia uderzyła ogonem w broń żywiołu neczanki. Wszystko rozbłysło oślepiające białe światło, a powstały podczas uderzenia wiatr targał dziewczyna, wodą piaskiem jak i obserwatorami. Przez naprawdę długą chwile nie było nic widać. Nakle blask rozpłynął się zupełnie jak poranna mgła. W tym momencie oczom wszystkich ukazała się już sama Rina, która nadal trzymała w ręku swoje guan-dao. Jednak wygląda ono inaczej. Teraz jego kij jak i górna cześć ostrzy jest w intensywnym kolorze syreniego smoka, a dolna cześć ostrzy i łączenia są intensywnie srebrne. W tym momencie dziewczyna odwróciła się przodem do domku i wtedy okazało się iż jej symbol i wychodzi z niego śpiew syreniego smoka. Nagle broń żywiołu znikła, medalion przestał błyszczeć, śpiew bestii umilkł, a wodna neczanka bezwładnie runęła w kierunku ziemi. W ostatniej chwili została złapana przez Kurai'a.
- O kurcze pierwszy raz widzę coś takiego. - stwierdził zachwycony Deti.
- Nie tylko Ty ... co się stało? - zapytał Hachi.
- Jej broń żywiołu została wzmocniona mocą syreniego smoka. Tak naprawdę jej guan-dao jest teraz syrenim smokiem. Teraz ta broń jest znacznie silniejsza i potrzebuje dużo więcej energii na utrzymanie go w walce. - odpowiedział spokojnie i jak gdyby nigdy nic Kurai.
- To tego jeszcze nie widziałam, a myślałem że wiem wszystko o tych broniach. - stwierdził Myo.
- Kurai a czy nasze bronie też będą mogły zyskać taką moc? - zapytał z ciekawością Otachi.
- Tak, a nawet jeszcze większą. - odpowiedział Kurai idący ze śpiącą neczanką na rękach.
- Kurcze ale jakim cudem tak szybko? Przecież to Kiazu używała jej więcej... - stwierdził zastanawiając się Hachi.
- Trening to jedno, a okazja to drugie. Każde z was będzie mogło ulepszyć swoją broń jak na swojej drodze spotka odpowiednie stworzenie. Rina znalazła go już dzisiaj, a kto wie może któreś z Was spotka takie stworzenie już jutro.- odpowiedział Kurai, po czym zaniósł wodną neczankę do jej łóżka.


************

Późny ranek, mężczyźni siedzą przy stole przed domkiem i jedzą śniadanie. Po dłuższej chwili z domku wyszły rozbawione neczanki, które przeciągały się leniwie.
- Cześć dziewczyny ... - stwierdzili zgodnie panowie.
- Co takie wesołe od rana? - zapytał Hachi.
- Cześć - odpowiedziały dziewczyny, po czym Kiazu dodała radośnie - No wiecie ... miałyśmy wspaniały dzień ... świetna noc i udaną zabawę ... więc mamy naładowane baterie radości.
- Rozumiem, głodne? - zapytał Myo.
- Jeszcze się pytasz, pewnie. - odpowiedziała Kiazu.
- Całkiem... - dodała Diuna.
Następnie wszystkie usiadły do stołu i zaczęły się zajadać pysznościami jakie przyrządzili panowie.
- Miałam dzisiaj niezwykły sen. - stwierdziła nagle nieśmiało Rina...
- Mi się śniło coś czego wolałabym nie opowiadać ... bo jeszcze ktoś poczuje się zazdrosny... - wtrąciła Kiazu.
- Hehe ... z kim w roli głównej? - spytała dociekliwie Diuna.
- Z Tobą. - odparła złośliwie Kiazu.
- Aha ... bardzo śmieszne... a mi się śniło, jak męczę Neko. - stwierdziła Diuna
- To jednak tęsknisz za nią? - wtrącił Hachi.
- E tam ... no może trochę ... - odpowiedziała Diuna.
- HAHA wiedziałem! - odparł radośnie Hachi uśmiechając się.
- Rina a co Tobie się śniło? - wtrącił dociekliwie Otachi.
- Mi.... to głupie .... śniło mi się, że byłam blisko syreniego smoka ... i że on nie robił mi krzywdy tylko śpiewał swoją niezwykłą i wspaniałą pieść ... i że udało mi się przywołać moje guan-dao na dłużej niż kilka sekund ... i pamiętam jeszcze że było one w kolorze tutejszych wodnych smoków .... - odpowiedziała nieśmiało Rina. uśmiechając się.
- To nie był sen ... - odparł stanowczo Kurai.
- Hę? ... - zdziwiły się neczanki.
- No naprawdę to nie był sen ... - dodał Otachi.
- Żartujecie prawda? - spytała naprawdę zdziwiona Kiazu.
- Nie ... sami widzieliśmy ... guan-dao Riny zyskało nową moc dzięki syreniemu smokowi. - dopowiedział Deti.
- Twoja broń żywiołu została wzmocniona mocą syreniego smoka. Tak naprawdę jest ono teraz syrenim smokiem. - dodał spokojnie Kurai.
- Naprawdę? - zdziwiła się Rina.
- Tak naprawdę, trzymaj o to nagranie.... - odpowiedział Otachi podając siostrze jej aparat.
- Ustawiony był na nagrywanie i nagrał całe zajście ... - dodał Hachi.
- Teraz coś mi się przypomina, że chciałam nagrać wschód słońca ... bo myślałam, że smoki wrócą.... - odpowiedziała Rina włączając aparat.
- I wrócił.... - wtrącił Myo.
Kiedy dziewczyny z uwagą i niedowierzaniem oglądały film nagrany przez aparat Riny, panowie dalej rozmawiali jedli śniadanie. Po naprawdę dłuższej chwili film skończył się, a Kiazu powiedziała:
- Ja też tak chce ...
- I ja ta broń teraz wygląda znacznie lepiej... - dodała Diuna.
- Trzeba znaleźć odpowiedniego zwierzaka czy coś ... -stwierdził Hachi.
- Stworzenie żywiołu czy jakoś tak ... - dodał Otachi.
- Dobra! Zobaczycie moja broń będzie znacznie lepsza od broni Riny i będzie jeszcze wspanialszą bestią. - odpowiedziała zdeterminowana Kiazu.
- Na pewno tak się stanie ... - odparła z uśmiechem Rina, po czym dodała zaciekawiona ... Kurai ... a czy Twoja broń ma już takie wzmocnienie?
- Owszem ... już od jakiegoś czasu .... moja katana jest burzowym smokiem piorunów.... - odparł spokojnie Kurai.
- Burzowy Smok piorunów? Jedyny taki o jakim słyszałem był kiedyś przetrzymywany na Zekeren i został on zabity w jakiś mglistych okolicznościach. - wtrącił Deti.
- Ponoć złapali go kosmicznej burzy i próbowali przysposobić do zawodów, ale się to nie udało. Słyszałem że przed śmiercią rozwalił dużą cześć statku....- dodał Myo.
- Opowiesz nam jak to ulepszyłeś swoją broń? - zapytał nagle z ciekawością Otachi.


************

Olbrzymia biało-żółta bestia o straszliwie masywnym cielsku. Jego ogromne rozłożone skrzydła za miast błony mają tysiące rozłożystych piorunów i błyskawic. Całe jego ciało również pokrywają nie wielkie wyładowania. Smoczysko przywiązane jest grubymi łańcuchami, na które jest rzucone zaklęcie ochronne, do podłoża. Bestia szamocze się, ryczy i nie daje się zbliżyć do siebie dosłownie nikomu. Każdy któremu cudem udało się zbliżyć do bestii, atakował ją i w bijał ostre lance w jego grzbiet. Z każdym dniem smok robił się coraz bardziej agresywny.
W tym samym czasie rozmawiają ze sobą dwaj chłopcy, jeden wysoki i jest furą tygrysa, a drugi jest człowiekiem o srebrnobiałych włosach.
- Widziałeś już tego smoka co próbują przysposobić? - spytał fura.
- Nie jeszcze nie ... w końcu smok to smok ... - odparł drugi.
- Jasne ... słuchaj ten jest inny ... to elektryczny smok!
- Myślałem, że takie nie istnieją ...
- Istnieją i żyją w w kosmicznych burzach, a ten jest ogromny, nigdy takiego nie widziałem ... oj chodź nie dąsaj się idziemy ....- stwierdził fura biorąc za rękę kolegę.
Obaj poszli do ciemnej komnaty w której przebywała elektryczna i rozwścieczona bestia. Kiedy tylko zaglądali do środka to smoczysko atakowało ich swoim elektrycznym oddechem.
- Rozwścieczony jak nie wiem ... i co myślisz? - zapytał fura tygrysa.
- Zaraz przyjdę ... - stwierdził srebrno-biało włosy chłopiec odbiegając, po czym dodał - Volaure poczekaj tu na mnie.
Po naprawdę długiej chwili oczekiwania, kapitan w końcu powiedział:
- No Kurai nareszcie jesteś, ta bestia jest strasznie narwana i wściekła. Co Ty Tam masz?
- Mięso …
- Mięso? Po co?
Neczańczyk nic już nie dopowiedział tylko z wielkim kawałkiem mięsa stanął na wprost smoka, który był gotowy do ataku. Jednak tego nie zrobił, co więcej pozwolił zbliżyć się chłopcu o kilka kroków, a następnie straszliwie warknął. W tym momencie Kurai rzucił mu sporą porcje mięsa. Smoczysko ostrożnie powąchało jedzenie a następnie pochłonęło w ciągu kilku sekund.
Neczanin, codziennie przynosił bestii jedzenie, a ta pozwalała mu podchodzić coraz bliżej i bliżej.
Któregoś dnia wielki elektryczny smok nawet się odezwał. Dość młodym ale bardzo dźwięcznym głosem jak na smoka:
- Wiesz czego te wszelkie istoty chcą ode mnie?
- Słyszałem, że chcą Cie przysposobić do walk smoków. - odparł Kurai.
- Rozumiem, dla Ciebie?
- Tego nie wiem, ale raczej nie. Mam czarnego smoka.
- Rozumiem. A czemu co dzień przynosisz mi jedzenie?
- Bo te mendy na pewno Ci nie dają. Pewnie głodem i torturami chcą Cię złamać.
- Masz racje. Władasz elektrycznością prawda? Kiedyś słyszałem o takiej jednej mocy, który nazywał się jakoś żywiołowa broń czy coś takiego, potrafisz to?
- Tak, mam elektryczną katanę, a co?
- Dobrze przywołaj ją.
- Po co?
- Zadajesz stanowczo za dużo pytań, słyszałem że mogę się połączyć z elektryczną bronią, wtedy ona stanie się mną a ja ją. Dzięki temu ja będę technicznie wolny a moc Twojej broni stanowczo wzrośnie.
W tym momencie neczańczyk zamknął oczy i przywołał swoją broń, jest ona blada i te wyładowania na niej wydają się być niewielkie. Smok nie czekał ani chwili dłużej i zaatakował
swoim elektrycznym oddechem. Kurai odruchowo zasłonił się mieczem. Oślepiający blask spowił całą komnatę.


************

- Od tamtej pory mam ulepszoną katanę. - stwierdził spokojnie Kurai.
- A po co wysadzaliście statek? - zapytał dociekliwie Myo
- Szczerze wtrącili się ludzie Dossaka i wywiązała się bitwa. - odparł Kurai.
- Heheh musiał mieć ciekawą minę jak jego mega zdobycz od tak mu zniknęła. - śmiał się Deti.
- Chciałbym to zobaczyć. - dodał śmiejący się Myo.
- A swoją drogą podrzucić wracacie teraz na ziemie? - zapytał nagle Deti zmieniając temat.
- Raczej najpierw wpadniemy na Ineeven .... - odpowiedziała Kiazu.
- Wiecie Yuri i Neko tam są ... jak zwykle zresztą jak gdzieś wyjeżdżamy... - dodał Otachi.
- Rozumiem, to podrzucimy Was na Ineeven. - odparł Myo.
- Hehe, Ankara to musi was bardzo lubić skoro wpadł nawet na parapetówkę. - dodał Deti,
- Tak, bardzo się skumplowaliśmy. - odparła Kiazu z uśmiechem.
- To spoko ziomek. - dodał Hachi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz