czwartek, 27 listopada 2014

Epizod 99

"Rajski Ptak"

Mieniące się kolory kryształowej jaskini, wręcz hipnotyzowały swą intensywnością. Wspaniałe miejsce pełne uroku, wydaje się być bardziej tajemnicze niż można by było zakładać. Nagle Yuri wleciała w korytarz jaskini.
- YURI!- wykrzyknęła Rina wbiegając za smokiem w jaskinie.
Reszta rodzeństwa również wbiegła za nimi w głąb nieznanej jaskini. Niebiesko-fioletowo-żółto-białe ściany groty wydając się być jednością z podłogą i sufitem a zarazem ich totalnym przeciwieństwem. Błyszczący korytarz sprawia wrażenie, nie kończącej się kryształowej pułapki. Po dłuższym biegu neczanie dobiegli do ogromnej komnaty pośrodku której stał ogromny pająk, natomiast na prawo i lewo od wejścia w połowie drogi do pająka były jakieś inne dwie figury, przypominające jakieś leżące zwierze. Te kryształowe rzeźby w przeciwieństwie do innych, odbijały wszelakie światło w odcieniach zieleni, dzięki temu doskonale się wyróżniają na tle komnaty z kryształu.
- A to co?- spytała z fascynacją Diuna.
- Chyba śpiące ptaki - stwierdził Otachi.
- Nie o to pytam - odparła Diuna.
- To wygląda na ptasznika ... tyle że znacznie większego niż te które widziałam - odparła Rina.
- No na taką odpowiedź czekałam. - odparła uradowana Diuna.
- Piękne stworzenie, ale Yuri leci do tego ptaka czy czegoś po prawo... - wtrąciła Kiazu.
- Przestań to jest tak nieudane i wygląda jak jakaś maszkara, że na pewno zostało wyrzeźbione - stwierdziła Diuna.
Mały smoczek, okrążył kilku krotnie rzeźbę ptaka i poleciał do pająka wokół którego również zrobił kilka okrążeń.
- Wydaje mi się, iż ten pająk jest żywy. - stwierdziła Rina, bez przekonania.
- Świetnie to co teraz? - spytała Diuna z ekscytacją w głosie.
- Nie wiem ... - odpowiedział Hachi.
- Nie mam żadnego pomysłu... - dodał Otachi.
- RINA! Czy mogłabyś przestać w końcu robić zdjęcia? One naprawdę nam nie pomogą. - krzyknęła Diuna na siostrę która robiła zdjęcia.
- Zdjęcia ... Zdjęcia ... - wyszeptała Kiazu a następnie dodała na głos - Rina tym małym aparacikiem robisz zdjęcia odkąd tu przyszliśmy prawda?
- Owszem ... - odparła nieśmiało, speszona Rina.
- Świetnie! - Stwierdziła uradowana Kiazu biorąc aparat od siostry.
- No weź nie zachęcaj jej ... zamiast szukać dla nas bestii ... zamiast nam pomagać w jaki kol wiek sposób to ta zdjęcia robi. - wtrąciła niezadowolona Diuna.
- W komnatach przez które teraz przechodziliśmy też robiłaś prawda? - spytała Kiazu oglądając zdjęcia .
- Ta ...
- Mam! - wtrąciła radośnie Kiazu, pokazując wszystkim aparat z wyświetlonym zdjęciem, na którym jest zdjęcie otwartej strony z książki, którą wcześniej mijali.
- To rysunki z tej książki... - stwierdził Hachi.
- Owszem... - odparła Kiazu.
- No i co z tego? - spytała poirytowana Diuna.
- A to z tego droga siostrzyczko, że jest tu pięknie narysowane, że wystarczy blask księżyca nad kryształową figurą aby ona ożyła.- odpowiedziała dumnie Kiazu.
- Żartujesz? - stwierdziła Diuna wyrywając jej aparat.
- Myślisz że to takie proste? - stwierdził Otachi.
- A kto tam to wie ... ale nie zaszkodzi spróbować ... tylko trzeba poczekać na noc i jakoś dostarczyć tu blask. - stwierdził Hachi.
- Niestety na tej planecie nigdy nie zapada noc ... ma ona kilka słońc które skutecznie niwelują noc ... - wtrąciła nieśmiało Rina.
- Świetnie i co teraz? - spytała Kiazu.
- Hmm... przecież ja mogę stworzyć nad nim księżyc... - stwierdziła odkrywczo Diuna.
- Super, no to dawaj. - stwierdził ochoczo Otachi.
W tym momencie nad wielkim pająkiem pojawił się wspaniały księżyc rogal. Dokładnie taki jaki jest symbolem psychicznej neczanki. Jednak nie stało się zupełnie nic.
- I co? Dupa... nic się nie dzieje ... - stwierdziła nagle Diuna.
- Widać musi być coś więcej... -stwierdziła Kiazu.
- I jest ... tu na rysunku w koło posągu są cztery kolorowe ognie ... czerwony, niebieski, biały i brązowy. - wtrącił Otachi oglądając dokładnie zdjęcie.
- Hmm... oraz jakieś dziwne światło... - dodał Hachi.

************

Nasi przyjaciele długo starali się dojść o co chodzi z rysunkami z księgi, próbując jej jakoś dopasować do zaistniałej sytuacji. Jednak bez większego rezultatu.
- Słuchajcie coś mi się przypomniało ... - stwierdziła nagle Rina.
- No to dawaj... - stwierdziła Kiazu.
- Volaure mówił o pewnej przepowiedni która brzmiała jakoś tak ... "Życie zaklęte w trumnie jakby ze szkła, po wieki będzie silne... księżyc, magia, żywioły cztery dadzą nowe życie po za szklanym więzieniem" ... - kontynuowała Rina.
- Czekaj to by miało sens... zobaczcie na zdjęcie i te płomienie ogień, woda, wiatr i ziemia - stwierdził Hachi
- Rzeczywiście ... księżyc też już jest. - dodała Kiazu.
- Pozostaje to dziwne światło na rysunku - stwierdził Otachi.
- Hmm... Rina mogę aparat? - spytała nagle Diuna.
Po chwili wzięła go w ręce i zaczęła uważnie przeglądać zdjęcia.
- O a jednak nic nie warte zdjęcia zainteresowały i Ciebie... - stwierdził złośliwie Hachi.
- Bo jestem inteligentniejsza od Ciebie - odparła Diuna, a następnie dodała - Rina da się aby były jednocześnie widoczne dwa zdjęcia?
- Tak .. - odpowiedziała wodna neczanka
- To ustaw to zdjęcie z księgi i to zdjęcie które zostawiłam. - odparła Diuna.
Kiedy Rina to zrobiła okazało się że smok w księdze jest tym samym smokiem z przed bramy przed którą weszli.
- I? - zapytała Kiazu.
- I to z niego ma lecieć to dziwne światło. Tylko od razu mamy kolejny problem, jak wstawimy tam światło? - odparła Diuna.
- Hmm... wydaje mi się że Yuri może przetransportować światło w postaci Twojego świetlika. - wtrąciła nieśmiało Rina.
- E to dobry pomysł - stwierdziła Kiazu.
- Może ... - odparła Diuna.
- Oj tam ... nie mamy nic do stracenia aby spróbować. - wtrącił Hachi.
- No dobra .... - odparła niepewnie Diuna, przywołując jednego dużego świetlika.

************

Mała Yuri leci przez wszystkie komnaty mając w łapkach świetlistą kulę energii. Najpierw minęła komnatę ze ścieżką z pasku, następnie lawę i przepaść bez mostu, aż w końcu dotarła do wielkiego kryształowego smoka z otwartą szeroko paszczą. Mały koto-smok szybko i sprawnie umieścił kulę światła w pysku smoka. Przez chwilę nic się nie działo. Jednak nagle oczy kryształowej figury zaświeciły się na czerwono, a z jego paszczy poleciał strumień światła. Zupełnie jakby smok zaatakował właśnie swoim oddechem. Struga mocnego biało-kremowego światła o wręcz księżycowym szybko leci przez komnaty. Po paru długich minutach wiązka światła dotarła do jaskini, gdzie w koło pająka, nad którym widniał wspaniały księżycowy pół rogal, stała przodem do figury Kiazu, Rina oraz Otachi i Hachi. Natomiast Diuna stoi przed wielką bestią trzymając w dłoni swój wspaniały buzdygan. Wkrótce wiązka dotarła do księżyca. W tym momencie rozbłysł on niesamowitym światłem, a neczan stojących w koło ptasznika otoczyła dziwna aura, która po chwili przybrała zarówno odpowiednie kolory jak i kształt. Nagle kryształowa figura zaczęła stopniowo pękać. Diuna uważnie obserwując zacisnęła swoją broń. Po paru chwilach kryształowa rzeźba rozpadła się na miliardy drobnych kawałków. W tym momencie oczom wszystkich ukazał się piękny, majestatyczny, czarny mały pajączek, będący wielkości zwykłego ptasznika.
- Co to wszystko? - stwierdziła rozczarowana Diuna.
- Hehehe o kurcze ale bestia Ci się trafiła - chichotał Otachi.
Ptasznik wystraszył się wibracji krzyku i czym prędzej czmychnął i uciekł.
- No dalej Diuna goń go, w końcu to Twoja bestia. - śmiał się Hachi.
Diuna ze złością rzuciła swoją bronią w brata, który w ostatniej chwili zdążył się uchylić przed ciosem.
- Od początku mówiłam że nic tu nie ma... - stwierdziła po chwili obrażona Diuna.
- Ej Diuna spokojnie ... - odparła Rina podchodząc do siostry.
- Odczep się jesteś nic ... w tym momencie wodna neczanka mocno przytuliła do siebie Diunę.. - warta ...
- Spokojnie nie poddawaj się porażki czasem się zdarzają ... - stwierdziła spokojnie Rina.
- Jeszcze znajdziemy wspaniała i niezwykłą bestię dla Ciebie. - wtrąciła Kiazu.
- Dobra spadajmy stąd. - stwierdziła Diuna niwelując swoją broń i wyrywając się z uścisku siostry.
Po chwili wszyscy zaczęli się spokojnie kierować do wyjścia. Pierwsza szła Diuna, potem Hachi, Kiazu Otachi i Rina, która nagle się zatrzymała mówiąc:
- Poczekajcie .... - kiedy wszyscy się zatrzymali to nieśmiało kontynuowała - Yuri jeszcze latała koło tego posągu ... tam też jest jakieś stożenie ... może je skoro tu jesteśmy to uwolnimy i je?
- Spoko - stwierdził Otachi zawracając.
- Mi to pasi.. - dodał Hachi.
- Chodź Diuna... - stwierdziła Kiazu zawracając.
- Niby po co? - spytała zrezygnowana Diuna.
- No weź nie bądź taka, nic już nie stracimy a ten ptak wróci do życia. - odpowiedziała Kiazu.
- Niech będzie ... - stwierdziła Diuna zawracając.

************

Po chwili wszystko było gotowe, Yuri była już w drodze z kolejną świetlaną kulą energii, a neczanie czekali w gotowości. Na wiązkę światła.
- Jak ją tu skierujemy? - zapytał Otachi.
- Spoko mój buzdygan spokojnie ją odpije. - odparła Diuna ze zrezygnowaniem.
- Zaraz będziemy mogli się o tym przekonać. - stwierdził Hachi.
W tym momencie do pomieszczenia wpadła wiązka światła. Psychiczna neczanka podrzuciła swoją broń żywiołu, która trafiła w wiązkę światła i perfekcyjnie odbiła jej blask. Dzięki temu światło dostało się do księżyca nad rzeźbą śpiącego ptaka. Dalej dzieje się dokładnie to samo co przy poprzednim stworzeniu. Jednak kiedy kryształ rozprysł się na miliardy kawałków, okazało się że śpiący ptak jest naprawdę wielki, a po za tym jest dość zwyczajny i w szaro-brązowym kolorze.
- Szkoda, że ten pająk nie był taki... - odparła Diuna, odchodząc na bok.
W tym czasie Rina ułożyła ręce w miseczkę i poiła ptaszysko wodą.
- Z jakiegoś powodu nie rusza skrzydłami, jedynie szyją i głową.... - stwierdziła Kiazu.
- Pewnie musi być bardzo zastały ... - stwierdził Hachi.
- Może jakby mu rozmasować skrzydła i delikatnie je ręcznie rozruszać to by coś dało? - wtrąciła Rina.
-Masaż spoko, ale ze skrzydłami będzie ciężko. - odpowiedział Otachi.

************

Neczanie już długo zajmują się z ptakiem, jednak nie widać większego efektu z ich pracy. Diuna stała z boku i nawet nie chciała patrzeć na to co robią. W końcu odwróciła się i zobaczyła błyszczące czarne oczy zwierzęcia i spojrzała mu głęboko w oczy. Następnie westchnęła i powiedziała stanowczo:
- Odsuńcie się od niego, ja mu pomogę.
W tym momencie jej rodzeństwo niepewnie ale posłusznie odsunęło się od ptaka, a Diuna za pomocą swojej mocy uniosła stożenie do góry rozkładając mu skrzydła, po czym zaczęła ruszać jego skrzydłami na siłę. W górę i w dół. Ptaszysko pisnęło z bólu. Neczanka nie zwracając na to najmniejszej uwagi kontynuowała to co zaczęła. Z każdą chwilą zastałe skrzydła stawiały co raz mniejszy opór, jednak Diuna słabła.
- Dobrze Ci idzie. - stwierdził Hachi.
- Dasz rade jeszcze tylko trochę. - dodał Otachi.
- Nie poddawaj się. - dopowiedziała Kiazu.
- Już nie dużo brakuje, na pewno Ci się uda. - stwierdziła Rina.
Rodzeństwo radośnie kibicowało siostrze, dając jej tym samym siłę do dalszych zmagań. Nagle Diuna zachwiała się i przestała używać swojej mocy. Ptak jednak nie upadł tylko sam utrzymuje się w powietrzu.
- Yey - wykrzyknęli radośnie neczanie.
W tym momencie stożenie mocno zaczęło trzepotać skrzydłami. A z każdym jego potężnym uderzeniem zmieniał się. Począwszy od długiego ogona na jego barwa przyjmowała przeróżne kolory, a jego postura stawała się bardziej masywna. Z każdą sekundą ptak stawał się coraz piękniejszy. Na samym końcu jego piękne czarne oczy stały się intensywnie żółte.
- ŁOŁ co to jest? - spytała zachwycona Diuna.
- To chyba będzie ...
- Rajski Ptak - wtrąciła Rina, przerywając wypowiedź Kiazu.
- Wyczepisty.... - stwierdził Otachi z szeroko otwartymi oczami.
Nagle ptaszysko wydało z siebie głośny piskliwy i nie miły dla ucha dźwięk. Diuna stała jak wryta, patrząc bestii bardzo głęboko w oczy. Po chwili ptak wydał kolejny bardzo wysoki i ogłuszający dźwięk, który swoja falą poruszył neczankę, i skutecznie rozrzucił po kontach resztę towarzystwa. Następnie stożenie gwałtownie uderzyło w powietrze po czym głośno i groźnie ryknęło. Bestia stała się bardzo nerwowa i zburzona. Nagle Diuna uniosła się w powietrze, Jej symbol rozbłysł mocnym światłem, a jej prawa ręką lekko się zacisnęła, zupełnie tak jakby za coś w niej trzymała. Po dłuższej chwili w jej ręku pojawił się jej buzdygan.
- Co się dzieje? - spytała Kiazu chcąca zainterweniować.
-Stój. - Krzyknął Otachi.
- Pamiętasz to samo działo się z Riną, jak łączyła się ze smokiem. - dokrzyczał Hachi.
Kiedy broń neczanki była już kompletna to przez chwile nie działo się nic. Jednak nagle zerwał się silny wiatr, a dziewczyna złapała swoją broń wyciągnęła ją prosto przed siebie. W tym momencie ptak ponownie ryknął i zatrzęsła się ziemia, a po chwili wielka mieniąca się kolorami bestia uderzyła swoimi silnymi szponami w broń żywiołu neczanki. Wszystko rozbłysło oślepiające, białe światło, a powstały podczas uderzenia wiatr targał dziewczyna i obserwatorami przybitymi do ścian. Powstała fala uderzeniowa rozniosła się po całej planecie. Przez naprawdę długą chwile nie było nic widać. Nakle blask rozpłynął się zupełnie jak gdyby nigdy wcześniej go nie było. W tym momencie oczom wszystkich ukazała się już sama Diuna, która nadal trzymała w ręku swojego buzdygana, który wygląda inaczej. Teraz jego kij jak i górna cześć ostrzy mieni się niesamowitą ilością kolorów, a dolna cześć ostrzy i łączenie są intensywnie srebrne. Nagle broń żywiołu znikła, medalion przestał błyszczeć, a Diuna spokojnie opadła na ziemię.
- DIUNA! - wykrzyknęli głośno neczanie.
Następnie wstali i podbiegli do klęczącej siostry trzymającej się za głowę.
- Diuna w porządku? - spytała Rina.
- Tak... co się stało? - odparła oszołomiona Diuna.
- Siostra byłaś super! - stwierdził będący pod wrażeniem Hachi.
- No ba! Masz rajskiego ptaka! - dodał radośnie Otachi.

************

Nasi przyjaciele radośnie opuścili jaskinię i udali się do wyjścia kryształowego zamku. Kiedy tylko wyszli przez główną bramę domostwa ich oczom ukazało się coś czego się nie spodziewali. Cały las był prawdziwy, miał naturalne kolory zieleni, brązu i innych jakie spotyka się zwykle w lasach. Dało się również usłyszeć śpiew ptaków oraz zobaczyć masę biegających zwierząt. Okazuje się, że cała planeta wróciła do życia.
- Hehe ... nie wiem czyja to była przepowiednia ... ale się spełniła. - stwierdził Hachi.
- No ba ... swoją drogą ciekawe czy Volaure będzie wstanie po nas wrócić. - dodał Otachi.
- No na pewno bardzo mocno się zdziwi. - dopowiedziała Kiazu.
- Oj tam oj tam niech podziwia. - stwierdziła radośnie Diuna.

************

Volaure już czekał na swoich przyjaciół. Siedzi sobie wygodnie na taśmie, która jest zejściem ze statku, i powoli pali papierosa. Po chwili neczanie byli już w zasięgu głosu, wtedy książę powiedział donośne:
- No dzieciaki, spuścić Was na chwilę z oka na zmieniacie planetę.
- To jej wina..- odparł radośnie Hachi pokazując palcem na Diunę.
Jednak dziewczyna jest tak promiennie szczęśliwa, że nawet nie odpowiedziała na zaczepkę brata, tylko radośnie wparowała na statek robiąc jedynie postój na danie władcy buziaka w policzek.
- No proszę, tego się nie spodziewałem - stwierdził Volaure, a następnie dodał uśmiechając się po nosem - Chyba nawet bardzo zasłużyłem na tą naszą umowę, prawda Aniołku?
- Owszem. - odpowiedziała Rina uśmiechając się.
- Heheh, już się ciesze. - odparł książę.
- Powiecie mi w końcu co się dzieje? - wtrąciła Kiazu.
- Hmmm... nie... - odpowiedział dumnie władca szczerząc kły, a następnie dodał - Ale żeście nabroili, dać wam tylko chwilę swobody.
- Słuchaj to co się działo było tak nie wiarygodne, że chyba przeżyjemy "karę" za zmianę klimatu tutaj. - odparł Otachi.
- Dobrze zatem czekam na szczegółową opowieść na Zekeren. - odparł Volaure zapraszając przyjaciół na statek.

************

Przy prostokątnym długim stole przykrytym białym obrusem, zasiadają nasi przyjaciele i rozmawiając biesiadując.
- No to widzę, że jednak Rajski Ptak istnieje. Super. - stwierdził książę.
- No proste i jest tylko mój i jest najwspanialszą bestią ją mogłabym mieć. - odparła radośnie Diuna,
- "Mały Ptaszek" a ile radości... heheh dobrze, że daliście się namówić aby tam pojechać. - dodał władca.
- Najlepszy możliwy - skwitował Otachi uśmiechając się.
- Przepraszam, że przeszkadzam ale mam do wyrównania pewne sprawy. - wtrącił nagla Sachiner.
Wszyscy spojrzeli się na niego podejrzliwie, a Rina spokojnie odpowiedziała:
- Ale ja niczego nie chce.
Nie wtajemniczeni jeszcze bardziej dziwnie i podejrzliwie zaczęli spoglądać to na inkuba to na neczankę.
- Ucierpiała moja duma, ale czuję się zobowiązany do utrzymania umowy. - stwierdził stanowczo i twardo Sachiner.
- Coś nie tak? - wtrącił książę, popijając jakiś napój.
- On przegrał zakład i to go boli. - odpowiedział Otachi.
- Ke? ...
- No bo ... założyłam się z nim o to kto wygra poranną walkę smoków ... on stawiał na wojownika na czerwono-wiśniowym smoku ... a ja na jego przeciwnika ...- odparła Rina.
- No i Rina wygrała. - dodał Otachi uśmiechając się.
- Tak to była piękna walka, Riko był faworytem od samego początku, Mire załatwił go w pięknym stylu. - wtrącił książę.
- Rina sama wiedziałaś kto wygra czy obstawiłaś drugiego z nadzieją, że wygra?- zapytała Kiazu.
- Sama ... widziałam że Riko cały czas liczy tylko i wyłącznie na smoka, a jego przeciwnicy współpracował ... po za tym Mire dziwnie uśmiechał się pod nosem ... zupełnie jakby coś knuł - odparła nieśmiało Rina.
- Brawo Aniołku! - stwierdził radośnie Volaure.
- Nie wiem jak ale ona trafiła, więc ja teraz czekam na efekt naszego zakładu. - wtrącił stanowczo Sachiner.
- Ale ja nic nie chce ... w sumie od początku nie chciałam ... - odparła nieśmiało Rina.
- Honor nakazuje mi przyjąć konsekwencje z godnością, zrobię co tylko ze chcesz. Nalegam. - odpowiedział Sachiner.
W tym momencie książę wyszeptał neczance coś na ucho.
- No nie wiem ... - stwierdziła Rina.
- Co, co on wymyślił? - dopytywał się inkub.
- Volaure zaproponował abyś od północy do północy następnego dnia był jego osobistym służącym ... - odpowiedział bardzo speszona Rina.
W tym momencie Sachiner się lekko skrzywił po czym rozluźniając sobie kołnierz przełknął ślinę. Po naprawdę długiej chwili milczenia, podczas której wszyscy dociekliwie patrzyli się na niego, w końcu powiedział:
- Jeśli tego sobie zażycz to to zrobię i będę mu pokornie służył.
- Skoro ... skoro jesteś na to zdecydowany ... to .. to tak to jest moje życzenie. - odparła nieśmiało speszona Rina.
- Dobrze zatem dziś o północy będę gotowy do służby. - odparł inkub, a następnie szybko odszedł.
- Kurcze czego on tak się boi? - spytała Kiazu.
- A kto go tam wie.... - odpowiedział Volaure uśmiechając się pod nosem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz