"Rajski
Ptak"
Mieniące
się kolory kryształowej jaskini, wręcz hipnotyzowały swą
intensywnością. Wspaniałe miejsce pełne uroku, wydaje się być
bardziej tajemnicze niż można by było zakładać. Nagle Yuri
wleciała w korytarz jaskini.
-
YURI!- wykrzyknęła Rina wbiegając za smokiem w jaskinie.
Reszta
rodzeństwa również wbiegła za nimi w głąb nieznanej jaskini.
Niebiesko-fioletowo-żółto-białe ściany groty wydając się być
jednością z podłogą i sufitem a zarazem ich totalnym
przeciwieństwem. Błyszczący korytarz sprawia wrażenie, nie
kończącej się kryształowej pułapki. Po dłuższym biegu neczanie
dobiegli do ogromnej komnaty pośrodku której stał ogromny pająk,
natomiast na prawo i lewo od wejścia w połowie drogi do pająka
były jakieś inne dwie figury, przypominające jakieś leżące
zwierze. Te kryształowe rzeźby w przeciwieństwie do innych,
odbijały wszelakie światło w odcieniach zieleni, dzięki temu
doskonale się wyróżniają na tle komnaty z kryształu.
-
A to co?- spytała z fascynacją Diuna.
-
Chyba śpiące ptaki - stwierdził Otachi.
-
Nie o to pytam - odparła Diuna.
-
To wygląda na ptasznika ... tyle że znacznie większego niż te
które widziałam - odparła Rina.
-
No na taką odpowiedź czekałam. - odparła uradowana Diuna.
-
Piękne stworzenie, ale Yuri leci do tego ptaka czy czegoś po
prawo... - wtrąciła Kiazu.
-
Przestań to jest tak nieudane i wygląda jak jakaś maszkara, że na
pewno zostało wyrzeźbione - stwierdziła Diuna.
Mały
smoczek, okrążył kilku krotnie rzeźbę ptaka i poleciał do
pająka wokół którego również zrobił kilka okrążeń.
-
Wydaje mi się, iż ten pająk jest żywy. - stwierdziła Rina, bez
przekonania.
-
Świetnie to co teraz? - spytała Diuna z ekscytacją w głosie.
-
Nie wiem ... - odpowiedział Hachi.
-
Nie mam żadnego pomysłu... - dodał Otachi.
-
RINA! Czy mogłabyś przestać w końcu robić zdjęcia? One naprawdę
nam nie pomogą. - krzyknęła Diuna na siostrę która robiła
zdjęcia.
-
Zdjęcia ... Zdjęcia ... - wyszeptała Kiazu a następnie dodała na
głos - Rina tym małym aparacikiem robisz zdjęcia odkąd tu
przyszliśmy prawda?
-
Owszem ... - odparła nieśmiało, speszona Rina.
-
Świetnie! - Stwierdziła uradowana Kiazu biorąc aparat od siostry.
-
No weź nie zachęcaj jej ... zamiast szukać dla nas bestii ...
zamiast nam pomagać w jaki kol wiek sposób to ta zdjęcia robi. -
wtrąciła niezadowolona Diuna.
-
W komnatach przez które teraz przechodziliśmy też robiłaś
prawda? - spytała Kiazu oglądając zdjęcia .
-
Ta ...
-
Mam! - wtrąciła radośnie Kiazu, pokazując wszystkim aparat z
wyświetlonym zdjęciem, na którym jest zdjęcie otwartej strony z
książki, którą wcześniej mijali.
-
To rysunki z tej książki... - stwierdził Hachi.
-
Owszem... - odparła Kiazu.
-
No i co z tego? - spytała poirytowana Diuna.
-
A to z tego droga siostrzyczko, że jest tu pięknie narysowane, że
wystarczy blask księżyca nad kryształową figurą aby ona ożyła.-
odpowiedziała dumnie Kiazu.
-
Żartujesz? - stwierdziła Diuna wyrywając jej aparat.
-
Myślisz że to takie proste? - stwierdził Otachi.
-
A kto tam to wie ... ale nie zaszkodzi spróbować ... tylko trzeba
poczekać na noc i jakoś dostarczyć tu blask. - stwierdził Hachi.
-
Niestety na tej planecie nigdy nie zapada noc ... ma ona kilka słońc
które skutecznie niwelują noc ... - wtrąciła nieśmiało Rina.
-
Świetnie i co teraz? - spytała Kiazu.
-
Hmm... przecież ja mogę stworzyć nad nim księżyc... -
stwierdziła odkrywczo Diuna.
-
Super, no to dawaj. - stwierdził ochoczo Otachi.
W
tym momencie nad wielkim pająkiem pojawił się wspaniały księżyc
rogal. Dokładnie taki jaki jest symbolem psychicznej neczanki.
Jednak nie stało się zupełnie nic.
-
I co? Dupa... nic się nie dzieje ... - stwierdziła nagle Diuna.
-
Widać musi być coś więcej... -stwierdziła Kiazu.
-
I jest ... tu na rysunku w koło posągu są cztery kolorowe ognie
... czerwony, niebieski, biały i brązowy. - wtrącił Otachi
oglądając dokładnie zdjęcie.
-
Hmm... oraz jakieś dziwne światło... - dodał Hachi.
************
Nasi
przyjaciele długo starali się dojść o co chodzi z rysunkami z
księgi, próbując jej jakoś dopasować do zaistniałej sytuacji.
Jednak bez większego rezultatu.
-
Słuchajcie coś mi się przypomniało ... - stwierdziła nagle Rina.
-
No to dawaj... - stwierdziła Kiazu.
-
Volaure mówił o pewnej przepowiedni która brzmiała jakoś tak ...
"Życie zaklęte w trumnie jakby ze szkła, po wieki będzie
silne... księżyc, magia, żywioły cztery dadzą nowe życie po za
szklanym więzieniem" ... - kontynuowała Rina.
-
Czekaj to by miało sens... zobaczcie na zdjęcie i te płomienie
ogień, woda, wiatr i ziemia - stwierdził Hachi
-
Rzeczywiście ... księżyc też już jest. - dodała Kiazu.
-
Pozostaje to dziwne światło na rysunku - stwierdził Otachi.
-
Hmm... Rina mogę aparat? - spytała nagle Diuna.
Po
chwili wzięła go w ręce i zaczęła uważnie przeglądać zdjęcia.
-
O a jednak nic nie warte zdjęcia zainteresowały i Ciebie... -
stwierdził złośliwie Hachi.
-
Bo jestem inteligentniejsza od Ciebie - odparła Diuna, a następnie
dodała - Rina da się aby były jednocześnie widoczne dwa zdjęcia?
-
Tak .. - odpowiedziała wodna neczanka
-
To ustaw to zdjęcie z księgi i to zdjęcie które zostawiłam. -
odparła Diuna.
Kiedy
Rina to zrobiła okazało się że smok w księdze jest tym samym
smokiem z przed bramy przed którą weszli.
-
I? - zapytała Kiazu.
-
I to z niego ma lecieć to dziwne światło. Tylko od razu mamy
kolejny problem, jak wstawimy tam światło? - odparła Diuna.
-
Hmm... wydaje mi się że Yuri może przetransportować światło w
postaci Twojego świetlika. - wtrąciła nieśmiało Rina.
-
E to dobry pomysł - stwierdziła Kiazu.
-
Może ... - odparła Diuna.
-
Oj tam ... nie mamy nic do stracenia aby spróbować. - wtrącił
Hachi.
-
No dobra .... - odparła niepewnie Diuna, przywołując jednego
dużego świetlika.
************
Mała
Yuri leci przez wszystkie komnaty mając w łapkach świetlistą kulę
energii. Najpierw minęła komnatę ze ścieżką z pasku, następnie
lawę i przepaść bez mostu, aż w końcu dotarła do wielkiego
kryształowego smoka z otwartą szeroko paszczą. Mały koto-smok
szybko i sprawnie umieścił kulę światła w pysku smoka. Przez
chwilę nic się nie działo. Jednak nagle oczy kryształowej figury
zaświeciły się na czerwono, a z jego paszczy poleciał strumień
światła. Zupełnie jakby smok zaatakował właśnie swoim oddechem.
Struga mocnego biało-kremowego światła o wręcz księżycowym
szybko leci przez komnaty. Po paru długich minutach wiązka światła
dotarła do jaskini, gdzie w koło pająka, nad którym widniał
wspaniały księżycowy pół rogal, stała przodem do figury Kiazu,
Rina oraz Otachi i Hachi. Natomiast Diuna stoi przed wielką bestią
trzymając w dłoni swój wspaniały buzdygan. Wkrótce wiązka
dotarła do księżyca. W tym momencie rozbłysł on niesamowitym
światłem, a neczan stojących w koło ptasznika otoczyła dziwna
aura, która po chwili przybrała zarówno odpowiednie kolory jak i
kształt. Nagle kryształowa figura zaczęła stopniowo pękać.
Diuna uważnie obserwując zacisnęła swoją broń. Po paru chwilach
kryształowa rzeźba rozpadła się na miliardy drobnych kawałków.
W tym momencie oczom wszystkich ukazał się piękny, majestatyczny,
czarny mały pajączek, będący wielkości zwykłego ptasznika.
-
Co to wszystko? - stwierdziła rozczarowana Diuna.
-
Hehehe o kurcze ale bestia Ci się trafiła - chichotał Otachi.
Ptasznik
wystraszył się wibracji krzyku i czym prędzej czmychnął i
uciekł.
-
No dalej Diuna goń go, w końcu to Twoja bestia. - śmiał się
Hachi.
Diuna
ze złością rzuciła swoją bronią w brata, który w ostatniej
chwili zdążył się uchylić przed ciosem.
-
Od początku mówiłam że nic tu nie ma... - stwierdziła po chwili
obrażona Diuna.
-
Ej Diuna spokojnie ... - odparła Rina podchodząc do siostry.
-
Odczep się jesteś nic ... w tym momencie wodna neczanka mocno
przytuliła do siebie Diunę.. - warta ...
-
Spokojnie nie poddawaj się porażki czasem się zdarzają ... -
stwierdziła spokojnie Rina.
-
Jeszcze znajdziemy wspaniała i niezwykłą bestię dla Ciebie. -
wtrąciła Kiazu.
-
Dobra spadajmy stąd. - stwierdziła Diuna niwelując swoją broń i
wyrywając się z uścisku siostry.
Po
chwili wszyscy zaczęli się spokojnie kierować do wyjścia.
Pierwsza szła Diuna, potem Hachi, Kiazu Otachi i Rina, która nagle
się zatrzymała mówiąc:
-
Poczekajcie .... - kiedy wszyscy się zatrzymali to nieśmiało
kontynuowała - Yuri jeszcze latała koło tego posągu ... tam też
jest jakieś stożenie ... może je skoro tu jesteśmy to uwolnimy i
je?
-
Spoko - stwierdził Otachi zawracając.
-
Mi to pasi.. - dodał Hachi.
-
Chodź Diuna... - stwierdziła Kiazu zawracając.
-
Niby po co? - spytała zrezygnowana Diuna.
-
No weź nie bądź taka, nic już nie stracimy a ten ptak wróci do
życia. - odpowiedziała Kiazu.
-
Niech będzie ... - stwierdziła Diuna zawracając.
************
Po
chwili wszystko było gotowe, Yuri była już w drodze z kolejną
świetlaną kulą energii, a neczanie czekali w gotowości. Na wiązkę
światła.
-
Jak ją tu skierujemy? - zapytał Otachi.
-
Spoko mój buzdygan spokojnie ją odpije. - odparła Diuna ze
zrezygnowaniem.
-
Zaraz będziemy mogli się o tym przekonać. - stwierdził Hachi.
W
tym momencie do pomieszczenia wpadła wiązka światła. Psychiczna
neczanka podrzuciła swoją broń żywiołu, która trafiła w wiązkę
światła i perfekcyjnie odbiła jej blask. Dzięki temu światło
dostało się do księżyca nad rzeźbą śpiącego ptaka. Dalej
dzieje się dokładnie to samo co przy poprzednim stworzeniu. Jednak
kiedy kryształ rozprysł się na miliardy kawałków, okazało się
że śpiący ptak jest naprawdę wielki, a po za tym jest dość
zwyczajny i w szaro-brązowym kolorze.
-
Szkoda, że ten pająk nie był taki... - odparła Diuna, odchodząc
na bok.
W
tym czasie Rina ułożyła ręce w miseczkę i poiła ptaszysko wodą.
-
Z jakiegoś powodu nie rusza skrzydłami, jedynie szyją i głową....
- stwierdziła Kiazu.
-
Pewnie musi być bardzo zastały ... - stwierdził Hachi.
-
Może jakby mu rozmasować skrzydła i delikatnie je ręcznie
rozruszać to by coś dało? - wtrąciła Rina.
-Masaż
spoko, ale ze skrzydłami będzie ciężko. - odpowiedział Otachi.
************
Neczanie
już długo zajmują się z ptakiem, jednak nie widać większego
efektu z ich pracy. Diuna stała z boku i nawet nie chciała patrzeć
na to co robią. W końcu odwróciła się i zobaczyła błyszczące
czarne oczy zwierzęcia i spojrzała mu głęboko w oczy. Następnie
westchnęła i powiedziała stanowczo:
-
Odsuńcie się od niego, ja mu pomogę.
W
tym momencie jej rodzeństwo niepewnie ale posłusznie odsunęło się
od ptaka, a Diuna za pomocą swojej mocy uniosła stożenie do góry
rozkładając mu skrzydła, po czym zaczęła ruszać jego skrzydłami
na siłę. W górę i w dół. Ptaszysko pisnęło z bólu. Neczanka
nie zwracając na to najmniejszej uwagi kontynuowała to co zaczęła.
Z każdą chwilą zastałe skrzydła stawiały co raz mniejszy opór,
jednak Diuna słabła.
-
Dobrze Ci idzie. - stwierdził Hachi.
-
Dasz rade jeszcze tylko trochę. - dodał Otachi.
-
Nie poddawaj się. - dopowiedziała Kiazu.
-
Już nie dużo brakuje, na pewno Ci się uda. - stwierdziła Rina.
Rodzeństwo
radośnie kibicowało siostrze, dając jej tym samym siłę do
dalszych zmagań. Nagle Diuna zachwiała się i przestała używać
swojej mocy. Ptak jednak nie upadł tylko sam utrzymuje się w
powietrzu.
-
Yey - wykrzyknęli radośnie neczanie.
W
tym momencie stożenie mocno zaczęło trzepotać skrzydłami. A z
każdym jego potężnym uderzeniem zmieniał się. Począwszy od
długiego ogona na jego barwa przyjmowała przeróżne kolory, a jego
postura stawała się bardziej masywna. Z każdą sekundą ptak
stawał się coraz piękniejszy. Na samym końcu jego piękne czarne
oczy stały się intensywnie żółte.
-
ŁOŁ co to jest? - spytała zachwycona Diuna.
-
To chyba będzie ...
-
Rajski Ptak - wtrąciła Rina, przerywając wypowiedź Kiazu.
-
Wyczepisty.... - stwierdził Otachi z szeroko otwartymi oczami.
Nagle
ptaszysko wydało z siebie głośny piskliwy i nie miły dla ucha
dźwięk. Diuna stała jak wryta, patrząc bestii bardzo głęboko w
oczy. Po chwili ptak wydał kolejny bardzo wysoki i ogłuszający
dźwięk, który swoja falą poruszył neczankę, i skutecznie
rozrzucił po kontach resztę towarzystwa. Następnie stożenie
gwałtownie uderzyło w powietrze po czym głośno i groźnie
ryknęło. Bestia stała się bardzo nerwowa i zburzona. Nagle Diuna
uniosła się w powietrze, Jej symbol rozbłysł mocnym światłem, a
jej prawa ręką lekko się zacisnęła, zupełnie tak jakby za coś
w niej trzymała. Po dłuższej chwili w jej ręku pojawił się jej
buzdygan.
-
Co się dzieje? - spytała Kiazu chcąca zainterweniować.
-Stój.
- Krzyknął Otachi.
-
Pamiętasz to samo działo się z Riną, jak łączyła się ze
smokiem. - dokrzyczał Hachi.
Kiedy
broń neczanki była już kompletna to przez chwile nie działo się
nic. Jednak nagle zerwał się silny wiatr, a dziewczyna złapała
swoją broń wyciągnęła ją prosto przed siebie. W tym momencie
ptak ponownie ryknął i zatrzęsła się ziemia, a po chwili wielka
mieniąca się kolorami bestia uderzyła swoimi silnymi szponami w
broń żywiołu neczanki. Wszystko rozbłysło oślepiające, białe
światło, a powstały podczas uderzenia wiatr targał dziewczyna i
obserwatorami przybitymi do ścian. Powstała fala uderzeniowa
rozniosła się po całej planecie. Przez naprawdę długą chwile
nie było nic widać. Nakle blask rozpłynął się zupełnie jak
gdyby nigdy wcześniej go nie było. W tym momencie oczom wszystkich
ukazała się już sama Diuna, która nadal trzymała w ręku
swojego buzdygana, który wygląda inaczej. Teraz jego kij jak i
górna cześć ostrzy mieni się niesamowitą ilością kolorów, a
dolna cześć ostrzy i łączenie są intensywnie srebrne. Nagle broń
żywiołu znikła, medalion przestał błyszczeć, a Diuna spokojnie
opadła na ziemię.
-
DIUNA! - wykrzyknęli głośno neczanie.
Następnie
wstali i podbiegli do klęczącej siostry trzymającej się za głowę.
-
Diuna w porządku? - spytała Rina.
-
Tak... co się stało? - odparła oszołomiona Diuna.
-
Siostra byłaś super! - stwierdził będący pod wrażeniem Hachi.
-
No ba! Masz rajskiego ptaka! - dodał radośnie Otachi.
************
Nasi
przyjaciele radośnie opuścili jaskinię i udali się do wyjścia
kryształowego zamku. Kiedy tylko wyszli przez główną bramę
domostwa ich oczom ukazało się coś czego się nie spodziewali.
Cały las był prawdziwy, miał naturalne kolory zieleni, brązu i
innych jakie spotyka się zwykle w lasach. Dało się również
usłyszeć śpiew ptaków oraz zobaczyć masę biegających zwierząt.
Okazuje się, że cała planeta wróciła do życia.
-
Hehe ... nie wiem czyja to była przepowiednia ... ale się spełniła.
- stwierdził Hachi.
-
No ba ... swoją drogą ciekawe czy Volaure będzie wstanie po nas
wrócić. - dodał Otachi.
-
No na pewno bardzo mocno się zdziwi. - dopowiedziała Kiazu.
-
Oj tam oj tam niech podziwia. - stwierdziła radośnie Diuna.
************
Volaure
już czekał na swoich przyjaciół. Siedzi sobie wygodnie na taśmie,
która jest zejściem ze statku, i powoli pali papierosa. Po chwili
neczanie byli już w zasięgu głosu, wtedy książę powiedział
donośne:
-
No dzieciaki, spuścić Was na chwilę z oka na zmieniacie planetę.
-
To jej wina..- odparł radośnie Hachi pokazując palcem na Diunę.
Jednak
dziewczyna jest tak promiennie szczęśliwa, że nawet nie
odpowiedziała na zaczepkę brata, tylko radośnie wparowała na
statek robiąc jedynie postój na danie władcy buziaka w policzek.
-
No proszę, tego się nie spodziewałem - stwierdził Volaure, a
następnie dodał uśmiechając się po nosem - Chyba nawet bardzo
zasłużyłem na tą naszą umowę, prawda Aniołku?
-
Owszem. - odpowiedziała Rina uśmiechając się.
-
Heheh, już się ciesze. - odparł książę.
-
Powiecie mi w końcu co się dzieje? - wtrąciła Kiazu.
-
Hmmm... nie... - odpowiedział dumnie władca szczerząc kły, a
następnie dodał - Ale żeście nabroili, dać wam tylko chwilę
swobody.
-
Słuchaj to co się działo było tak nie wiarygodne, że chyba
przeżyjemy "karę" za zmianę klimatu tutaj. - odparł
Otachi.
-
Dobrze zatem czekam na szczegółową opowieść na Zekeren. - odparł
Volaure zapraszając przyjaciół na statek.
************
Przy
prostokątnym długim stole przykrytym białym obrusem, zasiadają
nasi przyjaciele i rozmawiając biesiadując.
-
No to widzę, że jednak Rajski Ptak istnieje. Super. - stwierdził
książę.
-
No proste i jest tylko mój i jest najwspanialszą bestią ją
mogłabym mieć. - odparła radośnie Diuna,
-
"Mały Ptaszek" a ile radości... heheh dobrze, że
daliście się namówić aby tam pojechać. - dodał władca.
-
Najlepszy możliwy - skwitował Otachi uśmiechając się.
-
Przepraszam, że przeszkadzam ale mam do wyrównania pewne sprawy. -
wtrącił nagla Sachiner.
Wszyscy
spojrzeli się na niego podejrzliwie, a Rina spokojnie odpowiedziała:
-
Ale ja niczego nie chce.
Nie
wtajemniczeni jeszcze bardziej dziwnie i podejrzliwie zaczęli
spoglądać to na inkuba to na neczankę.
-
Ucierpiała moja duma, ale czuję się zobowiązany do utrzymania
umowy. - stwierdził stanowczo i twardo Sachiner.
-
Coś nie tak? - wtrącił książę, popijając jakiś napój.
-
On przegrał zakład i to go boli. - odpowiedział Otachi.
-
Ke? ...
-
No bo ... założyłam się z nim o to kto wygra poranną walkę
smoków ... on stawiał na wojownika na czerwono-wiśniowym smoku ...
a ja na jego przeciwnika ...- odparła Rina.
-
No i Rina wygrała. - dodał Otachi uśmiechając się.
-
Tak to była piękna walka, Riko był faworytem od samego początku,
Mire załatwił go w pięknym stylu. - wtrącił książę.
-
Rina sama wiedziałaś kto wygra czy obstawiłaś drugiego z
nadzieją, że wygra?- zapytała Kiazu.
-
Sama ... widziałam że Riko cały czas liczy tylko i wyłącznie na
smoka, a jego przeciwnicy współpracował ... po za tym Mire dziwnie
uśmiechał się pod nosem ... zupełnie jakby coś knuł - odparła
nieśmiało Rina.
-
Brawo Aniołku! - stwierdził radośnie Volaure.
-
Nie wiem jak ale ona trafiła, więc ja teraz czekam na efekt naszego
zakładu. - wtrącił stanowczo Sachiner.
-
Ale ja nic nie chce ... w sumie od początku nie chciałam ... -
odparła nieśmiało Rina.
-
Honor nakazuje mi przyjąć konsekwencje z godnością, zrobię co
tylko ze chcesz. Nalegam. - odpowiedział Sachiner.
W
tym momencie książę wyszeptał neczance coś na ucho.
-
No nie wiem ... - stwierdziła Rina.
-
Co, co on wymyślił? - dopytywał się inkub.
-
Volaure zaproponował abyś od północy do północy następnego
dnia był jego osobistym służącym ... - odpowiedział bardzo
speszona Rina.
W
tym momencie Sachiner się lekko skrzywił po czym rozluźniając
sobie kołnierz przełknął ślinę. Po naprawdę długiej chwili
milczenia, podczas której wszyscy dociekliwie patrzyli się na
niego, w końcu powiedział:
-
Jeśli tego sobie zażycz to to zrobię i będę mu pokornie służył.
-
Skoro ... skoro jesteś na to zdecydowany ... to .. to tak to jest
moje życzenie. - odparła nieśmiało speszona Rina.
-
Dobrze zatem dziś o północy będę gotowy do służby. - odparł
inkub, a następnie szybko odszedł.
-
Kurcze czego on tak się boi? - spytała Kiazu.
-
A kto go tam wie.... - odpowiedział Volaure uśmiechając się pod
nosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz