poniedziałek, 1 grudnia 2014

Epizod 103

"... Takich rzeczy 
nie da się przewidzieć..."

Szeroka klatka schodowa, z wspaniałymi biało brązowymi schodami i ścianami, które sprawiają wrażenie ułożonych z wspaniałych i równych czerwonych cegieł. Całości dopełniają czarne poręcze i drzwi oraz złote rozsuwane drzwi prowadzące do windy.
- Łał ... sama klatka robi wrażenie ... - stwierdziła Rina podziwiając przestrzeń.
W tym momencie drzwi od windy otworzyły się ukazując swoje lustrzane wnętrze, gdzie nawet podłoga była lustrem. Kurai,mający Yuri na ramieniu, wcisnął odpowiednie piętro, a winda po chwili ruszyła. W mgnieniu oka neczanie dotarli na miejsce. Udali się do ostatnich drzwi po prawo od windy, po czym zadzwonili białym dzwonkiem. Nagle drzwi otworzyły się,a ich oczom ukazała się promienna Yorokobi z zaplecionymi w warkocza włosami i w luźnej sukience oraz całkiem sporym brzuszkiem.
- O już jesteście, super! Proszę wejdźcie i rozgośćcie się. - powiedziała Bogini z uśmiechem. Po czym dodała: - Ogarnę się i już jestem Wasza ... Aha w kuchni w lodówce jest jakieś picie i jedzenie... częstujcie się....
- Spoko... - odpowiedziała nieśmiało Rina.
Zaraz po wejściu ich oczom ukazał się naprawdę wielki salon, urządzony w ciepłych żółtokremowopiaskowych kolorach. Po środku, na białym puchatym dywanie stoi duża narożna kanapa, odwrócona przodem do ściany, przed nią stoi niski drewniany, jasnobrązowy stolik oraz druga bliźniacza kanapa, która opiera się o ścianę i jest przodem do tej pierwszej. Za nimi w głębi, za szybą jest spory taras z grillem i pomarańczowymi fotelami i czarnym stołem oraz szklanometalowymi barierkami. Po obu stronach okna na taras są grube zasłony w złotym kolorze i z czarnymi zdobieniami. Natomiast po prawo od wejścia jest dobrze zaopatrzony aneks kuchenny z wyspą i jadalnią. Ta część pomieszczenia utrzymana jest w czerni, szarościach, bieli oraz czerwieni, a zaraz za nią widać schody na górę i drewniane czarne drzwi. Rina usiadła sobie na kanapie znajdującej się pod ścianą.
- Chcesz coś do picia? - zapytał Kurai, udający się do kuchni.
- Tak poproszę.... - odparła nieśmiało neczanka, a następnie spytała - Często tu wpadasz?
- Szczerze ... jestem tu drugi raz ... Pierwszy raz byłem przy przeprowadzce Yorokobi...
************

Wnętrze samochodu osobowego, w którym obicia foteli są pomarańczowo brązowe, a wszystko inne czarne z złotymi zdobieniami. Za kierownicą siedzi Kurai, obok niego na mocno przesuniętym do tyłu siedzeniu siedzi Yorokobi. Natomiast za kierowcą siedzi Rina, nad laptopem i z Yuri na ramieniu.
- Dzięki, mam do załatwienia parę spraw w pałacu a nie czuje się na siłach aby dzisiaj prowadzić... a teleport i inne przenoszenie magią nie jest komfortowe i bezpieczne ciąży ... - stwierdziła Yorokobi.
- Spoko ... - odparł bez emocjonalnie Kurai.
- Słuchajcie, a może jak załatwię wszystko w pałacu to pojechalibyśmy na zakupy? Przydałoby mi się parę rzeczy w domu ... - zaproponowała Boginka.
- Dla mnie ok ... chętnie Ci pomogę ... -odparła Rina.
- A właśnie co tam robisz? - spytała dociekliwie Yorokobi.
- Nic ciekawego ... mam parę raportów do zrobienia do pracy ... i korzystam z chwili wolnego ... ale jak Ci to przeszkadza to mogę zając się tym później. - odpowiedziała nieśmiało i nie pewnie Rina.
- Spoko rób sobie ... mi to tam nie przeszkadza ...
************

Diuna wygodnie sobie leży w domu i ogląda telewizję, podjadając różne smakołyki. Nagle jej telefon zadzwonił krótkim, głośnym dźwiękiem.
- Hmm... ciekawe kto do mnie pisze? ... - powiedziała na głos, a następnie wzięła komórkę ze stolika i zaczęła czytać.
- "Hej Diuna che Ci się wpaść na bankiet? Impreza za friko a ja chętnie Cię wkręcę"...
Psychiczna neczanka, przez dłuższą chwilę zastanawiała się co odpisać w końcu coś odpisała, podniosła się z kanapy i wyszła z salonu.
************

- Uf ... zeszło się w tym pałacu... - stwierdziła zmęczona boginka.
- Może chcesz usiąść i odpocząć? - spytała troskliwie Rina z białym koto-smokiem na ramieniu.
- Nie nie spokojnie ... w samochodzie sobie posiedzę. - odparła Yorokobi z uśmiechem.
- Na pewno chcesz jechać na zakupy? - wtrącił Kurai.
- Tak muszę kupić parę rzeczy do domu ...Zawieziesz mnie prawda? - odparła Yorokobi.
- Tak, tak ... nie musisz się o to martwić ... - odpowiedział chłodno Kurai.
************

Stacja benzynowa. Yorokobi i Rina siedzą w samochodzie, a Kurai tankuje samochód. W powietrzu unosi się charakterystyczny dla tego miejsca mocny i specyficzny zapach benzyny.
- Nie znoszę stacji paliw .... - stwierdziła z niesmakiem Yorokobi, po czym dodała : - Słuchaj a tak między kobietami ... Mój brat dobrze Cię traktuje?
- Tak ... - odparła nieśmiało a zarazem pewnie Rina.
- Szczerze ciężko mi w to uwierzyć.... musiałaś mu ładnie zawrócić w głowie... Heh ... wiesz co jest najdziwniejsze? ... Na niego czasem mogę bardziej liczyć niż na Hashi... Może dlatego iż mimo wszystko on jest bardziej słowny i honorowy ... nie wiem ... w sumie dzisiaj nie musiał do mnie przyjeżdżać .... a jednak bez marudzenia przyjechał ... może Ty masz na niego dobry wpływ ... albo po prostu stwierdził, że mnie nie zostawi w takiej sytuacji ... swoja drogą wiesz, jakby któregoś dnia zrobił Ci jakąkolwiek krzywdę to daj znać ... to przemówię mu do rozumu ....
- Dobrze ... dziękuję ... - odpowiedziała Rina rumieniąc się.
- Tak naprawdę myślę, że skoro tak mu zawróciłaś w głowie to on będzie ostatnią osobą która mogła by Ci zrobić krzywdę ... myślę, że on nigdy Ci nic złego nie zrobi ... i tego możesz być pewna ...
Rina nic jednak nie odpowiedziała, jedynie się uśmiechnęła, rumieniąc się. W tym momencie elektryczny neczanin wsiadł do samochodu, zamknął drzwi samochodu, zapiął pasy zapalił silnik i ruszył bez słowa. Samochód wolno ruszył i wkrótce wyjechał ze stacji paliw.
- Do jakiegoś wymarzonego sklepu chcesz jechać? - spytał nagle Kurai.
- Wiesz gdzie jest centrum handlowe "Siwocra"?
- Tak ...
- To tam bym chciała jechać...
- A będzie jeszcze czynne? Jest już późno... - wtrąciła niepewnie Rina,
- Będzie, będzie ono jest czynne całą dobę. - odparła spokojnie Yorokobi.
- No spoko ...
- Kurai ... mam ogromną zachciankę na lody ... pojedziemy do lodziarni? - stwierdziła nagle Yorokobi.
Kurai nic jej nie odpowiedział, jedynie potakująco kiwnął głową.
************

Z każdą chwilą robi się coraz późniejsza noc. Jednak neczanie nadal jeżdżą. Po lodach i innych zachciankach boginki, wreszcie robią zakupy. Sklepowe alejki, otoczone wysokimi pólkami pełnymi przeróżnych produktów, wręcz hipnotyzują i wołają "kup mnie". Pośród przeróżnych istot idzie Yorokobi zgarniając różne produkty, oraz Rina pchająca wózek, pełen zakupów. Kurai wraz z Yuri został w samochodzie, gdyż to miały być szybkie zakupy.
- No dobra, wszystko mam ... czas iść ... - stwierdziła Yorokobi.
- Dobrze, to ja skręcam do kasy uprzywilejowanej ... - odparła Rina.
- Hmm... nie ... chodź do normalnej ... ta kasa to jedna wielka ściema ... Wiesz mam koleżankę, która była w ciąży i stała w tej kasie i wcale nie była obsłużona po za kolejnością ... pokłóciła się z kasjerem i obsługą klienta ... a potem z nerwów odeszły jej wody i urodziła tydzień przed terminem ... Więc ja nie korzystam z takich kas i stoję normalnie i nie wkurzam się na złą obsługę ... wiesz nie chce zdemolować sklepu czy coś ... - odpowiedziała Yorokobi z promiennym uśmiechem.
- No dobrze .... - stwierdziła nieśmiało Rina.
************

- Dziękuję, że przyszłaś. masz świetna cytrynową sukienkę. Wygląda znajomo ... - stwierdziła Kiazu z drinkiem w dłoni.
- Spoko, dobry bankiet nie jest zły. a dziękuję jest z Twojej szafy. - odparła dumnie Diuna popijając drinka.
- Moja szafa to Twoja szafa?
- Coś w tym stylu, no w końcu lepiej nie przynosić Ci wstydu.
- No w sumie racja ... idziemy zawojować parkiet?
- Dobra... - odparła Diuna wypijając duszkiem drinka.
************

Powrót do domu z zakupami, minął bardzo szybko. Kiedy wszystko było już wniesione na górę, wypakowane i pochowane, Yorokobi podała herbatę i ciastka i ugościła swoich gości w salonie.
- A może chcecie coś konkretnego do jedzenia? - spytała w końcu Yorokobi.
- Ja dziękuję ... ta pizza zanim dojechaliśmy do centrum handlowego stanowczo mi wystarczy ... - odparła nieśmiało Rina.
- Nie dzięki.... - odparł Kurai.
- No spoko ... a ja sobie chyba coś jeszcze zrobię... - stwierdziła dziarsko bogini.
- Może ja Ci coś zrobię a Ty sobie posiedzi? - zaproponowała Rina.
- Nie nie spoko ... mam nietypową zachciankę ... więc pozwól proszę, że przyrządzę ją sobie sama... aby nie rzucać obelgami ... - odparła Yorokobi.
- Yyyyyyy... no dobrze ... - stwierdziła speszona Rina.
Boginka powoli udała się do kuchni i zaczęła wyciągać rzeczy z lodówki i z szafki. Nagle neczanka upuściła jakąś puszkę i opierając się o blat syknęła.
- Nic Ci nie jest? - spytała Rina podchodząc do głęboko oddychającej bogini.
- Zaczęło się ... - odparła spokojnie Yorokobi, po czym dodała - Kurai na górze zaraz przy schodach jest spakowana torba, możesz ją wziąć?
-Na te słowa neczanin bez słowa udał się na górę po torbę, a bogini kontynuowała - Rina, na stoliku leży moja komórka, spróbuj dodzwonić się do Rudego. Kurai, zawieź mnie do szpitala "Shinrai"...
************

Dobrze wyposażona porodówka z przytłumionym światłem, odpowiednim łóżkiem i przeróżnymi atrybutami takimi jak duża piłka, wygodne siedzenia i inne takie. Sala ta pod każdym względem jest idealnie dostosowana do profesjonalnego porodu. Yorokobi nerwowo chodzi z miejsca na miejsca, a na jednym z foteli siedzi Rina nadal próbująca dodzwonić się do Rudego.
- Nadal nic? - spytała Yorokobi.
- Niestety ... - odparła przygaszona Rina.
- Pewnie zostawił telefon u siebie w biurze aby się naładował ... jak zwykle ... heh ... to zadzwoń do Kurai'a niech on skoczy po niego ... to bez sensu aby siedział na dole i czekał ... a Ty obiecaj mi, że zostaniesz ze mną do samego końca ...
- Dobrze .... obiecuję ...
************

Kurai udał się po generała. Jednak nie znalazł go ani w jego gabinecie, ani w polowym centrum dowodzenia został mu do obszukania jedynie poligon, który jest ciemnym, bagiennym i straszliwie nie przyjaznym lasem. Do tego niezliczone mrowie przeróżnych energii lekko utrudnia znalezienie Rudego. Po dłuższej chwili Kurai przeniósł się tam gdzie dało się wyczuć najwięcej energii. Okazuje się, że trafił w sam środek szkolenia z kamuflażu, spostrzegawczości i wytrzymałości. Na wielkim, trawiastym i sztucznie oświetlonym placu wszyscy odnalezieni są rozmieszczeni w dwóch długich rzędach i robią przeróżne ćwiczenia z obciążeniem, takie jak pompki, przysiady, podnoszenie nóg, czy brzuszki. Nad nimi na wielkim podeście siedzi królowa Sansha, która ciągle coś wykrzykuje i dba o to aby rekruci się nie nudzili. Między ćwiczącymi chodzą wszyscy kapitanowie i sprawdzają ich dokładność. Natomiast nie opodal generał jest oparty o jeden z wozów pancernych i uważnie obserwuje wszystko z boku.
- Łatwo tu do was wejść...
- Myślałem, że bardziej umiesz ukryć swoją energię... - odpowiedział spokojnie Rudy.
- Nie chciałem Cię wystraszyć...
- Domyślam Cię ... No dobra, chyba nie testujesz umiejętności zakradania się więc co Cię tu sprowadza?
- Yorokobi zaczęła rodzić ...
W tym momencie generał zaczął szukać telefonu po kieszeniach.
- Tego szukasz? .... Ładował się w Twoim gabinecie ... - odparł Kurai wręczając generałowi jego telefon.
- Tak dzięki... i zostawiłeś ja tak samą?
- Spoko, Rina z nią jest
- Dobra, to ja idę się szybko odmeldować i możemy ruszać.
************

Godziny nieubłaganie mijały, ale ciągły się jak flaki z olejem. Na dworze, zrobiła się już szarówka i świat w koło pomału budził się do życia. Rudy nerwowo chodzi po korytarzu szpitala i nie może sobie znaleźć miejsca. Natomiast Kurai, stoi spokojny oparty o jedną ze ścian, z zamkniętymi oczami i rękami w kieszeniach. Nagle z jednego pokoju wyszła pielęgniarka i podeszła do generała mówiąc:
- Proszę już po wszystkim, może Pan, Panie Generale wejść do żony i syna.
Rudy zerwał się jak oparzony w parował do pokoju, gdzie jest boginka. Po chwili jego oczom ukazał się niewielki pokoik utrzymany w pięknych niebieskich kolorach. Po prawej stronie od wejścia znajdują się szafki, waga, umywalka i wanienka. Po drugiej stronie natomiast zaraz przy wejściu stoi zielony i wygodny fotel, a głębiej łóżko o piaskowej pościeli. W tym łóżku, siedzi Yorokobi trzymając małe zawiniątko na rękach. Kiedy generał podszedł bliżej jego oczom ukazała się gładka, pulchna buzia, jeszcze lekko czerwona. Tak to był jego syn, pełen zaufania śpiący w objęciach boginki. Ma on krótkie włoski, które płynnie przechodzą od rudego na czubku głowy po śliczny zielony kolor na końcach. (takie gradientowe przejście)
- Jest śliczny. - stwierdził Rudy całując żonę w czoło i uśmiechając się.
- Podobny do Ciebie... - odparła Yorokobi.
- Nasz mały Arishi ...

- Niech będzie Arishi....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz