"...Goście...goście...
wszędzie goście ..."
Lekko
zachmurzony, duszny i bardzo wczesny poranek. Mimo pootwieranych na
oścież okien powietrze stoi, a wręcz ma się nawet wrażenie iż
go nie ma. Rina leży na brzuszku i pomału się budzi. Mała Yuri
delikatnie ociera się o twarz neczanki, która po dłuższej chwili
w końcu pogłaskała koto-smoka. Następnie ziewając przekręciła
się na plecy, rozkosznie się przeciągła i wstała spod cienkiego
kocyka. W tym momencie okazało się iż ubrana jest jedynie w białą,
cienką koszulkę nocną na ramiączka, która jest ozdobiona
stylową, lekko pomarszczoną i obszytą mereżką falbanką.
Dodatkową ozdobą jest
satynowa kokardka. Dół tej haleczki ma rozcięcie na lewym udzie
i również jest obszyty mereżką. Jest ona luźna, wygodna i sięga
jej do polowy ud oraz ciekawie kontrastuje z jej długimi,
rozpuszczonymi różowofioletowymi włosami i lekko zaspanymi żółtymi
oczkami. Neczanka wygląda w niej bardzo ładnie i świeżo. Po paru
minutach neczanka wyszła ze swojego pokoju i udała się do kuchni.
Tam zobaczyła Kurai'a, ubranego w zielonego T-shirta i granatowe
dżinsy. Stoi on przy szafkach w kuchni i wkłada cienkie
rozwałkowane ciasto do sporej, prostokątnej formy. Wodna neczanka
cicho podeszła do ukochanego i mocno przytuliła sie do niego od
tyłu mówiąc:
-
Ciesze się, że jeszcze jesteś ...
-
Już jestem ... - odparł Kurai uśmiechając się lekko pod nosem i
nie przerywając pracy.
-
Już jesteś? - spytała zaskoczona neczanka.
-
Tak miałem coś do załatwienia i już nie mam konkretnych planów
na dzisiaj.
-
Cieszy mnie to ... - odparła wtulająca się Rina z sympatycznym
uśmiechem, a po chwili dodała - Hmm... w sumie Volaure prosił o
spotkanie z Tobą jak wrócisz ...
Kurai
co prawda nic nie odpowiedział, ale dało się wyczuć iż przyjął
tę informację do swojej wiadomości. Kiedy neczanin właśnie
włożył, cieknie jak papier, ciasto do formy, tak aby dokładnie
przylegało do brzegów tej formy. Następnie delikatnie się
obrócił i pocałował swoją, wtulającą się, ukochaną prosto w
jej jeszcze zaspane usta, a następnie powiedział:
-
Dzień dobry ...
-
Dzień dobry ... - odparła Rina lekko się rumieniąc, a następnie
spytała z zaciekawieniem. - Ooo co dobrego gotujesz?
-
To ma być swego rodzaju tarta z kurczakiem....
-
Hmmm... może być ciekawym dodatkiem do tego kuskusu z pietruszką,
z wczoraj ... w sumie można by było zrobić z niego nawet sałatkę
... chyba mamy jeszcze pomarańcze, suszone daktyle i granaty ...
-
Owszem są ... To może od razu zrobimy swego rodzaju bento? -
zapytał neczanin zaglądając do lodówki.
-
Fajny pomysł, będzie smacznie i kolorowo. - odparła radośnie
Rina, a po chwili dodała: - To ja przepraszam na chwilę .... jak
wrócę to coś wymyślimy dobrze?
-
Spoko ...
************
Wspaniałe,
aromatyczne i bardzo kuszące zapachy roznoszą się wszędzie gdzie
tylko się da. W kuchni dziewczyn po za szykującymi śniadanie
Kurai'em i Riną są jeszcze Hachi i Otachi, którzy zwabieni
zapachami siedzą już przy kuchennym stole.
-
Hmm... Królowa lenistwa, nie chce się pojawić na śniadaniu? -
spytał nagle Hachi.
-
Diuna i Kiazu spotkały się z Amisem i Moyoshim i miały wrócić
jakoś na śniadanie, bo obie idą do pracy. - odpowiedziała Rina.
-
Hehehe a my mamy dopiero na popołudnie. - odparł Otachi.
-
A Ty Rina wolne czy ranek? - zapytał Hachi.
-
Ranek ... zaraz po śniadaniu będę się zbierać... - odparła
neczanka.
W
tym momencie w kuchni pojawiły się rozchichotane Kiazu i Diuna.
-
Widzę, że znowu ćpałyście szczęście. - stwierdził Hachi.
-
A ktoś tu jest ponurą marudą . - odparła Diuna.
-
Wiedziałam, że o czymś zapomniałyśmy ... następnym razem
przyniesiemy Ci kroplówkę szczęścia i Cię do niej podłączymy,
abyś tak nie marudził. - dodała Kiazu śmiejąc się.
-
Nie dzięki ... chce jeszcze wiedzieć co robię. - odparł Hachi z
uśmiechem.
-
Hmmm... a co tu tak ładnie pachnie? - zauważyła nagle Kiazu.
-
Śniadanie ... - odparła radośnie Rina, stawiając dwie miski z
kolorowym jedzeniem.
Zaciekawione
dziewczyny dosiadły się pośpiesznie do stołu. W między czasie
wszystkie porcie znalazły się już na stole. A kiedy wszyscy już
wygodnie siedzieli, Otachi spytał:
-
Woow ile kolorowych przegródek pełnych jedzonka, co tu dobrego
mamy?
-
W prawym dolnym rogu widzę suszone mango. - odpowiedziała radośnie
Diuna.
-
A po lewo są pomidory z cebulą i szczypiorkiem. - dodał Hachi.
-
A obok w lewym rogu jest sałatka z winogron, kiwi, jabłek, granatu
i mango. - odpowiedziała Kiazu.
-
No a nad nią widzę moje ulubione jabłka w cynamonie, a reszta? -
stwierdził Otachi.
-
Hmm.... nad jabłkami jest wrap pokrojony w plasterki ... nad
pomidorkami są falafelki a nad nimi jest sałatka z ogórka,
rzodkiewki i marchewki .... nad mango jest kuskus z pomarańczami,
suszonymi daktylami, pietruszką cytryną i granatem .... a w tym
dużym kwadracie w prawym górnym rogu jest tarta z kurczakiem... -
odpowiedziała Rina z uśmiechem.
-
Wygląda bardzo apetycznie i jest naprawdę smaczne. - odparł Otachi
zajadając ze smakiem.
-
Dzisiaj się naprawdę postarałaś - dodał Hachi dając siostrze
buziaka w policzek.
-
Ale ....
-
Właściwie to oboje się bardzo smacznie spisaliście. - dodał
Otachi z uśmiechem.
-
To Kurai też gotował? - spytała Diuna.
-
No tak, razem przyrządzali nam śniadanie... - odparł Otachi.
-
Coś nie pasuje? - spytał podejrzliwie Hachi.
-
Po prostu się zdziwiłam.... - odpowiedziała wymijająco Diuna.
-
Spokojnie ... nie wiedziałem która porcja Ci się dostanie więc ja
osobiście nie dosypałem tam arszeniku ... - odparł Hachi.
-
Posypałem Ci jabłka brązowym proszkiem, który potrafi sprawić
że
poczujemy się ciepło i bezpiecznie... - wtrącił Kurai.
-
No tak wiem cynamonem, uwielbiam go ... - odparła Diuna.
-
Jesteś pewna, że to cynamon? - ciągnął dalej Hachi.
-
To czego dosypałem, działa dobrze na psychikę, oraz na ciało. -
dodał Kurai.
-
O to to... no widzisz, to chyba raczej nie jest cynamon. - wtrącił
Otachi.
Zmieszana
Diuna wyjęła pojemnik z jabłkami i stwierdziła z niezadowoleniem:
-
Niech zgadnę, zmrożone wino, albo jakaś paskudna kawa, nie dzięki
nie jem tego.
-
Oj przestań ... Hachi i Otachi tak tylko gadają aby zgarnąć Twoją
porcje ... - stwierdziła Kiazu.
-
Skoro tak to zamień się ... - zaproponowała Diuna, po czym szybko
dodała: - Nie czekaj ... Ty już swoje prawie zjadłaś ...
-
Ja się z Tobą zamienię...- wtrąciła Rina, podając siostrze
swoją miseczkę.
Diuna
bez zawahania zamieniła się i cała szczęśliwa już prawie
zaczęła konsumować przysmak, ale zauważyła że Hachi i Otachi
jakoś podejrzanie śmieją się pod nosem.
-
No co? - spytała w końcu Diuna.
-
Nie nic ... naprawdę nic ... - odparł Hachi powstrzymując się od
śmiechu.
-
Coś jest nie tak ... - odparła Diuna.
-
Jeśli tak uważasz to oddaj nam swoje jabłuszka, my je chętnie
zjemy z przyjemnością. - wtrącił Otachi szczerząc kły.
-
Oj jedź oni tak się tylko droczą. Chociaż wiesz jak bardzo ich
nie chcesz to ja je z chęciom zjem. Te są wyjątkowo pyszne i
słodkie, pełne wspaniałego smaku i chce się więcej i więcej ...
słuchaj ja naprawdę się nie obrażę jak mi je oddasz. -
dopowiedziała Kiazu.
-
Heheh rozszyfrowałam Was, wy po prostu chcecie moje jabłuszka. Figa
nie oddam Wam ich .. - stwierdziła dumnie Diuna biorąc jedno z
jabłek do buzi, a po chwili rozpływając się mówiła dalej:
-
Hmmm... pycha normalnie pycha ...
Jedzenie,
jest naprawdę bardzo smaczne, jednak Hachi i Otachi nadal cały czas
szczerzą kły i śmieją się. Panowie zachowują się zupełnie
jakby coś kombinowali. Nagle Diuna jakby zamarła, jej twarz zrobiła
się mocno czerwona, oczy dziewczyny zrobiły się duże jakby
wystraszone, a w środku dziewczyna czuła jakby miała zaraz
spłonąć. Neczanka bez chwili namysłu wypiła duszkiem szklankę
wody. W tym momencie zrobiło się jej znacznie lepiej, a Hachi i
Otachi rechocząc przybili sobie piątkę.
-Hahahaha
... Diuna nie wiedziałem, że jesteś taka ognista. - stwierdził
śmiejący się Hachi.
-
Powiedziałbym nawet, że jest gorętsza niż myślisz - dodał
śmiejący się Otachi.
W
tym momencie wściekła Diuna wstała i zaczęła gromadzić energię.
Nagle Hachi wylał na nią butelkę wody i powiedział:
-
Musisz trochę ochłonąć, w końcu ogień to nie twój żywioł.
-
Jeszcze się zemszczę zobaczysz. - stwierdziła Diuna cedząc słowa
przez zęby.
-
Na to właśnie liczę - odparł Hachi, ze złośliwym uśmieszkiem.
Po
chwili poirytowana Diuna wyszła z kuchni, a Rina delikatnie
powiedziała:
-
Hachi, przesadziliście tym razem ...
A
następnie wyszła za za siostrą.
-
No nawet ja uważam, że przegięliście, chociaż przyznaje, że
dobry numer, skąd wiedzieliście, która porcje doprawić? -
wtrąciła Kiazu, lekko się śmiejąc.
-
Nasza tajemnica, a najśmieszniejsze jet to, że Kurai cały czas
mówił o cynamonie... hehehe ... Phi... my przesadziliśmy? Ona
potrafi nam dużo bardziej dopiec ... a to dzisiaj to był nasz odwet
...
-
Ciekawe co ona wmyśli na odwet? Fakt widziałam parę świetnych
numerów w jej wykonaniu ... na waszym miejscu zaczęłabym się bać
... - odparła Kiazu.
************
Ranek
zleciał bardzo szybko. Rina, Kiazu i Diuna już od dawna pracują.
Wręcz niedługo powinny nawet kończyć. Natomiast Hachi Otachi i
Kurai(z Yuri na ramieniu), siedzą sobie luzacko na kanapie w salonie
dziewczyn, popijają różne zimne napoje, które chłodzone są
dodatkowo kostkami lodu i rozmawiają.
-
A właśnie Kurai już dawno miałem Cię spytać ... jak długo
palisz?- zapytał nagle Otachi.
-
Długo popalałem ... - odparł stanowczo Kurai, popijając swój
napój.
-
W tedy na Zekeren odniosłem wrażenie że chcesz to ukryć ... -
dociekał Otachi.
-
To nie jest tajemnicą ... wtedy chciałeś pogadać zupełnie o
czymś innym...
-
To Ty palisz? - wtrącił zszokowany Hachi.
-
Tak, zdarza mi się... - odpowiedział spokojnie Kurai, a po chwili
dodał: - sięgam po papierosa kiedy coś mnie bardzo mono zestresuje
czy też zdenerwuje ...
-
Hmm.... to by się nawet zgadzało, wtedy kiedy Cie widziałem było
jakoś niedługo przed finałem turnieju... - dopowiedział Otachi.
-
E tam Ty to jesteś tak spokojny że pewnie zapaliłeś ze 2 razy w
życiu ... - wtrącił Hachi.
-
Zdarzało się więcej ...- odparł Kurai, popijając swój napój.
-
Opowiesz? - zapytał Otachi.
-
Nie... - odpowiedział, chłodno i stanowczo Kurai.
-
No weź co Ci szkodzi? - ciągnął Hachi.
-
A czy wy nie powinniście iść do pracy? - odparł Kurai.
-
Oj tam na jedna opowieść jeszcze mamy czas.... - odpowiedział
Otachi.
W
tym momencie Kurai odstawił pustą szklankę, w której znajduje się
jeszcze parę kostek lodu, a następnie znikł.
-
I po wyciągnięciu informacji z jego życia.... - stwierdził
Otachi.
-
Dobra Bro, skoro on sobie poszedł to nas nie podrzuci do pracy więc
trzeba byłoby się zbierać aby się zbytnio nie spóźnić - dodał
Hachi.
-
Co racja to racja ...
************
-
Ładnie Cię dzisiaj załatwili.
-
Tak trzeba im przyznać, że postarali się.
-
Co planujesz na odwet?
-
Póki co nie... zemsta najlepiej smakuje na zimno, a dwa dobrze by
było aby stracili czujność bo teraz będą za bardzo czujni....
-
Jak coś chętnie Ci pomogę, w końcu ich jest dwóch...
-
Już zaczyna, im współczuć ...
-
No proste, w końcu kobiety górą.
************
Ubrana
na biało Rina pośpiesznie podąża przez korytarze pałacu na
Ineeven. Jej długie włosy są splecione w jednego warkocza, który
jest z daleka widoczny na jej koszulce, na krótki rękaw. Natomiast
długie spodnie, praktycznie w całości zasłaniają jej czarne
adidasy. Dodatkowo neczanka ma w rękach masę różnych papierów.
Po dłuższej chwili zatrzymała się pod drewnianymi drzwiami,
wzięła głęboki oddech i zapukała.
-
Proszę ... - odezwał się stanowczy i przyjazny głos.
Na
te słowa neczanka nieśmiało otworzyła brązowe drzwi mówiąc:
-
Bardzo przepraszam, że przeszkadzam ...
W
tym momencie jej oczom ukazał się niewielki gabinetowy pokoik. Po
prawej stronie od wejścia znajduje się proste biurko. Na prost
niego, po przeciwnej stronie pokoju znajdują się dwa szare fotele,
między którymi stoi szklany okrągły stoik.
-
Ah, Rina w czym mogę Ci pomóc? - odezwał się nagle Ankara
siedzący na jednym z foteli.
-
Przyniosłam parę dokumentów do podpisania ... - odpowiedziała
nieśmiało Rina.
-
Pokaż mi je proszę...
Kiedy
dziewczyna weszła głębiej to zauważyła, że w drugim fotelu
siedzi Volaure, który właśnie gasił papierosa. Neczanka
uśmiechnęła się lekko i wręczyła dokumenty ambasadorowi mówiąc:
-
Pierwsze 4 to te zgubione raporty z przed kilku dni ...
-
Hmm... te co Ria miała zrobić? - zapytał Ankara.
Rina
nic nie odpowiedziała jedynie się zaczerwieniła. Ambasador
popatrzył na nią, następnie westchnął i przeglądając dokumenty
powiedział:
-
Rozumiem, podaj mi proszę długopis.
Neczanka
bez słowa podała władcy niebieski długopis. Kiedy ambasador brał
długopis do ręki powiedział:
-
Dziękuje... po czym dodał - Przepraszam, książę, raczysz mi
wybaczyć, muszę się chwilowo zając państwem.
-
Spoko, rozumiem nie krepuj się. - odparł Volaure uśmiechając się
i wstając.
Ankara
zabrał się za przeglądanie papierów i podpisywanie ich, natomiast
książę wstał i przywitał się w końcu z neczanką, w zwyczajowy
dla nich sposób.
-
Kiedy kończysz? - wyszeptał Volaure.
-
W sumie za niedługo .... zostały mi te raporty i przebrać się. -
odpowiedziała nieśmiało i cicho dziewczyna.
-
Aniołku, pamiętasz, że obiecałaś mi coś przyjemnego? - zapytał
książę szczerząc kły.
-
Pamiętam ... - odparła zaczerwieniona dziewczyna.
-
A właśnie Kurai wrócił już?
-
Tak ... pewnie niedługo się pojawi....
-
Super!- odparł radośnie książę, może nawet ciut za głośno.
Ambasador
oderwał się z nad papierów, a książę szybko wtrącił:
-
Przepraszam ...
-
Nic się nie stało, proszę Rina wszystko podpisane. - odpowiedział
Ankara z uśmiechem i oddając neczance dokumenty.
-
Dziękuję ... - odparła nieśmiało Rina.
-
Aniołku, poczekajcie chwile na mnie dobrze? - wtrącił dziarsko
książę.
Neczanka
nic mu nie odpowiedziała, jedynie kiwnęła potakująco głową,
uśmiechając się, a następnie wyszła.
-
Dogadujecie się tak dobrze, że aż dziw bierze,że poznaliście się
dopiero niedawno. Wyglądacie jakbyście znali się od lat. -
stwierdził z podziwem Ankara.
-
Uznam to za komplement drogi Ambasadorze. - odpowiedział Volaure z
uśmiechem,a następnie dodał: - A właśnie, chciałbym Cię
zaprosić na finały turnieju smoków w przyszłym miesiącu.
-
Będzie mi niezmiernie miło skorzystać z tego zaproszenia, o ile
stan rzeczy na to pozwoli. - odpowiedział Ankara.
************
Biały,
wręcz sterylny gabinet. Jedyne co w nim się wyróżnia to
jasnobrązowe biurko, stojące pod oknem, na którym stoi komputer i
leżą różne papierzyska. Po jednej stronie tego biurka siedzi
kobieta, o zgrabnych, długich nogach, które są założone jedna na
drugą. Ma ona długie brązowokasztanowe włosy spięte w wysokiego
kucyka. Ubrana jest w bardzo krótką czerwoną sukienkę o grubych
ramiączkach i głębokim dekolcie. Natomiast po drugiej stronie
siedzi kierownik kliniki na Ineeven.
-
Hetto, słuchaj to z tym moim awansem? - zapytała słodkim głosem
dziewczyna.
-
Mówiłem Ci już, musisz dobrze napisać egzamin i się dobrze
sprawować. - odparł Hetto.
-
No wiem wiem, ale ja mam predyspozycje aby zarządzać innymi. Poza
tym tak strasznie mi źle w bieli, a jako przełożona mogła bym
chodzić w różu. A i pozostałe pracownice się mnie słuchają. Ja
się naprawdę do tego nadaje...
-
Ja wszystko rozumiem, ale procedury to procedury. Po za tym ostatnio
opóźniasz się w raportach...
-
Oj tam zgubiły mi się, ale już je nadrobiłam, już na pewno
zostały oddane, a jak nie to pogadam sobie z dziewczynami. Ja
naprawdę się staram i jestem dobra. Mam świetny kontakt z
klientami, świetną prezencję jestem dobrą wizytówką kliniki.
-
Tak, wiem, ale niestety na wyższym stanowisku przydała by się też
skrupulatność, oddanie, obrotność, zorganizowanie oraz szybkie i
dobre wypełnianie raportów....
-
Oj Hetto Ty w kółko to samo ... przecież oddaje najlepsze raporty
... tylko czasem po terminie ...
W
tym momencie rozległo się ciche pukanie do drzwi.
-
Proszę ... - odparł Hetto.
Białe
drzwi zostały niepewnie otworzone i dało się usłyszeć:
-
Przepraszam, że przeszkadzam ... przyniosłam podpisane raporty....
-
O świetnie Rina, czekałem na nie.
-
Proszę ... czy mogę już iść? - spytała nieśmiało neczanka
oddając dokumenty.
-
Tak... - odpowiedział Hetto patrząc na zegarek, a następnie dodał
z uśmiechem - Ria już przyszła, więc w razie co mam już pomoc
....
-
Dobrze to ja już pójdę .... - odparła zarumieniona dziewczyna
wychodząc.
-
Hmmm... Oj Hetto przyśpiesz trochę i załatw mi proszę ten
awansik.- Wtrąciła Ria.
-
Musisz być cierpliwa....
-
A jakby tak ...
-
Ria, no nie da się... proszę nie naciskaj ...
-
No trudno idę przejąć zmianę ... - odparła Ria a następnie
obrażona wyszła.
W
tym momencie Hetto otworzył szeroko okno, wziął kilka głębokich
wdechów.
-
Uff ... Gorące dziewczę ...
************
-
Hachi, Otachi słuchajcie dzisiaj mamy bardzo ważnego gościa w
kasynie, więc wszystko ma być na tip top. - powiedział poważnie
Iree.
-
Spoko luz zawsze jest na tip top. - odparł Hachi.
-
Ja wiem, ale to jakaś wizytacja z zewnątrz, która jak coś pójdzie
nie tak to może nie dość że przywalić nam jakąś ogromną karę
to jeszcze zamknąć. - odparł Iree.
-
Iree spokojnie, damy rade my nie nawalimy. - dodał Otachi.
-
Ja wiem Panowie, ale dzisiaj musicie dać z siebie jeszcze więcej!
-
Jasne szefie. - odpowiedzieli zgodnie neczanie.
************
-
Diuna mogłabyś zostać trochę dłużej? Twoja zmienniczka jeszcze
nie przyszła, a Babka od gwiazdek będzie tu za chwile. Potrzebujemy
każdej pary rąk...
-
Nie bardzo ...
-
Oj Diuna proszę potrzebujemy recepcjonistki, jak tylko przyjdzie
Maja to będziesz mogła zmykać...
-
A co z tego będę miała?
-
Hmm... co powiesz na wyższą stawkę godzinową?
-
No dobra, ale do tego w przyszłym tygodniu rozpiszesz mi dwa dni
wolnego więcej, ok?
-
Dobra umowa stoi...
-
Świetnie, to w takim układzie z miłą chęcią zostanę.
************
Długi
wąski korytarz, który cały jest w porcelanowych kafelkach. Na
podłodze są one czarne, na ścianach jasno szare, a na suficie są
białe i przeplatane mocnymi lampami. Na końcu tego lekko
psychodelicznego korytarza jest żółto-biały pokoik za szkłem,
natomiast tuż przed nim po prawej stronie są duże brązowe drzwi.
Yuri niecierpliwie lata po całym korytarzu, a Kurai stoi oparty o
ścianę na wprost drzwi, z zamkniętymi oczami i rękami w
kieszeniach. Nagle tuż przed jego twarzą pojawiło się coś
pasiastego co zbliżało się dość szybko do jego ust. Kiedy już
prawie usta neczańczyka zostały muśnięte, ten gwałtownie się
odwrócił w prawą stronę.
-
Witaj przyjacielu ... znowu się nie udało ...
-
Cześć Volaure ... kiedyś Ci się uda....
-
No na pewno się uda, dopilnuję tego. - odparł książę z
uśmiechem.
-
Myślałem, że spotkamy się dopiero na Zekeren....
-
Też tak myślałem, ale spotkanie z Ankarą trwało dłużej niż
zakładałem, ale zaraz spotka mnie coś przyjemnego co wynagrodzi
wszystkie trudy dnia... Pewien Aniołek obiecał mi dopieszczenie ...
-
Spodobało Ci się to ...
-
Owszem.... niby takie tam mizianie a ja się rozpływam i mruczę ...
a nie jest łatwo mnie doprowadzić do takiego stanu. - odpowiedział
książę z promiennym uśmiechem.
************
Całkiem
duża szatnia, o bardzo dużej ilości kolorowych szafek. Jest ona
tak duża iż jest podzielona na sektory gdzie każdy sektor ma inny
kolor, zamykanych na kluczyk niewielkich , metalowych szafek. Między
nimi znajdują się brązowe, drewniane ławeczki z oparciami. Stoją
one tak że można swobodnie dostać się do każdej szafki, nawet
jeśli ktoś aktualnie siedzi na jednej z ławek. Wszystkie ściany
tego pomieszczenia pokryte są biało-szarymi kafelkami a podłoga
jest w czarno-białą szachownicę. Mimo ogromu tego pomieszczenia
jest w nim bardzo jasno. Rina stoi przy jednej z otwartych szafek o
pomarańczowych drzwiczkach i się przebiera ze swojego uniformu w
coś swojego.
-
Rina ... - odezwał się nagle kobiecy głos.
Wodna
neczanka wyjrzała zza drzwiczek swojej górnej szafki i powiedziała:
-
O hej Ria i co tam?
-
No hej ... słuchaj mam wielką prośbę ... - odpowiedziała słodkim
i niewinnym głosikiem Ria.
-
Jaką? ... - spytała nieśmiało Rina.
-
Wiesz no Hetto ostatnio straszliwie mnie męczy i ciągle dokłada mi
nowe sprawozdania i obowiązki i inne takie, a ja już nie wyrabiam.
Na przykład dzisiaj przez noc mam zrobić 15 dodatkowych raportów i
obawiam się, że się nie wyrobie bo mam jeszcze te standardowe do
zrobienia no i nocny dyżur ... wiesz jak bym miała jedna albo
drugie to jeszcze by mi się to udało ... ale nie dam rady zrobić i
jednych i drugich ...Więc zrobiłabyś za mnie te normalne? -
odpowiedziała Ria, przeuroczym głosikiem i prawie szlochając.
-
W sumie... to mam już plany na wieczór ....
-
Oj przestań, telewizję pooglądasz sobie innym razem. No proszę
nie bądź taka....
-
No.... ale ....
-
No weź myślałam że się kumplujemy, a Ty co nawet pomóc mi nie
chcesz ... Co z Ciebie za kumpela, skoro porzucasz mnie w potrzebie
...
-
Heh ... dobrze ... zrobię ...
-
Tylko pamiętaj że o 6:00 mają być na biurku Hetto... Aha i
pamiętaj o wykresach ...
-
Dobrze ...
-
I o tabelkach ...
-
Spoko...
-
I aby wszystko było kolorowe i estetyczne, wiesz w końcu one muszą
być na najlepszym poziomie, zupełnie jak ja ...
************
Volaure
i Kurai stoją w niewielkim żółto-białym pokoiku, który jest
odgrodzony szkłem od reszty korytarza. W tym pomieszczeniu znajduje
się wygrodzona palarnia, a co za tym idzie książę rozmawiając ze
swoim przyjacielem popala sobie papierosa.
-
Coś za cicho ostatnio, na mój gust to cisza przed naprawdę wielką
burzą. Mam wrażenie, że to przez to, że sprawa wyszła na jaw. W
końcu jak bym coś knuł na tak wielką sprawę to też bym właśnie
przycichł aby reszta straciła czujność. - stwierdził Volaure.
W
tym momencie z brązowych drzwi, znajdujących się tuż obok
szklanej ściany wyszła wysoka dziewczyna o długich
brązowokasztanowych włosach, spiętych czerwona gumką z piękną i
nietypową odmianą kwiatu hibiskusa (o taki tylko intensywnie
czerwony:
http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/172564_hibiskus_kwiat.jpg).
Ubrana jest ona w idealnie dopasowaną do ciała, białą sukienkę,
sięgającą jej do połowy ud i z plisowanym i pofalowanym
koronkowym dołem z czerwoną obwódkę. Ta sukienka jest bez
ramiączek i wspaniale uwypukla biust na którym się kończy. Do
tego dziewczyna ma czerwone podkolanówki i białe szpilki z
czerwonymi obcasami. Przybyszka wychodząc zakładała cienką,
zapinaną na guziki, białą koszulę na krótki rękaw, której nie
zapięła.
-
Eh ... nie wiem po co mi ta koszula, ona zabiera tylko uroku całej
tej kreacji, no ale cóż wymogi.. ale i tak sądzę, że dziewczyna
zawsze powinna pokazywać to co ma najlepsze. - delikatnie narzekała
wychodząca dziewczyna.
-
I tak wyglądasz olśniewająco ... - odparła wychodząca za nią
Rina.
-
Oj tam ... przy Tobie to nie trudne ... No proszę jakie fajne ciacha
są dzisiaj w palarni, czyż ten tygrysek nie jest uroczy... -
zafascynowała się nagle Ria, która następnie szybko wparowała do
palarni i powiedziała: - Hej przystojniaczki, na mnie czekacie?
-
Hej Mała, sory ale nie na Ciebie. - odpowiedział Volaure
wypuszczając dym z ust.
-
To ciekawe, bo ja jestem jednak pewna, że na mnie... Swoją droga Ty
słodki tygrysie przypominasz mi pewnego kapitana z Zekeren...
-
Wybacz nie jestem kapitanem, jestem...
-
E to nie ważne słodziaku, mnie interesują tylko tacy którzy coś
mają a zwykłe płotki nawet te najprzystojniejsze to tylko
płotki... - wtrąciła Ria.
-
Gotowa Aniołku? - zmienił temat Volaure zaciągając się.
-
Ta....
-
Gotowa na co, słodki kocurku? - wtrąciła kuszącym głosem Ria.
-
Wybacz Mała... ale nie mówiłem do Ciebie. - odparł spokojnie
Volaure.
W
tym momencie Ria rozejrzała się po pomieszczeniu. Za nią stała
jedynie Rina, ubrana w zwykłego zielonego T-shirta z jakimś
kolorowym nadrukiem, granatowe jeansy i czarne adidasy. Dodatkowo ma
ona włosy zaplecione w warkocza i czarną torebkę na ramie. Wodna
neczanka przy swojej koleżance wygląda bardzo nie pozornie i w
żadnym wypadku kusząco.
-
Mówiłeś do niej? - spytała nagle, bardzo zdziwiona Ria.
-
Owszem ... - odparł spokojnie książę podchodząc do Neczanki.
Obok
Riny stał już Kurai, po chwili książę z uśmiechem objął
swoich przyjaciół, którzy zarazem obieli jego także ich dłonie
stykały się na plecach Volaure, po czym wszyscy razem wyszli z
pomieszczenia,a Yuri poleciała za nimi.
-
Na razie Mała ... - stwierdził na odchodne Volaure.
Ria
niestety nic mu nie odpowiedziała, jedynie patrzyła z nie
dowierzaniem na to co się dzieje.
************
Kiazu
stoi nad syto zastawionym szwedzkim stołem i popija jakiś napój,
zastanawiając się co sobie wziąć na przekąskę. Ubrana jest ona
w krótką, sięgającą do połowy ud, oszałamiającą
sukienkę w kolorze burgundowej czerwieni. Przód tej kreacji
ozdobiony jest wycięciem z paseczkami, które są połączone z
metalowym kółkiem, łączące ze sobą również staniczek, na
cieniutkich ramiączkach. Dodatkowo ma czarne wysokie szpilki i
pięknie upięte włosy. Nagle podszedł do niej Bardzo szczupły i
wysoki mężczyzna o płomienistoczerwonych włosach i w czarnych,
przeciwsłonecznych okularach. Ubrany jest w dość obcisłą ciemno
zieloną koszulę na długi rękaw i jeansowe, przylegle do ciała,
spodnie. Całości dopełnia szary szal zawinięty na jego szyi.
-
Och Kiazuchna piękna sukienka, czemu nie masz w niej zdjęć
dzisiaj?
-
Dziękuję, bo to moja prywatna sukienka. - odpowiedziała dumnie
neczanka.
-
Ja bym chciał, mieć twoje zdjęcia promocyjne w tej sukience.
Zgadzasz się?
-
Czemu by nie, tylko najpierw muszę coś zjeść. - odpowiedziała
Kiazu zajadając apetyczne ciasteczko.
-
Oczywiście Kochana oczywiście. Nie widzę problemu i czekam na
Ciebie w pracowni.
************
Jedna
z komnat księcia. A konkretnie ta znajdująca się nad areną walk.
To chyba jedna z ulubionych komnat władcy. Rina po turecku i bokiem
na kanapie. Przed nią leży wygodnie Volaure z nogami przewieszonymi
przez podłokietniki, oraz głową ułożoną na nogach dziewczyny.
Książę ma zamknięte oczy i przyjemnie mruczy. Wodna neczanka
delikatnymi ruchami, robi mu właśnie swego rodzaju masażyk,
miziając jego twarz, szyję, policzki, brodę. Idealny sposób na
dopieszczenie każdego kota i nie tylko. Natomiast Kurai stoi oparty
o szklaną ścianę, z której widać arenę i trening jakiś
młodzików.
-
Mrrrr.... Ale mi dobrze... Mrrrr....Mrrrr..... uwielbiam to ....
Mrrr...Mrrr.... - mruczał, głośno i radośnie Volaure.
-
Miło to słyszeć ... - odparła nieśmiało Rina, lekko się
czerwieniąc.
-
Nie Ty jeden. - wtrącił Kurai.
-
Mrrr... Wiem .... Mrrr... ale to i taj jest boskie ... Mrrr... swoją
drrrogą jak ... Mrrrr... chcecie to możemy się przejść...
Mrrr... Na trrrrenig młodzików ... Mrrr....- odparł rozpływający
się książę.
-
Fajny pomysł ... ja chętnie zobaczę... - entuzjastycznie odparła
Rina z uśmiechem.
-
To może być ciekawe ... - dodał Kurai, lekko się uśmiechając
pod nosem.
-
Swoją drogą tak mnie zaciekawiło ... jak często odbywa się
turniej? - wtrąciła nieśmiało Rina.
-
Mrrrr... Mistrzowski turrrrniej ... Mrrrr... odbywa się dwa rrrrrazy
w rrrrroku ... Mrrr... rrrrraz w rrrrrroku odbywa się superrrrr
edycja mistrzowska ...Mrrr... w którrrrej to trzeba mieć co
najmniej ... Mrrr... trzy puchary mistrzowskie .... Mrrrr... aby
wziąć w niej udział ...Mrrr... Do tego rrrrraz w miesiącu
odbywają się ... Mrrr... normalne zawody ... Mrrr.... a w między
czasie ...Mrrr... odbywają się turrrrnieje młodzików ... Mrrr...
- odparł Volaure, mrucząc.
-
A jak było kiedyś? - spytała dociekliwie Rina.
-
Dossak mistrzowskie turnieje robił raz w roku, a zwykły turniej
praktycznie trwał ciągle przez resztę roku ... Taka bynajmniej
była teoria... W praktyce przez cały rok trwały turnieje i bardzo
często na kilku arenach jednocześnie odbywało się nawet po 7
turniejów naraz. - odpowiedział spokojnie Kurai.
-
Brzmi mocno zarobkowo ... - odparła zmieszana Rina.
-
Mrrrr... i tak właśnie było ... Zekerrrren żyje z turrrrniejów
... Mrrr... - wtrącił książę.
************
-
Kiazu, a może poszła byś z nami na bankiet? - spytał nagle
fotograf.
-
W sumie mogę, ale chyba bym się musiała przebrać...
-
Wyglądasz olśniewająco...
-
Dziękuję , ale wiesz ta sukienka już będzie na okładce nowego
numeru ...
-
To tym lepiej jest tak wspaniała, że podbije nam dzięki temu
sprzedaż ... Proszę pozwól się zaprosić i bądź moją
towarzyszką ...
-
No skoro tak mówisz... No dobrze ... bardzo chętnie tam pójdę...
- odparła uśmiechnięta Kiazu.
************
W
niewielkim gabinecie utrzymanym w różnych odcieniach zielonego,
przy bardzo ciemno zielonym biurku siedzi zestresowany Iree. Przednim
siedzi palący mężczyzna w czarnym garniturze i białej koszuli. Ma
on brązową i krótko obciętą bródkę oraz pięknie ułożone,
brązowo-beżowe włosy. Jego małe sprytne oczka wyglądały na
rozluźnione i jednocześnie nie przyjaźnie.
-
Nie ma problemu.... Nie potrzebnie się denerwujesz, Twoje kasyno
zawszę cieszyło się renomą i nadal cieszyć się będzie. -
stwierdziła nagle paląca postać.
-
Miło to słyszeć ... dobrze naprawdę dobrze to słyszeć ...
cieszę się, że dobrze ... - odparł Iree.
-
No już nie denerwuj się tak... Wszystko jest ok ..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz