poniedziałek, 1 grudnia 2014

Epizod 101


"...Goście...goście...
wszędzie goście ..."

Lekko zachmurzony, duszny i bardzo wczesny poranek. Mimo pootwieranych na oścież okien powietrze stoi, a wręcz ma się nawet wrażenie iż go nie ma. Rina leży na brzuszku i pomału się budzi. Mała Yuri delikatnie ociera się o twarz neczanki, która po dłuższej chwili w końcu pogłaskała koto-smoka. Następnie ziewając przekręciła się na plecy, rozkosznie się przeciągła i wstała spod cienkiego kocyka. W tym momencie okazało się iż ubrana jest jedynie w białą, cienką koszulkę nocną na ramiączka, która jest ozdobiona stylową, lekko pomarszczoną i obszytą mereżką falbanką. Dodatkową ozdobą jest satynowa kokardka. Dół tej haleczki ma rozcięcie na lewym udzie i również jest obszyty mereżką. Jest ona luźna, wygodna i sięga jej do polowy ud oraz ciekawie kontrastuje z jej długimi, rozpuszczonymi różowofioletowymi włosami i lekko zaspanymi żółtymi oczkami. Neczanka wygląda w niej bardzo ładnie i świeżo. Po paru minutach neczanka wyszła ze swojego pokoju i udała się do kuchni. Tam zobaczyła Kurai'a, ubranego w zielonego T-shirta i granatowe dżinsy. Stoi on przy szafkach w kuchni i wkłada cienkie rozwałkowane ciasto do sporej, prostokątnej formy. Wodna neczanka cicho podeszła do ukochanego i mocno przytuliła sie do niego od tyłu mówiąc:
- Ciesze się, że jeszcze jesteś ...
- Już jestem ... - odparł Kurai uśmiechając się lekko pod nosem i nie przerywając pracy.
- Już jesteś? - spytała zaskoczona neczanka.
- Tak miałem coś do załatwienia i już nie mam konkretnych planów na dzisiaj.
- Cieszy mnie to ... - odparła wtulająca się Rina z sympatycznym uśmiechem, a po chwili dodała - Hmm... w sumie Volaure prosił o spotkanie z Tobą jak wrócisz ...
Kurai co prawda nic nie odpowiedział, ale dało się wyczuć iż przyjął tę informację do swojej wiadomości. Kiedy neczanin właśnie włożył, cieknie jak papier, ciasto do formy, tak aby dokładnie przylegało do brzegów tej formy. Następnie delikatnie się obrócił i pocałował swoją, wtulającą się, ukochaną prosto w jej jeszcze zaspane usta, a następnie powiedział:
- Dzień dobry ...
- Dzień dobry ... - odparła Rina lekko się rumieniąc, a następnie spytała z zaciekawieniem. - Ooo co dobrego gotujesz?
- To ma być swego rodzaju tarta z kurczakiem....
- Hmmm... może być ciekawym dodatkiem do tego kuskusu z pietruszką, z wczoraj ... w sumie można by było zrobić z niego nawet sałatkę ... chyba mamy jeszcze pomarańcze, suszone daktyle i granaty ...
- Owszem są ... To może od razu zrobimy swego rodzaju bento? - zapytał neczanin zaglądając do lodówki.
- Fajny pomysł, będzie smacznie i kolorowo. - odparła radośnie Rina, a po chwili dodała: - To ja przepraszam na chwilę .... jak wrócę to coś wymyślimy dobrze?
- Spoko ...
************

Wspaniałe, aromatyczne i bardzo kuszące zapachy roznoszą się wszędzie gdzie tylko się da. W kuchni dziewczyn po za szykującymi śniadanie Kurai'em i Riną są jeszcze Hachi i Otachi, którzy zwabieni zapachami siedzą już przy kuchennym stole.
- Hmm... Królowa lenistwa, nie chce się pojawić na śniadaniu? - spytał nagle Hachi.
- Diuna i Kiazu spotkały się z Amisem i Moyoshim i miały wrócić jakoś na śniadanie, bo obie idą do pracy. - odpowiedziała Rina.
- Hehehe a my mamy dopiero na popołudnie. - odparł Otachi.
- A Ty Rina wolne czy ranek? - zapytał Hachi.
- Ranek ... zaraz po śniadaniu będę się zbierać... - odparła neczanka.
W tym momencie w kuchni pojawiły się rozchichotane Kiazu i Diuna.
- Widzę, że znowu ćpałyście szczęście. - stwierdził Hachi.
- A ktoś tu jest ponurą marudą . - odparła Diuna.
- Wiedziałam, że o czymś zapomniałyśmy ... następnym razem przyniesiemy Ci kroplówkę szczęścia i Cię do niej podłączymy, abyś tak nie marudził. - dodała Kiazu śmiejąc się.
- Nie dzięki ... chce jeszcze wiedzieć co robię. - odparł Hachi z uśmiechem.
- Hmmm... a co tu tak ładnie pachnie? - zauważyła nagle Kiazu.
- Śniadanie ... - odparła radośnie Rina, stawiając dwie miski z kolorowym jedzeniem.
Zaciekawione dziewczyny dosiadły się pośpiesznie do stołu. W między czasie wszystkie porcie znalazły się już na stole. A kiedy wszyscy już wygodnie siedzieli, Otachi spytał:
- Woow ile kolorowych przegródek pełnych jedzonka, co tu dobrego mamy?
- W prawym dolnym rogu widzę suszone mango. - odpowiedziała radośnie Diuna.
- A po lewo są pomidory z cebulą i szczypiorkiem. - dodał Hachi.
- A obok w lewym rogu jest sałatka z winogron, kiwi, jabłek, granatu i mango. - odpowiedziała Kiazu.
- No a nad nią widzę moje ulubione jabłka w cynamonie, a reszta? - stwierdził Otachi.
- Hmm.... nad jabłkami jest wrap pokrojony w plasterki ... nad pomidorkami są falafelki a nad nimi jest sałatka z ogórka, rzodkiewki i marchewki .... nad mango jest kuskus z pomarańczami, suszonymi daktylami, pietruszką cytryną i granatem .... a w tym dużym kwadracie w prawym górnym rogu jest tarta z kurczakiem... - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Wygląda bardzo apetycznie i jest naprawdę smaczne. - odparł Otachi zajadając ze smakiem.
- Dzisiaj się naprawdę postarałaś - dodał Hachi dając siostrze buziaka w policzek.
- Ale ....
- Właściwie to oboje się bardzo smacznie spisaliście. - dodał Otachi z uśmiechem.
- To Kurai też gotował? - spytała Diuna.
- No tak, razem przyrządzali nam śniadanie... - odparł Otachi.
- Coś nie pasuje? - spytał podejrzliwie Hachi.
- Po prostu się zdziwiłam.... - odpowiedziała wymijająco Diuna.
- Spokojnie ... nie wiedziałem która porcja Ci się dostanie więc ja osobiście nie dosypałem tam arszeniku ... - odparł Hachi.
- Posypałem Ci jabłka brązowym proszkiem, który potrafi sprawić że poczujemy się ciepło i bezpiecznie... - wtrącił Kurai.
- No tak wiem cynamonem, uwielbiam go ... - odparła Diuna.
- Jesteś pewna, że to cynamon? - ciągnął dalej Hachi.
- To czego dosypałem, działa dobrze na psychikę, oraz na ciało. - dodał Kurai.
- O to to... no widzisz, to chyba raczej nie jest cynamon. - wtrącił Otachi.
Zmieszana Diuna wyjęła pojemnik z jabłkami i stwierdziła z niezadowoleniem:
- Niech zgadnę, zmrożone wino, albo jakaś paskudna kawa, nie dzięki nie jem tego.
- Oj przestań ... Hachi i Otachi tak tylko gadają aby zgarnąć Twoją porcje ... - stwierdziła Kiazu.
- Skoro tak to zamień się ... - zaproponowała Diuna, po czym szybko dodała: - Nie czekaj ... Ty już swoje prawie zjadłaś ...
- Ja się z Tobą zamienię...- wtrąciła Rina, podając siostrze swoją miseczkę.
Diuna bez zawahania zamieniła się i cała szczęśliwa już prawie zaczęła konsumować przysmak, ale zauważyła że Hachi i Otachi jakoś podejrzanie śmieją się pod nosem.
- No co? - spytała w końcu Diuna.
- Nie nic ... naprawdę nic ... - odparł Hachi powstrzymując się od śmiechu.
- Coś jest nie tak ... - odparła Diuna.
- Jeśli tak uważasz to oddaj nam swoje jabłuszka, my je chętnie zjemy z przyjemnością. - wtrącił Otachi szczerząc kły.
- Oj jedź oni tak się tylko droczą. Chociaż wiesz jak bardzo ich nie chcesz to ja je z chęciom zjem. Te są wyjątkowo pyszne i słodkie, pełne wspaniałego smaku i chce się więcej i więcej ... słuchaj ja naprawdę się nie obrażę jak mi je oddasz. - dopowiedziała Kiazu.
- Heheh rozszyfrowałam Was, wy po prostu chcecie moje jabłuszka. Figa nie oddam Wam ich .. - stwierdziła dumnie Diuna biorąc jedno z jabłek do buzi, a po chwili rozpływając się mówiła dalej:
- Hmmm... pycha normalnie pycha ...
Jedzenie, jest naprawdę bardzo smaczne, jednak Hachi i Otachi nadal cały czas szczerzą kły i śmieją się. Panowie zachowują się zupełnie jakby coś kombinowali. Nagle Diuna jakby zamarła, jej twarz zrobiła się mocno czerwona, oczy dziewczyny zrobiły się duże jakby wystraszone, a w środku dziewczyna czuła jakby miała zaraz spłonąć. Neczanka bez chwili namysłu wypiła duszkiem szklankę wody. W tym momencie zrobiło się jej znacznie lepiej, a Hachi i Otachi rechocząc przybili sobie piątkę.
-Hahahaha ... Diuna nie wiedziałem, że jesteś taka ognista. - stwierdził śmiejący się Hachi.
- Powiedziałbym nawet, że jest gorętsza niż myślisz - dodał śmiejący się Otachi.
W tym momencie wściekła Diuna wstała i zaczęła gromadzić energię. Nagle Hachi wylał na nią butelkę wody i powiedział:
- Musisz trochę ochłonąć, w końcu ogień to nie twój żywioł.
- Jeszcze się zemszczę zobaczysz. - stwierdziła Diuna cedząc słowa przez zęby.
- Na to właśnie liczę - odparł Hachi, ze złośliwym uśmieszkiem.
Po chwili poirytowana Diuna wyszła z kuchni, a Rina delikatnie powiedziała:
- Hachi, przesadziliście tym razem ...
A następnie wyszła za za siostrą.
- No nawet ja uważam, że przegięliście, chociaż przyznaje, że dobry numer, skąd wiedzieliście, która porcje doprawić? - wtrąciła Kiazu, lekko się śmiejąc.
- Nasza tajemnica, a najśmieszniejsze jet to, że Kurai cały czas mówił o cynamonie... hehehe ... Phi... my przesadziliśmy? Ona potrafi nam dużo bardziej dopiec ... a to dzisiaj to był nasz odwet ...
- Ciekawe co ona wmyśli na odwet? Fakt widziałam parę świetnych numerów w jej wykonaniu ... na waszym miejscu zaczęłabym się bać ... - odparła Kiazu.

************

Ranek zleciał bardzo szybko. Rina, Kiazu i Diuna już od dawna pracują. Wręcz niedługo powinny nawet kończyć. Natomiast Hachi Otachi i Kurai(z Yuri na ramieniu), siedzą sobie luzacko na kanapie w salonie dziewczyn, popijają różne zimne napoje, które chłodzone są dodatkowo kostkami lodu i rozmawiają.
- A właśnie Kurai już dawno miałem Cię spytać ... jak długo palisz?- zapytał nagle Otachi.
- Długo popalałem ... - odparł stanowczo Kurai, popijając swój napój.
- W tedy na Zekeren odniosłem wrażenie że chcesz to ukryć ... - dociekał Otachi.
- To nie jest tajemnicą ... wtedy chciałeś pogadać zupełnie o czymś innym...
- To Ty palisz? - wtrącił zszokowany Hachi.
- Tak, zdarza mi się... - odpowiedział spokojnie Kurai, a po chwili dodał: - sięgam po papierosa kiedy coś mnie bardzo mono zestresuje czy też zdenerwuje ...
- Hmm.... to by się nawet zgadzało, wtedy kiedy Cie widziałem było jakoś niedługo przed finałem turnieju... - dopowiedział Otachi.
- E tam Ty to jesteś tak spokojny że pewnie zapaliłeś ze 2 razy w życiu ... - wtrącił Hachi.
- Zdarzało się więcej ...- odparł Kurai, popijając swój napój.
- Opowiesz? - zapytał Otachi.
- Nie... - odpowiedział, chłodno i stanowczo Kurai.
- No weź co Ci szkodzi? - ciągnął Hachi.
- A czy wy nie powinniście iść do pracy? - odparł Kurai.
- Oj tam na jedna opowieść jeszcze mamy czas.... - odpowiedział Otachi.
W tym momencie Kurai odstawił pustą szklankę, w której znajduje się jeszcze parę kostek lodu, a następnie znikł.
- I po wyciągnięciu informacji z jego życia.... - stwierdził Otachi.
- Dobra Bro, skoro on sobie poszedł to nas nie podrzuci do pracy więc trzeba byłoby się zbierać aby się zbytnio nie spóźnić - dodał Hachi.
- Co racja to racja ...
************

- Ładnie Cię dzisiaj załatwili.
- Tak trzeba im przyznać, że postarali się.
- Co planujesz na odwet?
- Póki co nie... zemsta najlepiej smakuje na zimno, a dwa dobrze by było aby stracili czujność bo teraz będą za bardzo czujni....
- Jak coś chętnie Ci pomogę, w końcu ich jest dwóch...
- Już zaczyna, im współczuć ...
- No proste, w końcu kobiety górą.
************

Ubrana na biało Rina pośpiesznie podąża przez korytarze pałacu na Ineeven. Jej długie włosy są splecione w jednego warkocza, który jest z daleka widoczny na jej koszulce, na krótki rękaw. Natomiast długie spodnie, praktycznie w całości zasłaniają jej czarne adidasy. Dodatkowo neczanka ma w rękach masę różnych papierów. Po dłuższej chwili zatrzymała się pod drewnianymi drzwiami, wzięła głęboki oddech i zapukała.
- Proszę ... - odezwał się stanowczy i przyjazny głos.
Na te słowa neczanka nieśmiało otworzyła brązowe drzwi mówiąc:
- Bardzo przepraszam, że przeszkadzam ...
W tym momencie jej oczom ukazał się niewielki gabinetowy pokoik. Po prawej stronie od wejścia znajduje się proste biurko. Na prost niego, po przeciwnej stronie pokoju znajdują się dwa szare fotele, między którymi stoi szklany okrągły stoik.
- Ah, Rina w czym mogę Ci pomóc? - odezwał się nagle Ankara siedzący na jednym z foteli.
- Przyniosłam parę dokumentów do podpisania ... - odpowiedziała nieśmiało Rina.
- Pokaż mi je proszę...
Kiedy dziewczyna weszła głębiej to zauważyła, że w drugim fotelu siedzi Volaure, który właśnie gasił papierosa. Neczanka uśmiechnęła się lekko i wręczyła dokumenty ambasadorowi mówiąc:
- Pierwsze 4 to te zgubione raporty z przed kilku dni ...
- Hmm... te co Ria miała zrobić? - zapytał Ankara.
Rina nic nie odpowiedziała jedynie się zaczerwieniła. Ambasador popatrzył na nią, następnie westchnął i przeglądając dokumenty powiedział:
- Rozumiem, podaj mi proszę długopis.
Neczanka bez słowa podała władcy niebieski długopis. Kiedy ambasador brał długopis do ręki powiedział:
- Dziękuje... po czym dodał - Przepraszam, książę, raczysz mi wybaczyć, muszę się chwilowo zając państwem.
- Spoko, rozumiem nie krepuj się. - odparł Volaure uśmiechając się i wstając.
Ankara zabrał się za przeglądanie papierów i podpisywanie ich, natomiast książę wstał i przywitał się w końcu z neczanką, w zwyczajowy dla nich sposób.
- Kiedy kończysz? - wyszeptał Volaure.
- W sumie za niedługo .... zostały mi te raporty i przebrać się. - odpowiedziała nieśmiało i cicho dziewczyna.
- Aniołku, pamiętasz, że obiecałaś mi coś przyjemnego? - zapytał książę szczerząc kły.
- Pamiętam ... - odparła zaczerwieniona dziewczyna.
- A właśnie Kurai wrócił już?
- Tak ... pewnie niedługo się pojawi....
- Super!- odparł radośnie książę, może nawet ciut za głośno.
Ambasador oderwał się z nad papierów, a książę szybko wtrącił:
- Przepraszam ...
- Nic się nie stało, proszę Rina wszystko podpisane. - odpowiedział Ankara z uśmiechem i oddając neczance dokumenty.
- Dziękuję ... - odparła nieśmiało Rina.
- Aniołku, poczekajcie chwile na mnie dobrze? - wtrącił dziarsko książę.
Neczanka nic mu nie odpowiedziała, jedynie kiwnęła potakująco głową, uśmiechając się, a następnie wyszła.
- Dogadujecie się tak dobrze, że aż dziw bierze,że poznaliście się dopiero niedawno. Wyglądacie jakbyście znali się od lat. - stwierdził z podziwem Ankara.
- Uznam to za komplement drogi Ambasadorze. - odpowiedział Volaure z uśmiechem,a następnie dodał: - A właśnie, chciałbym Cię zaprosić na finały turnieju smoków w przyszłym miesiącu.
- Będzie mi niezmiernie miło skorzystać z tego zaproszenia, o ile stan rzeczy na to pozwoli. - odpowiedział Ankara.
************

Biały, wręcz sterylny gabinet. Jedyne co w nim się wyróżnia to jasnobrązowe biurko, stojące pod oknem, na którym stoi komputer i leżą różne papierzyska. Po jednej stronie tego biurka siedzi kobieta, o zgrabnych, długich nogach, które są założone jedna na drugą. Ma ona długie brązowokasztanowe włosy spięte w wysokiego kucyka. Ubrana jest w bardzo krótką czerwoną sukienkę o grubych ramiączkach i głębokim dekolcie. Natomiast po drugiej stronie siedzi kierownik kliniki na Ineeven.
- Hetto, słuchaj to z tym moim awansem? - zapytała słodkim głosem dziewczyna.
- Mówiłem Ci już, musisz dobrze napisać egzamin i się dobrze sprawować. - odparł Hetto.
- No wiem wiem, ale ja mam predyspozycje aby zarządzać innymi. Poza tym tak strasznie mi źle w bieli, a jako przełożona mogła bym chodzić w różu. A i pozostałe pracownice się mnie słuchają. Ja się naprawdę do tego nadaje...
- Ja wszystko rozumiem, ale procedury to procedury. Po za tym ostatnio opóźniasz się w raportach...
- Oj tam zgubiły mi się, ale już je nadrobiłam, już na pewno zostały oddane, a jak nie to pogadam sobie z dziewczynami. Ja naprawdę się staram i jestem dobra. Mam świetny kontakt z klientami, świetną prezencję jestem dobrą wizytówką kliniki.
- Tak, wiem, ale niestety na wyższym stanowisku przydała by się też skrupulatność, oddanie, obrotność, zorganizowanie oraz szybkie i dobre wypełnianie raportów....
- Oj Hetto Ty w kółko to samo ... przecież oddaje najlepsze raporty ... tylko czasem po terminie ...
W tym momencie rozległo się ciche pukanie do drzwi.
- Proszę ... - odparł Hetto.
Białe drzwi zostały niepewnie otworzone i dało się usłyszeć:
- Przepraszam, że przeszkadzam ... przyniosłam podpisane raporty....
- O świetnie Rina, czekałem na nie.
- Proszę ... czy mogę już iść? - spytała nieśmiało neczanka oddając dokumenty.
- Tak... - odpowiedział Hetto patrząc na zegarek, a następnie dodał z uśmiechem - Ria już przyszła, więc w razie co mam już pomoc ....
- Dobrze to ja już pójdę .... - odparła zarumieniona dziewczyna wychodząc.
- Hmmm... Oj Hetto przyśpiesz trochę i załatw mi proszę ten awansik.- Wtrąciła Ria.
- Musisz być cierpliwa....
- A jakby tak ...
- Ria, no nie da się... proszę nie naciskaj ...
- No trudno idę przejąć zmianę ... - odparła Ria a następnie obrażona wyszła.
W tym momencie Hetto otworzył szeroko okno, wziął kilka głębokich wdechów.
- Uff ... Gorące dziewczę ...
************

- Hachi, Otachi słuchajcie dzisiaj mamy bardzo ważnego gościa w kasynie, więc wszystko ma być na tip top. - powiedział poważnie Iree.
- Spoko luz zawsze jest na tip top. - odparł Hachi.
- Ja wiem, ale to jakaś wizytacja z zewnątrz, która jak coś pójdzie nie tak to może nie dość że przywalić nam jakąś ogromną karę to jeszcze zamknąć. - odparł Iree.
- Iree spokojnie, damy rade my nie nawalimy. - dodał Otachi.
- Ja wiem Panowie, ale dzisiaj musicie dać z siebie jeszcze więcej!
- Jasne szefie. - odpowiedzieli zgodnie neczanie.
************

- Diuna mogłabyś zostać trochę dłużej? Twoja zmienniczka jeszcze nie przyszła, a Babka od gwiazdek będzie tu za chwile. Potrzebujemy każdej pary rąk...
- Nie bardzo ...
- Oj Diuna proszę potrzebujemy recepcjonistki, jak tylko przyjdzie Maja to będziesz mogła zmykać...
- A co z tego będę miała?
- Hmm... co powiesz na wyższą stawkę godzinową?
- No dobra, ale do tego w przyszłym tygodniu rozpiszesz mi dwa dni wolnego więcej, ok?
- Dobra umowa stoi...
- Świetnie, to w takim układzie z miłą chęcią zostanę.
************

Długi wąski korytarz, który cały jest w porcelanowych kafelkach. Na podłodze są one czarne, na ścianach jasno szare, a na suficie są białe i przeplatane mocnymi lampami. Na końcu tego lekko psychodelicznego korytarza jest żółto-biały pokoik za szkłem, natomiast tuż przed nim po prawej stronie są duże brązowe drzwi. Yuri niecierpliwie lata po całym korytarzu, a Kurai stoi oparty o ścianę na wprost drzwi, z zamkniętymi oczami i rękami w kieszeniach. Nagle tuż przed jego twarzą pojawiło się coś pasiastego co zbliżało się dość szybko do jego ust. Kiedy już prawie usta neczańczyka zostały muśnięte, ten gwałtownie się odwrócił w prawą stronę.
- Witaj przyjacielu ... znowu się nie udało ...
- Cześć Volaure ... kiedyś Ci się uda....
- No na pewno się uda, dopilnuję tego. - odparł książę z uśmiechem.
- Myślałem, że spotkamy się dopiero na Zekeren....
- Też tak myślałem, ale spotkanie z Ankarą trwało dłużej niż zakładałem, ale zaraz spotka mnie coś przyjemnego co wynagrodzi wszystkie trudy dnia... Pewien Aniołek obiecał mi dopieszczenie ...
- Spodobało Ci się to ...
- Owszem.... niby takie tam mizianie a ja się rozpływam i mruczę ... a nie jest łatwo mnie doprowadzić do takiego stanu. - odpowiedział książę z promiennym uśmiechem.
************

Całkiem duża szatnia, o bardzo dużej ilości kolorowych szafek. Jest ona tak duża iż jest podzielona na sektory gdzie każdy sektor ma inny kolor, zamykanych na kluczyk niewielkich , metalowych szafek. Między nimi znajdują się brązowe, drewniane ławeczki z oparciami. Stoją one tak że można swobodnie dostać się do każdej szafki, nawet jeśli ktoś aktualnie siedzi na jednej z ławek. Wszystkie ściany tego pomieszczenia pokryte są biało-szarymi kafelkami a podłoga jest w czarno-białą szachownicę. Mimo ogromu tego pomieszczenia jest w nim bardzo jasno. Rina stoi przy jednej z otwartych szafek o pomarańczowych drzwiczkach i się przebiera ze swojego uniformu w coś swojego.
- Rina ... - odezwał się nagle kobiecy głos.
Wodna neczanka wyjrzała zza drzwiczek swojej górnej szafki i powiedziała:
- O hej Ria i co tam?
- No hej ... słuchaj mam wielką prośbę ... - odpowiedziała słodkim i niewinnym głosikiem Ria.
- Jaką? ... - spytała nieśmiało Rina.
- Wiesz no Hetto ostatnio straszliwie mnie męczy i ciągle dokłada mi nowe sprawozdania i obowiązki i inne takie, a ja już nie wyrabiam. Na przykład dzisiaj przez noc mam zrobić 15 dodatkowych raportów i obawiam się, że się nie wyrobie bo mam jeszcze te standardowe do zrobienia no i nocny dyżur ... wiesz jak bym miała jedna albo drugie to jeszcze by mi się to udało ... ale nie dam rady zrobić i jednych i drugich ...Więc zrobiłabyś za mnie te normalne? - odpowiedziała Ria, przeuroczym głosikiem i prawie szlochając.
- W sumie... to mam już plany na wieczór ....
- Oj przestań, telewizję pooglądasz sobie innym razem. No proszę nie bądź taka....
- No.... ale ....
- No weź myślałam że się kumplujemy, a Ty co nawet pomóc mi nie chcesz ... Co z Ciebie za kumpela, skoro porzucasz mnie w potrzebie ...
- Heh ... dobrze ... zrobię ...
- Tylko pamiętaj że o 6:00 mają być na biurku Hetto... Aha i pamiętaj o wykresach ...
- Dobrze ...
- I o tabelkach ...
- Spoko...
- I aby wszystko było kolorowe i estetyczne, wiesz w końcu one muszą być na najlepszym poziomie, zupełnie jak ja ...
************

Volaure i Kurai stoją w niewielkim żółto-białym pokoiku, który jest odgrodzony szkłem od reszty korytarza. W tym pomieszczeniu znajduje się wygrodzona palarnia, a co za tym idzie książę rozmawiając ze swoim przyjacielem popala sobie papierosa.
- Coś za cicho ostatnio, na mój gust to cisza przed naprawdę wielką burzą. Mam wrażenie, że to przez to, że sprawa wyszła na jaw. W końcu jak bym coś knuł na tak wielką sprawę to też bym właśnie przycichł aby reszta straciła czujność. - stwierdził Volaure.
W tym momencie z brązowych drzwi, znajdujących się tuż obok szklanej ściany wyszła wysoka dziewczyna o długich brązowokasztanowych włosach, spiętych czerwona gumką z piękną i nietypową odmianą kwiatu hibiskusa (o taki tylko intensywnie czerwony: http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/172564_hibiskus_kwiat.jpg). Ubrana jest ona w idealnie dopasowaną do ciała, białą sukienkę, sięgającą jej do połowy ud i z plisowanym i pofalowanym koronkowym dołem z czerwoną obwódkę. Ta sukienka jest bez ramiączek i wspaniale uwypukla biust na którym się kończy. Do tego dziewczyna ma czerwone podkolanówki i białe szpilki z czerwonymi obcasami. Przybyszka wychodząc zakładała cienką, zapinaną na guziki, białą koszulę na krótki rękaw, której nie zapięła.
- Eh ... nie wiem po co mi ta koszula, ona zabiera tylko uroku całej tej kreacji, no ale cóż wymogi.. ale i tak sądzę, że dziewczyna zawsze powinna pokazywać to co ma najlepsze. - delikatnie narzekała wychodząca dziewczyna.
- I tak wyglądasz olśniewająco ... - odparła wychodząca za nią Rina.
- Oj tam ... przy Tobie to nie trudne ... No proszę jakie fajne ciacha są dzisiaj w palarni, czyż ten tygrysek nie jest uroczy... - zafascynowała się nagle Ria, która następnie szybko wparowała do palarni i powiedziała: - Hej przystojniaczki, na mnie czekacie?
- Hej Mała, sory ale nie na Ciebie. - odpowiedział Volaure wypuszczając dym z ust.
- To ciekawe, bo ja jestem jednak pewna, że na mnie... Swoją droga Ty słodki tygrysie przypominasz mi pewnego kapitana z Zekeren...
- Wybacz nie jestem kapitanem, jestem...
- E to nie ważne słodziaku, mnie interesują tylko tacy którzy coś mają a zwykłe płotki nawet te najprzystojniejsze to tylko płotki... - wtrąciła Ria.
- Gotowa Aniołku? - zmienił temat Volaure zaciągając się.
- Ta....
- Gotowa na co, słodki kocurku? - wtrąciła kuszącym głosem Ria.
- Wybacz Mała... ale nie mówiłem do Ciebie. - odparł spokojnie Volaure.
W tym momencie Ria rozejrzała się po pomieszczeniu. Za nią stała jedynie Rina, ubrana w zwykłego zielonego T-shirta z jakimś kolorowym nadrukiem, granatowe jeansy i czarne adidasy. Dodatkowo ma ona włosy zaplecione w warkocza i czarną torebkę na ramie. Wodna neczanka przy swojej koleżance wygląda bardzo nie pozornie i w żadnym wypadku kusząco.
- Mówiłeś do niej? - spytała nagle, bardzo zdziwiona Ria.
- Owszem ... - odparł spokojnie książę podchodząc do Neczanki.
Obok Riny stał już Kurai, po chwili książę z uśmiechem objął swoich przyjaciół, którzy zarazem obieli jego także ich dłonie stykały się na plecach Volaure, po czym wszyscy razem wyszli z pomieszczenia,a Yuri poleciała za nimi.
- Na razie Mała ... - stwierdził na odchodne Volaure.
Ria niestety nic mu nie odpowiedziała, jedynie patrzyła z nie dowierzaniem na to co się dzieje.
************

Kiazu stoi nad syto zastawionym szwedzkim stołem i popija jakiś napój, zastanawiając się co sobie wziąć na przekąskę. Ubrana jest ona w krótką, sięgającą do połowy ud, oszałamiającą sukienkę w kolorze burgundowej czerwieni. Przód tej kreacji ozdobiony jest wycięciem z paseczkami, które są połączone z metalowym kółkiem, łączące ze sobą również staniczek, na cieniutkich ramiączkach. Dodatkowo ma czarne wysokie szpilki i pięknie upięte włosy. Nagle podszedł do niej Bardzo szczupły i wysoki mężczyzna o płomienistoczerwonych włosach i w czarnych, przeciwsłonecznych okularach. Ubrany jest w dość obcisłą ciemno zieloną koszulę na długi rękaw i jeansowe, przylegle do ciała, spodnie. Całości dopełnia szary szal zawinięty na jego szyi.
- Och Kiazuchna piękna sukienka, czemu nie masz w niej zdjęć dzisiaj?
- Dziękuję, bo to moja prywatna sukienka. - odpowiedziała dumnie neczanka.
- Ja bym chciał, mieć twoje zdjęcia promocyjne w tej sukience. Zgadzasz się?
- Czemu by nie, tylko najpierw muszę coś zjeść. - odpowiedziała Kiazu zajadając apetyczne ciasteczko.
- Oczywiście Kochana oczywiście. Nie widzę problemu i czekam na Ciebie w pracowni.
************

Jedna z komnat księcia. A konkretnie ta znajdująca się nad areną walk. To chyba jedna z ulubionych komnat władcy. Rina po turecku i bokiem na kanapie. Przed nią leży wygodnie Volaure z nogami przewieszonymi przez podłokietniki, oraz głową ułożoną na nogach dziewczyny. Książę ma zamknięte oczy i przyjemnie mruczy. Wodna neczanka delikatnymi ruchami, robi mu właśnie swego rodzaju masażyk, miziając jego twarz, szyję, policzki, brodę. Idealny sposób na dopieszczenie każdego kota i nie tylko. Natomiast Kurai stoi oparty o szklaną ścianę, z której widać arenę i trening jakiś młodzików.
- Mrrrr.... Ale mi dobrze... Mrrrr....Mrrrr..... uwielbiam to .... Mrrr...Mrrr.... - mruczał, głośno i radośnie Volaure.
- Miło to słyszeć ... - odparła nieśmiało Rina, lekko się czerwieniąc.
- Nie Ty jeden. - wtrącił Kurai.
- Mrrr... Wiem .... Mrrr... ale to i taj jest boskie ... Mrrr... swoją drrrogą jak ... Mrrrr... chcecie to możemy się przejść... Mrrr... Na trrrrenig młodzików ... Mrrr....- odparł rozpływający się książę.
- Fajny pomysł ... ja chętnie zobaczę... - entuzjastycznie odparła Rina z uśmiechem.
- To może być ciekawe ... - dodał Kurai, lekko się uśmiechając pod nosem.
- Swoją drogą tak mnie zaciekawiło ... jak często odbywa się turniej? - wtrąciła nieśmiało Rina.
- Mrrrr... Mistrzowski turrrrniej ... Mrrrr... odbywa się dwa rrrrrazy w rrrrroku ... Mrrr... rrrrraz w rrrrrroku odbywa się superrrrr edycja mistrzowska ...Mrrr... w którrrrej to trzeba mieć co najmniej ... Mrrr... trzy puchary mistrzowskie .... Mrrrr... aby wziąć w niej udział ...Mrrr... Do tego rrrrraz w miesiącu odbywają się ... Mrrr... normalne zawody ... Mrrr.... a w między czasie ...Mrrr... odbywają się turrrrnieje młodzików ... Mrrr... - odparł Volaure, mrucząc.
- A jak było kiedyś? - spytała dociekliwie Rina.
- Dossak mistrzowskie turnieje robił raz w roku, a zwykły turniej praktycznie trwał ciągle przez resztę roku ... Taka bynajmniej była teoria... W praktyce przez cały rok trwały turnieje i bardzo często na kilku arenach jednocześnie odbywało się nawet po 7 turniejów naraz. - odpowiedział spokojnie Kurai.
- Brzmi mocno zarobkowo ... - odparła zmieszana Rina.
- Mrrrr... i tak właśnie było ... Zekerrrren żyje z turrrrniejów ... Mrrr... - wtrącił książę.
************

- Kiazu, a może poszła byś z nami na bankiet? - spytał nagle fotograf.
- W sumie mogę, ale chyba bym się musiała przebrać...
- Wyglądasz olśniewająco...
- Dziękuję , ale wiesz ta sukienka już będzie na okładce nowego numeru ...
- To tym lepiej jest tak wspaniała, że podbije nam dzięki temu sprzedaż ... Proszę pozwól się zaprosić i bądź moją towarzyszką ...
- No skoro tak mówisz... No dobrze ... bardzo chętnie tam pójdę... - odparła uśmiechnięta Kiazu.
************

W niewielkim gabinecie utrzymanym w różnych odcieniach zielonego, przy bardzo ciemno zielonym biurku siedzi zestresowany Iree. Przednim siedzi palący mężczyzna w czarnym garniturze i białej koszuli. Ma on brązową i krótko obciętą bródkę oraz pięknie ułożone, brązowo-beżowe włosy. Jego małe sprytne oczka wyglądały na rozluźnione i jednocześnie nie przyjaźnie.
- Nie ma problemu.... Nie potrzebnie się denerwujesz, Twoje kasyno zawszę cieszyło się renomą i nadal cieszyć się będzie. - stwierdziła nagle paląca postać.
- Miło to słyszeć ... dobrze naprawdę dobrze to słyszeć ... cieszę się, że dobrze ... - odparł Iree.
- No już nie denerwuj się tak... Wszystko jest ok ..



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz