poniedziałek, 1 grudnia 2014

Epizod 107

"Angelis ... 
Nadchodzimy!... "


Nasi przyjaciele jedzą wspólne śniadanie na tarasie w mieszkaniu dziewczyn. Jest prześliczna słoneczna i ciepła pogoda. Neczanie zajadają żartują i cieszą się swoim towarzystwem.
- Słuchajcie to co sądzicie o wyjeździe na Angelis? - spytał nagle Otachi.
- Ja jestem zza ... może dzięki temu spotkam się z Ery i będą mogła z nią spędzić trochę czasu. - odpowiedziała radośnie Kiazu.
- Samo Angelis brzmi spoko, ale po co mamy iść na tą smoczą górę z gry? - odparła Diuna.
- Bo tam jest jaskinia owiana tajemnicą... - odpowiedział Hachi.
- No nie wiem ... Myślicie, że coś tam znajdziemy? - spytała Diuna.
- Jest spora szansa, że znajdziemy tam cokolwiek.... - odpowiedział Otachi.
- No pomyśl ciężko dostępna jaskinia, tam może się kryć dosłownie wszystko, począwszy od jakiś wspaniałych skarbów aż po fajną bestie... - dodał Hachi.
- W to drugie powątpiewam, mało prawdopodobne, ale jakieś skarb rzeczywiście tam może być.. i to by było nawet sensowne ... dobra mogę jechać... w sumie spotkanie z Ery też mi się podoba... - odparła w końcu Diuna.
- A Ty Kurai jedziesz z nami? - spytał Otachi.
- Tak, pojadę. - odparł spokojnie Kurai.
- Świetnie! To teraz tylko dogadać jakiś termin z Ery i Sachinerem, albo przynajmniej z jednym z nich... i możemy jechać. - stwierdził radośnie Hachi.
- Trzeba będzie zorganizować jakieś namioty ... góra naprawdę wydaje się być ogromna ... pewnie dojście na sam szczyt zajmie nam sporo czasu. - dodała nieśmiało Rina.
- Spoko luz poradzimy sobie, mamy mapy i grę ... sprzęt też się znajdzie... - odparł radośnie Otachi.
************
Rina stoi przy metalowym stole, na którym siedzi małe rude stworzonko o długich króliczych uszach, psowatym pyszczku oraz wspaniałym lisim ogonem. Wodna neczanka delikatnie odchyliła głowę zwierzaka i w puściła mu jakieś kropelki do lekko zaczerwienionych, niebieskich oczu.
- Gotowe ... Już po wszystkim słodziaku... - powiedziała nagle Rina z uśmiechem i głaszcząc, łaszące się stworzenie.
W tym momencie drzwi od gabinetu otworzyły się i do pomieszczenia wszedł Hetto, mówiąc:
- O Rina ciesze się, że Cię widzę. Masz chwilę?
- Cześć Hetto ... w tej chwili mam trochę rzeczy do zrobienia ... jak odstawie tego maluszka do jego zagrody ... to mam jeszcze parę zajęć ... ale jak to coś ważnego ... to ...
- Spoko, to ja poczekam...nie musi być już teraz natychmiast....
- Rozumiem ...
- Zabiegany dzień?
- Troszkę ...
- Hmm... To małe Lomarikarina jest nadal na obserwacji?
- Tak ... ale jego oczy wyglądają znacznie lepiej ... już nawet można zobaczyć jaki jest kolor jego oczu...
- Cieszy mnie to ... Mam nadzieje, że nie będzie już łaził po takich dziwnych miejscach ...
- Też mam taką nadzieję ...
- Dobrze to jak będziesz miała chwilę, to zapraszam do mnie do gabinetu dobrze?
- Oczywiście ...

************
- Hallo?
- Siemasz Ery, masz chwilkę?
- O Kiazu, no pewnie, że mam... dla Ciebie zawsze, co tam?
- Słuchaj, chcemy zwiedzić pewien szczyt i dzisiaj się dowiedziałam, że jest on na Twojej rodzinnej planecie. Chciałabyś się z nami spotkać i być naszym przewodnikiem?
- Szczyt mówisz? Pewnie chodzi Wam o Jushifulu?
- Tak dokładnie o ten, skąd wiesz?
- A to jedna z większych atrakcji turystycznych Angelis.
- Fajnie, to jak możemy na Ciebie liczyć?
- Jasne, nie ma problemu, jestem do waszej dyspozycji.
- Super!
************
- Moja Droga, chciałbym porozmawiać o pewnym incydencie. - stwierdził spokojnie Hetto, a po chwili ciszy dodał - Ria, powiedz mi proszę jak to jest, że do pewnego smoka udała się Twoja koleżanka a nie Ty, tak jak Cię o to prosiłem.
- Już mówię, Rina stwierdziła, że właścicielem jest jej dobry znajomy i że sama chce się tym zając. Nie wiedziałam, że ona nie może się sama zajmować smokami. Nie chciałam jej oddać karty ale Ona nalegała i uległam. To ona zawiodła Twoje zaufanie a nie ja. Hetto przecież mnie znasz, jestem nie winna jak aniołek. -odpowiedziała spokojnie, nie winnym głosikiem i uwodzicielskim spojrzeniem, Ria.
- Dobrze, a skąd niby wiedziała że chodzi o smoka, Pana Sachinera?
- Przeczytała kartę pacjenta...
- Dobrze, jesteś pewna że ją przeczytała?
- No tak. Kiedy mi ją zabrała to wyszłam, mówiąc jej że będzie miała nieprzyjemności. Hetto Misiaczku, przecież wiesz, że nikt tak jak ja nie zasługuję na ten awans, a ona chce mnie pogrążyć. I co? Pewnie nawet wmówiła Ci, że to ja napisałam "jaszczurka" zamiast smok? Hetto...
- Skąd wiesz, że karta została przeprawiona skoro wyszłaś z pomieszczenia?
- Hetto Misiaczku, karty są ogólnodostępne, rzuciło mi się w oczy, przy przeglądaniu kart, nie chciałam donosić, w końcu to koleżanka z pracy. Chciałam poprawić to w wolnej chwili. Słodziaku nie widzisz, że ona próbuje mnie wrobić abym nie miała szansy na awans?
- Rozumiem, Ładna bajeczka moja droga.
- Bajeczka? Mówią szczerą prawdę. Misiaczku co ona Ci nagadała?
- Rina nie musiała mi nic mówić, moja droga. Widzisz Rina nie mogła przeczytać tej katy a tym bardziej czegoś na niej napisać.
- Hetto, Ty i ja dobrze wiemy, że to jest banalne i nie wymaga dużo trudu.
- Wiem o tym, podarunkiem, że karta jest napisana w języku którym się posługujesz.
- Do czego zmierzasz?
- Widzisz, moja droga, Rina nie czyta, nie mówi oraz nie pisze o ineeveńsku. Nasz ojczysty jeżyk jest dla nas, dla niej jest zupełnie obcy. Co za tym idzie bez nakładki tłumaczącej nie mogła przeczytać karty. Dodatkowo Mishel jest moim pacjentem od lat więc jego kartę trzymam tutaj w gabinecie, więc nie mogłaś jej przypadkiem znaleźć. Aha, a jeśli chodzi o znajomość z Panem Sachinerem, jeśli zna go chodź trochę tak jak sugerowałaś to powinna doskonale wiedzieć, że przyśle tu sługę, bo on raczej osobiście się nie pojawia.
- Oj to coś mi się musiało pomylić ... To tam poszła Rina? .... Ojej ... pomyliłam ją z inną pielęgniarką.... w końcu tak wiele ich zatrudniamy .... a ja mam tak strasznie dużo obowiązków, że mogło mi się pomylić... Hetto Misiaczku ja zabiegana jestem musiałam się niewinnie zamyślić .... Misiu dobrze wiesz, że dobro moich podopiecznych jest dla mnie najważniejsze... Nie dałabym jej tak odpowiedzialnego zadania, w końcu to ona sama ukradła mi kartę... Pyszczku, jestem najwspanialszym aniołkiem na świecie... - odparła kusząco Ria, gładząc weterynarza po policzku.
- Dobrze skoro tak mówisz ... no nic ...
- Pyszczku .... to była tylko straszliwa manipulacja aby mnie wrobić ... nie wiem jak w ogóle mogłeś pomyśleć, że mogłabym zrobić coś tak nieodpowiedzialnego...pewnie teraz mój awans zawiśnie na włosku... przez oskarżenia jakieś zazdrosnej dziewczyny.... Miśku ja jestem biedną ofiarą tej bezdusznej dziewuchy ...
- A właśnie ... jeśli chodzi o Twój awans to związku z tym mam dla Ciebie pewien pisemny test. Napiszesz go teraz w gabinecie obok...
- Dzisiaj? Ale jak to? ... Ja nie przygotowana jestem...
- Oj przestań, co za skromność ... taka świetna pracownica na Ty na pewno sobie poradzi. W końcu i tak poświęcasz się klinice i raportom więc jestem pewien, że dobrze go napiszesz. - odparł Hetto z promiennym uśmiechem i wręczając dziewczynie kilkunastostronicowy test.
- Niby tak ale jak mam napisać test skoro rzucałeś na mnie te bezpodstawne oskarżenia i mnie zdenerwowałeś?
- Oj dasz sobie radę, w końcu nie takie rzeczy dzieją się na co dzień w klinice. Twarda jesteś. Proszę o to Twój arkusz, masz dwie godziny na napisanie.
- Misiaczku, no weź a nie możemy tego przenieść na inny dzień?
- Niestety to jedyny termin... zapraszam do gabinetu obok.
- No dobrze ...skoro tak sprawiasz sprawę ... Ale wiesz Misiaczku, jestem w trakcie ciężkiego dyżury, powinnam pomóc dziewczyną...
- Skarbie, one poradzą sobie... a Ty napiszesz spokojnie test, ja go sprawdzę i zobaczymy co dalej...
************
Wodna neczanka idzie spokojnie, jednym z korytarzy kliniki. Nagle zadzwonił jej telefon, więc wyjęła go z kieszeni, zobaczyła kto dzwoni i odebrała.
- No hej ...
- Hej Rińcia masz chwilę?
- Nie długą .... co tam?
Pik...pik....
- Słuchaj Ery się zgodziła być naszą przewodniczką.... skołuje jakieś mapy i inne takie ... a i uprzedza że tam zawsze straszliwie wieje... więc trzeba się zabezpieczyć ... słuchaj załatwisz jakieś fajne kurtki?
Pik ... Pik...
- Dobrze ... zobaczę co się da zrobić ...
- Spoko ... ja poproszę czerwoną albo inną kobiecą ... Co to tak pika?
- Ktoś wysyła mi SMS ...
- Rozumiem, zaganiany dzień ... A właśnie Otachi, o telefon jak będziesz wolna ... dobra sorka ja muszę spadać pogadamy w domu.... ciao!
- Ciao...
************
W salonie dziewczyn siedzą panowie mile spędzają czas. Hachi i Otachi namiętnie grają w swoją nową grę, co chwila poznając jakieś nowe możliwości. W tym czasie Kurai bez koszulki wisi do góry nogami na drążku, do podciągania się i robi brzuszki. Jego nagi, umięśniony i lekko wilgotny tors wskazuje iż zrobił ich już sporo, jednak bez większej zadyszki robi je dalej. przy każdym jego ruchy każdy mięsień się pięknie naciąga by po chwili się rozluźnić. Natomiast Yuri siedzi na głowie Hachiego i uważnie ogląda ich zmagania.
- Kurai, byłeś kiedyś na Angelis? - spytał nagle Otachi.
- Nie miałem jeszcze okazji.... - odpowiedział spokojnie Kurai.
- A właśnie kto rządzi na Angelis? - dodał Hachi.
- Hmm... huuu ... Ambasador Kana ... huuu ...- odparł Kurai nie przerywając swoich ćwiczeń.
- On ....
- Ona ... huuu... jak coś ... huuu... - wtrącił Kurai.
- Dobra Ona jest sukubem? - spytał w końcu Otachi.
- Owszem... huuu .... większość mieszkańców ...huuu ...Angelis to sukuby i inkuby .... huuu - odparł Kurai.
- Ciekawa planeta ... - stwierdził Hachi.
- Ciekawie to zapowiada się nas wypad ... - dodał Otachi, a po chwili spytał: - Słuchaj Stary ... idziesz dzisiaj po Rinę?
- huuu ...Owszem.... huuu - odparł elektryczny neczanin.
- Jeśli nie zajmie Wam to długo to chciałbym się z Tobą zabrać ... Mam sprawę do siostry i chciałbym ją załatwić przed nocną zmianą ... - odparł Otachi.
- To ja też chce jechać ...- wtrącił Hachi.
- Spoko ... huuu ....- odpowiedział Kurai.
************
- Powiedz mi proszę znasz Pana Sachinera? - spytał Hetto opierając się o swoje biurko.
- Tak ... znam ... - odparła nieśmiało, zdezorientowana Rina.
- Dobrze go znasz? Dużo wiesz o nim?
- Znam go od nie dawna ... poznałam go już po turnieju na imprezie u Księcia ... Wiem, że brał udział w turnieju walk smoków, w którym byłam nagrodą ... wiem że jest inkubem ... wiem że mam bardzo kusząca energię dla niego ... wiem że włada ogniem i trucizną ... wiem że jak jest na głodzie to zmieniają mu się oczy ... wiem że jeśli nie jest na głodzie to jest całkiem sympatyczny na swój egoistyczny sposób ...
- Rozumiem, a skąd Ria wie, że się znacie?
- Widziała jak "rozmawiałam" z nim w szatni ...
- To wiele wyjaśnia.... Dziękuję za szczerość i za pomoc ... - odparł Hetto z uśmiechem.
- Proszę ... ale nie wiem w czym Ci to pomogło...
- Ważne, że ja wiem... aha mówiłaś, że jedziecie do Angelis i chciałabyś wolne....
- Tak ...
- Spoko nie ma problemu ... co was zawiodło aż na Angelis?
- Jedziemy pod namioty i chcemy zwiedzić Jushifulu i poznać nowe miejsca. - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Polecam naprawdę fajne miejsce, niestety żadna z drug nie prowadzi na szczyt, ale miejsce warte zobaczenia. Chociaż trzeba się pilnować i bardzo uważać, tam na wszystkich ścieżkach zawsze idzie się pod wiatr. Hmm... Macie już jakiś sprzęt?
- Nie jeszcze nie ...
- Skończyłaś już pracę?
- Tak zostało mi się jeszcze tylko przebrać...
- Dobrze to za jakąś godzinkę dwie przyślij mi proszę SMS i wtedy powiem Ci co i jak ok? - odparł Hetto uśmiechając się.
- No ... dobrze ...
************
Kurai, jak zwykle czeka na Rinę przy wyjściu z szatni. Razem z nim są Hachi i Otachi, którym pomału zaczyna się nudzić. Po dłuższej chwili z szatni wyszła Rina, ubrana w zwykły niebieski T-shirt z obrazkiem żółwia morskiego, oraz w granatowe jeansy.
- Cześć Siostra! - stwierdzili radośnie Hachi i Otachi.
- O cześć ... co tu robicie? - odparła mile zaskoczona neczanka.
- A mam do Ciebie sprawę... - odpowiedział Otachi.
- Hmm? - odparła Rina, witając się ze wszystkimi.
- Słuchaj czy ... - kontynuował wietrzny neczanin, następnie nachylił się i resztę wyszeptał siostrze na ucho - dokończyłabyś ogarniać łaciaty pokój Hachiego.
- Spoko, nie ma problemu... chętnie pomogę... - odparła neczanka uśmiechając się.
- Dobra chodźmy stad, to miejsce jest strasznie psychodeliczne... - stwierdził Hachi.
- Racja Bro ... - dodał Otachi.
- Kurai, ostawisz nas pod kasyno? - spytał Hachi.
- Spoko ... - odparł Kurai i wtedy wszyscy znikli.
************

- Tylko czemu akurat Rina?
- Może to przez jej nieśmiałość, ona nie jest wstanie się jej postawić. A Ria wykorzystuje to na wszelkie możliwe sposoby. A właśnie Hetto zrobiłeś już test?
- Tak, wyszło dokładnie to czego się spodziewaliśmy. Mam zamiar go powtórzyć po powrocie Riny z wycieczki.
-Dobry pomysł, tylko zrób go im obu w tym samym czasie.
- Jasna sprawa.
- Ci nasi neczanie nie umieją usiedzieć w jednym miejscu, ale to dobrze. Gdzie tym razem ich niesie?
- Jadą pod namioty na Jushifulu.
- No proszę....
************
Kurai, Rina i Kiazu stoją na korytarzu akademika, przed drzwiami od mieszkania chłopaków. Po chwili neczanin otworzył drzwi i puścił panie przodem.
- Nie wiem czy widziałaś ten pokój, ale on jest cały w ciapki i dalmatyńczyki... czeka nas bardzo dużo pracy ... - stwierdziła Kiazu.
- Jeszcze nie miałam okazji ... - odparła Rina.
- To przygotuj się na łaciatowisko... - dodała Kiazu.
- Zdziwisz się ... - odparł Kurai otwierając drzwi od pokoju Hachiego.
W tym oczom wszystkich ukazało się pomieszczenie, które na pierwszy rzut oka wygląda jak melina jakiś pijaczków. Obdrapane ściany, meble i drewniana podłoga bez dywanu. Dodatkowo łózko jest bez pościeli i materaca.
- Wow ... wygląda zupełnie inaczej niż pokój jaki zostawiłyśmy... - stwierdziła z podziwem Kiazu.
- Rzeczywiście w sumie nie dużo zostało ... - odparła Rina.
- To co wynosi meble nie? - spytała Kiazu.
- No a no ... - odpowiedziała Rina.
************
Diuna leży sobie u siebie w pokoju i czyta jakąś książkę. Jest sama w domu a bynajmniej tak się jej wydaje. Nagle w mieszkaniu rozległ się znajomy głos, który oderwał dziewczynę od lektury.
- Hallo jest tu ktoś?
- Tak, ja jestem ... - odpowiedziała Diuna wychodząc od siebie z pokoju.
W tym momencie jej oczom ukazało się 8 wielkich pudeł oraz mężczyzna o ciemnych włosach, które w tym świetle były ciężkie do określenia.
- O cześć Hetto, co tu robisz? - stwierdziła mocno zaskoczona dziewczyna.
- O witam Diuna, dawno Cię nie widziałem... Jest Rina?
- Nie nie ma jej ... a coś się stało?
- Nie, nie spokojnie byliśmy umówieni i przyszedłem znacznie wcześniej. - odparł Hetto uśmiechając się oraz wyciągając telefon z kieszeni. - kurcze padła mi komórka...
- Spoko napiszę do niej ... co to za pudła? - odparła Diuna zabierając się do pisania SMS.
- A to... to parę drobiazgów ... ode mnie i od Ankiego ... - odpowiedział Hetto uśmiechając się.
- Aha parę drobiazgów ... chyba więcej niż parę... (Pibip) ... o odpisała ...
- Hmm... i co tam?
- Rina mówi, że jest u Hachiego ... i prosi abyś tam przyszedł....
- Jasne, jeśli zechcesz mnie zaprowadzić, to z chęcią....
- Spoko ... chodź za mną ... - odparła Diuna z uśmiechem.
************
W pustych czterech ścianach Rina z Kiazu radośnie taplają się, rzucają i malują na wzajem szafirowo-niebieską farbą. Dziewczyny przy tej szalonej bitwie śmieją się, wygłupiają i bardzo dobrze się bawią. Natomiast Kurai stoi tyłem do bawiących się dziewczyn i maluje ścianę. Co jakiś czas płynnie omijając lecącą na niego farbę, która zamiast rozpryskiwać się na nim to rozpryskuje się na ścianach. Po dłuższej chwili obie zdyszane neczanki leżały na podłodze z promiennymi uśmiechami i zamkniętymi oczami. Są ona całe w farbie ale szczęśliwe.
- Huh ... rozejm? - wysapała Kiazu.
- Huuuh ... ok ... huuuh... - odpowiedziała równie zdyszana Rina.
- Jesteście szalone.... - wtrącił Kurai.
- Huuuh ... od zawsze na zawsze...huuuh... - odparła radośnie Kiazu.
- Huu .. dobra chyba ...czas pomalować ten pokój... - dodał Rina.
W tym momencie Kurai z Yuri na ramieniu, podszedł do dziewczyn, ukucnął nad nimi i powiedział:
- Już jest pomalowany... w sumie dzięki wam nawet nie musiałem moczyć pędzla...
Na te słowa neczanki otworzyły oczy, usiadły i zobaczyły, gładko, równo i profesjonalnie pomalowane ściany i sufit.
- Nieźle ... - stwierdziła dumnie Kiazu.
- Fajnie... to zaraz skończymy ... - dodała Rina.
- No w sumie, zostało tylko wnieść meble, dywan .... i rzeczy Hachiego? - odparła Kiazu.
- Hmm... Hachi mówił, że rzeczy i meble ogarnie rano, prosił jedynie o pościel i łóżko .... - dodała Rina.
- Matko jak Wy wyglądacie? - wtrąciła przerażona Diuna wchodząc właśnie do pokoju.
- Heheh ... To to nic ... fajnie było... - odpowiedziała dumnie Kiazu.
- Jakiś kolejny demon? - wtrącił Hetto.
- Nie, tym razem to tylko ja ... - odpowiedziała Diuna.
- Rozumiem .... może Wam pomóc? - odparł zdezorientowany Hetto.
- W sumie jak chcesz... to możesz nam pomóc ... - odpowiedziała radośnie Kiazu wisząc na szyi weterynarza.
- W sumie skoro już jestem w barwach bojowych to muszę... - odparł Hetto.
- Przyznaję, że nieźle Wam idzie ... ale spoko tez mogę pomóc ... - wtrąciła Diuna.
- Ok... - odparła Kiazu z wrednym uśmieszkiem a następnie mocno przytuliła się do siostry, która tym samym również stała się niebieska.
- Tak definitywnie mogę Wam pomóc... - dodała Diuna.
************
Diuna stoi nad łóżkiem usytuowanym pod ścianą i zmienia pościel. Kiazu i Rina kończą przecierać i układać rzeczy na szafkach. Natomiast Hetto i Kuria wnoszą do pokoju już ostatnią szafę.
- Szybko poszło ... - stwierdziła Kiazu.
- Znacznie szybciej niż łaciata metamorfoza ... - dodała Diuna.
- Hachi się mocno zdziwi jak wróci do domu... - dopowiedziała Rina z uśmiechem.
- O tak, ale moja metamorfoza była znacznie fajniejsza... - powiedziała Diuna.
- No w sumie... tak myślę że tak.- odparła Kiazu uśmiechając się, a po chwili dodała - Skończone.
- To co teraz? - spytał Hetto.
- Myślę, że wszyscy zasłużyliśmy na coś dobrego. - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- No proste... - odparła Diuna.
- Hmm... Zasłużyliśmy co najmniej na 3bit'a z masą korówkową i biszkoptem... - dodała rozmarzona Kiazu.
- Tak... dobrze myślisz, ale przygotowanie go zajmie wieki ... - dopowiedziała Diuna.
- Wiecie ... rano upiekłam takowe ... - wtrąciła nieśmiało Rina.
- Żartujesz? - spytały zaskoczone dziewczyny.
- Nie... - odpowiedziała Rina.
- Rina jesteś super! - odparła radośnie Kiazu rzucając się siostrze na szyję.
- Ja bym zjadł coś bardziej konkretnego - wtrącił Hetto trzymając się za burczący brzuch.
- Spoko u nas w lodówce na pewno coś się znajdzie. - odparła Diuna.
************
Dość późne przed popołudnie. Nasi przyjaciele stoją w przedpokoju dziewczyn i zakładają na siebie duże, pojemne turystyczne plecaki. Te należące do dziewczyn wyglądają dość zwyczajne, natomiast te należące do panów są na stelażu.
- Hmmm... Chyba wszystko mamy? - stwierdził Otachi...
- Tak raczej tak ... bynajmniej to najpotrzebniejsze ... resztę można zdobyć na miejscu. - odparła Rina.
- Swoją drogą Hachi widziałeś już swój pokój? - spytała Kiazu.
- Nie jeszcze nie ... po pracy spaliśmy tutaj... - odparł Hachi, a po chwili dodał z uśmiechem - ... ale widzę że jest w moim ulubionym niebieskim kolorze...
- To nie było trudne do zgadnięcia ... W końcu sam wybierałeś farbę ... a po za tym Kiazu i Rina gdzie nie gdzie mają fajne niebieskie plamki - odparł Otachi z uśmiechem.
- Farba nie do końca się zmyła, ale jeszcze jedna porządna kąpiel i będziemy jak nowe. - odparła Kiazu, szczerząc kły.
- Gotowi? - wtrącił Kurai.
- TAK! - odpowiedzieli donośnie i radośnie pozostali.
- No to....
- Czekaj! Gdzie są Yuri i Neko? - wtrąciła nagle Diuna.
- Na Ineeven ... Yuri towarzyszy Ankarze a Neko jest u Hetto..... - odpowiedziała Rina.
- Uff... to dobrze ... już się bałam, że Neko schowała mi się gdzieś do torby i tylko czeka aby być moim dodatkowym bagażem ... - odparła z ulgą Diuna.
- Spokojnie... Ona Ciebie nie przechytrzy .... - dopowiedział Hachi.
- No to Ruszamy.... - stwierdził Kurai
- Angelis Nadchodzimy! - wykrzyknęli radośnie neczanie.


W tym momencie Kurai zamknął oczy. Po chwili wszyscy zostali otoczeniu przez jego elektryczną aurę i sami również zamknęli oczy. Włosy wszystkich są lekko targane, zupełnie jakby wiał silny wiatr. Nagle ta siła jakby uniosła ich delikatnie do góry, a następnie neczanie znikli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz