"...
Góry są nieprzewidywalne ... "
Po pożegnaniu się z driadą.
Nasi bohaterowie ruszyli w dalsza malowniczą podróż. Zabierające
dech w piersiach widoki radują serce, a chłodny wiatr, który
szaleje tak jakby był bardzo zimny, tylko delikatnie orzeźwia oraz
powoduje przyjemne uczucie w płucach.
- Jak tu pięknie ... -
stwierdziła nagle Rina.
- Dokładnie, ale zastanawiam się
gdzie się podziały kamienie których szukamy? - dodał Otachi.
- A mnie zastanawia czemu nadal
podróżujemy z tym idiotą? Sachiner nie uważasz, że za ostro
potraktowałeś tę dziewczynę? Samo upokorzenie płynące ze straty
energii było dla niej wystarczającą karą ....- wtrąciła Diuna.
- A Ty znowu o tym... -
dopowiedział Hachi.
- Moja droga, jestem wymagającym
pracodawcą, którego się nie zapomina. Poza tym dostała szansę,
wykorzystując tym samym limit łaskawości na dzisiaj, radzę Ci o
tym pamiętać. Następnym razem nie będę z Tobą rozmawiał tak
miło... - odparł arogancko i chłodno, podirytowany Sachiner.
- Miło? Ty nie potrafisz
rozmawiać miło! - odparła Diuna.
- A Ty niby potrafisz? - wtrącił
Hachi.
- Nie wtrącaj się, za cienki w
uszach jesteś... - odpowiedziała Diuna.
- W sumie to masz nawet coś z
rycerza... Zakuty łbie ... - odparł Hachi.
- Zaraz ... Czy Ty chcesz odwrócić
moją uwagę od tego idioty? - stwierdziła nagle Diuna.
- Ależ skąd ... nieśmiałym ...
- odparł Hachi z wrednym uśmieszkiem.
- No to mamy ich z głowy na długo
... A swoją drogą daleko do tych kamieni? - stwierdziła Kiazu, nie
zwracając większej uwagi na kłótnie rodzeństwa.
- Obiecuję moja droga, że już
nie daleko. - odpowiedział Sachiner.
-To samo mówiłeś godzinę temu.
Swoją drogą ten dzisiejszy dzień jest jakiś taki długi ... -
odparł Otachi.
- Ta strona góry ma dziwne
anomalia pogodowe, typu "inna doba" które po przebywaniu
tu dłużej stają się być normalne, bo zaczynasz funkcjonować
według tych anomalii - stwierdziła Ery.
-Rozumiem ... to miejsce jest
coraz bardziej intrygujące... - odparł Otachi.
- I piękniejsze ... - dodała
Rina.
- Nie tak piękne jak Ty. -
wtrącił szarmancko Sachiner.
Wodna neczanka nic nie
odpowiedziała, jedynie nieznacznie zarumieniła się.
- A ja myślę, że jej energia
... - dodała Ery.
- Moja ropuszko, oczywiście, że
energia, a cóż by innego? - odpowiedział równie szarmancko inkub.
- Heh ... I pomyśleć Szczurze,
że niedawno jadłeś ... - skwitowała Ery.
- Moja Żmijko właśnie dlatego
mogę sobie pozwolić na docenienie piękności tej konkretnej
energii. W innym wypadku moja przystojna twarz, myślę, że byłaby
zagrożona - odparł Sachiner.
- No w sumie racja ... ale i tak
uważaj...na to co mówisz. - dopowiedziała Kiazu.
- Ziomek mam Cię na oku... -
dodał Otachi.
- Trudno, nie
zauważyć... - wymamrotał inkub pod nosem.
- Przepraszam, mówiłeś coś? -
spytała Kiazu.
- Tak moja droga mówiłem, że
wolę być obserwowany przez piękne damy. - odpowiedział szarmancko
Sachiner, delikatnie dotykając policzka ognistej neczanki. Jednak ta
odwróciła głowę i odepchnęła jego rękę mówiąc:
- Nie pozwalaj sobie! ...
Na te słowa inkub uśmiechnął
się pod nosem i powiedział:
- Jak sobie życzysz moja droga.
************
Pada
delikatna, bardzo zimna, a wręcz lodowata, intensywna mżawka, która
w połączeniu z silnym wiatrem robi się dość nieprzyjemna. Na
horyzoncie widać dość szeroki i przyzwoity przesmyk wypełniony
czymś czarnym. Nasi przyjaciele idą już od dłuższego czasu.
Niedługo powinna się robić szarówka.
-
No świetnie zaczęło padać ... - stwierdziła Diuna.
-
Może gdzieś się rozbijemy?- zaproponował Otachi.
-
Nie wiedziałem, że neczanie się z cukru. - wtrącił Sachiner.
-
Łatwo Ci mówić Ty masz parasol... - odparła Kiazu.
-
A Wy przed sobą macie ReShi, jednak skoro ich nie chcecie wasza
sprawa. Ja tam idę przesmykiem na drugą stronę, tam jest doskonałe
miejsce aby się rozbić. - odparł Sachiner.
-
Heh ... w sumie nie pada aż aż bardzo ... a ciepełko przyda się
jeszcze bardziej. - odpowiedziała Diuna.
-
Ile zajmie przejście na drugą stronę przesmyku? - wtrąciła Ery.
-
Moja droga ... Z dojściem, to tak maksymalnie z półtorej godziny.
- odparł dumnie inkub.
-
Hmmm... słyszałam, że gdzieś na smoczej górze są gorące
źródła, czy coś takiego czyżbyś tam nas ciągnął? - odparła
dociekliwie Ery.
-
Owszem moja droga, jednak to nie są te reklamowane. Nie wiem jak wy,
lecz ja chętnie bym się zrelaksował w miejscu odpowiednim do tego.
- odpowiedział dumnie inkub.
-
Brzmi kusząco - odparła Diuna.
-
I wyrobimy się przed zmrokiem. - dodała Ery.
-
Ruszamy! - odparli radośnie pozostali.
************
W
szerokim deszczowy przesmyk o fajnych ścianach do wspinaczki
Neczanie, oraz Ery brodzą po kostki w wodzie i zbierają małe,
czarne ReShi. Natomiast inkub ostrożnie i dumnie stąpa po ścieżce
z wystających czerwonych kamieni.
-
Pośpieszcie się, nie mam całego dnia. - stwierdził nagle
Sachiner.
-
Nie narzekaj niecierpliwy Gadzie, przecież idziemy... - odparła
Ery.
-
Tyle nam chyba wystarczy? - spytał Hachi.
-
No pewnie, że starczy. - odpowiedziała Ery z uśmiechem.
-
No to my będziemy mieć cieplutko w nocy. - dodała radośnie Diuna.
-
Kurcze prawie zrobiło się ciemno... trzeba chyba przyśpieszyć
kroku. - wtrącił Otachi.
-
Co racja to racja. - dodała Kiazu.
-
Spójrzcie na mnie! - wtrąciła nagle Rina.
W
tym momencie wszystkie oczy spojrzały na wodną neczankę. Okazuje
się że stoi ona na dwóch czerwonych kamieniach. Niby nic dziwnego,
ale na połowę jej ciała pada zimna mżawka o drobnych kroplach, a
krajobraz jest szaro-czarno-czerwony. Natomiast na drugą połowę
jej ciała padają białe, lśniące płatki śniegu oraz błękitne
kawałki lodu, a krajobraz jest biały i iście zimowy. Dodatkowa
cała otoczona jest przez jasnoszarą mgłę. Splecione włosy
dziewczyny unoszą się targane wiatrem.
-
Wow to miejsce jest niewiarygodne. - powiedział nagle zaskoczony
Otachi, robiąc zdjęcie.
-
Łał! Dotarliśmy już tak wysoko, że pada śnieg! - stwierdziła
oszołomiona Kiazu.
-
Niewiarygodne, nie spodziewałam się czegoś takiego.- dodała
Diuna.
-
Mówiłam że tutaj są anomalie, chociaż przyznam, że aż takich
się nie spodziewałam. Świetne miejsce ... - dopowiedziała Ery.
-
Rina, proszę... mała szybka sesja? - wtrąciła ochoczo Kiazu.
-
Spoko ja całkiem chętnie... - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
-
Skoro już musicie robić zdjęcia, to tam parę metrów dalej, robi
się szerzej i wygodniej. - Wtrącił dumnie Sachiner.
-
Spoko Płazie, tam też dojdziemy. - dodała Ery z uśmiechem.
************
Wzniesienie
o łagodnym podejściu pokryte piękną śniegową czapą. Hachi i
Otachi radośnie zjeżdżają na kurtkach, z tego pagórka prosto na
śnieżną polanę. Dodatkowo od czasu do czasu rzucają się
śnieżkami. Ich głośne i radosne śmiechy rozchodzą się po
okolicy. Natomiast Sachiner i Diuna siedzą na dwóch leżaczkach
pod rozstawioną już przyczepą.
-
Wariaci ... że też im nie jest zimno .... Swoją drogą mówiłeś,
że nie masz już łaskawości na dzisiaj. - stwierdziła Diuna,
pijąc ciepły napój.
-
Moja Droga, łaskawość a dobre wychowanie to dwie różne rzeczy.
To by było bardzo w złym guście gdybym się, teraz grzał a
pozwolił marznąć kobiecie. - odpowiedział dumnie inkub popijając
wino.
-
Tak często pijesz wino, że pewnie ciągle chodzisz pijany...
Inkub
jej jednak nic nie odpowiedział, tylko patrzył gdzieś w
przestrzeń.
-
Świetnie mógłbyś mnie nie olewać? - spytała poirytowana Diuna.
-
Słucham? A tak.... Skoro musisz wiedzieć moja droga, to wino ma
maksymalnie 1.5 % alkoholu i aby się nim upić musiałabyś wypić
go naprawdę bardzo dużo.
-
Rozumiem, a na co się zapatrzyłeś?
-
Za dużo chcesz wiedzieć. Twoja siostra przyszła i rozmawia z
Twoimi Braćmi.
-
Ooo... jest sama więc sesja pewnie jeszcze trwa. Hmm... Pewnie szuka
Kurai'a, który jak zwykle gdzieś sobie poszedł ...
-
Moja droga nawet ja wiem, że on lubi "samotność".
-
Przepraszam ... Sachiner masz może chwilę? ... - wtrąciła nagle
nieśmiało Rina, która podeszła do przyczepy.
-
Dla Ciebie moja droga zawsze ... - odpowiedział Sachiner.
-
Bo wiesz ... my mamy tę sesje .. i potrzebujemy modela. .. - odparła
Rina.
-
A czemu akurat ja? - spytał inkub.
-
Właśnie, przecież to padalec... a poza tym mam większy wybór niż
on. - wtrąciła Diuna.
-
Potrzebujemy szarmanckiego, przystojnego, uwodzicielskiego i
eleganckiego mężczyzny ...
-
Ale Rina przecież on nie potrafi taki być i na pewno nie zgodzi się
na sesje ... bo nie będzie mu się chciało ruszyć....
-
Przepraszam moja droga, lecz masz czelność twierdzić , że ja nie
jestem uwodzicielski i szarmancki? - dopytał się stanowczo inkub.
-
Tak dokładnie ... Ty jesteś arogancki, szarmancki nigdy. -
odpowiedziała Diuna
-
Zechcesz mi podać swoją dłoń? - spytał Sachiner wyciągają
prawą dłoń w kierunku Diuny.
-
Spadaj... - odparła stanowczo Diuna.
-
A może Ty moja droga, zechcesz podać swoją dłoń? - odparł inkub
wyciągając dłoń ku wodnej neczance.
Rina
westchnęła cicho pod nosem i podała swoją dłoń. W tym momencie
inkub złapał Rinę za rękę, zrobił nią piruet, a następnie
objął w pasie i przechylił mocno do tyłu, delikatnie gładząc
dziewczynę po policzku i szepcząc coś do ucha.. Po nie długiej
chwili wyprostował, mocno zarumienioną, a wręcz czerwoną neczankę
do pionu i pocałował ją w prawą dłoń.
-
EJ KOLEGO NIE RPZESADZASZ?! - wykrzyknął Otachi.
-
OTACHI LUZ! - odkrzyknęła Diuna, a następnie się zamyśliła - No
nie wierze od samego patrzenia zrobiło mi się gorąco ...
Po
nie długiej chwili inkub wyprostował się, poprawił marynarkę i
proponując prawe ramie powiedział:
-
Pani, pozwól sobie towarzyszyć.
Zmieszana,
zszokowana i zarumieniona Rina, przez chwilę stała jak wryta.
Jednak po chwili spuściła głowę i wzięła inkuba pod ramię, a
następnie oboje ruszyli w kierunku przesmyku.
-
Panowie ja nic złego nie robię, prawda moja droga? - stwierdził
Sachiner przechodząc koło Hachiego i Otachiego. Rina potwierdziła
jego słowa kiwając jedynie głową.
-
Siostra na pewno? - dopytywał się Otachi.
-
Ta....tak ... - wydukała mocno speszona Rina.
************
-
Wow ... Rina jak go tutaj ściągnęłaś? - spytała zaskoczona Ery.
-
I czemu aż kipi od niego szarmancją? - dodała Kiazu.
-
Podziękujcie Diunie ... - odparła nieśmiało Rina, z uśmiechem.
-
Diunie? No proszę ... kolega mnie zaskakuje... - zdziwiła się
Kiazu.
-
Podziękujemy po powrocie... - stwierdziła Ery.
-
A teraz czas na kolejną sesje! - dodała radośnie Kiazu śmiejąc
się od ucha do ucha.
************
-
Długo nie wracają ... -zauważyła Diuna.
-
Mimo, że jest jeszcze wcześnie to robi się ciemno więc pewnie
niebawem wrócą. - odparł Otachi.
-
Heh... to ja się przejdę do nich... - stwierdziła Diuna.
-
Spoko, pójść z Tobą? - zaproponował Hachi.
-
Wolałabym Otachiego... - odpowiedziała Diuna.
-
No dobra .... ale zostaw mi trochę świetlików. - odparł Hachi.
A
następnie oboje ruszyli do przesmyku. Po chwili do Hachiego podszedł
Kurai.
-
O siemasz .... - stwierdził zaskoczony Hachi.
-
Dziewczyny nadal na sesji? - spytał Kurai.
-
Tak... Kiazu przed aparatem może spędzić długo ... i nie
przeszkadza jej nawet deszcz,śnieg i inne takie ... a skoro
przestało padać to już w ogóle raj nie?
-
Coś w tym jest ...
-
Heh ... mogliby się ruszyć ... w końcu mamy jeszcze dzisiaj dojść
do tego źródełka ... a do niego mamy kawałek ... kolejnym
przesmykiem ...
-
W brew pozorom to niedaleko ...
-Widzę,
że już zwiedziłeś okolicę ...
Mimo,
że Kurai nic mu nie odpowiedział, to obaj doskonale znali
odpowiedź.
************
Sachiner
stoi dumnie, lecz z uśmiechem miedzy Kiazu i Ery. Obie śmiejące
się damy, trzymają inkuba pod ręce. On ubrany w garnitur, a panie
w długie ogniste suknie. Doskonale się komponują, ze śnieżnym
krajobrazem. Wszyscy są naturalni i sprawiają wrażenie jakby
dobrze się bawili. Ogniste świetliki rozświetlając zimowy teren i
nadają mu niezwykłego blasku. Nagle obie dziewczyny stanęły
delikatnie na palcach i równocześnie pocałowały Sachinera w oba
jego policzki. W tym momencie Rina zrobiła kolejne zdjęcie, a mocna
lampa błyskowa dodatkowo rozświetliła okolicę.
-
Zasłużyłeś sobie. - stwierdziła Kiazu.
-
Tak, Paskudo świetnie się spisywałeś. - dodała Ery.
-
Dzięki. - stwierdziły zgodnie wszystkie panie.
-
Bardzo proszę moje drogie Panie. Znajcie moją łaskawość. -
odparł szarmancko inkub.
-
Da aaa ... tego tylko brakowało ... - stwierdziła Kiazu śmiejąc
się.
-
Ale przyznaj Pędraku, że było miło. - dodała Ery.
-
Moja droga Ropuszko, z pięknymi kobietami zawsze jest miło. -
odparł elegancko Sachiner.
-
Jest już ciemno wracajmy ... - wtrąciła Rina.
-
W sumie racje, pewnie tam się już o nas martwią ... - stwierdziła
Kiazu.
W
tym momencie inkub podszedł do Riny, położył jej lewą dłoń na
policzku, nachylił się i powiedział jej coś na ucho. Neczanka
zarumieniła się i przytaknęła na coś głową. Z punktu widzenia
dziewczyn wyglądało to jak zwyczajne szeptanie na ucho. Jednak od
strony szerszego przesmyku wyglądało to zupełnie inaczej.
-
Co jej powiedziałeś? - spytała dociekliwie Kiazu.
-
Nic ważnego moja droga, zapewniam Cię. - odparł arogancko
Sachiner.
-
Ej Ty nie przesadzasz? - wtrąciła nagle Diuna.
-
Moja droga nie mam magmowego pojęcia o czym mówisz... - odparł
zaskoczony Sachiner.
-
Dobrze wiesz o czym mówię ... - odparła Diuna
-
Skończyliście już? - Wtrącił Otachi.
-
Widzę, że nie mogliście się nas już doczekać? - odparła Ery.
-
Tak jakoś... - odparł Otachi.
-
Wracamy? - zaproponowała Diuna.
-
Tak, tak ... możemy wracać - dodała Kiazu.
************
-
Diuna dasz się mi skosztować? ... Wystarczy tylko
całus w .... - powiedziała cicho Ery.
-
Nie, nie uznaje stosunków kobieco-kobiecych. - wtrąciła Diuna, nie
dając sukubowi dokończyć.
-
Ale...
-
Nie i koniec ...
-
No spoko ... szkoda bo nawet Rina dała mi się
skosztować....
-
RINA? E tam ściemniasz ...
-
Nie ściemniam ... skosztowanie to nic złego ...
-
No proszę nie sądziłam, że zdradzi Kurai'a ...
-
Nie to nie tak...
-
Jasne jasne nie wypielaj się ... - odparła Diuna odbiegając od
Ery.
-
Czekaj! ... heh ... ale się porobiło ....
************
Nasi
przyjaciele po dłuższej chwili marszu wyszli właśnie z
kamienno-lodowego przesmyku, a ich oczom ukazał się niesamowity
widok zabierający dech w piersiach. Przed nimi, na zboczu góry
znajdują się progi z eliptycznymi i półokrągłymi basenami z
wodą, które wyglądają jak swego rodzaju tarasy, ciągnące się w
nieskończoność w górę, oddzielone od siebie jedynie obłymi
zaporami po których spływa woda. W świetle trzech księżyców
całość wydaje się mieć intensywną niebieskofioletową barwę o
delikatnym różowo-beżowym odcieniu. Natomiast w koło leży gruba
warstwa intensywnie białego śniegu, który miejscami wydaje się
być błękitny.
-
To tutaj, czas rozbić obozowisko. - stwierdził dumnie Sachiner.
-
Łał! - stwierdzili zgodnie wszyscy.
-
Boskie miejsce... - stwierdził Otachi otwierając szeroko usta z
zaskoczenia.
-
Fantastyczne... - dodała Rina.
-
Opłacało się tu dotrzeć po zmroku... - dopowiedział Hachi.
-
O tak, a swoją drogą skoro mamy zmrok, to Wredna Paskudo nasza
umowa przestaje obowiązywać więc ja wracam do swojej postaci. -
wtrąciła radośnie Ery przyjmując z powrotem swoją naturalną
postać. Jej długie blond włosy i przepiękne niebieskie są
ciekawą odmianą po jej elfim wyglądzie.
-
Moja Ropuszko kiedyś to musiało nastąpić. Szczerzę miałem cichą
myśl, że już zdążyłaś zapomnieć o limicie czasowym.- odparł
dumnie i arogancko Sachiner, z nutką niezadowolenia.
-
Cała przyjemność po mojej stronie. - odpowiedziała Ery z wrednym
uśmieszkiem.
-
Uwielbiam ten Twój kusząco-nęcący wygląd .... - wtrąciła
radośnie Kiazu.
-
O tak, on zapada w pamięć i najlepiej do Ciebie pasuje. - dodał
Hachi z uśmiechem.
W
tym momencie dziwny, głośny i bardzo nieprzyjemny dźwięk przeszył
okolicę. Neczanie i kuby stanęli bliżej siebie, a trzaskliwy
dźwięk zaczął się do nich zbliżać, z niebywałą szybkością.
Nagle ziemia i śnieg zarwały się w miejscu gdzie stali nasi
bohaterowie i wszyscy runęli w dół. Stało się to tak szybko iż
nie było szans na jakakolwiek reakcje. Wszyscy przeraźliwie
krzyknęli i szamotali się spadając w ciemną otchłań, wydającą
się nie mieć dna. Diuna i Kiazu przywołały świetliki i posłały
je, do bardzo oddalonego dnia, które chcąc nie chcąc zbliżało
się w szybkim tempie. Spadające kamienie i ziemia spowodowały, że
każdy musiał otoczyć tarczą aby nie zaznać jakieś kontuzji.
Sachiner i Kurai zwinnie skaczą z jednego kamienia na drugi, goniąc
się na wzajem wznosząc się coraz wyżej. Jednak głazy szybko się
skończyły i panowie ponownie zaczęli spadać w dół. Głęboka,
ledwie oświetlona dziura ciągnie się i ciągnie. Po dłuższej
chwili długi lot w dół został zamortyzowany przez poduszkę
powietrza Otachiego,która spowodowała nagłe zatrzymanie się
spadających postaci tuż nad samą ziemią. Cała akcja trwała
bardzo szybko i dość sprawnie.
-
Wszyscy cali? - spytał nagle Otachi z przerażonym i walącym
sercem.
-
Tak ... ale jazda ... - odpowiedział Hachi.
-
Juhu ja chce jeszcze raz... - dodała radośnie Kiazu.
-
Luz ... - dopowiedziała Ery.
-
Żyje ... - stwierdził Kurai.
-
Jest ok ... - dopowiedziała Rina.
-
Tego się nie spodziewałem. - stwierdził Sachiner.
-
Serce podeszło mi do gardła ... - dopowiedziała Diuna.
-
Ciekawe co to za miejsce? - spytał Hachi.
-
Dziewczyny dacie radę rozświetlić je trochę? - spytał Otachi.
W
tym momencie Kiazu i Diuna przywołały miliony świetlików. Kiedy
zrobiło się jasno to okazało się, że znajdują się w ogromnej
kamiennoziemistej grocie. Wysoko nad ich głowami znajduje się
wielka dziura o nieregularnych kształtach. Widać przez nie
najmniejszy księżyc planety, który wydaje się być zaledwie
większą gwiazdą, a jego blask nie dochodzi do dna tej groty.
Światło pozostałych księżyców również daje niewiele światła.
Sklepienie jaskini znajduje się stanowczo za daleko dla świetlików.
-
Górą się na pewno nie wydostaniemy ... to stanowczo za wysoko... -
stwierdziła Diuna.
-
Mogę spróbować zrobić jakieś półki skalne ... po których
byśmy się wspinali - dodał Hachi.
-
Myślę że to by było zbyt męczące i zajęłoby co najmniej całą
noc. - wtrącił Sachiner.
-
Może Kurai poleci na górę i nas wyciągnie za pomocą lin czy
czegoś? - zaproponowała Diuna.
-
Krótko rzecz ujmując .... Zasada jest taka ... tam gdzie teleport
nie działa latanie również nie działa.. - odparł spokojnie i
chłodno Kurai.
-
Oraz parę pochodnych ... więc pomysł odpada ... poza tym lot na
taką odległość byłby strasznie energio-żerny.... -dodała Ery
-
Tam zobaczcie! - wtrąciła Kiazu pokazując w swoją lewą stronę.
W
miejscu gdzie pokazywała dziewczyna znajdował się ciemny tylej z
kamiennymi schodami.
-
Tunel! - stwierdził odkrywczo Otachi.
-
To raczej jedyna droga gdziekolwiek ... - zauważyła Diuna.
-
Luz... Słuchajcie nie ma co podróżować po nocy, proponuję
kolację i rozbicie obozu tutaj. - zaproponowała Ery.
-
Dobry pomysł ... - dodał Hachi.
-
Popieram, to rozważna myśl. - dopowiedział Sachiner.
-
Postanowione, zostajemy tu na noc, a rano ruszymy schodami w górę....
- skwitowała Kiazu.
-
Swoją drogą zauważyliście, że tu nie wieje? Nie ma nawet ruchu
powietrza ze schodów czy z tej wyrwy nad nami... a jednocześnie to
miejsce jest przepełnione świeżym powietrzem ... - stwierdził
Otachi
-
A wiesz, że masz racje ... - stwierdziła Diuna.
-
Dziwne miejsce ...- dodał Hachi.
-
Heh ... a miało być tak przyjemnie ... - westchnęła Ery.
************
Ciepłe,
niewysokie czerwono-żółto-pomarańczowe ognisko, o wspaniałym
tańczącym płomieniu. Daje wystarczająco dużo światła, więc
świetliki nie są potrzebne. Namiot i przyczepa stoją nieopodal
siebie, a między nimi jest nawet stolik z ławkami. Hachi i Otachi
dorwali się do laptopa i grają w jakaś grę i kończą jeść
kolację. Kiazu i Ery radośnie plotują oglądając zdjęcia z
sesji. Sachiner siedzi na leżaku i popija swoje ulubione różowe
wino. Natomiast Diuna. Rina i Kurai siedzą przy samym ognisku,
rozmawiają i również kończą kolacje. W tle leci przyjemna
muzyka.
-
Rinka przyniosłabyś mi bluzę z namiotu? - spytała nagle Diuna.
-
Jasne nie ma problemu. - odparła wodna neczanka wstając i
odchodząc.
Kiedy
Rina odeszła, na znaczną odległość to Diuna przysunęła się do
Kurai'a i cicho powiedziała:
-
Nie chce nic mówić, ale mam nieodparte wrażenie że
Rina prawdopodobnie Cię zdradziła... Nie jestem tego pewna jednaj
dobrze by było jakbyś się przyjrzał tej sytuacji .... słuchaj
... Ery wręcz chwali się, że zdobyła jej energię ... nie wiem
czy to prawda, ale mam wrażenie że tak .... ponadto widziałam jak
chyba całowała się z Sachinerem ... bynajmniej tak to wyglądało
...
W
tym momencie Kurai wstał bez słowa i udał się w ciemność,
natomiast Rina wróciła do siostry, pytając:
-
Kurai? .... hmmm... Wiesz może gdzie poszedł?
-
Nie mam pojęcia ... znasz go ... chodzi swoimi drogami ... -
odpowiedziała Diuna
-
W sumie ...
-
Słuchaj masz jakieś bliskie stosunki z Kubami?- spytała Diuna.
-
Nie rozumiem ... jakie bliskie stosunki? - dopytywała się Rina.
-
No masz jakieś romanse i zdrady z Kubami?...
-
Słucham?
-
Oj nie udawaj ... Ery powiedziała, że próbowała Twojej energii
oraz widziałam jak Sachiner Cię całował.... powiedz prawdę i nie
rań już go więcej ... Kurai jaki jest taki jest, ale nie powinnaś
go zdradzać ...
-
Tak dałam Ery skosztować swojej energii ale ... do skosztowania
wystarczy pocałunek w policzek ... i to taki jak na powitanie ...
-
Żartujesz?
-
Nie, nie żartuję ... Ery nie mówiła Ci o tym?
-
Nie, nie mówiła ... no dobra, ale z Sachinera się nie wymigasz....
-
Kiedy widziałaś jak się całowaliśmy?
-
Jak z Otachim przyszliśmy po Was, po sesji ... widziałam jak
Sachiner trzyma Cię za twarz i całował ...
-
Trzymał mnie za policzek to prawda .... ale nie całował ...
szeptał mi tylko na ucho ... to jest wstanie potwierdzić Sachiner,
ale i Kiazu i Ery... i może Otachi, ale on miał Twój punkt
widzenia...
-
Naprawdę?
-
Tak ... nie zdradziłam go ...
-
Ups.... E tam i tak pewnie nie uwierzył ... Ale spokojnie jakby co
porozmawiam z nim jak wróci i powiem, że się pomyliłam...
-
Ke? Nie rozumiem...
-
Wiesz mogło mi się wymsknąć że prawdopodobnie ... go zdradzasz
... i aby tylko przyjrzał się całej sprawie... - odpowiedziała
wymijająco Diuna.
-
Diunka ...
-
Spoko siostra mówiłam porozmawiam z nim jak wróci...
-
Heh ... no spoko ...
************
Późna
i chłodna noc. Z wyrwy w sklepieniu jaskini leje intensywny deszcz,
który przypomina wręcz ścianę. W ciemności nie są one
widzialne, ale za to odczuwalne. Rina wstała za potrzebą i wyszła
z namiotu. A właściwie to już wraca do namiotu. Zimne krople mrożą
jej ciepłe ciało, które z każdą sekundą się wychładza.
Dziewczyna mimo iż wyszła na niedługa chwilę to jest już bardzo
mocno przemoczona. Ma na sobie cienkie spodnie na długą nogawkę
oraz zwykły T-shirt, które w ciepłym namiocie wystarczają, aż
nadto, jednak na dworze w taką pogodę nie sprawdzają się
zupełnie. Kiedy weszła do namiotu i zamknęła za sobą wejście to
zobaczyła Kurai'a wychodzącego z komory na wprost. Jej oczy
doskonale poznały go w tej ciemności.
-
O Kuuraii... już wrrróciłeś ... - stwierdziła drżącym głosem
i szczękając zębami zaskoczona Rina.
-
Tak ... jakiś czas temu .... - odparł jej spokojnie elektryczny
neczanin.
-
Ciiiiieszyy mnieee to .... - odpowiedziała drżąco neczanka z
uśmiechem, a następnie obejmując się podeszła do niego, pytając:
Kuurai czyy... mooożemy ... poporozmawiaććććć? ...
-
Oczywiście ... - odpowiedział Kurai, sadzając ukochaną koło
ReShi i zarzucając jej na głowę długi i szeroki ręcznik.
Następnie neczanin delikatnie zaczął wycierać włosy Riny, a ta
gdy się trochę rozgrzała to zaczęła nieśmiało mówić:
-
Nie wiem od czego zacząć .... Nie całowałam się z Sachinerem ...
on tylko szeptał mi na ucho, abym wysłała mu zdjęcia z sesji ...
zrobił to tak a nie inaczej ...jednocześnie to prawda ... że dałam
Ery skosztować swojej energii ... jednak ona zrobiła to przez
pocałunek w policzek ... i ja ... nie zdradzi.....
W
tym momencie Kurai jednym szybkim ruchem przesunął ręcznik,
nieznacznie do tyłu, tak aby odsłonił twarz jego ukochanej i
przerwał jej wypowiedzieć delikatnym, lecz namiętnym pocałunkiem
w usta. Zaskoczona dziewczyna otworzyła szeroko oczy, które aż
błyszczały, a krople wody spływają jej po policzkach. Po dłuższej
chwili kiedy ich usta rozdzieliły się, neczanka dokończyła
szepcząc:
-
łam Cie ...
-
Wiem ... ufam Ci .... a odszedłem gdyż nie chciałem tego
słuchać... - odpowiedział Kurai.
-
A ja się bałam, że w to uwierzyłeś ....
-
Nie uwierzyłem .... co do Ery to w ten sposób skosztowała prawie
wszystkich na tej wyprawie, a Sachiner po raz nie jest taki głupi
aby całować Cię w miejscu gdzie wszyscy go mogą zobaczyć, a po
dwa coś Ci obiecał ... a po trzy raczej bał by się konsekwencji
swojego czynu ...
-
W sumie masz racje ... chyba powinnam się przeprać ...
-
Za chwilę będziesz sucha ... okryłem zarówno Ciebie jak i ReShi,
które lada chwila Cię wysuszy...
-
Dziękuję ... Kurai czy mogę ...
-
Możesz ....- odparł elektryczny neczanin nie czekając na
dokończenie pytania. Zupełnie jak znałby pytanie. A następnie
objął Rinę i mocno do siebie przytulił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz