poniedziałek, 1 grudnia 2014

Epizod 115

"... Góry są nieprzewidywalne ... "


Po pożegnaniu się z driadą. Nasi bohaterowie ruszyli w dalsza malowniczą podróż. Zabierające dech w piersiach widoki radują serce, a chłodny wiatr, który szaleje tak jakby był bardzo zimny, tylko delikatnie orzeźwia oraz powoduje przyjemne uczucie w płucach.
- Jak tu pięknie ... - stwierdziła nagle Rina.
- Dokładnie, ale zastanawiam się gdzie się podziały kamienie których szukamy? - dodał Otachi.
- A mnie zastanawia czemu nadal podróżujemy z tym idiotą? Sachiner nie uważasz, że za ostro potraktowałeś tę dziewczynę? Samo upokorzenie płynące ze straty energii było dla niej wystarczającą karą ....- wtrąciła Diuna.
- A Ty znowu o tym... - dopowiedział Hachi.
- Moja droga, jestem wymagającym pracodawcą, którego się nie zapomina. Poza tym dostała szansę, wykorzystując tym samym limit łaskawości na dzisiaj, radzę Ci o tym pamiętać. Następnym razem nie będę z Tobą rozmawiał tak miło... - odparł arogancko i chłodno, podirytowany Sachiner.
- Miło? Ty nie potrafisz rozmawiać miło! - odparła Diuna.
- A Ty niby potrafisz? - wtrącił Hachi.
- Nie wtrącaj się, za cienki w uszach jesteś... - odpowiedziała Diuna.
- W sumie to masz nawet coś z rycerza... Zakuty łbie ... - odparł Hachi.
- Zaraz ... Czy Ty chcesz odwrócić moją uwagę od tego idioty? - stwierdziła nagle Diuna.
- Ależ skąd ... nieśmiałym ... - odparł Hachi z wrednym uśmieszkiem.
- No to mamy ich z głowy na długo ... A swoją drogą daleko do tych kamieni? - stwierdziła Kiazu, nie zwracając większej uwagi na kłótnie rodzeństwa.
- Obiecuję moja droga, że już nie daleko. - odpowiedział Sachiner.
-To samo mówiłeś godzinę temu. Swoją drogą ten dzisiejszy dzień jest jakiś taki długi ... - odparł Otachi.
- Ta strona góry ma dziwne anomalia pogodowe, typu "inna doba" które po przebywaniu tu dłużej stają się być normalne, bo zaczynasz funkcjonować według tych anomalii - stwierdziła Ery.
-Rozumiem ... to miejsce jest coraz bardziej intrygujące... - odparł Otachi.
- I piękniejsze ... - dodała Rina.
- Nie tak piękne jak Ty. - wtrącił szarmancko Sachiner.
Wodna neczanka nic nie odpowiedziała, jedynie nieznacznie zarumieniła się.
- A ja myślę, że jej energia ... - dodała Ery.
- Moja ropuszko, oczywiście, że energia, a cóż by innego? - odpowiedział równie szarmancko inkub.
- Heh ... I pomyśleć Szczurze, że niedawno jadłeś ... - skwitowała Ery.
- Moja Żmijko właśnie dlatego mogę sobie pozwolić na docenienie piękności tej konkretnej energii. W innym wypadku moja przystojna twarz, myślę, że byłaby zagrożona - odparł Sachiner.
- No w sumie racja ... ale i tak uważaj...na to co mówisz. - dopowiedziała Kiazu.
- Ziomek mam Cię na oku... - dodał Otachi.
- Trudno, nie zauważyć... - wymamrotał inkub pod nosem.
- Przepraszam, mówiłeś coś? - spytała Kiazu.
- Tak moja droga mówiłem, że wolę być obserwowany przez piękne damy. - odpowiedział szarmancko Sachiner, delikatnie dotykając policzka ognistej neczanki. Jednak ta odwróciła głowę i odepchnęła jego rękę mówiąc:
- Nie pozwalaj sobie! ...
Na te słowa inkub uśmiechnął się pod nosem i powiedział:
- Jak sobie życzysz moja droga.
************

Pada delikatna, bardzo zimna, a wręcz lodowata, intensywna mżawka, która w połączeniu z silnym wiatrem robi się dość nieprzyjemna. Na horyzoncie widać dość szeroki i przyzwoity przesmyk wypełniony czymś czarnym. Nasi przyjaciele idą już od dłuższego czasu. Niedługo powinna się robić szarówka.
- No świetnie zaczęło padać ... - stwierdziła Diuna.
- Może gdzieś się rozbijemy?- zaproponował Otachi.
- Nie wiedziałem, że neczanie się z cukru. - wtrącił Sachiner.
- Łatwo Ci mówić Ty masz parasol... - odparła Kiazu.
- A Wy przed sobą macie ReShi, jednak skoro ich nie chcecie wasza sprawa. Ja tam idę przesmykiem na drugą stronę, tam jest doskonałe miejsce aby się rozbić. - odparł Sachiner.
- Heh ... w sumie nie pada aż aż bardzo ... a ciepełko przyda się jeszcze bardziej. - odpowiedziała Diuna.
- Ile zajmie przejście na drugą stronę przesmyku? - wtrąciła Ery.
- Moja droga ... Z dojściem, to tak maksymalnie z półtorej godziny. - odparł dumnie inkub.
- Hmmm... słyszałam, że gdzieś na smoczej górze są gorące źródła, czy coś takiego czyżbyś tam nas ciągnął? - odparła dociekliwie Ery.
- Owszem moja droga, jednak to nie są te reklamowane. Nie wiem jak wy, lecz ja chętnie bym się zrelaksował w miejscu odpowiednim do tego. - odpowiedział dumnie inkub.
- Brzmi kusząco - odparła Diuna.
- I wyrobimy się przed zmrokiem. - dodała Ery.
- Ruszamy! - odparli radośnie pozostali.
************

W szerokim deszczowy przesmyk o fajnych ścianach do wspinaczki Neczanie, oraz Ery brodzą po kostki w wodzie i zbierają małe, czarne ReShi. Natomiast inkub ostrożnie i dumnie stąpa po ścieżce z wystających czerwonych kamieni.
- Pośpieszcie się, nie mam całego dnia. - stwierdził nagle Sachiner.
- Nie narzekaj niecierpliwy Gadzie, przecież idziemy... - odparła Ery.
- Tyle nam chyba wystarczy? - spytał Hachi.
- No pewnie, że starczy. - odpowiedziała Ery z uśmiechem.
- No to my będziemy mieć cieplutko w nocy. - dodała radośnie Diuna.
- Kurcze prawie zrobiło się ciemno... trzeba chyba przyśpieszyć kroku. - wtrącił Otachi.
- Co racja to racja. - dodała Kiazu.
- Spójrzcie na mnie! - wtrąciła nagle Rina.
W tym momencie wszystkie oczy spojrzały na wodną neczankę. Okazuje się że stoi ona na dwóch czerwonych kamieniach. Niby nic dziwnego, ale na połowę jej ciała pada zimna mżawka o drobnych kroplach, a krajobraz jest szaro-czarno-czerwony. Natomiast na drugą połowę jej ciała padają białe, lśniące płatki śniegu oraz błękitne kawałki lodu, a krajobraz jest biały i iście zimowy. Dodatkowa cała otoczona jest przez jasnoszarą mgłę. Splecione włosy dziewczyny unoszą się targane wiatrem.
- Wow to miejsce jest niewiarygodne. - powiedział nagle zaskoczony Otachi, robiąc zdjęcie.
- Łał! Dotarliśmy już tak wysoko, że pada śnieg! - stwierdziła oszołomiona Kiazu.
- Niewiarygodne, nie spodziewałam się czegoś takiego.- dodała Diuna.
- Mówiłam że tutaj są anomalie, chociaż przyznam, że aż takich się nie spodziewałam. Świetne miejsce ... - dopowiedziała Ery.
- Rina, proszę... mała szybka sesja? - wtrąciła ochoczo Kiazu.
- Spoko ja całkiem chętnie... - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Skoro już musicie robić zdjęcia, to tam parę metrów dalej, robi się szerzej i wygodniej. - Wtrącił dumnie Sachiner.
- Spoko Płazie, tam też dojdziemy. - dodała Ery z uśmiechem.

************

Wzniesienie o łagodnym podejściu pokryte piękną śniegową czapą. Hachi i Otachi radośnie zjeżdżają na kurtkach, z tego pagórka prosto na śnieżną polanę. Dodatkowo od czasu do czasu rzucają się śnieżkami. Ich głośne i radosne śmiechy rozchodzą się po okolicy. Natomiast Sachiner i Diuna siedzą na dwóch leżaczkach pod rozstawioną już przyczepą.
- Wariaci ... że też im nie jest zimno .... Swoją drogą mówiłeś, że nie masz już łaskawości na dzisiaj. - stwierdziła Diuna, pijąc ciepły napój.
- Moja Droga, łaskawość a dobre wychowanie to dwie różne rzeczy. To by było bardzo w złym guście gdybym się, teraz grzał a pozwolił marznąć kobiecie. - odpowiedział dumnie inkub popijając wino.
- Tak często pijesz wino, że pewnie ciągle chodzisz pijany...
Inkub jej jednak nic nie odpowiedział, tylko patrzył gdzieś w przestrzeń.
- Świetnie mógłbyś mnie nie olewać? - spytała poirytowana Diuna.
- Słucham? A tak.... Skoro musisz wiedzieć moja droga, to wino ma maksymalnie 1.5 % alkoholu i aby się nim upić musiałabyś wypić go naprawdę bardzo dużo.
- Rozumiem, a na co się zapatrzyłeś?
- Za dużo chcesz wiedzieć. Twoja siostra przyszła i rozmawia z Twoimi Braćmi.
- Ooo... jest sama więc sesja pewnie jeszcze trwa. Hmm... Pewnie szuka Kurai'a, który jak zwykle gdzieś sobie poszedł ...
- Moja droga nawet ja wiem, że on lubi "samotność".
- Przepraszam ... Sachiner masz może chwilę? ... - wtrąciła nagle nieśmiało Rina, która podeszła do przyczepy.
- Dla Ciebie moja droga zawsze ... - odpowiedział Sachiner.
- Bo wiesz ... my mamy tę sesje .. i potrzebujemy modela. .. - odparła Rina.
- A czemu akurat ja? - spytał inkub.
- Właśnie, przecież to padalec... a poza tym mam większy wybór niż on. - wtrąciła Diuna.
- Potrzebujemy szarmanckiego, przystojnego, uwodzicielskiego i eleganckiego mężczyzny ...
- Ale Rina przecież on nie potrafi taki być i na pewno nie zgodzi się na sesje ... bo nie będzie mu się chciało ruszyć....
- Przepraszam moja droga, lecz masz czelność twierdzić , że ja nie jestem uwodzicielski i szarmancki? - dopytał się stanowczo inkub.
- Tak dokładnie ... Ty jesteś arogancki, szarmancki nigdy. - odpowiedziała Diuna
- Zechcesz mi podać swoją dłoń? - spytał Sachiner wyciągają prawą dłoń w kierunku Diuny.
- Spadaj... - odparła stanowczo Diuna.
- A może Ty moja droga, zechcesz podać swoją dłoń? - odparł inkub wyciągając dłoń ku wodnej neczance.
Rina westchnęła cicho pod nosem i podała swoją dłoń. W tym momencie inkub złapał Rinę za rękę, zrobił nią piruet, a następnie objął w pasie i przechylił mocno do tyłu, delikatnie gładząc dziewczynę po policzku i szepcząc coś do ucha.. Po nie długiej chwili wyprostował, mocno zarumienioną, a wręcz czerwoną neczankę do pionu i pocałował ją w prawą dłoń.
- EJ KOLEGO NIE RPZESADZASZ?! - wykrzyknął Otachi.
- OTACHI LUZ! - odkrzyknęła Diuna, a następnie się zamyśliła - No nie wierze od samego patrzenia zrobiło mi się gorąco ...
Po nie długiej chwili inkub wyprostował się, poprawił marynarkę i proponując prawe ramie powiedział:
- Pani, pozwól sobie towarzyszyć.
Zmieszana, zszokowana i zarumieniona Rina, przez chwilę stała jak wryta. Jednak po chwili spuściła głowę i wzięła inkuba pod ramię, a następnie oboje ruszyli w kierunku przesmyku.
- Panowie ja nic złego nie robię, prawda moja droga? - stwierdził Sachiner przechodząc koło Hachiego i Otachiego. Rina potwierdziła jego słowa kiwając jedynie głową.
- Siostra na pewno? - dopytywał się Otachi.
- Ta....tak ... - wydukała mocno speszona Rina.

************

- Wow ... Rina jak go tutaj ściągnęłaś? - spytała zaskoczona Ery.
- I czemu aż kipi od niego szarmancją? - dodała Kiazu.
- Podziękujcie Diunie ... - odparła nieśmiało Rina, z uśmiechem.
- Diunie? No proszę ... kolega mnie zaskakuje... - zdziwiła się Kiazu.
- Podziękujemy po powrocie... - stwierdziła Ery.
- A teraz czas na kolejną sesje! - dodała radośnie Kiazu śmiejąc się od ucha do ucha.


************

- Długo nie wracają ... -zauważyła Diuna.
- Mimo, że jest jeszcze wcześnie to robi się ciemno więc pewnie niebawem wrócą. - odparł Otachi.
- Heh... to ja się przejdę do nich... - stwierdziła Diuna.
- Spoko, pójść z Tobą? - zaproponował Hachi.
- Wolałabym Otachiego... - odpowiedziała Diuna.
- No dobra .... ale zostaw mi trochę świetlików. - odparł Hachi.
A następnie oboje ruszyli do przesmyku. Po chwili do Hachiego podszedł Kurai.
- O siemasz .... - stwierdził zaskoczony Hachi.
- Dziewczyny nadal na sesji? - spytał Kurai.
- Tak... Kiazu przed aparatem może spędzić długo ... i nie przeszkadza jej nawet deszcz,śnieg i inne takie ... a skoro przestało padać to już w ogóle raj nie?
- Coś w tym jest ...
- Heh ... mogliby się ruszyć ... w końcu mamy jeszcze dzisiaj dojść do tego źródełka ... a do niego mamy kawałek ... kolejnym przesmykiem ...
- W brew pozorom to niedaleko ...
-Widzę, że już zwiedziłeś okolicę ...
Mimo, że Kurai nic mu nie odpowiedział, to obaj doskonale znali odpowiedź.

************

Sachiner stoi dumnie, lecz z uśmiechem miedzy Kiazu i Ery. Obie śmiejące się damy, trzymają inkuba pod ręce. On ubrany w garnitur, a panie w długie ogniste suknie. Doskonale się komponują, ze śnieżnym krajobrazem. Wszyscy są naturalni i sprawiają wrażenie jakby dobrze się bawili. Ogniste świetliki rozświetlając zimowy teren i nadają mu niezwykłego blasku. Nagle obie dziewczyny stanęły delikatnie na palcach i równocześnie pocałowały Sachinera w oba jego policzki. W tym momencie Rina zrobiła kolejne zdjęcie, a mocna lampa błyskowa dodatkowo rozświetliła okolicę.
- Zasłużyłeś sobie. - stwierdziła Kiazu.
- Tak, Paskudo świetnie się spisywałeś. - dodała Ery.
- Dzięki. - stwierdziły zgodnie wszystkie panie.
- Bardzo proszę moje drogie Panie. Znajcie moją łaskawość. - odparł szarmancko inkub.
- Da aaa ... tego tylko brakowało ... - stwierdziła Kiazu śmiejąc się.
- Ale przyznaj Pędraku, że było miło. - dodała Ery.
- Moja droga Ropuszko, z pięknymi kobietami zawsze jest miło. - odparł elegancko Sachiner.
- Jest już ciemno wracajmy ... - wtrąciła Rina.
- W sumie racje, pewnie tam się już o nas martwią ... - stwierdziła Kiazu.
W tym momencie inkub podszedł do Riny, położył jej lewą dłoń na policzku, nachylił się i powiedział jej coś na ucho. Neczanka zarumieniła się i przytaknęła na coś głową. Z punktu widzenia dziewczyn wyglądało to jak zwyczajne szeptanie na ucho. Jednak od strony szerszego przesmyku wyglądało to zupełnie inaczej.
- Co jej powiedziałeś? - spytała dociekliwie Kiazu.
- Nic ważnego moja droga, zapewniam Cię. - odparł arogancko Sachiner.
- Ej Ty nie przesadzasz? - wtrąciła nagle Diuna.
- Moja droga nie mam magmowego pojęcia o czym mówisz... - odparł zaskoczony Sachiner.
- Dobrze wiesz o czym mówię ... - odparła Diuna
- Skończyliście już? - Wtrącił Otachi.
- Widzę, że nie mogliście się nas już doczekać? - odparła Ery.
- Tak jakoś... - odparł Otachi.
- Wracamy? - zaproponowała Diuna.
- Tak, tak ... możemy wracać - dodała Kiazu.

************
- Diuna dasz się mi skosztować? ... Wystarczy tylko całus w .... - powiedziała cicho Ery.
- Nie, nie uznaje stosunków kobieco-kobiecych. - wtrąciła Diuna, nie dając sukubowi dokończyć.
- Ale...
- Nie i koniec ...
- No spoko ... szkoda bo nawet Rina dała mi się skosztować....
- RINA? E tam ściemniasz ...
- Nie ściemniam ... skosztowanie to nic złego ...
- No proszę nie sądziłam, że zdradzi Kurai'a ...
- Nie to nie tak...
- Jasne jasne nie wypielaj się ... - odparła Diuna odbiegając od Ery.
- Czekaj! ... heh ... ale się porobiło ....

************

Nasi przyjaciele po dłuższej chwili marszu wyszli właśnie z kamienno-lodowego przesmyku, a ich oczom ukazał się niesamowity widok zabierający dech w piersiach. Przed nimi, na zboczu góry znajdują się progi z eliptycznymi i półokrągłymi basenami z wodą, które wyglądają jak swego rodzaju tarasy, ciągnące się w nieskończoność w górę, oddzielone od siebie jedynie obłymi zaporami po których spływa woda. W świetle trzech księżyców całość wydaje się mieć intensywną niebieskofioletową barwę o delikatnym różowo-beżowym odcieniu. Natomiast w koło leży gruba warstwa intensywnie białego śniegu, który miejscami wydaje się być błękitny.
- To tutaj, czas rozbić obozowisko. - stwierdził dumnie Sachiner.
- Łał! - stwierdzili zgodnie wszyscy.
- Boskie miejsce... - stwierdził Otachi otwierając szeroko usta z zaskoczenia.
- Fantastyczne... - dodała Rina.
- Opłacało się tu dotrzeć po zmroku... - dopowiedział Hachi.
- O tak, a swoją drogą skoro mamy zmrok, to Wredna Paskudo nasza umowa przestaje obowiązywać więc ja wracam do swojej postaci. - wtrąciła radośnie Ery przyjmując z powrotem swoją naturalną postać. Jej długie blond włosy i przepiękne niebieskie są ciekawą odmianą po jej elfim wyglądzie.
- Moja Ropuszko kiedyś to musiało nastąpić. Szczerzę miałem cichą myśl, że już zdążyłaś zapomnieć o limicie czasowym.- odparł dumnie i arogancko Sachiner, z nutką niezadowolenia.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - odpowiedziała Ery z wrednym uśmieszkiem.
- Uwielbiam ten Twój kusząco-nęcący wygląd .... - wtrąciła radośnie Kiazu.
- O tak, on zapada w pamięć i najlepiej do Ciebie pasuje. - dodał Hachi z uśmiechem.
W tym momencie dziwny, głośny i bardzo nieprzyjemny dźwięk przeszył okolicę. Neczanie i kuby stanęli bliżej siebie, a trzaskliwy dźwięk zaczął się do nich zbliżać, z niebywałą szybkością. Nagle ziemia i śnieg zarwały się w miejscu gdzie stali nasi bohaterowie i wszyscy runęli w dół. Stało się to tak szybko iż nie było szans na jakakolwiek reakcje. Wszyscy przeraźliwie krzyknęli i szamotali się spadając w ciemną otchłań, wydającą się nie mieć dna. Diuna i Kiazu przywołały świetliki i posłały je, do bardzo oddalonego dnia, które chcąc nie chcąc zbliżało się w szybkim tempie. Spadające kamienie i ziemia spowodowały, że każdy musiał otoczyć tarczą aby nie zaznać jakieś kontuzji. Sachiner i Kurai zwinnie skaczą z jednego kamienia na drugi, goniąc się na wzajem wznosząc się coraz wyżej. Jednak głazy szybko się skończyły i panowie ponownie zaczęli spadać w dół. Głęboka, ledwie oświetlona dziura ciągnie się i ciągnie. Po dłuższej chwili długi lot w dół został zamortyzowany przez poduszkę powietrza Otachiego,która spowodowała nagłe zatrzymanie się spadających postaci tuż nad samą ziemią. Cała akcja trwała bardzo szybko i dość sprawnie.
- Wszyscy cali? - spytał nagle Otachi z przerażonym i walącym sercem.
- Tak ... ale jazda ... - odpowiedział Hachi.
- Juhu ja chce jeszcze raz... - dodała radośnie Kiazu.
- Luz ... - dopowiedziała Ery.
- Żyje ... - stwierdził Kurai.
- Jest ok ... - dopowiedziała Rina.
- Tego się nie spodziewałem. - stwierdził Sachiner.
- Serce podeszło mi do gardła ... - dopowiedziała Diuna.
- Ciekawe co to za miejsce? - spytał Hachi.
- Dziewczyny dacie radę rozświetlić je trochę? - spytał Otachi.
W tym momencie Kiazu i Diuna przywołały miliony świetlików. Kiedy zrobiło się jasno to okazało się, że znajdują się w ogromnej kamiennoziemistej grocie. Wysoko nad ich głowami znajduje się wielka dziura o nieregularnych kształtach. Widać przez nie najmniejszy księżyc planety, który wydaje się być zaledwie większą gwiazdą, a jego blask nie dochodzi do dna tej groty. Światło pozostałych księżyców również daje niewiele światła. Sklepienie jaskini znajduje się stanowczo za daleko dla świetlików.
- Górą się na pewno nie wydostaniemy ... to stanowczo za wysoko... - stwierdziła Diuna.
- Mogę spróbować zrobić jakieś półki skalne ... po których byśmy się wspinali - dodał Hachi.
- Myślę że to by było zbyt męczące i zajęłoby co najmniej całą noc. - wtrącił Sachiner.
- Może Kurai poleci na górę i nas wyciągnie za pomocą lin czy czegoś? - zaproponowała Diuna.
- Krótko rzecz ujmując .... Zasada jest taka ... tam gdzie teleport nie działa latanie również nie działa.. - odparł spokojnie i chłodno Kurai.
- Oraz parę pochodnych ... więc pomysł odpada ... poza tym lot na taką odległość byłby strasznie energio-żerny.... -dodała Ery
- Tam zobaczcie! - wtrąciła Kiazu pokazując w swoją lewą stronę.
W miejscu gdzie pokazywała dziewczyna znajdował się ciemny tylej z kamiennymi schodami.
- Tunel! - stwierdził odkrywczo Otachi.
- To raczej jedyna droga gdziekolwiek ... - zauważyła Diuna.
- Luz... Słuchajcie nie ma co podróżować po nocy, proponuję kolację i rozbicie obozu tutaj. - zaproponowała Ery.
- Dobry pomysł ... - dodał Hachi.
- Popieram, to rozważna myśl. - dopowiedział Sachiner.
- Postanowione, zostajemy tu na noc, a rano ruszymy schodami w górę.... - skwitowała Kiazu.
- Swoją drogą zauważyliście, że tu nie wieje? Nie ma nawet ruchu powietrza ze schodów czy z tej wyrwy nad nami... a jednocześnie to miejsce jest przepełnione świeżym powietrzem ... - stwierdził Otachi
- A wiesz, że masz racje ... - stwierdziła Diuna.
- Dziwne miejsce ...- dodał Hachi.
- Heh ... a miało być tak przyjemnie ... - westchnęła Ery.

************

Ciepłe, niewysokie czerwono-żółto-pomarańczowe ognisko, o wspaniałym tańczącym płomieniu. Daje wystarczająco dużo światła, więc świetliki nie są potrzebne. Namiot i przyczepa stoją nieopodal siebie, a między nimi jest nawet stolik z ławkami. Hachi i Otachi dorwali się do laptopa i grają w jakaś grę i kończą jeść kolację. Kiazu i Ery radośnie plotują oglądając zdjęcia z sesji. Sachiner siedzi na leżaku i popija swoje ulubione różowe wino. Natomiast Diuna. Rina i Kurai siedzą przy samym ognisku, rozmawiają i również kończą kolacje. W tle leci przyjemna muzyka.
- Rinka przyniosłabyś mi bluzę z namiotu? - spytała nagle Diuna.
- Jasne nie ma problemu. - odparła wodna neczanka wstając i odchodząc.
Kiedy Rina odeszła, na znaczną odległość to Diuna przysunęła się do Kurai'a i cicho powiedziała:
- Nie chce nic mówić, ale mam nieodparte wrażenie że Rina prawdopodobnie Cię zdradziła... Nie jestem tego pewna jednaj dobrze by było jakbyś się przyjrzał tej sytuacji .... słuchaj ... Ery wręcz chwali się, że zdobyła jej energię ... nie wiem czy to prawda, ale mam wrażenie że tak .... ponadto widziałam jak chyba całowała się z Sachinerem ... bynajmniej tak to wyglądało ...
W tym momencie Kurai wstał bez słowa i udał się w ciemność, natomiast Rina wróciła do siostry, pytając:
- Kurai? .... hmmm... Wiesz może gdzie poszedł?
- Nie mam pojęcia ... znasz go ... chodzi swoimi drogami ... - odpowiedziała Diuna
- W sumie ...
- Słuchaj masz jakieś bliskie stosunki z Kubami?- spytała Diuna.
- Nie rozumiem ... jakie bliskie stosunki? - dopytywała się Rina.
- No masz jakieś romanse i zdrady z Kubami?...
- Słucham?
- Oj nie udawaj ... Ery powiedziała, że próbowała Twojej energii oraz widziałam jak Sachiner Cię całował.... powiedz prawdę i nie rań już go więcej ... Kurai jaki jest taki jest, ale nie powinnaś go zdradzać ...
- Tak dałam Ery skosztować swojej energii ale ... do skosztowania wystarczy pocałunek w policzek ... i to taki jak na powitanie ...
- Żartujesz?
- Nie, nie żartuję ... Ery nie mówiła Ci o tym?
- Nie, nie mówiła ... no dobra, ale z Sachinera się nie wymigasz....
- Kiedy widziałaś jak się całowaliśmy?
- Jak z Otachim przyszliśmy po Was, po sesji ... widziałam jak Sachiner trzyma Cię za twarz i całował ...
- Trzymał mnie za policzek to prawda .... ale nie całował ... szeptał mi tylko na ucho ... to jest wstanie potwierdzić Sachiner, ale i Kiazu i Ery... i może Otachi, ale on miał Twój punkt widzenia...
- Naprawdę?
- Tak ... nie zdradziłam go ...
- Ups.... E tam i tak pewnie nie uwierzył ... Ale spokojnie jakby co porozmawiam z nim jak wróci i powiem, że się pomyliłam...
- Ke? Nie rozumiem...
- Wiesz mogło mi się wymsknąć że prawdopodobnie ... go zdradzasz ... i aby tylko przyjrzał się całej sprawie... - odpowiedziała wymijająco Diuna.
- Diunka ...
- Spoko siostra mówiłam porozmawiam z nim jak wróci...
- Heh ... no spoko ...

************

Późna i chłodna noc. Z wyrwy w sklepieniu jaskini leje intensywny deszcz, który przypomina wręcz ścianę. W ciemności nie są one widzialne, ale za to odczuwalne. Rina wstała za potrzebą i wyszła z namiotu. A właściwie to już wraca do namiotu. Zimne krople mrożą jej ciepłe ciało, które z każdą sekundą się wychładza. Dziewczyna mimo iż wyszła na niedługa chwilę to jest już bardzo mocno przemoczona. Ma na sobie cienkie spodnie na długą nogawkę oraz zwykły T-shirt, które w ciepłym namiocie wystarczają, aż nadto, jednak na dworze w taką pogodę nie sprawdzają się zupełnie. Kiedy weszła do namiotu i zamknęła za sobą wejście to zobaczyła Kurai'a wychodzącego z komory na wprost. Jej oczy doskonale poznały go w tej ciemności.
- O Kuuraii... już wrrróciłeś ... - stwierdziła drżącym głosem i szczękając zębami zaskoczona Rina.
- Tak ... jakiś czas temu .... - odparł jej spokojnie elektryczny neczanin.
- Ciiiiieszyy mnieee to .... - odpowiedziała drżąco neczanka z uśmiechem, a następnie obejmując się podeszła do niego, pytając: Kuurai czyy... mooożemy ... poporozmawiaććććć? ...
- Oczywiście ... - odpowiedział Kurai, sadzając ukochaną koło ReShi i zarzucając jej na głowę długi i szeroki ręcznik. Następnie neczanin delikatnie zaczął wycierać włosy Riny, a ta gdy się trochę rozgrzała to zaczęła nieśmiało mówić:
- Nie wiem od czego zacząć .... Nie całowałam się z Sachinerem ... on tylko szeptał mi na ucho, abym wysłała mu zdjęcia z sesji ... zrobił to tak a nie inaczej ...jednocześnie to prawda ... że dałam Ery skosztować swojej energii ... jednak ona zrobiła to przez pocałunek w policzek ... i ja ... nie zdradzi.....
W tym momencie Kurai jednym szybkim ruchem przesunął ręcznik, nieznacznie do tyłu, tak aby odsłonił twarz jego ukochanej i przerwał jej wypowiedzieć delikatnym, lecz namiętnym pocałunkiem w usta. Zaskoczona dziewczyna otworzyła szeroko oczy, które aż błyszczały, a krople wody spływają jej po policzkach. Po dłuższej chwili kiedy ich usta rozdzieliły się, neczanka dokończyła szepcząc:
- łam Cie ...
- Wiem ... ufam Ci .... a odszedłem gdyż nie chciałem tego słuchać... - odpowiedział Kurai.
- A ja się bałam, że w to uwierzyłeś ....
- Nie uwierzyłem .... co do Ery to w ten sposób skosztowała prawie wszystkich na tej wyprawie, a Sachiner po raz nie jest taki głupi aby całować Cię w miejscu gdzie wszyscy go mogą zobaczyć, a po dwa coś Ci obiecał ... a po trzy raczej bał by się konsekwencji swojego czynu ...
- W sumie masz racje ... chyba powinnam się przeprać ...
- Za chwilę będziesz sucha ... okryłem zarówno Ciebie jak i ReShi, które lada chwila Cię wysuszy...
- Dziękuję ... Kurai czy mogę ...
- Możesz ....- odparł elektryczny neczanin nie czekając na dokończenie pytania. Zupełnie jak znałby pytanie. A następnie objął Rinę i mocno do siebie przytulił.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz