poniedziałek, 1 grudnia 2014

Epizod 117

"Wścibskość pewnego inkuba"

Z każdą chwilą w zaszronionym tunelu robi się coraz zimnej i zimnej. Powietrze się robi gęste, szare i ciężkie, do tego stopnia, że potrzeba znacznie więcej świetlików aby rozświetlić korytarz. Na szczęście ciepłe kurtki z Ineeven nadal wspaniale się spisują. Nagle oblodzone schody skończyły się, a nasi bohaterowie weszli do sporej komnaty. Świetliste świetliki szybko rozświetliły pomieszczenie. Oczom naszych bohaterów ukazała się wysoka zakurzona komnata, o szarych ścianach bez okien, z kolejnym tunel na wprost tego, z którego właśnie wyszli.
- Dziwne miejsce ... - stwierdził Hachi.
- Przynajmniej niema pajęczyn ... - dodała Diuna.
- Nie wiem jak Wy ale ja mam już dość na dzisiaj, tej wspinaczki po schodach. - wtrąciła Kiazu.
- Popieram. - dodał Otachi.
- W sumie to dobry pomysł ... odpoczynek nam się przyda. - dopowiedziała Ery.
- Nie będę spał w takim brudzie ... - wtrącił arogancko Sachiner.
- Nie marudź ... Przecież masz swoją przyczepę ... - odparła Diuna.
- Moja droga, moje szczęście, że mam, ale nie nie mam zamiaru tu nocować. - odpowiedział inkub.
- Gash ... masakra z tym typem ... - stwierdził Otachi, a następnie nabrał dużo powietrza i mocno dmuchnął. W tym momencie z jego ust, wyleciał silny wiatr, którzy szybko i bez trudu dodarł we wszelkie zakamarki komnaty. Po chwili brudne ściany i podłoga stały się lśniąco czyste i pięknie błyszcze w świetle świetlików. Dodatkowo bez trudu można spostrzec iż podłoga jest jasnoszarego kamienia, a ściany z beżowo białego.
- Hmm... co prawda mogłeś się bardziej postarać, ale jest tu już znośnie, więc mogę zostać tu na noc.... - stwierdził arogancko Sachiner przywołując swoją przyczepę i stawiając ją po środku komnaty.
- Dobra no to my się rozbijamy ... - stwierdził Hachi.
- Nie wbijesz śledzi ... to lita skała ... - wtrącił Kurai, padając podłogę.
- Świetnie ... no po prostu świetnie ... to co robimy? - odparł Otachi.
- Jest za zimno aby spać w komnacie bez namiotu ... pozostaje nam chyba nocleg u tego gada ...o ile łaskawie nam na to pozwoli - stwierdziła Ery z lekkim niezadowoleniem.
- Moja Ropuszko, nie zasługujecie na wejście w moje salony. - odparł inkub.
- No weź ... nie bądź taki ... - dopowiedziała Kiazu.
- Hmmm... Nie ... - odparł Sachiner z wrednym uśmieszkiem.
- A idź się smażyć w piekle ... i bez łaski ... - stwierdziła stanowczo Diuna.
- Moja droga teraz mogę iść już tylko do nieba bo w piekle już byłem. - odpowiedział dumnie inkub.
- Mam nadzieję, że kiedyś ktoś wchłonie całą Twoją energię, a potem będzie się nad Tobą okrutnie pastwił ... abyś cierpiał tak jak nigdy w życiu nie cierpiałeś... - wtrąciła Kiazu.
- Lepiej bym tego nie ujęła. - dodała Diuna odchodząc.
- Dziękuję moje drogie, że tak dobrze mi życzycie. To będzie najpiękniejszy dzień mojego życia zwłaszcza jeśli pewna Dama będzie przy mnie. - odparł dumnie inkub wrednie się uśmiechając i wymownie patrząc na Rinę.
- Ziomek, nawet o tym nie myśl. - wtrącił Otachi.
- Dobra ja idę ogarnąć namiot, na pewno da się coś wymyślić aby dało się w nim nocować. - wtrąciła informacyjnie Kiazu odchodząc od przyczepy.
- Posłuchaj, to co dzieje się w mojej głowie to tylko i wyłącznie moja sprawa i Tobie nic do tego. - odparł dumnie i stanowczo Sachiner nie zważając na słowa ognistej neczanki.
- Sachiner prosimy .... a po za tym ... - wtrąciła pokornie i nieśmiało Rina
- Niech stracę.... prośba przyjęta ... - odparł stanowczo inkub przerywając wypowiedz wodnej neczanki, a następnie arogancko dodał - Moja łaskawość nie zna granic ... więc możecie nocować w mojej przyczepie ...
- Co chcesz w zamian? - spytała stanowczo i podejrzliwie Sukub.
- Moja droga Żmijko, tym razem powiedzmy, że to na mój koszt i nic od Was nie chce. - odpowiedział dumnie Sachiner otwierając drzwi od przyczepy, po czym zapraszając gości do ciemnego pokoju powiedział - Zapraszam w moje skromne progi. Tylko nie bałaganić i nie wchodzić mi w drogę.
- Dziękujemy. - odparła pokornie Rina, przekraczając wraz z Kurai'em próg.
Tuż za nimi, bez większego namysłu ruszył Otachi mówiąc:
- Dobra, chodźcie za nim się rozmyśli.
- Racja Bro - dodał Hachi również wchodząc do przyczepy.
Po chwili pozostali bez większego zaufania i przekonania, również weszli do przyczepy. Kiedy Ery zamknęła za sobą drzwi, inkub klasnął dwukrotnie w dłonie, dzięki temu w ciemnym pokoju zapaliło się światło. W tym momencie oczom wszystkich ukazał się gustowny salon, zasłany puszystymi białymi dywanami, który płynne przechodzi w białą kuchnie, z wyspą, o płaskich zamykanych szafkach i pochowanych sprzętach. Kuchnia wydaję się być bardzo luksusowa, a jednocześnie surowa i wręcz pusta. Wszystkie ściany są szaro-czarne i wspaniale kontrastują z białą prostokątną kanapą, o bardzo regularnych kształtach, stojącej tuż przy marmurowym stoliku oraz na wprost kamiennego kominka. Zwisający kryształowy żyrandol wspaniale odbija światło i daje poczucie przyjaznego ciepła, w całym tym przestronnym pomieszczeniu. Wszystko jest tak równe, stylowe i uporządkowane, że strach się poruszać w tym ekskluzywnym pomieszczeniu.
- ŁAŁ, ładnie sobie pomieszkujesz - stwierdziła Kiazu oglądając z podziwem pomieszczenie.
- Nie spodziewałam się, że w środku jest aż tyle miejsca... - dodała oszołomiona Diuna.
- Moja droga, oprócz tego co widzisz jest tu jeszcze łazienka, moja wspaniała sypialnia do której nie macie prawa wstępu oraz duży pokój, w którym spał mój sługa. W mojej łaskawości możecie tam spać i zostawić swoje rzeczy. - odparł dumie Sachiner.
- WOW to tu są jeszcze jakieś pomieszczenia? - spytał niedowierzający Hachi.
- Owszem, skoro musicie wiedzieć to te czarne drzwi na wprost to moja sypialnia, środkowe to łazienka, a te drzwi najbliżej aneksu to drugi pokój. A teraz żądam abyście zdjęli buty i nie zdemolowali mojego domu. - odpowiedział stanowczo i arogancko inkub, a następnie udając się do drzwi na wprost olewczo dodał - W razie potrzeby, mam nadzieje że takowa nie zajdzie, jestem u siebie.
- Spoko poradzimy sobie ... - odpowiedziała Diuna.
- Sachiner... - wtrąciła nieśmiało Rina.
- Słucham moja droga ... - odparł inkub odwracając się.
- Czy możemy używać sprzętów, kuchni i innych rzeczy? - odparła wodna neczanka.
- Oczywiście moja droga, przecież doskonale o tym wiesz... - odpowiedział Sachiner.
- Ke? - zdziwił się Hachi.
- Tak możecie używać sprzętów, kuchni i innych rzeczy. Jedynie życzyłbym sobie abyście nie popijali mi mojego ulubionego wina oraz nie wchodzili do mojej sypialni bez wyraźnego pozwolenia, a i utrzymali tu porządek... - odpowiedział arogancko i stanowczo Sachiner, a następnie wszedł do swojej sypialni.
- Dziękujemy... - odparła pokornie Rina.
W między czasie wszyscy, łącznie z inkubem, rozebrali się z ciepłych kurtek, a kiedy gospodarz zniknął w swoim pokoju, jego goście udali się do pokoju w którym to mieli się rozgościć. Jedynie Hachi i Otachi zaczęli buszować w kuchennych szafkach, w poszukiwaniu czegoś dobrego do jedzenia.
- Hmmm... co my tu mamy garnki ... przyprawy ...- mamrotał Hachi otwierając niektóre szafki.
- talerze .... kieliszki .... O zmywarka .... - dodał Otachi.
- Jestem w niebie ... Bro patrz ile jedzenia .... - stwierdził Hachi, otwierając ukrytą lodówkę.
- Ale smakowitości ... i pomyśleć, że żywimy się głownie puszkami i konserwami , a on ma masę świeżych produktów. - dodał Otachi.
- HEJ RINKA! Pozwól do nas ... - wykrzyknął Hachi, wołając siostrę.
Kiedy wodna neczanka podeszła do braci, to Otachi spytał z nadzieją:
- Siostra ugotowałabyś coś dobrego na kolację?
- Jasne ... - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- SUPER! - wykrzyknęli radośnie bracia, zabierając plecak od siostry.

************

- Heh ... jaki łaskawy się zrobił, pozwolił używać nam kuchni ... a swoją drogą musiałaś się go o to pytać? Przecież to było oczywiste, że możemy,a wręcz musimy... - narzekała Diuna.
- To jego dom ... dobrze by było abyśmy nie wdawali się w jakieś dziwne i niepotrzebne konflikty, że ruszyliśmy coś ... - odpowiedziała niepewnie Rina.
- Dobra, a czemu stwierdził, że "przecież wiesz"? - spytał dociekliwie Hachi.
- Heh ... ogólnie od wizyty Dae sprzątam dbam tu o czystość ... właściwie to raz sprzątałam tylko salon, łazienkę i sypialnie Sachinera, wszędzie indziej zawsze panował wręcz sterylny porządek ... w zamian w razie potrzeby miał nam pozwolić zamieszkać w jego przyczepie - odpowiedziała Rina.
- Hmm... to wyjaśnia czemu "nic nie chciał" w zamian za mieszkanie tu i przechowanie rzeczy... W sumie dobry układ i nikt nie jest stratny. On zdobył energię i ma ukochany przez siebie porządek, a my mamy gdzie mieszkać. - stwierdziła Ery.
- W sumie za samo utrzymanie tu porządku, możliwość mieszkania w tych luksusach i możliwość wykąpania się to nie jest droga cena. - dodała Kiazu.
- No racja - dopowiedziała Diuna.
- A co jakby zrobił Ci krzywdę? - spytał z troską w głosie Otachi.
- Nie zrobiłby ... - wtrącił Kurai.
- Wiedziałeś o tym? - zdziwili się pozostali neczanie i Ery.
- Owszem. - odpowiedział spokojnie elektryczny neczanin.
- No to w sumie luz... - dopowiedział Hachi.

************

Sachiner siedzi z wyciągniętymi nogami na swoim wspaniałymi gustownym łóżku, czyta jakąś książkę i popija swoje ulubione wino. Nagle w sypialni inkuba rozległo się delikatne pukanie do drzwi.
- Proszę. - stwierdził Sachiner, odstawiając kieliszek na szafkę i przewracając stronę.
W tym momencie drzwi otworzyły się, a aromatyczny i smakowity zapach jedzenia szybko rozszedł się po całej sypialni.
- Wredoto będziesz jadł z nami czy w samotności? spytała Ery opierając się o futrynę.
- Moja Jędzuniu dzisiaj zaszczycę Was swoją obecnością.
- Świetnie ...
- Dla waszego dobra, lepiej abyście jedli drugim pokoju, mój wspaniały salon nie jest najlepszym miejscem do posiłków.
- Tak, tak .. wiemy o tym wredoto ... i owszem Paskudo kolacja jest podana w drugim pokoju...

************

W sporym pokoju o jasnoszarych ścianach, czarnych szafach, półkach i komodach oraz białym dywanie i kanapie, przy czarnym stole, nakrytym śnieżnobiałym obrusem i zastawionym czarną zastawą o złotych zdobieniach, na czarnych krzesłach o wspaniałych białych obiciach, siedzą neczanie oraz kuby i zaczynają jeść kolacje. Wszystkie meble są proste, ekskluzywne i bardzo eleganckie, a całe pomieszczenie wygląda jak idealnie ułożone pudełeczko. Nasi swobodnie ubrani neczanie i sukub w uroczy sposób stanowią mocny kontrast dla tego miejsca.
- Ile dobroci ... - fascynował się Otachi.
- Rina co dobrego dzisiaj zrobiłaś? - spytała z fascynacją Kiazu.
- Hmm.... to tak ... jest sałatka z grillowanymi warzywami, sałatka z rukolą, sałatka z krewetkami, sałatka pomarańczowa z oliwkami i czosnkiem ... ryż, makaron, kuskus ... sześć sosów: grzybowy, szpinakowy, owocowy, pomidorowo-paprykowo-ziołowy, serowy i ostry.... do tego są pulpety z serem ... kotlety schabowe... dzwonki z łososia i filety kurczaka ... - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
- Jeszcze są smażone przegrzebki i faszerowane homarce. - dodała Ery.
- A tak ... zapomniałam o tych nowych rarytasach... - odparła Rina.
- Dzisiejsza kolacja da nam niesamowicie wiele energii i siostra na pewno spróbuję wszystkich pyszności! - odparł radośnie Hachi.
- Widzę, że dzisiaj wreszcie pomyśleliście również o moich preferencjach kulinarnych, a nie tylko o sobie - wtrącił arogancko inkub nakładając sobie homarce, i sałatkę z krewetek.
- Pewnie dlatego, że nie chwaliłeś się iż masz świetnie zaopatrzoną kuchnię... - odparła Kiazu.
- Moja droga, nie zaglądam do aneksu kuchennego, a poza tym powinniście sami o tym pomyśleć, kiedy robiliście zapasy. - odparł Sachiner.
- Czyli mówisz, że do tej pory chociaż zjadałeś ze smakiem to Ci nie smakowało? - spytała Diuna.
- Tego moja droga nie powiedziałam. - odparł arogancko Sachiner.
- Ten Paszczur nie narzeka na jedzenie ... cieszy się jedynie ze został uwzględniony w w dzisiejszym menu. - wtrąciła Ery.
- Skoro tak mówisz... - stwierdziła Diuna.
- Swoją drogą Sachiner w łazience jest wanna czy prysznic? - spytała Kiazu.
- Moja Droga widać, że mnie jeszcze nie znasz .... mam swoje wymogi i standardy ... - odparł dumnie inkub.
- Jest tam duża wanna z hydromasażem .... - wtrąciła Rina.
- Tylko spodziewałam się tam co najmniej ogromnego jakuzzi z opcją wanny. - dodała Ery.
Sachiner nic nie odpowiedział, jedynie uśmiechnął się pod nosem i zaczął popijać wino.
- Aha ... czyli to wielka wanna z opcją jakuzzi ... hmm... zmieścimy się tam we 4? - ciągnął sukub.
- Moja Żmijko, jak zechcecie to mogę Wam nawet towarzyszyć i będzie jeszcze miejsce na coś więcej. - odparł wymijająco inkub z wymownym uśmieszkiem.
- Zapomnij Płazie jeden ... - odpowiedziała stanowczo Ery, a następnie dodała - hmm... to znaczy, że tak .... to jak dziewczyny po kolacji kąpiel z ploteczkami?
- Jasne! - odparła Diuna z wielkim uśmiechem.
- Pewnie, że tak! - dodała radośnie Kiazu.
- Oho ... to będziemy mieli Panie na kilka godzin z głowy. - wtrącił Hachi.
- Szkoda że ma tu gier, chipsów, piwa i telewizora ... - dodał Otachi.
- Skoro musisz wiedzieć to są tu cztery telewizory, tam masz nawet pilota od jednego. - stwierdził Sachiner pokazując gestem na kanapę w salonie, a następnie dodał - Natomiast te całe chipsy i piwo na pewno znajdziecie gdzieś w aneksie kuchennym.
- Niewierze jadasz i pijasz takie rzeczy? - spytał zaskoczony Hachi.
- Proszę Cię, za kogo Ty mnie masz, nie jestem prostakiem. Dla twojej informacji bywają tu różni goście, a ja lubię być gotowy na każda ewentualność. - odpowiedział dumnie inkub.
- To w takim układzie trzeba będzie przeszukać dokładnie kuchnie. - stwierdził Hachi. szczerząc kły.
- Częstujcie się, jednak moje dywany mają pozostać nieskazitelnie czyste. - odpal gospodarz.
- Jak będziemy spać? - zainteresowała się Diuna.
- Czy ja muszę o wszystkim myśleć za Was? - odpowiedział arogancko Sachiner a następnie, dodał szarmancko - Wy moje drogie możecie spać ze mną, w moim wygodnym łóżku, u boki wspaniałego mężczyzny, który sprawi, że ta noc będzie najlepsza w waszym życiu
- Ej Gadzie, zapomnij o tym. - odparła stanowczo Ery.
- Kochany musisz się bardziej postarać aby zaciągnąć nas do łóżka. Nie jesteśmy takie łatwe jak myślisz. - wyszeptała kuszącym głosem Kiazu, inkubowi na ucho. a następnie krzyknęła: WOLE SPAĆ NA PODŁODZE NIŻ W TWOIM ŁÓŻKU!
- Dobrze powiedziane - dodała Diuna.
- Skoro odmawiacie spania z tak wspaniałym mężczyzną jak ja wasza strata i jeszcze kiedyś będziecie błagały mnie o danie Wam rozkoszy, jednak nie pozwolę aby damy, w moim domu spały na podłodze. Tak czy inaczej może spać na tej rozkładanej kanapie, o ile dobrze pamiętam po rozłożeniu jest całkiem duża. - odparł dumnie Sachiner wskazując na kanapę w pokoju którym obecnie jedzą.
- Coś jesteś dziwnie łaskawy ... co knujesz? - spytała podejrzliwie Diuna.
- Moja droga, uznajmy, że mam dobry dzień i nie drążmy tego tematu, no chyba że gardzisz moją łaskawością to wtedy będę zmuszony wyprosić Cię z moich skromnych progów. - odpowiedział arogancko inkub.
- Spokojnie, nie gardzę ... tylko głośno się zastanawiam ... - odparła Diuna.
W tym momencie dało się usłyszeć bardzo głośną wibrację jednego z telefonów. Gospodarz wytarł usta w serwetkę i wstając od stołu powiedział:
- Przepraszam, na chwilę.
Po czym wyszedł z pokoju i udał się do swojej sypialni.
- Nareszcie ... - stwierdziła Ery.
- Mam nadzieje, że już nie wróci ... - dodała Diuna.
- To by było zbyt piękne ... - dopowiedziała Kiazu, nakładając sobie kolejną porcję jedzenia.

************
Spora łazienka o prostokątnym kształcie. Na wprost wejścia od ściany do ściany zajmuje spora kilkuosobowa, biała, lekko kwadratowa wanna wtopiona w biały marmur o delikatnym szarawym wzorze, który ciągnie się przez całą podłogę, aż do drzwi. Na prawo od wejścia znajdują się białe szafki o ciemnoszarych blatach i umywalce, która jest sprytnie wpasowana w całość. Nad nimi wisi duże lustro o złotych ramach. Natomiast po lewej stronie znajduje się ciemnoszara ścianka, za którą ukryta jest toaleta. Wszystkie ściany zdobią czarne, błyszczące kafelki. Dodatkowo łazienka ozdobiona jest pięknym kryształowym żyrandolem o bardzo regularnych kształtach. Całość idealnie komponuje się za równo ze sobą, jak i z resztą mieszkania. Kiazu, Ery, Rina i Diuna leżą sobie wygodnie, zanurzone aż po szyje, w wannie pełnej piany i zażywają delikatnego hydromasażu rozmawiając.
- Ach to jest życie ... - stwierdziła rozkosznie Diuna, wręcz rozpływając się z rozkoszy.
- O tak ... i to wyjaśnia czemu Sachiner, zabrał tą przyczepę ze sobą... w końcu do luksusu łatwo przywyknąć... - dodała Kiazu.
- On nie zna innego życia niż luksus ... - dopowiedziała Ery, której każda komórka ciała czuła się dopieszczona.
- Ery ... tak się zastanawiam ... jak trafiłaś na turniej smoków? - wtrąciła nieśmiało Rina.
- Właśnie nigdy o tym nie opowiadałaś ... - dodała zafascynowana Kiazu.
- W tamtych czasach ... Kiedy się mieszkało na Zekeren to nie trudno było usłyszeć o turnieju, jak i również wziąć w nich udział ... - odparła wymijająco Ery.
- Rozumiem, ale wiesz brałaś udział w turnieju jeszcze za Dossaka i mimo wszystko kobiecie raczej było tam bardzo ciężko w normalnym życiu, a co dopiero jak brała udział w turniejach? Nie bałaś się, że spodka Cię coś okropnego? - odparła Diuna rozmyślając.
- Wtedy nic bardziej okropnego nie mogło mnie już spotkać ... - odpowiedziała Ery.
- Czy to było po tym? - spytała tajemniczo Kiazu.
- Tak, to było po tym... - odpowiedział sukub.
- Po czym? No weź Ery opowiedz, przecież wiesz, że nam możesz ufać poza tym to dość intrygujące dlaczego tak piękna i bogata kobieta trafiła na Zekeren i stwierdza, że "wtedy nic bardziej okropnego nie mogło jej spotkać" ... - naciskała zaciekawiona Diuna.
- Ej ... siora nie naciskaj jak nie chce mówić to nie ... - stwierdziła Kiazu.
Ery przewróciła oczami i po dłuższej chwili namysłu powiedziała:
- Swoją ciekawością i tak pewnie będziesz mi wiercić dziurę w brzuchu. Niech będzie rozdrapie stare rany, ale proszę aby to co usłyszycie nie wyszło po za ta łazienkę....
- Jasne ... - odparły zgodnie neczanki.

************

Zamyślony Sachiner siedzi wygodnie, na swoim wielkim łóżku, czyta książkę oraz oczywiście popija swoje ulubione bursztynoworózowe wino. Jednocześnie w prawym uchu ma czarną, bezprzewodową słuchawkę, a nad wejściem do jego sypialni jest włączony spory telewizor.
- Ten fragment już znam ... jednak nie na tyle dobrze aby go zlekceważyć ... okazuję się, że to nie był tylko bez emocjonalny i pusty bełkot ... to tkwi głęboko, a nawet bardzo głęboko ... zaskakujące, nigdy bym się nawet tego nie podziewał ... nie obchodzi mnie to.. czy aby na pewno? ... obchodzi ... niestety lecz obchodzi ... to dziwne uczucie kiedy okazuje się tak wielkie i wspaniałomyślne ja ... obchodzi więcej niż sam ja ... towarzyszy mi zawsze odkąd usłyszałem to po raz pierwszy ...czuje się wręcz jakbym był na literackim kacu ... historia tak przenikającą, że nie mogę opuścić jej świata i spokojnie udać się do drugiego... uwielbiam takie książki ... one działają jak kojąca oaza ... zabierająca myśli i nie dająca o sobie zapomnieć ... i pomyśleć, że to mówię ja ...

************

- Po tym jak uciekłam, skryłam się w dokach. Tam stacjonowały dwa Zekereńskie statki, przemknęłam się na podkład jednego z nich i skryłam się w ładowni. Tak naprawdę wtedy nie wiedziałam, dokąd zmierzają te statki i skąd są ... dopiero po podsłuchanej rozmowie dwóch strażników ... Na szczęście mnie nie wykryli ... - opowiadała poważnie zamyślona Ery.
- Co było dalej? - spytała dociekliwie Diuna.
- Na Zekeren, przez jakiś czas żyłam w dokach ... i zdążyłam się dowiedzieć o turnieju smoków ... to nie było trudne kiedy wszędzie walały się plakaty i porzucone gadżety turniejowe... niestety któregoś dnia znalazł mnie jeden z mechaników ... i oddał w ręce strażników ... myślałam, że to już koniec ... kilku uzbrojonych strażników doprowadziło mnie pod oblicze samego Dossaka ... Przechodziły mi wizje bycia nagrodą najbliższego turnieju...
- I co stałaś się nagrodą? - spytała Kiazu.
- Tak byłam nagrodą, ale nie turniejową... Dossak stwierdził, że za dużo pieniędzy i czasu trzeba było by poświęcić na doprowadzenie mnie do stanu zadowalającego.... Nagroda przede wszystkim na zdjęciach czy zaproszeniach miała być kusząca i pięknie wyglądać, aby ściągnąć jak najwięcej uczestników ... potem mogło się z nią dziać wszystko ... ale na reklamie miała być olśniewająca ... jednak ja wtedy wyglądałam jak zaniedbana i wygłodzona elfka ... nie miałam nawet tyle energii aby się przeobrazić w swoją normalną postać...
- To jaką nagrodą byłaś? - spytała Diuna.
- Zostałam oddana wojsku, które za pomocą "bitwy ulicznej" ... "rozlosowało" do kogo mam trafić ... w sumie te zawody miały tylko jedna zasadą, walki odbywały się jeden na jeden, a ten który był wstanie walczyć dalej to walczył tak długo do póki nie został pokonany, albo nie pokona wszystkich uczestników ... Walki toczyły się przez wiele godzin ... Ja głodna, spragniona z potrzebą wyssania energii siedziałam zamknięta w klatce ... doskonale widziałam prowizoryczny ring ... i ogrom mężczyzn przepełnionych testosteronem, którzy byli na wyciągnięcie ręki i ja która mogła jedynie pomarzyć o wyssaniu z nich energii... im więcej testosteronu tym moje zmysły coraz bardziej szalały a podniecenie rosło z każdą chwilą ... głodny kub to nie obliczalny kub ... gdybym była poza klatką bez zastanowienia pożarłabym ich wszystkich ... -odpowiedział sukub.
- Tyle kuszących ciasteczek ... to pewnie nawet i ja bym chciała ich wszystkich schrupać... - dodała Kiazu lekko mrucząc, a następnie dodała: - Ale beznadziejna sytuacja ... jak z tego wybrnęłaś?
- Co prawda było tam wielu podrostków którzy ledwo odrośli od ziemi ... armia Dossaka miała pełen przegląd wiekowy ... w każdym bądź razie Ci co aktualnie nie walczyli albo stali i ekscytowali się walką albo gadali miedzy sobą ... albo palili gdzieś pod ścianami ... mijały godziny a ja słabłam ... w końcu zemdlałam ... a kiedy się obudziłam byłam w schludnej kremowej sypialni... leżałam w łóżku przykryta puchatą pościelą ... dawno nie byłam w takich luksusach ... na krześle leżało świeże ubranie ... a koło niej karteczka z napisem "w szufladzie leży telefon zadzwoń proszę do mnie jak się obudzisz" ... później dowiedziałam się, że zostałam uleczona i "nakarmiona" kroplówką ...oraz energią ... - odpowiedziała blondyneczka.
- Zadzwoniłaś? - spytała Diuna.
- Oczywiście, i mam nawet ten numer do dzisiaj ... - odparła dumnie Ery.
- Hmm... to był Volaure, prawda? - spytała nieśmiało Rina.
- Owszem, to był on ... pomógł stanąć mi na nogi ...
- A skąd masz Alassielę? - spytała Kiazu.
- Ona należała kiedyś do innego zawodnika, który zginął na arenie ... ona była bardzo mocno ranna ... w normalnych warunkach została by sprzedana ... jednak była tak rozszalała i tak bardzo ranna, że strażnicy mieli ją zabić ... kiedy nasze spojrzenia się zetknęły coś we mnie pękło ... chociaż byłam daleko to czułam jej ból ... i zapragnęłam ją ocalić ... znacznie później narodziła się myśl ... aby zacząć startować w turniejach ... w końcu każda walka wiązała się z pieniędzy które były mi bardzo potrzebne... chociażby na spłacenie długów ... i na dalsze życie ... kiedy wróciłam z Volaure to smoczycę uspokajał mały chłopiec ... to było niezwykłe ... bezbronny chłopiec bez trudu opanował rozszalałą bestie, która swobodnie pokonywała uzbrojonych żołnierzy.... w między czasie okazało się, że smoczyca została wykupiona ... właśnie przez tego chłopca ... jednak stwierdziłam, że się nie poddam ... po długich rozmowach z nim ... wstawiennictwie Volaure ... oraz leczeniu Alassieli ... ona wreszcie była moja, co prawda tylko na jeden turniej ale była ... podczas tego turnieju miałam udowodnić, że potrafię się nią zając i zarobić tyle kasy aby być wstaje ją wykupić ... - odpowiedziała z fascynacją Ery.
- I co i co? - dopytywały się neczanki.
- Przed turniejem opiekowałam się nią ... trenowałyśmy ... zacieśniałyśmy więzy ... moja smoczyca szybko mnie polubiła ... a ja z każdym dniem kochałam ją coraz bardziej ... Kiedy byłyśmy gotowe wystartowałyśmy w turnieju ... w którym dobrze się zgrałyśmy i świetnie nam się współpracowało ... a każda kolejna walką zaczynała się kolejna wspaniała przygoda ... zajęłam aż 3 miejsce i zyskałam uznanie publiczności jako startująca kobieta ... zarobionych pieniędzy starczyło mi na wykupienie smoka ... a jej właściciel stwierdził, że udowodniłam, że będę się nią dobrze zajmować ... od tamtej pory dość regularnie startuje ... robimy furorę i zarabiamy wystarczająco kasy ... - odpowiedziała Ery z uśmiechem.
- Super! ... ciekawa historia ... - stwierdziła Kiazu.
- Mimo wszystko, Twoje życie zmieniło się na lepsze, ale jak sobie radziłaś z tym co się działo w tamtych czasach na Zekeren? - dopytała Diuna.
- Wszystkie wydarzenia z mojego życia wzmocniły mnie i stały się moją siłą ... jestem inteligentna i całkiem sprytna więc nauczyłam się radzić w tym brutalnym systemie ... Po za tym miałam obrońców i sponsorów ... których z czasem zaczęło przybywać ... i zależało im na tym aby nic złego mi się nie stało ... i abym zawsze była piękną "ozdobą" ... w sumie przetrwanie na tamtym Zekeren nie było takie trudne, wystarczyło jedynie umiejętnie się zakręcić i zacząć się obracać w dobrym towarzystwie... - odpowiedziała spokojnie Ery z uśmiechem.
- Hehehe ... a kiedy poznałaś Sachinera? - spytała dociekliwie Kiazu.
- Hmm... to było ładnych parę lat temu ... i niedługo po tym jak pierwszy raz przybyłam na Zekeren .... jednak nie wiem czy on by chciał abym opowiadała historie o nim i jego dawnych czasach, bo ta historia zahacza również o nie ... - odpowiedziała wymijająco Ery.
- Oj tam ... Ery prosimy... - Naciskała Diuna.
- Przykro mi tego Wam nie opowiem ... jedyne co mogę Wam powiedzieć to to że poznaliśmy się na trybunach jednego z turniejów ... w dość nietypowych okolicznościach ... więcej zbytnio zahacza o prywatną przeszłość Sachinera ... o której ja nie chce rozmawiać ... bez jego zgody ... czy też jego życzenia ... - odpowiedział sukub.
- W sumie to by było nie fair w stosunku do niego ... - stwierdziła Rina.
- No właśnie ... - dodała Ery.
- No spoko rozumiemy ... to opowiedz mi o jakiś fajnych ciasteczkach. - odparła Kiazu ze zrozumieniem i ekscytacją.

************

Ciemny pokój, w którym jedynym światłem jest blask z dużego telewizora znajdującego się nad zgaszonym kominkiem. Niebieskie światło ekranu spowija tajemnicą salon, sprawiając, że nie wszystko jest takie jak się wydaje. Mroczne cienie, chowające się w delikatnym świetle, nie jednemu zjeżyły by włosy na głowie. Hachi, Otachi i Kurai siedzą na białej kanapie,która w tym świetle wydaje się być niebiesko-szara, i oglądają jakiś film grozy. Po dłuższej chwili z łazienki wyszły śmiejące się dziewczyny, ubrane w swoje piżamy i wycierając włosy.
- Co oglądacie? - spytała z ciekawością Kiazu.
- Film grozy ... o tytule ...
- O matko ale nudy, to jeszcze gorsze niż ostanie badziewie jakie oglądaliście... - wtrąciła Diuna, przerywając wypowiedz Hachiego.
- Właśnie, że nie jest znacznie lepszy niż się wydaje... - odparł Otachi.
- Proszę Cię film właśnie widzę ... totalnie nic się nie dzieje ... te istoty siedzą i nic nie robią..o przepraszam gadają .... - stwierdziła rozczarowana Diuna.
- Czasem gdy samolot jest pełny obcych sobie istot, dzieją się rzeczy bardziej niezwykłe ... A to co wydaje się być wymysłem staje się najszczerszą prawdą wykraczającą daleko po za granicę wyobraźni ... Lecąc samolotem ...j jak to zwykle bywa ... jedni pasażerowie rozmawiają inni popijają drinki i coś jedzą ... a jeszcze inni otuleni snem, pogrążają się w świecie swoich prywatnych marzeń ... Wyobraź sobie, że znudzona podróżą również zasypiasz... z każdą sekundą twoje powieki robią się coraz cięższe i ciężże ... w końcu błogo zasypiasz ... nagle czujesz mocne szarpnięcie i budzisz się z przerażeniem ... nie wiesz gdzie jesteś ani która jest godzina .... to akurat normalne w podróży samolotem ... jednak zaczynasz odczuwać nieprzenikniony lęk ... i nie wierzysz własnym oczom ... okazuje się bowiem, że większość Twoich współpasażerów zniknęło ... pozostały po nich jedynie zegarki ... pieniądze ... i inne drobne rzeczy ... ale samych istot nie ma ... po chwili spostrzegasz parę osób porozrzucanych po różnych miejscach samolotu ... Żadne z was nie ma zielonego pojęcia co się dzieje ... czuje się jakby czas zatrzymał swój bieg ... Gdy wyglądacie przez okno... widzicie zamgloną wyspę ... na której jesteście zmuszeni wylądować ... tam okazuje się, że nie jesteście sami ... gdy tylko zapada mrok ... dziwne zębiaste potwory tylko czekają na wasz jakikolwiek ruch ... aby bezlitośnie pożreć wasze przestraszone i drżące ciała ... znajdujecie się w nieprzyjaznym i nieznanym świecie w którym nie macie czasu się odnaleźć ... zagubieni i zdezorientowani ... jesteście zmuszeni działać ... aby wrócić do naszego świata ... jeśli nic nie zrobicie zginiecie marnie ... paraliżujący strach utrudnia działanie nawet największym twardzielom ... -wtrącił klimatycznie, a zarazem chłodno Kurai.
- Opowiedziałeś to tak, że aż mnie ciarki przeszły... - odparła Diuna.
- To mniej więcej tyle ile się wydarzyło do tej pory filmu ... - dodał Otachi.
- Zapowiada się nieźle. - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu, siadając na kanapie i zabierając bratu piwo z ręki.
- Ej ... to moje! - stwierdził Otachi.
- Teraz już moje ... idź i przynieś sobie drugie... - odparła Kiazu uśmiechając się.
- Książka jest o wiele lepsza i Ty chyba coś o tym wiesz? - wtrącił Sachiner, wychodzący ze swojej sypialni i nie przejmując się kłótnia rodzeństwa.
- Tak czytałem ją. - odparł chłodno Kurai.
- Masz dobry gust co do książek, a Twój opis jest znacznie lepszy od samego filmu. Jednak nie to mnie do Was sprowadza, skoro łazienka jest już wolna to chciałbym się wykąpać a któreś z Was ma mi w tym czasie przygotować sypialnie. - odparł arogancko Sachiner.
- Zapomnij, może po filmie. - odparła Diuna.
- Spoko, ja to zrobię... - wtrąciła nieśmiało i pokornie Rina.
- Dobrze, zatem proszę mi nie przeszkadzać. -odpowiedział arogancko inkub wchodząc do łazienki.
- Pójść z Tobą? ... we dwie szybciej to ogarniemy i jeszcze uda nam się coś obejrzeć... - stwierdziła Ery z uśmiechem.
- Nie Spoko, pewnie to tylko pościelić łóżko ... za chwilę wrócę... - odparła Rina z promiennym uśmiechem wchodząc do sypialni Sachinera.
- Skoro tak mówisz .... to ja zasiadam do filmu - odparła Ery rozsiadając się wygodnie na kanapie.
Rina nie zamykając za sobą drzwi weszła do sypialni inkuba,a reszta została aby w ciemnościach oglądać klimatyczny film grozy.
- Nie ma to jak odrobina dreszczyku przed snem - skwitowała Diuna.
Po dłuższej chwili lekko speszona o zarumieniona Rinka wyszła z pokoju Sachinera i podeszła do sukuba pytając:
- Ery pozwolisz jednak na chwilę?
- Jasne spoko ... - odpowiedziała Ery wstając.
- To może ja pójdę? - zaproponował Otachi.
- Wybacz wolałabym Ery ... - odpowiedziała nieśmiało Rina pesząc się.
- Spoko Otachi, nie zdziwiłabym się jakby tam znalazła coś perwersyjnego natury kobiecej.... Luzik ja pójdę ... - odpowiedziała spokojnie Ery z uśmiechem.
- No chyba, że tak. - odpowiedział Otachi.
Po tych słowach obie dziewczyny udały się do sypialni inkuba, a Diuna z ciekawością spytała:
- Ciekawie co takiego znalazła w jego sypialni?
- Nie wiem, ale była dość mocno speszona... - odpowiedziała Kiazu.

************

Mocno zaczerwieniona Rina, stoi tyłem do drzwi ekskluzywnej sypialni. Natomiast Ery przymknęła za sobą drzwi i podeszła do neczanki mówiąc:
- No dobra to co takiego peszącego znalazłaś?
- Odwróć się i spójrz nad drzwi... - odpowiedziała nieśmiało Rina.
Ne te słowa Ery odwróciła się. Nad drzwiami znajduje się duży czarny telewizor z włączonym jakimś filmem. Sukub chwile popatrzył, nie przyglądając się uważnie i odwracając się powiedział:
- Hmm... nie myślałam, że może Cię speszyć zwykły erotyk ...
- Przyjrzyj się ... czy to co jest na ekranie nie wydaje Ci się znajome?
Lekko zaniepokojona Ery odwróciła się i ponownie spojrzała na ekran, lecz przyjrzała się lepiej. Po chwili jej oczy zrobiły się wielkie i niedowierzające.
- Jak na to trafiłaś? - spytała oszołomiona Ery.
- Przypadkiem ... jak poprawiałam pościel nie zauważyłam pilota i kiedy ten upadł na ziemię to... to się włączyło ... i rozpoznałam zarówno miejsce ... jak i osobę na filmie ...
- Hmmm... a to wredny paskudny dziad ... tego jest więcej ... - stwierdziła Ery bawiąc się pilotem.
- Czy widzisz to co ja? - spytała z wielkimi przerażonymi oczami Rina.
- Co za świnia! ... ja mu jeszcze pokarze ...
- Tylko spokojnie... krzykiem i nerwami na pewno nic nie osiągniemy ... a kłótnie w tym miejscu nie są wskazane ... musimy działać rozsądnie ... - stwierdziła speszona i czerwieniąca się Rina.
- Luz Rinka, jestem rozważniejsza niż się wydaje i mam już nawet pewien plan. - odpowiedziała Ery z wrednym uśmieszkiem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz