„Ciąg dalszy nastąpi”
- Neko kotku kochany czekaj!
Neko jednak biegła dalej i nie miała najmniejszego zamiaru się zatrzymać. No to Diuna nawoływała dalej:
- Neko chcesz schudnąć czy jak?! Wracaj tuuuuuuuuuuuuu ........!
Niestety jej krzyki wywoływały reakcję odwrotną do zamierzonej. Jak na takie małe pulchne maleństwo to Neko biegała bardzo szybko ... Zwłaszcza jak Diuna robiła sobie pościg za nią.
Kiedy Diuna tak szalała to była już szarówka, więc mało kto widział jak dziewczynka goni kotkę, która zdaje się doskonale rozumieć, co się do niej mówi.
W tym samym czasie Hachi siedział w pizzerii i starał się poderwać piękną blondyneczkę. Natomiast Otachi, Rina i Kiazu wracali właśnie do domu z zakupami. Nagle zaczęło padać. Była taka ściana deszczu iż prawie nic nie było widać, więc w bardzo szybkim tempie wrócili do domu. Choć byli na dworze dość krótko to i tak przemokli do suchej nitki. Jak tylko weszli do mieszkania dziewczyn to rzucili zakupy gdziekolwiek i przebrali się w suche ciuchu, po czym rozpakowali zakupy i zaczęli przygotowywać kolację. Nagle w domu zjawiła się Diuna z Hachim. Skoro wszyscy byli w komplecie to można było zacząć jeść. Podczas tej wspaniałej kolacji Kiazu powiedziała:
-Eh ....to ja słyszałam że jakiś demon się kręci od jakiegoś czasu w okolicy a tu go ani widu a ni słychu ..
Na to Hachi:
- Zaczyna mnie brakować tych bijatyk z demonami
Po chwili Otachi:
- wiesz Stary tak mało demonów było w naszym życiu i człowiek już bez nich żyć nie może
Na to Diuna:
- No jak to w życiu jest z demonami życia niema a bez nich jeszcze gorzej
Po chwili Rina:
- Tak to już z demonami bywa, ale wiecie co pewnie nie długo będzie dane się nam w końcu rozruszać
Na to Kiazu:
- No mam taką nadzieję bo już dawno się na nikim nie wyżyłam
W ramach docinki Diuna powiedziała:
- No ta jasne ... a ten ostatni kolo jakieś dwa dni temu to co;>?
Na to Kiazu:
- Oj to był mały wypadek przy pracy
Na te słowa wszystkich wgięło, a Otachi powiedział:
- No rzeczywiście malutki wypadek ... gościu trafił do szpitala z bardzo ciężkim urazem głowy ...
Dalej Hachi:
- Leży na intensywnej ma fart że żyje ale to był tylko wypadek przy pracy ...
Na to Kiazu:
- Oj zawsze mogło być gorzej
Po chwili Diuna:
- No faktycznie zawsze mogła byś go zabić no ale fakt w ogóle się nie rozładowałaś ... ani trochę ...
Na to Kiazu:
- A żebyś wiedziała, że tak właśnie było ...
Po tej krótkiej rozmowie przy kolacji, panowie wzięli się za zmywanie a panie poszły do dużego pokoju i po raz kolejny zaczęły rozmowę. Panowie podczas zmywania również rozmawiali. Otachi:
- Jak dobrze że jestem bratem Kiazu bo gdybym miał być jej chłopakiem to bym tego doświadczenia mógł nie przeżyć
Na to Hachi:
- No coś Ty jak na to wpadłeś;>? ... Stary ja tylko czekam jak Ona w końcu zabije jakiegoś swojego chłopaka.
Po chwili Otachi:
- Ja tam myślę, że prędzej znajdzie sobie chłopaka na stałe niż któregoś zabije
Na te słowa Hachiego wgięło, ale zdołał się odezwać:
- Oj Stary źle z Tobą już nie wiesz co mówisz...
Na to Otachi:
- pożyjemy zobaczymy który z nas będzie miał racje
Nagle zrobiło się dość późno, a szum padającego deszczu sprawił iż praktycznie wszyscy poszli spać. Spali wszyscy prócz Kiazu, która szalała na jakimś czacie, aby odnaleźć nowego faceta. Siedziała tak do późna a nawet do bardzo późna aż w końcu zmorzył ją sen. Minął jeszcze jakiś czas a zwykły deszcz przerodził się w burze, która obudziła Rinę (tak ta wojowniczka boi się burzy i jak na razie sama nie wie dla czego?). Po chwili Yuri zaczęła drapać w drzwi od pokoju Riny, która wstała i otworzyła je jej. Gdy tylko to zrobiła to Yuri zaczęła drapać w szklane drzwi od tarasu. Jak Rina spojrzała tam to akurat strzelił piorun, a na barierce plecami do szklanych drzwi siedział Kurai, który już był ładnie przemoczony. Jak Rina go zobaczyła to postanowiła zapukać do pokoju Kiazu. Jak pomyślała tak zrobiła. Pukała, pukała, pukała ... jednak nikt nie otwierał. Kiedy Rina już zrezygnowała od tego pomysłu to drzwi otworzyły się. Jej oczom ukazała się zaspana Kiazu przecierająca prawe oko, która zaspanym głosikiem spytała:
- Rina co się dzieje?
Na to Rina:
- Kurai jest na balkonie i pewnie przyszedł do Ciebie
Kiazu była tak zaspana i nie do życia iż te słowa nie dotarły do niej, odparła jedynie:
- Dobranoc Rincia miłych snów
Po czym zamknęła drzwi i poszła z powrotem spać. Na to jej siostra westchnęła i powiedziała:
- Dlaczego ja?
W tym momencie piorun uderzył po raz kolejny. Za każdym razem uderzający piorun sprawiał wrażenie iż burza jest coraz bliżej i bliżej. Rina z wielkim strachem postanowiła pójść na taras. Zanim otworzyła szklane drzwi to posadziła sobie Yuri na ramieniu. Kiedy otworzyła je to wyszła automatem na deszcz i powiedziała:
- Siema Co tak późno tutaj robisz;>?
Niestety nie doczekała się odpowiedzi na to pytanie. Kurai jedynie odwrócił się w jej stronę i kiwną głowa ( na zasadzie dygnięcia), Rina więc zadała kolejne pytanie:
- Kurai to może chociaż wejdziesz do środka aby już nie moknąć?
Kurai jej nic nie odpowiedział. Po chwili znowu uderzył piorun. Rina się skuliła a Kurai zniknął. Po czym Rinka wróciła do łóżka. Niedługo potem burza się skończyła.
Kiedy nastał późny ranek to Diuna z Rina standardowo przygotowywały śniadanie, na którym pojawiła się cała paczka.
Nagle ich obroże zaczęły wysyłać ciche impulsy. Oznaczało to iż demon wreście postanowił się ujawnić. Na ten sygnał bez chwili zawahania wybiegli z akademika i pobiegli na spotkanie z demonem. Był on w lesie Shina, który był na drugim brzegu jeziora Mizuriam. Gdy dotarli prawie do połowy lasy to ujrzeli taki dziwny puszysty a zarazem wyglądający jak gałęzie drzewa, zwinięte w rulonik. Nagle dało się słyszeć tajemniczy głos:
- Hmmm... no nareszcie cała piątka obrońców ziemi w komplecie
Na to Kiazu:
- Wyłaź ... kim jesteś?
Po chwili tajemniczy głos powiedział:
-Mam na imię Tsuzuke
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz