niedziela, 23 listopada 2014

Epizod 30






„... Runda pierwsza ... ”


*Spać .... spać ... niuch, niuch .... niuch ... niuch, niuch ... ale coś genialnie pachnie ... niuch, niuch .... aż mi ślinka cieknie .....nie chce mi się .... niuch, niuch ... niuch .... ale to silniejsze ode mnie ....
-Kiazu .... pora wstawać ....
*mrrr ... mrrraauuuu ...
W tym momencie Kiazu powoli zaczęła otwierać swoje zaspane oczęta. Nad Nią stała Rina wraz z Diuna, która mówiła:
-No wstawaj już wszyscy czekamy tylko na Ciebie ....
Po chwili Kiazu zwinęła się z powrotem w kłębek i a ni było jej w głowie wstawanie .... na to Diuna:
-już łatwiej obudzić tych dwóch leni niż ją ....
W tym momencie spojrzała za siebie. Stali tam półprzytomni jeszcze nie rozbudzeni bez braku chęci do życia Hachi i Otachi .... kręcąc głową po chwili dalej Diuna:
-Eh .... wybacz Kiazu nie widzę innego wyjścia ....
Po tych słowach Diuna otoczyła ją swoją mocą tele-kinetyczną i powoli ostrożnie nad wodę. Nagle Hachi wrzasnął:
-Diuna chcesz ja utopić czy jak?
W tym momencie dziewczyna się rozkojarzyła a Kiazu wylądowała w wodzie. Kiedy tylko to robiła zaczęła się szamotać. To był szok. Kiazu nie wiedziała co się dzieje, a Diuna powiedziała:
-Dzięki Tobie geniuszu już tak .... a co?
Na to Hachi:
-Prze zemnie? Przecież to Ty ją wrzuciłaś do wody!
Podczas ich kłótni Rina wskoczyła do tej lodowatej wody, złapała Kiazu i przytrzymała ja nad powierzchnią wody. Po chwili Kiazu się opanowała i była wstanie już sama dopłynąć do brzegu. Rina została w wodzie. Że tak powiem skorzystała z okazji aby się jeszcze popluskać. Nagle odezwał się Kurai:
-Dobra koniec tej zabawy .... jemy i ruszamy dalej ....
Kiazu, Hachi i Otachi bez większych zahamowań rzucili się na jedzenie. Diuna poczekała chwile na Rinę, po czym obie dołączyły do wygłodniałej części ekipy.
Jak było zapowiedziane zaraz po szamie ruszyli w drogę. Po przyjemnym spacerku po przez lśniąco zielonym lesie, dotarli na jego skraj. Ich oczom ukazał się przeogromny zamek na wzór tych w starożytnych Chinach bądź Japonii. Diuna jak go tylko zobaczyła to powiedziała:
-Widziałam takie pałace w książkach do historii .... ale nie myślałam że w rzeczywistości były aż tak wspaniałe .....
Nagle pojawiło się 5 dziwnych mgieł. Czerwona, brązowa, biało szara, niebieska i fioletowa. Unosiły się one dookoła naszej paczki. Sprawiały wrażenie jakby się im dokładnie przyglądały. Po chwili Kiazu spytała:
- Co to do diabła jest
Na to Kurai:
-Demony świata ...
Tu przerwał mu Otachi:
-No to jak demony to trzeba je unicestwić ....
Po tych słowach rzucił się na „mgły”. Jednak nie zdążył im nic zrobić, gdyż Kurai zagrodził mu drogę mówiąc:
-To są demony odpowiedzialne za równowagę świata ... bez nich żaden świat nie mógł by istnieć .... Ogień, Ziemia, Powietrze, Woda, Umysł .... nie groźne jak się ich nie zdenerwuje ...
Na to Diuna:
-Hej to prawie tak jak my ....
W ripoście dostała od Riny stwierdzenie:
-Prawie robi wielka różnice ....
Nagle Kurai podszedł do wrót i bez zawahania wysadził je w powietrze. Po czym wszedł do środka. Reszta co prawda weszła za nim, ale mieli wrażenie, że uczestniczą w jakimś głośnym włamaniu. Zaraz po przekroczeniu wrót Otachi spytał:
-Nie dało się wejść normalnie?
Na to Kurai:
- Nie ... nie dało się ...
Kurai poruszał się po pałacu pewnie, jakby był tu nie raz. Nasza paczka natomiast odczuwała jednocześnie lęk i ciekawość.
Po chwili wysadził kolejne drzwi. Tym razem było dużo więcej dymu niż ostatnio. Kiedy dym ten opadła dało się zobaczyć Kurai’a składającego pokłon. A przed nim było coś w rodzaju sali tronowej gdzie siedziały dwie postacie. Była tam kobieta siedząca na prawym tronie i mężczyzna siedzący na lewym tronie. Nagle Kobieta powiedziała:
-Kto by pomyślał Kurai ... Nie myślałam, że ci się powiedzie. Swoja droga witam przybyszów na Tochi Neko. Mam na imię Sansha i jestem tu królowa..... Nie ma to jak oddany sługa z przymusu. Chociaż byłam pewna, że zginiesz marnie .... a tu nici ... a może jednak nie ....
W tym momencie Sansha roześmiała się demonicznie i klasnęła 2 razy w ręce. Nagle cała 6 została otoczona przez dziwnych żołnierzy bez twarzy. Wszyscy po za Kurai’em tak naprawdę nie wiedzieli co się dzieje. Byli jednak gotowi. Mieli zamiar się bronić. Kurai nawet nie wstał pstrykną tylko palcami lewej ręki. Pojawił się błysk, a po żołnierzach pozostała tylko kupa złomu. W tym samym czasie pomiędzy parą królewską pojawił się mały, zielony kociak w różowe kwiatki (tak daje sobie sprawę, iż to brzmi bardzo abstrakcyjnie) , który powiedział z entuzjazmem:
- Oooo jak fajnie ... przyszłam w samą porę na egzekucje
W tym momencie odezwał się król:
-Co ty tu robisz moja pannico? .... to sprawy dorosłych .... Hana natychmiast marsz do lekcji! ... nie będę 2 razy powtarzać!
Abstrakcyjny kociak znikł jeszcze szybciej niż się pojawił. Natomiast w ręku Sanshy pojawiło się dziwne berło. Na jego zakończeniu widniała róża otoczona czymś na wzór małych planet. Sprawiało to wrażenie takiego „mini układu słonecznego”. Po chwili królowa wstała i wycelowała berło w Kurai’a, który nadal składał jej pokłon. Rozległ się jednomyślny głos ekipy:
-Zostaw GO!
W tym momencie Sansha wycofała berło i powiedziała:
-Jak śmiecie mi rozkazywać?
Na to Kiazu:
- Ktoś wreszcie musi ....
Królowa się oburzyła, chwilę pomyślała i powiedziała:
- Masz szczęście akurat Ty nie możesz zginąć .... Kurai tym razem nie wykonam jeszcze wyroku, ale tylko dla tego że mam ważniejsze sprawy na głowie oraz wizytę tak znakomitych gości .... Wyrok wykonam przed powrotem .... teraz możesz odejść ... Musicie być zmęczeni podróżą .... Ryu zaprowadź gości do komnat .....
Na te słowa pojawiła się dziewczyna o długich różowych włosach i okularach na nosie, która powiedziała:
-Zapraszam gości za mną.
Wszyscy grzecznie i bez szemrania udali się za Ryu. Co prawda nie mogli uwierzyć w to co się stało, ale postanowili to chwilowo przemilczeć. Kiedy tylko wyszli Król San się odezwał:
-Moja droga co Ty wyrabiasz? Dobrze wiesz ze „duch mroku” nie może istnieć!
Na to Sansha:
-Oczywiście, że wiem .... to nie dopuszczalne aby takie coś przeszkodziło nam w przygotowaniach do uroczystości.
Tym czasem Ryu miała do zaprowadzenia już tylko Kurai’a. Przed jego komnatą powiedziała:
-Paniczu, to jeszcze nie koniec .... Nie zmarnuj tej szansy, bo to może być już ta ostatnia.
Na to Kurai jej nic nie odpowiedział tylko wszedł do komnaty. A Ryu powiedziała dalej:
-Szkoda, że jeszcze nie widzi tego co ja widzę .... Wszystko teraz zależy od nich ....  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz