niedziela, 23 listopada 2014

Epizod 32


„Czas nadszedł...”

Kilka dni później atmosfera wcale nie opadła. Kurai leżał nie przytomny, opatrzony, bez koszulki na łóżku w swojej komnacie. W całym pomieszczeniu panował półmrok. Po prawej stronie łóżka stała komoda, na której stałą miska z wodą. Tuż obok komody stało krzesło na którym siedziała Rina. Widać było po dziewczynie, że wciągu ostatnich kilku dni albo nie spała w ogóle lub w bardzo małych ilościach. Czuwała. W otwartych drzwiach stała Kiazu, rozmawiająca z Ryu:
- Ryu, Rina tak cały czas czuwa?
Na to Ryu:
-Tak Anielska Panienko, choć z Paniczem już lepiej to Smoczej Panience grozi niebezpieczeństwo...
Kiazu westchnęła i powiedziała:
-Moja Siostra zawsze taka była .... tak wiem ...
-...ale gdyby Królowa miała jej coś zrobić to zrobiła by już dawno ... - Wtrąciła Diuna
Na to Ryu:
- W sumie racja Kocia Panienko....
W tym momencie Kiazu podeszła do Riny (stanęła za nią) i powiedziała:
-Hej Rińcia i jak?
Po chwili ciszy Rina powiedziała:
-Wydaję mi się że już jest lepiej bo czasem się elektryzuje..
Po tych słowach Kiazu przytuliła Rinę i powiedziała:
- Będzie dobrze ....może chcesz odpocząć?
Na to Rina:
-Nie .... spoko dam rade ....
Kiazu jednak nalegała:
- Może jednak? ... siedzisz tutaj już kilka dni prawie bez przerwy ... Tobie też należy się odpoczynek ...
Po dłuższej chwili ciszy Rina powiedziała, zdejmując Kiazu z ramion:
-Przeproszę Was na chwilkę ....
Po tych słowach wstała i wyszła z komnaty. Kiazu usiadła na krześle, a Diuna i Ryu podeszły do niej, a Diuna powiedziała :
-Wygląda tak niewinnie jak „śpi” ....czasem mam ochotę go wręcz udusić ....
Na to Kiazu:
-Diuna przestań ... a przynajmniej niemów tak przy Rinie ....
Po chwili Ryu powiedziała:
-Myślę, iż Smocza Panienka jest tak nieprzytomna, że dzisiaj mało co do Niej by dotarło .... ale nie ryzykowała bym takiego stwierdzenia .....
Na to Diuna:
-Phiii .... dobra przy Niej tego nie powiem ... ale i tak myślę że Ona się tego domyśla ....
Nagle Kurai otworzył oczy i z wystraszeniem usiadł. Kiazu od razu rzuciła mu się na szyję z radości. W tym momencie do komnaty powróciła Rina. Zobaczyła trzy uradowane dziewczyny, uśmiechnęła się i wyszła. Euforia w pokoju trwała jeszcze przez chwile. Nagle Diuna powiedziała:
-Kiazu choć mamy coś do załatwienia jeszcze ....
Na to Kiazu:
-A no faktycznie.... Kurai miło że się obudziłeś... My musimy lecieć ....
W tym momencie Kiazu wzięła Diunę za rękę i obie wybiegły z pokoju, a Ryu powiedziała:
-Dobrze Paniczu, że już obudziłeś....
Tu przerwał jej Kurai:
-Nie wiem czy tak dobrze .....
Po tych słowach Kurai zaczął się elektryzować. Do tego stopnia, iż jego bandaż na prawym przed ramieniu zaczął przesiąkać krwią.
Na to Ryu:
-Paniczu tak nie można .... Chcesz zranić Smoczą Panienkę?
Po chwili ciszy Kurai powiedział:
- Powiedziałaś „Smoczą Panienkę”?
Ryu uśmiechnęła się i powiedziała:
- Tak Paniczu ..... Smocza Panienka siedziała tu od wesele Pańskiej Siostry, aż do dzisiaj ... Traf chciał że akurat wyszła z pokoju .... Opuszczała ten pokój tylko kiedy już naprawdę bardzo musiała ...
Na to Kurai:
-A więc Rina przez ten cały czas tutaj była ... Jak ja się tu znalazłem?! .... Ostatnie co pamiętam to Hedertos’a .....
Ryu, usiadła na krześle, zmieniała opatrunek i powiedziała:
-Anielska panienka opowiadała, że kiedy drzwi otworzyły się ponownie to ujrzały zakrwawione, nieprzytomne ciało Panicza .... Podbiegły czy prędzej .... Nie zastanawiały się nad tym co robią .... ja podobnie jak kilka innych osób usłyszałam huk .... Postanowiłam to sprawdzić .... zaraz po wyjściu z komnaty zobaczyłam roztrzęsioną Smoczą i Anielską Panienkę ... przeniosłam Was tutaj .... do pałacu .... Obrażenia Panicza były bardzo rozległe .... Jedyne co mogłam zrobić to fizycznie opatrzyć rany i postarać się zatamować każdy krwotok .... Tych ran było tak wiele Paniczu, że z każdą minutą wydawało się jakby ciągle przybywały nowe ... a z każdą sekundą malały szanse przeżycia Panicza .... nadzieja stawała się co raz bardziej ulotna ... Nagle Smocza panienka spytała:
SP: Ryu .... czy istnieje jakiś sposób aby Go uratować?
R: Praktycznie zrobiłam wszystko co było można ....
SP: Praktycznie? ..... a Teoretycznie? .... Zaraz Kurai potrafił leczyć swoją mocą .... Ryu Ty jesteś medykiem więc też tak potrafisz, prawda? .... Powiedz , że potrafisz ....
R: Owszem potrafię Smocza Panienko .... jednak moje rozkazy mówią, iż mi nie wolno nawet opatrzyć Panicza a co dopiero uleczyć ....
SP: Daj spokój Ryu tu chodzi przecież o życie ....
Bardzo ta sytuacja bolała Smoczą Panienkę .... Bezsilność, przy mocy jest naprawdę straszna ... Szczere łzy ciągle płynęły ... Były one nie tyle oznaką słabości, lecz tego że serce nie wyschło ... Powstała nerwowa atmosfera .... Nagle Smocza Panienka wpadła na pomysł:
SP: Ryu a jak wezmę cała winę znaczy się odpowiedzialność za uleczenie Kurai’a na siebie to byłabyś wstanie to zrobić?
R: Zakładając, iż Smocza Panienka użyczy mi trochę swojej mocy i powiedzmy zmusi mnie siła do tego, to owszem Smocza Panienko mogłabym to uczynić ...
SP: Ryu to na co czekamy?
R: Musisz wiedzieć Smocza Panienko, że jeśli użyję Twojej mocy .... To Ty będziesz odpowiadać za ten występek .....
SP: Ryu wezmę cała winę na siebie ... do wszystkiego się przyznam tylko proszę uratuj Go!
... Nie mogłam już dłużej stawiać oporu Smoczej Panience .... Zużyłam praktycznie cała moc Smoczej Panienki .... Jednak się udało .... życiu Panicza nie groziło już niebezpieczeństwo, jednak Panicz pozostawał nadal nieprzytomny .... Na tak wielka regenerację potrzeba bardzo wiele czasu.... Smocza Panienka siedziała tu wytrwale dniami i nocami .... nie zważała na własny brak mocy i na karę jaka może ją spotkać ...po prostu czuwała ...

Zapadła cisza. Cisza, która wyrażała chęć przetrawienia wydarzeń z kilku ostatnich dni.
Tym czasem Rina udała się do swojej komnaty, przebrała się i ułożyła się ma łóżku. Yuri domagała się pieszczot więc była głaskana. Co prawda Dziewczyna marzyła już tylko o śnie. Jej łóżko znajdowało się za raz po prawej stronie od wejście. Rina leżała na boku tyłem do drzwi, głaszcząc Yuri prawą ręką. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Puk, puk .... Nie odwracając się Rina powiedziała:
-Proszę .... – Drzwi otworzyły się, po czym powtórnie się zamknęły a Rina dalej – wybacz, że nie wstaję .... Ryu i jak tam się czuje Kurai?
-Czuję się dobrze – odparł Kurai.
Rina natychmiastowo oprzytomniała. Zerwała się i usiadła przodem do drzwi. Była raczej zaskoczona niżeli przestraszona. Za żadne skarby świata się go tutaj nie spodziewała. Po chwili ciszy powiedziała:
-Cieszę się .... – W jej głosie była słyszalna radość ale i troska. W tym momencie stała i przytuliła się do niego i powiedziała:
-Bardzo się cieszę....
Nagle z balkonu dobiegł rumor. Ze strachem Rina tam podbiegła. Po chwili okazało się iż Yuri zaplątała się w płotek, po którym pięły się winorośle, i przewróciła go. Kurai poszedł na balkon jak gdyby nigdy nic. W tym samym czasie Rina z uśmiechem na twarzy rozplątywała małe smoczka mówiąc:
-Moje małe głupiutkie maleństwo.... no choć .... zaraz będzie po wszystkim .... nie bój się już.
Nie minęła chwila jak Yuri stała się wolna ... Wtulona w Rinę nadal była przerażona. Nagle odezwał się Kurai:
-Spójrz w niebo....
Na te słowa Rina ja i Yuri spojrzały w niebo. Ich oczom ukazała się przecudna pełnia. Na ziemi rzadko jest widzialna tak idealna, bez chmurna pełnia. Księżyc bił hipnotyzującym blaskiem. Na niebie nie było ani jednej gwiazdy. Nagle na jego tle pojawił się wielki złoty smok z srebrnymi wąsami, rogami i grzbietem, który jakoby oplatał swym wężowym ciałem księżyc. Nie miał skrzydeł a jednak unosił się. Zrobił kilka rund wokół księżyca a następnie znikł szybciej niż się pojawił. Kiedy Rina opuściła głowę, i się odwróciła to doznała szoku. Kurai ją w tym momencie namiętnie pocałował. Spontaniczna sytuacja, której się nikt nie spodziewał. A zwłaszcza Rińcia.

Tym czasem choć był już późny wieczór, Hashi stała przed obliczem Królowej i mówiła:
-Z Całym szacunkiem Królowo... Mój podły Brat odzyskał przytomność ...
Na to Królowa:
-W całym królestwie widniał rozkaz, że każdy kto mu pomorze przepłaci to życiem. Jednak znalazła się istota która nie posłuchała mojego rozkazu. Brak znajomości prawa nie usprawiedliwia ich, ale sprytnie sobie to uknuli. Mniejsza o to Kurai czy tak czy siak zginie w najbliższym czasie.
Hashi:
-Królowo potęga Twojego berła powinna w zupełności wystarczyć do tego aby zasiać w ich sercach oddanie i posłuszeństwo. Jeszcze będą z nich wojowie godni „Tochi Neko”

Nastał kolejny świetlisty poranek. Promienie słońca w magiczny sposób mieniły się w płatkach kwiatów skąpanych jeszcze w rosie. Neczański pałac szczycił się najlepszymi warunkami do długich spacerów jak i odpoczynku na świeżym powietrzu. Mnóstwo urokliwych i wonnych kwiatowych ogrodów ukrytych wśród rzeczek i jeziorek, miało swój niepowtarzalny urok i czar. Każdego dnia można było odkrywać nowe miejsca na nowo. Wydawało się nawet iż te ogrody żyją własnym życiem i ukazują tylko to co chcą ukazać w danej chwili. Rodzeństwo ostatnimi dniami mało spędzało ze sobą czasu. Postanowili to zmienić. Udali się razem do różanego ogrodu nad rzeką. Kiedy tylko tam dotarli to Kiazu od razu rozłożyła się na kocu aby pozażywać kąpieli słonecznej. Diuna, Rina, Hachi i Otachi zaczęli zabawę w wodzie. Małe dzieci to przy nich pikuś. Wariacjom i szaleństwom nie było końca.
Dzieci pluskały się w wodzie, chlapiąc się, pływając i dobrze się bawiąc.
Po chwili Diuna wyszła z wody, usiadła koło Kiazu i powiedziała:
-Teraz czas na słoneczną kąpiel
Na to Kiazu:
- No nareszcie sobie uświadomiłaś jakie to wielkie dobro wylegiwać się na słoneczku .... mraauuu :3
Nagle Hachi zasłonił im słoneczko i powiedział:
-No co jest dziewczyny ... co tak bez czynnie leżycie na trawie?... Szybciej i przyjemniej opalicie się w wodzie
W tym momencie obie przerzucił przez ramie i zaczął iść w kierunku wody. Kiazu i Diuna strasznie się wierciły i wyrywały. Nagle Kiazu przypomniała sobie, iż Hachi ma straszne łaskotki. Nie minęła chwila jak obie „porwane” dziewuszki łaskotały swojego oprawce. Hachi długo nie wytrzymał tego zmasowanego ataku. Zwijał się na ziemi broniąc się ile miał sił . Po niedługim czasie do tej szaleńczej zabawy przyłączył się Otachi. Nie trzeba było długo czekać aby zabawa przeniosła się do wody. Czas leciał bardzo szybko. Po dłuższej chwili Diuna i Kiazu siedziały do połowy w wodzie opierając się na łokciach. Hachi i Otachi kucali w wodzie. Natomiast Rina przyniosła picie i również usiadła w wodzie. Kiedy Rina dochodziła do ekipy to Hachi powiedział:
-Swoja drogą to bardzo dziwne ....
Na to Diuna:
-Co jest dziwne... ze dwie małe bezbronne dziewczynki dały Ci rade p
W tym momencie Diuna i Kiazu przybiły sobie piątkę, a Otachi powiedział:
-Miałyście farta i tyle p .... szczerze mnie zastanawia jak ta demona i dwa cienie dostały się na teren pałacu.
Na to Rina:
- No w sumie ... podobnież pałac jest najbardziej strzeżonym miejscem na Tochi Neko ... nie dość że jest tu masa strażników ... to jest jeszcze wojsko i żywioły ...
Po chwili namysłu Kiazu:
- Nie możliwością jest dostać się tutaj nie zauważonym ... Nawet teleportacją ...
Na to Diuna:
-No właśnie widziałam czujniki ruchu ... ta demona albo jest bardzo dobra albo nie wiem co?
Dalej Rina:
-Ej... a może Ona tu nie była przypadkiem .... tzn. może o jej przybyciu ktoś wiedział i zabronił jej ruszać?
Na to Diuna:
- Mało prawdopodobne .... taki rozkaz mogła by wydać Sansha, San ... co najwyżej Hana ....
Dalej Kiazu:
- A ja myślę, że taki rozkaz mogłyby wydać jeszcze Boginki i wysoko postawieni wojskowi ...
Na to Hachi:
- Nawet jeśli to które z nich ryzykowało by, aż tak wiele ....
Diuna:
- Co masz na myśli?
Po chwili namysłu Hachi dalej:
-Niby jeden mały demon ale wpuszczając go na teren pałacu ryzykowało się życie wszystkich obecnych jak i to że taka wielka ceremonia zostanie zakłócona .....
Na to Rina:
- To wszystko by miało sens tylko w tedy jeśli ktoś z wcześniej wymienionych osób przyzwał tego demona i miał go pod pełna kontrolą ....
Dalej Kiazu:
- W tedy nic by nie ryzykował ... trzeba to ogarnąć ....
Nagle pojawił się znajomy głos:
- Jak zwykle ... lubicie kłopoty ....
Na to Diuna:
- Nie no dlaczego? .... A Ciebie to chyba nie powinno być tutaj co?
W tym momencie Kiazu wybiegła z wody i już skoczyła aby się uwiesić na szyi Kurai’a. Ten jednak znikł a Kiazu wylądowała w czyjś ramionach. Po chwili odezwał się głos:
- No, no Kochanie musisz popracować jeszcze nad celnością
Kiazu uniosła głowę i krzyknęła:
-Amis .... nie mi celować p
Okazało się iż Kiazu ustawiła się z Amis’em i kompletnie o tym zapomniała. Wraz z Amis’em przyszedł Moyoshi i Diuna również była szczęśliwa. Po chwili Kiedy witali się ze wszystkimi spostrzegli Kurai’a i Amis powiedział:
-Uciekajcie stąd ..obronimy was ...
Po tych słowach Moyoshi jak i Amis przyjęli postawę do walki. A Kiazu powiedziała:
-Faceci ... eh tylko byście się bili ....
Na to Diuna:
-Nie ważne z kim i o co ważna tylko bójka ....
Po chwili ciszy Moyoshi powiedział:
- To nie jest byle kto to jest Kurai ....
Na to Hachi:
- I co z tego? ... myślicie że jak nie jest w pełni sił to dacie mu rade?
Dalej Otachi:
- Nie macie co próbować bo i tak nie dacie xD
W tym momencie Kiazu wzięła Amis’a za rękę i ciągnąć go jak najdalej stamtąd powiedziała:
-Kochanie nie zajmuj się głupstwami zajmij się mną
Amis nie wiedząc zbytnio co się dzieje udał się za Kiazu jak mała potulna owieczka, Hachi to skwitował:
-Nie ma to jak nie odparty urok i dobra argumentacja xD
Nie trudno się domyśleć jaka była reakcją tam obecnych xD ....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz