„.Raiu ... co
za dużo to nie zdrowo ....”
Wydawało się , że czas spędzony na
zaliczeniu będzie się nam dłużył bez końca. Co prawda nasza
paczka już prawie napisała prace zaliczeniową. Jednak prawie robi
wielka różnice, zamiast się opalać i się dobrze bawić nad woda
to muszą nadal kombinować jak zdać. Na domiar złego popsuła się
pogoda. Od jakiegoś czasu bez przerwy padało.
Nagle podczas spaceru nad jeziorem rozpętała się straszliwa burza. Rina zaczęła się cofać, a Kiazu powiedziała:
- Nie dość, że od kilku dni ciągle leje to jeszcze ta burza .... nie no my nigdy nie skończymy tej głupiej pracy ....
Na to Diuna:
-Dobra mam tego dość jak dzisiaj nie znajdziemy czegoś ciekawego to już koniec! Tak więc idziemy dalej!
Podczas tej rozmowy Rina coraz bardziej cofała się do tyłu. Po chwili na coś wpadła, więc podskoczyła do góry i się odwróciła. W tedy okazało się iż Rińcia wpadła na Kurai’a. W tym momencie powiedziała:
- Kurai jak mogłeś? ....
O dziwo Kurai jej przerwał i powiedział:
- Ta potężna burza nie jest moja .... nie używam tak prymitywnych metod .... właściciela burzy znajdziesz za sobą ...
W tym momencie dziewczyna się odwróciła w kierunku morza. Reszta paczki już patrzyła w niebo. Jej oczom ukazał się dobrze zbudowany, całkiem przystojny demon, któremu oczy świeciły się na żółto. Ten oto demon władał tą burzą. Nagle odezwał się Otachi:
- Nie no po prostu genialnie .... Nam nie może się nudzić chociaż przez 5 minut ...
Na to Hachi:
- A no nie .... demon won mi stąd ....
Tu przerwała mu pod denerwowana Kiazu:
- No kurka wodna nie dość ze leje od kilku dni ... że mamy jakieś głupie zaliczenie to jeszcze TY śmiesz nam przeszkadzać! .... Demon spadówka stąd jeśli Ci życie miłe! Kim TY w ogóle jesteś?
Na te słowa demon powiedział:
-Jestem nie zwyciężonym władcą burz. Nosze chlubne imię Raiu. Przybyłem aby was pokonać.
Hachi wybuchł śmiechem ,po czym powiedział:
-No to widać ze nas jeszcze nie znasz, wielu już próbowało i co nadal żyjemy.
W tym momencie Raiu zaatakował naszą paczkę błyskawicą. Niestety nie trafił bo nasza paczka zwinnie odskoczyła od ataku a Diuna powiedziała:
-Hachi Ty zawsze coś takiego musisz palnąć ..... gratuluje pomysłowości .... Kurai wiesz coś o tym demonie? ...
Zero odpowiedzi. Okazało się iż Kurai’a już nie było. Po chwili tej niezręcznej ciszy Raiu nada atakował a Kiazu unikając ataku, powiedziała:
-Nie ma to jak facet.... zawsze gdy jest potrzebny to go nie ma ....
Nagle Raiu miał już dość zabawy z przeciwnikami, którzy tylko uciekają przed jego mocą a wcale go nie atakują. Wystrzelił kilka błyskawic. Zrobił to w taki sposób iż nasza paczka nie miała już jak uniknąć tego ciosu. Z nie wielką nadzieją na odparcie jego ciosu ekipa postawiła osłonę. Jedną wspólną obronę. Jednak energia nawet do nich nie dotarła, bo została odbita przez równie silną jak nie silniejszą moc elektryczną. W tym momencie pojawił się Kurai, który powiedział:
- Ikino Jiroki Raiu nie holujesz za dużo? ... Na dziś koniec zabawy.
Na o demon się odrobinę przeraził i powiedział:
-Niewiarygodne .... myślałem że już dawno nie żyjesz ....Widać nie doceniłem Cię ....
Po tych słowach demon pokłon podkreślający uznanie do Kurai’a po czym zniknął, a burza odeszła wraz z nim.
Nasza paczka nie wiedziała zbytnio co się dzieje. Nagle Kiazu spytała:
-Kurai Ty znasz tego wariata?
On jednak nic nie odpowiedział, gdyż już go nie było. W tym momencie dziewczyna się mocno zdenerwowała i zaczęła rzucać kulami ognia we wszystko co było pod ręką. Nagle Kurai powrócił złapał ją za prawą rękę, która była gotowa do ataku i powiedział:
-xso .... Jesteś zbyt pewna siebie .... czeka was ciężka walka a Ty marnujesz potężne jednostki energii .... Jeśli liczysz na to iż wam pomogę to uważaj bo się przeliczysz .....
Po tych słowach puścił jej rękę. Kiazu przestała gromadzić energie i postanowiła na razie przemilczeć zachowanie Kurai’a. Po chwili odezwała się równie zdenerwowana Diuna:
-Jak śmiesz tak mówić do mojej Siostry .... Ja ci zaraz pokaże ...
Przygotowała się do ataku, jednak Otachi ją powstrzymał. Podszedł do niej i mocno ją złapał, tak aby nie zrobić jej przypadkiem krzywdy i aby ta znowu się nie wyrwała. Po czym powiedział:
-Diuna przestań .... zresztą dziewczyny dajcie spokój .... to nie ma sensu
W tym momencie odezwała się Rina:
-Otachi ma rację ... ogarnijmy się ... rozumiem, że wszyscy mamy już totalnie dosyć po ostatnich kilku dniach i nerwy już nam puszczają .... ale trzeba się wziąć w garść ... zamiast się kłócić miedzy sobą powinniśmy zacząć obmyślać plan jak pokonać tego całego Raiu ....
Po tych słowach zapadła niesamowita cisza. Nagle Kiazu powiedziała:
- Zrozumiałam ... Raiu jest silniejszy od poprzedników .... możemy się po nim spodziewać wszystkiego ... Na razie czas się zbierać w końcu do domu aby od chamieć i doprowadzić do stanu używalności publicznej. Myślę iż jak w końcu odpoczniemy przez chwile to dobrze nam zrobi. Potem pomyślimy nad Raiu ....
Na to Diuna:
- Kiazu masz jakiś pomysł jak pokonać tego drania?
Kiedy Diuna mówiła to reszta paczki zaczęła się zbierać. Początkowo wrócili do obozowiska, aby je zwinąć, a następnie udali się do cywilizowanego domu. Kiazu pierwsze co zrobiła po otworzeniu drzwi to rzuciwszy rzeczy zaczęła biec do łazienki z krzykiem:
-Kąpiel....kąpiel to coś czego mi trzeba J
Po tych słowach wparowała do łazienki a dziewczyny lekko się uśmiechnęły. Tymczasem Panowie najpierw stoczyli „bój” o to kto pierwszy wymoczy swoje zwłoki w wannie. Szaleńczy bieg do łazienki wygrał Hachi. Kiedy niektórzy mieli te przyjemność moczyć się to reszta np. rozpakowywała swoje rzeczy, nie mogąc się już doczekać jak przyjdzie ich kolej.
po jakiś dwóch godzinach Diuna postanowiła zapukać do nadal kąpiącej się Kiazu. Pukając spytała:
-Ej ... Kiazu długo jeszcze? ...
Na to Kiazu:
-Daj mi się trochę z relaksować ...... Mraaauuuu .....jak minie godzina to daj znać ...
- Kochana godzina minęła już godzinę temu .... siedzisz już ponad dwie godziny ... daj się innym wymoczyć
-eak ..... aż tak długo już tu siedzę? ... sorka dziewczyny już wypełzam .....
Po chwili Kiazuńcia wyszła. Miała na sobie dwa ręczniki. Jeden zakrywał jej ciało od klatki piersiowej do ud. Natomiast drugi był zawinięty w turban na głowie. Jak tylko wyłoniła się z jaskini zwanej łazienką to Diuna powiedziała:
-No nareszcie ....
Po czym to właśnie ona wparowała do kąpieli. Tymczasem Rina siedziała w salonie i głaskała Yuri. Po chwili podeszła do niej jeszcze mokra Kiazu w stroju „mokrej miss” i powiedziała:
- Mraaauuuu .... tego mi brakowało .... Mraaauuuu
Mówiąc to dziewczyna się przeciągła. Nagle nad miastem znowu zapanowała przeraźliwa burza, na co Kiazu stwierdziła:
-Nie no znowu ... no to na tyle relaksu na dzisiaj ....
W tym momencie do mieszkania dziewczyn wparowali panowie w tym Otachi z krzykiem:
-Dziewczyny myślicie to samo ....
Podczas gdy mówił zobaczył Kiazu i Diunę, które migusiem poszły do swoich pokoi się przebrać. Otachi dostał odpowiedz na pytanie za nim zdążył je zadać. Po chwili cała ekipa była już gotowa i udała się do epicentrum burzy. Gdy już się tam znaleźli to ich oczom ukazał się Raiu w pełnej okazałości. A Hachi powiedział:
- To co robimy i jaki mamy plan?
Na to Diuna:
- To co wychodzi nam najlepiej....
Dalej Kiazu:
-Improwizujemy ....
W tym momencie Raiu powiedział:
-Dobra robaczki koniec tego gadania ....
Kiedy tylko skoczył mówić to na ziemie zaczął spadać grad błyskawic. Naszej Ekipie większości ataków udawało się uniknąć jednak co poniektóre ale ich dość mocno musnęły albo trafiały. Zapowiadała się długa, ciężka i męcząca walka, którą wydawała się być przesądzona. Z minuty na minutę Raiu był co raz bliżej wygranej. Unikając elektrycznych ciosów Raiu czasem udawało się go zaatakować. Jednak to piekielne stworzenie zdawało się w ogóle nie reagować na ich ataki. Po dłuższej walce Hachi postawił wielką ziemna zaporę osłaniającą całą paczkę. Była to bardzo gruba warstwa ziemi. Raiu przez miał problem aby się przez nią przedrzeć. Dało to naszej paczce chwile do namysłu. Po chwili Diuna siedząc pod osłoną powiedziała:
-No dobra do tej naszej improwizacji przydał by się jakiś plan ....hmm ... zauważyłam iż Raiu czasem się odsuwa ... tak jak by czegoś unikał ...
Dalej Rina:
-Rzeczywiście tak robi podczas ataków moich, Hachiego oraz Kiazu ... zwłaszcza Kiazu ....
Na to Kiazu:
-Czyli z tego wynika, iż największe szanse na mocny atak który najwięcej jest mu wstanie zrobić ... mam ja ... Hachi i Rina ....
Na to Hachi:
- Tyle że moje ataki mogą stanowić również skuteczną obronę.
Po chwili ciszy Diuna wpadła na zalążek pomysły:
- hmmmmm.... wiecie co .... to jest pomysł .... Hachi zrób jak najwięcej takich „skalnych” wybrzuszeń abyśmy mogli się gdzieś chronić przed jego atakami.
Skoro nikt nie zgłosił sprzeciwu to Hachi zrobił to co do niego należało. Jednak te skalne fale nie były wieczne. W tym momencie Raiu przebił się przez ta obronę. Skały pod którymi siedziała nasza paczka, rozpadły się w drobny mak. Niektóre większe odłamki trafiały w naszych przyjaciół. W tym momencie Kiazu podnosząc się z ziemi powiedziała:
-No dobra Raiu teraz to przegiąłeś! .... Ubrudziłeś mnie .... Nie dałeś nam odpocząć .... i złamałeś mi paznokieć
Jej oczy przestały być łagodne, stały się puste i świecące. Było w nich widać płomienie i niesłychanie wielką chęć zemsty. Kiazu zaczęła otaczać czerwona aura. Dziewczyna gromadziła energie. Drobne kamyczki leżące i jej stóp znikały po zetknięciu się z jej aurą. Tak wściekłej Kiazu nikt jeszcze nie widział. Gromadziła wielkie pokłady energii w zastraszającym tempie. Jednak szansa ze Raiu będzie spokojnie czekał aż ona ją zgromadzi i zaatakuje, była zerowa. Bez wahania reszta postanowiła atakować demona i za wszelką cenę chronić Kiazu tak aby była wstanie zaatakować. To była ich ostatnia szansa na pokonanie demona. Początkowo ekipa świetnie dawała sobie rade. Raiu doskonale wiedział iż coś się szykuje i próbował się dostać do Kiazu aby uniemożliwić jej atak. Diuna swoja psycho mocą łapała niektóre ataki Raiu i rzucała nimi w niego. Hachi rzucał w niego Kamieniami, a Otachi wywoływał bardzo silny wiatr, który skutecznie utrudniał ataki piekielnego stworzenia. Natomiast Rina została w pobliżu Kiazu, gdyż tam czuła się bezpiecznie. Atakowała i stawiała obronę bezpośrednio wtedy gdy Raiu udawało się wystrzelić jakąkolwiek energie w kierunku Kiazu. Raiu postępował coraz bardziej chaotycznie i nieprzewidywalne. Co sprawiało już nie lada problem.
Nagle Raiu wystrzelił kilka naprawdę silnych kul elektrycznych. Większość z nich została zatrzymana przez czujną Diunę i chłopaków. Jednak jedna przedarła się przez ich obronę. Kiazu nie była jeszcze gotowa do ataku. Rina musiała przezwyciężyć swój strach i coś zrobić. W ostatniej chwili postawiła naprawdę wielką osłonę, która pochłaniała z każdą chwilą coraz więcej resztek jej energii. Jednak osłona musiała wytrzymać ten narastający atak wystarczająco długo aby Kiazu była wstanie zaatakować. Nikt z reszty walczących również nie miał chwili wytchnienia aby móc pomóc Rinie. Raiu z każdą sekunda zdawał się coraz bardziej cieszyć z wygranej.
W tym momencie Kiazu zgromadziła wystarczająco dużo mocy na atak. W kierunku piekielnego stworzenia wystrzeliła wielkie płonące serce. Raiu nie miał grogi ucieczki, gdyż reszta walczącej paczki również do zaatakowała. Demon nie mając szans na ucieczkę został bez błędnie trafiony widowiskowym atakiem Kiazu. W momencie trafienia był słyszalny niesamowicie głośny i przeszywający krzyk demona, który właśnie dokonał żywota. Tym czasem Rina upadła na ziemie i z ledwością łapała oddech. Natomiast Kiazu się osunęła. Zdarzył ją złapać przed upadkiem Otachi. Po chwili dziewczyna wróciła już do normy, jej oczy stały się normalne i wróciła do stanu używalności. W tym momencie Hachi powiedział:
-Siostra to było nie samo wite ... pokazałaś klasę dziewczyno
Po tych słowach Otachi i Hachi podnieśli Kiazu i zaczęli podrzucać ją do góry krzycząc:
- Kiazu .....Kiazu ....
Jak widać rozpierała ich niesamowita radość. Trudno się dziwić sami pokonali Raiu. Nagle pojawił się Kurai , który powiedział:
-No to jestem pod ważeniem .... pokonaliście jedno z najsłabszych stworzeń piekielnych ... brawo ..
Kiazu już nie dało się utrzymać. Dziewczyna rzuciła mu się na szuję, a Hachi powiedział:
- Nie ma to jak genialna nagroda
Na to Diuna:
-No ba ... dobra ferajna wracamy do domu ... wszyscy zasłużyliśmy na odpoczynek.
Było już bardzo późno i wszyscy mieli dość. Rzeczywiście zasłużyli na odpoczynek. Kiedy ferajna powróciła do akademika to w głowach mieli tylko jedno. Aby jak najszybciej położyć się spać i odespać kilka ostatnich dni. Każde z nich praktycznie od razu położyła się spać. Praktycznie gdyż np. Rina musiała się najpierw wykąpać. Dziewczyna nie wyobrażała sobie tego aby położyć się spać brudna i przepocona.. Kiedy się już kładła wreszcie spać to w jej pokoju pojawił się Kurai, który powiedział:
- Jak można świadomie zrobić sobie taką krzywdę?
Rina siedząc na łóżku odpowiedziała z zdziwieniem:
- yyyy ..... co masz na myśli?
W tym momencie on podszedł do niej wziął ją za rękę i powiedział:
- To mam na myśli..... masz poparzone całe dłonie .... pod czas walki z wyładowaniami elektrycznymi używać wodnej tarczy to jest bardzo nie bezpieczne ..... gdybyś użyła normalnej zapory to nic by Ci się nie stało ....
Na to Rina:
- Może i tak ... wiesz nikt nie jest nie omylny .... a działając pod wpływem impulsu robi się największe głupoty ...
Po chwili ciszy Kurai zaczął opatrywać jej ręce. Najpierw je porządnie odkaził a potem zaczął je bandażować. Gdy już kończył to powiedział:
- Tego nie powiedziałem .... zdaje sobie sprawę iż wodna tarcza w Twoim wykonaniu jest dużo silniejsza niż zwykła tarcza a co za tym idzie wodna tarcza była wstanie ochronić Kiazu przed atakiem .... poświęciłaś swoje zdrowie a prawie i życie dla drugiej osoby ... nie oczekujesz za to nagrody wiec po co to zrobiłaś?
Rina była trochę zdziwiona, jednak po chwili mu odpowiedziała:
- Widzisz Kurai z miłości, przyjaźni i oddania robi się różne rzeczy.... Kiazu to moja technicznie starsza siostra, która zawsze się nami opiekowała .... czasem tylko tak można się odwdzięczyć ... swoja droga po co się stawiać na pierwszym miejscu i być samolubną istotą troszczącą się tylko o siebie skoro by się było samemu .... ja wychodzę z założenia iż moje dobro się nie liczy .... dla przyjaciół wszystko nawet śmierć ... tak wiem może to i głupie ale wierze iż największym darem a świecie jest szczera przyjaźń drugiej osoby ...
Na to Kurai:
-To co robisz nie jest głupie tylko szlachetne .... mało osób tak robi ... bezinteresowna szlachetność to ciekawe ....
Po tych słowach znikł. Rozmowa z Rina go raczej poruszyła. Facet żyje na tym świecie dwadzieścia lat nigdy nie spotkał się z podobnym zachowaniem. Natomiast Rina wreszcie udała się na zasłużony odpoczynek.
Nagle podczas spaceru nad jeziorem rozpętała się straszliwa burza. Rina zaczęła się cofać, a Kiazu powiedziała:
- Nie dość, że od kilku dni ciągle leje to jeszcze ta burza .... nie no my nigdy nie skończymy tej głupiej pracy ....
Na to Diuna:
-Dobra mam tego dość jak dzisiaj nie znajdziemy czegoś ciekawego to już koniec! Tak więc idziemy dalej!
Podczas tej rozmowy Rina coraz bardziej cofała się do tyłu. Po chwili na coś wpadła, więc podskoczyła do góry i się odwróciła. W tedy okazało się iż Rińcia wpadła na Kurai’a. W tym momencie powiedziała:
- Kurai jak mogłeś? ....
O dziwo Kurai jej przerwał i powiedział:
- Ta potężna burza nie jest moja .... nie używam tak prymitywnych metod .... właściciela burzy znajdziesz za sobą ...
W tym momencie dziewczyna się odwróciła w kierunku morza. Reszta paczki już patrzyła w niebo. Jej oczom ukazał się dobrze zbudowany, całkiem przystojny demon, któremu oczy świeciły się na żółto. Ten oto demon władał tą burzą. Nagle odezwał się Otachi:
- Nie no po prostu genialnie .... Nam nie może się nudzić chociaż przez 5 minut ...
Na to Hachi:
- A no nie .... demon won mi stąd ....
Tu przerwała mu pod denerwowana Kiazu:
- No kurka wodna nie dość ze leje od kilku dni ... że mamy jakieś głupie zaliczenie to jeszcze TY śmiesz nam przeszkadzać! .... Demon spadówka stąd jeśli Ci życie miłe! Kim TY w ogóle jesteś?
Na te słowa demon powiedział:
-Jestem nie zwyciężonym władcą burz. Nosze chlubne imię Raiu. Przybyłem aby was pokonać.
Hachi wybuchł śmiechem ,po czym powiedział:
-No to widać ze nas jeszcze nie znasz, wielu już próbowało i co nadal żyjemy.
W tym momencie Raiu zaatakował naszą paczkę błyskawicą. Niestety nie trafił bo nasza paczka zwinnie odskoczyła od ataku a Diuna powiedziała:
-Hachi Ty zawsze coś takiego musisz palnąć ..... gratuluje pomysłowości .... Kurai wiesz coś o tym demonie? ...
Zero odpowiedzi. Okazało się iż Kurai’a już nie było. Po chwili tej niezręcznej ciszy Raiu nada atakował a Kiazu unikając ataku, powiedziała:
-Nie ma to jak facet.... zawsze gdy jest potrzebny to go nie ma ....
Nagle Raiu miał już dość zabawy z przeciwnikami, którzy tylko uciekają przed jego mocą a wcale go nie atakują. Wystrzelił kilka błyskawic. Zrobił to w taki sposób iż nasza paczka nie miała już jak uniknąć tego ciosu. Z nie wielką nadzieją na odparcie jego ciosu ekipa postawiła osłonę. Jedną wspólną obronę. Jednak energia nawet do nich nie dotarła, bo została odbita przez równie silną jak nie silniejszą moc elektryczną. W tym momencie pojawił się Kurai, który powiedział:
- Ikino Jiroki Raiu nie holujesz za dużo? ... Na dziś koniec zabawy.
Na o demon się odrobinę przeraził i powiedział:
-Niewiarygodne .... myślałem że już dawno nie żyjesz ....Widać nie doceniłem Cię ....
Po tych słowach demon pokłon podkreślający uznanie do Kurai’a po czym zniknął, a burza odeszła wraz z nim.
Nasza paczka nie wiedziała zbytnio co się dzieje. Nagle Kiazu spytała:
-Kurai Ty znasz tego wariata?
On jednak nic nie odpowiedział, gdyż już go nie było. W tym momencie dziewczyna się mocno zdenerwowała i zaczęła rzucać kulami ognia we wszystko co było pod ręką. Nagle Kurai powrócił złapał ją za prawą rękę, która była gotowa do ataku i powiedział:
-xso .... Jesteś zbyt pewna siebie .... czeka was ciężka walka a Ty marnujesz potężne jednostki energii .... Jeśli liczysz na to iż wam pomogę to uważaj bo się przeliczysz .....
Po tych słowach puścił jej rękę. Kiazu przestała gromadzić energie i postanowiła na razie przemilczeć zachowanie Kurai’a. Po chwili odezwała się równie zdenerwowana Diuna:
-Jak śmiesz tak mówić do mojej Siostry .... Ja ci zaraz pokaże ...
Przygotowała się do ataku, jednak Otachi ją powstrzymał. Podszedł do niej i mocno ją złapał, tak aby nie zrobić jej przypadkiem krzywdy i aby ta znowu się nie wyrwała. Po czym powiedział:
-Diuna przestań .... zresztą dziewczyny dajcie spokój .... to nie ma sensu
W tym momencie odezwała się Rina:
-Otachi ma rację ... ogarnijmy się ... rozumiem, że wszyscy mamy już totalnie dosyć po ostatnich kilku dniach i nerwy już nam puszczają .... ale trzeba się wziąć w garść ... zamiast się kłócić miedzy sobą powinniśmy zacząć obmyślać plan jak pokonać tego całego Raiu ....
Po tych słowach zapadła niesamowita cisza. Nagle Kiazu powiedziała:
- Zrozumiałam ... Raiu jest silniejszy od poprzedników .... możemy się po nim spodziewać wszystkiego ... Na razie czas się zbierać w końcu do domu aby od chamieć i doprowadzić do stanu używalności publicznej. Myślę iż jak w końcu odpoczniemy przez chwile to dobrze nam zrobi. Potem pomyślimy nad Raiu ....
Na to Diuna:
- Kiazu masz jakiś pomysł jak pokonać tego drania?
Kiedy Diuna mówiła to reszta paczki zaczęła się zbierać. Początkowo wrócili do obozowiska, aby je zwinąć, a następnie udali się do cywilizowanego domu. Kiazu pierwsze co zrobiła po otworzeniu drzwi to rzuciwszy rzeczy zaczęła biec do łazienki z krzykiem:
-Kąpiel....kąpiel to coś czego mi trzeba J
Po tych słowach wparowała do łazienki a dziewczyny lekko się uśmiechnęły. Tymczasem Panowie najpierw stoczyli „bój” o to kto pierwszy wymoczy swoje zwłoki w wannie. Szaleńczy bieg do łazienki wygrał Hachi. Kiedy niektórzy mieli te przyjemność moczyć się to reszta np. rozpakowywała swoje rzeczy, nie mogąc się już doczekać jak przyjdzie ich kolej.
po jakiś dwóch godzinach Diuna postanowiła zapukać do nadal kąpiącej się Kiazu. Pukając spytała:
-Ej ... Kiazu długo jeszcze? ...
Na to Kiazu:
-Daj mi się trochę z relaksować ...... Mraaauuuu .....jak minie godzina to daj znać ...
- Kochana godzina minęła już godzinę temu .... siedzisz już ponad dwie godziny ... daj się innym wymoczyć
-eak ..... aż tak długo już tu siedzę? ... sorka dziewczyny już wypełzam .....
Po chwili Kiazuńcia wyszła. Miała na sobie dwa ręczniki. Jeden zakrywał jej ciało od klatki piersiowej do ud. Natomiast drugi był zawinięty w turban na głowie. Jak tylko wyłoniła się z jaskini zwanej łazienką to Diuna powiedziała:
-No nareszcie ....
Po czym to właśnie ona wparowała do kąpieli. Tymczasem Rina siedziała w salonie i głaskała Yuri. Po chwili podeszła do niej jeszcze mokra Kiazu w stroju „mokrej miss” i powiedziała:
- Mraaauuuu .... tego mi brakowało .... Mraaauuuu
Mówiąc to dziewczyna się przeciągła. Nagle nad miastem znowu zapanowała przeraźliwa burza, na co Kiazu stwierdziła:
-Nie no znowu ... no to na tyle relaksu na dzisiaj ....
W tym momencie do mieszkania dziewczyn wparowali panowie w tym Otachi z krzykiem:
-Dziewczyny myślicie to samo ....
Podczas gdy mówił zobaczył Kiazu i Diunę, które migusiem poszły do swoich pokoi się przebrać. Otachi dostał odpowiedz na pytanie za nim zdążył je zadać. Po chwili cała ekipa była już gotowa i udała się do epicentrum burzy. Gdy już się tam znaleźli to ich oczom ukazał się Raiu w pełnej okazałości. A Hachi powiedział:
- To co robimy i jaki mamy plan?
Na to Diuna:
- To co wychodzi nam najlepiej....
Dalej Kiazu:
-Improwizujemy ....
W tym momencie Raiu powiedział:
-Dobra robaczki koniec tego gadania ....
Kiedy tylko skoczył mówić to na ziemie zaczął spadać grad błyskawic. Naszej Ekipie większości ataków udawało się uniknąć jednak co poniektóre ale ich dość mocno musnęły albo trafiały. Zapowiadała się długa, ciężka i męcząca walka, którą wydawała się być przesądzona. Z minuty na minutę Raiu był co raz bliżej wygranej. Unikając elektrycznych ciosów Raiu czasem udawało się go zaatakować. Jednak to piekielne stworzenie zdawało się w ogóle nie reagować na ich ataki. Po dłuższej walce Hachi postawił wielką ziemna zaporę osłaniającą całą paczkę. Była to bardzo gruba warstwa ziemi. Raiu przez miał problem aby się przez nią przedrzeć. Dało to naszej paczce chwile do namysłu. Po chwili Diuna siedząc pod osłoną powiedziała:
-No dobra do tej naszej improwizacji przydał by się jakiś plan ....hmm ... zauważyłam iż Raiu czasem się odsuwa ... tak jak by czegoś unikał ...
Dalej Rina:
-Rzeczywiście tak robi podczas ataków moich, Hachiego oraz Kiazu ... zwłaszcza Kiazu ....
Na to Kiazu:
-Czyli z tego wynika, iż największe szanse na mocny atak który najwięcej jest mu wstanie zrobić ... mam ja ... Hachi i Rina ....
Na to Hachi:
- Tyle że moje ataki mogą stanowić również skuteczną obronę.
Po chwili ciszy Diuna wpadła na zalążek pomysły:
- hmmmmm.... wiecie co .... to jest pomysł .... Hachi zrób jak najwięcej takich „skalnych” wybrzuszeń abyśmy mogli się gdzieś chronić przed jego atakami.
Skoro nikt nie zgłosił sprzeciwu to Hachi zrobił to co do niego należało. Jednak te skalne fale nie były wieczne. W tym momencie Raiu przebił się przez ta obronę. Skały pod którymi siedziała nasza paczka, rozpadły się w drobny mak. Niektóre większe odłamki trafiały w naszych przyjaciół. W tym momencie Kiazu podnosząc się z ziemi powiedziała:
-No dobra Raiu teraz to przegiąłeś! .... Ubrudziłeś mnie .... Nie dałeś nam odpocząć .... i złamałeś mi paznokieć
Jej oczy przestały być łagodne, stały się puste i świecące. Było w nich widać płomienie i niesłychanie wielką chęć zemsty. Kiazu zaczęła otaczać czerwona aura. Dziewczyna gromadziła energie. Drobne kamyczki leżące i jej stóp znikały po zetknięciu się z jej aurą. Tak wściekłej Kiazu nikt jeszcze nie widział. Gromadziła wielkie pokłady energii w zastraszającym tempie. Jednak szansa ze Raiu będzie spokojnie czekał aż ona ją zgromadzi i zaatakuje, była zerowa. Bez wahania reszta postanowiła atakować demona i za wszelką cenę chronić Kiazu tak aby była wstanie zaatakować. To była ich ostatnia szansa na pokonanie demona. Początkowo ekipa świetnie dawała sobie rade. Raiu doskonale wiedział iż coś się szykuje i próbował się dostać do Kiazu aby uniemożliwić jej atak. Diuna swoja psycho mocą łapała niektóre ataki Raiu i rzucała nimi w niego. Hachi rzucał w niego Kamieniami, a Otachi wywoływał bardzo silny wiatr, który skutecznie utrudniał ataki piekielnego stworzenia. Natomiast Rina została w pobliżu Kiazu, gdyż tam czuła się bezpiecznie. Atakowała i stawiała obronę bezpośrednio wtedy gdy Raiu udawało się wystrzelić jakąkolwiek energie w kierunku Kiazu. Raiu postępował coraz bardziej chaotycznie i nieprzewidywalne. Co sprawiało już nie lada problem.
Nagle Raiu wystrzelił kilka naprawdę silnych kul elektrycznych. Większość z nich została zatrzymana przez czujną Diunę i chłopaków. Jednak jedna przedarła się przez ich obronę. Kiazu nie była jeszcze gotowa do ataku. Rina musiała przezwyciężyć swój strach i coś zrobić. W ostatniej chwili postawiła naprawdę wielką osłonę, która pochłaniała z każdą chwilą coraz więcej resztek jej energii. Jednak osłona musiała wytrzymać ten narastający atak wystarczająco długo aby Kiazu była wstanie zaatakować. Nikt z reszty walczących również nie miał chwili wytchnienia aby móc pomóc Rinie. Raiu z każdą sekunda zdawał się coraz bardziej cieszyć z wygranej.
W tym momencie Kiazu zgromadziła wystarczająco dużo mocy na atak. W kierunku piekielnego stworzenia wystrzeliła wielkie płonące serce. Raiu nie miał grogi ucieczki, gdyż reszta walczącej paczki również do zaatakowała. Demon nie mając szans na ucieczkę został bez błędnie trafiony widowiskowym atakiem Kiazu. W momencie trafienia był słyszalny niesamowicie głośny i przeszywający krzyk demona, który właśnie dokonał żywota. Tym czasem Rina upadła na ziemie i z ledwością łapała oddech. Natomiast Kiazu się osunęła. Zdarzył ją złapać przed upadkiem Otachi. Po chwili dziewczyna wróciła już do normy, jej oczy stały się normalne i wróciła do stanu używalności. W tym momencie Hachi powiedział:
-Siostra to było nie samo wite ... pokazałaś klasę dziewczyno
Po tych słowach Otachi i Hachi podnieśli Kiazu i zaczęli podrzucać ją do góry krzycząc:
- Kiazu .....Kiazu ....
Jak widać rozpierała ich niesamowita radość. Trudno się dziwić sami pokonali Raiu. Nagle pojawił się Kurai , który powiedział:
-No to jestem pod ważeniem .... pokonaliście jedno z najsłabszych stworzeń piekielnych ... brawo ..
Kiazu już nie dało się utrzymać. Dziewczyna rzuciła mu się na szuję, a Hachi powiedział:
- Nie ma to jak genialna nagroda
Na to Diuna:
-No ba ... dobra ferajna wracamy do domu ... wszyscy zasłużyliśmy na odpoczynek.
Było już bardzo późno i wszyscy mieli dość. Rzeczywiście zasłużyli na odpoczynek. Kiedy ferajna powróciła do akademika to w głowach mieli tylko jedno. Aby jak najszybciej położyć się spać i odespać kilka ostatnich dni. Każde z nich praktycznie od razu położyła się spać. Praktycznie gdyż np. Rina musiała się najpierw wykąpać. Dziewczyna nie wyobrażała sobie tego aby położyć się spać brudna i przepocona.. Kiedy się już kładła wreszcie spać to w jej pokoju pojawił się Kurai, który powiedział:
- Jak można świadomie zrobić sobie taką krzywdę?
Rina siedząc na łóżku odpowiedziała z zdziwieniem:
- yyyy ..... co masz na myśli?
W tym momencie on podszedł do niej wziął ją za rękę i powiedział:
- To mam na myśli..... masz poparzone całe dłonie .... pod czas walki z wyładowaniami elektrycznymi używać wodnej tarczy to jest bardzo nie bezpieczne ..... gdybyś użyła normalnej zapory to nic by Ci się nie stało ....
Na to Rina:
- Może i tak ... wiesz nikt nie jest nie omylny .... a działając pod wpływem impulsu robi się największe głupoty ...
Po chwili ciszy Kurai zaczął opatrywać jej ręce. Najpierw je porządnie odkaził a potem zaczął je bandażować. Gdy już kończył to powiedział:
- Tego nie powiedziałem .... zdaje sobie sprawę iż wodna tarcza w Twoim wykonaniu jest dużo silniejsza niż zwykła tarcza a co za tym idzie wodna tarcza była wstanie ochronić Kiazu przed atakiem .... poświęciłaś swoje zdrowie a prawie i życie dla drugiej osoby ... nie oczekujesz za to nagrody wiec po co to zrobiłaś?
Rina była trochę zdziwiona, jednak po chwili mu odpowiedziała:
- Widzisz Kurai z miłości, przyjaźni i oddania robi się różne rzeczy.... Kiazu to moja technicznie starsza siostra, która zawsze się nami opiekowała .... czasem tylko tak można się odwdzięczyć ... swoja droga po co się stawiać na pierwszym miejscu i być samolubną istotą troszczącą się tylko o siebie skoro by się było samemu .... ja wychodzę z założenia iż moje dobro się nie liczy .... dla przyjaciół wszystko nawet śmierć ... tak wiem może to i głupie ale wierze iż największym darem a świecie jest szczera przyjaźń drugiej osoby ...
Na to Kurai:
-To co robisz nie jest głupie tylko szlachetne .... mało osób tak robi ... bezinteresowna szlachetność to ciekawe ....
Po tych słowach znikł. Rozmowa z Rina go raczej poruszyła. Facet żyje na tym świecie dwadzieścia lat nigdy nie spotkał się z podobnym zachowaniem. Natomiast Rina wreszcie udała się na zasłużony odpoczynek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz