niedziela, 23 listopada 2014

Epizod 26


„... co napisać na zaliczeniu?... 
czy aby na pewno? ...
czas pokaże wszystko ...”

Po chwili Dyrektor do nich podszedł i powiedział:
- Ooo macie naprawdę niewiarygodne pomysły .... miejcie oczy szeroko otwarte ... zapomnieliście tych statystyk i przewodników ze szkoły a bez nich nie udało by się wam zaliczyć
Na to Diunka:
- Dziękujemy bardzo na pewno się przydadzą ...
Po chwili Yume powiedział kierując się już w stronę z której przyszedł:
- Dzieciaki postarajcie się połączyć odpoczynek z nauką ...
Zapadła cisz a. Nasza ekipa już nic nie odpowiedziała swojemu Dyrektorowi. Nagle Diuna przeglądając papierzyska powiedziała:
-Zaraz chwileczkę ... tu poza statystykami są jeszcze zadania do wykonania ... nie no po prostu uroczo ...
Na to Hachi:
-Nie dość iż mamy zaliczyć rok i użeramy się z facetem który nie równo pod sufitem to jeszcze mamy wykonywać jakieś zadania

Po chwili Kiazu:
-No dobra mniejsza widocznie to część zaliczenia .... że też nie możemy sobie odpuścić szkoły ... trudno ... Diunka pokaż co my tam mamy ....
W tym momencie Diuna podała kartkę A4 Kiazu która zaczęła czytać:
-„Moi drodzy aby zbytnio wam się nie nudziło na pracy zaliczeniowej, której od tak nie zaliczycie, daję wam kilka prostych, a wręcz banalnych, zadań do wykonania. O to One:
1) Fotografować każde ciekawe wydarzenie naukowe
2) Zdobycie ciekawych przedmiotów np. meteoryty .
3)Ponoć na tych terenach są ukryte 3 gwizdki, które kiedyś zostały zgubione przez dzielnych wojowników. Odnajdzie je.
4)Opisać kilka nietypowych gatunków zwierząt jak i roślin.
5) Wasza praca ma zając minimum 30 stron A4 i mieć dużo eksponatów i musi być ciekawa.
Drogie dzieci pamiętajcie iż od tej pracy zależy wasza przyszłość w tej jak i każdej szkole na znanym nam świecie. Nie raz przymykałem oko na wasze nie obecności i dziwne wymówki. Nie chcę was wyrzucać ze szkoły tak więc przyłóżcie się.
Życzę powodzenia.
                                                                    Dyrektor Yume
Ps. Uważajcie na dzikie zwierzęta i nie zawiedźcie mnie„
Eeeeee ..... nie no po prosu genialnie ....
Po chwili Otachi:
-On nie może nam tego zrobić to jest nie wykonalne w ciągu tych kilku dni!
Na to Diuna:
-Jak widać nie tylko może ale i zrobił nam to ... i co teraz?
Nagle odezwała się Rina:
-W sumie to najlepszym wyjściem będzie wrócić do obozu po rzeczy potrzebna do badań a następnie się rozdzielić i przeszukiwać te tereny w pojedynkę ...
Tu przerwał jej Otachi:
-A następnie będziemy co wieczór powracać do obozowiska ... Noce będą bezpieczniejsze jak będziemy spędzać je razem...
Na to Diuna:
-To z jednej strony rozsądne lecz z drugiej strony nie odejdziemy daleko od obozu.
Po chwili namysłu Kiazu:
- Ja myślę iż bezpieczeństwo prze de wszystkim. Po za tym Diunka kto jak kto ale my jesteśmy wstanie przemierzyć wielkie połacie tereny w krótkim czasie. Tak więc postanowione. Teraz wracamy do obozu po rzeczy a potem idziemy w teren.
Tak jak postanowili tak zrobili. Każde z nich poszło w inną stronę i starało się ze wszystkich sił podołać zadaniom z kartki. Mijała im pracowita godzina za godziną i wydawało się im że to nie ma najmniejszego sensu. Po tych wielu godzinach nie mieli nic i z każda kolejna godziną coraz bardziej powątpiewali iż uda im się zaliczyć rok. Pomału dzień zbliżał się ku końcowi. Był piękny zachód słońca, zawierający dech w piersiach. Jednak nasz paczka była zbyt pochłonięta pracą aby go oglądać. Nagle koło Kiazu pojawił się Kurai. Gdy Ona go tylko zobaczyła to nie trudno domyśleć się co uczyniła. No oczywiście rzuciła mu się na szyję. On jednak zniknął w ostatniej chwili i pojawił się za nią. Kiazu zaliczyła swoją buzią podłoże. Biedna dziewczyna szybko się pozbierała do kupy a następnie się odwróciła. Jaj oczom ukazał się wspaniały widok. To już nie był tylko ten wspaniały zachód słońca, ale również deszcz meteorytów który przeszywał niebo. Kiazu nie mogła uwierzyć własnym oczom. Wpatrywała się z zapartym tchem. Niestety ten wspaniały pokaz nie trwał długo. Nagle Kiazu zobaczyła iż coś błyszczy na gałęzi pobliskiego drzewa. Bez wahania postanowiła to sprawdzić.  Gdy podeszła bliżej to zobaczyła nie pozorny, mały czarno czerwony oszlifowany kamień na rzemyku. Nie myśląc wiele postanowiła go zabrać ze sobą.
W tym samym czasie reszta paczki była już w obozowisku jednak Kiazu nie wracała a zaczynało się robić już ciemno. Nagle Otachi powiedział:
-Kiazu coś długo nie wraca ... zaczynam się o Nią martwić
Na to Diuna:
-Nie ma czego dziewczyna da sobie rade
Dalej Hachi:
-Ja bym się bardziej bał o te dzikie zwierzęta a nie o nią p
Na to Rina:
-A ja zaczęłabym jej szukać w naszym świecie nie jest zbyt bezpiecznie odkąd nie jesteśmy kotami.
Po chwili ciszy Hachi:
-Dobra masz racje ale możemy najpierw zadzwonić do niej na komę i się przekonać co się z nią dzieje?
Na to Diuna:
-Hachi nie myślałam ze z Ciebie taki leń ... dobra możemy zadzwonić.
W tym momencie Otachi wyjął swoją komórkę, wybrał numer do Kiazu i przyłożył słuchawkę do ucha. Nie minęła chwila a Otachi usłyszał:
- „Siemcia tu Kiazuńcia zapewne jestem zajęta albo zapodziałam gdzieś telefon. Zostaw wiadomość to oddzwonię albo próbuj aż do skutku może w końcu odbiorę p ”
Po odsłuchaniu jej poczty powiedział:
-Eh ... Jak ja kocham jej pocztę głosową ...
Na to Diuna:
- Poczta ... tak szybko? ... hmm ... to może znaczyć iż albo jest poza zasięgiem albo ....
Tu przerwała jej Rina wychodząca z namiotu z komórką Kiazu:
-Albo ma rozładowany telefon pozostawiony w namiocie ...
Na to Hachi:
- No dobra ferajna idziemy jej szukać. Ja zostanę w obozowisku na wypadek jakby wróciła
Otachi się trochę zdenerwował na jego słowa i powiedział:
-Stary Ty leniu patentowany rusz te swoje 4 litery ...
Tu przerwała mu Diuna:
-Czekaj to dobry pomysł ... co prawda nie uśmiecha mi się aby to akurat On pozostał w obozowisku ... no ale lepiej aby ktoś tu został ...
Po tych słowach Rina, Otachi i Diuna wyruszyli na poszukiwanie Kiazu. Podczas poszukiwania Diuna napotkała Kurai’a. Przyznaję iż dziewczyna się nie ucieszyła na jego widok, ale postanowiła z nim porozmawiać:
-O Kurai widziałeś może Kiazu? .... –dalej już ciszej ... – a może szukasz guza? ....
Na to Kurai nic jej nie odpowiedział tylko wyciągnął prawą rękę przed siebie. Sprawiał wrażenie jak cos by się starał pokazać. Diuna odruchem spojrzała tam gdzie wskazywała jego ręka. Diuna popatrzyła lecz ujrzała tylko ciemna otchłań lasu i powiedziała:
- I co ja mam tu niby zobaczyć? ... To znowu jakiś dziwny numer tak?
W tym momencie w drzewo tuż przed Diuna uderzył piorun. Po chwili podniosła głowę do góry otworzyła oczy i już miała coś powiedzieć ze złości. Jednak nie udało się jej gdyż jej oczom ukazała się biała jak śnieg droga mleczna, która przeszywały spadające gwiazdy. Widok ten był pełen uroku i nie wiarygodności. Diunka była tak zapatrzona w to co widzi iż zapomniała o Kurai'u a cała jej złość odeszła jak ręką odjął. Po chwili dziewczyna oprzytomniała i zrobiła zdjęcie temu widokowi. A kiedy chowała aparat do plecaka to zauważyła coś świecącego na ziemi. Bez wahania podniosła tajemniczą rzecz. Okazało się iż to jest mały kamyczek zawieszony na rzemyku. Jak Diunka poświeciła latarka to zobaczyła iż  ten kamyczek jest oszlifowany i morsko-zielony. Po chwili powiedziała sama do sienie:
-Całkiem fajne maleństwo ...
Mówiąc to chowała ów kamyczek do plecaka, po czym od razu ruszyła na dalsze poszukiwania Siostry.
W tym czasie  samym Otachi chodził po ciemnym lesie i szukał Kiazu. Nagle usłyszał rozradowany kobiecy głos:
-Otachi ... hej Otachi ....
Nagle jego oczom ukazała się cała i zdrowa Kiazuńcia która biegła w jego stronę. Otachi bardzo ucieszył się na jej widok i otworzył szeroko ramiona. Nagle Kiazu się o coś potknęła i wleciała mu w ramiona a Otachi powiedział:
-Kiazu no ja to myślałem iż umiesz chodzić p .... no chyba że lecisz na mnie no ale wiesz nie bardzo wybada p
Na to Kiazu:
-Też się cieszę że Cię widzę ... a po za tym ja umiem chodzić tam coś musiało być .. poświeć tam ...
Po chwili Otachi:
-No tak latarki to się nie wzięło co? .... Eh Siostra to pewnie jakiś korzeń jak to w lesie bywa ...
Mówiąc to oświetlił miejsce potknięcia się Kiazu. Ich oczom nie ukazał się jednak korzeń tylko ciemny kamień żarzący się z jednej strony/ A Otachi powiedział:
-Co to u diabła jest?
Na to Kiazu zaświeciły się oczka i powiedziała:
-Otachi to najprawdziwszy meteoryt .... Ja to mam farta potknąć się o coś takiego
Po chwili Otachi:
-No no Siostra widzę iż bardzo do serca wzięłaś sobie zadania z kartki ... hehehe ... i bardzo dobrze .... dobra Kiazu wracamy do obozu.
Podczas powrotu do obozu Otachi wysłał sms do reszty paczki o następującej treści:
Znalazłem cała i zdrową zgubę a teraz wracamy do obozu” ... Bardzo wyczerpująca teść ale dała oczekiwany efekt. Po nie długiej chwili wszyscy powrócili do obozowiska. Tam rozpalili ognisko i postanowili iż pochwalą się wszystkim tym co mają.
Kiazu pokazała zdjęcie deszczu meteorytów, sam meteoryt. Diuna pokazała zdjęcie drogi mlecznej, kawałek bursztynu i parę notatek z obserwacji. Jak widać dziewczyny zapomniały o znalezionych kamieniach na rzemyku. Otachi pokazał iż ma trochę porządnych notatek oraz zdjęcia paru gatunków zwierząt jakie udało mu się zobaczyć. Reszta niestety nie posiadała nic. No ale i tak się cieszyli bo jak na pierwsze kilka godzin mieli tego dość sporo. Zapowiadał się miły wieczór przy ognisku jednak Rina stwierdziła iż pójdzie sobie popływać w blasku księżyca. Reszta paczki nie uznała tego za cos dziwnego ponieważ wszyscy doskonale wiedzieli iż Rina uwielbia wodę. Kiedy szła już w kierunku wody Otachi powiedział:
-Siostra tylko wiesz uważaj tam na siebie ....
Ona nic mu nie odpowiedziała tylko znikła w ciemnościach. Po chwili dotarła nad wodę. Podczas pluskania się w wodzie nagle spostrzegła Kurai’a na brzegu i postanowiła do niego podejść. Kurai elektryzując się szedł w jej kierunku zanurzając się w coraz głębszą wodę. Po chwili stanął tuż przed nią. Rina była przerażona. Nie miała praktycznie drogi ucieczki. Po chwili postanowiła się jednak odezwać. Jej głoś był bardzo drżący i nie pewny:
-Siema Kurai co Cię sprowadza i co taki nie w sosie dzisiaj?
On początkowo nic jej nie odpowiedział <tiiaa trudno się było tego domyśleć> ale przestał się elektryzować., po czym się odezwał:
-Yo ... choć za mną coś Ci pokażę .... 
Rina nadal się bała ale postanowiła iż z nim pójdzie. To według niej było bezpieczniejsze iż odmówienie mu. Po chwili odpowiedziała:
-Oksa mogę pójść z Tobą, ale proszę nie elektryzuj się dobrze?
W tym momencie Kurai się lekko uśmiechnął i zanurkował/ Rina nie wiele myśląc zanurkowała za nim. Po chwili oboje dopłynęli do doliny skalnej na dnie morza. Tam ich oczom ukazała się sporawa wodna smoczyca przed którą były jej jajka. Wyglądały One jak małe yingyang . Po chwili owe jajeczka zaczęły pękać. Trafili na wylęg małych smoczków. Był to niesamowity widok. Rina była bardzo zapatrzona w to co widzi. Narodziny małych smoczków nie trwały zbyt długo. Maleństwa tuż po wykluciu wraz z mamą opuściły bezpieczne schronienie. Nagle Rina zobaczyła miedzy skorupkami jajek dziwny oszlifowany fioletowo różowy kamień. Jak nie trudno się domyśleć postanowiła go zabrać ze sobą. Zabrała ze sobą również parę skorupek. Musiała jednak wypłynąć. Tuż za nią wypłynął Kurai. Kiedy tylko się wynurzyli to Rina powiedziała cała podekscytowana:
-Wow to było coś .... Super przeżycie .... Aaa właśnie Kurai znalazłam wśród skorupek coś takiego wiesz może co to?
W tym momencie pokazała mu kamyczek na rzemyku a Kurai jej powiedział:
- Pogadam na brzegu ...
Po tych słowach zaczął płynąć do brzegu. Rinka popłynęła za nim. Kiedy woda stała się już na tyle płytka iż nie dało się płynąć to zaczęli iść a Kurai powiedział:
-Ten Kamień to w rzeczywistości jest gwizdek ... Jak Twoje Siostry są spostrzegawcze to również znalazły po takim gwizdku
Na to Rina:
-Hmmm... Nie chwaliły się że je znalazły ... To są te gwizdki co Yume nam napisał w zadaniach?
- Tak to te .... Ale nie oddawajcie ich jemu .... Pokażcie je tylko i zatrzymajcie .... Uwierz mi iż wkrótce one wam się przydadzą .... –O dziwo Kurai jej odparł .
Rina coraz bardziej zaciekawiona pytała dalej:
-Ciekawe .... a wiesz do czego nam one się przydadzą?
Na to Kurai:
-Dowiesz się w swoim czasie ...
Po tych słowach zapadła cisza. Oboje zmierzali w kierunku lasu. Nagle Kurai powiedział:
- Boisz się mnie prawda?
Po chwili ciszy Rina odpowiedziała:
-Troszkę tak .... W sumie to jestem „wodą” więc obawiam się Twoich wyładowań  ....  choć po mimo nich i tak Cię lubię ..... Wiesz co dam Ci dobra radę .... troszkę mniej się elektryzuj jak masz zamiar porozmawiać tylko częściej się odzywaj a osiągniesz tym więcej ... po za tym jak będziesz się mniej elektryzował to ja się przestanę Ciebie obawiać ... no i łatwiej będzie Ci się z nami za kumplować
Kurai nic nie odpowiedział ale sprawiał wrażenie jakby te słowa dotarły do niego i dały mu do myślenia. Może coś innego sprawiło iż się zamyślił. W jego przypadku nawet jedno słowo mogło spowodować zamilknięcie.
Po dłuższej chwili ciszy Rinka powiedziała:
-Kurai dzięki to było naprawdę nie wiarygodne przeżycie ...

W tym momencie się ukłoniła, a kiedy się podniosła to jego już nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz