niedziela, 23 listopada 2014

Epizod 29


„Powrót do domu ... daleko stąd ...wiedza jest bezcenna”

Kiazu stanęła przed nie lada problemem. Już prawie wyszła z siebie i stanęła obok. Dzisiaj zastaliśmy ją nurkującą w bezkresnej głębi swojej szafy. Tuż za nią stała Diuna z Yuri na ramieniu i Hachi. Pierwsza warstwa ciuchów była niezwykle odblaskowa. Wszyscy obecni nagle założyli okulary przeciw słoneczne. Kolejne warstwy również napawały przerażeniem. Kolejno róże, czerwienie, czerń i reszta kolorów. Kiazu ze zdenerwowaniem wyrzucała ubrania z szafy mówiąc:
- Do diabła nie mam co na siebie włożyć!
Reszta obecnych uważałaby nie dostać jakąś spódnicą, sweterkiem czy choćby parą butów. Diuna czasem lecące w jej stronę rzeczy przesuwała siła woli tak aby nie zostać trafioną. Hachi natomiast musiał się naprawdę nieźle nagimnastykować aby uniknąć wszelakich rzeczy Kiazu.
Nagle rzeczy przestały lecieć. Hachi odetchnął z ulgą i poczuł się już na tyle pewnie aby spróbować podejść do Kiazu. Już prawie do niej podszedł i powiedział:
-Kia......
W tym momencie dostał czerwonymi szpilkami potwarzy, naprawdę z niezłą siła. Opadając na ziemie zdążył jedynie dokończyć ...
-zuuuu .....
Jego siostra zdawała się go nie usłyszeć. Nic dziwnego wreszcie znalazła odpowiedni ciuszek. Szczęśliwa i uradowana, pozostawiła bałagan na podłodze i bez krępacji zaczęła się przebierać w czarne rybaczki i kremowa przewiewną bluzeczkę na ramiączka. W tym momencie Hachi się ocknął, jednak jeszcze nie w pełni świadom powiedział:
- Umarłem i jestem w niebie ....
Nic dziwnego przed jego oczami było lekko rozmazane kobieca ciało będące w samej bieliźnie. W tej samej chwili Diuna wymierzyła mu cios w głowę i powiedziała:
-Wariacie to Twoja siostra .....
To niestety brutalnie sprowadziło go na ziemie. Po chwili Hachi masując się pogłowie powiedział:
-Nie jednak nie ..... tym razem trafiłem do piekła ...
Diuna już miała mu coś zrobić ale rozległ się niesamowity pisk w wykonaniu Kiazu. W tym momencie wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę. Ich oczom ukazał się piękny obrazek. Kurai i biegnąca w jego kierunku Kiazu. Już miała mu się rzucić na szuję ...już leciała ... a Kurai wyciął jej psikusa. Znikł i pojawił się w innej części pokoju a Kiazu wylądowała plackiem na ścianie. Mina Hachiego i Diuny mówiła „... ała to musiało boleć ....”, a Kurai spytał:
-Gdzie jest reszta?
Diuna momentalnie oprzytomniała i powiedziała:
-Tobie nie udzielam takich informacji .... ale jak powiesz po co Ci ta wiedza to może Ci powiem...
Na to Hachi:
-Diuna daj spokój przecież kolega tylko pyta .... nie rzucaj się tak na „dzień dobry”...
W tej chwili Kiazu zaczęła zbierać się z podłogi, mówiąc:
-Właśnie .... (to bolało...).... Rina z Otachim poszli na zakupy ... (... Aaałaaa....) ... nie długo powinni wrócić.... a na razie masz mnie
Po chwili Diuna:
-Eh ... Kiazu jak zwykle nie zmordowana ...
W tym momencie rozległ się klucz w zamku, Yuri poleciała do drzwi, a Hachi skwitował:
-Właśnie weszli ...
A z korytarza dał się usłyszeć podwójny głos:
-Cześć wszystkim ...!
Tymczasem wszyscy obecni przenieśli się do przedpokoju. Po chwili Kurai powiedział:
-Skoro jesteście już wszyscy to co powiecie na podróż w nieznane?
Na to Rina:
-Kurai co masz na myśli?
Zapadła cisza ... Każdy spoglądał na siebie nie wiedząc co powiedzieć. Po chwili Kurai:
-W podróż do domu.... nadszedł czas abyście wreszcie znaleźli się w domu na Tochi Neko...
Na to Kiazu:
-Ciekawa propozycja ....
Dalej Rina:
-To rzeczywiście podróż w nieznane .... ale jestem za
Po chwili Otachi:
-No to na co czekamy idziemy
Takiego entuzjazmu już dawno nie widziałam wśród naszych. Szkoda że oni nie wiedza jeszcze co ich czeka.
Kurai nie czekając na resztę komentarzy, przeniósł ich wszystkich w nieznane im miejsce. Tochi Neko. Otaczał ich las, a w oddali było słuchać wodę. To miejsce wydawało się zarówno pospolite jak i magiczne. Sam pobyt w tym miejscu robił przeogromne wrażenie, a każde z nich czuło się bardzo małe i bezsilne wobec tego co ich otacza. Wszyscy nagle się rozbiegli i podziwiali wszystko co ich otacza. Zachowywali się jak małe dzieci rządne wiedzy. Po chwili dobiegli nad wielkie jezioro do którego wpływał wodospad. Urok tego miejsca był tak niespotykany, że nie potrafię opisać go słowami. Po niedługiej chwili zaczęło się ściemniać, a Kurai powiedział:
-Zostaniemy tu na noc ... nie daleko stąd jest wypalone miejsce na obozowisko ...
po tych słowach ruszyli w drogę. Niebawem doszli w pobliże góry z której płynął wodospad. Przed ich oczami pojawiło się miejsce przygotowane na ognisko. Po chwili Kiazu powiedziała:
-No to czas zapewne nazbierać drewna na opał....
Na to Otachi odchylając krzaki powiedział:
-Nie ... ja myślę, że nie trzeba ....
Okazało się że drewno również jest już zorganizowane. Wszystko po prostu jakby czekało na nich. Obserwując wszystko Rina powiedziała:
- Kurai wszystko sobie zaplanowałeś .... więc pewnie jest tu jakiś głębszy sens tego że jesteśmy konkretnie tutaj .... mam racje?
Na to Kurai:
-Powiecmy że musicie się dowiedzieć kilku spraw .... a to jest ku temu okazja ....
Nadeszła piękna gwieździsta noc. Ognisko się już paliło. Początkowo dziewczyny siedziały po prawo oparte o przewrócone drzewo, służące za siedlisko, a Panowie usiedli na drugim z drzew na wprost dziewczyn. Natomiast Kurai stał miedzy nimi i mówił:
-Jakieś 1000000 ziemskich lat temu. Tu na Tochi Neko toczyła się krwawa wojna, miedzy dwoma spokrewnionymi rasami. Była to wojna miedzy Białymi a Czarnymi Aniołami. Widzicie każdy mieszkaniec Tochi Neko jest aniołem. Wkrótce się zapewne dowiecie co to oznacza. ... wracając do tematu pod czas tej wojny zginęły wszystkie Czarne anioły, które nie miały szans w porównaniu z niektórymi mocami białych aniołów.....
Tu przerwała mu Diuna:
- Czyli my wszyscy jesteśmy tą zwycięską rasą? ....
Kurai niestety nic jej nie odpowiedział, a Hachi z uśmiechem stwierdził:
- Hehehe ... to dzięki temu mamy takie fajowe moce?
Zapadła cisza, którą po chwili przerwała Rina, mówiąc:
-Kurai, czy zawsze tak było, że trwała wojna miedzy białymi a czarnymi aniołami?
Na te słowa Kurai dorzucił drwa do ognia, spojrzał głęboko w jego płomienie i powiedział:
-Nie .... nie zawsze tak było ... kiedyś w dawnych zapomnianych czasach ... było zupełnie inaczej ... W tamtych jeszcze bardziej odległych czasach obie rasy Aniołów, żyły obok siebie w zgodzie.... o tamtych czasach krąży jedna nie zakazana legenda .... legenda o Washi .... te zapomniane czasy minęły, a ludzie nie chcą o nich pamiętać .... W odległej przeszłości Białe Anioły nosiły miano „dobrych duchów” .... w tamtych przed wojennych czasach żyło dziewcze imieniem Washi .... Dużo czasu spędzała w towarzystwie „mroku” .... tak nazywano Czarne Anioły .... mimo iż sama nim nie była ... Wśród „mroku” miała osobę bardzo bliską .... najlepszą przyjaciółkę imieniem Nezumi .... Któregoś dnia wybuchła miedzy nimi kłótnia a ich przyjaźń prysła ....
Tu przerwała mu Diuna:
-Aż się chce powiedzieć „kto przestał być Twoim przyjacielem to znaczy, że nigdy ni nie był.”
Na to Kiazu:
-ciii ..... Diuna nie przerywaj ....
Po tej chwili przerwy Kurai kontynuował:
-Czas mijał nieubłaganie .... któregoś felernego dnia wybuchła wojna ... z przyczyn o których już nikt nie pamięta ... prawo Białych Aniołów mówiło iż każdy „mrok” musi zginąć .... Washi stała się jednym z lepszych żołnierzy wybijających „mrok” ... podczas jednej z wielu bitew na froncie była bezlitosna .... któregoś dnia spotkała tam swoja bratnią dusze ... na placu boju spotkała się Nazumi i Washi ... długo były w siebie wpatrzone ...
W tym momencie pojawiły się boginki. Po chwili Hashi mu przerwała mówiąc:
-Nie zaśmiecaj im głów tymi głupotami .... wystarczająco już im zamąciłeś w głowach!
Na to Kiazu:
- Eh .... i takie ciekawe opowiadanie szlak trafił .... Hashi lubisz wtrącać się w nie swoje sprawy?
Po chwili Yorokobi:
-Hashi dajże spokój mamy wiele spraw do załatwienia .... Nara dzieciaki ...
W tym momencie Yorokobi wzięła siostrę za rękę i obie znikły. Nikt z obecnych tak naprawdę nie wiedział co się dzieje i co miało oznaczać ich wtargnięcie. Nagle Kurai stwierdził:
-Pora spać ....jutro czeka nas ciężki dzień

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz